Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation

Timothy Leary - najniebezpieczniejszy obywatel USA

Timothy Leary - najniebezpieczniejszy obywatel USA

Lata 60. ubiegłego wieku w Stanach Zjednoczonych to moment, w którym wielu młodych ludzi postanowiło zarzucić konwenanse, skupić się na rozwoju duchowym, udekorować swe ciała kwiatkami i głosić pokój. Dużą rolę w tym okresie odgrywały substancje psychoaktywne, z LSD na czele. Wielu historyków tego kolorowego okresu, uważa, że ruchy hippisowskie nigdy by nie powstały gdyby nie działalność pewnego uduchowionego profesora z Harvardu. Oto Timothy Leary.



Przyszedł na świat w 1920 roku. Często zmieniał uczelnie i szkoły. Jego starania o licencjat z psychologii przerwał wybuch II Wojny Światowej. Służył jako sierżant w korpusie medycznym. Ze swej funkcji został karnie zwolniony po tym jak złożył kłamliwe zeznanie. Sprawa dotyczyła... upicia się whisky podczas pełnienia obowiązków dla dobra narodu. Po latach Leary powiedział: „Sąd wojenny to jedyny uczciwy proces jaki miałem wytoczony.”

Doktorat zrobił w 1950 roku. Po kilku latach został wykładowcą na Harvardzie i dyrektorem badań psychiatrycznych – szczególnie interesowały go zmiany zachodzące u pacjentów z zaburzeniami osobowości. Wkrótce Leary doświadczył czegoś, co wpłynęło na dalszy rozwój jego kariery.

Latem 1960 roku naukowiec pojechał do Meksyku, gdzie wziął udział w ceremonii jedzenia grzybów zawierających psylocybinę. Psychoaktywna podróż Leary'ego była dla niego prawdziwym przebudzeniem. „W czasie pięciu godzin nauczyłem się więcej o ludzkim mózgu i jego możliwościach, a także i o psychologii, niż w trakcie piętnastoletnich studiów i psychologicznych badań, które prowadziłem.”

Wkrótce Leary rozpoczął prace nad możliwością wykorzystania psychodelików w leczeniu, ale także i poszerzaniu świadomości. Wiele z przedmiotów jego zainteresowań było jeszcze w latach 60. legalnych. W 1963 roku do dyskusji i teoretyzowania na ten temat dorzucił eksperymenty czysto praktyczne. Stworzył Harvardzki Projekt Psylocybinowy, którego celem było badanie wpływu syntetycznej psylocybiny na ochotnikach. Eksperymenty prowadził na studentach oraz na... więźniach.

Jednym z najgłośniejszych doświadczeń było to przeprowadzone w więzieniu Concord. Leary w towarzystwie czołowych ludzi nauki, skupiających się na badaniu psychodelików, prowadził psylocybinową terapię na 32 kryminalistach. Eksperyment dowiódł, że za pomocą tej substancji można obniżyć poziom recydywy. Z badanej grupy 60% osób było niereformowalnymi przestępcami, którzy po wypuszczeniu z więzienia w krótkim czasie do niego wracali. Po eksperymentalnej terapii na drogę kryminału wróciło zaledwie 20% uczestników nietypowego badania. Reszta deklarowała, że psychodeliczne doświadczenie pokazało im nową drogę w życiu.

Tymczasem rozwijał się hippisowski ruch, a co za tym szło – rosło zainteresowanie substancjami psychoaktywnymi. W latach 1963-1964 rząd zakazał prowadzenia badań nad nimi. Jednocześnie rozpoczęto propagandę anty-narkotykową, umniejszając rolę psychodelików w rozwoju duchowym człowieka oraz przemilczając zaskakujące wyniki eksperymentów prowadzonych na krótko przed delegalizacją. Od teraz nawet za posiadanie niewielkiej ilości tego typu substancji można było trafić za kratki na 5 lat.
W tym też czasie Leary stał się „czarną owcą Harvardu” i szybko z uczelni został usunięty.

Timothy i jego przyjaciele kontynuowali swoją pracę w jednej z nowojorskich rezydencji. Dzięki znajomości z pewną zamożną rodziną, Leary nie musiał martwić się czynszem i funduszami na kolejne badania. Prawo jednak deptało naukowcom po piętach i na ich nową miejscówkę regularnie przeprowadzano policyjne naloty.

W 1966 roku Leary jeszcze bardziej zirytował władzę. Mianowicie założył organizację religijną – Ligę Duchowych Odkryć (League of Spiritual Discovery). Głównym sakramentem było oczywiście LSD. W ten sposób, mając za sobą prawo do wolności wyznania, Leary grał na nosie swoim coraz bardziej wściekłym przeciwnikom. Dodatkowo naukowiec zachęcał wszystkich do zakładania podobnych organizacji opartych na przyjmowaniu otwierających umysł psychodelików.

W końcu udało się – w 1966 roku policja znalazła przy Timothym nieco marihuany. Leary skazany został na 30 lat więzienia. Odwołał się jednak do Sądu Najwyższego i wskazał błąd w prawie – wyrok był niezgodny z amerykańską konstytucją.

Pewne było, że ten kontrowersyjny człowiek nauki wkrótce znów trafi pod sąd. Tym bardziej, że w 1967 roku Timothy wziął udział w ogromnym, hippisowskim happeningu - Human Be-In, gdzie przemówił do 30 000 dzieci-kwiatów zebranych w Golden Gate Park w San Francisco. Zachęcał ich do przeprowadzenia gruntownych globalnych zmian, mając za narzędzia substancje psychodeliczne. To wtedy narodziła się słynna sentencja: „Włącz się, dostrój i odleć”.
W 1968 roku Leary znów został zatrzymany za posiadanie trawki. Dostał karę 20 lat więzienia. Tym razem z pomocą naukowcowi przyszła organizacja Weatherman – była to antywojenna, lewicowa grupa studencka - prawdziwa sól w oku FBI. Pomogli oni uciec Timothy'emu z więzienia oraz zorganizowali mu i jego żonie wyjazd do Algierii. Stamtąd para przeniosła się do Szwajcarii, następnie do Austrii, a nieco później do Afganistanu.

Jednak wściekłe na Leary'ego amerykańskie władze nie dały mu spokoju nawet za granicą. Wieloletni specjalista od psychodelików i orędownik ich stosowania zatrzymany został przez agentów federalnych na lotnisku w Kabulu. Tym razem skazano go na 95 lat pozbawienia wolności... Żeby jeszcze bardziej naukowca upodlić, wrzucono go do celi sąsiadującej z tą należącą do wielokrotnego mordercy – Charlesa Mansona.
Jednak i tym razem Leary miał kupę szczęścia. Został wypuszczony z niewoli za sprawą gubernatora Kalifornii – Jerry'ego Browna.

Mimo wszelkich starań, nie udało się okiełznać poglądów kontrowersyjnego naukowca, który w dalszym ciągu nie trzymał języka za zębami. Timothy opowiadał się za walką z narkomanią, jednocześnie propagując zażywanie środków psychoaktywnych w formie rekreacyjnej. Jego ulubioną przekąską było ciasteczko pokryte ciepłym serem z zatopionymi w nim topami z marihuany. Nieoficjalne informacje mówią, że ekscentryczny naukowiec zjadł w swoim życiu ok. 6000 dawek LSD i relaksował się przy jednym joincie dziennie.

W 1995 roku zdiagnozowano u niego raka prostaty. Zbliżającą się śmierć potraktował tak jak można było się tego spodziewać – jako kolejny eksperyment i ekscytujące doświadczenie. W ostatnim okresie swego życia przeprowadził setki wywiadów. Jako że był wielkim entuzjastą kosmicznych podbojów, zachwycił go pomysł wystrzelenia jego prochów w przestrzeń kosmiczną.

Leary do końca życia pozostał aktywny i, jak na prawdziwego guru przystało, nie pozwolił aby choroba odebrała mu radość z ostatnich chwil spędzonych w tym ziemskim wymiarze.

31 maja 1996 roku Timothy Leary zmarł. Chwilę przed tym poprosił o sfilmowanie tego ważnego dla niego momentu. Według świadków ostatnimi słowami umierającego były:

„Piękne... Piękne...Dlaczego? Dlaczego? Dlaczego? Dlaczego nie?”

Zgodnie z planem, prochy zmarłego wystrzelono na orbitę okołoziemską.

Komentarze

Momencik, trwa ładowanie komentarzy   ładowanie…