Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation

Klęska prohibicji: Narkotyki, które są dostępne dla każdego

Klęska prohibicji: Narkotyki, które są dostępne dla każdego

Podczas gdy z wykwitem zdrowych rumieńców na policzkach odpalamy jednego skręta od drugiego i z zapartym tchem przyglądamy się batalii zwolenników i przeciwników legalizacji narkotyków nietwardych, dziwi nas trochę to, że przy tak dużym spektrum substancji psychoaktywnych jakie nas otaczają, ktoś w ogóle zaprząta sobie głowę jakimś niewinnym krzaczkiem...


#1. Kocimiętka

Widziałeś kiedyś koci haj? Aby cieszyć oczy takim widokiem potrzebne są dwa składniki: kot i kocimiętka. Reszta załatwi się sama. Okazuje się, że nie tylko mruczek może oddać się relaksowi na skutek obcowania z tym zielem.


Palony susz daje efekt dość zbliżony do tego, który czują ci policjanci, którym podczas uczestniczenia w procesie palenia marihuanowych plantacji zapomniano przydzielić maski gazowe.


Efekt jest ponoć bardzo delikatny i oprócz przypływu fali relaksu, konsument zachwycony będzie miętowym, niegryzącym gardła, posmakiem.

#2. Grzybowa uryna

Uważasz, że jakieś tam legalne, psychoaktywne chwasty są „zbyt mainstreamowe”? To co powiesz na mocz osoby, która wcześniej zeżarłszy muchomora zatruła się paskudnie?
O tym, że prawidłowo przygotowana, odpowiednia odmiana muchomora potrafi wyświetlić konsumentowi ciekawy film, już kiedyś pisaliśmy. Tymczasem, okazuje się, że pewne grupy Eskimosów i ludów niegdyś zamieszkujących Syberię, osiągały haj po wypiciu moczu osoby, która tymże grzybem wcześniej się posiliła. Podobno ten sposób „psychodelicznego recyclingu” potrafił objąć pięć kolejnych osób, które czekały na swoją kolejkę w tym dość obleśnym fizjologicznym łańcuchu...

#3. Anafranil

Przepisywany przez lekarza środek na depresję i wszelkiego typu natręctwa pewnie by się nie znalazł w tym zestawieniu, gdyby nie pewien intrygujący, występujący u niektórych pacjentów, efekt uboczny. Otóż zaobserwowano, że w pewnych przypadkach osoba poddająca się anafranilowej terapii osiąga orgazm za każdym razem kiedy... ziewnie. Jeden z pacjentów, z racji na zadowalające efekty leczenia, zgodził się na kontynuowanie leczenia, jednakże musiał bez przerwy paradować w prezerwatywie.

#4. Powój hawajski

Właściwości konsumpcji nasion tej, pochodzącej z Azji, roślinki docenione zostały na Hawajach. Chodzi tu o substancję psychoaktywną - erginę, zwaną też LSA, której syntetycznym odpowiednikiem jest nic innego jak LSD. Powój hawajski przyjął się też w Meksyku, gdzie stosuje się go przy obrządkach szamańskich i religijnych.
Znawcy mówią, że roślinkę można hodować w domu, a w odpowiednich warunkach potrafi ona osiągnąć 10 metrów wysokości.


#5. Calea Zacatechichi

Kto powiedział, że każdy środek psychoaktywny musi powodować, że czujemy nagłą potrzebę przeprowadzenia poważnej rozmowy z sino-tęczowym jednorożcem?
Ta roślina pochodzi z Meksyku i zyskała szacunek szamanów jednego z indiańskich plemion, zamieszkujących tamtejsze rejony. I nie chodzi tu tylko o jej przeciwgorączkowe efekty, a raczej o to, że roślina ta pozwala osobie, która ją konsumuje (w formie naparu lub/i palonego suszu) doznać świadomego, realistycznego, a bardzo też często – proroczego snu.

Niestety, ta dotychczas legalna roślina, której „haj” obawiał się w snach osobom cierpliwym (na efekt trzeba czekać dość długo), została wrzucona do jednego worka z syntetycznymi dopalaczami i objęta ustawą delegalizacyjną w 2009 roku. W tym samym miejscu wylądował i wspomniany wyżej powój hawajski.


#6. Kulki przeciw molom / odświeżacze powietrza

Zamiast rozkoszować się nielegalnymi już substancjami o meksykańskim rodowodzie wystarczy pogrzebać w szafie własnego dziadka. Niejeden małolat trafił do szpitala po przedawkowaniu kulek na mole przyjmowanych wziewnie. Paradichlorobenzen – substancja często w nich występująca, gwarantuje odlot znacznie lepszy od jakiegoś tam natchnionego snu.

Efekt uboczny nieporównywalny jest nawet z głodem, który gna do lodówki niejednego miłośnika konopi indyjskich. Za chwilę haju można zapłacić łuszczącą się skórą, anemią, zniszczonymi nerkami i półżywą wątrobą. Substancja ta występuje też w odświeżaczach powietrza.


#7. Haj wzrokowy

Żadnych konkretnych substancji - „narkotyk” przyjmujemy okiem. Nie żebyśmy sugerowali, że w trosce o zdrowie obywateli, oprócz delegalizowania kolejnych psychoaktywnych środków, skupić się należy na wydłubywaniu ludzkich ocząt, ale warto zwrócić uwagę, że naszym mózgiem możemy też całkiem nieźle wstrząsnąć za pomocą dziwacznych wizualizacji.

Ta na przykład powstała w 1870 roku dzięki niemieckiemu naukowcowi - Ludimarowi Hermannowi. To czego doświadczamy jest najprawdopodobniej efektem tak intensywnej stymulacji komórek nerwowych w naszych oczach, że dochodzi do chwilowego „wyłączania się” neuronów w ich pobliżu.

#8. Haj słuchowy

Synchronizacja półkul mózgowych za pomocą dźwięków to jedna z metod wprowadzania się w stan relaksu. Dzięki słuchawkom stereofonicznym do jednego ucha dolatuje dźwięk nieznacznie różniący się częstotliwością od tego serwowanego drugiemu uchu. Wówczas w pniu mózgowym powstają tzw. „dudnienia różnicowe”, które w efekcie przyczyniają się do zmian w aktywności mózgowych fal.

Skoro w ten sposób można doświadczyć głębokiego relaksu, to czemu nie skonstruować nagrań, które mają inne efekty? I tak też grupa miłośników dźwiękowych hajów stworzyła cały zestaw tzw „i-doserów”, symulujących efekty zbliżone do marihuany, kwasu, alkoholu, opium czy szałwii wieszczej. Jedynym minusem takich używek jest czas trwania większości nagrań. Niekiedy w oczekiwaniu na efekt należy przesłuchać dziesiątki minut dźwięków, przy których poczciwy dubstep jest kwintesencją wszystkiego tego, co w muzyce najpiękniejsze...

Komentarze

Momencik, trwa ładowanie komentarzy   ładowanie…