Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation

Internauta masakruje niekompetentnego autora tekstu o marihuanie

Internauta masakruje niekompetentnego autora tekstu o marihuanie

Niedawno na łamach strony KobietaXL pojawił się artykuł napisany przez terapeutę uzależnień Janusza Koczberskiego pt. ”Czy marihuana szkodzi?”. Tekst wywołał niemałe kontrowersje, ponieważ autor, zdawać by się mogło – osoba kompetentna z racji wykonywanego zawodu, często posługiwał się wyjątkowo nieaktualnymi źródłami, a niektóre z argumentów wręcz raziły głupotą.



Jako że wiele osób dość krytycznie, a niekiedy nawet złośliwie, zareagowało na tę publikację (sam należałem do grupy, która uznała artykuł za celową prowokację, albo przykład niegłupie żartu jakiegoś wyrachowanego trolla), wkrótce pojawił się wpis, który nie tylko próbuje odnieść się do ewidentnych błędów merytorycznych popełnionych przez pana Koczberskiego, ale i wyraża oburzenie z racji niektórych ostrych reakcji na bzdury zawarte w tekście.

Na szczęście, wiara w internautów wraca kiedy czytamy taki komentarz, jak ten napisany przez „anonimowego” Kubę (pozdrawiamy i chylimy czoła przed wiedzą i trzeźwością myślenia!). Wypowiedź cytujemy w całości:

"Może Wy potraficie wyjaśnić, skąd tyle nienawiści, agresji i wulgaryzmów wśród zwolenników marihuany?"

Potrafimy. To frustracja spowodowana absurdalnym podejściem polskiego prawodawstwa, sądownictwa i organów ścigania, traktujących palaczy marihuany jako łatwy cel – frajerów, na których się poluje chyba wyłącznie dla podbijania statystyk.

Polskie prawo jest skonstruowane w taki sposób że policjantowi znacznie bardziej opłaca się pojechać na osiedle „zapolować” na dzieciaki przypalające skręty pod blokiem niż ryzykować zdrowie i życie ścigając organizacje przestępcze handlujące ciężkimi narkotykami.

Chyba każdy z nas albo sam doświadczył, albo zna kogoś kto przeszedł poniżające traktowanie palaczy przez policję - wtrącenie na dobę do aresztu, bicie, wymuszanie zeznań, poniżające przeszukania (często w publicznym miejscu), przetrząsanie domu rodziców o 5 rano - policyjny „arsenał” sankcji jest bogaty i szeroko stosowany. O ile osoby o wyższym statusie materialnym mogą dość łatwo się się wywinąć po takiej wpadce to dla dzieciaka z biednej rodziny często wyrok za skręta (nawet w zawieszeniu) oznacza złamane życie - zamyka drogę do wielu zawodów, stygmatyzuje i szkodzi dalece bardziej niż same konopie.

Nic dziwnego że banialuki wypisywane przez pana Koczberskiego wywołują sprzeciw - nie dość że stoją w bezpośredniej sprzeczności z osobistymi doświadczeniami osób komentujących, to ewidentnie pisane pod z góry założoną tezę, w dodatku z pozycji „ałtorytetu” ("jaki to ja nie jestem mądry, mam 2 mecenasów").

Panie Koczberski, to nie jest jakaś tajemna wiedza i naprawdę nie jest potrzebny tytuł naukowy ani „dwóch mecenasów” aby móc samodzielnie wgłębić się w temat. Setki tysięcy ludzi zażywa w Polsce marihuanę i jedynie niewielki ich odsetek ma z tego powodu problemy - zapewniam że paląc trawę da się z powodzeniem skończyć studia i obronić pracę doktorską (doświadczenie moje własne i wielu moich znajomych).

Żeby nie być gołosłownym, banialuki pana Koczberskiego: "rośnie dość fałszywe w świetle nauki przekonanie, że konopie nie uzależniają, że ich używanie jest mniej szkodliwe niż picie alkoholu"

Nie wiem jak pan to wydedukował? Liczba przedawkowań ze skutkiem śmiertelnym? Stopień upodlenia osoby uzależnionej? Stopień upośledzenia umysłowego (odwracalnego i nieodwracalnego) osoby będącej pod wpływem „długotrwale używającej”? A może koszty opieki zdrowotnej na osobę uzależnioną? Bo to tak nawet na prosty chłopski rozum w każdej z tych kategorii alkohol wygrywa w przedbiegach... (…)

"Obecnie mamy do czynienia z modyfikowanymi genetycznie (GMO) konopiami indyjskimi" Bzdura! Jak na razie kultywary dostępne na rynku to efekt krzyżowania ze sobą różnych odmian - czy to występujących dziko indica/sativa/ruderalis (dzikie odmiany też potrafią się bardzo różnić między sobą, zależnie od biotopu w którym się ukształtowały - profesjonalni hodowcy jeżdżą po całym świecie w poszukiwaniu tzw. landraces), czy też przemysłowych (np. wczesnokwitnąca, niskopienna finola dała początek tzw. automatom - rośliny które rozpoczynają kwitnienie bez względu na długość dnia).

Oczywiście nie jest wykluczone że wielkie koncerny które stać na stworzenie organizmów GMO wcześniej czy później zainteresują się konopiami, być może Monsanto już teraz pracuje nad Roundup Ready Hemp - ale jak na razie opowieści o GMO konopiach dostępnych na rynku można wsadzić między bajki.

To prawda że wiele odmian dostępnych na rynku jest bardzo mocna, tzn. stężenie zawartych w nich kanabinoli jest bardzo wysokie - i jest to jak najbardziej pożądana cecha, bo aby uzyskać ten sam efekt wciąga się znacznie mniej dymu (a tym samym mniej substancji smolistych i kancerogenów będących produktami spalania). Holenderscy i amerykańscy rolnicy przez ostatnie kilkadziesiąt lat opracowali setki kultywarów, różniących się pod względem zawartości kannabinoidów, proporcjami różnych kannabinoidów, czy nawet kolorem, zapachem i smakiem.

Przy okazji powstały też odmiany wykorzystywane jedynie do produkcji lekarstw (np. Charlotte's web, albo odmiany wyprodukowane przez holenderską firmę farmaceutyczną Bedrocan https://bedrocan.ca/our-strain-varieties/).\

"Skutki zatruć kanabinolami są już stosunkowo dobrze poznane i opisane w literaturze fachowej. Efekty działania kanabinoidów na organizm, dopiero od niedawna stały się celem badań naukowych." Zatrucie kannabinoidami? Naprawdę? Sprawdzał pan może LD50 dla kannabinoidów? No i ile trzeba tego spożyć/wchłonąć żeby doszło do zatrucia? Faktem jest że kannabinoidy są ostatnio coraz częściej badane przez naukowców - po części aby zrozumieć po co nam w ogóle system endokanabinoidowy (nasze ciała same produkują kannabinoidy), a po części aby przebadać ich potencjał w leczeniu np. chorób neurodegeneracyjnych, różnych odmian raka, spastyczności czy choćby chronicznego bólu. Na stronie procon.org jest zestawienie publikacji i badań naukowych dotyczących tej dziedziny:

Schizofrenia - jak dotąd, pomimo wielu szeroko zakrojonych badań, nie udało się udowodnić związku przyczynowo-skutkowego między paleniem konopi a wystąpieniem schizofrenii. „Correlation does not imply causation.”, panie Koczberski. Statystycznie ponad połowa osób z zaburzeniami psychotycznymi nadużywa alkoholu i/lub narkotyków, 60-80% schizofreników pali papierosy (co wpływa na wyższą niż średnia śmiertelność w tej grupie - do poczytania tutaj). 

Notabene amfetamina, kokaina oraz alkohol także wywołują objawy podobne do epizodów psychotycznych, zaś fakt że schizofrenicy częściej sięgają po środki wpływające na świadomość równie dobrze może świadczyć o tym że te środki po prostu przynoszą im ulgę. Nie kwestionuję, że są ludzie palący konopie w sposób szkodliwy - osobiście nie znam takiej osoby (choć w moim kręgu nie brakuje osób palących). Zapewne pan, jako terapeuta uzależnień, ma regularnie do czynienia z takimi przypadkami. Oczywiście osobom, które wpadły w szpony wpływającego destrukcyjnie na ich życie nałogu należy pomóc z niego wyjść - bez względu na to czy jest to palenie skrętów, alkoholizm czy uzależnienie od pornografii. Ale w Polsce grupa osób, których to dotyczy jest znikomo mała w porównaniu z liczbą ludzi którym państwo polskie w imię "walki z narkotykami" łamie życie, a pan, świadomie bądź nie, przykłada do tego rękę powtarzając w sieci nie do końca sprawdzone informacje - demonizując i strasząc bardziej pan szkodzi niż pomaga. 

Wstyd panie Koczberski!

Komentarze

Momencik, trwa ładowanie komentarzy   ładowanie…