Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation

Maratończycy na „naturalnym haju”

Maratończycy na „naturalnym haju”

Chyba nikt nie podważy faktu, że regularna aktywność fizyczna ma kluczowe znaczenie dla naszego zdrowia. Pozwala obniżyć poziom glukozy we krwi, ciśnienie tętnicze, spalić zbędne kalorie wspomagając utrzymanie prawidłowej masy ciała. A dodatkowo – regularne uprawianie sportu idealnie odsuwa od nas wszystkie problemy dnia codziennego, pozwala zapomnieć o negatywnych emocjach i przez to czyni nas bardziej odpornym na stres. Po wyczerpującym treningu jesteśmy zrelaksowani, łatwiej zasypiamy. Nawet nie zauważamy że sport uzależnia.



Kiedy podejmujemy aktywność fizyczną, w naszym ciele zachodzi mnóstwo przemian. Zwiększa się wentylacja płuc (nawet o 50%). Nasz metabolizm przestawia się na spalanie tkanki tłuszczowej, która staje się głównym źródłem energii dla pracujących mięśni. Serce przyspiesza, i zaczyna bardziej efektywnie pracować jako pompa, w czym pomaga jej adrenalina oraz kwas mlekowy uwalniany do krwi. Musi bowiem pokryć zwiększone zapotrzebowanie dla mięśni, które rośnie w trakcie wysiłku pond 4x (wykorzystując zamiast 20% do 85% całkowitej objętości krwi wyrzucanej przez serce). Zmniejsza się natomiast przepływ przez narządy wewnętrzne, a początkowo również przez skórę. Nazywa się to redystrybucją przepływu krwi, która dociera właśnie tam, gdzie jest najbardziej potrzebna.

Ale jak na wysiłek fizyczny reaguje nasz mózg? Aktywacji ulega układ nagrody, który związany jest z odczuwaniem przyjemności oraz… powstawaniem uzależnień. W trakcie wysiłku zwiększa się całkowita ilość krwi docierającej do mózgu, do której trafia prawdziwy „koktajl” neuroprzekaźników oraz hormonów. Stan nazywany „hajem biegaczy” był opisywany w medycynie już od lat 60′ ubiegłego wieku. Określany jest jako uczucie błogości, przenikającego szczęścia, poczucia jedności z naturą, oderwanie od rzeczywistości, nieskończony spokój, wzmożenie energii, czemu towarzyszy większa odporność na ból. Czy to nie brzmi znajomo?

Klasycznie tłumaczono to za pomocą „teorii endorfinowej”. Wiemy już jednak, że nie może ona wytłumaczyć wszystkich tych fenomenów, a próby udowodnienia ich wpływu na nasz mózg podczas wysiłku pełne są niedomówień i błędów dotyczących wykonania eksperymentów. Wiąże się to z dużym podobieństwem struktury endorfin (np. głównej „podejrzanej” o wywoływanie haju biegaczy β-endorfiny) do innych hormonów, przez co ciężko jest oznaczać ich stężenie za pomocą dostępnych metod. Nie przenikają też z krążenia mózgowego do reszty organizmu jako że są zbyt dużymi cząsteczkami, a zmierzenie ich poziomu w samym mózgu jest pod względem technicznym – niemożliwe. Ale by wykluczyć ową teorię wystarczy się przyjrzeć znanym mechanizmom przez które one oddziałują. Ma to się odbywać poprzez endogenny układ opioidowy. To układ receptorów, który bierze swoją nazwę od substancji, którego pobudzają, należących do opiatów (wśród których znajduje się morfina, fentanyl czy oxykodon). Nasza β-endorfina miałaby działać na jeden z nich – receptor µ. I rzeczywiście, zgadza się kilka faktów – po jego pobudzeniu rzeczywiście zmniejsza się odczuwanie bólu, pojawia się euforia… Ale towarzyszy mu kilka skutków dla biegaczy bardzo niepożądanych, jak porażenie ośrodka oddechowego (powodujące duszność), zwężenie źrenic do rozmiaru „główki od szpilki”, zatrzymanie ruchów perystaltycznych jelit… Czyli klasyczne objawy zażycia morfiny. A u maratończyków przecież tego się nie obserwuje.

Pojawił się jednak kolejny, silny kandydat tłumaczący fenomen uczucia „oderwania od rzeczywistości”, tak często towarzyszący długodystansowcom. Wykonano w tym celu prosty eksperyment -studentom z Atlanty nakazano jeździć na stacjonarnym rowerze przez 50 minut, przy utrzymywanym tętnie w okolicach 70-80% maksymalnego, co jest wyznacznikiem umiarkowanego wysiłku. W ich krwi wykazano dramatyczny wzrost endokannabinoidów. To substancje, które działają jak THC zawarte w marihuanie, lecz są wytwarzane w naszym organizmie. Dokładnie jak endorfiny, które można by nazwać „ludzką morfiną”, aktywujące endogenny układ opioidowy. Wiadomo, że wypalenie „skręta” powoduje uspokojenie, redukcję odczuwania bólu, zmienia sposób postrzegania świata i ma wpływ na procesy poznawcze. Dokładnie tak opisują swoje odczucia uczestnicy maratonów.

Za efekty opisywane powyżej najprawdopodobniej odpowiada receptor kannabinoidowy 1 (CB1R), który obficie występuje w mózgu. Jego pobudzenie daje właśnie efekty psychotropowe THC. Znajduje się też na peryferiach naszego organizmu, również w układzie nerwowym, co tłumaczy zmniejszenie odczuwania bólu w trakcie jego aktywacji.

Za kannabinoidami przemawia też fakt, że nie mają one wpływu na ośrodek oddechowy oraz ruchy robaczkowe jelit – po prostu nie ma tam odpowiednich receptorów. Co więcej, efekty ich działania są dłuższe – ponieważ są lipofilne, mogą przenikać do tkanki tłuszczowej, i tam się akumulować. Dlatego polepszenie nastroju odczuwane jest znacznie dłużej, niż trwa sam bieg. To również tłumaczyłoby, dlaczego po zaprzestaniu palenia marihuany nie występują silne objawy odstawienne – część THC jeszcze w nas pozostała, i wciąż oddziałuje na nasz organizm.

Czy każdy wysiłek stymuluje nasz układ endokannabinoidowy? Nie zostało to sprawdzone w samych badaniach, ale przykładowo w literaturze nie opisuje się np. „haju pływaków”, choć rekreacyjne pływanie wiąże się przecież z powtarzaną, umiarkowaną aktywnością fizyczną. Istnieje z kolei „haj atletów” (exercise high), a wykonują oni bardzo obciążające ćwiczenia, ale przez krótką chwilę – podnoszenie ciężarów trwa znacznie krócej niźli bieg. Prawdopodobnie „odlot” bierze się z pobudzenia receptorów CB1 w skórze, poprzez doznania bólowe. Tak jak uderzanie stopami o twarde podłoże, tak uczucie napięcia mięśni, przeciążenia stawów miałoby prowokować produkcję naszych wewnętrznych kannabinoidów.

Czy to oznacza, że sport jest niebezpieczny? Absolutnie nie. Ale owszem – uzależnia. Kannabinoidy zwiększają bowiem wydzielanie dopaminy w układzie nagrody, co w efekcie daje jego pobudzenie. Być może sama natura wytworzyła w nas mechanizm, który po prostu czyni nas odpornymi na wyczerpanie związane z forsowną aktywnością. A ponieważ wiąże się z rozległymi korzyściami dla zdrowia – pragnie nas utrzymać w tym postanowieniu. Natomiast cała przyjemność… należy tylko do nas.

Komentarze

Momencik, trwa ładowanie komentarzy   ładowanie…