Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation

Dlaczego narkotyki powinny być legalne?

Dlaczego narkotyki powinny być legalne?

Temat poruszany był już tysiące razy i zapewne nie przestanie cieszyć się dużym zainteresowaniem aż do momentu głębokich zmian w podejściu rządzących i obywateli do tego zagadnienia. Jest to bardzo ważna sprawa dlatego, że obecne regulacje prawne nieprzerwanie szkodzą społeczeństwu, krzywdzą wartościowych ludzi i utrwalają warunki sprzyjające rozwojowi przestępczości.


W przeróżnych mediach możemy znaleźć kolejne informacje o zamykaniu kolejnych laboratoriów i likwidowaniu plantacji. Kolejni ludzi trafiają do więzienia – za produkcję, dystrybucję czy posiadanie i używanie nielegalnych substancji. Żeby było zabawniej – tych ostatnich przypadków jest zdecydowanie najwięcej. Czasem są to osoby systematycznie używające narkotyków, ale często zdarzają się osoby, które wyjątkowo chcą spróbować nowego sposobu na spędzenie wolnego czasu. Największą krzywdę tym osobom wyrządza właśnie wymiar sprawiedliwości, wydając wyroki skazujące, pozbawiając wolności i tworząc kartoteki, które mogą wpłynąć szkodliwie w wielu sytuacjach dotyczących życia w społeczeństwie. W ręce wymiaru sprawiedliwości wpadają też biznesmeni zajmujący się produkcją i handlem tymi fajnymi substancjami. 

Mimo to skala całego procederu nie ulega poważniejszym zmianom – w miejsce jednego zamkniętego nielegalnego laboratorium powstają dwa kolejne. Uwięzienie jednego dilera powoduje otworzenie nowych kanałów dystrybucji.

Ale właściwie to dlaczego powinniśmy legalizować substancje, które noszą niechlubne nazwy „białych śmierci”, niszczycieli życia, narzędzi szatana? Przecież wszystkie największe media cały czas karmią nas informacjami o kolejnych uzależnionych, o dramatycznych wypadkach z ich udziałem, przedawkowaniach i rodzinnych tragediach. Z drugiej strony słyszymy o bohaterskich czynach organów ścigania walczących o to, by narkotyki nie były dostępne od ulicznych handlarzy, przed dyskotekami ani aby dzieci w szkołach nie otrzymywały cukierków z nieznanymi substancjami pustoszącymi młode organizmy.

Powtórzę pytanie, które jest klasycznie zadawane w tej materii: w jaki sposób rozpoznać, czy dana substancja jest narkotykiem i powinna być nielegalna, czy jednak może być stosowana i dostępna w obrocie handlowym? Gdzie postawić granicę? Od wieków alkohol i tytoń były legalnymi używkami i ten status został utrwalony w dzisiejszych czasach. W wielu cywilizacjach nie mających nic wspólnego z europejską odnajdujemy mnóstwo przykładów stosowania roślin zawierających psychoaktywne substancje. Wraz z rozwojem chemii nauczyliśmy się (i w dalszym ciągu się rozwijamy) syntezy przeróżnych związków, które oddziałują na nasz organizm powodując zmiany świadomości i percepcji. Okazuje się, że syntetyczne substancje można często odnaleźć również w roślinach, albo spreparowane wyciągi roślinne można chemicznie przekształcić do bardziej aktywnych form. Chemia i natura idą ze sobą w tej kwestii w parze – chociaż natura jest zdecydowanie potężniejszym chemikiem niż jakikolwiek człowiek.

Obecnie prawo jest dostosowywane do potrzeb odgórnie narzuconego trendu, który niewiele ma wspólnego z tym, czego naprawdę chcą ludzie. Już dawno zdelegalizowane zostały substancje roślinne, jak marihuana czy bezpośrednio z nich pochodzące, jak kokaina czy opiaty. 

Substancje syntetyczne trafiały i w dalszym ciągu trafiają na zakazane listy z biegiem czasu, w miarę ich pojawiania się na rynku. Prawo goni naukę, jednak w pościgu na obecnych zasadach zawsze będzie pozostawało w tyle za nią. Poza tym trudno jest rzeczowo opisać daną substancję klasyfikując ją jednoznacznie jako złą lub dobrą. Potrzeba długich i dokładnych badań, obserwacji osób spożywających daną substancję, a wiele efektów nie widocznych na bieżąco potrzebuje wielu lat, aby się ujawnić. Czy na podstawie samego działania pobudzającego, uspokajającego, euforycznego czy halucynogennego wystarczy, aby powiedzieć o danej substancji, że jest szkodliwa? Czy wszelkie słodziki czy konserwanty nie powodują często większych szkód w naszych organizmach? Bogactwo chemicznych substancji obecnych w naszym pożywieniu, nawet z pominięciem używek rekreacyjnych, jest potężne i trudno jest stworzyć jeden pełny zbiór rzeczy niezalecanych do spożycia.

Powodów przemawiających za legalizacją jest wiele. Przykro mi jest niezmiernie, że nie potrafimy wyciągnąć wniosków z przeszłości i popełniamy często te same błędy. Mamy bowiem doskonałe doświadczenia związane z prohibicją, kiedy to próbowano zmusić ludzi do zaniechania picia alkoholu. Jakie były tego skutki? Powstały kartele i gangi, które nielegalnie produkowały i dystrybuowały alkohol. Państwo nie miało kontroli nad tym procederem. Nie czerpało z tej działalności żadnych zysków w postaci podatków czy akcyzy, wydając z kolei mnóstwo pieniędzy na walkę z tym, co samo uczyniło nielegalnym. W wojnach gangów wielu straciło życie. Potężni przywódcy nielegalnych grup korumpowały również funkcjonariuszy państwowych – zarówno na najniższych szczeblach, jak i wysoko postawionych, nawet polityków. Alkohol, mimo prohibicji, i tak był dostępny a człowiek, który chciał kupić flaszkę, zdobywał ją bez większych problemów.

Tak samo jest w dzisiejszych czasach. Substancje okrzyknięte narkotykami są nielegalne, za posiadanie ich nawet niewielkich ilości grożą często dotkliwe kary. Kto jednak bardzo chce, ten znajdzie bez większych problemów źródła, z których będzie mógł je pozyskać. Tak samo działają duże zorganizowane grupy, które przez swoją działalność klasyfikowane są do przestępczych, które mając pieniądze mogą wywierać nimi wpływ na władzę. Może właśnie o to w tym wszystkim chodzi – aby pozostały swojego rodzaju monopole na produkcję określonych substancji? Jeśli bowiem cały proceder zostałby zalegalizowany, dotychczasowi bogacze musieliby liczyć się z konkurencją, co mogłoby ich pozbawić wymiernych zysków. Budżety państw analogicznie nie otrzymują żadnych profitów a muszą przeznaczać na działania w imię „wojny z narkotykami” niemałe sumy. 

W momencie delegalizacji jednej substancji chemicy mają już opracowane receptury na kilka kolejnych, które jeszcze są legalne pomimo zbliżonych efektów wywoływanych po spożyciu. Dzięki temu na rynku poza klasycznie dostępnymi wiele lat temu narkotykami, pojawiła się cała gama dopalaczy, tzw. „designer drugs”, których efekty – zarówno pozytywne, jak i uboczne – będą dopiero testowane na nowych odbiorcach. Ponadto skala produkcji, handlu i konsumpcji jest nieznana a statystyki rządzą się szacunkami obarczonymi ogromnymi błędami. Prawo jest tak kiepsko skonstruowane w tej materii, że najczęściej pokrzywdzonym będzie ostateczny odbiorca, konsument, któremu często przez przypadek, za żadną (bo to nie jest nawet znikoma) szkodliwość społeczną czynu mogą grozić przykre konsekwencje. Najsilniejsi dzięki swoim wpływom i bogactwu pozostaną nietykalni.

Bardzo ważna sprawa dotyczy szkodliwości narkotyków. Przeciętny konsument decydujący się na zakup określonej substancji często wie, jak ona powinna działać i czego może po niej oczekiwać. Kiedy jest częstowany przez znajomych, zadaje odpowiednie pytania. W każdym razie świadomie podejmuje decyzje, nawet jeśli na skutek działania tych substancji jego świadomość może ulec zmianie. Tutaj rodzi się często wielkie ryzyko, z jakim jest związane zażywanie narkotyków. Często trudno jest stwierdzić, czym dana substancja w rzeczywistości jest. Nie ma żadnej certyfikacji, oznaczeń ilościowych i jakościowych, więc konsumenci są skazani na podejmowanie ryzyka wierząc osobom, od których się zaopatrują. Liczy się na uczciwość i prawdziwość przekazywanych informacji. Dopiero rzeczywistość wszystko weryfikuje. 

Kupując gram marihuany trzeba się liczyć z różnicami wagowymi. Kupując inne substancje – np. amfetaminę, ecstasy, LSD – dodatkowo nigdy nie ma się pewności, ile danej aktywnej substancji jest w konkretnej działce. Jak mocno te substancje będą działać? Ile wystarczy, żeby efekt był pożądany, ale nieprzesadzony? Czy są tam dodatki, które mogą zagrozić naszemu życiu lub zdrowiu? Decydując się na przeróżne dopalacze trzeba zaakceptować jeszcze większe ryzyko – próbuje się wtedy przecież bardzo słabo zbadanych substancji. Dlaczego więc w ogóle ludzie sięgają po te ostatnie? Chociażby dlatego, że właśnie prawo delegalizuje substancje już dobrze sprawdzone, poznane i opisane. Po starych narkotykach wiadomo, czego się spodziewać, podczas gdy nowe trzeba dopiero testować.

Legalizacja narkotycznie działających substancji przyniesie nam szereg istotnych korzyści. Przede wszystkim w ten sposób obdarzymy ludzi prawdziwą wolnością wyboru, nie narzucając odgórnie swojego sposobu postępowania. Dlaczego człowiek sam nie może wybrać tego, co chce? Każdy z nas sam wie najlepiej, co jest dla niego najlepsze. A nawet jeśli się mylimy – to na własną odpowiedzialność. Nie życzę sobie tego, aby inni ludzie podejmowali za mnie decyzje i dokonywali wyborów, ponieważ to nie oni będą ponosić ich konsekwencje – tylko ja. Wszelka regulacja zakazami jest zła z samej natury, gdyż prowadzi do ograniczenia wolności jednostki. Jedynym wyjątkiem od tej reguły jest takie ograniczenie swobód, które nieograniczone przyczyniłyby się do ograniczenia wolności innych lub wyrządzania im krzywdy.

Dzięki legalizacji nie będziemy mieli tylu bezsensownie osadzonych w więzieniach ludzi, z których kryminalistów zrobiono często sztucznie. Czego winny jest palacz marihuany, jeśli zanosi się śmiechem z kumplami, w którego głowie i uczuciach nie ma miejsca na żadną agresję? Czego winni są ludzie próbujący podnosić swoją energię i wytrzymałość poprzez zażywanie białych proszków? Jakich przestępczych przesłanek można doszukać się w osobie pod wpływem ecstasy, z której miłość i empatia często emanuje na otoczenie silne źródło światła? Co kryminalnego jest w zachowaniu totalnie naćpanej LSD osoby podróżującej przez niezbadane światy w egzotycznych wymiarach wymykających się wszelkim naukowym opisom? Dopóki osoby te nie szkodzą innym popełniając czyny karalne, nie ma najmniejszych przesłanek, aby narkotyki, pod których działaniem one są klasyfikować jako kryminogenne. 

Nie można wszystkich działań ludzi tłumaczyć, że są „pod wpływem”. Analogicznie sytuacja ma się z alkoholem, który to zmienia sposób bycia i postrzeganie konsumentom. Jedni stają się bardziej towarzyscy, otwarci, inni szczerzy, ale znaczna część przyjmuje postawy agresywne. To nie jest kwestia substancji. To jest problem osoby zażywającej daną substancję i jej psychiki. Jeśli konkretna osoba pod wpływem czegoś nie potrafi się zachować, kiedy jej odbija, po prostu nie powinna jej używać. Ale wielką krzywdą jest mierzenie wszystkich ludzi tą samą miarą, bo wszelkie substancje oddziaływają na każdego człowieka często w odmienny, oryginalny sposób.

Zamiast karać trzeba ludzi edukować. Nigdy nie jest tak, że dana substancja ma działania tylko pozytywne lub tylko negatywne. To zależy od okoliczności, od dawek oraz od psychiki poszczególnych ludzi. Lekarstwo często może być trucizną – i odwrotnie. Coś, co dla jednego jest lekiem, innemu może szkodzić. A nawet ta sama substancja w oddziaływaniu na tą samą osobą może mieć różny wpływ i trzeba uwzględnić inne czynniki, jak samopoczucie, stan zdrowia, towarzyszący ludzi i inne warunki. Prawdą jest, że narkotyki mogą powodować różne efekty uboczne, począwszy od osłabienia i złego samopoczucia po nieodwracalne zmiany w organizmie człowieka. 

Prawdą jest także to, że niezdrowe jedzenie, tłuste, słone lub naszpikowane różną chemią może także szkodzić zdrowiu i prowadzić do ciężkich, śmiertelnych chorób. Zwykła sól kuchenna, czy tłuszcz zwierzęcy jednak nie są zakazane. Dopóki będziemy kierować się propagandą, będziemy krzywdzić społeczeństwo wprowadzając je celowo w błąd poprzez tworzenie śmiesznych mitów. Dodatkowo okaleczymy naukę zabierając jej możliwość prowadzenia rzetelnych badań nad wieloma wyjątkowymi substancjami, a być może nawet odkrywaniem ich leczniczych właściwości. Takie błędy są trudne do naprawy i wymagają wiele czasu. 

Jedynie rzetelne informacje poparte naukowymi badaniami mogą nam nakreślić obraz rzeczywistości – z wszystkimi plusami i minusami. Powinniśmy traktować obywateli poważnie i z szacunkiem, zapewniając im dostęp do szerokiej informacji i pozostawiając możliwość samodzielnego decydowania o własnym życiu. Edukacja a nie propaganda! Prawdziwa wolność zamiast narzucania własnego zdania!

Według mnie do najważniejszych skutków legalizacji trzeba zaliczyć bezpieczeństwo stosowania narkotycznych substancji, związane z zadbaniem o ich odpowiednią jakość, czystość i monitorowaniem całego procesu produkcji i dystrybucji. Dzięki temu będzie można uniknąć wielu tragicznych przypadków zakończonych śmiercią lub trwałym kalectwem. Z pewnością nie wyeliminujemy ryzyka w 100%. Zwróćmy jednak uwagę, że nawet lekarstwa są obarczone pewnym ryzykiem i mogą wywoływać skutki uboczne a mimo to są nie tylko legalne, ale oddaje się im hołd jako substancjom ratującym życie. Zadbanie o odpowiednią jakość może być pomocne w wyeliminowaniu nielegalnych handlarzy oferujących towary nieznanego pochodzenia. W ich miejsce legalne narkotyki mogą być sprzedawane chociażby w aptekach, gdzie można zastosować chociażby takie same procedury, jak w przypadku sprzedaży alkoholu, czy tytoniu (kategoria wiekowa). Klienci będą woleli kupić produkt, co do którego będą mieli pewność o możliwości bezpiecznego stosowania, nawet jeśli będą musieli zapłacić za niego odrobinę więcej. Z pewnością nie zaakceptują kilkukrotności dzisiejszych cen, ale przy nieznacznej różnicy efekty są łatwe do przewidzenia. W ten sposób idziemy w prostej linii do likwidacji czarnej strefy zajmującej się dziś: a) nielegalnym procederem, b) nie odprowadzającej żadnych podatków, c) wyjętej spod jakiejkolwiek kontroli, rządzącej się własnymi prawami.

Do ubocznych efektów legalizacji zaliczyłbym możliwość osiągnięcia przez państwa dodatkowych przychodów ze sprzedaży – głównie w postaci podatków i akcyzy. Chociaż wielu ludzi, polityków i agitatorów legalizacji, wymieniłoby ten plus jako jeden z pierwszych, najważniejszych. Tak – z pewnością pieniądze też są istotne. Państwo będzie w ten sposób mogło czerpać finansowe korzyści zasilając np. budżet medyczny, lub chociażby przeznaczając te środki na terapie uzależnień. Osobiście jednak uważam, że bardziej istotnym efektem legalizacji będzie znajomość skali zjawiska związanego z używaniem wszelkich narkotyków, które dziś opiera się jedynie na mglistych przypuszczeniach.

Niektórzy dodaliby także kolejny argument, że mniejsza liczba osób będzie skłonna sięgać po narkotyki z tego względu, że będą one właśnie legalne – a tylko zakazany owoc smakuje lepiej. To jest akurat trudne do przewidzenia. Mogłoby tak być, ale nie można całkowicie wykluczyć faktu, że właśnie legalność zachęci kolejnych użytkowników. Doskonałym przykładem jest porządek, jaki panuje w Holandii, gdzie marihuanę można stosować bez żadnych problemów a jedyne obostrzenia dotyczą praktycznie tylko ilości, jakie można jednorazowo zakupić i przy sobie posiadać. Czy wszyscy ludzie rzucili się masowo na zalegalizowaną substancję? Czy obraz tego społeczeństwa to jedna wielka banda ćpunów, którzy albo szwendają się po ulicach, albo dopuszczają się czynów kryminalnych, bądź jedynie obrzydliwych? Czy społeczeństwo to notuje całkowity upadek zasad moralnych, czy cofa się w rozwoju, czy przeżywa jakikolwiek kryzys, wliczając w to wydajność pracy i ogólną sytuację gospodarczą kraju? Wszelkie dane przedstawiają Holandię raczej jako kraj należący do najzamożniejszych, bezpieczny, zapewniający komfortowe warunki do życia i pracy a na dodatek przyjazny ludziom.

Jakie są potencjalne negatywne skutki legalizacji narkotyków – bo z pewnością jakieś muszą być? Może się zwiększyć liczba osób sięgających po te wystrzałowe używki, ale wszelkie środowiska deklarują, że może to być zjawisko nieznaczne. Trudne to będzie do oszacowania z tego względu, że dziś liczba użytkowników jest w ogóle nieznana. Dlatego też pomimo pojawienia się pierwszych danych, które będą mogły się wydać alarmujące, zachowałbym spokój, gdyż doświadczenia podejmowane w materii prawnej w różnych krajach potwierdzają, że legalizacja jest bezpiecznym działaniem. Z pewnością nie wszyscy także skorzystają z świeżo zalegalizowanych substancji, chociaż może się zdarzyć tak, że wielu spróbuje ich chociażby z ciekawości. Podobnie jest z wszystkimi innymi rzeczami: z prostytucją, z papierosami i alkoholem, ze słodyczami, niezdrową oraz naszpikowaną chemią żywnością, szybką jazdą samochodem, skakaniem z bungee czy ze spadochronem, chodzeniem do kościoła itp. Kto nie chce – nie będzie pił wódki, palił trawy czy chodził do prostytutek, chociażby wszystkie te uciechy były za darmo. Kto chce – będzie do tego dążył pomimo wszelkich zakazów i ryzyka z tym związanego.

Trzeba ludziom zapewnić prawdziwą wolność wyboru, przywrócić możliwość decydowania o własnym życiu. Trzeba zminimalizować ingerencję władz w prywatne wybory ludzi, którzy sami wiedzą najlepiej, czego chcą.

Komentarze

Momencik, trwa ładowanie komentarzy   ładowanie…