Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation

Kampanie przeciw marihuanie, które dały efekt odwrotny od zamierzonego

Kampanie przeciw marihuanie, które dały efekt odwrotny od zamierzonego

Marihuana to dla wielu prawdziwy wrzód na tyłku, którego pozbyć się nie idzie nawet operacyjnie. Problem w tym, że ludzie używki bardzo lubią, a akurat konopny susz jest jednym z bardzo miłych sposobów na umilenie sobie czasu. 


Zakazywanie posiadania najmniejszych nawet ilości tej substancji, okazjonalne „trzepanie kieszeni” podejrzanie uchachanych studentów, czy nawet zamykanie palaczy w więzieniach nie przynosi żadnych rezultatów. Dlatego też najlepszym rozwiązaniem są kampanie społeczne, dzięki którym szary obywatel zrozumie, jak wielkim niebezpieczeństwem jest sięganie po ten śmiercionośny narkotyk!

Marihuana zrobi z ciebie bezdusznego mordercę!

W 1936 roku w USA powstało Federalne Biuro ds. Narkotyków, na którego czele stanął niesławny Harry J. Anslinger. Człowiek ten miał bardzo konkretne powody, aby trawki nie lubić. Podobnie zresztą jak potentat prasowy - William Randolph Hearst. Obaj panowie współpracowali z biznesmenami, dla których przemysł konopny był niewygodną konkurencją, a sam Hearst wyłożył sporo hajsu w przemysł papierniczy, dla którego ogromnym zagrożeniem był rozwój firm produkujących znacznie tańszy i łatwiejszy w pozyskaniu papier konopny…

Anslinger i Hearst rozpoczęli więc potężną kampanię demonizującą marihuanę. Gazety rozpisywały się o krwawych morderstwach popełnianych przez palaczy. Oprócz tabloidowych, wyssanych z palca, artykułów publikowano też anty-konopne plakaty, a nawet kręcono propagandowe filmy o fatalnych skutkach jarania…

Dziś tego typu materiały mogą wywołać co najwyżej pobłażliwy uśmiech, jednak nie zapominajmy, że trzy dekady ciężkiej pracy Anslingera zaowocowały delegalizacją trawki nie tylko w USA, ale i w wielu innych krajach na świecie!

Więcej tego typu koszmarków, możecie zobaczyć tutaj.

Trawka to nowa pigułka gwałtu

Pewnie myślicie sobie, że wyluzowani Amerykanie radośnie przyklasnęli pomysłowi legalizacji marihuany? Okazuje się, że nie wszyscy. Pewna organizacja na Florydzie wystartowała z nietypową kampanią, nazwijmy to, konopiofobiczną i wytoczyła bardzo poważne argumenty. Substancje smoliste wywołujące do raka płuc? Upaleni kierowcy jeżdżący pod prąd? A może chociaż chęć do sięgnięcia po strzykawkę z heroiną i wirusem HIV (reakcja tak typowa dla każdego miłośnika marihuany...)? Nic z tych rzeczy! Według florydzkiej organizacji przeciwników trawki, największym niebezpieczeństwem są ciasteczka z marihuaną, które działają niczym… pigułki gwałtu.

Niepostrzeżenie wrzucasz dziewczynie muffinkę do drinka i masz pewność, że tej nocy za seks nie zapłacisz nawet dolara!

Nie bądź królikiem doświadczalnym!

Podczas gdy w kolejnych stanach Amerykanie mogli cieszyć się legalnym dymkiem, w Kolorado ruszyła kampania mająca uświadomić młodym ludziom nie tylko niebezpieczeństwa płynące z zażywania tego narkotyku, ale i fakt, że dobrowolnie stają się królikami doświadczalnymi projektu legalizacji rekreacyjnej marihuany. Wydano ogromne pieniądze na instalowanie wielkich klatek, które ustawiano w różnych modnych lokalizacjach. Efekt? Młodzież uznała te konstrukcje za fajne miejsce do zjarania blanta i wyluzowania się.

Trawka sprawi, że zejdzie z ciebie powietrze

Twórcom tej kampanii chodziło zapewne o fakt, że palacze trawki mają niekiedy problem z ogarnianiem rzeczywistości. I w sumie – po części mają rację. Pewien eksperyment na myszach dowiódł, że w duża ilość kannabinoidolu THC sprawia, że znacznie słabiej działają połączenia pomiędzy neuronami w hipokampie – części mózgu odpowiedzialnej za przenoszenie informacji z pamięci krótkotrwałej do długotrwałej. W latach 70. paliło się trawkę o stężeniu THC rzadko kiedy przekraczającym ok. 1,37 %, dziś normą jest 8,5%!Na pocieszenie jednak trzeba dodać, że efekt lekkiego ogłupienia ustępuje po kilku godzinach od zapalenia skręta. Gorzej jeśli palimy cały czas…

Przepalony mózg

W Kanadzie, kraju który lada chwila dołączy do państw, gdzie marihuana jest używką legalną, całkiem niedawno ruszyła kampania przeciw konopiom.

W reklamie widzimy zbudowany ze szklanych rurek, ludzki mózg, który wraz z wypełnianiem się dymem, wypełnia się też sporą ilością wyeksploatowanych do bólu, dawno już obalonych, „faktów” na temat tego narkotyku. Dowiadujemy się na przykład, że współczesna używka, jest (uwaga!) 300 razy silniejsza niż w latach 70.

Trawka to poważny problem. Twój pies ci o tym powie.

Nie mamy pojęcia, co wypaliła bohaterka tego filmiku, ale bardzo chcielibyśmy poznać jej dilera i dowiedzieć się, cóż za magiczne wspomagacze dodaje on do trawki, że po jej zażyciu będziemy mogli odbyć natchnioną dysputę z własnym sznaucerem.

Nie rób głupot, tylko dlatego że inni je robią

Taka metafora: Marihuana jest niczym kucyk. Kopie. „Zioooom, to takie głębokie! Zróbmy o tym film, niech się inni dowiedzą!” Cały problem w tym, że kopiący konik ma w tym wypadku zniechęcać do sięgania po skręta. Niezły zwrot akcji, co?

Marihuana. Bardzo drogi nawyk.

W cholerę! I w dodatku dilerzy kantują na wadze! Jednak nie o hajs wydany na trawkę tu chodzi. Przyznajemy, że to jeden z najlepszych i najzabawniejszych filmików na rzecz jednej z antynarkotykowych kampanii. No, cóż – pod wpływem substancji odurzających robi się różne, niekiedy całkiem idiotyczne rzeczy.

Ciągle uważasz, że marihuana jest bezpieczna?

A tu mamy do czynienia z potężnym argumentem. Skoro jesteś zwolennikiem legalizacji trawki to wyrażasz zgodę, na to, aby palili wszyscy – od listonoszy, przez policję, panią z rybnego, a nawet… lekarzy. A co jeśli trafisz na stół operacyjny, a kroić cię będzie zjarany do nieprzytomności chirurg? Ciągle będziesz tak ochoczo lajkował posty Wolnych Konopii na Fejsiku?

Ujarany niczym leniwiec

Od kilku dni Internet podbija cykl australijskich filmów, których bohaterem są młodzi ludzie, co to po wypaleniu skręta przechodzą w stan błogiego rozleniwienia. W pewnych kręgach określenie „stoner sloth” (czyli „ujarany leniwiec”) jest określeniem osoby, która skosztowała o kilka ładnych blantów za dużo, w efekcie czego niezbyt dobrze radzi sobie z właściwym tempem myślenia i reagowania na bodźce.

I znowu nie wyszło. Twórcy tych klipów zyskali głęboki szacun wśród samych palaczy trawki, którzy porównanie ich do leniwców uznali za nie lada komplement. Nie wspominając już o tym, że kampania ta nosi tę samą nazwę, co pewien sklep internetowy oferujący... produkty dla palaczy.

Komentarze

Momencik, trwa ładowanie komentarzy   ładowanie…