Do lat 70 XX wieku ludzie Ci żyli zgodnie z własnymi tradycjami, w których ścinanie głowy było rozwiązywaniem problemów bez sądów i adwokatów. Zbieranie głów było czymś ważnym i magicznym, gdyż to w głowie mieszkają wszystkie zmysły- wzrok, słuch, smak, a przede wszystkim rozum.
Oto kilku ostatnich łowców z małej wioski na północy Indii z plemienia Konyak wykonane przez fotografa Trupal Pandya.
Ścięcie głowy to również forma inicjacji . Jeżeli na Twoim koncie nie było ściętej głowy, żadna kobieta nie wzięłaby Cię za męża, a w wiosce o szacunku mogłeś jedynie pomarzyć. Od najmłodszych lat wszyscy z plemienia byli przygotowywani do tych czynności, a maczetą potrafili się posługiwać jeszcze zanim wypowiedzieli pierwsze słowa. Na podstawie tatuaży oraz ozdób na ciele można policzyć, ile ściętych głów mają na koncie ostatni łowcy.
Głowę razem ze skórą nabijano ją na kaktus. Z tego pala ptaki wydziobywały mięso, a po kilu miesiącach zostawała biała czacha.
Gdy chrześcijanie przyszli głosić słowo boże głowy zostały zdjęte, ale zostały tablice upamiętniające ilość ścięć . W dwumetrowym dole znajduje się ich ponad dwieście.
To bardzo ważne dla Plemienia Konyak, gdyż to tradycja i historia, o której nie chcą zapomnieć, a ich wnukowie nie pielęgnują jej tak jak starszyzna by chciała.
Za 10-15 lat ich już może nie być.
Komentarze