Mogło by się wydawać, że polowania na czarownice to proceder, który zniknął gdzieś w mrokach historii i nikt nie chce wracać do tego niechlubnego okresu, kiedy to kobiety posądzone o konszachty z diabłem trafiały na stosy. Niestety, mimo że się o tym nie mówi - temat jest w dalszym ciągu aktualny. Wprawdzie nie na naszej ziemi, ale w Afryce. Konkretnie - w Ghanie.
Na terenie położonego na północy kraju miasteczka Gambaga znajduje się zamknięty obóz-getto dla kobiet, które oskarżono o czary. Powstał on w XVIII wieku i w dalszym ciągu trafiają tam kolejne "czarownice" odtrącone przez lokalne społeczności. W obozie znajduje się 25 domów, w których mieszka łącznie 100 kobiet.
Wiele z rzekomych wiedźm, które zmuszone są do przebywania w tym miejscu to wdowy posądzone o czary przez rodziny mężów, aby nie dopuścić do przejęcia przez nie majątku po zmarłym. Niektóre z mieszkanek obozu to także osoby psychicznie chore.
Kobiety zazwyczaj trafiają do obozu po procesie mającym na celu sprawdzenie, czy dana osoba faktycznie para się czarami. W tym celu zabija się kurczaka. Jeśli wyzionie on ducha leżąc nogami do góry, oznacza to, że oskarżona jest winna. Wówczas torturuje się ją, aby zebrać dodatkowe zeznania i wydala ze społeczności.
Panie z obozu pracują na farmach, rąbią drewno na opał lub wykonują ozdoby dla mieszkańców Gambagi. Trudno nazwać to miejsce więzieniem, to raczej sanktuarium, gdzie kobiety posądzone o czary mogą czuć się bezpieczne.
Każdego dnia "wiedźmy" muszą iść po wodę do oddalonej o ok. 5 km rzeki Otti.
Z zewnątrz nikt nie ma prawa wstępu do obozu, o ile wcześniej nie dostanie zgody Gambaga Rany, czyli lokalnego szeryfa. W samym zaś obozie władzę sprawuje tindana - osoba, która nie tylko dba o bezpieczeństwo kobiet zamkniętych w tym getcie, ale i wykorzystując swój dar "oczyszczania" i zdejmowania uroków z nawiedzonych osób, sprawia, że i mieszkańcy Gambagi nie muszą obawiać się o swoje życie...
Rytuał "oczyszczania" wiedźmy jest wyjątkowo obrzydliwy. Posądzona o czary osoba zmuszana jest do wypicia koktajlu z kurzej krwi, zmiażdżonej małpiej czaszki oraz ziemi. Jeśli w ciągu siedmiu dni pacjentka się pochoruje, oznaczać to będzie, że egzorcyzm się nie udał i należy go przeprowadzić ponownie...
Nie jest to jedyny obóz dla wiedźm w Ghanie. Jako że w dalszym ciągu bardzo silna jest tam wiara w czary, uroki i zabobony, podobnych miejsc jest przynajmniej kilka w całym kraju. Władze państwa wdrażają kolejne programy, aby wytępić zwyczaj wyganiania "niepotrzebnych" kobiet z małych, wiejskich społeczności. Póki co jednak, plany odsyłania odtrąconych Ghanek do ich domów jest bardzo ryzykowne. Osoby prowadzące projekty edukacyjne kalkulują, że dopiero za jakieś 10-20 lat zaistnieje szansa na zlikwidowanie tych upiornych obozów.
Komentarze