Na Kubie do dziś istnieje ten sam system wydzielania jedzenia, który został wprowadzony ponad pół wieku temu. Tak zwana La Liberta wprowadzona została wkrótce po zakończeniu rewolucji w 1959 roku, kiedy to do władzy dostał się Fidel Castro. Wprowadzono wówczas książeczki pozwalające na zakup wydzielonych racji każdego z dostępnych na rynku produktów spożywczych.
W tzw. bodegach można kupić takie rarytasy jak fasola, czy jajka za cenę 12% wartości rynkowej danego produktu. Brzmi fajnie, co? Cóż - wcale nie, jeśli weźmiemy pod uwagę fakt, że takich na przykład jajek w kontrolowanych przez komunistyczny rząd, miesięcznie jedna osoba kupić może 5...
Każda z takich książeczek ma zapisaną ilość osób w danej rodzinie - zakupy zależą bowiem od wieku, a nawet płci klienta. Nm przykład mleko można kupić tylko dzieciom do 7 roku życia, kobietom w ciąży i staruszkom. W urodziny za to, dorosłym przysługują dodatkowe rarytasy - ciasteczka, piwo i rum!
W kraju, gdzie importuje się 80% dóbr, istnieje wielki problem z transportem, więc często bywa tak, że całe rodziny tygodniami muszą czekać na pojawienie się podstawowych produktów. Podobno, gdy w bodedze wreszcie pojawią się kurczaki, całe osiedla potrafią spowić się zapachem rosołu.
Zdjęcia, które oglądacie zrobił francuski fotograf - Francoise Guajour, który niedawno odwiedził Kubę.
Komentarze