Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation

Szukaj


 

Znalazłem 131 takich materiałów

Afroman i nowy pro-legalizacyjny remix “Because I Got High”

Rawie 15 lat po premierze kawałka “Because I Got High” – znanego utworu związanego z tematem marihuany, wydaje się, że Afroman znowu będzie w centrum uwagi. Tym razem jako zwolennik legalizacji.

Nominowany do nagrody Grammy artysta niedawno połączył siły z NORML i Weedmaps tworząc remake swojego przeboju, obracając pierwotną wersję utworu w hymn pro-legalizacyjny na wybory tegoroczne wybory w Stanach Zjednoczonych. Nowy remix w zabawny sposób prowadzi narrację otaczającą korzyści z reformy prawa marihuany, a także medyczne korzyści samej rośliny.

Tuż przed wyborami jego najnowszy projekt podgrzewa atmosferę związaną z możliwymi zmianami zachodzącymi w całym kraju. Dwa stany, Alaska i Oregon będą głosować w sprawie legalizacji marihuany. Wyborcy na Florydzie będą mieli okazję do zatwierdzenia legalnego stosowania medycznej marihuany. W Waszyngtonie, wyborcy mogą zagłosować za dekryminalizacją posiadania marihuany i możliwością hodowli roślin do użytku osobistego.

Nie było lepszego czasu aby wydać remake kultowej canna-klasyki. Wersja 2014 “Because I Got High” nie tylko podważa stare stereotypy, ale także stara się budować poparcie i entuzjazm co do reformy prawa związanego z marihuaną w tegorocznych wyborach.

Poprzez nową wersje, przekazuje on ważną wiadomość polityczną młodszym obywatelom, a jego ogólnoświatowa sława sprawia, że przekaz trafi do wielu osób. Argumentuje on tekst nowego kawałka, możliwością leczenia jaskry, finansowaniem szkół z podatków od legalnej marihuany, podkreśla wiele świadczeń społecznych, medycznych i ekonomicznych legalizacji, informując w zabawny sposób.

“NORML jest zachwycony, że jest częścią tej współpracy, łączącej sztukę, rozrywki i aktywizm w jednej kampanii, aby zaznaczyć wiele pozytywnych korzyści z konopi i podnieść świadomość społeczną w odniesieniu do inicjatywy legalizacyjnej która obędzie się w listopadzie 2014 w Stanach Zjednoczonych.”

Remix “Because I Got High” jest częścią kampanii Weedmaps. Każdego miesiąca artysta będzie tworzył piosenkę, która pokazuje jak marihuana wpływa na ich proces twórczy. “Wszyscy ci artyści używają marihuany aby w pełni wykorzystać swoją kreatywność”.

Czy legalizacja marihuany działa? Tak.Oto 3 powody

“Żałuję, że Amerykanie postanowili legalizować marihuanę.”

50-letni Rodrigo Silla (mówiący powyżej) od lat uprawia konopie indyjskie, i lamentuje on na szybko spadające ceny hurtowe marihuany.

Cztery stany USA i Dystrykt Kolumbii zalegalizowały marihuanę do celów rekreacyjnych w ciągu ostatnich 25 miesięcy sprawiając, że czarny rynek jest coraz mniejszy. Tak więc niemal rok po rozpoczęciu legalnej sprzedaży marihuany w Kolorado musimy sobie zadać pytanie:

Czy legalizacja rzeczywiście działa?

Czytaj dalej →


Mało znana teoria dotycząca zabójstwa Kennedy'ego – Seks, kwas i wojny nuklearne - mało znana teoria dotycząca zabójstwa Kennedy'ego
Ile już słyszeliśmy teorii na temat zamachu na prezydenta Johna Fitzgeralda Kennedy'ego? W sprawę wmieszano już agentów KGB, kubańską mafię, a nawet CIA, które pragnęło za wszelką cenę nie dopuścić do ujawnienia przez prezydenta tajnych akt dotyczących UFO... Tymczasem pewne źródła podsuwają jeszcze inną, niezwykle intrygującą teorię, o której na pewno jeszcze nie słyszeliście.

Prezydenckie romanse

Wszyscy biografowie prezydenta Kennedy'ego nie ukrywają, że człowiek ten, niczym gwiazda rocka, cieszył się ogromną ilością zakochanych w nim po uszy „fanek”. O ile politykowi na takim stanowisku raczej nie wypada wdawać się w pozamałżeńskie romanse, Kennedy raczej nie przejmował się konwenansami i korzystał ile tylko mógł z całkiem przyziemnych uroków bycia głową największego mocarstwa na świecie. Słabość do kobiecych wdzięków odziedziczył prawdopodobnie po swoim dziadku - Josephie, który to znany był jako niepoprawny uwodziciel dam z wyższych, hollywoodzkich sfer. Od czasu, kiedy wnuk sławnego lowelasa udał się do burdelu, aby w ramionach prostytutki po raz pierwszy zakosztować fizycznej miłości, John nieustannie wdawał się w romanse i przelotne, oparte głównie na seksie, znajomości z ponętnymi dziewczętami. Jego skłonności do podbojów nie przerwało ani małżeństwo z ukochaną Jackie, ani nawet objęcie przez Johna fotela prezydenckiego. Powiedzmy sobie szczerze - aby wyrwać taką gwiazdę jak Gloria Swanson czy światowego kalibru seks-bombę Marilyn Monroe, potrzeba czegoś więcej niż samych dobrych chęci.
Zblazowani cynicy powiadają, że to, co kobiety kręci, to nie tylko pieniądze, ale i... władza. Są też i takie, dla których romans z najważniejszym mężczyzną w kraju jest czymś więcej niż tylko elektryzującą przygodą. Tak było w przypadku Pinchot Meyer.

Młoda rozwódka do wzięcia

Mary była związana z artystyczną bohemą, malarką i jednocześnie żoną prominentnego pracownika CIA. W 1954 roku do domu położonego w sąsiedztwie państwa Meyer wprowadzili się nowi lokatorzy - senator John F. Kennedy wraz ze swoją małżonką.
Gdy po czterech latach państwo Meyer rozwiedli się, młoda, atrakcyjna rozwódka aż prosiła się o odpowiednią opiekę...


W 1961 roku, kiedy sąsiad-senator był już prezydentem USA, Mary odwiedziła go w Białym Domu. Niewinne spotkanie zaowocowało, jak można było się tego spodziewać, płomiennym romansem. Jednym z wielu, w które Kennedy wdawał się podczas swojej kariery politycznej. Jednak wśród aktorek, gwiazdek i głupiutkich celebrytek, Mary Pinchot Meyer wyróżniała się swoimi „mocami”. Aby je przedstawić, musimy cofnąć się do roku 1938.

Ale kwas!

W tym właśnie czasie Albert Hoffman, szwajcarski naukowiec, pracujący dla koncernu farmaceutycznego Sandoz, w zaciszu swojego laboratorium stworzył lek pobudzający układ oddechowy. Wkrótce jednak sam badacz na własnej skórze przekonał się, że dietyloamid kwasu d-lizergowego ma znacznie większy potencjał Seks, kwas i wojny nuklearne - mało znana teoria dotyczącjako silny środek psychoaktywny, który można wykorzystać w wielu dziedzinach nauki i medycyny. Zanim jednak ktokolwiek wpadł na pomysł jak ten wynalazek wykorzystać, sprawą szybko zainteresowało się CIA, widząc w LSD przyszłość w jego militarnym zastosowaniu. Równocześnie kwas stał się środkiem poszerzającym percepcję tłumów natchnionych pacyfistów oraz filozofów ruchów hippisowskich.

Jednym z nich był Timothy Leary - wyklęty profesor harvardzkiego uniwersytetu, wierzący, że LSD to środek zdolny „pojednać ludzi ze światem” i znacznie poszerzyć ich życie duchowe. Leary stworzył nawet formę organizacji religijnej, gdzie najwyższym sakramentem był kwasowy opłatek...

W latach 60. Leary miał spora grupę oddanych mu fanów, którzy nie tylko podzielali filozofię swego guru, ale i widzieli w LSD lekarstwo na całe zło tego świata. Jedną z idolek i bliskich przyjaciółek tej ikony kontrkultury była... Mary Pinchot Meyer.
Rozwódka miała szalony plan. Dzięki romansowi z Kennedym i co za tym idzie - kontaktom z najbardziej prominentnymi politykami w kraju, kobieta chciała wpłynąć na zmianę losu ludzkości. Plan zakładał podawanie prezydentowi środków psychoaktywnych i przekonywanie go, że konflikt w Wietnamie i prowadzenie Zimnej Wojny należy jak najszybciej zakończyć szukając pokojowych rozwiązań. Tak - pani Meyer wierzyła, że faszerując prezydenta kwasem, można będzie zapobiec wielkiej wojnie nuklearnej!
W późniejszych wywiadach Timothy Leary twierdził, że Mary odwiedzała go, aby pobierać nauki dotyczące prowadzenia sesji z LSD i wykorzystania tego psychodeliku do „prania mózgów” dygnitarzy z Waszyngtonu. Co więcej - Meyer udało się wejść w kontakt z przynajmniej siedmioma politykami, którzy gotowi byli zaopatrywać w LSD najwyżej postawionych urzędników państwowych!

30 terapeutycznych spotkań z prezydentem

Kochanka Johna Kennedy'ego często odwiedzała go w Białym Domu. Takich schadzek było przynajmniej 30. Na większość z nich Mary przynosiła ze sobą niemałą ilość marihuany i LSD. Najwyraźniej albo to wdzięki pani Mayer pozwalały prezydentowi przymknąć oko na takie igranie z ogniem, albo jego zdanie na temat narkotyków było znacznie bardziej rewolucyjne, niż można by przypuszczać... I to wcale nie ze względu na słabość do hulaszczego trybu życia, ale być może dzięki wierze w to, że tego typu substancje można wykorzystać w medycznych terapiach. Mało kto wie, że entuzjastą badań nad LSD był brat prezydenta - senator Robert Kennedy, którego żona wzięła udział w eksperymentalnej terapii leczenia alkoholizmu za pomocą tego właśnie psychodeliku.

Czy te romantyczne "sesje" zainicjowane przez kochankę prezydenta przyniosły jakiś skutek? Trudno powiedzieć. Wiele jednak wskazuje na to, że w ostatnich miesiącach swojego życia Kennedy wyraźnie zmienił swoje nastawienie do prowadzonych przez USA działań zbrojnych. Robert McNamara - ówczesny sekretarz obrony kraju, wyznał, że głowa państwa poważnie rozważała jak najszybsze wycofanie wojsk z Wietnamu, a w październiku 1963 roku Kennedy nakazał wręcz zorganizować powrót do kraju tysiącu amerykańskich żołnierzy.
O zmianach w dotychczasowych poglądach prezydenta ma też świadczyć jego pokojowe przemówienie, które miało miejsce w waszyngtońskim uniwersytecie. To jedno z niewielu wystąpień Kennedy'ego, które w oryginalnej wersji było transmitowane we wszystkich krajach byłego ZSRR!

Dodatkowo, po ośmiu latach ciężkich negocjacji, udało się dojść do porozumienia pomiędzy USA, Wielką Brytanią i Związkiem Radzieckim w sprawie testów nuklearnych. Kennedy mocno agitował za zaniechaniem przeprowadzania „próbnych eksplozji” przez mocarstwa. Ostatecznie w sierpniu 1963 roku wprowadzony został zakaz testów tej broni.

Za dużo wiedziała?

Kiedy John F. Kennedy zakończył swój żywot z odstrzeloną połową głowy, Mary od razu skontaktowała się z Learym. Według niego, zapłakana Meyer miała wówczas powiedzieć: „Nie mogli go już dłużej kontrolować. Tak szybko się zmieniał. Oni wszystko zataili. Muszę jak najszybciej cię zobaczyć. Boję się. Uważaj na siebie.” Wielu biografów tajemniczej kochanki prezydenta twierdzi, że Kennedy traktował ją w szczególny sposób. Niezależnie od tego, czy powodem takiego stanu rzeczy był regularnie spożywany przez parę podczas schadzek kwas, dużo wskazuje na to, że prezydent mógł dzielić się z Meyer poufnymi informacjami, które raczej nie powinny ujrzeć światła dziennego.
I nie ujrzały. W październiku 1964 roku, prawie rok po zamachu na Kennedy'ego, Mary Meyer została poczęstowana z bliskiej odległości dwoma kulami w tył głowy przez nieznanego napastnika (jedyny podejrzany dość szybko został uniewinniony).

Mało znana teoria dotycząca zabójstwa Kennedy'ego

Seks, kwas i wojny nuklearne - mało znana teoria dotycząca zabójstwa Kennedy'ego
Ile już słyszeliśmy teorii na temat zamachu na prezydenta Johna Fitzgeralda Kennedy'ego? W sprawę wmieszano już agentów KGB, kubańską mafię, a nawet CIA, które pragnęło za wszelką cenę nie dopuścić do ujawnienia przez prezydenta tajnych akt dotyczących UFO... Tymczasem pewne źródła podsuwają jeszcze inną, niezwykle intrygującą teorię, o której na pewno jeszcze nie słyszeliście.

Prezydenckie romanse

Wszyscy biografowie prezydenta Kennedy'ego nie ukrywają, że człowiek ten, niczym gwiazda rocka, cieszył się ogromną ilością zakochanych w nim po uszy „fanek”. O ile politykowi na takim stanowisku raczej nie wypada wdawać się w pozamałżeńskie romanse, Kennedy raczej nie przejmował się konwenansami i korzystał ile tylko mógł z całkiem przyziemnych uroków bycia głową największego mocarstwa na świecie. Słabość do kobiecych wdzięków odziedziczył prawdopodobnie po swoim dziadku - Josephie, który to znany był jako niepoprawny uwodziciel dam z wyższych, hollywoodzkich sfer. Od czasu, kiedy wnuk sławnego lowelasa udał się do burdelu, aby w ramionach prostytutki po raz pierwszy zakosztować fizycznej miłości, John nieustannie wdawał się w romanse i przelotne, oparte głównie na seksie, znajomości z ponętnymi dziewczętami. Jego skłonności do podbojów nie przerwało ani małżeństwo z ukochaną Jackie, ani nawet objęcie przez Johna fotela prezydenckiego. Powiedzmy sobie szczerze - aby wyrwać taką gwiazdę jak Gloria Swanson czy światowego kalibru seks-bombę Marilyn Monroe, potrzeba czegoś więcej niż samych dobrych chęci.
Zblazowani cynicy powiadają, że to, co kobiety kręci, to nie tylko pieniądze, ale i... władza. Są też i takie, dla których romans z najważniejszym mężczyzną w kraju jest czymś więcej niż tylko elektryzującą przygodą. Tak było w przypadku Pinchot Meyer.

Młoda rozwódka do wzięcia

Mary była związana z artystyczną bohemą, malarką i jednocześnie żoną prominentnego pracownika CIA. W 1954 roku do domu położonego w sąsiedztwie państwa Meyer wprowadzili się nowi lokatorzy - senator John F. Kennedy wraz ze swoją małżonką.
Gdy po czterech latach państwo Meyer rozwiedli się, młoda, atrakcyjna rozwódka aż prosiła się o odpowiednią opiekę...


W 1961 roku, kiedy sąsiad-senator był już prezydentem USA, Mary odwiedziła go w Białym Domu. Niewinne spotkanie zaowocowało, jak można było się tego spodziewać, płomiennym romansem. Jednym z wielu, w które Kennedy wdawał się podczas swojej kariery politycznej. Jednak wśród aktorek, gwiazdek i głupiutkich celebrytek, Mary Pinchot Meyer wyróżniała się swoimi „mocami”. Aby je przedstawić, musimy cofnąć się do roku 1938.

Ale kwas!

W tym właśnie czasie Albert Hoffman, szwajcarski naukowiec, pracujący dla koncernu farmaceutycznego Sandoz, w zaciszu swojego laboratorium stworzył lek pobudzający układ oddechowy. Wkrótce jednak sam badacz na własnej skórze przekonał się, że dietyloamid kwasu d-lizergowego ma znacznie większy potencjał Seks, kwas i wojny nuklearne - mało znana teoria dotyczącjako silny środek psychoaktywny, który można wykorzystać w wielu dziedzinach nauki i medycyny. Zanim jednak ktokolwiek wpadł na pomysł jak ten wynalazek wykorzystać, sprawą szybko zainteresowało się CIA, widząc w LSD przyszłość w jego militarnym zastosowaniu. Równocześnie kwas stał się środkiem poszerzającym percepcję tłumów natchnionych pacyfistów oraz filozofów ruchów hippisowskich.

Jednym z nich był Timothy Leary - wyklęty profesor harvardzkiego uniwersytetu, wierzący, że LSD to środek zdolny „pojednać ludzi ze światem” i znacznie poszerzyć ich życie duchowe. Leary stworzył nawet formę organizacji religijnej, gdzie najwyższym sakramentem był kwasowy opłatek...

W latach 60. Leary miał spora grupę oddanych mu fanów, którzy nie tylko podzielali filozofię swego guru, ale i widzieli w LSD lekarstwo na całe zło tego świata. Jedną z idolek i bliskich przyjaciółek tej ikony kontrkultury była... Mary Pinchot Meyer.
Rozwódka miała szalony plan. Dzięki romansowi z Kennedym i co za tym idzie - kontaktom z najbardziej prominentnymi politykami w kraju, kobieta chciała wpłynąć na zmianę losu ludzkości. Plan zakładał podawanie prezydentowi środków psychoaktywnych i przekonywanie go, że konflikt w Wietnamie i prowadzenie Zimnej Wojny należy jak najszybciej zakończyć szukając pokojowych rozwiązań. Tak - pani Meyer wierzyła, że faszerując prezydenta kwasem, można będzie zapobiec wielkiej wojnie nuklearnej!
W późniejszych wywiadach Timothy Leary twierdził, że Mary odwiedzała go, aby pobierać nauki dotyczące prowadzenia sesji z LSD i wykorzystania tego psychodeliku do „prania mózgów” dygnitarzy z Waszyngtonu. Co więcej - Meyer udało się wejść w kontakt z przynajmniej siedmioma politykami, którzy gotowi byli zaopatrywać w LSD najwyżej postawionych urzędników państwowych!

30 terapeutycznych spotkań z prezydentem

Kochanka Johna Kennedy'ego często odwiedzała go w Białym Domu. Takich schadzek było przynajmniej 30. Na większość z nich Mary przynosiła ze sobą niemałą ilość marihuany i LSD. Najwyraźniej albo to wdzięki pani Mayer pozwalały prezydentowi przymknąć oko na takie igranie z ogniem, albo jego zdanie na temat narkotyków było znacznie bardziej rewolucyjne, niż można by przypuszczać... I to wcale nie ze względu na słabość do hulaszczego trybu życia, ale być może dzięki wierze w to, że tego typu substancje można wykorzystać w medycznych terapiach. Mało kto wie, że entuzjastą badań nad LSD był brat prezydenta - senator Robert Kennedy, którego żona wzięła udział w eksperymentalnej terapii leczenia alkoholizmu za pomocą tego właśnie psychodeliku.

Czy te romantyczne "sesje" zainicjowane przez kochankę prezydenta przyniosły jakiś skutek? Trudno powiedzieć. Wiele jednak wskazuje na to, że w ostatnich miesiącach swojego życia Kennedy wyraźnie zmienił swoje nastawienie do prowadzonych przez USA działań zbrojnych. Robert McNamara - ówczesny sekretarz obrony kraju, wyznał, że głowa państwa poważnie rozważała jak najszybsze wycofanie wojsk z Wietnamu, a w październiku 1963 roku Kennedy nakazał wręcz zorganizować powrót do kraju tysiącu amerykańskich żołnierzy.
O zmianach w dotychczasowych poglądach prezydenta ma też świadczyć jego pokojowe przemówienie, które miało miejsce w waszyngtońskim uniwersytecie. To jedno z niewielu wystąpień Kennedy'ego, które w oryginalnej wersji było transmitowane we wszystkich krajach byłego ZSRR!

Dodatkowo, po ośmiu latach ciężkich negocjacji, udało się dojść do porozumienia pomiędzy USA, Wielką Brytanią i Związkiem Radzieckim w sprawie testów nuklearnych. Kennedy mocno agitował za zaniechaniem przeprowadzania „próbnych eksplozji” przez mocarstwa. Ostatecznie w sierpniu 1963 roku wprowadzony został zakaz testów tej broni.

Za dużo wiedziała?

Kiedy John F. Kennedy zakończył swój żywot z odstrzeloną połową głowy, Mary od razu skontaktowała się z Learym. Według niego, zapłakana Meyer miała wówczas powiedzieć: „Nie mogli go już dłużej kontrolować. Tak szybko się zmieniał. Oni wszystko zataili. Muszę jak najszybciej cię zobaczyć. Boję się. Uważaj na siebie.” Wielu biografów tajemniczej kochanki prezydenta twierdzi, że Kennedy traktował ją w szczególny sposób. Niezależnie od tego, czy powodem takiego stanu rzeczy był regularnie spożywany przez parę podczas schadzek kwas, dużo wskazuje na to, że prezydent mógł dzielić się z Meyer poufnymi informacjami, które raczej nie powinny ujrzeć światła dziennego.
I nie ujrzały. W październiku 1964 roku, prawie rok po zamachu na Kennedy'ego, Mary Meyer została poczęstowana z bliskiej odległości dwoma kulami w tył głowy przez nieznanego napastnika (jedyny podejrzany dość szybko został uniewinniony).

Hipisowski Raj- Urugwaj.

“The Economist” ogłosił Urugwaj krajem roku: według analityków tygodnika to państwo “odważne, liberalne i lubiące dobrą zabawę”. Do tak wysokiej oceny z pewnością przyczyniła się przyjazna polityka społeczna, a także legalizacja marihuany i uprawomocnienie małżeństw homoseksualnych. Jednak największą sympatią cieszy się urugwajski prezydent – José Mujica, który jeździ starym garbusem i utrzymuje się z uprawy chryzantem. Ale czy to wszystko? Prześwietlamy Urugwaj.

Czytaj dalej →


Palenie marihuany nie powoduje raka płuc – Zgodnie z najnowszymi badaniami palona marihuana nie zwiększa ryzyka na rozwój raka płuc nawet u częstych użytkowników.

Amerykańscy naukowcy nie kryli zdziwienia, ich ustalenia przedstawiono na konferencji American Thoracic Society w San Diego. Spodziewano się, że badania wykażą, że konopie wpływają na ryzyko zachorowania na raka płuc co najmniej tak samo jak tytoń.

Wcześniejsze badania jasno wykazywały, że marihuana w porównaniu do tytoniu zawiera o około 50% większe ilości substancji chemicznych mogących mieć związek z występowaniem nowotworów płuc – stwierdził Donald Tashkin z University of California w Los Angeles. W dodatku palacze marihuany, zaciągają się głębiej i trzymają dym w płucach nawet do czterech razy dłużej, niż konsumenci tytoniu.

Pomimo tego badania przeprowadzone na próbie 2000 osób mających zróżnicowane nawyki związane z paleniem nie wykazały, by konsumpcja spalanej marihuany zwiększała ryzyko zachorowania na raka płuc, szyi i głowy.

Dr Tashkin spekuluje, że THC, składnik aktywny dymu marihuany, może zachęcać komórki do starzenia się, przez co obumierają wcześniej, a zatem mniej prawdopodobne jest ich przejść transformacji nowotworowej. Niektóre wcześniejsze badania wykazywały, że THC pobudza apoptozę (samoczynne obumieranie) komórek w już istniejących guzach nowotworowych.

Mimo uspokajających wyników dr Tashkin nie zachęca ludzi do palenia jointów. „Nie chciałbym pozytywnie oceniać żadnych substancji pochodzących z dymu. Są bowiem przesłanki, aby sądzić, że palona marihuana może przyczyniać się do innych dolegliwości płuc, takich jak zapalenie oskrzeli i infekcje dróg oddechowych.” – powiedział w wywiadzie dla Bloomberg News.

Palenie marihuany nie powoduje raka płuc

Zgodnie z najnowszymi badaniami palona marihuana nie zwiększa ryzyka na rozwój raka płuc nawet u częstych użytkowników.

Amerykańscy naukowcy nie kryli zdziwienia, ich ustalenia przedstawiono na konferencji American Thoracic Society w San Diego. Spodziewano się, że badania wykażą, że konopie wpływają na ryzyko zachorowania na raka płuc co najmniej tak samo jak tytoń.

Wcześniejsze badania jasno wykazywały, że marihuana w porównaniu do tytoniu zawiera o około 50% większe ilości substancji chemicznych mogących mieć związek z występowaniem nowotworów płuc – stwierdził Donald Tashkin z University of California w Los Angeles. W dodatku palacze marihuany, zaciągają się głębiej i trzymają dym w płucach nawet do czterech razy dłużej, niż konsumenci tytoniu.

Pomimo tego badania przeprowadzone na próbie 2000 osób mających zróżnicowane nawyki związane z paleniem nie wykazały, by konsumpcja spalanej marihuany zwiększała ryzyko zachorowania na raka płuc, szyi i głowy.

Dr Tashkin spekuluje, że THC, składnik aktywny dymu marihuany, może zachęcać komórki do starzenia się, przez co obumierają wcześniej, a zatem mniej prawdopodobne jest ich przejść transformacji nowotworowej. Niektóre wcześniejsze badania wykazywały, że THC pobudza apoptozę (samoczynne obumieranie) komórek w już istniejących guzach nowotworowych.

Mimo uspokajających wyników dr Tashkin nie zachęca ludzi do palenia jointów. „Nie chciałbym pozytywnie oceniać żadnych substancji pochodzących z dymu. Są bowiem przesłanki, aby sądzić, że palona marihuana może przyczyniać się do innych dolegliwości płuc, takich jak zapalenie oskrzeli i infekcje dróg oddechowych.” – powiedział w wywiadzie dla Bloomberg News.

1100 ton marihuany – Rządowe szacunki dla liczącego 6 milionów mieszkańców Waszyngtonu podają, że konsumpcja marihuany wynosi tam około 175 ton rocznie. Jeśli Polacy konsumują marihuanę z podobnym upodobaniem, z dymem idzie każdego roku 1100 ton.

Otwierający głowę felieton Macieja Kowalskiego:

http://maciejkowalski.natemat.pl/86261,mieszkancy-waszyngronu-konsumuja-175-ton-marihuany-rocznie

1100 ton marihuany

Rządowe szacunki dla liczącego 6 milionów mieszkańców Waszyngtonu podają, że konsumpcja marihuany wynosi tam około 175 ton rocznie. Jeśli Polacy konsumują marihuanę z podobnym upodobaniem, z dymem idzie każdego roku 1100 ton.

Otwierający głowę felieton Macieja Kowalskiego:

http://maciejkowalski.natemat.pl/86261,mieszkancy-waszyngronu-konsumuja-175-ton-marihuany-rocznie

Jak mieszkańcy Nowego Jorku zareagowali na legalną trawkę

Nowy Jork stał się 21. stanem USA zezwalającym na ograniczone zażywanie marihuany. Oto jak zareagowali mieszkańcy na tę radosną wiadomość. Tak, ten hippis to sam Woody Harrelson - aktor hollywoodzki i zadeklarowany miłośnik trawki.
Problem w tym, że marihuany nie można spożywać w miejscach publicznych. Jeszcze.;)

9 Miejsc Pracy które tworzy Przemysł marihuany

Jak w przypadku każdego rozwijającego Się Przemysłu, istnieje rosnące zapotrzebowanie na wykwalifikowanych Pracowników związanych z rynkiem marihuany. Wystarczy spojrzeć na przykład legalizacji marihuany w Kolorado i Waszyngtonie. Oto 9 miejsc pracy które już istnieją w dwóch stanach, po ostatnich wyborach będą dostępne w stanach Alaska, Oregon ppkt i DC Waszyngtona.

Czytaj dalej →


10 najgłupszych cytatów o marihuanie.

Nienaturalne orgie, komunistyczni dilerzy i palenie jako wybuch nuklearny...

O marihuanie wygłoszono mnóstwo głupich opinii, ale te wydają mi się najbardziej idiotyczne:
„Nienaturalne orgie! Dzikie prywatki! Uwolnione namiętności!” (slogany z amerykańskiej kampanii, 1935 rok).
Ta przymiarka do hasła, które miałoby odwodzić ludzi od palenia marihuany dziś działałaby jako świetna reklama. Oglądanie edukacyjnych amerykańskich filmów z tamtego okresu stało się zresztą ulubioną rozrywką marihuanistów.

Czytaj dalej →


Naukowcy odkryli gen odpowiedzialny za szczęście.

Ludzkie receptory kannabinoidowe są blisko związane z dwoma aspektami szczęścia – napisali naukowcy. Badanie zostało opublikowane w tym miesiącu w czasopiśmie PLoS ONE.
Gen odpowiedzialny za efekt działania marihuany może tłumaczyć, dlaczego niektórzy ludzie są z natury szczęśliwsi niż inni, sugerują nowe badania.

Czytaj dalej →