Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation

Szukaj


 

Znalazłem 26 takich materiałów
Tradycja – Rostowski nie potrafi znaleźć pieniędzy na dofinansowanie żłobków i przedszkoli, bo właściwie po co? Dzieci już prawie w Polsce nie ma, przedszkola są niezgodne z tradycją, a baby i tak sobie poradzą. Baba ma siedzieć w domu, przy garach i dzieciach, a nie szwendać się po rynkach pracy, zarabiać i - nie daj Boże - być niezależna. Jak baba będzie niezależna, to w polskich domach zagości gej (przed czym przestrzega niestrudzenie minister Gowin) i wszystko obróci się przeciwko woli boskiej. Przeciwko niej są też urlopy ojcowskie. Kto to słyszał, żeby chłop dzieciakiem się opiekował?! Minister Kosiniak-Kamysz ani kardynał Nycz z pewnością nie. Toteż wiadomość sprzed kilku miesięcy, że mają być urlopy rodzicielskie (obowiązkowe również dla ojców), była ściemą. W polskiej tradycji mężczyzna zawsze walczył o ojczyznę, a nie dzieci niańczył. I w tym względzie - jak często mawia pan premier - żadnej rewolucji obyczajowej nie będzie.

Jak kobieta nie chce dzieci, to też sobie poradzi w sposób tradycyjny: wywoła poronienie, zakopie w ogródku, zamknie w beczce lub w zamrażarce. Byleby ludzie i księża się nie dowiedzieli, że nie chciała, nie mogła wychować, a nie miała żadnych szans, by ciąży uniknąć. Bo przecież tradycja głosi, że kobieta stworzona jest do macierzyństwa, rodzić powinna w kółko i spełniać się w tym rodzeniu. Która tego nie rozumie - patologią jest. 

Rząd to rozumie, Kościół też - dlatego uważa, że największym wrogiem kobiety i świętej tradycji jest edukacja seksualna, środki antykoncepcyjne, pigułka wczesnoporonna oraz prawo do aborcji. Lepsze beczki i zamrażarki. Rzadko to się wykrywa, a jeśli już, to wszyscy chętnie potępią lub zadumają się nad strasznym okrucieństwem kobiet. Jednak i w rządzie, i w Kościele wiedzą, że społeczeństwo polskie bez edukacji seksualnej, środków antykoncepcyjnych i prawa do aborcji jest bardziej zdrowe i zgodne z tradycją. Dlatego rewolucji obyczajowej u nas nie będzie. Nowoczesne zamrażarki są przecież ogólnie dostępne.

Tradycja

Rostowski nie potrafi znaleźć pieniędzy na dofinansowanie żłobków i przedszkoli, bo właściwie po co? Dzieci już prawie w Polsce nie ma, przedszkola są niezgodne z tradycją, a baby i tak sobie poradzą. Baba ma siedzieć w domu, przy garach i dzieciach, a nie szwendać się po rynkach pracy, zarabiać i - nie daj Boże - być niezależna. Jak baba będzie niezależna, to w polskich domach zagości gej (przed czym przestrzega niestrudzenie minister Gowin) i wszystko obróci się przeciwko woli boskiej. Przeciwko niej są też urlopy ojcowskie. Kto to słyszał, żeby chłop dzieciakiem się opiekował?! Minister Kosiniak-Kamysz ani kardynał Nycz z pewnością nie. Toteż wiadomość sprzed kilku miesięcy, że mają być urlopy rodzicielskie (obowiązkowe również dla ojców), była ściemą. W polskiej tradycji mężczyzna zawsze walczył o ojczyznę, a nie dzieci niańczył. I w tym względzie - jak często mawia pan premier - żadnej rewolucji obyczajowej nie będzie.

Jak kobieta nie chce dzieci, to też sobie poradzi w sposób tradycyjny: wywoła poronienie, zakopie w ogródku, zamknie w beczce lub w zamrażarce. Byleby ludzie i księża się nie dowiedzieli, że nie chciała, nie mogła wychować, a nie miała żadnych szans, by ciąży uniknąć. Bo przecież tradycja głosi, że kobieta stworzona jest do macierzyństwa, rodzić powinna w kółko i spełniać się w tym rodzeniu. Która tego nie rozumie - patologią jest.

Rząd to rozumie, Kościół też - dlatego uważa, że największym wrogiem kobiety i świętej tradycji jest edukacja seksualna, środki antykoncepcyjne, pigułka wczesnoporonna oraz prawo do aborcji. Lepsze beczki i zamrażarki. Rzadko to się wykrywa, a jeśli już, to wszyscy chętnie potępią lub zadumają się nad strasznym okrucieństwem kobiet. Jednak i w rządzie, i w Kościele wiedzą, że społeczeństwo polskie bez edukacji seksualnej, środków antykoncepcyjnych i prawa do aborcji jest bardziej zdrowe i zgodne z tradycją. Dlatego rewolucji obyczajowej u nas nie będzie. Nowoczesne zamrażarki są przecież ogólnie dostępne.

Piękne.. – To jest tak idealne, kiedy spojrzałeś na ten obrazek, nie wiesz, czy to chłopak i dziewczyna, dziewczyna i dziewczyna, chłopak i chłopak, czarny mężczyzna z białą kobietą, a biały człowiek z azjatką, nic nie wiesz. Tylko ta prostota połączenia i piękno między dwojgiem ludzi dzielących miłość, i to wszystko, co powinno mieć znaczenie.

Piękne..

To jest tak idealne, kiedy spojrzałeś na ten obrazek, nie wiesz, czy to chłopak i dziewczyna, dziewczyna i dziewczyna, chłopak i chłopak, czarny mężczyzna z białą kobietą, a biały człowiek z azjatką, nic nie wiesz. Tylko ta prostota połączenia i piękno między dwojgiem ludzi dzielących miłość, i to wszystko, co powinno mieć znaczenie.

Przykład niesamowitej odwagi!!!

Tank Man, także Nieznany Buntownik – mężczyzna, który 5 czerwca 1989 roku, dzień po stłumieniu protestów na placu Niebiańskiego Spokoju, próbował zatrzymać kolumnę chińskich czołgów Typ 59 wracającą z akcji. Zdjęcia i nagranie, na których uwieczniono to zdarzenie obiegły cały świat. Człowiek ten stał się symbolem walki o wolność funkcjonującym w świadomości społeczności międzynarodowej.

Zdarzenie to miało miejsce na Cháng'ān Jiē, około kilometr od Placu Niebiańskiego Spokoju[1]. Nieznany mężczyzna, trzymający w rękach siatki na zakupy, samotnie zastąpił drogę wycofującej się kolumnie czołgów. Kiedy czołgista próbował go ominąć, zastępował mu drogę, nie cofnął się także gdy czołg jechał wprost na niego. Gdy pojazd się zatrzymał, mężczyzna wszedł na niego i krzyczał coś do znajdujących się w środku żołnierzy. Ostatecznie do mężczyzny podbiegło pięć innych osób, które odciągnęły go na bok. Do tej pory nie wiadomo czy byli to życzliwi przechodnie pragnący ocalić Nieznanego Buntownika czy też aresztujący go funkcjonariusze chińskiej służby bezpieczeństwa.

Tożsamość mężczyzny do dziś nie jest znana. Brytyjski dziennik Sunday Express napisał, że był to 19-letni student imieniem Wang Weilin, jednak informacji tej nie udało się potwierdzić[2]. Nie są także znane dalsze losy mężczyzny. Nie wiadomo czy został uwięziony i być może stracony, czy też ocalał wyprowadzony z miejsca zajścia przez życzliwych przechodniów. W 1990 roku podczas wywiadu udzielonego amerykańskiej telewizji ABC Jiang Zemin zapytany przez dziennikarkę Barbarę Walters o los przechodnia zapewnił że nie został zabity[3]. W kwietniu 1998 roku magazyn Time umieścił 'Nieznanego Buntownika' na liście '100 najważniejszych osób XX wieku', które wpłynęły na ludzką świadomość.

Źródło:

you tube

Inspirujący wegetarianie – Leonardo da Vinci

Autor „Mony Lisy” to facet, który wyprzedzał swój czas o kilka ładnych stuleci. I to nie tylko z powodu swych genialnych pomysłów i talentu do tworzenia niesamowitych prototypowych konceptów nowoczesnych urządzeń budowanych dopiero parę wieków później, ale i jak się okazuje wyjątkowej empatii wobec „braci mniejszych”.
Leonardo często przechadzał się uliczkami Florencji. Na jednej z nich znajdował się targ, gdzie sprzedawano ptaki. Zamożni Włosi kupowali je, zamykali w ozdobnych klateczkach i koili swe smutki, wsłuchując się w ptasi zaśpiew. Da Vinci regularnie odwiedzał targowisko, wypuszczał zwierzęta stłoczone w ciasnych klatkach i uprzedzając wrzaski oburzonego handlarza, płacił mu za każde uwolnione stworzenie.
Słynny malarz i wynalazca zasłynął tez jako aktywista – Leonardo kwestionował stwierdzenie mówiące, że człowiek jest panem zwierząt. Uważał, że jest on raczej przykładem bezlitosnej bestii, która wykorzystuje swoją siłę do budowania rzeźni. Da Vinci głosił, że nie mamy żadnego prawa nadanego nam przez Boga do tego, aby pożerać innych przedstawicieli ziemskiej fauny. Leonardo był jednym z niewielu wegetarian żyjących na przełomie XIV i XV wieku. I pomyśleć, że tego typu postawa jest dla większości nie do przyjęcia nawet w obecnych czasach.

„Już w najmłodszych latach wyparłem się jedzenia mięsa. Kiedyś przyjdzie taki czas, że ludzie tacy jak ja będą patrzyli na mordowanie zwierząt w taki sam sposób, jak na mordowanie ludzi”

Pitagoras

Człowiek, który stworzył solidne podwaliny współczesnej matematyki, a jego imię kojarzy się uczniom z katuszami towarzyszącymi próbom ogarnięcia nauki ścisłych, był też twórcą filozoficzn-religijnej doktryny. Pitagorejczycy praktykowali wegetarianizm przede wszystkim ze względów etycznych. Innym powodem była wiara w reinkarnację i strach przed tym, że jedząc np. szynkę, opychamy się zwłokami zmarłego jakiś wcześniej wuja. Legendy mówią, że grecki matematyk posiadł zdolność porozumiewania się ze zwierzętami
Interesujące jest to, że Pitagoras oraz jego uczniowie nie jedli również bobu wierząc w to, że jest on symbolem życia (a szkoda – bób zawiera sporo białka). Jedna z historii dotyczących śmierci Pitagorasa mówi, że po tym jak jego wrogowie spalili mu dom, matematyk rzucił się ku ucieczce. Prześladowcy dopadli go koło pola, na którym zasiano bób. Filozof wolał zginąć niż zadeptać tę świętą roślinę.

Albert Einstein

Przez większość swego życia, Einstein jadł mięso, aczkolwiek jego biografowie, często mówią, że twórca Teorii Względności, żuł mięsne ochłapy z dużym poczuciem winy... Dopiero na starość zebrał się w sobie i przeszedł na wegetarianizm i wprowadził w życie swoje etyczne przekonania na temat zwierząt. Uczony twierdził, że  „nic nie polepszy zdrowia oraz szansy przetrwania życia na Ziemi tak bardzo jak ewolucja człowieka na dietę bezmięsną” Ba, Einstein uważał wręcz, że współczesny człowiek nie przychodzi na świat jako mięsożerca.

Chcieliśmy tu wrzucić Adolfa Hitlera, który również gardził mięsem, ale stwierdziliśmy, że facte ten jest nie najlepszym przykładem do inspiracji.

Anette Larkins

A teraz coś z zupełnie innej beczki, czyli nikomu nieznana, zupełnie nieistotna postać historyczna, czyli pani Anette, która przeszła na wegetarianizm w latach 60., gdy jej mąż stał się posiadaczem fabryki mięsa. 27 lat temu kobieta zrobiła kolejny krok i zrezygnowała z produktów pochodzenia zwierzęcego, czyli jajek, sera i mleka, a ostatnio skłania się ku diecie raw-food, czyli roślinnym posiłkom przygotowywanym na surowo. Obecnie pani Anette ma na karku 70 lat i trzyma się lepiej niż niejedna trzydziestolatka.

Joaquin Phoenix

Aktor, który spieprzył życie Russelowi Crowe w „Gladiatorze” i wymiatał jako Johny Cash w „Walk the line” jest weganinem od... 35 lat (gdy Joaquin miał trzy lata, cała jego rodzina przeszła na taką dietę). Phoenix jest też czynnym działaczem organizacji prozwierzęcych z PETA na czele. 

Bezmięśni kulturyści

„Odstępując od jedzenia mięsa, mleka i jajek, przestajesz dostarczać organizmowi przyswajalnego białka. Nigdy nie zbudujesz masy na takiej diecie!” - rzekł spasiony Andrzej wpychając w siebie schabowego. 
Albert Beckles to wegetariański kulturysta, który w wieku 53 lat zdobył tytuł Olympii i zgarnął nagrodę samemu Lou „Hulkowi” Ferrigno sprzed nosa!

Wegetarianinem jest też Bill Pearl – facet, którego nazywano „Najlepiej zbudowanym mężczyzną XX wieku”. Peral jest wielokrotnym zdobywcą tytułu Mr. Univesre.

Tymczasem z mięsa, ale także i z produktów pochodzenia zwierzęcego zrezygnował parę już dekad temu, izraelski kulturysta – Avi Lehyani. Dieta mającego obecnie 52 lata, mięśniaka składa się głównie z owoców, chleba, brązowego ryżu, fasolki i owsa. Do tego dorzuca awokado, oliwki i orzechy.

Dave Scott

Triathlon Iron Man to słynny wyścig, podczas którego śmiałkowie muszą pokonać 3,86 km wpław, 180 kilometrów na rowerze i na koniec wypluć płuca podczas 42 kilometrów biegu. Dave Scott jest jednym z dwóch rekordzistów, którzy mają na koncie największą ilość zwycięstw w tym wyścigu. Dave od lat jest wegetarianinem i uważa, że duży wpływ na jego wyniki ma taka właśnie dieta. Jak dotąd Scott sześciokrotnie zajął pierwsze miejsce w triathlonie i mimo 55 lat na karku, nadal bierze udział w kolejnych jego edycjach.

Brok-pa

Brok-pa to lud mieszkający w Himalajach na wysokości 4,5 tysiąca metrów. Badacze uważają, że mieszkańcy kilku górskich wiosek wywodzą się w prostej linii od Aryjczyków i zasiedlają tamte tereny od przeszło 5000 lat. Obecnie ich populacja to ok. 1000 osób. Brok-pa utrzymują tradycję – to wielcy czciciele Matki Natury i restrykcyjni weganie. Dużą wagę przykładają też do spraw metafizycznych – lud ten uważa, że marzenia senne wiele ukrytych znaczeń i należy je zapamiętywać. Co rano najstarsi mieszkańcy spotykają się, aby wspólnie przeanalizować swoje sny i wyciągnąć z nich wnioski.
 Połączenie górskiego powietrza (chociaż, zimą temperatura spada tam nawet do -20 stopni C) i roślinnej diety dało zaskakujący efekt – ludzie tam mieszkający są wyjątkowo długowieczni i nie cierpią na choroby wyniszczające mieszkańców „cywilizowanych” krajów. Wielu z nich prowadzi aktywny tryb życia nawet po ukończeniu 90. lat

Inspirujący wegetarianie

Leonardo da Vinci

Autor „Mony Lisy” to facet, który wyprzedzał swój czas o kilka ładnych stuleci. I to nie tylko z powodu swych genialnych pomysłów i talentu do tworzenia niesamowitych prototypowych konceptów nowoczesnych urządzeń budowanych dopiero parę wieków później, ale i jak się okazuje wyjątkowej empatii wobec „braci mniejszych”.
Leonardo często przechadzał się uliczkami Florencji. Na jednej z nich znajdował się targ, gdzie sprzedawano ptaki. Zamożni Włosi kupowali je, zamykali w ozdobnych klateczkach i koili swe smutki, wsłuchując się w ptasi zaśpiew. Da Vinci regularnie odwiedzał targowisko, wypuszczał zwierzęta stłoczone w ciasnych klatkach i uprzedzając wrzaski oburzonego handlarza, płacił mu za każde uwolnione stworzenie.
Słynny malarz i wynalazca zasłynął tez jako aktywista – Leonardo kwestionował stwierdzenie mówiące, że człowiek jest panem zwierząt. Uważał, że jest on raczej przykładem bezlitosnej bestii, która wykorzystuje swoją siłę do budowania rzeźni. Da Vinci głosił, że nie mamy żadnego prawa nadanego nam przez Boga do tego, aby pożerać innych przedstawicieli ziemskiej fauny. Leonardo był jednym z niewielu wegetarian żyjących na przełomie XIV i XV wieku. I pomyśleć, że tego typu postawa jest dla większości nie do przyjęcia nawet w obecnych czasach.

„Już w najmłodszych latach wyparłem się jedzenia mięsa. Kiedyś przyjdzie taki czas, że ludzie tacy jak ja będą patrzyli na mordowanie zwierząt w taki sam sposób, jak na mordowanie ludzi”

Pitagoras

Człowiek, który stworzył solidne podwaliny współczesnej matematyki, a jego imię kojarzy się uczniom z katuszami towarzyszącymi próbom ogarnięcia nauki ścisłych, był też twórcą filozoficzn-religijnej doktryny. Pitagorejczycy praktykowali wegetarianizm przede wszystkim ze względów etycznych. Innym powodem była wiara w reinkarnację i strach przed tym, że jedząc np. szynkę, opychamy się zwłokami zmarłego jakiś wcześniej wuja. Legendy mówią, że grecki matematyk posiadł zdolność porozumiewania się ze zwierzętami
Interesujące jest to, że Pitagoras oraz jego uczniowie nie jedli również bobu wierząc w to, że jest on symbolem życia (a szkoda – bób zawiera sporo białka). Jedna z historii dotyczących śmierci Pitagorasa mówi, że po tym jak jego wrogowie spalili mu dom, matematyk rzucił się ku ucieczce. Prześladowcy dopadli go koło pola, na którym zasiano bób. Filozof wolał zginąć niż zadeptać tę świętą roślinę.

Albert Einstein

Przez większość swego życia, Einstein jadł mięso, aczkolwiek jego biografowie, często mówią, że twórca Teorii Względności, żuł mięsne ochłapy z dużym poczuciem winy... Dopiero na starość zebrał się w sobie i przeszedł na wegetarianizm i wprowadził w życie swoje etyczne przekonania na temat zwierząt. Uczony twierdził, że „nic nie polepszy zdrowia oraz szansy przetrwania życia na Ziemi tak bardzo jak ewolucja człowieka na dietę bezmięsną” Ba, Einstein uważał wręcz, że współczesny człowiek nie przychodzi na świat jako mięsożerca.

Chcieliśmy tu wrzucić Adolfa Hitlera, który również gardził mięsem, ale stwierdziliśmy, że facte ten jest nie najlepszym przykładem do inspiracji.

Anette Larkins

A teraz coś z zupełnie innej beczki, czyli nikomu nieznana, zupełnie nieistotna postać historyczna, czyli pani Anette, która przeszła na wegetarianizm w latach 60., gdy jej mąż stał się posiadaczem fabryki mięsa. 27 lat temu kobieta zrobiła kolejny krok i zrezygnowała z produktów pochodzenia zwierzęcego, czyli jajek, sera i mleka, a ostatnio skłania się ku diecie raw-food, czyli roślinnym posiłkom przygotowywanym na surowo. Obecnie pani Anette ma na karku 70 lat i trzyma się lepiej niż niejedna trzydziestolatka.

Joaquin Phoenix

Aktor, który spieprzył życie Russelowi Crowe w „Gladiatorze” i wymiatał jako Johny Cash w „Walk the line” jest weganinem od... 35 lat (gdy Joaquin miał trzy lata, cała jego rodzina przeszła na taką dietę). Phoenix jest też czynnym działaczem organizacji prozwierzęcych z PETA na czele.

Bezmięśni kulturyści

„Odstępując od jedzenia mięsa, mleka i jajek, przestajesz dostarczać organizmowi przyswajalnego białka. Nigdy nie zbudujesz masy na takiej diecie!” - rzekł spasiony Andrzej wpychając w siebie schabowego.
Albert Beckles to wegetariański kulturysta, który w wieku 53 lat zdobył tytuł Olympii i zgarnął nagrodę samemu Lou „Hulkowi” Ferrigno sprzed nosa!

Wegetarianinem jest też Bill Pearl – facet, którego nazywano „Najlepiej zbudowanym mężczyzną XX wieku”. Peral jest wielokrotnym zdobywcą tytułu Mr. Univesre.

Tymczasem z mięsa, ale także i z produktów pochodzenia zwierzęcego zrezygnował parę już dekad temu, izraelski kulturysta – Avi Lehyani. Dieta mającego obecnie 52 lata, mięśniaka składa się głównie z owoców, chleba, brązowego ryżu, fasolki i owsa. Do tego dorzuca awokado, oliwki i orzechy.

Dave Scott

Triathlon Iron Man to słynny wyścig, podczas którego śmiałkowie muszą pokonać 3,86 km wpław, 180 kilometrów na rowerze i na koniec wypluć płuca podczas 42 kilometrów biegu. Dave Scott jest jednym z dwóch rekordzistów, którzy mają na koncie największą ilość zwycięstw w tym wyścigu. Dave od lat jest wegetarianinem i uważa, że duży wpływ na jego wyniki ma taka właśnie dieta. Jak dotąd Scott sześciokrotnie zajął pierwsze miejsce w triathlonie i mimo 55 lat na karku, nadal bierze udział w kolejnych jego edycjach.

Brok-pa

Brok-pa to lud mieszkający w Himalajach na wysokości 4,5 tysiąca metrów. Badacze uważają, że mieszkańcy kilku górskich wiosek wywodzą się w prostej linii od Aryjczyków i zasiedlają tamte tereny od przeszło 5000 lat. Obecnie ich populacja to ok. 1000 osób. Brok-pa utrzymują tradycję – to wielcy czciciele Matki Natury i restrykcyjni weganie. Dużą wagę przykładają też do spraw metafizycznych – lud ten uważa, że marzenia senne wiele ukrytych znaczeń i należy je zapamiętywać. Co rano najstarsi mieszkańcy spotykają się, aby wspólnie przeanalizować swoje sny i wyciągnąć z nich wnioski.
Połączenie górskiego powietrza (chociaż, zimą temperatura spada tam nawet do -20 stopni C) i roślinnej diety dało zaskakujący efekt – ludzie tam mieszkający są wyjątkowo długowieczni i nie cierpią na choroby wyniszczające mieszkańców „cywilizowanych” krajów. Wielu z nich prowadzi aktywny tryb życia nawet po ukończeniu 90. lat

Północna Strefa Gazy. – Palestyński mężczyzna podczas pogrzebu całuje ciało jednego z dwójki swoich martwych dzieci. Zginęły w wyniku bombardowania.

Północna Strefa Gazy.

Palestyński mężczyzna podczas pogrzebu całuje ciało jednego z dwójki swoich martwych dzieci. Zginęły w wyniku bombardowania.

Bądź tym człowiekiem – Idź pod prąd. Buntuj się.

*Człowiek na zdjęciu to August Landmesser - Niemiec, który opuścił Nazistowską Partię i związał się z Żydówką. Uznany został za wroga aryjskiej rasy i rozdzielony od ukochanej oraz swoich dzieci. Landmesser trafił do więzienia. Wypuszczono go w 1941 roku, a trzy lata później siłą wcielono do karnej jednostki. Z wojny nigdy nie wrócił - uznano go za zaginionego w akcji. Dziś mężczyzna ten jest symbolem buntu, doskonale uwiecznionego na zdjęciu, gdzie wbrew wszystkim odmawia wykonania nazistowskiego gestu podczas jednej z uroczystości - red.

Bądź tym człowiekiem

Idź pod prąd. Buntuj się.

*Człowiek na zdjęciu to August Landmesser - Niemiec, który opuścił Nazistowską Partię i związał się z Żydówką. Uznany został za wroga aryjskiej rasy i rozdzielony od ukochanej oraz swoich dzieci. Landmesser trafił do więzienia. Wypuszczono go w 1941 roku, a trzy lata później siłą wcielono do karnej jednostki. Z wojny nigdy nie wrócił - uznano go za zaginionego w akcji. Dziś mężczyzna ten jest symbolem buntu, doskonale uwiecznionego na zdjęciu, gdzie wbrew wszystkim odmawia wykonania nazistowskiego gestu podczas jednej z uroczystości - red.