Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation

Szukaj


 

Znalazłem 156 takich materiałów
Najlepsze owoce – Które owoce są najlepsze dla naszego organizmu, pod względem zawartości przeciwutleniaczy. Ale dlaczego przeciwutleniacze są aż tak ważne?
 
Antyoksydanty, czyli inaczej przeciwutleniacze, zyskują ostatnio coraz więcej zwolenników i nie dzieje się to bez powodu. Przeciwutleniacze w diecie zapobiegają zaburzeniom lub spowalniają ich przebieg. Przeciwutleniacze w żywności zmniejszają ryzyko wystąpienia chorób serca, zwyrodnienia plamki żółtej, cukrzycy a nawet raka.
 
Aby zrozumieć znaczenie przeciwutleniaczy, należy najpierw wyjaśnić czym one są i w jaki sposób pomagają organizmowi zwalczać choroby.
 
Przeciwutleniacze są grupą witamin, minerałów oraz karotenoidów (takich jak witamina C, witamina E, beta-karoten, czyli substancja, która np.: nadaje pomarańczom charakterystyczny pomarańczowy kolor).
 
Ich zadaniem w organizmie człowieka jest zwalczanie tak zwanych wolnych rodników. Wolne rodniki, które występują w organizmie człowieka, są natomiast ubocznym produktem przemiany materii. Powstają podczas zużywania tlenu do produkcji energii, a także wówczas, gdy organizm zwalcza infekcje. Wzmożona produkcja wolnych rodników ma miejsce w warunkach zanieczyszczenia środowiska, gdzie oddziałuje na nas smog, dym, a także pestycydy. Niektóre leki również powodują ich wzrost. Wolne rodniki są niebezpieczne, ponieważ mogą uszkadzać, a nawet zabijać zdrowe komórki.  
 
 
Poniżej tłumaczenie króciutkiego video przygotowanego przez dr Michaela Gregera. Odcinek ten poświęcony jest owocom:
 
Dieta roślinna chroni przed chorobami wywołanymi stresem oksydacyjnym.
 
Ale które pokarmy roślinne są najlepsze?
 
Najzdrowsze są jagody (nie chodzi tutaj specyficznie o czarne jagody, ale o owoce bez pestek)
 
Dla porównania: tyle przeciwutleniaczy zawierają najpopularniejsze owoce w USA czyli banany i jabłka.
 
Najpopularniejszym owocem na świecie jest mango, które wygląda trochę lepiej...
 
ale żaden z tych owoców nie dorównuje jagodom: truskawkom, czarnym jagodom, malinom, żurawinom, jeżynom...
 
Tylko te jagody są dostępne dla większości z nas, chyba że ktoś ma dostęp do owoców czarnej bażyny albo dzikiej róży...
 
Ale wróćmy do owoców, które można kupić w sklepie.
 
A owoce goji?
 
Omówię je w oddzielnym video, poświęconym suszonym owocom.
 
A np. porcja tahitańskiego soku noni?
 
Nie dorównuje nawet bananom.
 
A jeszcze smutniej wygląda szklanka zielonych winogron, które technicznie należą do jagód, ale pod względem wartości odżywczych są jak biały chleb na tosty królestwa owoców.
 
A co z owocami açai?
 
Przeprowadzono na temat açai badania, opublikowane w ostatnim wydaniu magazynu Experimental Gerontology, których tytuł mnie zainteresował:
 
"Owoce palmy açai pomagają przetrwać będącym na diecie wysokotłuszczowej."
 
Pomyślałem, że to jest bardzo interesujące... aż ponownie przeczytałem
 
"Owoce palmy açai pomagają przetrwać MUCHOM będącym na diecie wysokotłuszczowej."
 
Komu to jest potrzebne? Pewnie naukowcy łapali muchy przy śmietniku koło restauracji fast food.
 
Niestety owoców açai nie objęły te badania. Miejmy nadzieję, że znajdą się w następnych badaniach.
 
Do tego czasu zachęcam wszystkich, by codziennie jedli jagody. Miejcie zawsze w lodówce torebkę zamrożonych jagód, takich jakie lubicie. Ale pamiętajcie, że jeżyny mają dwa razy więcej przeciwutleniaczy niż np. truskawki.

Najlepsze owoce

Które owoce są najlepsze dla naszego organizmu, pod względem zawartości przeciwutleniaczy. Ale dlaczego przeciwutleniacze są aż tak ważne?

Antyoksydanty, czyli inaczej przeciwutleniacze, zyskują ostatnio coraz więcej zwolenników i nie dzieje się to bez powodu. Przeciwutleniacze w diecie zapobiegają zaburzeniom lub spowalniają ich przebieg. Przeciwutleniacze w żywności zmniejszają ryzyko wystąpienia chorób serca, zwyrodnienia plamki żółtej, cukrzycy a nawet raka.

Aby zrozumieć znaczenie przeciwutleniaczy, należy najpierw wyjaśnić czym one są i w jaki sposób pomagają organizmowi zwalczać choroby.

Przeciwutleniacze są grupą witamin, minerałów oraz karotenoidów (takich jak witamina C, witamina E, beta-karoten, czyli substancja, która np.: nadaje pomarańczom charakterystyczny pomarańczowy kolor).

Ich zadaniem w organizmie człowieka jest zwalczanie tak zwanych wolnych rodników. Wolne rodniki, które występują w organizmie człowieka, są natomiast ubocznym produktem przemiany materii. Powstają podczas zużywania tlenu do produkcji energii, a także wówczas, gdy organizm zwalcza infekcje. Wzmożona produkcja wolnych rodników ma miejsce w warunkach zanieczyszczenia środowiska, gdzie oddziałuje na nas smog, dym, a także pestycydy. Niektóre leki również powodują ich wzrost. Wolne rodniki są niebezpieczne, ponieważ mogą uszkadzać, a nawet zabijać zdrowe komórki.  


Poniżej tłumaczenie króciutkiego video przygotowanego przez dr Michaela Gregera. Odcinek ten poświęcony jest owocom:

Dieta roślinna chroni przed chorobami wywołanymi stresem oksydacyjnym.

Ale które pokarmy roślinne są najlepsze?

Najzdrowsze są jagody (nie chodzi tutaj specyficznie o czarne jagody, ale o owoce bez pestek)

Dla porównania: tyle przeciwutleniaczy zawierają najpopularniejsze owoce w USA czyli banany i jabłka.

Najpopularniejszym owocem na świecie jest mango, które wygląda trochę lepiej...

ale żaden z tych owoców nie dorównuje jagodom: truskawkom, czarnym jagodom, malinom, żurawinom, jeżynom...

Tylko te jagody są dostępne dla większości z nas, chyba że ktoś ma dostęp do owoców czarnej bażyny albo dzikiej róży...

Ale wróćmy do owoców, które można kupić w sklepie.

A owoce goji?

Omówię je w oddzielnym video, poświęconym suszonym owocom.

A np. porcja tahitańskiego soku noni?

Nie dorównuje nawet bananom.

A jeszcze smutniej wygląda szklanka zielonych winogron, które technicznie należą do jagód, ale pod względem wartości odżywczych są jak biały chleb na tosty królestwa owoców.

A co z owocami açai?

Przeprowadzono na temat açai badania, opublikowane w ostatnim wydaniu magazynu Experimental Gerontology, których tytuł mnie zainteresował:

"Owoce palmy açai pomagają przetrwać będącym na diecie wysokotłuszczowej."

Pomyślałem, że to jest bardzo interesujące... aż ponownie przeczytałem

"Owoce palmy açai pomagają przetrwać MUCHOM będącym na diecie wysokotłuszczowej."

Komu to jest potrzebne? Pewnie naukowcy łapali muchy przy śmietniku koło restauracji fast food.

Niestety owoców açai nie objęły te badania. Miejmy nadzieję, że znajdą się w następnych badaniach.

Do tego czasu zachęcam wszystkich, by codziennie jedli jagody. Miejcie zawsze w lodówce torebkę zamrożonych jagód, takich jakie lubicie. Ale pamiętajcie, że jeżyny mają dwa razy więcej przeciwutleniaczy niż np. truskawki.

JEDYNY GRANAT, JAKI POWINIENEŚ ZNAĆ – Czasy, jakie są każdy widzi. Nie każdy dostrzega jednak, jakie spustoszenie w naszych głowach dzieje się za sprawą owych czasów. Nawyki, które zostały nam narzucone, w ramach ogólnie przyjętych norm, wypaczają nasze naturalne postrzeganie świata. Kiedy zapytamy się, z czym kojarzy nam się granat, nasze myśli automatycznie wędrują ku militariom. Tymczasem jedyny granat, jaki powinien nam przyjść do głowy, to ten będący symbolem odrodzenia i płodności.

Granatowiec właściwy, bo o nim mowa, to owoc pochodzący z Persji i Mezopotamii, który od czasów starożytnych uznawany był za wyjątkowy dar ofiarowany ludziom. Doceniano jego wspaniały wpływ zarówno jako środka pielęgnacyjnego, na utrzymanie zdrowej i pięknej cery, jak i leczniczego, przy zwalczaniu bezpłodności i objawów starzenia się. Ciekawostką jest, że Europejczycy dowiedzieli się o istnieniu tego owocu z legend i baśni, niosących się z nieznanych im jeszcze wtedy lądów. W późniejszych czasach ludzie oszaleli na jego punkcie wzorując się na nim, podczas tworzenia królewskiego berła i korony europejskich władców. Wieść niesie również, że to właśnie granat, był owocem zakazanym w mitycznym, biblijnym raju. Dosyć jednak o legendach i opowieściach, czas sprawdzić, czym granat może nas zaskoczyć.

Właściwości granatu

Owoc zawiera w sobie witaminę A, B, C i E, substancje odżywcze, kwas foliowy, beta karoten, błonnik oraz białko. Jest źródłem przeciwutleniaczy, związków antyoksydacyjnych, odpowiedzialnych za eliminację tzw. „wolnych rodników”, które niszczą komórki naszego ciała. Dodatkowo są one idealnym środkiem zapobiegającym rozwijaniu się komórek rakowych. Sok z granatu przeciwdziała impotencji i obniża poziom antygenu gruczołu krokowego. Regularne spożywanie świeżego soku z owocu ma również pozytywny wpływ na serce i układ krążenia, zapobiega miażdżycy, redukuje nadciśnienie. Pomaga zredukować cholesterol zalegający w naczyniach krwionośnych i utrzymać równowagę hormonalną w organizmie. Zastosowanie wyciągu z granatu może przynieść efekty również przy chorobach wieńcowych i niedokrwiennych serca. Owoce granatu mają ponadto łagodzący wpływ na stan naszej psychiki. Niwelują skutki przemęczenia i stresu.

Domniemane właściwości

Granat jest nadal bardzo mało znanym owocem, o którym nie wiemy jeszcze wszystkiego. Cały czas trwają badania nad jego wpływem na funkcjonowanie ludzkiego organizmu. Według jednych z nich, spożywanie soku z owocu przez kobietę w ciąży, może wpływać ochronnie na stan płodu, zmniejszając tym samym ryzyko niedotlenienia i związane z tym komplikacje w postaci uszkodzeń mózgu, nienarodzonego dziecka. Granaty mogą również pomagać w procesie zrzucania zbędnych kilogramów, ale także w walce z nieustającym apetytem. Ponadto mogą wpływać na poprawę koncentracji, zapobieganie lub spowolnienie demencji i Alzheimera.

Granat jest źródłem wielu witamin i minerałów, posiada niezwykłe właściwości i szereg zastosowań, ale również, a dla niektórych przede wszystkim, jest wyjątkowo smacznym i orzeźwiającym owocem, który bez względu z jakich pobudek, powinien zagościć w naszych domach, będąc tym samym, stałym elementem naszego jadłospisu.

JEDYNY GRANAT, JAKI POWINIENEŚ ZNAĆ

Czasy, jakie są każdy widzi. Nie każdy dostrzega jednak, jakie spustoszenie w naszych głowach dzieje się za sprawą owych czasów. Nawyki, które zostały nam narzucone, w ramach ogólnie przyjętych norm, wypaczają nasze naturalne postrzeganie świata. Kiedy zapytamy się, z czym kojarzy nam się granat, nasze myśli automatycznie wędrują ku militariom. Tymczasem jedyny granat, jaki powinien nam przyjść do głowy, to ten będący symbolem odrodzenia i płodności.

Granatowiec właściwy, bo o nim mowa, to owoc pochodzący z Persji i Mezopotamii, który od czasów starożytnych uznawany był za wyjątkowy dar ofiarowany ludziom. Doceniano jego wspaniały wpływ zarówno jako środka pielęgnacyjnego, na utrzymanie zdrowej i pięknej cery, jak i leczniczego, przy zwalczaniu bezpłodności i objawów starzenia się. Ciekawostką jest, że Europejczycy dowiedzieli się o istnieniu tego owocu z legend i baśni, niosących się z nieznanych im jeszcze wtedy lądów. W późniejszych czasach ludzie oszaleli na jego punkcie wzorując się na nim, podczas tworzenia królewskiego berła i korony europejskich władców. Wieść niesie również, że to właśnie granat, był owocem zakazanym w mitycznym, biblijnym raju. Dosyć jednak o legendach i opowieściach, czas sprawdzić, czym granat może nas zaskoczyć.

Właściwości granatu

Owoc zawiera w sobie witaminę A, B, C i E, substancje odżywcze, kwas foliowy, beta karoten, błonnik oraz białko. Jest źródłem przeciwutleniaczy, związków antyoksydacyjnych, odpowiedzialnych za eliminację tzw. „wolnych rodników”, które niszczą komórki naszego ciała. Dodatkowo są one idealnym środkiem zapobiegającym rozwijaniu się komórek rakowych. Sok z granatu przeciwdziała impotencji i obniża poziom antygenu gruczołu krokowego. Regularne spożywanie świeżego soku z owocu ma również pozytywny wpływ na serce i układ krążenia, zapobiega miażdżycy, redukuje nadciśnienie. Pomaga zredukować cholesterol zalegający w naczyniach krwionośnych i utrzymać równowagę hormonalną w organizmie. Zastosowanie wyciągu z granatu może przynieść efekty również przy chorobach wieńcowych i niedokrwiennych serca. Owoce granatu mają ponadto łagodzący wpływ na stan naszej psychiki. Niwelują skutki przemęczenia i stresu.

Domniemane właściwości

Granat jest nadal bardzo mało znanym owocem, o którym nie wiemy jeszcze wszystkiego. Cały czas trwają badania nad jego wpływem na funkcjonowanie ludzkiego organizmu. Według jednych z nich, spożywanie soku z owocu przez kobietę w ciąży, może wpływać ochronnie na stan płodu, zmniejszając tym samym ryzyko niedotlenienia i związane z tym komplikacje w postaci uszkodzeń mózgu, nienarodzonego dziecka. Granaty mogą również pomagać w procesie zrzucania zbędnych kilogramów, ale także w walce z nieustającym apetytem. Ponadto mogą wpływać na poprawę koncentracji, zapobieganie lub spowolnienie demencji i Alzheimera.

Granat jest źródłem wielu witamin i minerałów, posiada niezwykłe właściwości i szereg zastosowań, ale również, a dla niektórych przede wszystkim, jest wyjątkowo smacznym i orzeźwiającym owocem, który bez względu z jakich pobudek, powinien zagościć w naszych domach, będąc tym samym, stałym elementem naszego jadłospisu.

Geniusze, którzy zawdzięczali inspirację narkotykom

Wszyscy wiemy, że narkotyki to samo zło i powinno się zakazać ich używania, a nawet mówienia o nich. Ale wielu wybitnych naukowców, polityków czy pisarzy stworzyło swoje dzieła będąc pod wpływem narkotyków.

Czytaj dalej →


Jak szkodzi cukier. – 49 kg  - tyle zjadamy cukru rocznie, podczas gdy średnie spożycie w Europie wynosi 39 kg. Przodując pod tym względem w UE, Polacy wyrządzają sobie dużą krzywdę, nie tylko ze względów estetycznych (nadmiaru cukru odkłada się w postaci tkanki tłuszczowej), lecz również zdrowotnym,

Krótko i na temat – częste jedzenie cukru to wysokie ryzyko pojawienie się chorób: cukrzyca, nadciśnienie, choroby serca, miażdżyca, otyłość, nowotwory (jelita grubego, trzustki, piersi – to tylko niektóre przykłady udowodnione naukowo). Czy wiesz, że wiele z tych chorób zostało zdiagnozowanych dopiero pod koniec XIX wieku, kilka lat po tym, gdy cukier zagościł powszechnie na stołach mieszkańców krajów rozwiniętych? jest  to wystarczający powód, aby zarwać ze zgubnym nałogiem.

Rak żywi się cukrem!

Cukier odżywia pasożyty i guzy, sprawia, że rosną szybciej.

Biała mąka + cukier = wzrost komórek, pożywka dla guzów, grzybów i szkodliwych bakterii

Bardzo niepokojący jest fakt, że w akademiach medycznych prawie w ogóle nie poświęca się uwagi diecie. W większości uczelni pojęcia z zakresu żywienia rozsiane są po innych dyscyplinach.

Rak spoczywa uśpiony w każdym z nas

Nasze ciała produkują wadliwe komórki, jak wszystkie inne żywe organizmy. Tak powstają guzy. Nasze ciała zostały jednak wyposażone w mechanizmy, które wykrywają takie komórki i kontrolują ich rozwój. W świecie tzw. zachodnim, na raka umiera jedna osoba na cztery, ale trzy na cztery nie. Ich mechanizmy obronne spełniają swoje zadanie i osoby te umierają z innych przyczyn.

Rak jest coraz bardziej rozpowszechniony na Zachodzie; wzrost liczby zachorowań obserwuje się od lat czterdziestych ubiegłego wieku.
W ciągu minionych pięćdziesięciu lat trzy zasadnicze czynniki w sposób drastyczny zmieniły nasze środowisko naturalne:
 
    W naszej diecie zwiększyła się ilość oczyszczonego cukru.( W 1830 roku spożycie cukru wynosiło pięć kilogramów, a pod koniec XX wieku osiągnęło szokującą wartość siedemdziesięciu kilogramów.)
    Nastąpiły zmiany w uprawie roślin i hodowli zwierząt, które spowodowały zmiany w składzie chemicznym spożywanej przez nas żywności.
    Stykamy się z ogromną liczbą produktów chemicznych, które nie istniały przed 1940 rokiem.

Nasze geny rozwijały się w środowisku, w którym rocznie na osobę przypadały najwyżej dwa kilogramy cukru w miodzie. 

Niemiecki biolog Otto Warburg zdobył Nagrodę Nobla w dziedzinie medycyny za odkrycie, żemetabolizm guzów złośliwych jest w dużej mierze uzależniony od spożycia glukozy.Badania typu PET, stosowane w celu wykrycia raka, często polegają na zidentyfikowaniu w ciele obszarów pochłaniających najwięcej glukozy. Jeśli jakiś jego fragment wyróżnia się na tle reszty wchłanianiem zbyt wielkiej ilości glukozy, bardzo praw­dopodobną przyczyną tego zjawiska jest rak.

Kiedy spożywamy cukier lub białą mąkę – substancje odznaczające się wysokim indeksem glikemicznym – poziom glukozy we krwi gwałtownie rośnie, ponieważ organizm natychmiast uwalnia dawkę insuliny po­zwalającą glukozie wniknąć do komórek.

Wydzielaniu insuliny towarzyszy uwalnianie innego związku zwanego IGF (insulinopodobny czynnik wzrostu), którego zadaniem jest stymulowanie wzrostu komórek.

Innymi słowy cukier odżywia tkanki i sprawia, że rosną szybciej. Ponadto insulina oraz IGF wywołują pewien wspólny efekt:

podsycają procesy zapalne, które stymulują wzrost komórek i służą jako odżywka dla guzów.

Obecnie wiadomo już, że nagłe skoki poziomu wydzielania insuliny i IGF nie tylko podsycają wzrost komórek rakowych, lecz także ich zdolność wnikania do sąsiadujących tkanek.

Każdy może zredukować ilość oczyszczonego cukru i białej mąki w diecie. Wykazano, że zwyczajne zmniejszenie zawartości tych składników błyskawicznie oddziałuje na poziom insuliny i IGF we krwi. Innym efektem takiego działania jest poprawa stanu zdrowia skóry.

Spożycie cukru a trądzik 

Związek między poziomem cukru we krwi i stanami zapalnymi może się wydawać naciągany. Jak bowiem cukierek, kostka cukru w filiżance kawy lub kromka białego chleba z dżemem miałaby wpływać na fizjologię ludzkiego organizmu? Tymczasem, gdy przeprowadzimy analizę wyprys­ków na skórze, stwierdzimy, że związek ten jest oczywisty. 

Doktor Loren Cordain zajmuje się badaniami nad odżywianiem na Uniwersytecie Kolorado. Usłyszawszy, że pewne społeczności, których styl życia bardzo różni się od naszego, nie cierpią na trądzik (trądzik jest między innymi efektem zapalenia naskórka), postanowiła zbadać to zagadnienie, gdyż to twierdzenie wydało jej się niedorzeczne. Trądzik jest czymś w rodzaju rytuału przejścia w dorosłość, dotykającego od 80 do 95% nastolatków w krajach zachodnich. Doktor Cordain zgromadziła zespół dermatologów, którzy mieli zbadać skórę tysiąca dwustu nastolatków żyjących na odciętych od świata wyspach w Nowej Gwinei oraz stu trzydziestu Indian z plemienia Ache w Paragwaju. Badacze nie wykryli w tych grupach ani śladu trądziku. W artykule zamieszczonym w czasopiśmie „Archives of Dermatolo-gy” przypisują to sposobowi odżywiania przebadanych nastolatków. Diety tych współczesnych odosobnionych populacji ludzkich przypominają diety naszych dalekich przodków, nie zawierają bowiem cukru i białej mąki, a – co za tym idzie – w ich krwi nie dochodzi do nagłych skoków poziomu insuliny i IGF.

Czym bezpiecznie zastąpić?

Pod żadnym pozorem nie słodź aspartamem, ani nie spożywaj żywności zawierającej aspartam!

Zastosuj:ksylitol, stevia,

Ksylitol cukier brzozowy posiada wielokrotnie niższy indeks glikemiczny (IG:8) niż glukoza czy sacharoza indeks glikemiczny dziewięciokrotnie niższy od cukru (sacharozy). Ksylitol nie fermentuje w przewodzie pokarmowym tak jak glukoza, fruktoza, sacharoza czy laktoza. Podobnie jak cukier może być stosowany do przeróbki w wysokich temperaturach. Ksylitol jest powoli przetwarzany w organizmie z minimalnym udziałem insuliny, wskutek czego posiada ponad dziewięciokrotnie niższy indeks glikemiczny od cukru. Dzięki temu jest bardzo bezpieczny dla diabetyków. Utrzymując niski poziom insuliny, przeciwdziała procesom przedwczesnego starzenia się. Ponadto zawiera prawie2-razy mniej kalorii niż cukier!

Stevia (Stevia Rebaudiana) to zioło zwane „słodkim zielem”, bardzo popularne w Brazylii i Paragwaju (mniej więcej tak jak u nas szałwia czy mięta).
Znane tam od setek lat, a od ok. 40 lat niezwykle popularne w Japonii, ostatnio również w USA – prowadzono nad nią badania na kilku Uniwersytetach. W Europie stevia nie otrzymała atestu mimo, że po 15 latach obowiązkowych badań nie wykazała żadnych skutków ubocznych. Kupić ją można w Polsce, pod postacią soku czy suszonych liści.

Stevia jest kilkaset razy słodsza od cukru  ma właściwości antybakteryjne, jest bogata w naturalne olejki i substancje odżywcze, bezpieczna dla cukrzyków. Ma lekko mdławy posmak jest słodzikiem w 100% naturalnym, bezpiecznym dla organizmu i dobrze znosi gotowanie, pieczenie etc. Stevia  IG: 5

Powinno się także unikać białego ryżu i zastępować go brązowym lub białym ryżem basmati o znacznie niższym indeksie glikemicznym. A przede wszystkim spożywać warzywa i owoce roślin strączkowych (fasolę, groch, soczewicę). Charak­teryzują się one niskim indeksem glikemicznym, a poza tym zawarte w nich chemiczne związki roślinne intensywnie zwalczają raka.


Niesłychanie ważne jest unikanie słodyczy i przekąsek między posiłkami. Gdy w tym czasie podjadamy ciastka (albo cukier), nic nie powstrzymuje wzrostu poziomu insuliny. Tylko ich łączenie z innymi produktami, zwłaszcza z włóknami warzyw i owoców lub przyjaznymi tłuszczami (takimi jak oliwa z oliwek bądź masło organiczne), spowalnia asymilację cukru i zmniejsza skoki insuliny. W taki sam sposób niektóre owoce i warzywa – takie jak cebula, czosnek, jagody, wiśnie i maliny – ograniczają wzrost zawartości cukru we krwi.

Dieta oparta na produktach o niskim indeksie glikemicznym ogranicza ryzyko wzrostu raka. Zespół badawczy szpitala Hotel-Dieu w Paryżu wykazał, że jednocześnie pozwala ograniczyć ilość tkanki tłuszczowej na rzecz tkanki mięśniowej.

Jak szkodzi cukier.

49 kg - tyle zjadamy cukru rocznie, podczas gdy średnie spożycie w Europie wynosi 39 kg. Przodując pod tym względem w UE, Polacy wyrządzają sobie dużą krzywdę, nie tylko ze względów estetycznych (nadmiaru cukru odkłada się w postaci tkanki tłuszczowej), lecz również zdrowotnym,

Krótko i na temat – częste jedzenie cukru to wysokie ryzyko pojawienie się chorób: cukrzyca, nadciśnienie, choroby serca, miażdżyca, otyłość, nowotwory (jelita grubego, trzustki, piersi – to tylko niektóre przykłady udowodnione naukowo). Czy wiesz, że wiele z tych chorób zostało zdiagnozowanych dopiero pod koniec XIX wieku, kilka lat po tym, gdy cukier zagościł powszechnie na stołach mieszkańców krajów rozwiniętych? jest to wystarczający powód, aby zarwać ze zgubnym nałogiem.

Rak żywi się cukrem!

Cukier odżywia pasożyty i guzy, sprawia, że rosną szybciej.

Biała mąka + cukier = wzrost komórek, pożywka dla guzów, grzybów i szkodliwych bakterii

Bardzo niepokojący jest fakt, że w akademiach medycznych prawie w ogóle nie poświęca się uwagi diecie. W większości uczelni pojęcia z zakresu żywienia rozsiane są po innych dyscyplinach.

Rak spoczywa uśpiony w każdym z nas

Nasze ciała produkują wadliwe komórki, jak wszystkie inne żywe organizmy. Tak powstają guzy. Nasze ciała zostały jednak wyposażone w mechanizmy, które wykrywają takie komórki i kontrolują ich rozwój. W świecie tzw. zachodnim, na raka umiera jedna osoba na cztery, ale trzy na cztery nie. Ich mechanizmy obronne spełniają swoje zadanie i osoby te umierają z innych przyczyn.

Rak jest coraz bardziej rozpowszechniony na Zachodzie; wzrost liczby zachorowań obserwuje się od lat czterdziestych ubiegłego wieku.
W ciągu minionych pięćdziesięciu lat trzy zasadnicze czynniki w sposób drastyczny zmieniły nasze środowisko naturalne:

W naszej diecie zwiększyła się ilość oczyszczonego cukru.( W 1830 roku spożycie cukru wynosiło pięć kilogramów, a pod koniec XX wieku osiągnęło szokującą wartość siedemdziesięciu kilogramów.)
Nastąpiły zmiany w uprawie roślin i hodowli zwierząt, które spowodowały zmiany w składzie chemicznym spożywanej przez nas żywności.
Stykamy się z ogromną liczbą produktów chemicznych, które nie istniały przed 1940 rokiem.

Nasze geny rozwijały się w środowisku, w którym rocznie na osobę przypadały najwyżej dwa kilogramy cukru w miodzie.

Niemiecki biolog Otto Warburg zdobył Nagrodę Nobla w dziedzinie medycyny za odkrycie, żemetabolizm guzów złośliwych jest w dużej mierze uzależniony od spożycia glukozy.Badania typu PET, stosowane w celu wykrycia raka, często polegają na zidentyfikowaniu w ciele obszarów pochłaniających najwięcej glukozy. Jeśli jakiś jego fragment wyróżnia się na tle reszty wchłanianiem zbyt wielkiej ilości glukozy, bardzo praw­dopodobną przyczyną tego zjawiska jest rak.

Kiedy spożywamy cukier lub białą mąkę – substancje odznaczające się wysokim indeksem glikemicznym – poziom glukozy we krwi gwałtownie rośnie, ponieważ organizm natychmiast uwalnia dawkę insuliny po­zwalającą glukozie wniknąć do komórek.

Wydzielaniu insuliny towarzyszy uwalnianie innego związku zwanego IGF (insulinopodobny czynnik wzrostu), którego zadaniem jest stymulowanie wzrostu komórek.

Innymi słowy cukier odżywia tkanki i sprawia, że rosną szybciej. Ponadto insulina oraz IGF wywołują pewien wspólny efekt:

podsycają procesy zapalne, które stymulują wzrost komórek i służą jako odżywka dla guzów.

Obecnie wiadomo już, że nagłe skoki poziomu wydzielania insuliny i IGF nie tylko podsycają wzrost komórek rakowych, lecz także ich zdolność wnikania do sąsiadujących tkanek.

Każdy może zredukować ilość oczyszczonego cukru i białej mąki w diecie. Wykazano, że zwyczajne zmniejszenie zawartości tych składników błyskawicznie oddziałuje na poziom insuliny i IGF we krwi. Innym efektem takiego działania jest poprawa stanu zdrowia skóry.

Spożycie cukru a trądzik

Związek między poziomem cukru we krwi i stanami zapalnymi może się wydawać naciągany. Jak bowiem cukierek, kostka cukru w filiżance kawy lub kromka białego chleba z dżemem miałaby wpływać na fizjologię ludzkiego organizmu? Tymczasem, gdy przeprowadzimy analizę wyprys­ków na skórze, stwierdzimy, że związek ten jest oczywisty.

Doktor Loren Cordain zajmuje się badaniami nad odżywianiem na Uniwersytecie Kolorado. Usłyszawszy, że pewne społeczności, których styl życia bardzo różni się od naszego, nie cierpią na trądzik (trądzik jest między innymi efektem zapalenia naskórka), postanowiła zbadać to zagadnienie, gdyż to twierdzenie wydało jej się niedorzeczne. Trądzik jest czymś w rodzaju rytuału przejścia w dorosłość, dotykającego od 80 do 95% nastolatków w krajach zachodnich. Doktor Cordain zgromadziła zespół dermatologów, którzy mieli zbadać skórę tysiąca dwustu nastolatków żyjących na odciętych od świata wyspach w Nowej Gwinei oraz stu trzydziestu Indian z plemienia Ache w Paragwaju. Badacze nie wykryli w tych grupach ani śladu trądziku. W artykule zamieszczonym w czasopiśmie „Archives of Dermatolo-gy” przypisują to sposobowi odżywiania przebadanych nastolatków. Diety tych współczesnych odosobnionych populacji ludzkich przypominają diety naszych dalekich przodków, nie zawierają bowiem cukru i białej mąki, a – co za tym idzie – w ich krwi nie dochodzi do nagłych skoków poziomu insuliny i IGF.

Czym bezpiecznie zastąpić?

Pod żadnym pozorem nie słodź aspartamem, ani nie spożywaj żywności zawierającej aspartam!

Zastosuj:ksylitol, stevia,

Ksylitol cukier brzozowy posiada wielokrotnie niższy indeks glikemiczny (IG:8) niż glukoza czy sacharoza indeks glikemiczny dziewięciokrotnie niższy od cukru (sacharozy). Ksylitol nie fermentuje w przewodzie pokarmowym tak jak glukoza, fruktoza, sacharoza czy laktoza. Podobnie jak cukier może być stosowany do przeróbki w wysokich temperaturach. Ksylitol jest powoli przetwarzany w organizmie z minimalnym udziałem insuliny, wskutek czego posiada ponad dziewięciokrotnie niższy indeks glikemiczny od cukru. Dzięki temu jest bardzo bezpieczny dla diabetyków. Utrzymując niski poziom insuliny, przeciwdziała procesom przedwczesnego starzenia się. Ponadto zawiera prawie2-razy mniej kalorii niż cukier!

Stevia (Stevia Rebaudiana) to zioło zwane „słodkim zielem”, bardzo popularne w Brazylii i Paragwaju (mniej więcej tak jak u nas szałwia czy mięta).
Znane tam od setek lat, a od ok. 40 lat niezwykle popularne w Japonii, ostatnio również w USA – prowadzono nad nią badania na kilku Uniwersytetach. W Europie stevia nie otrzymała atestu mimo, że po 15 latach obowiązkowych badań nie wykazała żadnych skutków ubocznych. Kupić ją można w Polsce, pod postacią soku czy suszonych liści.

Stevia jest kilkaset razy słodsza od cukru ma właściwości antybakteryjne, jest bogata w naturalne olejki i substancje odżywcze, bezpieczna dla cukrzyków. Ma lekko mdławy posmak jest słodzikiem w 100% naturalnym, bezpiecznym dla organizmu i dobrze znosi gotowanie, pieczenie etc. Stevia IG: 5

Powinno się także unikać białego ryżu i zastępować go brązowym lub białym ryżem basmati o znacznie niższym indeksie glikemicznym. A przede wszystkim spożywać warzywa i owoce roślin strączkowych (fasolę, groch, soczewicę). Charak­teryzują się one niskim indeksem glikemicznym, a poza tym zawarte w nich chemiczne związki roślinne intensywnie zwalczają raka.


Niesłychanie ważne jest unikanie słodyczy i przekąsek między posiłkami. Gdy w tym czasie podjadamy ciastka (albo cukier), nic nie powstrzymuje wzrostu poziomu insuliny. Tylko ich łączenie z innymi produktami, zwłaszcza z włóknami warzyw i owoców lub przyjaznymi tłuszczami (takimi jak oliwa z oliwek bądź masło organiczne), spowalnia asymilację cukru i zmniejsza skoki insuliny. W taki sam sposób niektóre owoce i warzywa – takie jak cebula, czosnek, jagody, wiśnie i maliny – ograniczają wzrost zawartości cukru we krwi.

Dieta oparta na produktach o niskim indeksie glikemicznym ogranicza ryzyko wzrostu raka. Zespół badawczy szpitala Hotel-Dieu w Paryżu wykazał, że jednocześnie pozwala ograniczyć ilość tkanki tłuszczowej na rzecz tkanki mięśniowej.

Jak wzmocnić naszą odporność. – Nasze największe narażenie na kontakt ze środowiskiem, największy interfejs naszego organizmu ze światem zewnętrznym, nie odbywa się poprzez skórę, ale przez śluzówkę naszych jelit, która obejmuje setki metrów kwadratowych [ok. 200-400 mkw – przyp. red.]. A w naszych jelitach, to, co oddziela nas od świata zewnętrznego, to pojedyncza warstwa komórek, o 50 milionowej metra grubości. Odległość między środowiskiem zewnętrznym a naszym krwiobiegiem jest mniejsza niż grubość kartki papieru: 
Kilkadziesiąt warstw komórek ochronnych, aby świat zewnętrzny pozostał na zewnątrz naszego ciała. Dlaczego nie mamy wielu warstw ściany jelita? Ponieważ nasz organizm musi wchłonąć różne rzeczy z jedzenia. Słusznie, że nasza skóra jest wodoodporna, ale nabłonek naszych jelit musi umożliwić wchłanianie płynów i substancji odżywczych.

Przy tak cienkiej i kruchej warstwie pomiędzy naszym sterylnym rdzeniem a zewnętrznym chaosem, lepiej mieć dość solidny system obronny, i tu właśnie wchodzą w grę limfocyty śródnabłonkowe.

Mają dwie funkcje. Podbudowują i naprawiają tę cienką barierę oraz stanowią linię frontu obrony przed patogenami jelitowymi. Te kluczowe komórki pokryte są receptorami, nazywanymi receptorami Ah. Receptor Ah jest jak zamek, i przez dziesięciolecia naukowcy szukali naturalnego klucza do tego zamka, aby aktywować te receptory i utrzymać naszą odporność, aż w końcu odkryliśmy, że kluczem są brokuły.

Warzywa kapustne – brokuły, jarmuż, kalafior, kapusta, brukselka – zawierają fitoskładnik, który jest przekształcany przez nasz kwas żołądkowy na „klucz” pasujący do „zamków” naszego receptora Ah – limfocytów śródnabłonkowych , prowadząc do ich aktywacji. Tu jest mniej zajęty schemat, który ilustruje to samo. Brokuły prowadzi do aktywacji naszego układu odpornościowego piechoty.

Więc teraz wiemy, że specyficzne związki obecne w diecie dzięki warzywom kapustnym, mają swój udział – poprzez receptory Ah – we wzmocnieniu funkcji układu immunologicznego jelit. Od dzieciństwa uczymy się, że warzywa są dla nas dobre i większość z nas je warzywa, nie zastanawiając się zbytnio nad dowodami, które stoją za tą przyjętą mądrością lub nad mechanizmami leżącymi u podstaw rzekomych zwiększonych właściwości zdrowotnych diety bogatej w warzywa. Ale teraz wiemy, że specyficzne związki w diecie obecne w dużych ilościach w warzywach z rodziny krzyżowych (kapustowatych), takich jak brokuły, kalafior i kapusta, są niezbędne do utrzymania funkcji układu immunologicznego jelit. Zielone warzywa są w rzeczywistości niezbędne do utrzymania dużej populacji tych ochronnych śródnabłonkowych limfocytów.

Może dlatego spożywanie warzyw jest związane z niższym ryzykiem chorób zapalnych jelit, takich jak wrzodziejące zapalenie jelita grubego, a dieta zachodnia oparta w dużej mierze na mięsie wiąże się ze zwiększonym ryzykiem chorób zapalnych jelit. Ponieważ aktywujące receptory naszych jelitowych komórek odpornościowych są w zasadzie czujnikami fitochemikaliów roślinnych.

Rodzi to jednak szersze pytanie, dlaczego nasz układ odpornościowy rozwinął tę potrzebę na brokuły i inne pokarmy roślinne.

Cóż, zastanówmy się nad tym, kiedy musimy wzmocnić naszą obronę jelit najbardziej? Wtedy, kiedy jemy. W ten sposób, łącząc zwiększoną aktywację odpornościową jelit ze spożyciem żywności, mogą one służyć wzmocnieniu odporności dokładnie wtedy, kiedy jest to potrzebne. W tym samym czasie, pozwalałoby to na zachowanie energii w czasach niedoboru żywności, gdyż taki niedobór pochłania dużo energii. Po co pozostawać w gotowości 24/7, gdy jemy tylko kilka razy dziennie? Ponieważ ewoluowaliśmy przez miliony lat jedząc głównie chwasty – dzikie rośliny, ciemnozielone warzywa liściaste lub, jak zwano je wtedy, po prostu, liście. Zrównując warzywa z jedzeniem, nasz organizm może ich używać jako sygnału do podtrzymania naszego systemu odpornościowego. Tak więc, stare zalecenie „jedz warzywa”, ma silną podstawę molekularną.

Odkrycie to było bardzo ekscytujące dla firm farmaceutycznych, które szukają leków aktywujących receptor Ah. „Jednakże,” – jak stwierdził pewien zespół badawczy z Cambridge – „zamiast opracowania dodatkowych leków przeciwzapalnych, zmiana diet, które są obecnie bardzo przetworzone i odznaczają się niską zawartością warzyw, może być bardziej opłacalnym sposobem utrzymania zdrowia i dobrego samopoczucia”.

Autor: dr Michael Greger  
http://faktydlazdrowia.pl/jak-wzmocnic-nasza-odpornosc-brokulowy-receptor-pierwsza-linia-obrony/

Jak wzmocnić naszą odporność.

Nasze największe narażenie na kontakt ze środowiskiem, największy interfejs naszego organizmu ze światem zewnętrznym, nie odbywa się poprzez skórę, ale przez śluzówkę naszych jelit, która obejmuje setki metrów kwadratowych [ok. 200-400 mkw – przyp. red.]. A w naszych jelitach, to, co oddziela nas od świata zewnętrznego, to pojedyncza warstwa komórek, o 50 milionowej metra grubości. Odległość między środowiskiem zewnętrznym a naszym krwiobiegiem jest mniejsza niż grubość kartki papieru:
Kilkadziesiąt warstw komórek ochronnych, aby świat zewnętrzny pozostał na zewnątrz naszego ciała. Dlaczego nie mamy wielu warstw ściany jelita? Ponieważ nasz organizm musi wchłonąć różne rzeczy z jedzenia. Słusznie, że nasza skóra jest wodoodporna, ale nabłonek naszych jelit musi umożliwić wchłanianie płynów i substancji odżywczych.

Przy tak cienkiej i kruchej warstwie pomiędzy naszym sterylnym rdzeniem a zewnętrznym chaosem, lepiej mieć dość solidny system obronny, i tu właśnie wchodzą w grę limfocyty śródnabłonkowe.

Mają dwie funkcje. Podbudowują i naprawiają tę cienką barierę oraz stanowią linię frontu obrony przed patogenami jelitowymi. Te kluczowe komórki pokryte są receptorami, nazywanymi receptorami Ah. Receptor Ah jest jak zamek, i przez dziesięciolecia naukowcy szukali naturalnego klucza do tego zamka, aby aktywować te receptory i utrzymać naszą odporność, aż w końcu odkryliśmy, że kluczem są brokuły.

Warzywa kapustne – brokuły, jarmuż, kalafior, kapusta, brukselka – zawierają fitoskładnik, który jest przekształcany przez nasz kwas żołądkowy na „klucz” pasujący do „zamków” naszego receptora Ah – limfocytów śródnabłonkowych , prowadząc do ich aktywacji. Tu jest mniej zajęty schemat, który ilustruje to samo. Brokuły prowadzi do aktywacji naszego układu odpornościowego piechoty.

Więc teraz wiemy, że specyficzne związki obecne w diecie dzięki warzywom kapustnym, mają swój udział – poprzez receptory Ah – we wzmocnieniu funkcji układu immunologicznego jelit. Od dzieciństwa uczymy się, że warzywa są dla nas dobre i większość z nas je warzywa, nie zastanawiając się zbytnio nad dowodami, które stoją za tą przyjętą mądrością lub nad mechanizmami leżącymi u podstaw rzekomych zwiększonych właściwości zdrowotnych diety bogatej w warzywa. Ale teraz wiemy, że specyficzne związki w diecie obecne w dużych ilościach w warzywach z rodziny krzyżowych (kapustowatych), takich jak brokuły, kalafior i kapusta, są niezbędne do utrzymania funkcji układu immunologicznego jelit. Zielone warzywa są w rzeczywistości niezbędne do utrzymania dużej populacji tych ochronnych śródnabłonkowych limfocytów.

Może dlatego spożywanie warzyw jest związane z niższym ryzykiem chorób zapalnych jelit, takich jak wrzodziejące zapalenie jelita grubego, a dieta zachodnia oparta w dużej mierze na mięsie wiąże się ze zwiększonym ryzykiem chorób zapalnych jelit. Ponieważ aktywujące receptory naszych jelitowych komórek odpornościowych są w zasadzie czujnikami fitochemikaliów roślinnych.

Rodzi to jednak szersze pytanie, dlaczego nasz układ odpornościowy rozwinął tę potrzebę na brokuły i inne pokarmy roślinne.

Cóż, zastanówmy się nad tym, kiedy musimy wzmocnić naszą obronę jelit najbardziej? Wtedy, kiedy jemy. W ten sposób, łącząc zwiększoną aktywację odpornościową jelit ze spożyciem żywności, mogą one służyć wzmocnieniu odporności dokładnie wtedy, kiedy jest to potrzebne. W tym samym czasie, pozwalałoby to na zachowanie energii w czasach niedoboru żywności, gdyż taki niedobór pochłania dużo energii. Po co pozostawać w gotowości 24/7, gdy jemy tylko kilka razy dziennie? Ponieważ ewoluowaliśmy przez miliony lat jedząc głównie chwasty – dzikie rośliny, ciemnozielone warzywa liściaste lub, jak zwano je wtedy, po prostu, liście. Zrównując warzywa z jedzeniem, nasz organizm może ich używać jako sygnału do podtrzymania naszego systemu odpornościowego. Tak więc, stare zalecenie „jedz warzywa”, ma silną podstawę molekularną.

Odkrycie to było bardzo ekscytujące dla firm farmaceutycznych, które szukają leków aktywujących receptor Ah. „Jednakże,” – jak stwierdził pewien zespół badawczy z Cambridge – „zamiast opracowania dodatkowych leków przeciwzapalnych, zmiana diet, które są obecnie bardzo przetworzone i odznaczają się niską zawartością warzyw, może być bardziej opłacalnym sposobem utrzymania zdrowia i dobrego samopoczucia”.

Autor: dr Michael Greger
http://faktydlazdrowia.pl/jak-wzmocnic-nasza-odpornosc-brokulowy-receptor-pierwsza-linia-obrony/

JAK OSZUKUJĄ NAS PRODUCENCI ŻYWNOŚCI – Cywilizowany świat działa według zasad, które stanowią, że większość ludzi spożywa pokarmy wyprodukowane przez innych ludzi. Rosnące zapotrzebowanie na żywność, powoduje zwiększone tempo rozwoju warzyw i owoców. Producenci chcąc jak najwięcej zarobić, omijają prawidłowy wzrost rośliny, przyspieszając go różnego rodzaju substancjami wspomagającymi, impulsami elektrycznymi i nienaturalnymi sposobami hodowli. Czy jej efekty można jeszcze nazwać produktami spożywczymi?

Przy okazji tego tematu nasuwa się wiele paradoksów, obnażających ludzki brak wiedzy, dotyczącej żywienia i właściwego trybu życia. Jednym z nich jest fakt, iż w rzeczywistości jedynym producentem żywności jest natura. Wydaje się, ze bez jej udziału nie może być mowy o żadnej hodowli. Można by rzec, ze im mniej jest ludzkiego wkładu w proces rozwoju rośliny, tym efekt końcowy jest wydajniejszy. Kto bowiem może wiedzieć więcej o wzroście roślin, niż źródło, z którego one wszystkie się wywodzą?

Popyt na oszustwo

Nim wytłumaczę, na konkretnych przykładach, jak oszukują nas producenci żywności, chciałbym zwrócić uwagę, na fakt ludzkiego zapotrzebowania na oszustwo. Rzesze osób nie są świadome tego jak się odżywiają, co więcej oddają wodze swej świadomości innym, lekarzom, dietetykom, producentom i sprzedawcom. Łakniemy oszustwa jak nigdy wcześniej. Nie chcemy być świadomi tego jak jemy, chcemy zjeść bo jesteśmy głodni lub łakomi. Nie ważne co, ważne żeby smakowało. Wierzymy reklamom produktów żywieniowych, bo przecież wszyscy to kupują i aktorowi przebranemu za lekarza, bo przecież wszyscy mu wierzą. To jest nasz największy problem. Nie lubimy indywidualności. Pod każdym względem. Czujemy presję nawet w przypadku tak osobistej kwestii jaką jest odżywianie. Nie chcemy samodzielnie myśleć, przez co każdy objaw odmienności uważany jest za coś okropnego, a być może zagrażającego życiu. Stąd, wokół alternatywnych diet, sposobów odżywiania i prowadzenia życia, urosło tyle mitów, które ułatwiają bardziej świadomym jednostkom manipulowanie umysłami ludzkimi i ich oszukiwanie.

Rożne formy kłamstwa

Jednym z rodzajów oszustwa jest reklama, która już nie tylko przekonuje nas o jakości danego produktu, ale również wytwarza w naszej psychice potrzebę posiadania go. Nasz umysł reaguje na taką reklamę lub nie. Jeżeli jej ulegnie, poddaje organizm serii czynności, mających na celu zdobycie produktu, którego organizm tak naprawdę nie potrzebuje. Nasze ciało zostaje oszukane, gdyż wmusza się w nie coś, czego ono samo nie chce. Kolejny etap kłamstwa następuje wówczas, gdy decydujemy się już na zakup konkretnego produktu i okazuje się, że jego jakość nie jest tożsama z tym, o czym nas zapewniano. Część z nas jednak tego nie zauważa, część uważa, że tak powinno być lub wierzy reklamą. Jakie są konkretne przykłady manipulacji, której ulegamy?

Nienaturalny jogurt naturalny

Pierwszy przykład żywieniowego oszustwa, to jeden z najbardziej powszechnych produktów nabiałowych, jakie najczęściej kupujemy, a więc jogurt naturalny. Jeśli się lepiej przyjrzymy jego zawartości, zauważymy, że tak naprawdę nie jest on naturalny. Należy zwrócić uwagę na składniki, z jakich jogurt został wyprodukowany. Spodziewać moglibyśmy się tam mleka (byłby to wtedy produkt naturalny). W większości przypadków znajdziemy jednak m.in.: mleko, odtłuszczone mleko w proszku, żywe kultury bakterii jogurtowych oraz rożne dodatkowe substancje zależne od producenta. Wystarczy więc ze zrozumieniem przeczytać zawartość, aby przekonać się że nawet jogurt naturalny jest wynikiem przetwórstwa i modyfikacji.

Dziwne hodowlane zwyczaje

Wielu z nas z pewnością zastanawiało się niejednokrotnie, dlaczego niektóre warzywa kupione w supermarkecie, różnią się znacznie od innych warzyw tego samego gatunku. Bywają przez niektórych nazywane wodnistymi. Co wpływa na taką jakość produktu? Okazuje się, ze sposób, w jakim hodowany był dany produkt. Plantatorzy w celu optymalizacji i przyspieszenia dojrzewania swoich plonów, wymyślili sprytny sposób hodowli, który wyklucza potrzebę sadzenia nasion w ziemi i oczekiwania naturalnego wzrostu. Zamiast tego umieszcza się rośliny w pewnego rodzaju inkubatorach, do których doprowadza się wodę. Znajdujące się wewnątrz takich hodowli warzywa, rosną dzięki impulsom elektrycznym, które regularnie docierają do ukorzenionej części rośliny, pobudzając tym samym, sztucznie, jej rozwój. To dlatego pomidory i ogórki z supermarketu maja inny smak i są wodniste.

Musimy pamiętać, że dla producentów żywności nie jest ważne to czy zdrowo się odżywiamy. Dla nich liczy się przede wszystkim czysty zysk. Muszą na nas zarobić. Zastanówmy się więc, czy godzimy się na takie traktowanie. Nawet jeżeli na razie nie da się nic z tym zrobić, to będąc świadomym tego jak ogromny jest fałsz wokół nas, łatwiej przyjdzie nam znaleźć jakieś rozwiązanie.

JAK OSZUKUJĄ NAS PRODUCENCI ŻYWNOŚCI

Cywilizowany świat działa według zasad, które stanowią, że większość ludzi spożywa pokarmy wyprodukowane przez innych ludzi. Rosnące zapotrzebowanie na żywność, powoduje zwiększone tempo rozwoju warzyw i owoców. Producenci chcąc jak najwięcej zarobić, omijają prawidłowy wzrost rośliny, przyspieszając go różnego rodzaju substancjami wspomagającymi, impulsami elektrycznymi i nienaturalnymi sposobami hodowli. Czy jej efekty można jeszcze nazwać produktami spożywczymi?

Przy okazji tego tematu nasuwa się wiele paradoksów, obnażających ludzki brak wiedzy, dotyczącej żywienia i właściwego trybu życia. Jednym z nich jest fakt, iż w rzeczywistości jedynym producentem żywności jest natura. Wydaje się, ze bez jej udziału nie może być mowy o żadnej hodowli. Można by rzec, ze im mniej jest ludzkiego wkładu w proces rozwoju rośliny, tym efekt końcowy jest wydajniejszy. Kto bowiem może wiedzieć więcej o wzroście roślin, niż źródło, z którego one wszystkie się wywodzą?

Popyt na oszustwo

Nim wytłumaczę, na konkretnych przykładach, jak oszukują nas producenci żywności, chciałbym zwrócić uwagę, na fakt ludzkiego zapotrzebowania na oszustwo. Rzesze osób nie są świadome tego jak się odżywiają, co więcej oddają wodze swej świadomości innym, lekarzom, dietetykom, producentom i sprzedawcom. Łakniemy oszustwa jak nigdy wcześniej. Nie chcemy być świadomi tego jak jemy, chcemy zjeść bo jesteśmy głodni lub łakomi. Nie ważne co, ważne żeby smakowało. Wierzymy reklamom produktów żywieniowych, bo przecież wszyscy to kupują i aktorowi przebranemu za lekarza, bo przecież wszyscy mu wierzą. To jest nasz największy problem. Nie lubimy indywidualności. Pod każdym względem. Czujemy presję nawet w przypadku tak osobistej kwestii jaką jest odżywianie. Nie chcemy samodzielnie myśleć, przez co każdy objaw odmienności uważany jest za coś okropnego, a być może zagrażającego życiu. Stąd, wokół alternatywnych diet, sposobów odżywiania i prowadzenia życia, urosło tyle mitów, które ułatwiają bardziej świadomym jednostkom manipulowanie umysłami ludzkimi i ich oszukiwanie.

Rożne formy kłamstwa

Jednym z rodzajów oszustwa jest reklama, która już nie tylko przekonuje nas o jakości danego produktu, ale również wytwarza w naszej psychice potrzebę posiadania go. Nasz umysł reaguje na taką reklamę lub nie. Jeżeli jej ulegnie, poddaje organizm serii czynności, mających na celu zdobycie produktu, którego organizm tak naprawdę nie potrzebuje. Nasze ciało zostaje oszukane, gdyż wmusza się w nie coś, czego ono samo nie chce. Kolejny etap kłamstwa następuje wówczas, gdy decydujemy się już na zakup konkretnego produktu i okazuje się, że jego jakość nie jest tożsama z tym, o czym nas zapewniano. Część z nas jednak tego nie zauważa, część uważa, że tak powinno być lub wierzy reklamą. Jakie są konkretne przykłady manipulacji, której ulegamy?

Nienaturalny jogurt naturalny

Pierwszy przykład żywieniowego oszustwa, to jeden z najbardziej powszechnych produktów nabiałowych, jakie najczęściej kupujemy, a więc jogurt naturalny. Jeśli się lepiej przyjrzymy jego zawartości, zauważymy, że tak naprawdę nie jest on naturalny. Należy zwrócić uwagę na składniki, z jakich jogurt został wyprodukowany. Spodziewać moglibyśmy się tam mleka (byłby to wtedy produkt naturalny). W większości przypadków znajdziemy jednak m.in.: mleko, odtłuszczone mleko w proszku, żywe kultury bakterii jogurtowych oraz rożne dodatkowe substancje zależne od producenta. Wystarczy więc ze zrozumieniem przeczytać zawartość, aby przekonać się że nawet jogurt naturalny jest wynikiem przetwórstwa i modyfikacji.

Dziwne hodowlane zwyczaje

Wielu z nas z pewnością zastanawiało się niejednokrotnie, dlaczego niektóre warzywa kupione w supermarkecie, różnią się znacznie od innych warzyw tego samego gatunku. Bywają przez niektórych nazywane wodnistymi. Co wpływa na taką jakość produktu? Okazuje się, ze sposób, w jakim hodowany był dany produkt. Plantatorzy w celu optymalizacji i przyspieszenia dojrzewania swoich plonów, wymyślili sprytny sposób hodowli, który wyklucza potrzebę sadzenia nasion w ziemi i oczekiwania naturalnego wzrostu. Zamiast tego umieszcza się rośliny w pewnego rodzaju inkubatorach, do których doprowadza się wodę. Znajdujące się wewnątrz takich hodowli warzywa, rosną dzięki impulsom elektrycznym, które regularnie docierają do ukorzenionej części rośliny, pobudzając tym samym, sztucznie, jej rozwój. To dlatego pomidory i ogórki z supermarketu maja inny smak i są wodniste.

Musimy pamiętać, że dla producentów żywności nie jest ważne to czy zdrowo się odżywiamy. Dla nich liczy się przede wszystkim czysty zysk. Muszą na nas zarobić. Zastanówmy się więc, czy godzimy się na takie traktowanie. Nawet jeżeli na razie nie da się nic z tym zrobić, to będąc świadomym tego jak ogromny jest fałsz wokół nas, łatwiej przyjdzie nam znaleźć jakieś rozwiązanie.

Topinambur – Topinambur jest rośliną pełną siły i uzdrawiającej energii pozyskanej z natury. Zawiera substancje, które korzystnie wpływają na organizm człowieka. Pomaga zapobiegać i leczyć wiele chorób. Jeśli szukasz sposobu, w jaki wspierać swoje zdrowie to PRODUKTY Z TOPINAMBURU są  dla Ciebie. 

Topinambur, w odróżnieniu od innych rodzajów warzyw, posiada unikalny system węglowodanowy oparty na fruktozie i  jej polimerze fruktooligosacharydzie - inulinie.  Zawiera biologicznie czynne składniki: błonnik i  minerały - żelazo, krzem, magnez, potas, fosfor, wapń, oraz witaminy B, C,  pektyny, kwasy organiczne                 i aminokwasy. 
Obecnie właściwości lecznicze tej rośliny, prawie zapomniane, są odkrywane na nowo. Topinambur pomaga zapobiegać i wspiera leczenie cukrzycy, otyłości, obniża poziom cholesterolu i oczyszcza organizm. Reguluje ciśnienie krwi i pracę układu pokarmowego. Chroni wątrobę i nerki. Zwiększa również odporność organizmu, obniża stres, dostarcza energii i zwiększa zdolność koncentracji. Topinambur jest również zalecany dla rekonwalescentów, a także zapobiega osteoporozie. 
Pokarmy, które spożywamy mogą wpływać korzystnie lub niekorzystnie na nasz organizm. Dlatego powinniśmy wzbogacić menu o produkty wspierające zdrowie. Bardzo istotne jest, aby naszą niezdrową dietę wzbogacać zdrowymi produktami żywnościowymi. Wiele badań naukowych dowodzi, że środki spożywcze nie są tylko źródłem energii, ale regulują różne funkcje i reakcje zachodzące w organizmie.  Takie produkty żywnościowe są do nabycia w wielu wyspecjalizowanych punktach sprzedaży, których ilość stale wzrasta. Są one zaopatrywane  z oddzielnej sieci  zakładów przemysłu spożywczego i rolnictwa ekologicznego, szanujących naturę i stosujących naturalne, biologiczne  procesy przetwarzania ekologicznych plonów. W tej sieci pojawia się
topinambur – uznany za biokulturę XXI wieku i jego przetwory, odgrywające ważną rolę w systemie żywności funkcjonalnej.  

Szczegółowe działanie składników słonecznika bulwiastego w organizmie

cytujemy za mgr farm. Tomaszem Mrozowskim [Magazyn Aptekarski nr 1/2009] 

„...Po ostatniej wojnie naukowcy coraz baczniej zaczęli się przyglądać roślinie i jej bardzo interesującym właściwościom.

Skład chemiczny:

    • inulina (polisacharydy),
    • substancje pektynowe,
    • błonnik, białka, tłuszcz, woda,
    • witaminy z grupy B1, B2 i C ,
    • minerały: żelazo, potas, magnez,
    wapń, cynk, miedź i fosfor, krzemionka.

Działanie substancji czynnych

Rozpuszczalna w wodzie inulina jest polimerem beta-D-fruktofuranozy z niewielkim udziałem

D-glukozy, polisacharydem zapasowym zbudowanym z około30 cząsteczek monocukrów połączonych                  w nierozgałęziony łańcuch i jednym z ważniejszych węglowodanów. Należy do fruktanów inulinowych.                 W roślinach które ją wytwarzają służy jako zapas energii. Obficie występuje w korzeniach omanu, bulwach topinamburu, a także w innych roślinach z rodziny astrowatych. Jest łagodnie słodka w smaku, posiada mniej więcej 1/10 słodyczy cukru. Jej indeks glikemiczny wynosi 14, a kaloryczność 1.6 kcal/g, dlatego mogą ją spożywać osoby chore na cukrzycę i odchudzające się. Inulina jest przede wszystkim prebiotykiem. Oznacza to, że stanowi pożywkę dla bakterii jelitowych, jak Lactobacillus GG, Lactobacillus plantarum, Bifidobacteria oraz grzyb Saccharomyces boulardi. Bakterie te są niezbędne do prawidłowego funkcjonowania całego organizmu, nie bez powodu określa się je mianem „probiotyków” (grec. – „wspierających życie”). Produkują one enzymy rozrywające wiązania inuliny, ta zaś fermentując rozpada się na prostsze formy cukrów, które stanowią dla nich doskonałą pożywkę. Około 40% masy inuliny przekształca się w biomasę bakterii. Dalsze 40% trafia                       do wytwarzanych przez nie cząsteczek krótkołańcuchowych kwasów tłuszczowych (które między innymi pokrywają ochronną warstewką ścianki jelita grubego), a resztę stanowi w większości kwas mlekowy, pomagający m. in. ograniczyć populację bakterii gnilnych i drożdżaków. W związku z tym bardzo mała część masy inuliny trafia do krwiobiegu w postaci cukrów, a to właśnie jest powodem jej niskiego indeksu glikemicznego i kaloryczności. Tak więc inulina wykazuje tzw. działanie bifidogenne, stymulujące wzrost odpowiednich bakterii oraz hamujące rozwój niekorzystnej lub patogennej flory przez:

- efekty metaboliczne na skutek obniżania pH w świetle jelita;
- zmniejszanie adhezji patogenów do nabłonka jelitowego wskutek blokowania receptorów na powierzchni śluzówki jelita;
- mukoprotekcyjne i odżywcze działanie krótkołańcuchowych kwasów tłuszczowych (Short Chain Fat Acids – SC FA), które powstają w procesach fermentacyjnych z prebiotyków; SC FA są substancją odżywczą dla enterocytów,które z kolei produkują śluz wraz z którym stanowią podstawowy element bariery mechanicznej;
- produkcję substancji przeciwdrobnoustrojowych, takich jak bakteriocyny, H2O2, kwas mlekowy;

Inulina łącznie z pektynami i błonnikiem, wiąże dużą ilość szkodliwych i zbędnych związków, takich jak metale ciężkie, radionuklidy, cholesterol, kwasy tłuszczowe, związki toksyczne. Związki te trafiają do organizmu               z pożywieniem lub są wytwarzane w świetle jelita. Efektem zaburzeń przemiany materii w organizmie może być niestrawność jelitowa, zatrucia, alergie, a nawet upośledzenie czynności detoksykacyjnej wątroby. Inulina pobudza kurczliwość ściany jelita, co powoduje wydalanie zbędnych, szkodliwych substancji oraz regulację fizjologicznych czynności człowieka poprzez normalizację stolca w uporczywych zaparciach. Inulina ogranicza działanie mechanizmów odpowiedzialnych za powstawanie alergii (koncepcja indukcji tolerancji pokarmowej  na alergeny pokarmowe). Zastosowanie prebiotyków wydaje się korzystne w leczeniu nieswoistych zapaleń jelit. Mieszanina oligofruktozy z inuliną przy jednoczesnej suplementacji wapnia wykazuje korzystny wpływ                na zmiany w kościach, wyrażające się istotnym wzrostem BMC i BM D, co ma duże znaczenie w prewencji osteoporozy. Uważa się, że prebiotyki mogą oddziaływać korzystnie na niektóre parametry zespołu metabolicznego. Po zastosowaniu diety niskotłuszczowej o umiarkowanej ilości węglowodanów oraz podaniu inuliny następuje zmniejszenie stężenia triglicerydów w osoczu oraz zmniejszenie się lipogenezy w wątrobie. Wskazuje się na ewentualność korzystnego oddziaływania prebiotyków w zakresie prewencji nowotworów jelita grubego. Ich obecność w diecie może przyśpieszać pasaż jelitowy, przyczyniając się do unieczynnienia kancerogenów, zmniejszenia procesów gnicia oraz produkcji nitrozoamin. Stosowanie prebiotyków zwiększa swoistą odpowiedź immunologiczną na szczepienia. Inulina zapobiega również infekcji dróg moczowych. Część fruktozy niestrawionej w przewodzie pokarmowym wydalona zostaje przez błony kłębuszków nerkowych           do pęcherza, gdzie działa na zasadzie przylegania do niej bakterii chorobotwórczych...”

Elżbieta Trafalska i Krystyna Grzybowska z katedry Higieny i Epidemiologii, oraz z Kliniki Pediatrii i Immunologii Wieku Rozwojowego Uniwersytetu Medycznego w Łodzi wykazują jaki wpływ na skład mikroflory jelitowej człowieka ma suplementacja diety inuliną -najważniejszym składnikiem topinamburu [Wiadomości Lekarskie 2004 LVII] . Ilustruje to poniższy wykres.

Topinambur

Topinambur jest rośliną pełną siły i uzdrawiającej energii pozyskanej z natury. Zawiera substancje, które korzystnie wpływają na organizm człowieka. Pomaga zapobiegać i leczyć wiele chorób. Jeśli szukasz sposobu, w jaki wspierać swoje zdrowie to PRODUKTY Z TOPINAMBURU są dla Ciebie.

Topinambur, w odróżnieniu od innych rodzajów warzyw, posiada unikalny system węglowodanowy oparty na fruktozie i jej polimerze fruktooligosacharydzie - inulinie. Zawiera biologicznie czynne składniki: błonnik i minerały - żelazo, krzem, magnez, potas, fosfor, wapń, oraz witaminy B, C, pektyny, kwasy organiczne i aminokwasy.
Obecnie właściwości lecznicze tej rośliny, prawie zapomniane, są odkrywane na nowo. Topinambur pomaga zapobiegać i wspiera leczenie cukrzycy, otyłości, obniża poziom cholesterolu i oczyszcza organizm. Reguluje ciśnienie krwi i pracę układu pokarmowego. Chroni wątrobę i nerki. Zwiększa również odporność organizmu, obniża stres, dostarcza energii i zwiększa zdolność koncentracji. Topinambur jest również zalecany dla rekonwalescentów, a także zapobiega osteoporozie.
Pokarmy, które spożywamy mogą wpływać korzystnie lub niekorzystnie na nasz organizm. Dlatego powinniśmy wzbogacić menu o produkty wspierające zdrowie. Bardzo istotne jest, aby naszą niezdrową dietę wzbogacać zdrowymi produktami żywnościowymi. Wiele badań naukowych dowodzi, że środki spożywcze nie są tylko źródłem energii, ale regulują różne funkcje i reakcje zachodzące w organizmie. Takie produkty żywnościowe są do nabycia w wielu wyspecjalizowanych punktach sprzedaży, których ilość stale wzrasta. Są one zaopatrywane z oddzielnej sieci zakładów przemysłu spożywczego i rolnictwa ekologicznego, szanujących naturę i stosujących naturalne, biologiczne procesy przetwarzania ekologicznych plonów. W tej sieci pojawia się
topinambur – uznany za biokulturę XXI wieku i jego przetwory, odgrywające ważną rolę w systemie żywności funkcjonalnej.

Szczegółowe działanie składników słonecznika bulwiastego w organizmie

cytujemy za mgr farm. Tomaszem Mrozowskim [Magazyn Aptekarski nr 1/2009]

„...Po ostatniej wojnie naukowcy coraz baczniej zaczęli się przyglądać roślinie i jej bardzo interesującym właściwościom.

Skład chemiczny:

• inulina (polisacharydy),
• substancje pektynowe,
• błonnik, białka, tłuszcz, woda,
• witaminy z grupy B1, B2 i C ,
• minerały: żelazo, potas, magnez,
wapń, cynk, miedź i fosfor, krzemionka.

Działanie substancji czynnych

Rozpuszczalna w wodzie inulina jest polimerem beta-D-fruktofuranozy z niewielkim udziałem

D-glukozy, polisacharydem zapasowym zbudowanym z około30 cząsteczek monocukrów połączonych w nierozgałęziony łańcuch i jednym z ważniejszych węglowodanów. Należy do fruktanów inulinowych. W roślinach które ją wytwarzają służy jako zapas energii. Obficie występuje w korzeniach omanu, bulwach topinamburu, a także w innych roślinach z rodziny astrowatych. Jest łagodnie słodka w smaku, posiada mniej więcej 1/10 słodyczy cukru. Jej indeks glikemiczny wynosi 14, a kaloryczność 1.6 kcal/g, dlatego mogą ją spożywać osoby chore na cukrzycę i odchudzające się. Inulina jest przede wszystkim prebiotykiem. Oznacza to, że stanowi pożywkę dla bakterii jelitowych, jak Lactobacillus GG, Lactobacillus plantarum, Bifidobacteria oraz grzyb Saccharomyces boulardi. Bakterie te są niezbędne do prawidłowego funkcjonowania całego organizmu, nie bez powodu określa się je mianem „probiotyków” (grec. – „wspierających życie”). Produkują one enzymy rozrywające wiązania inuliny, ta zaś fermentując rozpada się na prostsze formy cukrów, które stanowią dla nich doskonałą pożywkę. Około 40% masy inuliny przekształca się w biomasę bakterii. Dalsze 40% trafia do wytwarzanych przez nie cząsteczek krótkołańcuchowych kwasów tłuszczowych (które między innymi pokrywają ochronną warstewką ścianki jelita grubego), a resztę stanowi w większości kwas mlekowy, pomagający m. in. ograniczyć populację bakterii gnilnych i drożdżaków. W związku z tym bardzo mała część masy inuliny trafia do krwiobiegu w postaci cukrów, a to właśnie jest powodem jej niskiego indeksu glikemicznego i kaloryczności. Tak więc inulina wykazuje tzw. działanie bifidogenne, stymulujące wzrost odpowiednich bakterii oraz hamujące rozwój niekorzystnej lub patogennej flory przez:

- efekty metaboliczne na skutek obniżania pH w świetle jelita;
- zmniejszanie adhezji patogenów do nabłonka jelitowego wskutek blokowania receptorów na powierzchni śluzówki jelita;
- mukoprotekcyjne i odżywcze działanie krótkołańcuchowych kwasów tłuszczowych (Short Chain Fat Acids – SC FA), które powstają w procesach fermentacyjnych z prebiotyków; SC FA są substancją odżywczą dla enterocytów,które z kolei produkują śluz wraz z którym stanowią podstawowy element bariery mechanicznej;
- produkcję substancji przeciwdrobnoustrojowych, takich jak bakteriocyny, H2O2, kwas mlekowy;

Inulina łącznie z pektynami i błonnikiem, wiąże dużą ilość szkodliwych i zbędnych związków, takich jak metale ciężkie, radionuklidy, cholesterol, kwasy tłuszczowe, związki toksyczne. Związki te trafiają do organizmu z pożywieniem lub są wytwarzane w świetle jelita. Efektem zaburzeń przemiany materii w organizmie może być niestrawność jelitowa, zatrucia, alergie, a nawet upośledzenie czynności detoksykacyjnej wątroby. Inulina pobudza kurczliwość ściany jelita, co powoduje wydalanie zbędnych, szkodliwych substancji oraz regulację fizjologicznych czynności człowieka poprzez normalizację stolca w uporczywych zaparciach. Inulina ogranicza działanie mechanizmów odpowiedzialnych za powstawanie alergii (koncepcja indukcji tolerancji pokarmowej na alergeny pokarmowe). Zastosowanie prebiotyków wydaje się korzystne w leczeniu nieswoistych zapaleń jelit. Mieszanina oligofruktozy z inuliną przy jednoczesnej suplementacji wapnia wykazuje korzystny wpływ na zmiany w kościach, wyrażające się istotnym wzrostem BMC i BM D, co ma duże znaczenie w prewencji osteoporozy. Uważa się, że prebiotyki mogą oddziaływać korzystnie na niektóre parametry zespołu metabolicznego. Po zastosowaniu diety niskotłuszczowej o umiarkowanej ilości węglowodanów oraz podaniu inuliny następuje zmniejszenie stężenia triglicerydów w osoczu oraz zmniejszenie się lipogenezy w wątrobie. Wskazuje się na ewentualność korzystnego oddziaływania prebiotyków w zakresie prewencji nowotworów jelita grubego. Ich obecność w diecie może przyśpieszać pasaż jelitowy, przyczyniając się do unieczynnienia kancerogenów, zmniejszenia procesów gnicia oraz produkcji nitrozoamin. Stosowanie prebiotyków zwiększa swoistą odpowiedź immunologiczną na szczepienia. Inulina zapobiega również infekcji dróg moczowych. Część fruktozy niestrawionej w przewodzie pokarmowym wydalona zostaje przez błony kłębuszków nerkowych do pęcherza, gdzie działa na zasadzie przylegania do niej bakterii chorobotwórczych...”

Elżbieta Trafalska i Krystyna Grzybowska z katedry Higieny i Epidemiologii, oraz z Kliniki Pediatrii i Immunologii Wieku Rozwojowego Uniwersytetu Medycznego w Łodzi wykazują jaki wpływ na skład mikroflory jelitowej człowieka ma suplementacja diety inuliną -najważniejszym składnikiem topinamburu [Wiadomości Lekarskie 2004 LVII] . Ilustruje to poniższy wykres.

Rick Simpson - Ucieczka przed lekarstwem (napisy PL)

Temat konopi i jej niezliczonych zalet będzie wracał nie raz. Nikt już nie musi nikogo przekonywać jak wiele zastosowań posiada ta roślina i nie chodzi tylko o kontrowersyjne działanie, które kojarzymy z popularnym skrętem. Pozostawmy ten aspekt działania na uboczu, gdyż nie stanowi to myśli przewodniej niniejszego materiału. Tym razem chodzi o wielokrotnie naświetlany temat jej leczniczych właściwości, a zwłaszcza walki z nowotworami.
Ten film przedstawia zupełnie inne pomijane często medyczne właściwości konopi, to jak skuteczne są one w leczeniu pacjentów może zaszokować niejednego absolwenta uczelni medycznych.

Ziele angielskie – Są rzeczy, które wydają się nam czymś więcej, niż są w rzeczywistości. Klasyczne przykłady to telefon i telewizor. Są też takie, których rolę marginalizujemy, a one właśnie zasługują na szczególną uwagę. Rzucamy na przykład ziele angielskie w otchłań rosołu czy w skłębione nitki szatkowanej kapusty, bo to taka sobie przyprawa. Tradycyjna. Bez chwili refleksji nad naturą brązowych kuleczek. 

Nie wybieram się akurat na Jamajkę, informacja o karaibskim pochodzeniu przyprawy jest dla mnie mało przydatna. Jednak  jedna z angielskich nazw kulek rozpala moją wyobraźnię. Allspice, po polsku wszystkie-przyprawy-w-jednym. Wygodne! Ziele angielskie to nutki cynamonu, goździków i gałki muszkatołowej zamknięte w jednym opakowaniu. To z tego powodu kulki pasują i do lodów czy ciasteczek, i do bigosu czy rosołu. Do potraw długo gotowanych dodajemy całe kulki, do innych zmielone. Każdy to chyba wie.

Teraz czas na innowację. Zjedz kulkę ziela angielskiego. Tak na sucho, samą. Uczestnicy akcji „Uwolnić goździki” nie czują na pewno zdziwienia moją propozycją … kulinarną ;). Jak zjeść ziele angielskie? To łatwe. 1. otwórz buzię. 2. włóż kulkę miedzy zęby trzonowe. 3. wykonaj kilka ruchów szczęką i rozdrobnij ziele. 4. zmieszaj ze śliną. 5. połknij. Jakie wrażenia? Ziele angielskie nie zrobi żadnego wrażenia na zjadaczach goździków. Jest w smaku dosyć łagodne, nie gorzkie, nie cierpkie, nie pali w język. W zasadzie to nudna przekąska. W jakim więc celu Was na nią namawiam?
Są  chwile, kiedy nasze życie nabiera szarych kolorów z powodu bólu brzucha. Nie ważne, czy to żołądek, czy bóle miesiączkowe – to ten sam problem, czyli napięte mięśnie gładkie. Reklama nakazuje tabletkę. Powiedz: „NO SPA – daj, mam ziele angielskie przy sobie!”. Te brązowe kulki to najfajniejszy, podręczny ratunek, jaki znam. Malutkie, trwałe, idealne do damskiej torebki czy kieszeni. Porcja  3 do 5 sztuk rozluźni mięśnie gładkie i zlikwiduje ból.

Kulki fajnie odświeżają jamę ustną, jak łagodna guma do żucia. Mają olejki podobne, jak w goździkach, tylko w kilkukrotnie mniejszym stężeniu. Zabijają bakterie próchniczne na zębach i gnilne w układzie pokarmowym, są więc idealnym odświeżaczem oddechu. Jedno niecodzienne zastosowanie już za nami. Co powiesz na herbatkę z ziela angielskiego? Nie ma takiej? Przecież wystarczy rozdrobnić kilka kuleczek i zalać gorącą wodą. Po kilku minutach herbatka gotowa, nazwę ją herbatką z Jamajki, bo to w końcu ojczyzna naszego bohatera, ziela angielskiego vel pieprzu jamajskiego. Taka herbatka pięknie rozluźni wnętrzności i w dodatku podleczy górne drogi oddechowe, złagodzi mokry kaszel. Można ją dowolnie doprawić, miodem, sokiem z malin, ulubionym ziółkiem. Możesz nadać karaibski charakter klasycznej herbacie, dodając do niej 3 rozgniecione kulki. Kiedy przestanie Ci smakować, nie wylewaj, umyj sobie nią twarz – to doskonały kosmetyk, szczególne przy cerze trądzikowej. Mam nadzieję, że rozsupłałam chociaż trochę wodze Twojej fantazji i od dzisiaj ziele angielskie nie będzie już takie zaszufladkowane i bezosobowe. Podpowiem jeszcze, że dodane do gorącego mleka z miodem fajnie rozgrzewa, a alkoholowy ekstrakt stosować można do wcierań przy bólu stawów, mięśni, ukąszeniach owadów. Ziele angielskie nosi również nazwę „korzennik lekarski” i chyba nikogo to nie dziwi. A kiedy z rosołu wyłowicie znajomy, kulisty kształt, to nie odkładajcie na bok, tylko hops do buzi. To miłe spotkanie, a kulka to przyjaciel.

Domowe szuflady z przyprawami mogą z powodzeniem zastąpić aptekę, tylko mało kto o tym wie. Taniej, smaczniej i bez negatywnych skutków ubocznych. Kolejnym bohaterem serii będzie anyż gwiaździsty. Ostrzcie apetyty :) Zapraszam Was do komentowania naszych nowych cukiereczków. Komentarze dotyczące goździków też mile widziane. Wiem, że wielu z Was na stale uwolniło goździki z szuflad. Podzielcie się doświadczeniami z czytelnikami. Będziemy wdzięczni za każde gardło wybawione z kłopotów.

Ziele angielskie

Są rzeczy, które wydają się nam czymś więcej, niż są w rzeczywistości. Klasyczne przykłady to telefon i telewizor. Są też takie, których rolę marginalizujemy, a one właśnie zasługują na szczególną uwagę. Rzucamy na przykład ziele angielskie w otchłań rosołu czy w skłębione nitki szatkowanej kapusty, bo to taka sobie przyprawa. Tradycyjna. Bez chwili refleksji nad naturą brązowych kuleczek.

Nie wybieram się akurat na Jamajkę, informacja o karaibskim pochodzeniu przyprawy jest dla mnie mało przydatna. Jednak jedna z angielskich nazw kulek rozpala moją wyobraźnię. Allspice, po polsku wszystkie-przyprawy-w-jednym. Wygodne! Ziele angielskie to nutki cynamonu, goździków i gałki muszkatołowej zamknięte w jednym opakowaniu. To z tego powodu kulki pasują i do lodów czy ciasteczek, i do bigosu czy rosołu. Do potraw długo gotowanych dodajemy całe kulki, do innych zmielone. Każdy to chyba wie.

Teraz czas na innowację. Zjedz kulkę ziela angielskiego. Tak na sucho, samą. Uczestnicy akcji „Uwolnić goździki” nie czują na pewno zdziwienia moją propozycją … kulinarną ;). Jak zjeść ziele angielskie? To łatwe. 1. otwórz buzię. 2. włóż kulkę miedzy zęby trzonowe. 3. wykonaj kilka ruchów szczęką i rozdrobnij ziele. 4. zmieszaj ze śliną. 5. połknij. Jakie wrażenia? Ziele angielskie nie zrobi żadnego wrażenia na zjadaczach goździków. Jest w smaku dosyć łagodne, nie gorzkie, nie cierpkie, nie pali w język. W zasadzie to nudna przekąska. W jakim więc celu Was na nią namawiam?
Są chwile, kiedy nasze życie nabiera szarych kolorów z powodu bólu brzucha. Nie ważne, czy to żołądek, czy bóle miesiączkowe – to ten sam problem, czyli napięte mięśnie gładkie. Reklama nakazuje tabletkę. Powiedz: „NO SPA – daj, mam ziele angielskie przy sobie!”. Te brązowe kulki to najfajniejszy, podręczny ratunek, jaki znam. Malutkie, trwałe, idealne do damskiej torebki czy kieszeni. Porcja 3 do 5 sztuk rozluźni mięśnie gładkie i zlikwiduje ból.

Kulki fajnie odświeżają jamę ustną, jak łagodna guma do żucia. Mają olejki podobne, jak w goździkach, tylko w kilkukrotnie mniejszym stężeniu. Zabijają bakterie próchniczne na zębach i gnilne w układzie pokarmowym, są więc idealnym odświeżaczem oddechu. Jedno niecodzienne zastosowanie już za nami. Co powiesz na herbatkę z ziela angielskiego? Nie ma takiej? Przecież wystarczy rozdrobnić kilka kuleczek i zalać gorącą wodą. Po kilku minutach herbatka gotowa, nazwę ją herbatką z Jamajki, bo to w końcu ojczyzna naszego bohatera, ziela angielskiego vel pieprzu jamajskiego. Taka herbatka pięknie rozluźni wnętrzności i w dodatku podleczy górne drogi oddechowe, złagodzi mokry kaszel. Można ją dowolnie doprawić, miodem, sokiem z malin, ulubionym ziółkiem. Możesz nadać karaibski charakter klasycznej herbacie, dodając do niej 3 rozgniecione kulki. Kiedy przestanie Ci smakować, nie wylewaj, umyj sobie nią twarz – to doskonały kosmetyk, szczególne przy cerze trądzikowej. Mam nadzieję, że rozsupłałam chociaż trochę wodze Twojej fantazji i od dzisiaj ziele angielskie nie będzie już takie zaszufladkowane i bezosobowe. Podpowiem jeszcze, że dodane do gorącego mleka z miodem fajnie rozgrzewa, a alkoholowy ekstrakt stosować można do wcierań przy bólu stawów, mięśni, ukąszeniach owadów. Ziele angielskie nosi również nazwę „korzennik lekarski” i chyba nikogo to nie dziwi. A kiedy z rosołu wyłowicie znajomy, kulisty kształt, to nie odkładajcie na bok, tylko hops do buzi. To miłe spotkanie, a kulka to przyjaciel.

Domowe szuflady z przyprawami mogą z powodzeniem zastąpić aptekę, tylko mało kto o tym wie. Taniej, smaczniej i bez negatywnych skutków ubocznych. Kolejnym bohaterem serii będzie anyż gwiaździsty. Ostrzcie apetyty :) Zapraszam Was do komentowania naszych nowych cukiereczków. Komentarze dotyczące goździków też mile widziane. Wiem, że wielu z Was na stale uwolniło goździki z szuflad. Podzielcie się doświadczeniami z czytelnikami. Będziemy wdzięczni za każde gardło wybawione z kłopotów.

Człowiek od konopi.

Ewelina Potocka, Onet: "Człowiek od konopi", "obrońca marihuany" - tak o panu mówią.

Maciej Kowalski: Moja działalność społeczna w naturalny sposób miesza się z działalnością zawodową. Tematem konopi zajmuję się od ponad 10 lat - współtworzyłem m.in. serwis hyperreal.info, gazetę konopną "Spliff" (której do dziś jestem redaktorem naczelnym), udzielałem się w ruchach prolegalizacyjnych praktycznie od początku. Z legalizacją na sztandarach kandydowałem do Sejmu i Parlamentu Europejskiego. Jestem też współautorem kilku projektów nowelizacji ustawy o przeciwdziałaniu narkomanii, które złożył w sejmie Twój Ruch. Konopiami przemysłowymi zajmuję się od kilku lat, odkąd zobaczyłem w nich szanse dla polskiego rolnictwa i przedsiębiorców. Dobrze prosperujący rynek w tej branży może dać pracę kilkudziesięciu tysiącom osób.

Czytaj dalej →