Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation

Szukaj


 

Znalazłem 73 takie materiały
Witaminy z Chin – Zanim sięgniemy po witaminy czy inne suplemementy, zwróćmy uwagę na listę składników. Wybierajmy takie, które wytwarzane są z pełnowartościowych produktów, takich jak warzywa i owoce.
 
Chcemy być zdrowi i dlatego czasami sięgamy po różne witaminy, proteiny w proszku, egzotyczne owoce w proszku, mieszanki ziołowe… Ale zamiast czuć się lepiej, możemy powoli zatruwać organizm tymi tanimi suplementami. Szczególnie produkty i półprodukty pochodzące z Chin są zanieczyszczone ciężkimi metalami (link). Rtęć, ołów, aluminium i inne toksyczne związki wykryto w wielu suplementach i produktach ziołowych.
 
Nie mówimy tutaj o niektórych mieszankach ajurwedycznych i medycyny chińskiej, które celowo zawierają szkodliwe na ogół związki, ale w minimalnych ilościach - w celach leczniczych. Zwykle ludzie nie mają na ten temat szerszych informacji, a w internecie można przeczytać najróżniejsze negatywne komentarze, na przykład na temat leków homeopatycznych, które zawierają śladowe ilości "trucizn" w celach leczniczych. Niewiele osób zdaje sobie sprawę, na jakiej zasadzie działają leki homeopatyczne.

Bądźmy ostrożni
 
Tak czy inaczej, należy jednak być świadomym, że niektóre suplementy, szczególnie tanie i pochodzące z Azji, mogą zawierać toksyczne związki. Dlatego suplementy należy wybierać bardzo ostrożnie. W USA, na przykład, w jednym z produktów mających oczyszczać organizm, wykryto wysoki poziom aluminium i dystrybutor musiał zwrócić klientom milion dolarów (Adya Clarity). Również w USA, w produktach ziołowych sprowadzanych z Chin wykryto ołów i arszenik. Przypisuje się to zatruciu środowiska w okolicach plantacji ziołowych w tym kraju. Również inne suplementy z Chin, w tym chlorella, zawierają aluminium, arszenik, kadm, ołów i rtęć. Jeśli te produkty sprzedawane są w USA, to zapewne w Polsce istnieje podobne zjawisko. Problemem też może być to, że mimo że z opakowania wynika, że produkt jest produkowany w Europie czy Stanach Zjednoczonych, to jednak może on powstawać z tanich półproduktów sprowadzanych np. z Chin.

 
Ostatnie badania również wykazały wysoki poziom metali ciężkich w ryżu sprowadzanym z Chin i w produktach na bazie ryżu - See more at: http://www.weganizm.com/suplementy.html#sthash.1Hfx23TZ.dpuf

Witaminy z Chin

Zanim sięgniemy po witaminy czy inne suplemementy, zwróćmy uwagę na listę składników. Wybierajmy takie, które wytwarzane są z pełnowartościowych produktów, takich jak warzywa i owoce.

Chcemy być zdrowi i dlatego czasami sięgamy po różne witaminy, proteiny w proszku, egzotyczne owoce w proszku, mieszanki ziołowe… Ale zamiast czuć się lepiej, możemy powoli zatruwać organizm tymi tanimi suplementami. Szczególnie produkty i półprodukty pochodzące z Chin są zanieczyszczone ciężkimi metalami (link). Rtęć, ołów, aluminium i inne toksyczne związki wykryto w wielu suplementach i produktach ziołowych.

Nie mówimy tutaj o niektórych mieszankach ajurwedycznych i medycyny chińskiej, które celowo zawierają szkodliwe na ogół związki, ale w minimalnych ilościach - w celach leczniczych. Zwykle ludzie nie mają na ten temat szerszych informacji, a w internecie można przeczytać najróżniejsze negatywne komentarze, na przykład na temat leków homeopatycznych, które zawierają śladowe ilości "trucizn" w celach leczniczych. Niewiele osób zdaje sobie sprawę, na jakiej zasadzie działają leki homeopatyczne.

Bądźmy ostrożni

Tak czy inaczej, należy jednak być świadomym, że niektóre suplementy, szczególnie tanie i pochodzące z Azji, mogą zawierać toksyczne związki. Dlatego suplementy należy wybierać bardzo ostrożnie. W USA, na przykład, w jednym z produktów mających oczyszczać organizm, wykryto wysoki poziom aluminium i dystrybutor musiał zwrócić klientom milion dolarów (Adya Clarity). Również w USA, w produktach ziołowych sprowadzanych z Chin wykryto ołów i arszenik. Przypisuje się to zatruciu środowiska w okolicach plantacji ziołowych w tym kraju. Również inne suplementy z Chin, w tym chlorella, zawierają aluminium, arszenik, kadm, ołów i rtęć. Jeśli te produkty sprzedawane są w USA, to zapewne w Polsce istnieje podobne zjawisko. Problemem też może być to, że mimo że z opakowania wynika, że produkt jest produkowany w Europie czy Stanach Zjednoczonych, to jednak może on powstawać z tanich półproduktów sprowadzanych np. z Chin.


Ostatnie badania również wykazały wysoki poziom metali ciężkich w ryżu sprowadzanym z Chin i w produktach na bazie ryżu - See more at: http://www.weganizm.com/suplementy.html#sthash.1Hfx23TZ.dpuf

JEDYNY GRANAT, JAKI POWINIENEŚ ZNAĆ – Czasy, jakie są każdy widzi. Nie każdy dostrzega jednak, jakie spustoszenie w naszych głowach dzieje się za sprawą owych czasów. Nawyki, które zostały nam narzucone, w ramach ogólnie przyjętych norm, wypaczają nasze naturalne postrzeganie świata. Kiedy zapytamy się, z czym kojarzy nam się granat, nasze myśli automatycznie wędrują ku militariom. Tymczasem jedyny granat, jaki powinien nam przyjść do głowy, to ten będący symbolem odrodzenia i płodności.

Granatowiec właściwy, bo o nim mowa, to owoc pochodzący z Persji i Mezopotamii, który od czasów starożytnych uznawany był za wyjątkowy dar ofiarowany ludziom. Doceniano jego wspaniały wpływ zarówno jako środka pielęgnacyjnego, na utrzymanie zdrowej i pięknej cery, jak i leczniczego, przy zwalczaniu bezpłodności i objawów starzenia się. Ciekawostką jest, że Europejczycy dowiedzieli się o istnieniu tego owocu z legend i baśni, niosących się z nieznanych im jeszcze wtedy lądów. W późniejszych czasach ludzie oszaleli na jego punkcie wzorując się na nim, podczas tworzenia królewskiego berła i korony europejskich władców. Wieść niesie również, że to właśnie granat, był owocem zakazanym w mitycznym, biblijnym raju. Dosyć jednak o legendach i opowieściach, czas sprawdzić, czym granat może nas zaskoczyć.

Właściwości granatu

Owoc zawiera w sobie witaminę A, B, C i E, substancje odżywcze, kwas foliowy, beta karoten, błonnik oraz białko. Jest źródłem przeciwutleniaczy, związków antyoksydacyjnych, odpowiedzialnych za eliminację tzw. „wolnych rodników”, które niszczą komórki naszego ciała. Dodatkowo są one idealnym środkiem zapobiegającym rozwijaniu się komórek rakowych. Sok z granatu przeciwdziała impotencji i obniża poziom antygenu gruczołu krokowego. Regularne spożywanie świeżego soku z owocu ma również pozytywny wpływ na serce i układ krążenia, zapobiega miażdżycy, redukuje nadciśnienie. Pomaga zredukować cholesterol zalegający w naczyniach krwionośnych i utrzymać równowagę hormonalną w organizmie. Zastosowanie wyciągu z granatu może przynieść efekty również przy chorobach wieńcowych i niedokrwiennych serca. Owoce granatu mają ponadto łagodzący wpływ na stan naszej psychiki. Niwelują skutki przemęczenia i stresu.

Domniemane właściwości

Granat jest nadal bardzo mało znanym owocem, o którym nie wiemy jeszcze wszystkiego. Cały czas trwają badania nad jego wpływem na funkcjonowanie ludzkiego organizmu. Według jednych z nich, spożywanie soku z owocu przez kobietę w ciąży, może wpływać ochronnie na stan płodu, zmniejszając tym samym ryzyko niedotlenienia i związane z tym komplikacje w postaci uszkodzeń mózgu, nienarodzonego dziecka. Granaty mogą również pomagać w procesie zrzucania zbędnych kilogramów, ale także w walce z nieustającym apetytem. Ponadto mogą wpływać na poprawę koncentracji, zapobieganie lub spowolnienie demencji i Alzheimera.

Granat jest źródłem wielu witamin i minerałów, posiada niezwykłe właściwości i szereg zastosowań, ale również, a dla niektórych przede wszystkim, jest wyjątkowo smacznym i orzeźwiającym owocem, który bez względu z jakich pobudek, powinien zagościć w naszych domach, będąc tym samym, stałym elementem naszego jadłospisu.

JEDYNY GRANAT, JAKI POWINIENEŚ ZNAĆ

Czasy, jakie są każdy widzi. Nie każdy dostrzega jednak, jakie spustoszenie w naszych głowach dzieje się za sprawą owych czasów. Nawyki, które zostały nam narzucone, w ramach ogólnie przyjętych norm, wypaczają nasze naturalne postrzeganie świata. Kiedy zapytamy się, z czym kojarzy nam się granat, nasze myśli automatycznie wędrują ku militariom. Tymczasem jedyny granat, jaki powinien nam przyjść do głowy, to ten będący symbolem odrodzenia i płodności.

Granatowiec właściwy, bo o nim mowa, to owoc pochodzący z Persji i Mezopotamii, który od czasów starożytnych uznawany był za wyjątkowy dar ofiarowany ludziom. Doceniano jego wspaniały wpływ zarówno jako środka pielęgnacyjnego, na utrzymanie zdrowej i pięknej cery, jak i leczniczego, przy zwalczaniu bezpłodności i objawów starzenia się. Ciekawostką jest, że Europejczycy dowiedzieli się o istnieniu tego owocu z legend i baśni, niosących się z nieznanych im jeszcze wtedy lądów. W późniejszych czasach ludzie oszaleli na jego punkcie wzorując się na nim, podczas tworzenia królewskiego berła i korony europejskich władców. Wieść niesie również, że to właśnie granat, był owocem zakazanym w mitycznym, biblijnym raju. Dosyć jednak o legendach i opowieściach, czas sprawdzić, czym granat może nas zaskoczyć.

Właściwości granatu

Owoc zawiera w sobie witaminę A, B, C i E, substancje odżywcze, kwas foliowy, beta karoten, błonnik oraz białko. Jest źródłem przeciwutleniaczy, związków antyoksydacyjnych, odpowiedzialnych za eliminację tzw. „wolnych rodników”, które niszczą komórki naszego ciała. Dodatkowo są one idealnym środkiem zapobiegającym rozwijaniu się komórek rakowych. Sok z granatu przeciwdziała impotencji i obniża poziom antygenu gruczołu krokowego. Regularne spożywanie świeżego soku z owocu ma również pozytywny wpływ na serce i układ krążenia, zapobiega miażdżycy, redukuje nadciśnienie. Pomaga zredukować cholesterol zalegający w naczyniach krwionośnych i utrzymać równowagę hormonalną w organizmie. Zastosowanie wyciągu z granatu może przynieść efekty również przy chorobach wieńcowych i niedokrwiennych serca. Owoce granatu mają ponadto łagodzący wpływ na stan naszej psychiki. Niwelują skutki przemęczenia i stresu.

Domniemane właściwości

Granat jest nadal bardzo mało znanym owocem, o którym nie wiemy jeszcze wszystkiego. Cały czas trwają badania nad jego wpływem na funkcjonowanie ludzkiego organizmu. Według jednych z nich, spożywanie soku z owocu przez kobietę w ciąży, może wpływać ochronnie na stan płodu, zmniejszając tym samym ryzyko niedotlenienia i związane z tym komplikacje w postaci uszkodzeń mózgu, nienarodzonego dziecka. Granaty mogą również pomagać w procesie zrzucania zbędnych kilogramów, ale także w walce z nieustającym apetytem. Ponadto mogą wpływać na poprawę koncentracji, zapobieganie lub spowolnienie demencji i Alzheimera.

Granat jest źródłem wielu witamin i minerałów, posiada niezwykłe właściwości i szereg zastosowań, ale również, a dla niektórych przede wszystkim, jest wyjątkowo smacznym i orzeźwiającym owocem, który bez względu z jakich pobudek, powinien zagościć w naszych domach, będąc tym samym, stałym elementem naszego jadłospisu.

Jak szkodzi cukier. – 49 kg  - tyle zjadamy cukru rocznie, podczas gdy średnie spożycie w Europie wynosi 39 kg. Przodując pod tym względem w UE, Polacy wyrządzają sobie dużą krzywdę, nie tylko ze względów estetycznych (nadmiaru cukru odkłada się w postaci tkanki tłuszczowej), lecz również zdrowotnym,

Krótko i na temat – częste jedzenie cukru to wysokie ryzyko pojawienie się chorób: cukrzyca, nadciśnienie, choroby serca, miażdżyca, otyłość, nowotwory (jelita grubego, trzustki, piersi – to tylko niektóre przykłady udowodnione naukowo). Czy wiesz, że wiele z tych chorób zostało zdiagnozowanych dopiero pod koniec XIX wieku, kilka lat po tym, gdy cukier zagościł powszechnie na stołach mieszkańców krajów rozwiniętych? jest  to wystarczający powód, aby zarwać ze zgubnym nałogiem.

Rak żywi się cukrem!

Cukier odżywia pasożyty i guzy, sprawia, że rosną szybciej.

Biała mąka + cukier = wzrost komórek, pożywka dla guzów, grzybów i szkodliwych bakterii

Bardzo niepokojący jest fakt, że w akademiach medycznych prawie w ogóle nie poświęca się uwagi diecie. W większości uczelni pojęcia z zakresu żywienia rozsiane są po innych dyscyplinach.

Rak spoczywa uśpiony w każdym z nas

Nasze ciała produkują wadliwe komórki, jak wszystkie inne żywe organizmy. Tak powstają guzy. Nasze ciała zostały jednak wyposażone w mechanizmy, które wykrywają takie komórki i kontrolują ich rozwój. W świecie tzw. zachodnim, na raka umiera jedna osoba na cztery, ale trzy na cztery nie. Ich mechanizmy obronne spełniają swoje zadanie i osoby te umierają z innych przyczyn.

Rak jest coraz bardziej rozpowszechniony na Zachodzie; wzrost liczby zachorowań obserwuje się od lat czterdziestych ubiegłego wieku.
W ciągu minionych pięćdziesięciu lat trzy zasadnicze czynniki w sposób drastyczny zmieniły nasze środowisko naturalne:
 
    W naszej diecie zwiększyła się ilość oczyszczonego cukru.( W 1830 roku spożycie cukru wynosiło pięć kilogramów, a pod koniec XX wieku osiągnęło szokującą wartość siedemdziesięciu kilogramów.)
    Nastąpiły zmiany w uprawie roślin i hodowli zwierząt, które spowodowały zmiany w składzie chemicznym spożywanej przez nas żywności.
    Stykamy się z ogromną liczbą produktów chemicznych, które nie istniały przed 1940 rokiem.

Nasze geny rozwijały się w środowisku, w którym rocznie na osobę przypadały najwyżej dwa kilogramy cukru w miodzie. 

Niemiecki biolog Otto Warburg zdobył Nagrodę Nobla w dziedzinie medycyny za odkrycie, żemetabolizm guzów złośliwych jest w dużej mierze uzależniony od spożycia glukozy.Badania typu PET, stosowane w celu wykrycia raka, często polegają na zidentyfikowaniu w ciele obszarów pochłaniających najwięcej glukozy. Jeśli jakiś jego fragment wyróżnia się na tle reszty wchłanianiem zbyt wielkiej ilości glukozy, bardzo praw­dopodobną przyczyną tego zjawiska jest rak.

Kiedy spożywamy cukier lub białą mąkę – substancje odznaczające się wysokim indeksem glikemicznym – poziom glukozy we krwi gwałtownie rośnie, ponieważ organizm natychmiast uwalnia dawkę insuliny po­zwalającą glukozie wniknąć do komórek.

Wydzielaniu insuliny towarzyszy uwalnianie innego związku zwanego IGF (insulinopodobny czynnik wzrostu), którego zadaniem jest stymulowanie wzrostu komórek.

Innymi słowy cukier odżywia tkanki i sprawia, że rosną szybciej. Ponadto insulina oraz IGF wywołują pewien wspólny efekt:

podsycają procesy zapalne, które stymulują wzrost komórek i służą jako odżywka dla guzów.

Obecnie wiadomo już, że nagłe skoki poziomu wydzielania insuliny i IGF nie tylko podsycają wzrost komórek rakowych, lecz także ich zdolność wnikania do sąsiadujących tkanek.

Każdy może zredukować ilość oczyszczonego cukru i białej mąki w diecie. Wykazano, że zwyczajne zmniejszenie zawartości tych składników błyskawicznie oddziałuje na poziom insuliny i IGF we krwi. Innym efektem takiego działania jest poprawa stanu zdrowia skóry.

Spożycie cukru a trądzik 

Związek między poziomem cukru we krwi i stanami zapalnymi może się wydawać naciągany. Jak bowiem cukierek, kostka cukru w filiżance kawy lub kromka białego chleba z dżemem miałaby wpływać na fizjologię ludzkiego organizmu? Tymczasem, gdy przeprowadzimy analizę wyprys­ków na skórze, stwierdzimy, że związek ten jest oczywisty. 

Doktor Loren Cordain zajmuje się badaniami nad odżywianiem na Uniwersytecie Kolorado. Usłyszawszy, że pewne społeczności, których styl życia bardzo różni się od naszego, nie cierpią na trądzik (trądzik jest między innymi efektem zapalenia naskórka), postanowiła zbadać to zagadnienie, gdyż to twierdzenie wydało jej się niedorzeczne. Trądzik jest czymś w rodzaju rytuału przejścia w dorosłość, dotykającego od 80 do 95% nastolatków w krajach zachodnich. Doktor Cordain zgromadziła zespół dermatologów, którzy mieli zbadać skórę tysiąca dwustu nastolatków żyjących na odciętych od świata wyspach w Nowej Gwinei oraz stu trzydziestu Indian z plemienia Ache w Paragwaju. Badacze nie wykryli w tych grupach ani śladu trądziku. W artykule zamieszczonym w czasopiśmie „Archives of Dermatolo-gy” przypisują to sposobowi odżywiania przebadanych nastolatków. Diety tych współczesnych odosobnionych populacji ludzkich przypominają diety naszych dalekich przodków, nie zawierają bowiem cukru i białej mąki, a – co za tym idzie – w ich krwi nie dochodzi do nagłych skoków poziomu insuliny i IGF.

Czym bezpiecznie zastąpić?

Pod żadnym pozorem nie słodź aspartamem, ani nie spożywaj żywności zawierającej aspartam!

Zastosuj:ksylitol, stevia,

Ksylitol cukier brzozowy posiada wielokrotnie niższy indeks glikemiczny (IG:8) niż glukoza czy sacharoza indeks glikemiczny dziewięciokrotnie niższy od cukru (sacharozy). Ksylitol nie fermentuje w przewodzie pokarmowym tak jak glukoza, fruktoza, sacharoza czy laktoza. Podobnie jak cukier może być stosowany do przeróbki w wysokich temperaturach. Ksylitol jest powoli przetwarzany w organizmie z minimalnym udziałem insuliny, wskutek czego posiada ponad dziewięciokrotnie niższy indeks glikemiczny od cukru. Dzięki temu jest bardzo bezpieczny dla diabetyków. Utrzymując niski poziom insuliny, przeciwdziała procesom przedwczesnego starzenia się. Ponadto zawiera prawie2-razy mniej kalorii niż cukier!

Stevia (Stevia Rebaudiana) to zioło zwane „słodkim zielem”, bardzo popularne w Brazylii i Paragwaju (mniej więcej tak jak u nas szałwia czy mięta).
Znane tam od setek lat, a od ok. 40 lat niezwykle popularne w Japonii, ostatnio również w USA – prowadzono nad nią badania na kilku Uniwersytetach. W Europie stevia nie otrzymała atestu mimo, że po 15 latach obowiązkowych badań nie wykazała żadnych skutków ubocznych. Kupić ją można w Polsce, pod postacią soku czy suszonych liści.

Stevia jest kilkaset razy słodsza od cukru  ma właściwości antybakteryjne, jest bogata w naturalne olejki i substancje odżywcze, bezpieczna dla cukrzyków. Ma lekko mdławy posmak jest słodzikiem w 100% naturalnym, bezpiecznym dla organizmu i dobrze znosi gotowanie, pieczenie etc. Stevia  IG: 5

Powinno się także unikać białego ryżu i zastępować go brązowym lub białym ryżem basmati o znacznie niższym indeksie glikemicznym. A przede wszystkim spożywać warzywa i owoce roślin strączkowych (fasolę, groch, soczewicę). Charak­teryzują się one niskim indeksem glikemicznym, a poza tym zawarte w nich chemiczne związki roślinne intensywnie zwalczają raka.


Niesłychanie ważne jest unikanie słodyczy i przekąsek między posiłkami. Gdy w tym czasie podjadamy ciastka (albo cukier), nic nie powstrzymuje wzrostu poziomu insuliny. Tylko ich łączenie z innymi produktami, zwłaszcza z włóknami warzyw i owoców lub przyjaznymi tłuszczami (takimi jak oliwa z oliwek bądź masło organiczne), spowalnia asymilację cukru i zmniejsza skoki insuliny. W taki sam sposób niektóre owoce i warzywa – takie jak cebula, czosnek, jagody, wiśnie i maliny – ograniczają wzrost zawartości cukru we krwi.

Dieta oparta na produktach o niskim indeksie glikemicznym ogranicza ryzyko wzrostu raka. Zespół badawczy szpitala Hotel-Dieu w Paryżu wykazał, że jednocześnie pozwala ograniczyć ilość tkanki tłuszczowej na rzecz tkanki mięśniowej.

Jak szkodzi cukier.

49 kg - tyle zjadamy cukru rocznie, podczas gdy średnie spożycie w Europie wynosi 39 kg. Przodując pod tym względem w UE, Polacy wyrządzają sobie dużą krzywdę, nie tylko ze względów estetycznych (nadmiaru cukru odkłada się w postaci tkanki tłuszczowej), lecz również zdrowotnym,

Krótko i na temat – częste jedzenie cukru to wysokie ryzyko pojawienie się chorób: cukrzyca, nadciśnienie, choroby serca, miażdżyca, otyłość, nowotwory (jelita grubego, trzustki, piersi – to tylko niektóre przykłady udowodnione naukowo). Czy wiesz, że wiele z tych chorób zostało zdiagnozowanych dopiero pod koniec XIX wieku, kilka lat po tym, gdy cukier zagościł powszechnie na stołach mieszkańców krajów rozwiniętych? jest to wystarczający powód, aby zarwać ze zgubnym nałogiem.

Rak żywi się cukrem!

Cukier odżywia pasożyty i guzy, sprawia, że rosną szybciej.

Biała mąka + cukier = wzrost komórek, pożywka dla guzów, grzybów i szkodliwych bakterii

Bardzo niepokojący jest fakt, że w akademiach medycznych prawie w ogóle nie poświęca się uwagi diecie. W większości uczelni pojęcia z zakresu żywienia rozsiane są po innych dyscyplinach.

Rak spoczywa uśpiony w każdym z nas

Nasze ciała produkują wadliwe komórki, jak wszystkie inne żywe organizmy. Tak powstają guzy. Nasze ciała zostały jednak wyposażone w mechanizmy, które wykrywają takie komórki i kontrolują ich rozwój. W świecie tzw. zachodnim, na raka umiera jedna osoba na cztery, ale trzy na cztery nie. Ich mechanizmy obronne spełniają swoje zadanie i osoby te umierają z innych przyczyn.

Rak jest coraz bardziej rozpowszechniony na Zachodzie; wzrost liczby zachorowań obserwuje się od lat czterdziestych ubiegłego wieku.
W ciągu minionych pięćdziesięciu lat trzy zasadnicze czynniki w sposób drastyczny zmieniły nasze środowisko naturalne:

W naszej diecie zwiększyła się ilość oczyszczonego cukru.( W 1830 roku spożycie cukru wynosiło pięć kilogramów, a pod koniec XX wieku osiągnęło szokującą wartość siedemdziesięciu kilogramów.)
Nastąpiły zmiany w uprawie roślin i hodowli zwierząt, które spowodowały zmiany w składzie chemicznym spożywanej przez nas żywności.
Stykamy się z ogromną liczbą produktów chemicznych, które nie istniały przed 1940 rokiem.

Nasze geny rozwijały się w środowisku, w którym rocznie na osobę przypadały najwyżej dwa kilogramy cukru w miodzie.

Niemiecki biolog Otto Warburg zdobył Nagrodę Nobla w dziedzinie medycyny za odkrycie, żemetabolizm guzów złośliwych jest w dużej mierze uzależniony od spożycia glukozy.Badania typu PET, stosowane w celu wykrycia raka, często polegają na zidentyfikowaniu w ciele obszarów pochłaniających najwięcej glukozy. Jeśli jakiś jego fragment wyróżnia się na tle reszty wchłanianiem zbyt wielkiej ilości glukozy, bardzo praw­dopodobną przyczyną tego zjawiska jest rak.

Kiedy spożywamy cukier lub białą mąkę – substancje odznaczające się wysokim indeksem glikemicznym – poziom glukozy we krwi gwałtownie rośnie, ponieważ organizm natychmiast uwalnia dawkę insuliny po­zwalającą glukozie wniknąć do komórek.

Wydzielaniu insuliny towarzyszy uwalnianie innego związku zwanego IGF (insulinopodobny czynnik wzrostu), którego zadaniem jest stymulowanie wzrostu komórek.

Innymi słowy cukier odżywia tkanki i sprawia, że rosną szybciej. Ponadto insulina oraz IGF wywołują pewien wspólny efekt:

podsycają procesy zapalne, które stymulują wzrost komórek i służą jako odżywka dla guzów.

Obecnie wiadomo już, że nagłe skoki poziomu wydzielania insuliny i IGF nie tylko podsycają wzrost komórek rakowych, lecz także ich zdolność wnikania do sąsiadujących tkanek.

Każdy może zredukować ilość oczyszczonego cukru i białej mąki w diecie. Wykazano, że zwyczajne zmniejszenie zawartości tych składników błyskawicznie oddziałuje na poziom insuliny i IGF we krwi. Innym efektem takiego działania jest poprawa stanu zdrowia skóry.

Spożycie cukru a trądzik

Związek między poziomem cukru we krwi i stanami zapalnymi może się wydawać naciągany. Jak bowiem cukierek, kostka cukru w filiżance kawy lub kromka białego chleba z dżemem miałaby wpływać na fizjologię ludzkiego organizmu? Tymczasem, gdy przeprowadzimy analizę wyprys­ków na skórze, stwierdzimy, że związek ten jest oczywisty.

Doktor Loren Cordain zajmuje się badaniami nad odżywianiem na Uniwersytecie Kolorado. Usłyszawszy, że pewne społeczności, których styl życia bardzo różni się od naszego, nie cierpią na trądzik (trądzik jest między innymi efektem zapalenia naskórka), postanowiła zbadać to zagadnienie, gdyż to twierdzenie wydało jej się niedorzeczne. Trądzik jest czymś w rodzaju rytuału przejścia w dorosłość, dotykającego od 80 do 95% nastolatków w krajach zachodnich. Doktor Cordain zgromadziła zespół dermatologów, którzy mieli zbadać skórę tysiąca dwustu nastolatków żyjących na odciętych od świata wyspach w Nowej Gwinei oraz stu trzydziestu Indian z plemienia Ache w Paragwaju. Badacze nie wykryli w tych grupach ani śladu trądziku. W artykule zamieszczonym w czasopiśmie „Archives of Dermatolo-gy” przypisują to sposobowi odżywiania przebadanych nastolatków. Diety tych współczesnych odosobnionych populacji ludzkich przypominają diety naszych dalekich przodków, nie zawierają bowiem cukru i białej mąki, a – co za tym idzie – w ich krwi nie dochodzi do nagłych skoków poziomu insuliny i IGF.

Czym bezpiecznie zastąpić?

Pod żadnym pozorem nie słodź aspartamem, ani nie spożywaj żywności zawierającej aspartam!

Zastosuj:ksylitol, stevia,

Ksylitol cukier brzozowy posiada wielokrotnie niższy indeks glikemiczny (IG:8) niż glukoza czy sacharoza indeks glikemiczny dziewięciokrotnie niższy od cukru (sacharozy). Ksylitol nie fermentuje w przewodzie pokarmowym tak jak glukoza, fruktoza, sacharoza czy laktoza. Podobnie jak cukier może być stosowany do przeróbki w wysokich temperaturach. Ksylitol jest powoli przetwarzany w organizmie z minimalnym udziałem insuliny, wskutek czego posiada ponad dziewięciokrotnie niższy indeks glikemiczny od cukru. Dzięki temu jest bardzo bezpieczny dla diabetyków. Utrzymując niski poziom insuliny, przeciwdziała procesom przedwczesnego starzenia się. Ponadto zawiera prawie2-razy mniej kalorii niż cukier!

Stevia (Stevia Rebaudiana) to zioło zwane „słodkim zielem”, bardzo popularne w Brazylii i Paragwaju (mniej więcej tak jak u nas szałwia czy mięta).
Znane tam od setek lat, a od ok. 40 lat niezwykle popularne w Japonii, ostatnio również w USA – prowadzono nad nią badania na kilku Uniwersytetach. W Europie stevia nie otrzymała atestu mimo, że po 15 latach obowiązkowych badań nie wykazała żadnych skutków ubocznych. Kupić ją można w Polsce, pod postacią soku czy suszonych liści.

Stevia jest kilkaset razy słodsza od cukru ma właściwości antybakteryjne, jest bogata w naturalne olejki i substancje odżywcze, bezpieczna dla cukrzyków. Ma lekko mdławy posmak jest słodzikiem w 100% naturalnym, bezpiecznym dla organizmu i dobrze znosi gotowanie, pieczenie etc. Stevia IG: 5

Powinno się także unikać białego ryżu i zastępować go brązowym lub białym ryżem basmati o znacznie niższym indeksie glikemicznym. A przede wszystkim spożywać warzywa i owoce roślin strączkowych (fasolę, groch, soczewicę). Charak­teryzują się one niskim indeksem glikemicznym, a poza tym zawarte w nich chemiczne związki roślinne intensywnie zwalczają raka.


Niesłychanie ważne jest unikanie słodyczy i przekąsek między posiłkami. Gdy w tym czasie podjadamy ciastka (albo cukier), nic nie powstrzymuje wzrostu poziomu insuliny. Tylko ich łączenie z innymi produktami, zwłaszcza z włóknami warzyw i owoców lub przyjaznymi tłuszczami (takimi jak oliwa z oliwek bądź masło organiczne), spowalnia asymilację cukru i zmniejsza skoki insuliny. W taki sam sposób niektóre owoce i warzywa – takie jak cebula, czosnek, jagody, wiśnie i maliny – ograniczają wzrost zawartości cukru we krwi.

Dieta oparta na produktach o niskim indeksie glikemicznym ogranicza ryzyko wzrostu raka. Zespół badawczy szpitala Hotel-Dieu w Paryżu wykazał, że jednocześnie pozwala ograniczyć ilość tkanki tłuszczowej na rzecz tkanki mięśniowej.

Pomidory – Dorastając słyszeliśmy nie raz: „jedz owoce i warzywa”. Prawdopodobnie każdy z nas wie, że owoce i warzywa są zdrowe.
Dzięki lepszym i bardziej kompleksowym badaniom, zaczynamy coraz bardziej rozumieć, jak bardzo są dla nas zdrowe.

Przyjrzyjmy się na przykład najnowszemu badaniu dotyczącemu korzyści zdrowotnych pomidorów . Nowe informacje wykazują, że dieta bogata w pomidory może drastycznie obniżyć ryzyko udaru mózgu, jak wykazali naukowcy z Finlandii.
Według BBC, fińscy naukowcy badali wpływ likopenu – związku chemicznego, który występuje naturalnie w pomidorach, arbuzach i papryce. W badaniu uwzględniającym 1031 mężczyzn o podwyższonym stopniu ryzyka, ci z największą ilością likopenu we krwi byli najmniej narażeni na udar mózgu – według naukowców, którzy opublikowali wyniki w czasopiśmie naukowym Neurology.

Według amerykańskiego Narodowego Stowarzyszenia Udaru (National Stroke Association), udary mózgu zabijają dwa razy więcej kobiet każdego roku niż rak piersi.

Inne badania wykazują jednak, że mężczyźni są bardziej podatni na śmierć w wyniku udaru mózgu, lub doświadczają poważnych powikłań wynikających z udaru, w porównaniu z kobietami.
Po opublikowaniu fińskiego badania – jak podaje BBC – Stowarzyszenie Udaru (Stroke Association) w Wielkiej Brytanii domaga się dodatkowych badań wyników.

„Wszyscy wiemy, że jedzenie dużych ilości świeżych owoców i warzyw korzystnie wpływa na nasze zdrowie. To badanie sugeruje, że antyoksydant obecny w jedzeniu takim jak pomidory, czerwona papryka i arbuzy, mógłby obniżyć ryzyko udaru mózgu” – mówi dr Clare Walton, dyrektor ds. komunikacji badań Stowarzyszenia.

„Jednak to badanie nie powinno zniechęcić ludzi do jedzenia innych owoców i warzyw, ponieważ wszystkie posiadają korzyści zdrowotne i pozostają ważną częścią diety. Potrzebnych jest więcej badań, aby pomóc nam zrozumieć, dlaczego ten szczególny antyoksydant w warzywach takich jak pomidory, mógłby pomóc w utrzymaniu niskiego ryzyka udaru mózgu” – dodaje dr Walton.

Metodologia badania

Badacze doszli do swoich wniosków poprzez monitorowanie poziomów likopenu we krwi uczestników badania, które zostały zmierzone na początku badania i monitorowane były przez kolejne 12 lat.

Uczestnicy zostali podzieleni na 4 grupy w oparciu o poziom likopenu we krwi. 25 z 258 mężczyzn z grupy o niskim poziomie likopenu doznało udaru, w porównaniu z 11 z 259 mężczyzn z grupy o wysokim poziomie likopenu.

Naukowcy doszli do wniosku, że ryzyko udaru mózgu zmniejszono o 55% dzięki diecie bogatej w likopen.

„To badanie dodaje kolejne dowody na to, że dieta bogata w owoce i warzywa jest powiązana z niższym ryzykiem udaru mózgu” – mówi dr Jouni Karppi, PhD, z Uniwersytetu Wschodniej Finlandii (University of Eastern Finland) w Kuopio, czołowy autor badania.

„Wyniki wspierają rekomendacje, aby ludzie jedli więcej niż 5 porcji warzyw i owoców dziennie, co doprowadziłoby zapewne do poważnego obniżenia przypadków udaru mózgu na świecie, według wcześniejszego badania” – dodał.

Dodatkowo, naukowcy zbadali we krwi poziomy antyoksydantów alfa-karotenu, beta-karotenu, alfa-tokoferolu i retinolu; „lecz nie znaleźli żadnego powiązania pomiędzy poziomem we krwi a ryzykiem udaru mózgu”, jak przytacza Daily Telegraph.

Wcześniejsze badanie wykazało, że składnik obecny w gotowanych pomidorach spowolnił, a nawet zabił komórki raka prostaty w badaniach laboratoryjnych . To badanie również powiązało likopen z lepszymi wynikami.
„Wykazano, że ta prosta chemiczna reakcja występuje przy koncentracji likopenu łatwo osiągalnej poprzez jedzenie przetworzonych pomidorów” – mówi dr Mridula Chopra z Uniwersytetu w Portsmouth (University of Portsmouth), czołowy autor badania, który zaznaczył, że wyniki badania były wstępne.

Autor: J. D. Heyes

Pomidory

Dorastając słyszeliśmy nie raz: „jedz owoce i warzywa”. Prawdopodobnie każdy z nas wie, że owoce i warzywa są zdrowe.
Dzięki lepszym i bardziej kompleksowym badaniom, zaczynamy coraz bardziej rozumieć, jak bardzo są dla nas zdrowe.

Przyjrzyjmy się na przykład najnowszemu badaniu dotyczącemu korzyści zdrowotnych pomidorów . Nowe informacje wykazują, że dieta bogata w pomidory może drastycznie obniżyć ryzyko udaru mózgu, jak wykazali naukowcy z Finlandii.
Według BBC, fińscy naukowcy badali wpływ likopenu – związku chemicznego, który występuje naturalnie w pomidorach, arbuzach i papryce. W badaniu uwzględniającym 1031 mężczyzn o podwyższonym stopniu ryzyka, ci z największą ilością likopenu we krwi byli najmniej narażeni na udar mózgu – według naukowców, którzy opublikowali wyniki w czasopiśmie naukowym Neurology.

Według amerykańskiego Narodowego Stowarzyszenia Udaru (National Stroke Association), udary mózgu zabijają dwa razy więcej kobiet każdego roku niż rak piersi.

Inne badania wykazują jednak, że mężczyźni są bardziej podatni na śmierć w wyniku udaru mózgu, lub doświadczają poważnych powikłań wynikających z udaru, w porównaniu z kobietami.
Po opublikowaniu fińskiego badania – jak podaje BBC – Stowarzyszenie Udaru (Stroke Association) w Wielkiej Brytanii domaga się dodatkowych badań wyników.

„Wszyscy wiemy, że jedzenie dużych ilości świeżych owoców i warzyw korzystnie wpływa na nasze zdrowie. To badanie sugeruje, że antyoksydant obecny w jedzeniu takim jak pomidory, czerwona papryka i arbuzy, mógłby obniżyć ryzyko udaru mózgu” – mówi dr Clare Walton, dyrektor ds. komunikacji badań Stowarzyszenia.

„Jednak to badanie nie powinno zniechęcić ludzi do jedzenia innych owoców i warzyw, ponieważ wszystkie posiadają korzyści zdrowotne i pozostają ważną częścią diety. Potrzebnych jest więcej badań, aby pomóc nam zrozumieć, dlaczego ten szczególny antyoksydant w warzywach takich jak pomidory, mógłby pomóc w utrzymaniu niskiego ryzyka udaru mózgu” – dodaje dr Walton.

Metodologia badania

Badacze doszli do swoich wniosków poprzez monitorowanie poziomów likopenu we krwi uczestników badania, które zostały zmierzone na początku badania i monitorowane były przez kolejne 12 lat.

Uczestnicy zostali podzieleni na 4 grupy w oparciu o poziom likopenu we krwi. 25 z 258 mężczyzn z grupy o niskim poziomie likopenu doznało udaru, w porównaniu z 11 z 259 mężczyzn z grupy o wysokim poziomie likopenu.

Naukowcy doszli do wniosku, że ryzyko udaru mózgu zmniejszono o 55% dzięki diecie bogatej w likopen.

„To badanie dodaje kolejne dowody na to, że dieta bogata w owoce i warzywa jest powiązana z niższym ryzykiem udaru mózgu” – mówi dr Jouni Karppi, PhD, z Uniwersytetu Wschodniej Finlandii (University of Eastern Finland) w Kuopio, czołowy autor badania.

„Wyniki wspierają rekomendacje, aby ludzie jedli więcej niż 5 porcji warzyw i owoców dziennie, co doprowadziłoby zapewne do poważnego obniżenia przypadków udaru mózgu na świecie, według wcześniejszego badania” – dodał.

Dodatkowo, naukowcy zbadali we krwi poziomy antyoksydantów alfa-karotenu, beta-karotenu, alfa-tokoferolu i retinolu; „lecz nie znaleźli żadnego powiązania pomiędzy poziomem we krwi a ryzykiem udaru mózgu”, jak przytacza Daily Telegraph.

Wcześniejsze badanie wykazało, że składnik obecny w gotowanych pomidorach spowolnił, a nawet zabił komórki raka prostaty w badaniach laboratoryjnych . To badanie również powiązało likopen z lepszymi wynikami.
„Wykazano, że ta prosta chemiczna reakcja występuje przy koncentracji likopenu łatwo osiągalnej poprzez jedzenie przetworzonych pomidorów” – mówi dr Mridula Chopra z Uniwersytetu w Portsmouth (University of Portsmouth), czołowy autor badania, który zaznaczył, że wyniki badania były wstępne.

Autor: J. D. Heyes

Wapń – Wapń, którego potrzebujemy do budowy mocnych kości, znajduje się w zielonych liściastych warzywach, w tofu, w mleku sojowym wzbogacanym w ten pierwiastek oraz wielu innych produktach, które mogą być spożywane przez wegan.

Nasze kości zawierają bardzo dużą ilość wapnia, który zapewnia im odporność i sztywność. Wapń jest niezbędny również dla prawidłowego funkcjonowania układu nerwowego i mięśni oraz wpływa na krzepliwość krwi. Te zadania są tak ważne dla przetrwania organizmu, że gdy dieta jest zbyt uboga w wapń organizm zaczyna wyciągać go z kości. Dlatego niezwykle istotna jest dbałość o dostarczanie w pożywieniu odpowiedniej ilości tego pierwiastka.

W diecie wegańskiej doskonałymi źródłami wapnia są zielone warzywa, takie jak: brokuł, kapusta, kapusta pekińska, jarmuż, a także soja, tofu i różnego rodzaju produkty wzbogacane (np. soki, płatki śniadaniowe). Ziarna, fasole, owoce i warzywa inne niż wymienione wyżej mogą przyczyniać się do lepszego wchłaniania wapnia i dostarczać jego niewielkie ilości, jednak nie mogą zastąpić kluczowych pokarmów wskazanych na początku. Nie ma jednak podstaw by sądzić, że dieta roślinna jest uboższa w ten cenny pierwiastek. Wystarczy przeanalizować tabele wartości odżywczych, by przekonać się, że ok. 100 g tofu zawiera tyle samo wapnia co szklanka krowiego mleka.

Zawartość wapnia w tofu zależy od tego jaka substancja została użyta jako koagulant. Dwoma najpopularniejszymi koagulantami stosowanymi w produkcji tofu są siarczan wapnia oraz chlorek magnezu. Zastosowana substancja powinna być wymieniona jako składnik na opakowaniu gotowego produktu. Tofu wyprodukowane z użyciem siarczanu wapnia będzie zawierało więcej wapnia niż to wyprodukowane przy użyciu chlorku magnezu.

Innymi czynnikami wpływającymi na zdrowie kości są witamina D, sód oraz aktywność fizyczna. Witamina D zwiększa przyswajalność wapnia. Natomiast sód zwiększa ilość wapnia traconego z moczem (ok. 20 mg wapnia jest tracone z każdym gramem sodu). Diety bogate w sód są łączone z niską gęstością kości. Regularne ćwiczenia typu chodzenie czy bieganie pozwalają utrzymać zdrowe i silne kości.

Przykłady wegańskich produktów bogatych w wapń:

    100 g tofu – 200-420 mg wapnia

    szklanka ugotowanego jarmużu – 179 mg wapnia

    szklanka ugotowanej kapusty – 158 mg wapnia

    2 łyżki stołowe tahini – 128 mg wapnia

    szklanka ugotowanej białej fasoli – 126 mg wapnia

    ćwierć szklanki migdałów – 94 mg wapnia

    szklanka ugotowanego brokuła – 62 mg wapnia

Wapń

Wapń, którego potrzebujemy do budowy mocnych kości, znajduje się w zielonych liściastych warzywach, w tofu, w mleku sojowym wzbogacanym w ten pierwiastek oraz wielu innych produktach, które mogą być spożywane przez wegan.

Nasze kości zawierają bardzo dużą ilość wapnia, który zapewnia im odporność i sztywność. Wapń jest niezbędny również dla prawidłowego funkcjonowania układu nerwowego i mięśni oraz wpływa na krzepliwość krwi. Te zadania są tak ważne dla przetrwania organizmu, że gdy dieta jest zbyt uboga w wapń organizm zaczyna wyciągać go z kości. Dlatego niezwykle istotna jest dbałość o dostarczanie w pożywieniu odpowiedniej ilości tego pierwiastka.

W diecie wegańskiej doskonałymi źródłami wapnia są zielone warzywa, takie jak: brokuł, kapusta, kapusta pekińska, jarmuż, a także soja, tofu i różnego rodzaju produkty wzbogacane (np. soki, płatki śniadaniowe). Ziarna, fasole, owoce i warzywa inne niż wymienione wyżej mogą przyczyniać się do lepszego wchłaniania wapnia i dostarczać jego niewielkie ilości, jednak nie mogą zastąpić kluczowych pokarmów wskazanych na początku. Nie ma jednak podstaw by sądzić, że dieta roślinna jest uboższa w ten cenny pierwiastek. Wystarczy przeanalizować tabele wartości odżywczych, by przekonać się, że ok. 100 g tofu zawiera tyle samo wapnia co szklanka krowiego mleka.

Zawartość wapnia w tofu zależy od tego jaka substancja została użyta jako koagulant. Dwoma najpopularniejszymi koagulantami stosowanymi w produkcji tofu są siarczan wapnia oraz chlorek magnezu. Zastosowana substancja powinna być wymieniona jako składnik na opakowaniu gotowego produktu. Tofu wyprodukowane z użyciem siarczanu wapnia będzie zawierało więcej wapnia niż to wyprodukowane przy użyciu chlorku magnezu.

Innymi czynnikami wpływającymi na zdrowie kości są witamina D, sód oraz aktywność fizyczna. Witamina D zwiększa przyswajalność wapnia. Natomiast sód zwiększa ilość wapnia traconego z moczem (ok. 20 mg wapnia jest tracone z każdym gramem sodu). Diety bogate w sód są łączone z niską gęstością kości. Regularne ćwiczenia typu chodzenie czy bieganie pozwalają utrzymać zdrowe i silne kości.

Przykłady wegańskich produktów bogatych w wapń:

100 g tofu – 200-420 mg wapnia

szklanka ugotowanego jarmużu – 179 mg wapnia

szklanka ugotowanej kapusty – 158 mg wapnia

2 łyżki stołowe tahini – 128 mg wapnia

szklanka ugotowanej białej fasoli – 126 mg wapnia

ćwierć szklanki migdałów – 94 mg wapnia

szklanka ugotowanego brokuła – 62 mg wapnia

Zamień chemię na jedzenie. – O tym, że jedzenie może leczyć Julita Bator przekonała się na własnej skórze. Przez kilka lat myślała, że po prostu ma chorowite dzieci. Kiedy tylko zmieniła im dietę, infekcje przeszły jak ręką odjął. Spędziła godziny na wertowaniu etykietek i poszukiwaniu szkodliwych składników w jedzeniu. Teraz na podstawie swoich doświadczeń wydała książkę i radzi, jak "zamienić chemię na jedzenie".

Już sam tytuł pani książki jest trochę przerażający – "Zamień chemię na jedzenie". To znaczy, że produkty, które wkładam w sklepie do koszyka nie są jedzeniem?

Nie wiem dokładnie, co pani do tego koszyka wkłada, ale jeśli zagłębimy się w skład poszczególnych produktów spożywczych, można się przerazić. Bardzo często nieświadomie nie kupujemy jedzenia, tylko produkty jedzeniopodobne, w których składzie dominują chemiczne dodatki, produkty które nasycone są pestycydami i metalami ciężkimi.

Pani też kiedyś się nimi odżywiała. Co sprawiło, że nagle zainteresowała się pani etykietami?

Wszystko zaczęło się od moich dzieci. Przez wiele lat bardzo chorowały, łapały wszystkie infekcje bakteryjne i wirusowe. Kupowaliśmy przez to masę leków, dzieci ciągle przechodziły terapie antybiotykowe i kuracje sterydowe, sami się od nich zarażaliśmy. Choroby mieliśmy w domu co kilka tygodni.

Co było przyczyną?

Długo nie wiedzieliśmy. Obstawialiśmy, że problem leży w jedzeniu, ale nie mogliśmy go zlokalizować.

Testy alergiczne?

Niczego nie wykazywały. Staraliśmy się więc wykluczać z diety kolejne produkty, eliminowaliśmy po kolei nabiał, słodycze. Ale to niczego nie zmieniało. Pięć lat temu wyjechaliśmy na urlop na Kretę. Uznaliśmy, że raz w życiu nie będziemy zadręczać siebie i dzieci i pozwolimy im jeść wszystko. Trudno, najwyżej to odchorujemy.

Nic takiego nie miało miejsca.

Dlaczego?

Zaczęłam przekopywać dostępną literaturę i okazało się, że na Krecie po prostu je się raczej nieprzetworzoną żywność. Pomyślałam, że to może być dobry trop, że to żywność przetworzona ma wpływ na ich choroby. Okazało się to strzałem w dziesiątkę, kiedy zaczęłam eliminować takie produkty, dzieci przestały chorować.

U moich dzieci występowało zjawisko pseudoalergii – automatycznie reagowały na pewne składniki pożywienia, ale nie brał w tym udziału układ immunologiczny.

Co im szkodziło?

Na przykład glutaminian sodu, czy acesulfan K. Badania pokazują, że wszystkim to szkodzi w jakiś sposób, ale nie wszyscy reagują na to od razu.U moich dzieci miała miejsce natychmiastowa reakcja , więc teraz po prostu jedzą zdrowo.

Jak z normalnego żywienia przestawić się na żywność nieprzetworzoną?

Muszę przyznać, że nie było to proste. Wertowałam artykuły naukowe, czytałam książki. Pięć lat temu dostępnej literatury na ten temat było zdecydowanie mniej, niż dziś. Wiele porad dotyczyło eliminowania całych grup produktów, ale ja już stosowałam wcześniej diety eliminacyjne i wiedziałam, że nie tędy droga. Zaczęłam więc sama mozolnie wydeptywać ścieżki.

Na czym to polegało?

Zaczęłam na przykład czytać etykiety na produktach. Zastanawiałam się, czy składniki, które w nich znajduję są groźne dla naszego organizmu, więc po powrocie do domu czytałam o ich właściwościach. Szybko zaczęłam omijać te, które są groźne i wybierać te produkty, które są najmniej szkodliwe.

Jakie składniki zaskoczyły panią najbardziej?

Jednym z pierwszych tropów, na jakie wpadłam był benzoesan sodu, który podawałam dzieciom jako składnik leku na kaszel. Dziecko dostawało lek z tym składnikiem i zapadało na zapalenie oskrzeli – taka sytuacja powtórzyła się trzykrotnie, więc w końcu zauważyłam zależność. Kiedy wczytałam się w etykietę, okazało się, że u osób nadwrażliwych benzoesan sodu może wywoływać działania niepożądane. Drugim zagrożeniem dla mojego dziecka był słodzik, acesulfam K, także dodawany do leków.

Jak go wyeliminować?

Okazuje się, że jest wyjście – są zamienniki danego leku, które nie zawierają niepożądanego składnika. Zresztą szybko wyszło, że w moim otoczeniu kilkoro dzieci ma ten sam problem, tylko mamy nie wiedziały, że o to chodzi.

Rozumiem, że nie szukała pani tylko w lekach.

Oczywiście. Okazało się na przykład, że wiele barwników uznawanych za potencjalnie niebezpieczne znajduje się w produktach dla dzieci – płatkach śniadaniowych, jogurtach, serkach czy mlecznych deserkach. Warto je znać i wybierać świadomie produkty bez ich dodatku.

Producenci żywności na zarzuty o wykorzystanie niezdrowych składników, zwykle odpowiadają, że jedzenie jest przecież testowane, więc bezpieczne.

Tak, ale przecież producenci nie wiedzą, ile danego składnika jem w ciągu dnia. A ja nie chodzę z kalkulatorkiem i nie liczę, czy już przekroczyłam dopuszczalną dawkę jednego czy drugiego konserwantu. Obawiam się, że nikt nie ma nad tym kontroli i nikt nie wie też, jakie w dłuższej perspektywie ma to konsekwencje dla jego zdrowia. Nie wiemy, jak wpłynie na nas kumulacja różnych związków chemicznych.

My na przykład przestaliśmy kupować większość wędlin, bo jest w nich tak wiele chemii.

W mięsnym prosi pani o etykietkę?

Teraz rzadziej, bo mam swoje wydeptane ścieżki, ale kiedyś robiłam to bardzo często. W wędlinach jest bowiem wszelkie „bogactwo”, poczynając od glutaminianu sodu, przez azotyn sodu, białko sojowe. Mnóstwo niepotrzebnych rzeczy.

Da się jeszcze dostać wędliny bez takich dodatków?

To trudne, ale możliwe.

Zresztą w ogóle mało jest dziś produktów, które są prawdziwym jedzeniem. Mnie samej nie udało się wyeliminować pewnych składników, więc zaczęłam robić dużo żywności sama.

Na przykład?

Zaopatruję się w mleko prosto od krowy i robię sama jogurty. Sama piekę chleb, robię przetwory na zimę.

Skąd pani miała przepisy?

Część od mamy, część od teściowej. Ona przez wiele lat robiła sama śledzie, kiszoną kapustę. Zawsze mnie to dziwiło. Teraz przestało.

Dużo przepisów biorę z blogów, bardzo dużo zmieniam, robię po swojemu. Zamieniam na przykład mąkę pszenną na żytnią, albo gryczaną. Tę z kolei robię sama mieląc ziarna gryki w młynku do kawy.

To musi zajmować mnóstwo czasu. Ja staram się nie jeść najgorszych śmieci, ale i tak przeszukiwanie półek w sklepie trwa wieki.

To prawda, długo trwało zanim przewertowałam wszystkie etykietki.

Czyli nie ma nadziei…

Nie do końca, w mojej książce zebrałam już efekty tych poszukiwań, więc ktoś, kto teraz zacznie myśleć o zdrowym jedzeniu będzie miał o tyle łatwiej. Zamieściłam tam opisy składników najbardziej popularnych produktów, przepisy na własny ser, czy jogurt. Natomiast każdy musi sam stworzyć sobie własną listę bezpiecznych produktów dostępnych niedaleko domu, nauczyć się docierać do producentów zdrowej żywności.

Jak pani do nich dociera?

Na targu staram się wybierać warzywa od rolników. Kiedy widzę panią, która siedzi przy stoisku z małą ilością warzyw, podchodzę i pytam, czy to jej własne. Jeśli odpowie, że tak, umawiam się na stałe dostawy. Jeśli chcę zrobić przetwory, pytam, czy ma większą ilość danych owoców czy warzyw. Jeśli nie ma, to poleca mi swoją sąsiadkę. I w drugą stronę – ja polecam taką panią swoim koleżankom, które też starają się szukać dobrej żywności.

To nie jest trudne? W mieście tacy ludzie nie stoją na każdym rogu.

Na pewno jest to bardziej skomplikowane, niż zrobienie zakupów w supermarkecie, nie oszukujmy się. Ale można to robić do pewnego stopnia, na tyle, na ile to możliwe. Można też działać w kooperatywie – jeśli ktoś jedzie po pomidory na wieś, pyta, czy nie przywieźć też nam. Dzielimy się później kosztami transportu.

Wiele jest takich osób w pani otoczeniu?

Coraz więcej. Ludzie widzą nasze dzieci, które chorowały, a teraz nie chorują. Widzą, że mój mąż, który miał problemy zdrowotne, już ich nie ma. Że ja, która miałam bóle żołądka, też mam spokój. To do nich przemawia. Moja kuzynka jest wykładowcą na uczelni. Po tym, jak zaczęła myśleć o tym, co je, przyznała, że pierwszy raz miała semestr, w którym nie opuściła ani dnia zajęć. Nie chorowała ani ona, ani jej syn.  

A do dzieci ta filozofia przemawia?

Tutaj faktycznie czasami jest problem, nie kupujemy im słodyczy, ani gotowych deserków na bazie mleka. Rozmawiamy z nimi dużo na ten temat, ale agresywna reklama robi swoje.

Ja natomiast stosuję drobne triki, które opisałam też w książce.

Jakie na przykład?

Moje dzieci dostają do szkoły tylko drobne pieniądze, które mogą wydać na wodę. Mamy taką umowę, mam nadzieję, że ją respektują. Jeśli idą na urodziny, proszę je, żeby nie objadały się chipsami, ani nie opijały colą. Pytają wtedy, czy mogą spróbować. No mogą, dlaczego nie?

Udało nam się wypracować taki model, w którym do nas do domu nie przynosi się słodyczy. Nie wszyscy to respektują, ale jeśli ktoś przyniesie jakieś dla dzieci, my je po prostu konfiskujemy. Jeśli ktoś chce sprawić im przyjemność, może przynieść owoce.

Najnowsze badania pokazują, co te wszystkie dodatki do żywności: konserwanty, aromaty, barwniki, wzmacniacze smaku i zapachu robią z naszym układem hormonalnym, jakie powodują problemy. Choćby ADHD. To dla dziecka prawdziwy dramat, że jest uspokajane na wszystkich lekcjach. A jakie ono ma być, skoro co przerwę je batona? Chcielibyśmy oszczędzić tego naszym dzieciom.

Z jednej strony zdrowie, ale z drugiej eko żywność do najtańszych nie należy.

To zależy, jak na to spojrzeć. Przestaliśmy na przykład wydawać naprawdę ogromne pieniądze na wizyty domowe, leki, lekarzy. To odciążyło budżet. Z drugiej strony warto teżwykazywać się gospodarskim sprytem . Bo, owszem, można kupić dobrą szynkę za 40 zł za kilogram, ale równie dobrze można kupić mięso surowe i samodzielnie je upiec. I zaoszczędzić 20 zł na kilogramie.

Tak samo jest z kawą. Jeśli ktoś pija kawę to lepiej zamiast kawy rozpuszczalnej sięgnąć po zdrowszą i tańsząziarnistą. Nie trzeba też wyłącznie kupować żywności nazwanej ekologiczną (choć i tę zdarzyło mi się kupić taniej, niż w supermarkecie). Ale i w supermarkecie da się trafić na dobre produkty, mam wśród przyjaciół wielodzietną rodzinę, której po prostu nie stać na ekstrawagancję.

Dzięki mojej książce udało im się po prostu zrobić zdrowsze zakupy zamykając się w dotychczasowym budżecie. To też sukces.

Zamień chemię na jedzenie.

O tym, że jedzenie może leczyć Julita Bator przekonała się na własnej skórze. Przez kilka lat myślała, że po prostu ma chorowite dzieci. Kiedy tylko zmieniła im dietę, infekcje przeszły jak ręką odjął. Spędziła godziny na wertowaniu etykietek i poszukiwaniu szkodliwych składników w jedzeniu. Teraz na podstawie swoich doświadczeń wydała książkę i radzi, jak "zamienić chemię na jedzenie".

Już sam tytuł pani książki jest trochę przerażający – "Zamień chemię na jedzenie". To znaczy, że produkty, które wkładam w sklepie do koszyka nie są jedzeniem?

Nie wiem dokładnie, co pani do tego koszyka wkłada, ale jeśli zagłębimy się w skład poszczególnych produktów spożywczych, można się przerazić. Bardzo często nieświadomie nie kupujemy jedzenia, tylko produkty jedzeniopodobne, w których składzie dominują chemiczne dodatki, produkty które nasycone są pestycydami i metalami ciężkimi.

Pani też kiedyś się nimi odżywiała. Co sprawiło, że nagle zainteresowała się pani etykietami?

Wszystko zaczęło się od moich dzieci. Przez wiele lat bardzo chorowały, łapały wszystkie infekcje bakteryjne i wirusowe. Kupowaliśmy przez to masę leków, dzieci ciągle przechodziły terapie antybiotykowe i kuracje sterydowe, sami się od nich zarażaliśmy. Choroby mieliśmy w domu co kilka tygodni.

Co było przyczyną?

Długo nie wiedzieliśmy. Obstawialiśmy, że problem leży w jedzeniu, ale nie mogliśmy go zlokalizować.

Testy alergiczne?

Niczego nie wykazywały. Staraliśmy się więc wykluczać z diety kolejne produkty, eliminowaliśmy po kolei nabiał, słodycze. Ale to niczego nie zmieniało. Pięć lat temu wyjechaliśmy na urlop na Kretę. Uznaliśmy, że raz w życiu nie będziemy zadręczać siebie i dzieci i pozwolimy im jeść wszystko. Trudno, najwyżej to odchorujemy.

Nic takiego nie miało miejsca.

Dlaczego?

Zaczęłam przekopywać dostępną literaturę i okazało się, że na Krecie po prostu je się raczej nieprzetworzoną żywność. Pomyślałam, że to może być dobry trop, że to żywność przetworzona ma wpływ na ich choroby. Okazało się to strzałem w dziesiątkę, kiedy zaczęłam eliminować takie produkty, dzieci przestały chorować.

U moich dzieci występowało zjawisko pseudoalergii – automatycznie reagowały na pewne składniki pożywienia, ale nie brał w tym udziału układ immunologiczny.

Co im szkodziło?

Na przykład glutaminian sodu, czy acesulfan K. Badania pokazują, że wszystkim to szkodzi w jakiś sposób, ale nie wszyscy reagują na to od razu.U moich dzieci miała miejsce natychmiastowa reakcja , więc teraz po prostu jedzą zdrowo.

Jak z normalnego żywienia przestawić się na żywność nieprzetworzoną?

Muszę przyznać, że nie było to proste. Wertowałam artykuły naukowe, czytałam książki. Pięć lat temu dostępnej literatury na ten temat było zdecydowanie mniej, niż dziś. Wiele porad dotyczyło eliminowania całych grup produktów, ale ja już stosowałam wcześniej diety eliminacyjne i wiedziałam, że nie tędy droga. Zaczęłam więc sama mozolnie wydeptywać ścieżki.

Na czym to polegało?

Zaczęłam na przykład czytać etykiety na produktach. Zastanawiałam się, czy składniki, które w nich znajduję są groźne dla naszego organizmu, więc po powrocie do domu czytałam o ich właściwościach. Szybko zaczęłam omijać te, które są groźne i wybierać te produkty, które są najmniej szkodliwe.

Jakie składniki zaskoczyły panią najbardziej?

Jednym z pierwszych tropów, na jakie wpadłam był benzoesan sodu, który podawałam dzieciom jako składnik leku na kaszel. Dziecko dostawało lek z tym składnikiem i zapadało na zapalenie oskrzeli – taka sytuacja powtórzyła się trzykrotnie, więc w końcu zauważyłam zależność. Kiedy wczytałam się w etykietę, okazało się, że u osób nadwrażliwych benzoesan sodu może wywoływać działania niepożądane. Drugim zagrożeniem dla mojego dziecka był słodzik, acesulfam K, także dodawany do leków.

Jak go wyeliminować?

Okazuje się, że jest wyjście – są zamienniki danego leku, które nie zawierają niepożądanego składnika. Zresztą szybko wyszło, że w moim otoczeniu kilkoro dzieci ma ten sam problem, tylko mamy nie wiedziały, że o to chodzi.

Rozumiem, że nie szukała pani tylko w lekach.

Oczywiście. Okazało się na przykład, że wiele barwników uznawanych za potencjalnie niebezpieczne znajduje się w produktach dla dzieci – płatkach śniadaniowych, jogurtach, serkach czy mlecznych deserkach. Warto je znać i wybierać świadomie produkty bez ich dodatku.

Producenci żywności na zarzuty o wykorzystanie niezdrowych składników, zwykle odpowiadają, że jedzenie jest przecież testowane, więc bezpieczne.

Tak, ale przecież producenci nie wiedzą, ile danego składnika jem w ciągu dnia. A ja nie chodzę z kalkulatorkiem i nie liczę, czy już przekroczyłam dopuszczalną dawkę jednego czy drugiego konserwantu. Obawiam się, że nikt nie ma nad tym kontroli i nikt nie wie też, jakie w dłuższej perspektywie ma to konsekwencje dla jego zdrowia. Nie wiemy, jak wpłynie na nas kumulacja różnych związków chemicznych.

My na przykład przestaliśmy kupować większość wędlin, bo jest w nich tak wiele chemii.

W mięsnym prosi pani o etykietkę?

Teraz rzadziej, bo mam swoje wydeptane ścieżki, ale kiedyś robiłam to bardzo często. W wędlinach jest bowiem wszelkie „bogactwo”, poczynając od glutaminianu sodu, przez azotyn sodu, białko sojowe. Mnóstwo niepotrzebnych rzeczy.

Da się jeszcze dostać wędliny bez takich dodatków?

To trudne, ale możliwe.

Zresztą w ogóle mało jest dziś produktów, które są prawdziwym jedzeniem. Mnie samej nie udało się wyeliminować pewnych składników, więc zaczęłam robić dużo żywności sama.

Na przykład?

Zaopatruję się w mleko prosto od krowy i robię sama jogurty. Sama piekę chleb, robię przetwory na zimę.

Skąd pani miała przepisy?

Część od mamy, część od teściowej. Ona przez wiele lat robiła sama śledzie, kiszoną kapustę. Zawsze mnie to dziwiło. Teraz przestało.

Dużo przepisów biorę z blogów, bardzo dużo zmieniam, robię po swojemu. Zamieniam na przykład mąkę pszenną na żytnią, albo gryczaną. Tę z kolei robię sama mieląc ziarna gryki w młynku do kawy.

To musi zajmować mnóstwo czasu. Ja staram się nie jeść najgorszych śmieci, ale i tak przeszukiwanie półek w sklepie trwa wieki.

To prawda, długo trwało zanim przewertowałam wszystkie etykietki.

Czyli nie ma nadziei…

Nie do końca, w mojej książce zebrałam już efekty tych poszukiwań, więc ktoś, kto teraz zacznie myśleć o zdrowym jedzeniu będzie miał o tyle łatwiej. Zamieściłam tam opisy składników najbardziej popularnych produktów, przepisy na własny ser, czy jogurt. Natomiast każdy musi sam stworzyć sobie własną listę bezpiecznych produktów dostępnych niedaleko domu, nauczyć się docierać do producentów zdrowej żywności.

Jak pani do nich dociera?

Na targu staram się wybierać warzywa od rolników. Kiedy widzę panią, która siedzi przy stoisku z małą ilością warzyw, podchodzę i pytam, czy to jej własne. Jeśli odpowie, że tak, umawiam się na stałe dostawy. Jeśli chcę zrobić przetwory, pytam, czy ma większą ilość danych owoców czy warzyw. Jeśli nie ma, to poleca mi swoją sąsiadkę. I w drugą stronę – ja polecam taką panią swoim koleżankom, które też starają się szukać dobrej żywności.

To nie jest trudne? W mieście tacy ludzie nie stoją na każdym rogu.

Na pewno jest to bardziej skomplikowane, niż zrobienie zakupów w supermarkecie, nie oszukujmy się. Ale można to robić do pewnego stopnia, na tyle, na ile to możliwe. Można też działać w kooperatywie – jeśli ktoś jedzie po pomidory na wieś, pyta, czy nie przywieźć też nam. Dzielimy się później kosztami transportu.

Wiele jest takich osób w pani otoczeniu?

Coraz więcej. Ludzie widzą nasze dzieci, które chorowały, a teraz nie chorują. Widzą, że mój mąż, który miał problemy zdrowotne, już ich nie ma. Że ja, która miałam bóle żołądka, też mam spokój. To do nich przemawia. Moja kuzynka jest wykładowcą na uczelni. Po tym, jak zaczęła myśleć o tym, co je, przyznała, że pierwszy raz miała semestr, w którym nie opuściła ani dnia zajęć. Nie chorowała ani ona, ani jej syn.

A do dzieci ta filozofia przemawia?

Tutaj faktycznie czasami jest problem, nie kupujemy im słodyczy, ani gotowych deserków na bazie mleka. Rozmawiamy z nimi dużo na ten temat, ale agresywna reklama robi swoje.

Ja natomiast stosuję drobne triki, które opisałam też w książce.

Jakie na przykład?

Moje dzieci dostają do szkoły tylko drobne pieniądze, które mogą wydać na wodę. Mamy taką umowę, mam nadzieję, że ją respektują. Jeśli idą na urodziny, proszę je, żeby nie objadały się chipsami, ani nie opijały colą. Pytają wtedy, czy mogą spróbować. No mogą, dlaczego nie?

Udało nam się wypracować taki model, w którym do nas do domu nie przynosi się słodyczy. Nie wszyscy to respektują, ale jeśli ktoś przyniesie jakieś dla dzieci, my je po prostu konfiskujemy. Jeśli ktoś chce sprawić im przyjemność, może przynieść owoce.

Najnowsze badania pokazują, co te wszystkie dodatki do żywności: konserwanty, aromaty, barwniki, wzmacniacze smaku i zapachu robią z naszym układem hormonalnym, jakie powodują problemy. Choćby ADHD. To dla dziecka prawdziwy dramat, że jest uspokajane na wszystkich lekcjach. A jakie ono ma być, skoro co przerwę je batona? Chcielibyśmy oszczędzić tego naszym dzieciom.

Z jednej strony zdrowie, ale z drugiej eko żywność do najtańszych nie należy.

To zależy, jak na to spojrzeć. Przestaliśmy na przykład wydawać naprawdę ogromne pieniądze na wizyty domowe, leki, lekarzy. To odciążyło budżet. Z drugiej strony warto teżwykazywać się gospodarskim sprytem . Bo, owszem, można kupić dobrą szynkę za 40 zł za kilogram, ale równie dobrze można kupić mięso surowe i samodzielnie je upiec. I zaoszczędzić 20 zł na kilogramie.

Tak samo jest z kawą. Jeśli ktoś pija kawę to lepiej zamiast kawy rozpuszczalnej sięgnąć po zdrowszą i tańsząziarnistą. Nie trzeba też wyłącznie kupować żywności nazwanej ekologiczną (choć i tę zdarzyło mi się kupić taniej, niż w supermarkecie). Ale i w supermarkecie da się trafić na dobre produkty, mam wśród przyjaciół wielodzietną rodzinę, której po prostu nie stać na ekstrawagancję.

Dzięki mojej książce udało im się po prostu zrobić zdrowsze zakupy zamykając się w dotychczasowym budżecie. To też sukces.

Koncentrat i ketchup – Koncentrat:

Pierwotnie koncentrat pomidorowy wytwarzany był własnoręcznie jako dodatek do gotowania we włoskiej kuchni. Receptura szybko upowszechniła się w innych krajach śródziemnomorskich, a potem na całym świecie. Dziś koncentrat jest produkowany i wytwarzany niemal wyłącznie przez wyspecjalizowane firmy.
Koncentrat pomidorowy powstaje z samych pomidorów i w celu uzyskania lepszej trwałości jest poddawany pasteryzacji. Obróbka termiczna wystarcza, aby produkt uzyskał trwałość, dlatego nie powinien zawierać dodatkowych konserwantów. Na rynku znajduje się wiele produktów spełniających te wymogi. Zawierają one około 50% suchej masy powstałej na bazie pomidorów i są zdrowsze od nieprzetworzonych owoców, ponieważ w tej postaci zawierają  wiele więcej  likopenu. Koncentrat pomidorowy zawiera również sporą ilość potasu – nie traci go w procesie przetwarzania.

Jak wybierać?
Sprawdź czy koncentrat nie zawiera dodatkowych składników, powinien być wytwarzany wyłącznie z pomidorów.
Czy koncentrat może mieć różną intensywność?
Tak, zwłaszcza koncentraty produkowane we Włoszech, mogą mieć mocniejszy smak i zapach.

Dobrze znany ketchup.
Prawie każdy z nas lubi ketchup, nawet jeśli kojarzy się on zazwyczaj z szybkim, niezdrowym jedzeniem, jak zapiekanki czy hamburgery. Wbrew pozorom ketchup nie jest wytworem kuchni amerykańskiej, ale azjatyckiej. W swej pierwszej, oryginalnej postaci nie miał jednak wiele wspólnego ze znanym nam smakiem. W formie bardziej zbliżonej do dzisiejszej  ketchup upowszechnił się w kuchni brytyjskiej, a potem amerykańskiej.
Ketchup kupowany w sklepach jest tylko częściowo zdrowy. Mało który produkt pozbawiony jest jednocześnie konserwantów i niezdrowych wzmacniaczy smaku. Mimo to, ketchup podobnie jak koncentrat pomidorowy, zawiera duże ilości zdrowego likopenu. Według badań w gotowanych pomidorach, z których wytwarzany jest ketchup, znajduje się pięć razy więcej likopenu niż w świeżych pomidorach.
Jak wybrać zdrowy ketchup?
Przed zakupem należy uważnie sprawdzać informacje na opakowaniu. Produkt nie powinien zawierać konserwantów i niezdrowych wzmacniaczy smaku, takich jak glutaminian sodu. Ketchup o wysokiej zawartości likopenu ma ciemnoczerwoną barwę.
  
Pomidorowe inspiracje…

SOK Z POMIDORÓW I BANANÓW
Do pojemnego naczynia dodaj dwie szklanki soku pomidorowego, dwa banany, sok z połówki cytryny i łyżkę posiekanej pietruszki. Zmiksuj wszystko i podaj w wysokiej przezroczystej szklance. Sok można udekorować kilkoma listkami pietruszki. Smacznego!
  
 Z CZYM ŁĄCZYĆ ,A Z CZYM NIE ŁĄCZYĆ POMIDORA
Konsumujemy je na wiele sposobów, między innymi zjadamy jak jabłko, podajemy z oliwą i mozarellą, albo na ich bazie przygotowujemy zupę. Większość z nas uważa je za warzywo, podczas gdy pomidory z botanicznego punktu widzenia są owocem. Pomidory są bogate w bardzo korzystny dla zdrowia przeciwutleniacz – likopen. Jest to nienasycony węglowodan, który zapobiega utlenianiu tzw. złego cholesterolu (LDL). Owoce pomidora są poza tym bogate w wiele zdrowych pierwiastków, jak sód, magnez, potas, wapń oraz witaminy grupy B, witaminę C. 

Z pomidorami wiąże się wiele mitów. Chyba najpopularniejsze jest przekonanie o niekorzystnym połączeniu pomidora z ogórkiem. Ogórek istotnie zawiera enzym askorbinowy, który niszczy witaminę C znajdującą się także w innych składnikach potraw. Przygotowując sałatkę, w której znajduje się ogórek i pomidor stracimy pewną ilość witaminy C, nadal zyskujemy jednak wiele innych cennych substancji odżywczych. Pomidor nie jest również najlepszym dodatkiem do białego sera. Spożywanie go w tym połączeniu w dużych ilościach może narazić nas na chorobę stawów. Nie powinniśmy natomiast obawiać się skrapiania pomidorów oliwą, ponieważ tłuszcze ułatwiają przyswajanie zdrowego likopenu.

Koncentrat i ketchup

Koncentrat:

Pierwotnie koncentrat pomidorowy wytwarzany był własnoręcznie jako dodatek do gotowania we włoskiej kuchni. Receptura szybko upowszechniła się w innych krajach śródziemnomorskich, a potem na całym świecie. Dziś koncentrat jest produkowany i wytwarzany niemal wyłącznie przez wyspecjalizowane firmy.
Koncentrat pomidorowy powstaje z samych pomidorów i w celu uzyskania lepszej trwałości jest poddawany pasteryzacji. Obróbka termiczna wystarcza, aby produkt uzyskał trwałość, dlatego nie powinien zawierać dodatkowych konserwantów. Na rynku znajduje się wiele produktów spełniających te wymogi. Zawierają one około 50% suchej masy powstałej na bazie pomidorów i są zdrowsze od nieprzetworzonych owoców, ponieważ w tej postaci zawierają wiele więcej likopenu. Koncentrat pomidorowy zawiera również sporą ilość potasu – nie traci go w procesie przetwarzania.

Jak wybierać?
Sprawdź czy koncentrat nie zawiera dodatkowych składników, powinien być wytwarzany wyłącznie z pomidorów.
Czy koncentrat może mieć różną intensywność?
Tak, zwłaszcza koncentraty produkowane we Włoszech, mogą mieć mocniejszy smak i zapach.

Dobrze znany ketchup.
Prawie każdy z nas lubi ketchup, nawet jeśli kojarzy się on zazwyczaj z szybkim, niezdrowym jedzeniem, jak zapiekanki czy hamburgery. Wbrew pozorom ketchup nie jest wytworem kuchni amerykańskiej, ale azjatyckiej. W swej pierwszej, oryginalnej postaci nie miał jednak wiele wspólnego ze znanym nam smakiem. W formie bardziej zbliżonej do dzisiejszej ketchup upowszechnił się w kuchni brytyjskiej, a potem amerykańskiej.
Ketchup kupowany w sklepach jest tylko częściowo zdrowy. Mało który produkt pozbawiony jest jednocześnie konserwantów i niezdrowych wzmacniaczy smaku. Mimo to, ketchup podobnie jak koncentrat pomidorowy, zawiera duże ilości zdrowego likopenu. Według badań w gotowanych pomidorach, z których wytwarzany jest ketchup, znajduje się pięć razy więcej likopenu niż w świeżych pomidorach.
Jak wybrać zdrowy ketchup?
Przed zakupem należy uważnie sprawdzać informacje na opakowaniu. Produkt nie powinien zawierać konserwantów i niezdrowych wzmacniaczy smaku, takich jak glutaminian sodu. Ketchup o wysokiej zawartości likopenu ma ciemnoczerwoną barwę.

Pomidorowe inspiracje…

SOK Z POMIDORÓW I BANANÓW
Do pojemnego naczynia dodaj dwie szklanki soku pomidorowego, dwa banany, sok z połówki cytryny i łyżkę posiekanej pietruszki. Zmiksuj wszystko i podaj w wysokiej przezroczystej szklance. Sok można udekorować kilkoma listkami pietruszki. Smacznego!

Z CZYM ŁĄCZYĆ ,A Z CZYM NIE ŁĄCZYĆ POMIDORA
Konsumujemy je na wiele sposobów, między innymi zjadamy jak jabłko, podajemy z oliwą i mozarellą, albo na ich bazie przygotowujemy zupę. Większość z nas uważa je za warzywo, podczas gdy pomidory z botanicznego punktu widzenia są owocem. Pomidory są bogate w bardzo korzystny dla zdrowia przeciwutleniacz – likopen. Jest to nienasycony węglowodan, który zapobiega utlenianiu tzw. złego cholesterolu (LDL). Owoce pomidora są poza tym bogate w wiele zdrowych pierwiastków, jak sód, magnez, potas, wapń oraz witaminy grupy B, witaminę C.

Z pomidorami wiąże się wiele mitów. Chyba najpopularniejsze jest przekonanie o niekorzystnym połączeniu pomidora z ogórkiem. Ogórek istotnie zawiera enzym askorbinowy, który niszczy witaminę C znajdującą się także w innych składnikach potraw. Przygotowując sałatkę, w której znajduje się ogórek i pomidor stracimy pewną ilość witaminy C, nadal zyskujemy jednak wiele innych cennych substancji odżywczych. Pomidor nie jest również najlepszym dodatkiem do białego sera. Spożywanie go w tym połączeniu w dużych ilościach może narazić nas na chorobę stawów. Nie powinniśmy natomiast obawiać się skrapiania pomidorów oliwą, ponieważ tłuszcze ułatwiają przyswajanie zdrowego likopenu.

Wartościowe mrożonki – Kiedy kończy się sezon na nasze ulubione owoce i warzywa, jedynym wyjściem są mrożonki. Wielu z nas ich nie docenia i uważa za mało wartościowe… Tymczasem produkty mrożone zawierają wiele cennych składników odżywczych. Są zdrowe, niskokaloryczne i bardzo łatwe do przygotowania.

W okresie późnej jesieni, zimy i wczesnej wiosny świeże, dorodne, dobre warzywa i owoce są prawie nie do kupienia. Dużo z nich jest niedojrzałych, niesmacznych i pozbawionych wartości odżywczych ze względu na długi czas przechowywania. Mrożenie produktów sięga czasów prehistorycznych. Ludzie używali wówczas śniegu i lodu do przechowywania upolowanej zdobyczy. 

Mrożonki powstają poprzez zamrożenie świeżo zebranych, umytych i oczyszczonych produktów. Dzięki temu nie tracą cennych witamin i minerałów. Wszystko zależy jednak od ich przechowywania i odmrażania.

Nie zatrać cennych wartości mrożonek i stosuj się do rad!
 

1. Zawsze sprawdzaj datę ważności

W sklepach i hipermarketach krócej ważne produkty są wykładane na wierzch. Ważne jest aby zwrócić na to uwagę, ponieważ każdy zamrożony produkt przechowuje się przez określony czas:
- owoce  8 – 12 miesięcy
- warzywa do 1 roku
- zielenina np. koper, pietruszka do 6 miesięcy
- frytki  18 – 24 miesięcy

2. Przenoś kupione mrożonki w specjalnym opakowaniu

Po zakupie mrożonek należy spakować je do torby termoizolacyjnej lub przenośnej torbo-lodówki, aby uniknąć ich rozmrożenia. Jeśli od razu po przyjściu do domu chcemy sporządzić z nich potrawę, można je przenieść w zwykłej siatce na zakupy.

3. Po wejściu do domu przełóż natychmiast mrożonki do zamrażalnika

Mrożonki są przechowywane w niskiej temperaturze, dlatego wyjęte z siatki należy od razu schować do zamrażalnika. Jeśli o tym zapomnimy mrożonki zaczną się odmrażać i trzeba będzie przyrządzić z nich posiłek.

4. Nie zamrażaj ponownie produktu

Rozmrażanie i ponowne mrożenie produktu może spowodować zmianę smaku i wytworzenie się  bakterii. Kupując mrożonki sprawdź czy nie były rozmrażane. Rozchylona, pozlepiana, zbrylona zawartość opakowania jest dowodem, że produkt uległ częściowemu rozmrożeniu, a potem znów go zamrożono.

5. Nastaw zamrażalnik na temperaturę -180 C lub niższą

Mrożonki są przechowywanie w niskiej temperaturze, aby nie ulec rozmrożeniu. W odróżnieniu od lodówki, produkty mrożone przechowywane w zamrażarce należy układać ciasno aby urządzenie pracowało sprawnie.

6. Przed spożyciem wyłóż do rozmrożenia owoce

Zamrożone owoce wymagają czasu, aby się rozmrozić. Po wyjęciu z zamrażalnika lub z siatki wyłóż je do miski na 3 godziny w temperaturze pokojowej lub przez 6 godzin trzymaj w lodówce, a potem godzinę w temperaturze pokojowej.
 

Mieszanki warzywno-owocowymi, pierogi, knedle, pyzy nie wymagają rozmrażania. Można je smażyć i gotować bez wcześniejszego przygotowania, ponieważ pod wpływem wysokiej temperatury szybko wracają do stanu sprzed zamrożenia. Z mrożonek można przygotować wiele smacznych potraw.  Są bardzo wygodne do użycia: umyte, obrane i wstępnie pokrojone. Wystarczy wyjąć je z opakowania, rozmrozić lub wrzucić od razu na patelnię lub do garnka. Ich duszenie, smażenie i gotowanie zajmuje zaledwie kilka minut. Należy jednak pamiętać, że najważniejszy jest prawidłowy sposób przechowywania i rozmrażania. Wpływa on na jakość, smak i wartości odżywcze spożywanych produktów. 

Mrożonki są doskonałą alternatywą dla świeżych produktów. Mają niemal takie same wartości odżywcze, a ponadto nie rozwijają się w nich drobnoustroje. Dzięki temu nie gniją, nie pleśnieją i nie zmieniają aromatu i smaku. Mrożonki są dużo tańsze od świeżych produktów i dostępnie w każdym sklepie.

Suplementy i preparaty witaminowe nie zastąpią cennych witamin zawartych w warzywach i owocach. Dlatego warto sięgnąć, po mrożonki i uzupełnić braki. Jeśli chcesz odżywiać się zdrowo i sporządzać błyskawiczne posiłki wybierz mrożonki! 

naturalneoczyszczanie.pl

Wartościowe mrożonki

Kiedy kończy się sezon na nasze ulubione owoce i warzywa, jedynym wyjściem są mrożonki. Wielu z nas ich nie docenia i uważa za mało wartościowe… Tymczasem produkty mrożone zawierają wiele cennych składników odżywczych. Są zdrowe, niskokaloryczne i bardzo łatwe do przygotowania.

W okresie późnej jesieni, zimy i wczesnej wiosny świeże, dorodne, dobre warzywa i owoce są prawie nie do kupienia. Dużo z nich jest niedojrzałych, niesmacznych i pozbawionych wartości odżywczych ze względu na długi czas przechowywania. Mrożenie produktów sięga czasów prehistorycznych. Ludzie używali wówczas śniegu i lodu do przechowywania upolowanej zdobyczy.

Mrożonki powstają poprzez zamrożenie świeżo zebranych, umytych i oczyszczonych produktów. Dzięki temu nie tracą cennych witamin i minerałów. Wszystko zależy jednak od ich przechowywania i odmrażania.

Nie zatrać cennych wartości mrożonek i stosuj się do rad!


1. Zawsze sprawdzaj datę ważności

W sklepach i hipermarketach krócej ważne produkty są wykładane na wierzch. Ważne jest aby zwrócić na to uwagę, ponieważ każdy zamrożony produkt przechowuje się przez określony czas:
- owoce 8 – 12 miesięcy
- warzywa do 1 roku
- zielenina np. koper, pietruszka do 6 miesięcy
- frytki 18 – 24 miesięcy

2. Przenoś kupione mrożonki w specjalnym opakowaniu

Po zakupie mrożonek należy spakować je do torby termoizolacyjnej lub przenośnej torbo-lodówki, aby uniknąć ich rozmrożenia. Jeśli od razu po przyjściu do domu chcemy sporządzić z nich potrawę, można je przenieść w zwykłej siatce na zakupy.

3. Po wejściu do domu przełóż natychmiast mrożonki do zamrażalnika

Mrożonki są przechowywane w niskiej temperaturze, dlatego wyjęte z siatki należy od razu schować do zamrażalnika. Jeśli o tym zapomnimy mrożonki zaczną się odmrażać i trzeba będzie przyrządzić z nich posiłek.

4. Nie zamrażaj ponownie produktu

Rozmrażanie i ponowne mrożenie produktu może spowodować zmianę smaku i wytworzenie się bakterii. Kupując mrożonki sprawdź czy nie były rozmrażane. Rozchylona, pozlepiana, zbrylona zawartość opakowania jest dowodem, że produkt uległ częściowemu rozmrożeniu, a potem znów go zamrożono.

5. Nastaw zamrażalnik na temperaturę -180 C lub niższą

Mrożonki są przechowywanie w niskiej temperaturze, aby nie ulec rozmrożeniu. W odróżnieniu od lodówki, produkty mrożone przechowywane w zamrażarce należy układać ciasno aby urządzenie pracowało sprawnie.

6. Przed spożyciem wyłóż do rozmrożenia owoce

Zamrożone owoce wymagają czasu, aby się rozmrozić. Po wyjęciu z zamrażalnika lub z siatki wyłóż je do miski na 3 godziny w temperaturze pokojowej lub przez 6 godzin trzymaj w lodówce, a potem godzinę w temperaturze pokojowej.


Mieszanki warzywno-owocowymi, pierogi, knedle, pyzy nie wymagają rozmrażania. Można je smażyć i gotować bez wcześniejszego przygotowania, ponieważ pod wpływem wysokiej temperatury szybko wracają do stanu sprzed zamrożenia. Z mrożonek można przygotować wiele smacznych potraw. Są bardzo wygodne do użycia: umyte, obrane i wstępnie pokrojone. Wystarczy wyjąć je z opakowania, rozmrozić lub wrzucić od razu na patelnię lub do garnka. Ich duszenie, smażenie i gotowanie zajmuje zaledwie kilka minut. Należy jednak pamiętać, że najważniejszy jest prawidłowy sposób przechowywania i rozmrażania. Wpływa on na jakość, smak i wartości odżywcze spożywanych produktów.

Mrożonki są doskonałą alternatywą dla świeżych produktów. Mają niemal takie same wartości odżywcze, a ponadto nie rozwijają się w nich drobnoustroje. Dzięki temu nie gniją, nie pleśnieją i nie zmieniają aromatu i smaku. Mrożonki są dużo tańsze od świeżych produktów i dostępnie w każdym sklepie.

Suplementy i preparaty witaminowe nie zastąpią cennych witamin zawartych w warzywach i owocach. Dlatego warto sięgnąć, po mrożonki i uzupełnić braki. Jeśli chcesz odżywiać się zdrowo i sporządzać błyskawiczne posiłki wybierz mrożonki!

naturalneoczyszczanie.pl

Kiwi! – Niepozornie wyglądający owoc kiwi to prawdziwa bomba witaminowa. Kiwi jest niewiele większe od kurzego jajka, pokrywa je jasnobrązowa skórka. Co najważniejsze, jest ogromnym bogactwem witaminy C. Wystarczy zjeść tylko 1 owoc, aby zaspokoić dzienne zapotrzebowanie na tę witaminę.

Kiwi jest sprzymierzeńcem gojenia się ran. Ponadto owoc ten zwiększa ogólną odporność organizmu na wszelkie infekcje. Oprócz witaminy C zawiera także inne substancje:

-witaminę A,
- witaminę B1,
- witaminę B2,
- witaminę E,
- witaminę PP,
- potas,
- magnez,
- wapń,
- żelazo,
- fosfor,
- sód

Kiwi jest świetnym remedium na kaszel i astmę, czego dowiedli włoscy naukowcy badając grupę 6- i 7 latków. Według nich im więcej spożywa się kiwi, tym mniej problemów z układem oddechowym.

Z kolei na Tajwańskim Uniwersytecie medycznym udowodniono, że kiwi ma dobry wpływ na perystaltykę jelit, działa delikatnie przeczyszczająco i chroni przed zaparciami.

Zielony, soczysty miąższ dojrzałego owocu bogaty jest w cukry:
- glukozę,
- fruktozę

Oba łatwo przyswajalne przez nasz organizm.

Zaletą kiwi, obok wzmacniania odporności, jest zdolność hamowania apetytu na słodycze! Podczas odchudzania warto zjeść 1-2 owoce kiwi na drugie śniadanie, podwieczorek lub zamiast kolacji. Owoce kiwi jemy na surowo. Mogą one być też znakomitym dodatkiem do świeżych, surowych sałatek. Często z kiwi produkuje się także soki, marmolady i napoje.

Kiwi nie traci swoich właściwości w trakcie przechowywania. Nawet po 6 miesiącach zawartość witaminy C pozostaje na poziomie 90% w stosunku do świeżo zerwanego owocu.

Uwaga na alergie!

Jeśli jesteś uczulony na owoce ananasa lub papai, to uważaj różnież na kiwi! Owoce te zawierają enzymy z grupy peptydaz: aktynidinę lub papainę, które rozkładają białka i mogą być przyczyną pojawienia się objawów alergicznych.

 
Kiwi kontra nowotwory

Wyniki badań naukowców z Nowej Zelandii, Wielkiej Brytanii i USA pokazują, że substancje zawarte w błonniku kiwi blokują powstawanie komórek rakowych.

 Kiwi - nigdy do galaretki!

Enzymy zawarte w kiwi powodują, że żelatyna się nie ścina! Pamiętaj więc, aby nie dodawać tych owoców do galaretki.

Smakowite, dojrzałe kiwi

Wybieraj zawsze dojrzałe owoce, delikatnie miękkie. Jeśli dostępne są tylko niedojrzałe, to potrzymaj je przez kilka dni w temperaturze pokojowej, z dala od źródeł ciepła i w cieniu. Aby przyspieszyć dojrzewanie, włóż kiwi do papierowej torby z jabłkiem, gruszką lub bananem. Natomiast dojrzałe kiwi trzymaj w lodówce, koniecznie oddzielone od innych owoców, które wydzielają etylen (np. jabłka), bo z innymi owocami szybciej staną się przejrzałe.

Kiwi!

Niepozornie wyglądający owoc kiwi to prawdziwa bomba witaminowa. Kiwi jest niewiele większe od kurzego jajka, pokrywa je jasnobrązowa skórka. Co najważniejsze, jest ogromnym bogactwem witaminy C. Wystarczy zjeść tylko 1 owoc, aby zaspokoić dzienne zapotrzebowanie na tę witaminę.

Kiwi jest sprzymierzeńcem gojenia się ran. Ponadto owoc ten zwiększa ogólną odporność organizmu na wszelkie infekcje. Oprócz witaminy C zawiera także inne substancje:

-witaminę A,
- witaminę B1,
- witaminę B2,
- witaminę E,
- witaminę PP,
- potas,
- magnez,
- wapń,
- żelazo,
- fosfor,
- sód

Kiwi jest świetnym remedium na kaszel i astmę, czego dowiedli włoscy naukowcy badając grupę 6- i 7 latków. Według nich im więcej spożywa się kiwi, tym mniej problemów z układem oddechowym.

Z kolei na Tajwańskim Uniwersytecie medycznym udowodniono, że kiwi ma dobry wpływ na perystaltykę jelit, działa delikatnie przeczyszczająco i chroni przed zaparciami.

Zielony, soczysty miąższ dojrzałego owocu bogaty jest w cukry:
- glukozę,
- fruktozę

Oba łatwo przyswajalne przez nasz organizm.

Zaletą kiwi, obok wzmacniania odporności, jest zdolność hamowania apetytu na słodycze! Podczas odchudzania warto zjeść 1-2 owoce kiwi na drugie śniadanie, podwieczorek lub zamiast kolacji. Owoce kiwi jemy na surowo. Mogą one być też znakomitym dodatkiem do świeżych, surowych sałatek. Często z kiwi produkuje się także soki, marmolady i napoje.

Kiwi nie traci swoich właściwości w trakcie przechowywania. Nawet po 6 miesiącach zawartość witaminy C pozostaje na poziomie 90% w stosunku do świeżo zerwanego owocu.

Uwaga na alergie!

Jeśli jesteś uczulony na owoce ananasa lub papai, to uważaj różnież na kiwi! Owoce te zawierają enzymy z grupy peptydaz: aktynidinę lub papainę, które rozkładają białka i mogą być przyczyną pojawienia się objawów alergicznych.


Kiwi kontra nowotwory

Wyniki badań naukowców z Nowej Zelandii, Wielkiej Brytanii i USA pokazują, że substancje zawarte w błonniku kiwi blokują powstawanie komórek rakowych.

Kiwi - nigdy do galaretki!

Enzymy zawarte w kiwi powodują, że żelatyna się nie ścina! Pamiętaj więc, aby nie dodawać tych owoców do galaretki.

Smakowite, dojrzałe kiwi

Wybieraj zawsze dojrzałe owoce, delikatnie miękkie. Jeśli dostępne są tylko niedojrzałe, to potrzymaj je przez kilka dni w temperaturze pokojowej, z dala od źródeł ciepła i w cieniu. Aby przyspieszyć dojrzewanie, włóż kiwi do papierowej torby z jabłkiem, gruszką lub bananem. Natomiast dojrzałe kiwi trzymaj w lodówce, koniecznie oddzielone od innych owoców, które wydzielają etylen (np. jabłka), bo z innymi owocami szybciej staną się przejrzałe.

PEŁNIA – Jej wpływ odczuwamy przez trzy dni. W listopadzie będą to 5, 6 i 7 dzień miesiąca. Podczas pełni księżyca mamy problemy ze snem, jesteśmy bardziej poirytowani, częściej się kłócimy i obrażamy.  

Podczas pełni księżyca zwiększa się ilość popełnianych przestępstw, morderstw, samobójstw. Nasilają się wtedy objawy chorób psychicznych. Kobiety będące w końcówce trzeciego trymestru ciąży mogą się teraz spodziewać porodu. Podczas pełni wiele kobiet zaczyna miesiączkować.

Pełnia księżyca to zły moment na zabiegi chirurgiczne, pobieranie krwi, wyrywanie zębów. Łatwo teraz o powikłania lub krwotoki. To też kiepski czas na przechodzenie na dietę lub próby zerwania z jakimś nałogiem - nasze wysiłki pójdą na marne.

Jej wpływ odczuwamy przez trzy dni. W listopadzie będą to 5, 6 i 7 dzień miesiąca. Podczas pełni księżyca mamy problemy ze snem, jesteśmy bardziej poirytowani, częściej się kłócimy i obrażamy.

Podczas pełni księżyca zwiększa się ilość popełnianych przestępstw, morderstw, samobójstw. Nasilają się wtedy objawy chorób psychicznych. Kobiety będące w końcówce trzeciego trymestru ciąży mogą się teraz spodziewać porodu. Podczas pełni wiele kobiet zaczyna miesiączkować.

Pełnia księżyca to zły moment na zabiegi chirurgiczne, pobieranie krwi, wyrywanie zębów. Łatwo teraz o powikłania lub krwotoki. To też kiepski czas na przechodzenie na dietę lub próby zerwania z jakimś nałogiem - nasze wysiłki pójdą na marne.

W czasie, gdy działa na nas pełnia księżyca, znacznie skuteczniejsza okazuje się psychoterapia. Łatwiej jest nam wtedy otworzyć się i opowiedzieć o swoich problemach. To również dobry moment na dbanie o zdrowie - można teraz zafundować się detoks, pić zioła, wzmacniać odporność.

Pełnia jest szczególnie korzystnym momentem na to, by zbierać owoce i robić z nich przetwory. Warto teraz zdecydować się na zrobienie weków. 

Na łamach ostatniego "Current Biology" naukowcy z Uniwersyteckiego Szpitala Psychiatrycznego w Bazylei (Szwajcaria) opublikowali wyniki badań pokazujące, że Księżyc jednak naprawdę odgrywa dużą rolę przy naszym śnie.

W eksperymencie wzięło udział 33 ochotników podzielonych na dwie grupy, które podczas różnych faz cyklu księżycowego spały w laboratorium. Podczas snu dokładnie sprawdzano aktywność ich mózgu, a także ruchy gałek ocznych i stężenie wydzielanych w organizmie hormonów.

"Okazał się, że podczas pełni Księżyca aktywność rejonów mózgu związanych z mocnym, głębokim snem była relatywnie niższa o 30 proc. Badane osoby podczas pełni zapadały w sen średnio o pięć minut dłużej, a budziły się o 20 minut wcześniej. Ludzie ci znacznie częściej też skarżyli się na gorszą jakość snu, a testy pokazały, że stężenie w ich organizmach melatoniny, hormonu regulującego nasz sen, było wyraźnie niższe" - pisze Christian Cajochen, główny autor pracy.

Jego zdaniem zaobserwowane zjawisko może być reliktem prehistorycznych czasów, kiedy cykl księżycowy w ogromnym stopniu wpływał na zachowania ludzi, w tym np. na cykle reprodukcyjne.

- Dziś cywilizacja, w tym choćby wszechobecność sztucznego oświetlenia, w dużym stopniu ograniczyła kontakt ludzi z naturalnym światłem Księżyca. To, że jednak często w ogóle go nie widzimy, nie zmienia faktu, że on wciąż na nas wpływa - podkreśla Cajochen.

PEŁNIA

Jej wpływ odczuwamy przez trzy dni. W listopadzie będą to 5, 6 i 7 dzień miesiąca. Podczas pełni księżyca mamy problemy ze snem, jesteśmy bardziej poirytowani, częściej się kłócimy i obrażamy.

Podczas pełni księżyca zwiększa się ilość popełnianych przestępstw, morderstw, samobójstw. Nasilają się wtedy objawy chorób psychicznych. Kobiety będące w końcówce trzeciego trymestru ciąży mogą się teraz spodziewać porodu. Podczas pełni wiele kobiet zaczyna miesiączkować.

Pełnia księżyca to zły moment na zabiegi chirurgiczne, pobieranie krwi, wyrywanie zębów. Łatwo teraz o powikłania lub krwotoki. To też kiepski czas na przechodzenie na dietę lub próby zerwania z jakimś nałogiem - nasze wysiłki pójdą na marne.

Jej wpływ odczuwamy przez trzy dni. W listopadzie będą to 5, 6 i 7 dzień miesiąca. Podczas pełni księżyca mamy problemy ze snem, jesteśmy bardziej poirytowani, częściej się kłócimy i obrażamy.

Podczas pełni księżyca zwiększa się ilość popełnianych przestępstw, morderstw, samobójstw. Nasilają się wtedy objawy chorób psychicznych. Kobiety będące w końcówce trzeciego trymestru ciąży mogą się teraz spodziewać porodu. Podczas pełni wiele kobiet zaczyna miesiączkować.

Pełnia księżyca to zły moment na zabiegi chirurgiczne, pobieranie krwi, wyrywanie zębów. Łatwo teraz o powikłania lub krwotoki. To też kiepski czas na przechodzenie na dietę lub próby zerwania z jakimś nałogiem - nasze wysiłki pójdą na marne.

W czasie, gdy działa na nas pełnia księżyca, znacznie skuteczniejsza okazuje się psychoterapia. Łatwiej jest nam wtedy otworzyć się i opowiedzieć o swoich problemach. To również dobry moment na dbanie o zdrowie - można teraz zafundować się detoks, pić zioła, wzmacniać odporność.

Pełnia jest szczególnie korzystnym momentem na to, by zbierać owoce i robić z nich przetwory. Warto teraz zdecydować się na zrobienie weków.

Na łamach ostatniego "Current Biology" naukowcy z Uniwersyteckiego Szpitala Psychiatrycznego w Bazylei (Szwajcaria) opublikowali wyniki badań pokazujące, że Księżyc jednak naprawdę odgrywa dużą rolę przy naszym śnie.

W eksperymencie wzięło udział 33 ochotników podzielonych na dwie grupy, które podczas różnych faz cyklu księżycowego spały w laboratorium. Podczas snu dokładnie sprawdzano aktywność ich mózgu, a także ruchy gałek ocznych i stężenie wydzielanych w organizmie hormonów.

"Okazał się, że podczas pełni Księżyca aktywność rejonów mózgu związanych z mocnym, głębokim snem była relatywnie niższa o 30 proc. Badane osoby podczas pełni zapadały w sen średnio o pięć minut dłużej, a budziły się o 20 minut wcześniej. Ludzie ci znacznie częściej też skarżyli się na gorszą jakość snu, a testy pokazały, że stężenie w ich organizmach melatoniny, hormonu regulującego nasz sen, było wyraźnie niższe" - pisze Christian Cajochen, główny autor pracy.

Jego zdaniem zaobserwowane zjawisko może być reliktem prehistorycznych czasów, kiedy cykl księżycowy w ogromnym stopniu wpływał na zachowania ludzi, w tym np. na cykle reprodukcyjne.

- Dziś cywilizacja, w tym choćby wszechobecność sztucznego oświetlenia, w dużym stopniu ograniczyła kontakt ludzi z naturalnym światłem Księżyca. To, że jednak często w ogóle go nie widzimy, nie zmienia faktu, że on wciąż na nas wpływa - podkreśla Cajochen.