Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation

Szukaj


 

Znalazłem 11 takich materiałów

5 wskazówek jak przyjemnie spędzać czas na grillu

Lato w pełni, sezon na imprezy w plenerze rozpoczęty, a Ty czujesz się niekomfortowo wybierając się na grilla ze znajomymi? Zupełnie niepotrzebnie! Jak się okazuje, taki wypad może być doskonałą okazją do zaprezentowania jak wspaniała, prosta i smaczna jest dieta wegańska.

Czytaj dalej →


Odkwaś się...

Ludzki organizm jest jak fabryka, a jednym z głównych zarządzających nią komputerów jest żołądek. To od niego zależy, jak się czujemy i jak wyglądamy. W końcu jesteśmy tym, co jemy.

Czytaj dalej →


Czy weganizm jest drogi?

Jednym z głównych argumentów przeciw weganizmowi (zaraz obok niedoboru białka) jest jego… cena. Podobno weganizm jest drogi. Znacznie droższy od diety tradycyjnej bogatej w produkty odzwierzęce. Przyjrzyjmy się bliżej kilku obiegowym mitom na ten temat.

Czytaj dalej →


Weganie, którzy nienawidzą wegan

Czasem rozmawiając z wszystkożernym znajomymi, przedstawiam im teorię, że nikt tak nienawidzi wegan, jak inni weganie. Skąd ten wymysł? Cynizm? Hiperbola? Z internetów.

Czytaj dalej →


Co można zrobić z tofu?

Pasta orzechowa, pasta "rybna" z nori i tofurnik czyli sernik z tofu - to wszystko na warsztatach kulinarnych w Zieleniaku przygotowała Basia Karbowiak ze Stowarzyszenia Otwarte Klatki.
Celem Stowarzyszenia jest edukacja w zakresie praw zwierząt, ograniczenie przemysłowej hodowli zwierząt oraz promocja weganizmu.
Stowarzyszenie Otwarte Klatki ma na swoim koncie wspaniałe ebooki z przepisami, więcej na stronie http://www.otwarteklatki.pl/

Czym weganie zastępują mięso?

Przy odrobinie chęci i wiedzy można tak zbilansować roślinną dietę, aby dostarczyć organizmowi wszystkiego, czego potrzebuje.

Czytaj dalej →


Dieta roślinna leczy. – Wywiad z Małgorzatą Desmond, dietetykiem i specjalistą medycyny żywienia, autorką wielu publikacji w zakresie medycyny żywienia, m.in. na temat niefarmakologicznych perspektyw leczenia cukrzycy, diet wegetariańskich, także ich wpływu na stan zdrowia i rozwój dzieci; ekspertem w programach telewizyjnych oraz radiowych.

Spójne wyniki pochodzące z badań na dziesiątkach tysięcy wegetarian wykazują, że mają oni niższą zachorowalność na chorobę niedokrwienną serca (o ok. 32 proc.), cukrzycę, nadciśnienie tętnicze, zespół metaboliczny, niższe stężenie cholesterolu i niższe BMI.

Jak ocenia Pani społeczne podejście w Polsce do stosowania diet roślinnych? Dużo się różni od zachodniego?

Na Zachodzie kobiety w ciąży czy matki z dziećmi, kiedy informują lekarza o stosowaniu diet wegetariańskich czy wegańskich, zazwyczaj nie spotkają się ze sprzeciwem. Lekarze przyjmują to ze spokojem, sugerując wizytę u dietetyka. Tymczasem z rozmów z rodzicami dzieci biorących udział w moim badaniu w Centrum Zdrowia Dziecka wiem, że niektórzy spotkali się nie tyle z agresją, co nawet odmową prowadzenia ich jako pacjentów, a w skrajnych przypadkach nawet groźbą podania do sądu. Reakcje takie zdarzały się, choć oczywiście nie były regułą.

Skąd ten brak zrozumienia?

Myślę, że częściowo z ignorancji. Studiowałam dużo za granicą i widzę, że w Polsce w programach studiów żywieniowych wegetarianizmowi poświęca się bardzo mało uwagi. Dlatego pokutuje powszechny pogląd, że on szkodzi i powoduje niedobory. To nieprawda, trzeba tylko wiedzieć, jak z takiej diety korzystać.

Stanowiska wszystkich większych organizacji medycznych i żywieniowych na świecie są zgodne: diety roślinne można stosować na każdym etapie życia i przynoszą one korzyści zdrowotne. Od lat 50. XX wieku naukowcy prowadzą – na setkach tysięcy wegetarian – badania epidemiologiczne. Wykonuje się też więcej badań klinicznych poświęconych tym dietom. Wzrost popularności diet roślinnych to nieunikniony trend, bo korzyści z ich stosowania potwierdza coraz więcej badań. Na szczęście także w Polsce ukazuje się więcej artykułów, które raczej informują niż straszą.

14-latka wraca ze szkoły i informuje mamę, że zamierza od dzisiaj przejść na wegetarianizm, bo tak zrobiły już wszystkie jej koleżanki. Jak powinna postąpić matka, żeby córka sobie nie zaszkodziła?

Najgorsze co mogłaby zrobić, to na siłę zabronić jej przejścia na wegetarianizm. Wtedy córka pewnie i tak to zrobi, tylko na własną rękę i rzeczywiście sobie zaszkodzi. Więc warto podejść do sprawy spokojnie i wybrać się z nastolatką przede wszystkim do specjalisty w zakresie żywienia po poradę dietetyczną. Ale powinien być to dietetyk, który zna literaturę medyczną na temat wegetarianizmu.

W wieku dojrzewania można sobie pozwolić na eksperymenty żywieniowe?

Powtórzę, nie jako osoba prywatna, tylko przywołując stanowiska amerykańskich, kanadyjskich i brytyjskich stowarzyszeń dietetyków, amerykańskich i kanadyjskich stowarzyszeń pediatrów oraz Departamentu Zdrowia USA: prawidłowo zbilansowana dieta wegetariańska, w tym wegańska, jest odpowiednia dla człowieka na każdym etapie życia.

Oczywiście zaleceń żywieniowych np. dla 14-latki nie można po prostu opublikować w sieci czy podyktować przez telefon. Dieta musi być ściśle dostosowana do wzrostu, masy ciała, aktywności fizycznej, płci itd. Możemy jednak mówić o ogólnych zasadach konstruowania diety roślinnej. Powinna się opierać na 4-5 grupach produktów: warzywach, owocach, produktach pełnoziarnistych, roślinach strączkowych oraz niewielkich ilościach orzechów i pestek. Tzw. laktoowowegetarianizm dopuszcza też mleko, sery i jaja. W przypadku produktów mlecznych, od drugiego roku życia powinno się spożywać produkty o obniżonej zawartości tłuszczu, ponieważ ich regularne spożywanie, szczególnie w formie pełnotłustej, skutkuje podwyższonym stężeniem cholesterolu.

Stanowiska światowych towarzystw pediatrycznych są jednoznaczne: jest to całkowicie bezpieczne. Jednak musi to być dieta odpowiednio zbilansowana i zawsze należy się udać po poradę do wykwalifikowanego w tym temacie dietetyka. Według szacunków, w Stanach Zjednoczonych żyje ok. 7,5 mln wegan, w tym dzieci. Odpowiednio zbilansowana dieta wegetariańska zapewni dziecku wszystkie potrzebne składniki odżywcze. Białko i żelazo znajdują się nie tylko w mięsie: to chyba największy mit dotyczący diet roślinnych. Wspólnie z prof. Januszem Książykiem prowadziłam w Centrum Zdrowia Dziecka w Warszawie badania dzieci 2-10-letnich stosujących diety wegańską, wegetariańską i tradycyjną. Okazało się, że w tych trzech grupach takie parametry jak morfologia krwi, stężenie albumin w surowicy (wskaźnik stanu odżywienia dziecka białkiem) były na takim samym poziomie. Potwierdzają to badania na dzieciach wegetariańskich z innych krajów.Wspomniała Pani, że na dietę roślinną można przejść w każdym wieku. Czy dotyczy to także dzieci?

Może sprzeciw bierze się stąd, że małe dziecko kojarzy się z mlekiem – jak więc mu go odmawiać?

Po pierwsze nie trzeba go odmawiać. Diety wegetariańskie zawierają w sobie też produkty mleczne. Ale jeżeli już ktoś decyduje się na dietę wegańską, można ją odpowiednio skomponować tak, aby nie brakło w niej niczego, co dostarcza mleko. Dla mnie skomponowanie wegańskiej diety właściwej dla małego dziecka jest łatwe, bo wiem, według jakich zasad się to robi. Ale rodzic absolutnie musi udać się do dietetyka. W naszym badaniu często obserwowaliśmy u dzieci wegańskich niedostateczną podaż wapnia w diecie. To wynikało nie tyle z braku nabiału, ale z tego, że rodzice nie wiedzieli, czym go zastąpić. Niestety w Polsce nie wydano do tej pory oficjalnych zaleceń na temat żywienia dzieci wegańskich i wegetariańskich. W wielu krajach zachodnich, m.in. w USA, takie zalecenia istnieją.

A czy na wegetarianizm może sobie pozwolić kobieta w ciąży?

Jak najbardziej. Stanowiska wyżej wymienionych towarzystw są w tej kwestii takie same, jak w przypadku małych dzieci. Tylko znowu: trzeba wiedzieć, jak to zrobić. Wstępne wyniki badań – wymagające jeszcze potwierdzenia – wskazują, że dieta roślinna obniża ryzyko stanu przedrzucawkowego i rzucawkowego.

Jednak w ostatnim czasie wskazano na stosowanie diety wegetariańskiej (a zwłaszcza spożywanie soi) przez matkę w pierwszym i drugim trymestrze ciąży jako na jedną z przyczyn spodziectwa (wady układu moczowego cechującej się nieprawidłowym ujściem cewki moczowej na brzusznej powierzchni prącia) u noworodków.

Do tej pory wykonano trzy badania, które oceniały ryzyko spodziectwa potomstwa związane z wegetariańską dietą matki. Dwa z nich wskazują na zwiększone ryzyko, jedno z nich nie wykazało żadnego związku. Niestety badania te nie były wykonane z dużą dokładnością, np. autorzy jednego z nich sugerowali, że zwiększone ryzyko może wiązać się z wyższym spożyciem soi przez matki wegetarianki, jednakże w badaniu tym nie mierzono spożycia soi przez jego uczestniczki. Inne z tych badań nie znalazło żadnego związku między spożyciem soi przez matki wegetarianki a ryzykiem tej przypadłości. Są one, więc w dużej mierze sprzeczne i na ich podstawie nie możemy wyciągnąć żadnych mocnych wniosków. Nie skłoniły one też żadnego dużego towarzystwa żywieniowego do zmiany pozytywnego stanowiska względem diet roślinnych w ciąży.

Czy są jakieś składniki odżywcze, które trzeba suplementować?

Owszem: witaminę B12, której w produktach roślinnych nie ma. Znajduje się ona wprawdzie w produktach mlecznych i jajkach, ale z badań wynika, że także u laktoowowegetarian jej stężenie we krwi jest zbyt niskie. W Polsce coraz częściej pojawiają się na szczęście w sprzedaży produkty fortyfikowane witaminą B12, np. mleko roślinne (sojowe czy ryżowe). Kwestię sposobu suplementacji dietetyk omawia z każdym pacjentem indywidualnie.

Suplementuje się także witaminę D, ale to zalecenie (wydane przez konsultanta krajowego) dotyczy wszystkich, bez względu na przyjętą dietę, w okresie od października do marca, a w zależności od wyników stężenia witaminy D w surowicy – u niektórych też i w okresie letnim, choć to trzeba indywidualnie omówić z dietetykiem czy lekarzem.

Czyli za pomocą diet roślinnych można osiągnąć korzyści zdrowotne?

Tak, te diety pełnią ważną funkcję w prewencji pierwotnej chorób. Spójne wyniki pochodzące z badań na dziesiątkach tysięcy wegetarian wykazują, że mają oni niższą zachorowalność na chorobę niedokrwienną serca (o ok. 32 proc.), cukrzycę, nadciśnienie tętnicze, zespół metaboliczny, niższe stężenie cholesterolu i niższe BMI.

Ale niezwykle istotna jest również kwestia prewencji wtórnej. Niskotłuszczowa dieta wegańska oparta o niskoprzetworzone produkty jest w stanie obniżyć stężenie cholesterolu w stopniu porównywalnym do leków (o ok. 40 proc.), a także cofnąć zmiany miażdżycowe. Terapia taką dietą została obecnie zaaprobowana przez Amerykański Departament Zdrowia i Amerykanie, którzy kwalifikują się do operacji wszczepienia by-passów czy angioplastyki, są uprawnieni do jej refundowania jako opcji terapeutycznej. Tego typu dieta jest też skuteczniejsza niż diety tradycyjnie zalecane przez towarzystwa diabetologiczne w terapii cukrzycy typu 2 (potwierdzono to w wielu badaniach klinicznych, w tym w dwóch badaniach bardzo wysoko cenionych w medycynie, tzw. badaniach z randomizacją )

Z badań w dziedzinie reumatologii wynika, że diety roślinne, wegetariańskie, wegańskie, czy wręcz surowe wegańskie (witariańskie), skutkują korzystnymi efektami np. przy reumatoloidalnym zapaleniu stawów. Przegląd badań sugeruje, że zmniejszają się pod ich wpływem dolegliwości bólowe, i towarzyszy temu wyciszenie nadreaktywności układu immunologicznego poprzez zmniejszenie stanu zapalnego.

W jednym z programów telewizyjnych powiedziała Pani kiedyś, że dieta roślinna wycisza układ immunologiczny.

W moim poradnictwie żywieniowym współpracuję z reumatologiem dr n. med. Edytą Biernat-Kałużą. W leczeniu pacjentów reumatologicznych stosujemy najczęściej dietę roślinną (choć niekoniecznie w 100 proc. wegańską) ale eliminacyjną – bezglutenową, wykluczającą często też inne antygeny (jak np. białko mleka krowiego, kukurydzę, ryż).

Badania w tej dziedzinie sugerują, że efekt terapeutyczny osiągany jest na trzech poziomach. Po pierwsze następuje wyciszenie reakcji zapalnych organizmu poprzez dietę bogatą w warzywa i owoce, zawierające substancje przeciwzapalne, jak również poprzez unikanie produktów nasilających reakcje zapalne (np. czerwone mięso). Po drugie – ze względu na brak stymulacji układu odpornościowego przez antygeny (na które niektóre osoby reagują z racji uwarunkowań dziedzicznych) organizm produkuje mniej autoprzeciwciał i kompleksów immunologicznych, co skutkuje zmniejszeniem nasilenia procesu chorobowego. Po trzecie zachodzi zmiana bakteryjnej flory jelitowej z prozapalnej na przeciwzapalną. Dziś wiemy, że bakterie w naszym jelicie pozostają w ścisłej komunikacji z naszym układem odpornościowym. Możemy to osiągnąć za pomocą eliminacyjnej diety roślinnej.

Mówię to podstawie nie tylko opublikowanych wyników badań, ale także klinicznych efektów u naszych pacjentów. Diety takie stosujemy z korzystnymi efektami terapeutycznymi w przypadkach wspomnianego reumatoidalnego zapalenia stawów, ale także łuszczycowego i reaktywnego zapalenia stawów, zesztywniającego zapalenia stawów kręgosłupa, a nawet tocznia rumieniowatego układowego. Na naszej stronie internetowej można posłuchać samych pacjentów, którzy po przejściu terapii dietą opowiadają o swoich sukcesach terapeutycznych: http://www.carolina.pl/pacjent/1028-historie_sukcesow_terapeutycznych_pacjentow_cmz_filmy.html

Czy dietę wegańską ocenia Pani wyżej niż laktoowowegetariańską?

Większość badań długoterminowych, kohortowych nie daje jednoznacznej odpowiedzi, która dieta jest najkorzystniejsza z punktu widzenia prewencji chorób. Jednak najnowsze wyniki badania Adventist Heath Study II, prowadzonego na 90 tys. osób (w tym w dużej części na wegetarianach i weganach) wykazują, że weganie dzięki stosowanej diecie w największym stopniu ograniczają u siebie ryzyko wystąpienia cukrzycy, nadciśnienia i zespołu metabolicznego, jak również nadwagi i otyłości. Na kolejnych miejscach plasują się wegetarianie, potem tzw. fish-eaters, a na końcu „wszystkożercy”.

Wróćmy do diety stosowanej prewencyjnie. Czy można przejść na wegetarianizm zarabiając średnią krajową?

To zależy, na jakie produkty się zdecydujemy. Jeśli do diety włączymy papaję, mango i daktyle medjool, to rzeczywiście musimy zarabiać ponadprzeciętnie. Ale takie produkty jak kasze, rośliny strączkowe, soczewica, jabłka, gruszki itp. są niedrogie. Trudniej jest z warzywami i owocami poza sezonem, ale można z powodzeniem stosować mrożonki. Podobną „inwestycję” muszą jednak wykonywać także osoby na diecie tradycyjnej, chcące się zdrowo odżywiać.

Proszę na koniec zaproponować coś zdrowego i smacznego na wegańskie śniadanie.

Warto zjeść np. owsiankę na mleku sojowym, ryżowym czy migdałowym z dodatkiem cynamonu, owoców suszonych albo startego jabłka. Spróbujmy też coraz popularniejszego na zachodzie koktajlu owocowego na mleku roślinnym z dodatkiem zielonych warzyw liściastych. Miksujemy mleko sojowe, mrożone jagody albo maliny, dwa banany, a do tego dodajemy garść szpinaku sałatkowego. A jeśli wolimy coś na słono, proponuję kanapkę z chleba pełnoziarnistego z humusem (pastą z cieciorki) z dodatkiem warzyw albo omlet z tofu.

Muszę wspomnieć, że pacjenci, którzy przechodzą u mnie na dietę w dużej mierze roślinną czy nawet wegetariańską w większości twierdzą, że odkryli zupełnie nowe smaki, a ich żywienie stało się o wiele bardziej urozmaicone.

Rozmawiał:
Maciej Müller

Dieta roślinna leczy.

Wywiad z Małgorzatą Desmond, dietetykiem i specjalistą medycyny żywienia, autorką wielu publikacji w zakresie medycyny żywienia, m.in. na temat niefarmakologicznych perspektyw leczenia cukrzycy, diet wegetariańskich, także ich wpływu na stan zdrowia i rozwój dzieci; ekspertem w programach telewizyjnych oraz radiowych.

Spójne wyniki pochodzące z badań na dziesiątkach tysięcy wegetarian wykazują, że mają oni niższą zachorowalność na chorobę niedokrwienną serca (o ok. 32 proc.), cukrzycę, nadciśnienie tętnicze, zespół metaboliczny, niższe stężenie cholesterolu i niższe BMI.

Jak ocenia Pani społeczne podejście w Polsce do stosowania diet roślinnych? Dużo się różni od zachodniego?

Na Zachodzie kobiety w ciąży czy matki z dziećmi, kiedy informują lekarza o stosowaniu diet wegetariańskich czy wegańskich, zazwyczaj nie spotkają się ze sprzeciwem. Lekarze przyjmują to ze spokojem, sugerując wizytę u dietetyka. Tymczasem z rozmów z rodzicami dzieci biorących udział w moim badaniu w Centrum Zdrowia Dziecka wiem, że niektórzy spotkali się nie tyle z agresją, co nawet odmową prowadzenia ich jako pacjentów, a w skrajnych przypadkach nawet groźbą podania do sądu. Reakcje takie zdarzały się, choć oczywiście nie były regułą.

Skąd ten brak zrozumienia?

Myślę, że częściowo z ignorancji. Studiowałam dużo za granicą i widzę, że w Polsce w programach studiów żywieniowych wegetarianizmowi poświęca się bardzo mało uwagi. Dlatego pokutuje powszechny pogląd, że on szkodzi i powoduje niedobory. To nieprawda, trzeba tylko wiedzieć, jak z takiej diety korzystać.

Stanowiska wszystkich większych organizacji medycznych i żywieniowych na świecie są zgodne: diety roślinne można stosować na każdym etapie życia i przynoszą one korzyści zdrowotne. Od lat 50. XX wieku naukowcy prowadzą – na setkach tysięcy wegetarian – badania epidemiologiczne. Wykonuje się też więcej badań klinicznych poświęconych tym dietom. Wzrost popularności diet roślinnych to nieunikniony trend, bo korzyści z ich stosowania potwierdza coraz więcej badań. Na szczęście także w Polsce ukazuje się więcej artykułów, które raczej informują niż straszą.

14-latka wraca ze szkoły i informuje mamę, że zamierza od dzisiaj przejść na wegetarianizm, bo tak zrobiły już wszystkie jej koleżanki. Jak powinna postąpić matka, żeby córka sobie nie zaszkodziła?

Najgorsze co mogłaby zrobić, to na siłę zabronić jej przejścia na wegetarianizm. Wtedy córka pewnie i tak to zrobi, tylko na własną rękę i rzeczywiście sobie zaszkodzi. Więc warto podejść do sprawy spokojnie i wybrać się z nastolatką przede wszystkim do specjalisty w zakresie żywienia po poradę dietetyczną. Ale powinien być to dietetyk, który zna literaturę medyczną na temat wegetarianizmu.

W wieku dojrzewania można sobie pozwolić na eksperymenty żywieniowe?

Powtórzę, nie jako osoba prywatna, tylko przywołując stanowiska amerykańskich, kanadyjskich i brytyjskich stowarzyszeń dietetyków, amerykańskich i kanadyjskich stowarzyszeń pediatrów oraz Departamentu Zdrowia USA: prawidłowo zbilansowana dieta wegetariańska, w tym wegańska, jest odpowiednia dla człowieka na każdym etapie życia.

Oczywiście zaleceń żywieniowych np. dla 14-latki nie można po prostu opublikować w sieci czy podyktować przez telefon. Dieta musi być ściśle dostosowana do wzrostu, masy ciała, aktywności fizycznej, płci itd. Możemy jednak mówić o ogólnych zasadach konstruowania diety roślinnej. Powinna się opierać na 4-5 grupach produktów: warzywach, owocach, produktach pełnoziarnistych, roślinach strączkowych oraz niewielkich ilościach orzechów i pestek. Tzw. laktoowowegetarianizm dopuszcza też mleko, sery i jaja. W przypadku produktów mlecznych, od drugiego roku życia powinno się spożywać produkty o obniżonej zawartości tłuszczu, ponieważ ich regularne spożywanie, szczególnie w formie pełnotłustej, skutkuje podwyższonym stężeniem cholesterolu.

Stanowiska światowych towarzystw pediatrycznych są jednoznaczne: jest to całkowicie bezpieczne. Jednak musi to być dieta odpowiednio zbilansowana i zawsze należy się udać po poradę do wykwalifikowanego w tym temacie dietetyka. Według szacunków, w Stanach Zjednoczonych żyje ok. 7,5 mln wegan, w tym dzieci. Odpowiednio zbilansowana dieta wegetariańska zapewni dziecku wszystkie potrzebne składniki odżywcze. Białko i żelazo znajdują się nie tylko w mięsie: to chyba największy mit dotyczący diet roślinnych. Wspólnie z prof. Januszem Książykiem prowadziłam w Centrum Zdrowia Dziecka w Warszawie badania dzieci 2-10-letnich stosujących diety wegańską, wegetariańską i tradycyjną. Okazało się, że w tych trzech grupach takie parametry jak morfologia krwi, stężenie albumin w surowicy (wskaźnik stanu odżywienia dziecka białkiem) były na takim samym poziomie. Potwierdzają to badania na dzieciach wegetariańskich z innych krajów.Wspomniała Pani, że na dietę roślinną można przejść w każdym wieku. Czy dotyczy to także dzieci?

Może sprzeciw bierze się stąd, że małe dziecko kojarzy się z mlekiem – jak więc mu go odmawiać?

Po pierwsze nie trzeba go odmawiać. Diety wegetariańskie zawierają w sobie też produkty mleczne. Ale jeżeli już ktoś decyduje się na dietę wegańską, można ją odpowiednio skomponować tak, aby nie brakło w niej niczego, co dostarcza mleko. Dla mnie skomponowanie wegańskiej diety właściwej dla małego dziecka jest łatwe, bo wiem, według jakich zasad się to robi. Ale rodzic absolutnie musi udać się do dietetyka. W naszym badaniu często obserwowaliśmy u dzieci wegańskich niedostateczną podaż wapnia w diecie. To wynikało nie tyle z braku nabiału, ale z tego, że rodzice nie wiedzieli, czym go zastąpić. Niestety w Polsce nie wydano do tej pory oficjalnych zaleceń na temat żywienia dzieci wegańskich i wegetariańskich. W wielu krajach zachodnich, m.in. w USA, takie zalecenia istnieją.

A czy na wegetarianizm może sobie pozwolić kobieta w ciąży?

Jak najbardziej. Stanowiska wyżej wymienionych towarzystw są w tej kwestii takie same, jak w przypadku małych dzieci. Tylko znowu: trzeba wiedzieć, jak to zrobić. Wstępne wyniki badań – wymagające jeszcze potwierdzenia – wskazują, że dieta roślinna obniża ryzyko stanu przedrzucawkowego i rzucawkowego.

Jednak w ostatnim czasie wskazano na stosowanie diety wegetariańskiej (a zwłaszcza spożywanie soi) przez matkę w pierwszym i drugim trymestrze ciąży jako na jedną z przyczyn spodziectwa (wady układu moczowego cechującej się nieprawidłowym ujściem cewki moczowej na brzusznej powierzchni prącia) u noworodków.

Do tej pory wykonano trzy badania, które oceniały ryzyko spodziectwa potomstwa związane z wegetariańską dietą matki. Dwa z nich wskazują na zwiększone ryzyko, jedno z nich nie wykazało żadnego związku. Niestety badania te nie były wykonane z dużą dokładnością, np. autorzy jednego z nich sugerowali, że zwiększone ryzyko może wiązać się z wyższym spożyciem soi przez matki wegetarianki, jednakże w badaniu tym nie mierzono spożycia soi przez jego uczestniczki. Inne z tych badań nie znalazło żadnego związku między spożyciem soi przez matki wegetarianki a ryzykiem tej przypadłości. Są one, więc w dużej mierze sprzeczne i na ich podstawie nie możemy wyciągnąć żadnych mocnych wniosków. Nie skłoniły one też żadnego dużego towarzystwa żywieniowego do zmiany pozytywnego stanowiska względem diet roślinnych w ciąży.

Czy są jakieś składniki odżywcze, które trzeba suplementować?

Owszem: witaminę B12, której w produktach roślinnych nie ma. Znajduje się ona wprawdzie w produktach mlecznych i jajkach, ale z badań wynika, że także u laktoowowegetarian jej stężenie we krwi jest zbyt niskie. W Polsce coraz częściej pojawiają się na szczęście w sprzedaży produkty fortyfikowane witaminą B12, np. mleko roślinne (sojowe czy ryżowe). Kwestię sposobu suplementacji dietetyk omawia z każdym pacjentem indywidualnie.

Suplementuje się także witaminę D, ale to zalecenie (wydane przez konsultanta krajowego) dotyczy wszystkich, bez względu na przyjętą dietę, w okresie od października do marca, a w zależności od wyników stężenia witaminy D w surowicy – u niektórych też i w okresie letnim, choć to trzeba indywidualnie omówić z dietetykiem czy lekarzem.

Czyli za pomocą diet roślinnych można osiągnąć korzyści zdrowotne?

Tak, te diety pełnią ważną funkcję w prewencji pierwotnej chorób. Spójne wyniki pochodzące z badań na dziesiątkach tysięcy wegetarian wykazują, że mają oni niższą zachorowalność na chorobę niedokrwienną serca (o ok. 32 proc.), cukrzycę, nadciśnienie tętnicze, zespół metaboliczny, niższe stężenie cholesterolu i niższe BMI.

Ale niezwykle istotna jest również kwestia prewencji wtórnej. Niskotłuszczowa dieta wegańska oparta o niskoprzetworzone produkty jest w stanie obniżyć stężenie cholesterolu w stopniu porównywalnym do leków (o ok. 40 proc.), a także cofnąć zmiany miażdżycowe. Terapia taką dietą została obecnie zaaprobowana przez Amerykański Departament Zdrowia i Amerykanie, którzy kwalifikują się do operacji wszczepienia by-passów czy angioplastyki, są uprawnieni do jej refundowania jako opcji terapeutycznej. Tego typu dieta jest też skuteczniejsza niż diety tradycyjnie zalecane przez towarzystwa diabetologiczne w terapii cukrzycy typu 2 (potwierdzono to w wielu badaniach klinicznych, w tym w dwóch badaniach bardzo wysoko cenionych w medycynie, tzw. badaniach z randomizacją )

Z badań w dziedzinie reumatologii wynika, że diety roślinne, wegetariańskie, wegańskie, czy wręcz surowe wegańskie (witariańskie), skutkują korzystnymi efektami np. przy reumatoloidalnym zapaleniu stawów. Przegląd badań sugeruje, że zmniejszają się pod ich wpływem dolegliwości bólowe, i towarzyszy temu wyciszenie nadreaktywności układu immunologicznego poprzez zmniejszenie stanu zapalnego.

W jednym z programów telewizyjnych powiedziała Pani kiedyś, że dieta roślinna wycisza układ immunologiczny.

W moim poradnictwie żywieniowym współpracuję z reumatologiem dr n. med. Edytą Biernat-Kałużą. W leczeniu pacjentów reumatologicznych stosujemy najczęściej dietę roślinną (choć niekoniecznie w 100 proc. wegańską) ale eliminacyjną – bezglutenową, wykluczającą często też inne antygeny (jak np. białko mleka krowiego, kukurydzę, ryż).

Badania w tej dziedzinie sugerują, że efekt terapeutyczny osiągany jest na trzech poziomach. Po pierwsze następuje wyciszenie reakcji zapalnych organizmu poprzez dietę bogatą w warzywa i owoce, zawierające substancje przeciwzapalne, jak również poprzez unikanie produktów nasilających reakcje zapalne (np. czerwone mięso). Po drugie – ze względu na brak stymulacji układu odpornościowego przez antygeny (na które niektóre osoby reagują z racji uwarunkowań dziedzicznych) organizm produkuje mniej autoprzeciwciał i kompleksów immunologicznych, co skutkuje zmniejszeniem nasilenia procesu chorobowego. Po trzecie zachodzi zmiana bakteryjnej flory jelitowej z prozapalnej na przeciwzapalną. Dziś wiemy, że bakterie w naszym jelicie pozostają w ścisłej komunikacji z naszym układem odpornościowym. Możemy to osiągnąć za pomocą eliminacyjnej diety roślinnej.

Mówię to podstawie nie tylko opublikowanych wyników badań, ale także klinicznych efektów u naszych pacjentów. Diety takie stosujemy z korzystnymi efektami terapeutycznymi w przypadkach wspomnianego reumatoidalnego zapalenia stawów, ale także łuszczycowego i reaktywnego zapalenia stawów, zesztywniającego zapalenia stawów kręgosłupa, a nawet tocznia rumieniowatego układowego. Na naszej stronie internetowej można posłuchać samych pacjentów, którzy po przejściu terapii dietą opowiadają o swoich sukcesach terapeutycznych: http://www.carolina.pl/pacjent/1028-historie_sukcesow_terapeutycznych_pacjentow_cmz_filmy.html

Czy dietę wegańską ocenia Pani wyżej niż laktoowowegetariańską?

Większość badań długoterminowych, kohortowych nie daje jednoznacznej odpowiedzi, która dieta jest najkorzystniejsza z punktu widzenia prewencji chorób. Jednak najnowsze wyniki badania Adventist Heath Study II, prowadzonego na 90 tys. osób (w tym w dużej części na wegetarianach i weganach) wykazują, że weganie dzięki stosowanej diecie w największym stopniu ograniczają u siebie ryzyko wystąpienia cukrzycy, nadciśnienia i zespołu metabolicznego, jak również nadwagi i otyłości. Na kolejnych miejscach plasują się wegetarianie, potem tzw. fish-eaters, a na końcu „wszystkożercy”.

Wróćmy do diety stosowanej prewencyjnie. Czy można przejść na wegetarianizm zarabiając średnią krajową?

To zależy, na jakie produkty się zdecydujemy. Jeśli do diety włączymy papaję, mango i daktyle medjool, to rzeczywiście musimy zarabiać ponadprzeciętnie. Ale takie produkty jak kasze, rośliny strączkowe, soczewica, jabłka, gruszki itp. są niedrogie. Trudniej jest z warzywami i owocami poza sezonem, ale można z powodzeniem stosować mrożonki. Podobną „inwestycję” muszą jednak wykonywać także osoby na diecie tradycyjnej, chcące się zdrowo odżywiać.

Proszę na koniec zaproponować coś zdrowego i smacznego na wegańskie śniadanie.

Warto zjeść np. owsiankę na mleku sojowym, ryżowym czy migdałowym z dodatkiem cynamonu, owoców suszonych albo startego jabłka. Spróbujmy też coraz popularniejszego na zachodzie koktajlu owocowego na mleku roślinnym z dodatkiem zielonych warzyw liściastych. Miksujemy mleko sojowe, mrożone jagody albo maliny, dwa banany, a do tego dodajemy garść szpinaku sałatkowego. A jeśli wolimy coś na słono, proponuję kanapkę z chleba pełnoziarnistego z humusem (pastą z cieciorki) z dodatkiem warzyw albo omlet z tofu.

Muszę wspomnieć, że pacjenci, którzy przechodzą u mnie na dietę w dużej mierze roślinną czy nawet wegetariańską w większości twierdzą, że odkryli zupełnie nowe smaki, a ich żywienie stało się o wiele bardziej urozmaicone.

Rozmawiał:
Maciej Müller

Wapń – Wapń, którego potrzebujemy do budowy mocnych kości, znajduje się w zielonych liściastych warzywach, w tofu, w mleku sojowym wzbogacanym w ten pierwiastek oraz wielu innych produktach, które mogą być spożywane przez wegan.

Nasze kości zawierają bardzo dużą ilość wapnia, który zapewnia im odporność i sztywność. Wapń jest niezbędny również dla prawidłowego funkcjonowania układu nerwowego i mięśni oraz wpływa na krzepliwość krwi. Te zadania są tak ważne dla przetrwania organizmu, że gdy dieta jest zbyt uboga w wapń organizm zaczyna wyciągać go z kości. Dlatego niezwykle istotna jest dbałość o dostarczanie w pożywieniu odpowiedniej ilości tego pierwiastka.

W diecie wegańskiej doskonałymi źródłami wapnia są zielone warzywa, takie jak: brokuł, kapusta, kapusta pekińska, jarmuż, a także soja, tofu i różnego rodzaju produkty wzbogacane (np. soki, płatki śniadaniowe). Ziarna, fasole, owoce i warzywa inne niż wymienione wyżej mogą przyczyniać się do lepszego wchłaniania wapnia i dostarczać jego niewielkie ilości, jednak nie mogą zastąpić kluczowych pokarmów wskazanych na początku. Nie ma jednak podstaw by sądzić, że dieta roślinna jest uboższa w ten cenny pierwiastek. Wystarczy przeanalizować tabele wartości odżywczych, by przekonać się, że ok. 100 g tofu zawiera tyle samo wapnia co szklanka krowiego mleka.

Zawartość wapnia w tofu zależy od tego jaka substancja została użyta jako koagulant. Dwoma najpopularniejszymi koagulantami stosowanymi w produkcji tofu są siarczan wapnia oraz chlorek magnezu. Zastosowana substancja powinna być wymieniona jako składnik na opakowaniu gotowego produktu. Tofu wyprodukowane z użyciem siarczanu wapnia będzie zawierało więcej wapnia niż to wyprodukowane przy użyciu chlorku magnezu.

Innymi czynnikami wpływającymi na zdrowie kości są witamina D, sód oraz aktywność fizyczna. Witamina D zwiększa przyswajalność wapnia. Natomiast sód zwiększa ilość wapnia traconego z moczem (ok. 20 mg wapnia jest tracone z każdym gramem sodu). Diety bogate w sód są łączone z niską gęstością kości. Regularne ćwiczenia typu chodzenie czy bieganie pozwalają utrzymać zdrowe i silne kości.

Przykłady wegańskich produktów bogatych w wapń:

    100 g tofu – 200-420 mg wapnia

    szklanka ugotowanego jarmużu – 179 mg wapnia

    szklanka ugotowanej kapusty – 158 mg wapnia

    2 łyżki stołowe tahini – 128 mg wapnia

    szklanka ugotowanej białej fasoli – 126 mg wapnia

    ćwierć szklanki migdałów – 94 mg wapnia

    szklanka ugotowanego brokuła – 62 mg wapnia

Wapń

Wapń, którego potrzebujemy do budowy mocnych kości, znajduje się w zielonych liściastych warzywach, w tofu, w mleku sojowym wzbogacanym w ten pierwiastek oraz wielu innych produktach, które mogą być spożywane przez wegan.

Nasze kości zawierają bardzo dużą ilość wapnia, który zapewnia im odporność i sztywność. Wapń jest niezbędny również dla prawidłowego funkcjonowania układu nerwowego i mięśni oraz wpływa na krzepliwość krwi. Te zadania są tak ważne dla przetrwania organizmu, że gdy dieta jest zbyt uboga w wapń organizm zaczyna wyciągać go z kości. Dlatego niezwykle istotna jest dbałość o dostarczanie w pożywieniu odpowiedniej ilości tego pierwiastka.

W diecie wegańskiej doskonałymi źródłami wapnia są zielone warzywa, takie jak: brokuł, kapusta, kapusta pekińska, jarmuż, a także soja, tofu i różnego rodzaju produkty wzbogacane (np. soki, płatki śniadaniowe). Ziarna, fasole, owoce i warzywa inne niż wymienione wyżej mogą przyczyniać się do lepszego wchłaniania wapnia i dostarczać jego niewielkie ilości, jednak nie mogą zastąpić kluczowych pokarmów wskazanych na początku. Nie ma jednak podstaw by sądzić, że dieta roślinna jest uboższa w ten cenny pierwiastek. Wystarczy przeanalizować tabele wartości odżywczych, by przekonać się, że ok. 100 g tofu zawiera tyle samo wapnia co szklanka krowiego mleka.

Zawartość wapnia w tofu zależy od tego jaka substancja została użyta jako koagulant. Dwoma najpopularniejszymi koagulantami stosowanymi w produkcji tofu są siarczan wapnia oraz chlorek magnezu. Zastosowana substancja powinna być wymieniona jako składnik na opakowaniu gotowego produktu. Tofu wyprodukowane z użyciem siarczanu wapnia będzie zawierało więcej wapnia niż to wyprodukowane przy użyciu chlorku magnezu.

Innymi czynnikami wpływającymi na zdrowie kości są witamina D, sód oraz aktywność fizyczna. Witamina D zwiększa przyswajalność wapnia. Natomiast sód zwiększa ilość wapnia traconego z moczem (ok. 20 mg wapnia jest tracone z każdym gramem sodu). Diety bogate w sód są łączone z niską gęstością kości. Regularne ćwiczenia typu chodzenie czy bieganie pozwalają utrzymać zdrowe i silne kości.

Przykłady wegańskich produktów bogatych w wapń:

100 g tofu – 200-420 mg wapnia

szklanka ugotowanego jarmużu – 179 mg wapnia

szklanka ugotowanej kapusty – 158 mg wapnia

2 łyżki stołowe tahini – 128 mg wapnia

szklanka ugotowanej białej fasoli – 126 mg wapnia

ćwierć szklanki migdałów – 94 mg wapnia

szklanka ugotowanego brokuła – 62 mg wapnia

Żelazo! – Chcących przejść na dietę roślinną często straszy się anemią, osłabieniem organizmu i innymi niekorzyściami zdrowotnymi, które mają rzekomo wynikać z wyeliminowania z diety nabiału, mięsa i jajek. Straszy się niedoborami białka, wapnia czy właśnie żelaza. Jak się jednak okazuje (sprawdź mój wpis EPIC win) dieta roślinna jest bardzo bogata w żelazo. Wszystkie kontrowersje dookoła tego pierwiastka są skutkiem krążących w obiegu mitów i braku rzetelnej wiedzy. Żadne z przeprowadzonych badań nie wykazały, że anemia spowodowana niedoborem żelaza lub zmniejszona ilość hemoglobiny we krwi występuję częściej u wegan niż wszystkożerców.[1] Oczywiście są pewne kwestie, na które należy zwrócić szczególną uwagę przy odpowiednim bilansowaniu diety. Jeśli chcesz wiedzieć więcej, czytaj dalej…

Żelazo wchodzi w skład wielu białek oraz enzymów produkowanych i występujących w organizmie. Jego najważniejszą funkcją jest transport tlenu. 2/3 żelaza znajdującego się w ludzkim ciele zawiera hemoglobina – białko wchodzące w skład erytrocytów, które transportuje tlen do komórek. Z tego powodu jest to bardzo ważny pierwiastek w diecie każdego sportowca.

Niedobór żelaza powoduje przede wszystkim:

    nadmierne zmęczenie,
    obniżenie odporności,
    pogorszenie wydolności sercowo-naczyniowej.

U osób z niedoborem występować może również zapalenie języka, które rozpoznać można na przykład po „wysepkach” jakie tworzą się na języku (tzw. język geograficzny). Charakterystyczne objawy anemii lub niedokrwistości to blada skóra oraz łamliwe włosy i paznokcie.
Dzienne zapotrzebowanie na żelazo wynosi u mężczyzn w wieku 19-50 lat 8 mg dziennie, u kobiet – 18 mg. Potem norma spada do 8 mg dla obu płci[2].

W żywności występują dwa rodzaje żelaza:

    hemowe – powstające w hemoglobinie, a więc znajdujące się w mięsie;
    niehemowe – występujące w roślinach.

Prawdą jest, że żelazo niehemowe ma gorszą przyswajalność (10%) niż hemowe (18%). Jednakże żelazo niehemowe jest bardziej wrażliwe na niskie zapasy tego pierwiastka we krwi, wykazuje się większą skutecznością wchłaniania. Innymi słowy, jeśli w organizmie brakuje żelaza lub jest go bardzo mało to właśnie jego niehemowe odmiana przyswajać się będzie lepiej[3]. Do tego wszystkiego należy dodać cholesterol i nasycone kwasy tłuszczowe, w które obfituje mięso. Nie wspomnę o antybiotykach, hormonach, sterydach…

Warto wziąć pod uwagę również fakt, że wykazano związek pomiędzy wysokim stężeniem żelaza hemowego we krwi a podwyższoną insulinoodpornością i występowaniem chorób serca, raka czy obniżoną wydolnością. Podobnie zresztą jak przy suplementach, które dodatkowo przyspieszają proces starzenia ze względu na swoje prooksydacyjne działanie[4].

Zapotrzebowanie na żelazo można bez problemu zaspokoić odpowiednio zaplanowaną dietą roślinną. Należy pamiętać, że istnieją substancje, które hamują przyswajanie tego pierwiastka. Są to:

    fityniany (występujące w roślinach strąkowych i produktach pełnoziarnistych);
    wapń z produktów mlecznych;
    herbata, kawa, kakao;
    błonnik.
Aby zneutralizować fityniany wystarczy namoczyć kilka godzin strąki czy orzechy przed spożyciem. Można też dodawać do posiłku substancje, które zwiększają absorpcje żelaza:

    witamina C;
    beta-karoten;
    witamina A.

Dobrze jest więc np. dodać do miski płatków owsianych garść żurawiny, parę truskawek czy kilka plastrów pomarańczy albo wymienione owoce zmiksować z zielonymi liśćmi (szpinak, jarmuż, botwina).
Jakie posiłki spożywać, by zapewnić sobie odpowiednią ilość żelaza? Możliwości jest wiele! Sałatka z tofu, pomidorów suszonych, szpinaku, sałaty i oliwek. Płatki owsiane z mlekiem roślinnym suszoną żurawiną i ulubionym świeżym owocem. Pestki dyni i rodzynki jako przekąska między posiłkami. Pasta z ciecierzycy albo soczewicy. Zielone smoothie z liści szpinaku, botwiny, bananów i truskawek lub brzoskwiń. I wiele, wiele innych…

Jeśli masz coś do dodania, jakieś własne doświadczenia, ciekawe obserwacje, nowe informacje – śmiało, podziel się nimi w komentarzu!

Żelazo!

Chcących przejść na dietę roślinną często straszy się anemią, osłabieniem organizmu i innymi niekorzyściami zdrowotnymi, które mają rzekomo wynikać z wyeliminowania z diety nabiału, mięsa i jajek. Straszy się niedoborami białka, wapnia czy właśnie żelaza. Jak się jednak okazuje (sprawdź mój wpis EPIC win) dieta roślinna jest bardzo bogata w żelazo. Wszystkie kontrowersje dookoła tego pierwiastka są skutkiem krążących w obiegu mitów i braku rzetelnej wiedzy. Żadne z przeprowadzonych badań nie wykazały, że anemia spowodowana niedoborem żelaza lub zmniejszona ilość hemoglobiny we krwi występuję częściej u wegan niż wszystkożerców.[1] Oczywiście są pewne kwestie, na które należy zwrócić szczególną uwagę przy odpowiednim bilansowaniu diety. Jeśli chcesz wiedzieć więcej, czytaj dalej…

Żelazo wchodzi w skład wielu białek oraz enzymów produkowanych i występujących w organizmie. Jego najważniejszą funkcją jest transport tlenu. 2/3 żelaza znajdującego się w ludzkim ciele zawiera hemoglobina – białko wchodzące w skład erytrocytów, które transportuje tlen do komórek. Z tego powodu jest to bardzo ważny pierwiastek w diecie każdego sportowca.

Niedobór żelaza powoduje przede wszystkim:

nadmierne zmęczenie,
obniżenie odporności,
pogorszenie wydolności sercowo-naczyniowej.

U osób z niedoborem występować może również zapalenie języka, które rozpoznać można na przykład po „wysepkach” jakie tworzą się na języku (tzw. język geograficzny). Charakterystyczne objawy anemii lub niedokrwistości to blada skóra oraz łamliwe włosy i paznokcie.
Dzienne zapotrzebowanie na żelazo wynosi u mężczyzn w wieku 19-50 lat 8 mg dziennie, u kobiet – 18 mg. Potem norma spada do 8 mg dla obu płci[2].

W żywności występują dwa rodzaje żelaza:

hemowe – powstające w hemoglobinie, a więc znajdujące się w mięsie;
niehemowe – występujące w roślinach.

Prawdą jest, że żelazo niehemowe ma gorszą przyswajalność (10%) niż hemowe (18%). Jednakże żelazo niehemowe jest bardziej wrażliwe na niskie zapasy tego pierwiastka we krwi, wykazuje się większą skutecznością wchłaniania. Innymi słowy, jeśli w organizmie brakuje żelaza lub jest go bardzo mało to właśnie jego niehemowe odmiana przyswajać się będzie lepiej[3]. Do tego wszystkiego należy dodać cholesterol i nasycone kwasy tłuszczowe, w które obfituje mięso. Nie wspomnę o antybiotykach, hormonach, sterydach…

Warto wziąć pod uwagę również fakt, że wykazano związek pomiędzy wysokim stężeniem żelaza hemowego we krwi a podwyższoną insulinoodpornością i występowaniem chorób serca, raka czy obniżoną wydolnością. Podobnie zresztą jak przy suplementach, które dodatkowo przyspieszają proces starzenia ze względu na swoje prooksydacyjne działanie[4].

Zapotrzebowanie na żelazo można bez problemu zaspokoić odpowiednio zaplanowaną dietą roślinną. Należy pamiętać, że istnieją substancje, które hamują przyswajanie tego pierwiastka. Są to:

fityniany (występujące w roślinach strąkowych i produktach pełnoziarnistych);
wapń z produktów mlecznych;
herbata, kawa, kakao;
błonnik.
Aby zneutralizować fityniany wystarczy namoczyć kilka godzin strąki czy orzechy przed spożyciem. Można też dodawać do posiłku substancje, które zwiększają absorpcje żelaza:

witamina C;
beta-karoten;
witamina A.

Dobrze jest więc np. dodać do miski płatków owsianych garść żurawiny, parę truskawek czy kilka plastrów pomarańczy albo wymienione owoce zmiksować z zielonymi liśćmi (szpinak, jarmuż, botwina).
Jakie posiłki spożywać, by zapewnić sobie odpowiednią ilość żelaza? Możliwości jest wiele! Sałatka z tofu, pomidorów suszonych, szpinaku, sałaty i oliwek. Płatki owsiane z mlekiem roślinnym suszoną żurawiną i ulubionym świeżym owocem. Pestki dyni i rodzynki jako przekąska między posiłkami. Pasta z ciecierzycy albo soczewicy. Zielone smoothie z liści szpinaku, botwiny, bananów i truskawek lub brzoskwiń. I wiele, wiele innych…

Jeśli masz coś do dodania, jakieś własne doświadczenia, ciekawe obserwacje, nowe informacje – śmiało, podziel się nimi w komentarzu!