Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation

Szukaj


 

Znalazłem 34 takie materiały
Wapń – Wapń, którego potrzebujemy do budowy mocnych kości, znajduje się w zielonych liściastych warzywach, w tofu, w mleku sojowym wzbogacanym w ten pierwiastek oraz wielu innych produktach, które mogą być spożywane przez wegan.

Nasze kości zawierają bardzo dużą ilość wapnia, który zapewnia im odporność i sztywność. Wapń jest niezbędny również dla prawidłowego funkcjonowania układu nerwowego i mięśni oraz wpływa na krzepliwość krwi. Te zadania są tak ważne dla przetrwania organizmu, że gdy dieta jest zbyt uboga w wapń organizm zaczyna wyciągać go z kości. Dlatego niezwykle istotna jest dbałość o dostarczanie w pożywieniu odpowiedniej ilości tego pierwiastka.

W diecie wegańskiej doskonałymi źródłami wapnia są zielone warzywa, takie jak: brokuł, kapusta, kapusta pekińska, jarmuż, a także soja, tofu i różnego rodzaju produkty wzbogacane (np. soki, płatki śniadaniowe). Ziarna, fasole, owoce i warzywa inne niż wymienione wyżej mogą przyczyniać się do lepszego wchłaniania wapnia i dostarczać jego niewielkie ilości, jednak nie mogą zastąpić kluczowych pokarmów wskazanych na początku. Nie ma jednak podstaw by sądzić, że dieta roślinna jest uboższa w ten cenny pierwiastek. Wystarczy przeanalizować tabele wartości odżywczych, by przekonać się, że ok. 100 g tofu zawiera tyle samo wapnia co szklanka krowiego mleka.

Zawartość wapnia w tofu zależy od tego jaka substancja została użyta jako koagulant. Dwoma najpopularniejszymi koagulantami stosowanymi w produkcji tofu są siarczan wapnia oraz chlorek magnezu. Zastosowana substancja powinna być wymieniona jako składnik na opakowaniu gotowego produktu. Tofu wyprodukowane z użyciem siarczanu wapnia będzie zawierało więcej wapnia niż to wyprodukowane przy użyciu chlorku magnezu.

Innymi czynnikami wpływającymi na zdrowie kości są witamina D, sód oraz aktywność fizyczna. Witamina D zwiększa przyswajalność wapnia. Natomiast sód zwiększa ilość wapnia traconego z moczem (ok. 20 mg wapnia jest tracone z każdym gramem sodu). Diety bogate w sód są łączone z niską gęstością kości. Regularne ćwiczenia typu chodzenie czy bieganie pozwalają utrzymać zdrowe i silne kości.

Przykłady wegańskich produktów bogatych w wapń:

    100 g tofu – 200-420 mg wapnia

    szklanka ugotowanego jarmużu – 179 mg wapnia

    szklanka ugotowanej kapusty – 158 mg wapnia

    2 łyżki stołowe tahini – 128 mg wapnia

    szklanka ugotowanej białej fasoli – 126 mg wapnia

    ćwierć szklanki migdałów – 94 mg wapnia

    szklanka ugotowanego brokuła – 62 mg wapnia

Wapń

Wapń, którego potrzebujemy do budowy mocnych kości, znajduje się w zielonych liściastych warzywach, w tofu, w mleku sojowym wzbogacanym w ten pierwiastek oraz wielu innych produktach, które mogą być spożywane przez wegan.

Nasze kości zawierają bardzo dużą ilość wapnia, który zapewnia im odporność i sztywność. Wapń jest niezbędny również dla prawidłowego funkcjonowania układu nerwowego i mięśni oraz wpływa na krzepliwość krwi. Te zadania są tak ważne dla przetrwania organizmu, że gdy dieta jest zbyt uboga w wapń organizm zaczyna wyciągać go z kości. Dlatego niezwykle istotna jest dbałość o dostarczanie w pożywieniu odpowiedniej ilości tego pierwiastka.

W diecie wegańskiej doskonałymi źródłami wapnia są zielone warzywa, takie jak: brokuł, kapusta, kapusta pekińska, jarmuż, a także soja, tofu i różnego rodzaju produkty wzbogacane (np. soki, płatki śniadaniowe). Ziarna, fasole, owoce i warzywa inne niż wymienione wyżej mogą przyczyniać się do lepszego wchłaniania wapnia i dostarczać jego niewielkie ilości, jednak nie mogą zastąpić kluczowych pokarmów wskazanych na początku. Nie ma jednak podstaw by sądzić, że dieta roślinna jest uboższa w ten cenny pierwiastek. Wystarczy przeanalizować tabele wartości odżywczych, by przekonać się, że ok. 100 g tofu zawiera tyle samo wapnia co szklanka krowiego mleka.

Zawartość wapnia w tofu zależy od tego jaka substancja została użyta jako koagulant. Dwoma najpopularniejszymi koagulantami stosowanymi w produkcji tofu są siarczan wapnia oraz chlorek magnezu. Zastosowana substancja powinna być wymieniona jako składnik na opakowaniu gotowego produktu. Tofu wyprodukowane z użyciem siarczanu wapnia będzie zawierało więcej wapnia niż to wyprodukowane przy użyciu chlorku magnezu.

Innymi czynnikami wpływającymi na zdrowie kości są witamina D, sód oraz aktywność fizyczna. Witamina D zwiększa przyswajalność wapnia. Natomiast sód zwiększa ilość wapnia traconego z moczem (ok. 20 mg wapnia jest tracone z każdym gramem sodu). Diety bogate w sód są łączone z niską gęstością kości. Regularne ćwiczenia typu chodzenie czy bieganie pozwalają utrzymać zdrowe i silne kości.

Przykłady wegańskich produktów bogatych w wapń:

100 g tofu – 200-420 mg wapnia

szklanka ugotowanego jarmużu – 179 mg wapnia

szklanka ugotowanej kapusty – 158 mg wapnia

2 łyżki stołowe tahini – 128 mg wapnia

szklanka ugotowanej białej fasoli – 126 mg wapnia

ćwierć szklanki migdałów – 94 mg wapnia

szklanka ugotowanego brokuła – 62 mg wapnia

Odporność u dziecka. – OBNIŻONA ODPORNOŚĆ

Obniżona odporność powoduje, że dziecko szybciej zapada na różne choroby i jest podatne na działanie bakterii czy wirusów. Spadek odporności jest spowodowany nieprawidłową dietą, brakiem snu czy aktywności fizycznej. Wówczas, jeśli dziecko uczęszcza do przedszkola, szybciej „łapie” infekcje od rówieśników i częściej choruje. Można temu zapobiec poprzez wzmacnianie odporności. Zobacz, jak można zapobiegać chorobom i jak wzmocnić odporność dziecka w wieku przedszkolnym.

ODPORNOŚĆ DZIECKA W WIEKU PRZEDSZKOLNYM

Jak wiadomo, odporność dziecka zaczyna się kształtować już w trakcie jego życia płodowego. Następnie, wraz z mlekiem matki dziecko otrzymuje przeciwciała, które uodparniają je m.in. na choroby alergiczne. Do 2. roku życia odporność dziecka jest nadal obniżona. Jeśli dziecko zostało posłane do żłobka, choruje częściej, ale też zaczyna uodparniać się na przyszłość. Niestety, jeszcze w wieku przedszkolnym dziecko ma nie w pełni wykształconą odporność. Wciąż obniżony jest poziom przeciwciał IgA, które występują na bonach śluzowych układu pokarmowego, oddechowego, moczowego i płciowego. Ich rolą jest natychmiastowe reagowanie na ciała obce dostające się do organizmu. Przeciwciała stanowią rodzaj „pierwszej linii obrony” organizmu. Obniżona odporność organizmu dziecka w okresie przedszkolnym wynika także z faktu, że bardzo intensywnie przeżywa ono rozłąkę z rodzicami. Należy pamiętać, że układ odpornościowy jest ściśle powiązany ze wszystkimi układami organizmu, także z układem hormonalnym i nerwowym, które odpowiadają za emocje dziecka. Częstym chorobom dziecka w przedszkolu sprzyja ponadto duże skupisko dzieci. Maluchy razem się bawią, odpoczywają i jedzą, dlatego o rozprzestrzenianie infekcji nie jest trudno.  Układ odpornościowy staje się w pełni dojrzały w wieku szkolnym. Wówczas dziecko rzadziej zapada na różnego rodzaju infekcje.

WZMACNIANIE ODPORNOŚCI

Przedszkole to miejsce, które powoduje, że dziecko choruje częściej. „Łapaniu” infekcji sprzyjają także inne okoliczności. Za spadek odporności przedszkolaka odpowiadają następujące czynniki:

- niewystarczająca ilość snu;
- brak aktywności fizycznej;
- nieodpowiednie ubieranie dziecka;
- narażenie na dym tytoniowy;
- przejście chorób zakaźnych i stosowanie antybiotykoterapii
- pora roku – dzieci szybciej zapadają na infekcje w okresie jesienno-zimowym, gdy przemokną lub przemarzną.
- dieta ubogą w witaminy, składniki mineralne, białko, „dobre” tłuszcze

Obniżona odporność to stan organizmu, w którym jego zdolność do obrony przed drobnoustrojami (bakterie, wirusy, pasożyty) jest zmniejszona, w związku z czym staje się on bardziej podatny na zakażenia. Aby temu zapobiec, należy zadbać o wzmocnienie odporności, co uchroni go przed wieloma dolegliwościami. Jeśli zastanawiasz się,  jak wzmocnić odporność dziecka, powinnaś zastosować się do następujących wskazówek. Po pierwsze, konieczna jest zmiana diety na taką, która będziesz bogata w świeże owoce i warzywa, ryby i białe mięso, płatki owsiane. Po drugie, konieczna jest regularna aktywność. Mogą to być wizyty na basenie, jazda na rowerze czy jazdy na rolkach, a także długie spacery. Nie ma znaczenia, że czasem pogoda nie sprzyja aktywności na świeżym powietrzu. Jeśli tylko ciepło ubierzemy nasze dziecko, to z pewnością nie zmarznie, a taki spacer z pewności posłuży do „zahartowania” jego organizmu.  Przedszkolakowi potrzebna jest także odpowiednia ilość snu i odpoczynku. Pamiętajmy, że jego organizm ciągle jeszcze się rozwija i potrzebuje więcej czasu na regenerację.

/autor:Ewelina Stanios

źródło:parenting.pl/

CO WZMACNIA ODPORNOŚĆ DZIECKA

Jest taki malutki, wydaje się taki kruchy. Tymczasem najbardziej szkodzi mu nadmiar troski. A raczej ta źle pojęta.

Jednym z najczęstszych błędów popełnianych przez niedoświadczonych rodziców jest przegrzewanie dzieci. Tymczasem nie ma powodu, by ubierać malucha cieplej niż siebie. Jedynie kilkutygodniowe, leżące w wózku niemowlę dobrze jest okryć jedną (ale tylko jedną!) dodatkową warstwą. W letni dzień lub gdy kaloryfer mocno grzeje w zupełności wystarczy, jeśli włożysz mu cienkie bawełniane body bez rękawów i przykryjesz cienkim kocykiem albo miękkim ręcznikiem. Raczkujące dziecko także trzeba ubierać lekko, bo jeśli się spoci, może się przeziębić.

Jeśli masz wrażenie, że maluchowi jest chłodno, zanim go opatulisz, sprawdź, czy ma zimny kark (chłodne ręce, stopy czy nos nie świadczą o tym, że maluch przemarzł!). Jeśli nie, to daj sobie spokój z ubieraniem. Natomiast spocony i gorący kark malucha to znak, że jest mu za ciepło. Jeśli jesteście na spacerze, trzeba odkryć lub opuścić budkę albo przestawić wózek w chłodniejsze miejsce, a w mieszkaniu – zdjąć wierzchnią warstwę ubrania i czym prędzej zakręcić kaloryfer.

Zakręć kaloryfer

Przegrzewany maluch ma nie wyćwiczony system termoregulacji – kiedy wyjdzie na dwór, trudniej mu będzie przystosować się do nagłej zmiany temperatury, przez co jest bardziej narażony na przeziębienie. Temperatura w mieszkaniu nie powinna przekraczać 19-20°C. Pokoje trzeba codziennie wietrzyć, a w nocy można dodatkowo nawilżać powietrze (wysuszone śluzówki nie stanowią dobrej zapory dla drobnoustrojów). Możesz wieszać na grzejniku pojemnik z wodą (często go wyparzaj, bo łatwo staje się siedliskiem bakterii) lub mokre ręczniki.

Łóżeczko dziecka powinno stać jak najdalej od kaloryfera, ale też okna (a już na pewno nie na osi okno-drzwi), żeby nie narażać malca na przeciągi.

Nie unikaj spacerów

Najlepszym i najtańszym sposobem wzmacniania odporności są spacery. Ze spaceru można zrezygnować tylko wtedy, gdy mocno wieje lub jest bardzo zimno (poniżej -10°C) bądź panuje bardzo wysoka (ponad 35°C) temperatura.

Kilkudniowe dziecko najpierw trzeba werandować (ubrane stawiać w wózeczku przy otwartym szeroko oknie lub na balkonie), żeby oswoić je z inną niż w mieszkaniu temperaturą. W bezwietrzny, niezbyt chłodny czy upalny dzień można odbyć spacer już z pięciodniowym maluszkiem. Niezależnie od pogody malec powinien spędzać na dworze co najmniej godzinę. Wtedy dobrze śpi, nie marudzi, ma większy apetyt, a jego buzia nabiera kolorów. Spacer ma sens, jeśli odbywacie go po parku czy lesie, z dala od miejskiego kurzu i spalin.

Latem należy wychodzić z dzieckiem poza godzinami największego nasłonecznienia, czyli między 8 a 10 rano i potem po 16.

Dbaj o dietę

Nic tak nie wzmocni malca, jak podawany na żądanie twój pokarm, zawiera on bowiem wszystko, co dla rozwijającego się dziecka jest niezbędne, w tym uodporniające przeciwciała oraz prebiotyki wpływające korzystnie na florę bakteryjną jelit.

W drugim półroczu wprowadza się pierwsze stałe pokarmy. Ważne, aby były one przygotowywane z czystych ekologicznie upraw i hodowli oraz w sposób, który w jak największym stopniu zachowa ich walory odżywcze. W zapobieganiu chorobom największe znaczenie mają:

•  witamina C – poprawia apetyt, wzmacnia odporność. Najwięcej jest jej w owocach kiwi, czarnych porzeczkach, malinach, w owocach cytrusowych, kiszonej kapuście i natce pietruszki.

•  witamina A – zapobiega zakażeniom, poprawia wzrok. Jest w marchewce, morelach, brzoskwiniach, czarnych porzeczkach, jagodach.

•  witaminy z grupy B – wzmacniają organizm, są niezbędne w przemianie białek, tłuszczów i cukrów. Znajdziemy je w warzywach strączkowych, bananach, morelach, śliwkach, figach.

W diecie nie może zabraknąć żelaza, które jest składnikiem czerwonych krwinek.

Wszystkie niezbędne dla zdrowia składniki zapewnimy maluchowi, stosując urozmaiconą dietę. Powinny się w niej znaleźć: odpowiednie do wieku mleko, pełne ziarna zbóż, warzywa (surowe lub gotowane krótko, na parze), owoce, chude mięso, ryby, jaja. Można od czasu do czasu przemycić maluchowi trochę uodporniającego czosnku.

To wzmocni odporność:

•  codzienne spacery (także w chłodniejsze i deszczowe dni);

•  nie przegrzewanie dziecka i nie ubieranie dziecka zbyt ciepło;

•  krótkie kąpiele w chłodnej wodzie (zakończone natarciem ręcznikiem – aż skóra będzie zaróżowiona);

•  letni (nie lodowaty!) prysznic na zakończenie ciepłej kąpieli w wannie;

•  dieta zawierająca dużo owoców i warzyw, bogata w witaminy;

•  częste wietrzenie mieszkania i spanie przy uchylonym oknie;

•  kilkutygodniowy wyjazd z dzieckiem nad morze lub w góry, czyli zmiana klimatu.
/autor:lek. med. Agnieszka Bilska Konsultacja: dr Maria Kotowska

źródło:edziecko.pl/

Odporność u dziecka.

OBNIŻONA ODPORNOŚĆ

Obniżona odporność powoduje, że dziecko szybciej zapada na różne choroby i jest podatne na działanie bakterii czy wirusów. Spadek odporności jest spowodowany nieprawidłową dietą, brakiem snu czy aktywności fizycznej. Wówczas, jeśli dziecko uczęszcza do przedszkola, szybciej „łapie” infekcje od rówieśników i częściej choruje. Można temu zapobiec poprzez wzmacnianie odporności. Zobacz, jak można zapobiegać chorobom i jak wzmocnić odporność dziecka w wieku przedszkolnym.

ODPORNOŚĆ DZIECKA W WIEKU PRZEDSZKOLNYM

Jak wiadomo, odporność dziecka zaczyna się kształtować już w trakcie jego życia płodowego. Następnie, wraz z mlekiem matki dziecko otrzymuje przeciwciała, które uodparniają je m.in. na choroby alergiczne. Do 2. roku życia odporność dziecka jest nadal obniżona. Jeśli dziecko zostało posłane do żłobka, choruje częściej, ale też zaczyna uodparniać się na przyszłość. Niestety, jeszcze w wieku przedszkolnym dziecko ma nie w pełni wykształconą odporność. Wciąż obniżony jest poziom przeciwciał IgA, które występują na bonach śluzowych układu pokarmowego, oddechowego, moczowego i płciowego. Ich rolą jest natychmiastowe reagowanie na ciała obce dostające się do organizmu. Przeciwciała stanowią rodzaj „pierwszej linii obrony” organizmu. Obniżona odporność organizmu dziecka w okresie przedszkolnym wynika także z faktu, że bardzo intensywnie przeżywa ono rozłąkę z rodzicami. Należy pamiętać, że układ odpornościowy jest ściśle powiązany ze wszystkimi układami organizmu, także z układem hormonalnym i nerwowym, które odpowiadają za emocje dziecka. Częstym chorobom dziecka w przedszkolu sprzyja ponadto duże skupisko dzieci. Maluchy razem się bawią, odpoczywają i jedzą, dlatego o rozprzestrzenianie infekcji nie jest trudno. Układ odpornościowy staje się w pełni dojrzały w wieku szkolnym. Wówczas dziecko rzadziej zapada na różnego rodzaju infekcje.

WZMACNIANIE ODPORNOŚCI

Przedszkole to miejsce, które powoduje, że dziecko choruje częściej. „Łapaniu” infekcji sprzyjają także inne okoliczności. Za spadek odporności przedszkolaka odpowiadają następujące czynniki:

- niewystarczająca ilość snu;
- brak aktywności fizycznej;
- nieodpowiednie ubieranie dziecka;
- narażenie na dym tytoniowy;
- przejście chorób zakaźnych i stosowanie antybiotykoterapii
- pora roku – dzieci szybciej zapadają na infekcje w okresie jesienno-zimowym, gdy przemokną lub przemarzną.
- dieta ubogą w witaminy, składniki mineralne, białko, „dobre” tłuszcze

Obniżona odporność to stan organizmu, w którym jego zdolność do obrony przed drobnoustrojami (bakterie, wirusy, pasożyty) jest zmniejszona, w związku z czym staje się on bardziej podatny na zakażenia. Aby temu zapobiec, należy zadbać o wzmocnienie odporności, co uchroni go przed wieloma dolegliwościami. Jeśli zastanawiasz się, jak wzmocnić odporność dziecka, powinnaś zastosować się do następujących wskazówek. Po pierwsze, konieczna jest zmiana diety na taką, która będziesz bogata w świeże owoce i warzywa, ryby i białe mięso, płatki owsiane. Po drugie, konieczna jest regularna aktywność. Mogą to być wizyty na basenie, jazda na rowerze czy jazdy na rolkach, a także długie spacery. Nie ma znaczenia, że czasem pogoda nie sprzyja aktywności na świeżym powietrzu. Jeśli tylko ciepło ubierzemy nasze dziecko, to z pewnością nie zmarznie, a taki spacer z pewności posłuży do „zahartowania” jego organizmu. Przedszkolakowi potrzebna jest także odpowiednia ilość snu i odpoczynku. Pamiętajmy, że jego organizm ciągle jeszcze się rozwija i potrzebuje więcej czasu na regenerację.

/autor:Ewelina Stanios

źródło:parenting.pl/

CO WZMACNIA ODPORNOŚĆ DZIECKA

Jest taki malutki, wydaje się taki kruchy. Tymczasem najbardziej szkodzi mu nadmiar troski. A raczej ta źle pojęta.

Jednym z najczęstszych błędów popełnianych przez niedoświadczonych rodziców jest przegrzewanie dzieci. Tymczasem nie ma powodu, by ubierać malucha cieplej niż siebie. Jedynie kilkutygodniowe, leżące w wózku niemowlę dobrze jest okryć jedną (ale tylko jedną!) dodatkową warstwą. W letni dzień lub gdy kaloryfer mocno grzeje w zupełności wystarczy, jeśli włożysz mu cienkie bawełniane body bez rękawów i przykryjesz cienkim kocykiem albo miękkim ręcznikiem. Raczkujące dziecko także trzeba ubierać lekko, bo jeśli się spoci, może się przeziębić.

Jeśli masz wrażenie, że maluchowi jest chłodno, zanim go opatulisz, sprawdź, czy ma zimny kark (chłodne ręce, stopy czy nos nie świadczą o tym, że maluch przemarzł!). Jeśli nie, to daj sobie spokój z ubieraniem. Natomiast spocony i gorący kark malucha to znak, że jest mu za ciepło. Jeśli jesteście na spacerze, trzeba odkryć lub opuścić budkę albo przestawić wózek w chłodniejsze miejsce, a w mieszkaniu – zdjąć wierzchnią warstwę ubrania i czym prędzej zakręcić kaloryfer.

Zakręć kaloryfer

Przegrzewany maluch ma nie wyćwiczony system termoregulacji – kiedy wyjdzie na dwór, trudniej mu będzie przystosować się do nagłej zmiany temperatury, przez co jest bardziej narażony na przeziębienie. Temperatura w mieszkaniu nie powinna przekraczać 19-20°C. Pokoje trzeba codziennie wietrzyć, a w nocy można dodatkowo nawilżać powietrze (wysuszone śluzówki nie stanowią dobrej zapory dla drobnoustrojów). Możesz wieszać na grzejniku pojemnik z wodą (często go wyparzaj, bo łatwo staje się siedliskiem bakterii) lub mokre ręczniki.

Łóżeczko dziecka powinno stać jak najdalej od kaloryfera, ale też okna (a już na pewno nie na osi okno-drzwi), żeby nie narażać malca na przeciągi.

Nie unikaj spacerów

Najlepszym i najtańszym sposobem wzmacniania odporności są spacery. Ze spaceru można zrezygnować tylko wtedy, gdy mocno wieje lub jest bardzo zimno (poniżej -10°C) bądź panuje bardzo wysoka (ponad 35°C) temperatura.

Kilkudniowe dziecko najpierw trzeba werandować (ubrane stawiać w wózeczku przy otwartym szeroko oknie lub na balkonie), żeby oswoić je z inną niż w mieszkaniu temperaturą. W bezwietrzny, niezbyt chłodny czy upalny dzień można odbyć spacer już z pięciodniowym maluszkiem. Niezależnie od pogody malec powinien spędzać na dworze co najmniej godzinę. Wtedy dobrze śpi, nie marudzi, ma większy apetyt, a jego buzia nabiera kolorów. Spacer ma sens, jeśli odbywacie go po parku czy lesie, z dala od miejskiego kurzu i spalin.

Latem należy wychodzić z dzieckiem poza godzinami największego nasłonecznienia, czyli między 8 a 10 rano i potem po 16.

Dbaj o dietę

Nic tak nie wzmocni malca, jak podawany na żądanie twój pokarm, zawiera on bowiem wszystko, co dla rozwijającego się dziecka jest niezbędne, w tym uodporniające przeciwciała oraz prebiotyki wpływające korzystnie na florę bakteryjną jelit.

W drugim półroczu wprowadza się pierwsze stałe pokarmy. Ważne, aby były one przygotowywane z czystych ekologicznie upraw i hodowli oraz w sposób, który w jak największym stopniu zachowa ich walory odżywcze. W zapobieganiu chorobom największe znaczenie mają:

• witamina C – poprawia apetyt, wzmacnia odporność. Najwięcej jest jej w owocach kiwi, czarnych porzeczkach, malinach, w owocach cytrusowych, kiszonej kapuście i natce pietruszki.

• witamina A – zapobiega zakażeniom, poprawia wzrok. Jest w marchewce, morelach, brzoskwiniach, czarnych porzeczkach, jagodach.

• witaminy z grupy B – wzmacniają organizm, są niezbędne w przemianie białek, tłuszczów i cukrów. Znajdziemy je w warzywach strączkowych, bananach, morelach, śliwkach, figach.

W diecie nie może zabraknąć żelaza, które jest składnikiem czerwonych krwinek.

Wszystkie niezbędne dla zdrowia składniki zapewnimy maluchowi, stosując urozmaiconą dietę. Powinny się w niej znaleźć: odpowiednie do wieku mleko, pełne ziarna zbóż, warzywa (surowe lub gotowane krótko, na parze), owoce, chude mięso, ryby, jaja. Można od czasu do czasu przemycić maluchowi trochę uodporniającego czosnku.

To wzmocni odporność:

• codzienne spacery (także w chłodniejsze i deszczowe dni);

• nie przegrzewanie dziecka i nie ubieranie dziecka zbyt ciepło;

• krótkie kąpiele w chłodnej wodzie (zakończone natarciem ręcznikiem – aż skóra będzie zaróżowiona);

• letni (nie lodowaty!) prysznic na zakończenie ciepłej kąpieli w wannie;

• dieta zawierająca dużo owoców i warzyw, bogata w witaminy;

• częste wietrzenie mieszkania i spanie przy uchylonym oknie;

• kilkutygodniowy wyjazd z dzieckiem nad morze lub w góry, czyli zmiana klimatu.
/autor:lek. med. Agnieszka Bilska Konsultacja: dr Maria Kotowska

źródło:edziecko.pl/

Najcenniejszy prezent dla dziecka! – Każdy rodzic pragnie, żeby jego dziecko było zdrowe, śliczne, inteligentne, aby żyło długo i szczęśliwie. Okazuje się, że mamy na te czynniki realny wpływ. 
W jaki sposób możemy wpływać na długość i jakość życia dzieci? Badania epidemiologiczne, w których obserwuje się setki tysięcy ludzi przez wiele lat, wykazują jednoznacznie, że diety oparte na nieprzetworzonych produktach roślinnych, wiążą się z niższym ryzykiem zapadalności na choroby cywilizacyjne, takie jak: choroba niedokrwienna serca, udary niedokrwienne, cukrzyca, otyłość, czy pewne nowotwory. Badania wykazują również, że weganie mają niższy wskaźnik masy ciała i żyją zdecydowanie dłużej. Korzyści ze stosowania diety wegańskiej w wieku dziecięcym. Dieta wegańska chroni dzieci przed nadwagą i otyłością, które predestynują do rozwoju wielu chorób. Zapobiega także rozwojowi schorzeń układu krążenia. U ich podłoża leży miażdżyca, na powstanie której ma bezpośredni wpływ zbyt duże stężenie cholesterolu we krwi. Odkładanie blaszki miażdżycowej rozpoczyna się już w wieku dziecięcym. Dieta wegańska nie dostarcza cholesterolu, zatem wpływa ochronnie przed chorobami układu sercowo-naczyniowego. Ponadto badania sugerują, iż zamiana białka zwierzęcego na roślinne może wpływać na zmniejszenie ryzyka wczesnego dojrzewania płciowego u dziewczynek. Im wcześniej dziewczynki dostają pierwszej miesiączki, tym większe ryzyko wystąpienia nowotworu piersi i otyłości w wieku dorosłym. Istnieją również doniesienia o rzadszym występowaniu próchnicy u dzieci stosujących dietę roślinną. Dieta wegedzieciaka. Jadłospis każdego wegańskiego dziecka powinien opierać się na nieprzetworzonych produktach roślinnych. W codziennym wzorowym menu znajdziemy pełne ziarna zbóż, rośliny strączkowe, świeże, sezonowe warzywa i owoce, orzechy oraz pestki, a także oleje roślinne. Istotne jest zwracanie uwagi na jakość żywności, którą podajemy dzieciom. Powinna ona być pozbawiona szkodliwych dla zdrowia substancji, takich jak metale ciężkie, środki ochrony roślin, nawozy sztuczne, czy substancje dodatkowe. Warto, żeby dzieci spożywały każdego dnia warzywa i owoce z pięciu grup kolorystycznych: biała, żółto-pomarańczowa, czerwona, zielona, fioletowoczarna. Robiąc zakupy szukamy produktów, których ostatnio nie jedliśmy- to skuteczna metoda na różnorodność spożywanych posiłków. Powinniśmy też pamiętać o przygotowywaniu potraw z użyciem wszystkich części roślin, zarówno korzeni, bulw, łodyg, liści, jak i kwiatów, czy
owoców.

Grupy kolorystyczne owoców i warzyw:

Grupa pomarańczowa. Pomarańcze, banany, marchew, brzoskwinie, cytryny, soki pomarańczowe i marchwiowo-owocowe. Zawierają popularny karetonoid, czyli ß-karoten. Odgrywają dużą rolę w wyglądzie włosów, paznokci, skóry.
     
Grupa biała. Cebula, por, czosnek, cykoria, kapusta pekińska. Są cennym źródłem flawonoidów i allicyny. Działają antybakteryjnie i antywirusowo.

 Grupa zielona. Szpinak, sałata, brukselka, brokuły, kiwi, rzeżucha, ogórek, agrest, szparagi. Wzmacniają naczynia krwionośne. Są źródłem witaminy C, a także A, E, K i minerałów.
        
Grupa fioletowa. Bakłażan ,aronia, czarne porzeczki, ciemne winogrona. Źródło antocyjaniny, która ma silne właściwości przeciwutleniające, przeciwbakteryjne i przeciwzapalne. Pozytywnie wpływają na kondycję całego organizmu.

Grupa czerwona. Pomidory, jabłka, czereśnie, truskawki, papryka czerwona, buraki, owoc granatu, soki jabłkowe, pomidorowe. Są źródłem antocyjanów, cennego likopenu (jednego z przeciwutleniaczy) oraz wielu witamin.


Problematyczne składniki diety. Witamina B12 – dietetycy specjalizujący się w dietach wegetariańskich nie mają wątpliwości, że należy ją suplementować. Jeżeli dziecko potrafi ssać tabletkę, warto witaminę B12 podawać w takiej formie, ponieważ lepiej się wchłania. Witamina D – każdy Polak bez względu na wiek, czy stosowaną dietę powinien stosować suplement tej witaminy od początku października do końca marca. Witaminę D nie trudno przedawkować, dlatego zwłaszcza w przypadku dzieci dawkę należy skonsultować z lekarzem bądź dietetykiem. Wapń, żelazo, cynk niewątpliwie dieta dziecka powinna obfitować w produkty bogate w te pierwiastki. Natomiast przy prawidłowo skomponowanej diecie, dostosowanej do wieku dziecka nie ma problemu z dostarczeniem odpowiednich ilości tych składników pochodzących ze źródeł roślinnych. Kwasy Omega 3 – są niesłychanie ważne dla rozwijającego się organizmu dziecka. Należy zadbać o podaż kwasów Omega 3 i Omega 6 w odpowiednich proporcjach. Rezygnujemy ze stosowania oleju słonecznikowego, czy z pestek winogron, na rzecz oleju rzepakowego i lnianego (tylko na zimno). Nie zapominamy o włączeniu do diety orzechów włoskich bogatych w te bardzo cenne kwasy tłuszczowe. Energia – dzieci mają mniejszą pojemność żołądka niż dorośli, dlatego w celu zapewnienia odpowiedniej podaży kalorii podajemy im produkty pełnotłuste. U wegan w wieku od 1 do 10 roku życia 30-35% energii powinno pochodzić z tłuszczy. Błonnik – niewskazane jest wzbogacanie diety w wyizolowany błonnik, jak np. otręby, ponieważ utrudnia on wchłanianie witamin i minerałów. Czy wiesz, że wzory postaw i zachowań utrwalone w pierwszych latach życia dziecka mają tendencję doprzetrwania, bez względu na to, czy są korzystne, czy niekorzystne dla zdrowia. Bądźmy zatem wzorem dla wszystkich wegedzieciaków, one biorą przykład z nas – dorosłych. Txt. Monika Areczuk dietetyczka weganka z Dietkliniak.pl

http://duuff.com/najcenniejszy-prezent-dla-dziecka/

Najcenniejszy prezent dla dziecka!

Każdy rodzic pragnie, żeby jego dziecko było zdrowe, śliczne, inteligentne, aby żyło długo i szczęśliwie. Okazuje się, że mamy na te czynniki realny wpływ.
W jaki sposób możemy wpływać na długość i jakość życia dzieci? Badania epidemiologiczne, w których obserwuje się setki tysięcy ludzi przez wiele lat, wykazują jednoznacznie, że diety oparte na nieprzetworzonych produktach roślinnych, wiążą się z niższym ryzykiem zapadalności na choroby cywilizacyjne, takie jak: choroba niedokrwienna serca, udary niedokrwienne, cukrzyca, otyłość, czy pewne nowotwory. Badania wykazują również, że weganie mają niższy wskaźnik masy ciała i żyją zdecydowanie dłużej. Korzyści ze stosowania diety wegańskiej w wieku dziecięcym. Dieta wegańska chroni dzieci przed nadwagą i otyłością, które predestynują do rozwoju wielu chorób. Zapobiega także rozwojowi schorzeń układu krążenia. U ich podłoża leży miażdżyca, na powstanie której ma bezpośredni wpływ zbyt duże stężenie cholesterolu we krwi. Odkładanie blaszki miażdżycowej rozpoczyna się już w wieku dziecięcym. Dieta wegańska nie dostarcza cholesterolu, zatem wpływa ochronnie przed chorobami układu sercowo-naczyniowego. Ponadto badania sugerują, iż zamiana białka zwierzęcego na roślinne może wpływać na zmniejszenie ryzyka wczesnego dojrzewania płciowego u dziewczynek. Im wcześniej dziewczynki dostają pierwszej miesiączki, tym większe ryzyko wystąpienia nowotworu piersi i otyłości w wieku dorosłym. Istnieją również doniesienia o rzadszym występowaniu próchnicy u dzieci stosujących dietę roślinną. Dieta wegedzieciaka. Jadłospis każdego wegańskiego dziecka powinien opierać się na nieprzetworzonych produktach roślinnych. W codziennym wzorowym menu znajdziemy pełne ziarna zbóż, rośliny strączkowe, świeże, sezonowe warzywa i owoce, orzechy oraz pestki, a także oleje roślinne. Istotne jest zwracanie uwagi na jakość żywności, którą podajemy dzieciom. Powinna ona być pozbawiona szkodliwych dla zdrowia substancji, takich jak metale ciężkie, środki ochrony roślin, nawozy sztuczne, czy substancje dodatkowe. Warto, żeby dzieci spożywały każdego dnia warzywa i owoce z pięciu grup kolorystycznych: biała, żółto-pomarańczowa, czerwona, zielona, fioletowoczarna. Robiąc zakupy szukamy produktów, których ostatnio nie jedliśmy- to skuteczna metoda na różnorodność spożywanych posiłków. Powinniśmy też pamiętać o przygotowywaniu potraw z użyciem wszystkich części roślin, zarówno korzeni, bulw, łodyg, liści, jak i kwiatów, czy
owoców.

Grupy kolorystyczne owoców i warzyw:

Grupa pomarańczowa. Pomarańcze, banany, marchew, brzoskwinie, cytryny, soki pomarańczowe i marchwiowo-owocowe. Zawierają popularny karetonoid, czyli ß-karoten. Odgrywają dużą rolę w wyglądzie włosów, paznokci, skóry.

Grupa biała. Cebula, por, czosnek, cykoria, kapusta pekińska. Są cennym źródłem flawonoidów i allicyny. Działają antybakteryjnie i antywirusowo.

Grupa zielona. Szpinak, sałata, brukselka, brokuły, kiwi, rzeżucha, ogórek, agrest, szparagi. Wzmacniają naczynia krwionośne. Są źródłem witaminy C, a także A, E, K i minerałów.

Grupa fioletowa. Bakłażan ,aronia, czarne porzeczki, ciemne winogrona. Źródło antocyjaniny, która ma silne właściwości przeciwutleniające, przeciwbakteryjne i przeciwzapalne. Pozytywnie wpływają na kondycję całego organizmu.

Grupa czerwona. Pomidory, jabłka, czereśnie, truskawki, papryka czerwona, buraki, owoc granatu, soki jabłkowe, pomidorowe. Są źródłem antocyjanów, cennego likopenu (jednego z przeciwutleniaczy) oraz wielu witamin.


Problematyczne składniki diety. Witamina B12 – dietetycy specjalizujący się w dietach wegetariańskich nie mają wątpliwości, że należy ją suplementować. Jeżeli dziecko potrafi ssać tabletkę, warto witaminę B12 podawać w takiej formie, ponieważ lepiej się wchłania. Witamina D – każdy Polak bez względu na wiek, czy stosowaną dietę powinien stosować suplement tej witaminy od początku października do końca marca. Witaminę D nie trudno przedawkować, dlatego zwłaszcza w przypadku dzieci dawkę należy skonsultować z lekarzem bądź dietetykiem. Wapń, żelazo, cynk niewątpliwie dieta dziecka powinna obfitować w produkty bogate w te pierwiastki. Natomiast przy prawidłowo skomponowanej diecie, dostosowanej do wieku dziecka nie ma problemu z dostarczeniem odpowiednich ilości tych składników pochodzących ze źródeł roślinnych. Kwasy Omega 3 – są niesłychanie ważne dla rozwijającego się organizmu dziecka. Należy zadbać o podaż kwasów Omega 3 i Omega 6 w odpowiednich proporcjach. Rezygnujemy ze stosowania oleju słonecznikowego, czy z pestek winogron, na rzecz oleju rzepakowego i lnianego (tylko na zimno). Nie zapominamy o włączeniu do diety orzechów włoskich bogatych w te bardzo cenne kwasy tłuszczowe. Energia – dzieci mają mniejszą pojemność żołądka niż dorośli, dlatego w celu zapewnienia odpowiedniej podaży kalorii podajemy im produkty pełnotłuste. U wegan w wieku od 1 do 10 roku życia 30-35% energii powinno pochodzić z tłuszczy. Błonnik – niewskazane jest wzbogacanie diety w wyizolowany błonnik, jak np. otręby, ponieważ utrudnia on wchłanianie witamin i minerałów. Czy wiesz, że wzory postaw i zachowań utrwalone w pierwszych latach życia dziecka mają tendencję doprzetrwania, bez względu na to, czy są korzystne, czy niekorzystne dla zdrowia. Bądźmy zatem wzorem dla wszystkich wegedzieciaków, one biorą przykład z nas – dorosłych. Txt. Monika Areczuk dietetyczka weganka z Dietkliniak.pl

http://duuff.com/najcenniejszy-prezent-dla-dziecka/

15 rzeczy, które możesz zrobić gdy dopadnie Cię lęk lub panika – Nie jestem lekarzem, ani psychoterapeutą, nie wolno mi leczyć, ale mogę jak najbardziej podać listę rzeczy, które dobrze jest zrobić, gdy dopadną Cię lęki. 

Oczywiście na pierwszym miejscu jest bieganie

Bieganie może nas wyleczyć z poważnej nerwicy lękowej, co nie znaczy, że od czasu do czasu, tak jak wszystkich, nie dopadnie nas obawa o przyszłość naszą i bliskich. Nie koniecznie irracjonalna, ale może całkiem realna. 

Co zrobić, aby stać się odporniejszym na takie przypadki? 

Strach trwający krótko może mieć ostatecznie dobry wpływ na nasz organizm, może zmusić nas do mobilizacji, do wydajniejszych działań obronnych.

Natomiast lęk długo trwający, który przydusza nas irracjonalnie, czy racjonalnie, bez znaczenia, paraliżuje nasze myśli i działania jest wielkim destruktem.

Ci, którzy przeczytali na wpół biograficzną książkę „Biegam, bo muszę”, dobrze wiedzą, że moja dziecięca nerwica lękowa przekształciła się w długie lata strachów już w dorosłym życiu. 
Czyli wiadomo, biegajżesz Burżuazjo

Nie żyjemy w idealnym świecie.

Za to egzystujemy w toksycznych domach, trujemy organizmy od środka i od zewnątrz, brakuje nam prawidłowego odżywiania, ruchu, czasu wolnego, a to wszystko wpływa na naszą psychikę.
W końcu zaczynamy świrować - Jednak zawsze można zrobić kilkanaście małych działań, żeby sobie pomóc i móc wrócić do gry.


Poniżej 15 porad, które mogą pomóc uporać się z codziennymi strachami
1. Wysypianie się

Nie śpisz człowieku, mogą być tego poważne konsekwencje co do wzmożonego bania się. Mało snu nie tylko wpływa negatywnie na nasze zdrowie fizyczne, ale może również przyczyniać się do ogólnego niepokoju i zestresowania. 

I to jest właśnie paragraf 22, bo czasami wpadamy w błędne koło, gdyż często stresy i lęki nie pozwalają nam zasnąć. Gdy uda Ci się przespać pełne 7/8 godzin nocnych, zobaczysz co słodki sen jest w stanie zrobić dla Twoich stanów lękowych w środku dnia.

2. Śmiej się

Gdy drżymy, boimy się w pracy, nawet krótki relaks i śmiech z zabawnego klipu na YouTube, jest w stanie pozytywnie wpłynąć na nasz stan depresyjny i lękowy.
Śmiech potrafi uspokajać rozbiegane nerwy.
Oglądaj komedie wieczorem. Znane są przypadki samoistnego wyleczenia raka u ludzi, którzy każdego dnia oglądali po kilka filmów komediowych. Śmiejmy się do rozpuku.

3. Uporządkuj przestrzeń wokół siebie

Bałagan prowadzi do niepokoju fizycznego, a to prowadzi do niepokoju psychicznego. Niechlujne otoczenie stwarza pozory, że praca nigdy się nie skończy. W bałaganie trudno jest myśleć racjonalnie.
Już sam nieporządek wokół nas może nasilić nasze stany lękowe, gdyż przeszkadza w logicznym myśleniu.

4. Wyraź wdzięczność

Badania wykazały, że wyrażając wdzięczność pomagasz sobie zmniejszyć lęk, zwłaszcza gdy jesteś wypoczęty.
Możesz nawet zacząć pisać dziennik wdzięczności, aby Twoje myśli odciążyć z lęków.

5. Jedz zdrowe żarcie i suplementuj się w razie potrzeby.

Lęk może sprawić, że całkowicie tracimy ochotę do jedzenie, albo jemy jakieś przypadkowe żarcie, które nie dostarczy nam niezbędnych witamin i minerałów, ani kwasów omega-3, które trzeba zapewnić mózgowi, aby zmniejszyć depresję i lęki.
Szalenie ważne są witaminy z grupy B, oraz oczywiście witamina D3. Szczególnie gdy mało korzystasz z kąpieli słonecznych.

Mimo, że nasz schorowany apetyt może nam podpowiadać coś zupełnie innego, badania sugerują, że spożywanie pokarmów przetworzonych i tych bogatych w cukier mogą zwiększyć objawy lęku.

6.Naucz się oddychać

Oddech jest w stanie uporać się z lękiem i zapobiec atakowi paniki. Oddech jest również doskonałym markerem poziomu lęku w ciągu dnia. Krótkie, płytkie oddechy oznaczają stres i niepokój mózgu i ciała.

Z drugiej strony świadome oddychanie, a także wydłużenie i wzmocnienie oddechu pozwala wysyłać sygnały do mózgu, że wszystko jest w porządku, właśnie się relaksujemy.

Generalnie należy oddychać jak dziecko, czyli przeponą. 
Wdechy głębokie nosem do przepony, a wydechy ustami.

7. Medytuj

Większość z nas słyszała, że medytacja jest relaksująca, ale są obecnie naukowe odkrycia, że medytacja rzeczywiście zwiększa ilość substancji szarej w mózgu.
Lękasz się, naucz się trwać w bez myśleniu, czyli medytuj. Medytacja jest sposobem, aby obserwować mózg, pozwalając nam zorientować się, jak nasz umysł generuje lęk prowokując myśli.
Umiejętność stworzenia dystansu do swoich myśli sprawia, że przestajemy się bać.
Medytować trzeba się nauczyć. Bieganie zastępuje medytację, a biegać każdy potrafi.
Długie, codzienne wybieganie powoduje, że nasze myśli zostają uwolnione spod przymusu myślenia o tym czego się boimy. A nawet więcej, w ogóle przestajemy się bać. 

8. Wizualizuj

Jeżeli przyszłość wydaje Ci się ogromnie straszna, spróbuj zmienić myśli o tym, co Cię czeka. Czasami sam fakt ustalania konkretnych celów zaradczych może stępić niepokój o niewiadomą przyszłość.
Utwórz w myślach możliwości reakcji na własne obawy.
Przeanalizuj każdą myśl straszącą, która się pojawi. Czy ta myśl jest na pewno prawdziwa, czy jest dla Ciebie w jakiś sposób pomocna, inspirująca, konieczna?
Jeśli nie, zrzuć taką myśl. To daje rezultaty. 

9.Zabaw się

Dzieci i zwierzęta wydają się mieć wrodzoną zdolność do zabawy, w każdym momencie i bez patrzenia na innych.
Musisz umieć rozerwać się, dać sobie czas na zabawę.
Oczywiście w przeciwieństwie do dzieci i zwierząt, to Ty weźmiesz odpowiedzialność za formę swojej zabawy.
Baw się więc z głową, ale nie zapominaj o zabawie. Jest konieczna.
Masturbacja również pozwala człowiekowi odprężać się. Autoerotyzm jest bardzo naturalnym wentylem do ulotnienia się napięć,  w tym strachu

10. Pomilcz

Miej trochę czasu, gdy całkowicie będziesz mógł się wyłączyć i pobyć trochę w ciszy, z dala od harmideru.
Istnieją pewne dowody, że za dużo hałasu może zwiększyć nasz poziom stresu, więc zrób trochę ciszy dla siebie. Wyłączenia i braku nawijania.

11. Wyznacz granice

Gdy coś Cię gnębi, drżysz i boisz się tego, wyznacz sobie czas na myślenie o tym.

Przykładowo daj sobie kwadrans, albo dwadzieścia minut na dokładne obmyślenie tej obawy, co możesz zrobić, jakby się spełniła, albo co zrobisz, gdy jest pewna. Pomyśl o możliwych scenariuszach, a następnie zrzuć myśl. Wcześniej to zaplanuj.
Boisz się, że zachorujesz na raka, bo ktoś w rodzinie zachorował?
Najpierw racjonalnie przemyśl profilaktykę. Ustal co będziesz jadł, że zaczniesz biegać, czy że zapiszesz się na jogę. Ustal, że codziennie będziesz podskakiwał, lub biegał, co czyści układ limfatyczny.
Gdyby przyszły złe myśli, powiedz sobie, że owszem już wiele robisz w temacie.
Poświęć też parę minut na to, co byś robił gdyby Cię jednak choroba dopadła. Wymyśl scenariusz, to bardzo pomaga, a potem postaraj się myśl zrzucić.
Idź na trening, albo zacznij oglądać komedię. Ważne, żeby nie brnąć w strach.

12. Zrób plan na przyszłość

Zawsze wtedy robię listę żab na nadchodzące dni.
Harmonogramy działań pozwalają nam mniej się bać i już z wyprzedzeniem mamy poczucie, że jesteśmy przygotowani. Lista żab niezwykle zwiększa naszą produktywność, mamy o wiele więcej czasu na bieganie i zabawę.

Bądźmy przygotowani na następny dzień. Miejmy obmyślany strój na rano, przygotowaną torbę podróżną, gdy zamierzamy wyjechać i nie odwlekajmy terminowego zrobienia pewnych rzeczy, które i tak musimy zrobić. Będzie o wiele mniej stresów i strachów.

Usuńmy lęki, o rzeczy na które mamy wpływ.

13. Wizualizuj coś pozytywnego

Podczas konfrontacji z niepokojącymi myślami, poświęć chwilę, aby wyobrazić sobie sytuację wręcz przeciwną. Że masz klarowność myśli, spokój i odwagę. Staram się nie zwracać uwagi na obecny stan psychiczny.

Wtedy po prostu skupiam się na wyobrażeniu sobie, że moja łódź gładko płynie przez ten sztorm.

Technika ta nazywana jest obrazowaniem, czy wizualizacją pięknej drogi i bardzo pomaga przy redukcji stresu i obaw.

14. Powąchaj coś przyjemnie pachnącego

Spróbuj wąchać jakieś uspokajające olejki. Bazylia, anyż (nie dla mnie, nie znoszę anyżu), rumianek. Jest wielki wybór takich zapachów zmniejszających napięcie w ciele i pomagających jasności umysłu.

Bo strach jest obrazem zamętu w głowie.

15. Wyjdź do ludzi

Ludzie, którzy mają duże społeczne wsparcie mniej negatywnie reagują na stres niż ci, którzy wszystko biorą na klatę w pojedynkę.

Miłe spotkania towarzyskie stymulują wytwarzanie hormonu oksytocyny, którego efektem jest zmniejszenie niepokoju.

15 rzeczy, które możesz zrobić gdy dopadnie Cię lęk lub panika

Nie jestem lekarzem, ani psychoterapeutą, nie wolno mi leczyć, ale mogę jak najbardziej podać listę rzeczy, które dobrze jest zrobić, gdy dopadną Cię lęki.

Oczywiście na pierwszym miejscu jest bieganie

Bieganie może nas wyleczyć z poważnej nerwicy lękowej, co nie znaczy, że od czasu do czasu, tak jak wszystkich, nie dopadnie nas obawa o przyszłość naszą i bliskich. Nie koniecznie irracjonalna, ale może całkiem realna.

Co zrobić, aby stać się odporniejszym na takie przypadki?

Strach trwający krótko może mieć ostatecznie dobry wpływ na nasz organizm, może zmusić nas do mobilizacji, do wydajniejszych działań obronnych.

Natomiast lęk długo trwający, który przydusza nas irracjonalnie, czy racjonalnie, bez znaczenia, paraliżuje nasze myśli i działania jest wielkim destruktem.

Ci, którzy przeczytali na wpół biograficzną książkę „Biegam, bo muszę”, dobrze wiedzą, że moja dziecięca nerwica lękowa przekształciła się w długie lata strachów już w dorosłym życiu.
Czyli wiadomo, biegajżesz Burżuazjo

Nie żyjemy w idealnym świecie.

Za to egzystujemy w toksycznych domach, trujemy organizmy od środka i od zewnątrz, brakuje nam prawidłowego odżywiania, ruchu, czasu wolnego, a to wszystko wpływa na naszą psychikę.
W końcu zaczynamy świrować - Jednak zawsze można zrobić kilkanaście małych działań, żeby sobie pomóc i móc wrócić do gry.


Poniżej 15 porad, które mogą pomóc uporać się z codziennymi strachami
1. Wysypianie się

Nie śpisz człowieku, mogą być tego poważne konsekwencje co do wzmożonego bania się. Mało snu nie tylko wpływa negatywnie na nasze zdrowie fizyczne, ale może również przyczyniać się do ogólnego niepokoju i zestresowania.

I to jest właśnie paragraf 22, bo czasami wpadamy w błędne koło, gdyż często stresy i lęki nie pozwalają nam zasnąć. Gdy uda Ci się przespać pełne 7/8 godzin nocnych, zobaczysz co słodki sen jest w stanie zrobić dla Twoich stanów lękowych w środku dnia.

2. Śmiej się

Gdy drżymy, boimy się w pracy, nawet krótki relaks i śmiech z zabawnego klipu na YouTube, jest w stanie pozytywnie wpłynąć na nasz stan depresyjny i lękowy.
Śmiech potrafi uspokajać rozbiegane nerwy.
Oglądaj komedie wieczorem. Znane są przypadki samoistnego wyleczenia raka u ludzi, którzy każdego dnia oglądali po kilka filmów komediowych. Śmiejmy się do rozpuku.

3. Uporządkuj przestrzeń wokół siebie

Bałagan prowadzi do niepokoju fizycznego, a to prowadzi do niepokoju psychicznego. Niechlujne otoczenie stwarza pozory, że praca nigdy się nie skończy. W bałaganie trudno jest myśleć racjonalnie.
Już sam nieporządek wokół nas może nasilić nasze stany lękowe, gdyż przeszkadza w logicznym myśleniu.

4. Wyraź wdzięczność

Badania wykazały, że wyrażając wdzięczność pomagasz sobie zmniejszyć lęk, zwłaszcza gdy jesteś wypoczęty.
Możesz nawet zacząć pisać dziennik wdzięczności, aby Twoje myśli odciążyć z lęków.

5. Jedz zdrowe żarcie i suplementuj się w razie potrzeby.

Lęk może sprawić, że całkowicie tracimy ochotę do jedzenie, albo jemy jakieś przypadkowe żarcie, które nie dostarczy nam niezbędnych witamin i minerałów, ani kwasów omega-3, które trzeba zapewnić mózgowi, aby zmniejszyć depresję i lęki.
Szalenie ważne są witaminy z grupy B, oraz oczywiście witamina D3. Szczególnie gdy mało korzystasz z kąpieli słonecznych.

Mimo, że nasz schorowany apetyt może nam podpowiadać coś zupełnie innego, badania sugerują, że spożywanie pokarmów przetworzonych i tych bogatych w cukier mogą zwiększyć objawy lęku.

6.Naucz się oddychać

Oddech jest w stanie uporać się z lękiem i zapobiec atakowi paniki. Oddech jest również doskonałym markerem poziomu lęku w ciągu dnia. Krótkie, płytkie oddechy oznaczają stres i niepokój mózgu i ciała.

Z drugiej strony świadome oddychanie, a także wydłużenie i wzmocnienie oddechu pozwala wysyłać sygnały do mózgu, że wszystko jest w porządku, właśnie się relaksujemy.

Generalnie należy oddychać jak dziecko, czyli przeponą.
Wdechy głębokie nosem do przepony, a wydechy ustami.

7. Medytuj

Większość z nas słyszała, że medytacja jest relaksująca, ale są obecnie naukowe odkrycia, że medytacja rzeczywiście zwiększa ilość substancji szarej w mózgu.
Lękasz się, naucz się trwać w bez myśleniu, czyli medytuj. Medytacja jest sposobem, aby obserwować mózg, pozwalając nam zorientować się, jak nasz umysł generuje lęk prowokując myśli.
Umiejętność stworzenia dystansu do swoich myśli sprawia, że przestajemy się bać.
Medytować trzeba się nauczyć. Bieganie zastępuje medytację, a biegać każdy potrafi.
Długie, codzienne wybieganie powoduje, że nasze myśli zostają uwolnione spod przymusu myślenia o tym czego się boimy. A nawet więcej, w ogóle przestajemy się bać.

8. Wizualizuj

Jeżeli przyszłość wydaje Ci się ogromnie straszna, spróbuj zmienić myśli o tym, co Cię czeka. Czasami sam fakt ustalania konkretnych celów zaradczych może stępić niepokój o niewiadomą przyszłość.
Utwórz w myślach możliwości reakcji na własne obawy.
Przeanalizuj każdą myśl straszącą, która się pojawi. Czy ta myśl jest na pewno prawdziwa, czy jest dla Ciebie w jakiś sposób pomocna, inspirująca, konieczna?
Jeśli nie, zrzuć taką myśl. To daje rezultaty.

9.Zabaw się

Dzieci i zwierzęta wydają się mieć wrodzoną zdolność do zabawy, w każdym momencie i bez patrzenia na innych.
Musisz umieć rozerwać się, dać sobie czas na zabawę.
Oczywiście w przeciwieństwie do dzieci i zwierząt, to Ty weźmiesz odpowiedzialność za formę swojej zabawy.
Baw się więc z głową, ale nie zapominaj o zabawie. Jest konieczna.
Masturbacja również pozwala człowiekowi odprężać się. Autoerotyzm jest bardzo naturalnym wentylem do ulotnienia się napięć, w tym strachu

10. Pomilcz

Miej trochę czasu, gdy całkowicie będziesz mógł się wyłączyć i pobyć trochę w ciszy, z dala od harmideru.
Istnieją pewne dowody, że za dużo hałasu może zwiększyć nasz poziom stresu, więc zrób trochę ciszy dla siebie. Wyłączenia i braku nawijania.

11. Wyznacz granice

Gdy coś Cię gnębi, drżysz i boisz się tego, wyznacz sobie czas na myślenie o tym.

Przykładowo daj sobie kwadrans, albo dwadzieścia minut na dokładne obmyślenie tej obawy, co możesz zrobić, jakby się spełniła, albo co zrobisz, gdy jest pewna. Pomyśl o możliwych scenariuszach, a następnie zrzuć myśl. Wcześniej to zaplanuj.
Boisz się, że zachorujesz na raka, bo ktoś w rodzinie zachorował?
Najpierw racjonalnie przemyśl profilaktykę. Ustal co będziesz jadł, że zaczniesz biegać, czy że zapiszesz się na jogę. Ustal, że codziennie będziesz podskakiwał, lub biegał, co czyści układ limfatyczny.
Gdyby przyszły złe myśli, powiedz sobie, że owszem już wiele robisz w temacie.
Poświęć też parę minut na to, co byś robił gdyby Cię jednak choroba dopadła. Wymyśl scenariusz, to bardzo pomaga, a potem postaraj się myśl zrzucić.
Idź na trening, albo zacznij oglądać komedię. Ważne, żeby nie brnąć w strach.

12. Zrób plan na przyszłość

Zawsze wtedy robię listę żab na nadchodzące dni.
Harmonogramy działań pozwalają nam mniej się bać i już z wyprzedzeniem mamy poczucie, że jesteśmy przygotowani. Lista żab niezwykle zwiększa naszą produktywność, mamy o wiele więcej czasu na bieganie i zabawę.

Bądźmy przygotowani na następny dzień. Miejmy obmyślany strój na rano, przygotowaną torbę podróżną, gdy zamierzamy wyjechać i nie odwlekajmy terminowego zrobienia pewnych rzeczy, które i tak musimy zrobić. Będzie o wiele mniej stresów i strachów.

Usuńmy lęki, o rzeczy na które mamy wpływ.

13. Wizualizuj coś pozytywnego

Podczas konfrontacji z niepokojącymi myślami, poświęć chwilę, aby wyobrazić sobie sytuację wręcz przeciwną. Że masz klarowność myśli, spokój i odwagę. Staram się nie zwracać uwagi na obecny stan psychiczny.

Wtedy po prostu skupiam się na wyobrażeniu sobie, że moja łódź gładko płynie przez ten sztorm.

Technika ta nazywana jest obrazowaniem, czy wizualizacją pięknej drogi i bardzo pomaga przy redukcji stresu i obaw.

14. Powąchaj coś przyjemnie pachnącego

Spróbuj wąchać jakieś uspokajające olejki. Bazylia, anyż (nie dla mnie, nie znoszę anyżu), rumianek. Jest wielki wybór takich zapachów zmniejszających napięcie w ciele i pomagających jasności umysłu.

Bo strach jest obrazem zamętu w głowie.

15. Wyjdź do ludzi

Ludzie, którzy mają duże społeczne wsparcie mniej negatywnie reagują na stres niż ci, którzy wszystko biorą na klatę w pojedynkę.

Miłe spotkania towarzyskie stymulują wytwarzanie hormonu oksytocyny, którego efektem jest zmniejszenie niepokoju.

Walka z rakiem. – "Popełniamy bowiem jeden podstawowy błąd: za młodu pijemy, palimy, ćpamy, jemy toksyczne żarcie (no, przynajmniej większość tak robi), a na starość, często już w wieku 40 lat, jest wielka rozpacz. Rozpacz, bo diagnoza brzmi jak wyrok: nowotwór i perspektywa umierania w męczarniach z gnijącym na żywca ciałem..
Cóż. Trzeba było się opamiętać w porę, tak, jak ja to zrobiłem. Bo też święty nie byłem. Człowiek ma coś takiego, jak „iluzja nieśmiertelności”. Jest to skądinąd ciekawe, psychologiczne i socjologiczne zjawisko. Człowiek młody nie zdaje sobie sprawy, jak kruche i delikatne jest życie. Tylko pije, imprezuje na maxa, i przede wszystkim – uprawia dużo seksu. Bo o to chodzi okrutnej matce naturze – o rozmnażanie, przekazanie genów dalej.
Stąd wyposażenie ludzi w neuroprzekaźniki, emocje (zakochanie, seks) i danie im psychologicznej iluzji nieśmiertelności. By myśleli, że będą żyć w nieskończoność, zamiast zastanawiać się nad swoim życiem i filozofować. Natura to żywioł prymitywny, barbarzyński, i dla niej jednostka filozofująca, rozkmniniająca, zastanawiająca się nad życiem, jest jednostką nieproduktywną. Podstawowy cel natury to 1. przekazanie genów dalej, 2. przetrwanie.
Stąd wiele razy podkreślam, że całkowite demonizowanie technologii i całkowity powrót do natury nie jest dobrą ideą. Więcej technologii to automatycznie więcej wiedzy, świadomości, większa wrażliwość i uduchowienie. To dzięki technologii choć na ten krótki czas uciekliśmy od barbarzyńskich i okrutnych realiów tak bliskich wychwalanemu pod niebiosa stylowi „eko”. Kluczem jest równowaga.
Waga profilaktyki jest tutaj bardzo ważna. Większości chorób nowotworowych można by zapobiec, gdyby pozbyć się trucizn z żywienia i uzdrowić psychikę. Bowiem według ezoteryków, w tym Louise L. Hay która pokonała raka poprzez zmianę świadomości, nowotwór to choroba powstała z tłumionej frustracji, żalu, gniewu, goryczy." 


4 sposoby na zdrowy układ immunologiczny.

    Czy zdarza Ci się nagle zwątpić?

Dajmy na to przypadek heavy metalowca Nergala. Czy w przypadku jego białaczki można było ominąć długą hospitalizację, w tym z chemią, zakończoną przeszczepem szpiku kostnego? Plujemy na alopację w temacie leczenia nowotworów, ale czy przy leukemii jest szansa na wyleczenie kogoś terapią Gersona?

Czy może witaminą B17, albo B15, wodą utlenioną, sodą, kurkumą, czarnuszką, d-limonenem, czosnkiem, brokułami, shitake, maitake i wszystkim naraz? Czy w to wierzysz, czy raczej wątpisz? Teraz każdy widzi, że Nergal nie dość, że nadal ryczy ze sceny, to właśnie otworzył Barber Shop, a raczej brodziarnię z golarnią i ma się na gałkę całkiem spoko.

    Dobra, a więc wątpisz. Ja też wątpię, ale nie wylewajmy może dziecka z kąpielą.

Są fatalne choróbska, owszem. Ba, są takie, na których rozwój nie mamy za bardzo wpływu. Jednak większość moich postów dotyczy chorób zwykłych, tak zwanych cywilizacyjnych, które w wielkim procencie można byłoby po prostu ominąć, gdyby odpowiednio się do tego zabrać.

Kampanie państwowe polegają na tym, żeby stworzyć plan jak najlepszego wykrywania raka we wczesnym stadium, a w tym czasie naukowcy gorączkowo pracują nad lekiem, który wyleczyłby zaawansowane stadium choroby. Tymczasem jest to faktycznie bierne i nienaturalne podejście, żeby czekać na oznaki raka, a następnie udać się na operację i po leczenie farmakologiczne. To jest jakiś horror.

Mammografia jest w końcu dobra, czy nie dobra?

    Bowiem nawet źdźbło prewencji jest lepsze od całych łanów leczenia

Zapobieganie powinno być najważniejszym narzędziem w walce z każdą chorobą. I raczej o tym jest ten blog. O zajebistym zapobieganiu złu. To może wydać się komuś nie do zniesienia, ale powtórzę kolejny raz, że zdrowy układ immunologiczny jest w stanie ustrzec nas od wielu chorób, w tym nowotworów.

4 na to sposoby:

1. Około 60% raków jest ściśle powiązanych z naszym żywieniem

W związku z czym możemy uznać, że szama jest jednym z najważniejszych czynników w schemacie walki z nowotworami. Oznacza to w dużym stopniu dietę organiczną składający się głównie z produktów o dużej gęstości odżywczej, czyli owoców i warzyw, a także namoczone orzechy, nasiona, ziarna. Bez glutenu. Produkty zwierzęce powinny zostać ograniczone, a także unikać należy przypiekania, zwęglania, smażenia.

2. Poza tym, należy pamiętać, aby bardzo skupić się na następujących składnikach odżywczych:

Uwaga:

Podaję za Derek Henry, światowej sławy specjalistą od naturalnego zdrowia, którego już wielokrotnie przedstawiałam. Niestety Derek dopuszcza jadłospis wszystkożercy, bo może sam nim jest, albo tylko cechuje Derka obiektywizm. Jednak powiedzmy sobie szczerze, że terapia Gersona również zawiera wyciąg z wątroby zwierzęcia.

Koks:

Beta-karoten (marchew, słodkie ziemniaki, szpinak i większość zielonych liściastych warzyw)
Witamina B6 (banany, liściaste, zielone warzywa, marchew, jabłka, słodkie ziemniaki i podroby)
Witamina C ( camu camu, aronia, papryka, kapusta, owoce cytrusowe)
Witamina D (światło słoneczne, fermentowany olej z wątroby dorsza)
Witamina E (ciemnozielone warzywa, migdały, jajka, awokado, wątroba)
Kwas foliowy (buraki, kapusta, ciemne warzywa liściaste, algi, jajka, owoce cytrusowe)
Selen (orzechy brazylijskie, owoce morza, nasiona słonecznika, wołowina, kurczak, pieczarki)
Magnez (pestki dyni, kakao, orzechy brazylijskie, nasiona sezamu, migdały)
Cynk (ciemne zielone warzywa, orzechy i nasiona, ryby, fasola, ryż, awokado, kakao)
Koenzym Q10 (ryby, olej z pestek winogron, sezam, pistacje, orzechy włoskie, szpinak)

Należy też, jeść czosnek, brokuły i inne warzywa z rodziny krzyżowych, olej lniany, konopie, kiszoną kapustę, jagody, przyprawy i czystą wodę. W przypadku wszystkich produktów spożywczych im wyższa zawartość przeciwutleniaczy tym lepiej.

3. Unikać toksyn należy i zmniejszyć narażenie na pola elektromagnetyczne

Konieczne jest przebywać z dala od rakotwórczych substancji chemicznych i zanieczyszczeń znajdujących się w tradycyjnych produktach używanych w domach i ogrodach.

 W tym zwrócić baczną uwagę należy na przedmioty higieny osobistej, wodę, przechowywanie żywności, maszyny przemysłowe, lekarstwa i amalgamat rtęci w plombach.

Gdy nie zadbasz o powyższe elementy w pewnym momencie Twój układ odpornościowy może się cholernie zestresować, aż w końcu komórki zostaną uszkodzone, a nawet zmutowane do nowotworowych.
Zmniejszyć narażenie na pola elektromagnetyczne

No z tym jest jeszcze trudniej, ale trzeba mieć to na uwadze. 

Można kupić, albo wypożyczyć miernik Gaussa, zwłaszcza przed przeprowadzką do nowego mieszkania, domu, czy biura i po prostu rzecz zmierzyć. Niestety komputery, telefony, koce elektryczne, to wszystko promieniuje. Gdy nie możesz się przed tym uchronić, zacznij się uziemiać.


4. No i stres

Staraj się go za wszelką cenę rozładowywać. Biegaj, ćwicz, oddychaj, medytuj, cokolwiek rób, co przyniesie Ci psychiczną ulgę. Byle nie były to używki, ma się rozumieć.

Autor: Pepsi Eliot

Źródło: pepsieliot.com

Walka z rakiem.

"Popełniamy bowiem jeden podstawowy błąd: za młodu pijemy, palimy, ćpamy, jemy toksyczne żarcie (no, przynajmniej większość tak robi), a na starość, często już w wieku 40 lat, jest wielka rozpacz. Rozpacz, bo diagnoza brzmi jak wyrok: nowotwór i perspektywa umierania w męczarniach z gnijącym na żywca ciałem..
Cóż. Trzeba było się opamiętać w porę, tak, jak ja to zrobiłem. Bo też święty nie byłem. Człowiek ma coś takiego, jak „iluzja nieśmiertelności”. Jest to skądinąd ciekawe, psychologiczne i socjologiczne zjawisko. Człowiek młody nie zdaje sobie sprawy, jak kruche i delikatne jest życie. Tylko pije, imprezuje na maxa, i przede wszystkim – uprawia dużo seksu. Bo o to chodzi okrutnej matce naturze – o rozmnażanie, przekazanie genów dalej.
Stąd wyposażenie ludzi w neuroprzekaźniki, emocje (zakochanie, seks) i danie im psychologicznej iluzji nieśmiertelności. By myśleli, że będą żyć w nieskończoność, zamiast zastanawiać się nad swoim życiem i filozofować. Natura to żywioł prymitywny, barbarzyński, i dla niej jednostka filozofująca, rozkmniniająca, zastanawiająca się nad życiem, jest jednostką nieproduktywną. Podstawowy cel natury to 1. przekazanie genów dalej, 2. przetrwanie.
Stąd wiele razy podkreślam, że całkowite demonizowanie technologii i całkowity powrót do natury nie jest dobrą ideą. Więcej technologii to automatycznie więcej wiedzy, świadomości, większa wrażliwość i uduchowienie. To dzięki technologii choć na ten krótki czas uciekliśmy od barbarzyńskich i okrutnych realiów tak bliskich wychwalanemu pod niebiosa stylowi „eko”. Kluczem jest równowaga.
Waga profilaktyki jest tutaj bardzo ważna. Większości chorób nowotworowych można by zapobiec, gdyby pozbyć się trucizn z żywienia i uzdrowić psychikę. Bowiem według ezoteryków, w tym Louise L. Hay która pokonała raka poprzez zmianę świadomości, nowotwór to choroba powstała z tłumionej frustracji, żalu, gniewu, goryczy."


4 sposoby na zdrowy układ immunologiczny.

Czy zdarza Ci się nagle zwątpić?

Dajmy na to przypadek heavy metalowca Nergala. Czy w przypadku jego białaczki można było ominąć długą hospitalizację, w tym z chemią, zakończoną przeszczepem szpiku kostnego? Plujemy na alopację w temacie leczenia nowotworów, ale czy przy leukemii jest szansa na wyleczenie kogoś terapią Gersona?

Czy może witaminą B17, albo B15, wodą utlenioną, sodą, kurkumą, czarnuszką, d-limonenem, czosnkiem, brokułami, shitake, maitake i wszystkim naraz? Czy w to wierzysz, czy raczej wątpisz? Teraz każdy widzi, że Nergal nie dość, że nadal ryczy ze sceny, to właśnie otworzył Barber Shop, a raczej brodziarnię z golarnią i ma się na gałkę całkiem spoko.

Dobra, a więc wątpisz. Ja też wątpię, ale nie wylewajmy może dziecka z kąpielą.

Są fatalne choróbska, owszem. Ba, są takie, na których rozwój nie mamy za bardzo wpływu. Jednak większość moich postów dotyczy chorób zwykłych, tak zwanych cywilizacyjnych, które w wielkim procencie można byłoby po prostu ominąć, gdyby odpowiednio się do tego zabrać.

Kampanie państwowe polegają na tym, żeby stworzyć plan jak najlepszego wykrywania raka we wczesnym stadium, a w tym czasie naukowcy gorączkowo pracują nad lekiem, który wyleczyłby zaawansowane stadium choroby. Tymczasem jest to faktycznie bierne i nienaturalne podejście, żeby czekać na oznaki raka, a następnie udać się na operację i po leczenie farmakologiczne. To jest jakiś horror.

Mammografia jest w końcu dobra, czy nie dobra?

Bowiem nawet źdźbło prewencji jest lepsze od całych łanów leczenia

Zapobieganie powinno być najważniejszym narzędziem w walce z każdą chorobą. I raczej o tym jest ten blog. O zajebistym zapobieganiu złu. To może wydać się komuś nie do zniesienia, ale powtórzę kolejny raz, że zdrowy układ immunologiczny jest w stanie ustrzec nas od wielu chorób, w tym nowotworów.

4 na to sposoby:

1. Około 60% raków jest ściśle powiązanych z naszym żywieniem

W związku z czym możemy uznać, że szama jest jednym z najważniejszych czynników w schemacie walki z nowotworami. Oznacza to w dużym stopniu dietę organiczną składający się głównie z produktów o dużej gęstości odżywczej, czyli owoców i warzyw, a także namoczone orzechy, nasiona, ziarna. Bez glutenu. Produkty zwierzęce powinny zostać ograniczone, a także unikać należy przypiekania, zwęglania, smażenia.

2. Poza tym, należy pamiętać, aby bardzo skupić się na następujących składnikach odżywczych:

Uwaga:

Podaję za Derek Henry, światowej sławy specjalistą od naturalnego zdrowia, którego już wielokrotnie przedstawiałam. Niestety Derek dopuszcza jadłospis wszystkożercy, bo może sam nim jest, albo tylko cechuje Derka obiektywizm. Jednak powiedzmy sobie szczerze, że terapia Gersona również zawiera wyciąg z wątroby zwierzęcia.

Koks:

Beta-karoten (marchew, słodkie ziemniaki, szpinak i większość zielonych liściastych warzyw)
Witamina B6 (banany, liściaste, zielone warzywa, marchew, jabłka, słodkie ziemniaki i podroby)
Witamina C ( camu camu, aronia, papryka, kapusta, owoce cytrusowe)
Witamina D (światło słoneczne, fermentowany olej z wątroby dorsza)
Witamina E (ciemnozielone warzywa, migdały, jajka, awokado, wątroba)
Kwas foliowy (buraki, kapusta, ciemne warzywa liściaste, algi, jajka, owoce cytrusowe)
Selen (orzechy brazylijskie, owoce morza, nasiona słonecznika, wołowina, kurczak, pieczarki)
Magnez (pestki dyni, kakao, orzechy brazylijskie, nasiona sezamu, migdały)
Cynk (ciemne zielone warzywa, orzechy i nasiona, ryby, fasola, ryż, awokado, kakao)
Koenzym Q10 (ryby, olej z pestek winogron, sezam, pistacje, orzechy włoskie, szpinak)

Należy też, jeść czosnek, brokuły i inne warzywa z rodziny krzyżowych, olej lniany, konopie, kiszoną kapustę, jagody, przyprawy i czystą wodę. W przypadku wszystkich produktów spożywczych im wyższa zawartość przeciwutleniaczy tym lepiej.

3. Unikać toksyn należy i zmniejszyć narażenie na pola elektromagnetyczne

Konieczne jest przebywać z dala od rakotwórczych substancji chemicznych i zanieczyszczeń znajdujących się w tradycyjnych produktach używanych w domach i ogrodach.

W tym zwrócić baczną uwagę należy na przedmioty higieny osobistej, wodę, przechowywanie żywności, maszyny przemysłowe, lekarstwa i amalgamat rtęci w plombach.

Gdy nie zadbasz o powyższe elementy w pewnym momencie Twój układ odpornościowy może się cholernie zestresować, aż w końcu komórki zostaną uszkodzone, a nawet zmutowane do nowotworowych.
Zmniejszyć narażenie na pola elektromagnetyczne

No z tym jest jeszcze trudniej, ale trzeba mieć to na uwadze.

Można kupić, albo wypożyczyć miernik Gaussa, zwłaszcza przed przeprowadzką do nowego mieszkania, domu, czy biura i po prostu rzecz zmierzyć. Niestety komputery, telefony, koce elektryczne, to wszystko promieniuje. Gdy nie możesz się przed tym uchronić, zacznij się uziemiać.


4. No i stres

Staraj się go za wszelką cenę rozładowywać. Biegaj, ćwicz, oddychaj, medytuj, cokolwiek rób, co przyniesie Ci psychiczną ulgę. Byle nie były to używki, ma się rozumieć.

Autor: Pepsi Eliot

Źródło: pepsieliot.com

Dlaczego suszone pomidory? – Jedna filiżanka suszonych pomidorów ma 139 kalorii, 8 g białka i 7 gramów błonnika. Zawiera 14 procent zalecanego dziennego spożycia białka.

Właściwości pomidorów

W pomidorze znajduje się przede wszystkim witamina C, która wzmacnia odporność i przyspiesza gojenie się ran. 
Zawierają też mikroelementy: wapń, żelazo, magnez.
Znajdują się tam również:

- witamina E,
- beta-karoten,
- witaminy z grupy B,
- witamina PP,
- witamina K

Chronią DNA przed uszkodzeniami prowadzącymi do raka prostaty. Razem z likopenem hamują wzrost komórek nowotworowych. Likopen nadaje im czerwoną barwę, a także jest przeciwutleniaczem, którego nasz organizm sam nie produkuje. Dlatego dieta, która opiera się na dużej ilości pomidorów, może przeciwdziałać:

- rakowi szyjki macicy,
- miażdżycy,
- zawałom serca

Dlaczego suszone pomidory?

Jedna filiżanka suszonych pomidorów ma 139 kalorii, 8 g białka i 7 gramów błonnika. Zawiera 14 procent zalecanego dziennego spożycia białka.

Właściwości pomidorów

W pomidorze znajduje się przede wszystkim witamina C, która wzmacnia odporność i przyspiesza gojenie się ran.
Zawierają też mikroelementy: wapń, żelazo, magnez.
Znajdują się tam również:

- witamina E,
- beta-karoten,
- witaminy z grupy B,
- witamina PP,
- witamina K

Chronią DNA przed uszkodzeniami prowadzącymi do raka prostaty. Razem z likopenem hamują wzrost komórek nowotworowych. Likopen nadaje im czerwoną barwę, a także jest przeciwutleniaczem, którego nasz organizm sam nie produkuje. Dlatego dieta, która opiera się na dużej ilości pomidorów, może przeciwdziałać:

- rakowi szyjki macicy,
- miażdżycy,
- zawałom serca

Nie wylewaj wody po gotowaniu ryżu! – Więcej energii, zdrowsza skóra, mocniejsze włosy – to tylko część z zalet skorzystania z tej starej, chińskiej recepty, która ostatnimi czasy coraz częściej zagląda pod strzechy mieszkańców zachodniego świata.

Woda, która pozostaje po gotowaniu ryżu zawiera mnóstwo składników dobroczynnie działających na skórę – witaminy, minerały oraz kwas p-aminobenzoesowy będący częścią kwasu foliowego. To bardzo ważny czynnik odpowiedzialny za produkcję czerwonych krwinek, chroni skórę przed działaniem promieni słonecznych, opóźnia starzenie się skóry, powstawanie zmarszczek, a nawet może pomóc w odzyskaniu naturalnego koloru włosów.
Woda z ryżu zawiera też jeszcze jeden ważny składnik: inozytol. Ten organiczny związek często nazywany witaminą B8, ma właściwości pobudzające wzrost komórek i stymulujące dobrą cyrkulację krwi, co wyraźnie wpływa na zdrowy kolor skóry.

Wodę po gotowaniu ryżu należy po prostu wypić, albo przemyć nią skórę lub opłukać włosy.

Korzyści zdrowotne: 

- Dostarcza energię 
- Leczy nudności, wymioty i biegunka 
- Stymuluje produkcję mleka matki 
- Zapobiega stanom zapalnym żołądka i jelit 
- Reguluje temperaturę ciała 
- Leczy zaparcia 
- Dobry środek na podrażnienia skóry 

Korzyści kosmetyczne: 

- Sprawia, że skóra odzyska zdrowy wygląd i elastyczność
- Jest to doskonały substytutem toniku 
- Pomaga otworzyć zamknięte pory na twarzy 
- Nadaje blask i zdrowie włosom

Nie wylewaj wody po gotowaniu ryżu!

Więcej energii, zdrowsza skóra, mocniejsze włosy – to tylko część z zalet skorzystania z tej starej, chińskiej recepty, która ostatnimi czasy coraz częściej zagląda pod strzechy mieszkańców zachodniego świata.

Woda, która pozostaje po gotowaniu ryżu zawiera mnóstwo składników dobroczynnie działających na skórę – witaminy, minerały oraz kwas p-aminobenzoesowy będący częścią kwasu foliowego. To bardzo ważny czynnik odpowiedzialny za produkcję czerwonych krwinek, chroni skórę przed działaniem promieni słonecznych, opóźnia starzenie się skóry, powstawanie zmarszczek, a nawet może pomóc w odzyskaniu naturalnego koloru włosów.
Woda z ryżu zawiera też jeszcze jeden ważny składnik: inozytol. Ten organiczny związek często nazywany witaminą B8, ma właściwości pobudzające wzrost komórek i stymulujące dobrą cyrkulację krwi, co wyraźnie wpływa na zdrowy kolor skóry.

Wodę po gotowaniu ryżu należy po prostu wypić, albo przemyć nią skórę lub opłukać włosy.

Korzyści zdrowotne:

- Dostarcza energię
- Leczy nudności, wymioty i biegunka
- Stymuluje produkcję mleka matki
- Zapobiega stanom zapalnym żołądka i jelit
- Reguluje temperaturę ciała
- Leczy zaparcia
- Dobry środek na podrażnienia skóry

Korzyści kosmetyczne:

- Sprawia, że skóra odzyska zdrowy wygląd i elastyczność
- Jest to doskonały substytutem toniku
- Pomaga otworzyć zamknięte pory na twarzy
- Nadaje blask i zdrowie włosom

Drożdże. – "Przede wszystkim niedobory witamin z grupy B objawiający się głównie zajadami. Jesienią pojawia się  u mnie również łupież, osłabienie i wypadanie włosów – nadmierne, oraz ogólne zmęczenie.
Przyjmuję B12, B6 i pozostałe w tabletkach praktycznie co roku na początku jesieni, a potem w okresie zimowo-wiosennym. Teraz chcę spróbować czegoś innego.

Dodatkowo biorę się ostro do pielęgnacji włosów: oleje (na dzień dzisiejszy jest to olej z oliwek, olej słonecznikowy, olej rycynowy), henna, dodatkowo masaże zalecane przez Tombaka na porost włosów. Jakiś czas temu zrezygnowałam całkowicie z tzw. gumek do włosów, które strasznie osłabiały moje włosy.  No i w założeniu chcę jeszcze w 100% zrezygnować z szamponów z silikonami, parabenami, gliceryną, SL, SLS-ami, myć włosy jedynie odżywką. Po takich kilku miesiącach terapii mam nadzieję, że moje włosy powrócą też do postaci pięknych i zdrowych loczków.

W sieci wyszperałam kilka informacji od osób, które taką kurację drożdżami prowadziły – ich celem było przyspieszenie i wzmocnienie struktury włosów. Dla mnie cel główny to uzupełnienie niedoborów oraz mniejsza ilość wypadających włosów, a piękne lśniące włosy będą jednym z kroków do polepszenia ich wyglądu.

Na czym polega kuracja drożdżowa?

Każdego dnia piję około 1/4 kostki drożdży (tej 100 gramowej, pokazanej wyżej firmy – nie żeby reklama). Zalewam je gorącą wodą, by nie fermentowały w żołądku. Czekam aż ostygną i wypijam.

Niektórzy dodają drożdże do szejka, mieszają z kakao, sokiem, miodem, bananem, czy herbatą. Jeśli chesz dodać coś do napoju, warto to zrobić, gdy drożdże ostygną, tym bardziej jeśli jest to coś słodkiego, co po prostu dodane do wrzątku sprawia, że drożdże „rosną”. Mi odpowiada ich smak bez dodatków. Drożdże kupuje w ilości kilku sztuk i mrożę zapas – doświadczenie pokazuje, ze świetnie się do tego nadają, nie zepsują się, zawsze są pod ręką, i ani trochę nie tracą swoich właściwości.

Tutaj muszę zaznaczyć, że nie znalazłam żadnych informacji na temat tego, czy drożdże należy pić ciepłe czy zimne. Ze względu na niezbyt sympatyczny smak napoju  – czekam do całkowitego ostygnięcia ;-). Dlatego też proponuję nie zniechęcać się przy wąchaniu mieszanki czy piciu jej gorącej czy ciepłej.

Co się dzieje gdy pijemy drożdże?

Oprócz uzupełnienia braków witamin z grupy B – co jest dobre nie tylko dla wegetarian i wegan –  w prezencie dostajemy kilka miłych rzeczy:

    oczyszczanie twarzy – czyli tradycyjnie, aby zobaczyć wspaniałe efekty na naszej skórze, najpierw musi się ona oczyścić poprzez łuszczenie, wydobycie na zewnątrz różnego rodzaju toksyn (pojawiają się wypryski -jest to całkiem normalny stan, może potrwać około 2 tygodni), po pewnym czasie skóra jest już gładsza, w tym przypadku wspomagam skórę robiąc peeling,
    zajady – jeden z głównych objawów niedoborów witamin z grupy B całkowicie znikają,
    włosy – rosną jak na drożdżach (najlepiej widać to u osób farbujących, ale część blogerek najnormalniej w świecie zmierzyła długość włosów przed i po kuracji – przyrost od 1 cm do 3,5 cm), włosy są bardziej lśniące, nie wypadają już w alarmujących ilościach (mniej więcej po uczesaniu nie powinno nam zostać na grzebyku/szczotce więcej niż 100 włosów), czasami pojawia się zmasowany wzrost nowych włosów, tzw. baby hair- wygląda to mniej więcej tak, że wśród naszej czupryny zauważamy nagle bardzo dużo odrastających, małych włosów, co ciekawe u siebie zauważyłam też zmasowany atak wypadania w pierwszym tygodniu – ale takie rzeczy są całkiem normalne ponieważ podczas różnego rodzaju kuracji osłabione włosy wypadają na skutek „wypychania” ich przez nowe, rosnące,
    włosy przetłuszczające się- w przypadku włosów przetłuszczających się zmniejsza się ilość wydzielanego sebum, łupież zostaje wyleczony,
    paznokcie- ogólne wzmocnienie, brak rozdwajania się, łamania, białe plamki znikają,
    rzęsy – jedna z blogerek wspominała, że jej rzęsy są nieco mocniejsze – ale z tego co pamiętam kurację prowadziła kilka dobrych mięsięcy.

Drożdże
     Drożdże jak wiemy z lekcji biologii to jednokomórkowe grzyby. Najbardziej znane zastosowanie to: przy produkcji piwa, wina, czasem przy produkcji nabiału i oczywiście przy pieczeniu chleba i innych wyrobów piekarniczych. Nasze babcie, mamy znalazły w drożdżach również źródło taniego, ale za to bardzo dobrego kosmetyku: najczęściej w formie maseczki na włosy lub twarz.
Witaminy, które zawierają drożdże:

    witaminy z grupy B

Że wegetarianie i weganie powinni je jeść wiemy nie od dziś. Ale zauważcie, że w mięsie najwięcej witaminy B jest w wątróbce i sercu – nikt chyba mi nie powie, że w XXI wieku konsument zjada odpowiednie ilość tych organów, i tylko stąd czerpie witaminy z grupy B. Dzięki witaminom z tej grupy mamy lepsze samopoczucie, lepszy sen, dobre trawienie i taki wewnętrzny spokój.

    biotyna

Jest to spec od sprężystości włosów, podobno hamuje też wypadanie i siwienie. Pozwala wyleczyć różne choroby skóry, wzmacnia paznokcie.

    witamina B5 (panthenol)

Co najważniejsze jej niedobór może powodować nadmierne wypadanie włosów.

     białko i mikroelementy: cynk

Wpływa pozytywnie zarówno na stan skóry, włosów. Szczególnie pomocny dla skóry mocno przetłuszczajacej się.

    betaglukan

Wzmacnia naszą odporność, redukuje cholesterol, obniża ciśnienie krwi i zapobiega powstaniu nowotworów układu pokarmowego.

    magnez
    żelazo
    fosfor
    chrom.

KURACJA DROŻDZAMI – PODSUMOWANIE

Długo zwlekam z tym postem… czekałam na ewentualne objawy odstawienia, mam też nieco mieszane uczucia co do kuracji drożdżami. Dlaczego? Otóż ciężko mi powiedzieć, że to akurat drożdże i tylko one spowodowały większą poprawę zdrowia. Nie jestem zwolenniczką stosowania jednej metody, dlatego wspomagałam się pijąc napar z pokrzywy, masując głowę, olejując włosy, oczyszczając twarz olejami, zdrowo odżywiając i robiąc naprawdę wiele innych rzeczy, które od kilku lat mam w nawyku.
 Kurację rozpoczęłam 4 października przez miesiąc pijąc jeden raz  dziennie około 1/5-1/4 kostki drożdży. Po 30 dniach piłam mieszankę  przez tydzień, w sumie tak co drugi dzień, zmniejszając ilość drożdży.
Dlaczego jestem zadowolona z kuracji?Głównym założeniem było uzupełnienie niedoborów witamin z grupy B, objawiających się m. in. zajadami (podwójnym, dość rozległymi i bardzo wrażliwymi), łupież, kilka białych plamek na paznokciach, dużą ilością wypadających włosów. Z radością mogę powiedzieć, że WSZYSTKIE te objawy po miesiącu kuracji zniknęły. Na dzień dzisiejszy nie widzę wspomnianych niedoborów, więc mam nadzieję, ze na kilka miesięcy, aż do przesilenia wiosennego nie będę miała potrzeby picia drożdży. W styczniu planuję z rodziną po raz kolejny zrobić 14-dniowe oczyszczanie organizmu wg diety owocowo-warzywnej – dostarczenie i uzupełnienie niedoborów jest w tym przypadku jak najbardziej wskazane.

Drożdże i porost włosów

Wyrzekłam się chemicznych farb i farbowania na kilka miesięcy w ogóle.  Poprzez niezbyt estetyczne odrosty mogłam zauważyć, że jednak włosy rosną …. jak na drożdżach. Odrastające są lśniące i jakby bardziej sprężyste i nie przetłuszczają się tak szybko. Dodatkowe olejowanie, nakładanie masek, masowanie głowy, odstawienie niezdrowych kosmetyków jednak robi swoje i w spółce z drożdżami przyniosło tez kilka efektów, na które nawet specjalnie nie liczyłam. Bardziej traktowałam to jako gratis. Oczywiście brak spektakularnych efektów w poroście włosów może się brać z bardzo prostej przyczyny. Organizm dostając dawkę witamin B lokował je właśnie tam gdzie były największe niedobory, na porost włosów widocznie już nie wystarczyło."

Drożdże.

"Przede wszystkim niedobory witamin z grupy B objawiający się głównie zajadami. Jesienią pojawia się u mnie również łupież, osłabienie i wypadanie włosów – nadmierne, oraz ogólne zmęczenie.
Przyjmuję B12, B6 i pozostałe w tabletkach praktycznie co roku na początku jesieni, a potem w okresie zimowo-wiosennym. Teraz chcę spróbować czegoś innego.

Dodatkowo biorę się ostro do pielęgnacji włosów: oleje (na dzień dzisiejszy jest to olej z oliwek, olej słonecznikowy, olej rycynowy), henna, dodatkowo masaże zalecane przez Tombaka na porost włosów. Jakiś czas temu zrezygnowałam całkowicie z tzw. gumek do włosów, które strasznie osłabiały moje włosy. No i w założeniu chcę jeszcze w 100% zrezygnować z szamponów z silikonami, parabenami, gliceryną, SL, SLS-ami, myć włosy jedynie odżywką. Po takich kilku miesiącach terapii mam nadzieję, że moje włosy powrócą też do postaci pięknych i zdrowych loczków.

W sieci wyszperałam kilka informacji od osób, które taką kurację drożdżami prowadziły – ich celem było przyspieszenie i wzmocnienie struktury włosów. Dla mnie cel główny to uzupełnienie niedoborów oraz mniejsza ilość wypadających włosów, a piękne lśniące włosy będą jednym z kroków do polepszenia ich wyglądu.

Na czym polega kuracja drożdżowa?

Każdego dnia piję około 1/4 kostki drożdży (tej 100 gramowej, pokazanej wyżej firmy – nie żeby reklama). Zalewam je gorącą wodą, by nie fermentowały w żołądku. Czekam aż ostygną i wypijam.

Niektórzy dodają drożdże do szejka, mieszają z kakao, sokiem, miodem, bananem, czy herbatą. Jeśli chesz dodać coś do napoju, warto to zrobić, gdy drożdże ostygną, tym bardziej jeśli jest to coś słodkiego, co po prostu dodane do wrzątku sprawia, że drożdże „rosną”. Mi odpowiada ich smak bez dodatków. Drożdże kupuje w ilości kilku sztuk i mrożę zapas – doświadczenie pokazuje, ze świetnie się do tego nadają, nie zepsują się, zawsze są pod ręką, i ani trochę nie tracą swoich właściwości.

Tutaj muszę zaznaczyć, że nie znalazłam żadnych informacji na temat tego, czy drożdże należy pić ciepłe czy zimne. Ze względu na niezbyt sympatyczny smak napoju – czekam do całkowitego ostygnięcia ;-). Dlatego też proponuję nie zniechęcać się przy wąchaniu mieszanki czy piciu jej gorącej czy ciepłej.

Co się dzieje gdy pijemy drożdże?

Oprócz uzupełnienia braków witamin z grupy B – co jest dobre nie tylko dla wegetarian i wegan – w prezencie dostajemy kilka miłych rzeczy:

oczyszczanie twarzy – czyli tradycyjnie, aby zobaczyć wspaniałe efekty na naszej skórze, najpierw musi się ona oczyścić poprzez łuszczenie, wydobycie na zewnątrz różnego rodzaju toksyn (pojawiają się wypryski -jest to całkiem normalny stan, może potrwać około 2 tygodni), po pewnym czasie skóra jest już gładsza, w tym przypadku wspomagam skórę robiąc peeling,
zajady – jeden z głównych objawów niedoborów witamin z grupy B całkowicie znikają,
włosy – rosną jak na drożdżach (najlepiej widać to u osób farbujących, ale część blogerek najnormalniej w świecie zmierzyła długość włosów przed i po kuracji – przyrost od 1 cm do 3,5 cm), włosy są bardziej lśniące, nie wypadają już w alarmujących ilościach (mniej więcej po uczesaniu nie powinno nam zostać na grzebyku/szczotce więcej niż 100 włosów), czasami pojawia się zmasowany wzrost nowych włosów, tzw. baby hair- wygląda to mniej więcej tak, że wśród naszej czupryny zauważamy nagle bardzo dużo odrastających, małych włosów, co ciekawe u siebie zauważyłam też zmasowany atak wypadania w pierwszym tygodniu – ale takie rzeczy są całkiem normalne ponieważ podczas różnego rodzaju kuracji osłabione włosy wypadają na skutek „wypychania” ich przez nowe, rosnące,
włosy przetłuszczające się- w przypadku włosów przetłuszczających się zmniejsza się ilość wydzielanego sebum, łupież zostaje wyleczony,
paznokcie- ogólne wzmocnienie, brak rozdwajania się, łamania, białe plamki znikają,
rzęsy – jedna z blogerek wspominała, że jej rzęsy są nieco mocniejsze – ale z tego co pamiętam kurację prowadziła kilka dobrych mięsięcy.

Drożdże
Drożdże jak wiemy z lekcji biologii to jednokomórkowe grzyby. Najbardziej znane zastosowanie to: przy produkcji piwa, wina, czasem przy produkcji nabiału i oczywiście przy pieczeniu chleba i innych wyrobów piekarniczych. Nasze babcie, mamy znalazły w drożdżach również źródło taniego, ale za to bardzo dobrego kosmetyku: najczęściej w formie maseczki na włosy lub twarz.
Witaminy, które zawierają drożdże:

witaminy z grupy B

Że wegetarianie i weganie powinni je jeść wiemy nie od dziś. Ale zauważcie, że w mięsie najwięcej witaminy B jest w wątróbce i sercu – nikt chyba mi nie powie, że w XXI wieku konsument zjada odpowiednie ilość tych organów, i tylko stąd czerpie witaminy z grupy B. Dzięki witaminom z tej grupy mamy lepsze samopoczucie, lepszy sen, dobre trawienie i taki wewnętrzny spokój.

biotyna

Jest to spec od sprężystości włosów, podobno hamuje też wypadanie i siwienie. Pozwala wyleczyć różne choroby skóry, wzmacnia paznokcie.

witamina B5 (panthenol)

Co najważniejsze jej niedobór może powodować nadmierne wypadanie włosów.

białko i mikroelementy: cynk

Wpływa pozytywnie zarówno na stan skóry, włosów. Szczególnie pomocny dla skóry mocno przetłuszczajacej się.

betaglukan

Wzmacnia naszą odporność, redukuje cholesterol, obniża ciśnienie krwi i zapobiega powstaniu nowotworów układu pokarmowego.

magnez
żelazo
fosfor
chrom.

KURACJA DROŻDZAMI – PODSUMOWANIE

Długo zwlekam z tym postem… czekałam na ewentualne objawy odstawienia, mam też nieco mieszane uczucia co do kuracji drożdżami. Dlaczego? Otóż ciężko mi powiedzieć, że to akurat drożdże i tylko one spowodowały większą poprawę zdrowia. Nie jestem zwolenniczką stosowania jednej metody, dlatego wspomagałam się pijąc napar z pokrzywy, masując głowę, olejując włosy, oczyszczając twarz olejami, zdrowo odżywiając i robiąc naprawdę wiele innych rzeczy, które od kilku lat mam w nawyku.
Kurację rozpoczęłam 4 października przez miesiąc pijąc jeden raz dziennie około 1/5-1/4 kostki drożdży. Po 30 dniach piłam mieszankę przez tydzień, w sumie tak co drugi dzień, zmniejszając ilość drożdży.
Dlaczego jestem zadowolona z kuracji?Głównym założeniem było uzupełnienie niedoborów witamin z grupy B, objawiających się m. in. zajadami (podwójnym, dość rozległymi i bardzo wrażliwymi), łupież, kilka białych plamek na paznokciach, dużą ilością wypadających włosów. Z radością mogę powiedzieć, że WSZYSTKIE te objawy po miesiącu kuracji zniknęły. Na dzień dzisiejszy nie widzę wspomnianych niedoborów, więc mam nadzieję, ze na kilka miesięcy, aż do przesilenia wiosennego nie będę miała potrzeby picia drożdży. W styczniu planuję z rodziną po raz kolejny zrobić 14-dniowe oczyszczanie organizmu wg diety owocowo-warzywnej – dostarczenie i uzupełnienie niedoborów jest w tym przypadku jak najbardziej wskazane.

Drożdże i porost włosów

Wyrzekłam się chemicznych farb i farbowania na kilka miesięcy w ogóle. Poprzez niezbyt estetyczne odrosty mogłam zauważyć, że jednak włosy rosną …. jak na drożdżach. Odrastające są lśniące i jakby bardziej sprężyste i nie przetłuszczają się tak szybko. Dodatkowe olejowanie, nakładanie masek, masowanie głowy, odstawienie niezdrowych kosmetyków jednak robi swoje i w spółce z drożdżami przyniosło tez kilka efektów, na które nawet specjalnie nie liczyłam. Bardziej traktowałam to jako gratis. Oczywiście brak spektakularnych efektów w poroście włosów może się brać z bardzo prostej przyczyny. Organizm dostając dawkę witamin B lokował je właśnie tam gdzie były największe niedobory, na porost włosów widocznie już nie wystarczyło."

Źródło:

www.cudownediety.pl

Żelazo! – Chcących przejść na dietę roślinną często straszy się anemią, osłabieniem organizmu i innymi niekorzyściami zdrowotnymi, które mają rzekomo wynikać z wyeliminowania z diety nabiału, mięsa i jajek. Straszy się niedoborami białka, wapnia czy właśnie żelaza. Jak się jednak okazuje (sprawdź mój wpis EPIC win) dieta roślinna jest bardzo bogata w żelazo. Wszystkie kontrowersje dookoła tego pierwiastka są skutkiem krążących w obiegu mitów i braku rzetelnej wiedzy. Żadne z przeprowadzonych badań nie wykazały, że anemia spowodowana niedoborem żelaza lub zmniejszona ilość hemoglobiny we krwi występuję częściej u wegan niż wszystkożerców.[1] Oczywiście są pewne kwestie, na które należy zwrócić szczególną uwagę przy odpowiednim bilansowaniu diety. Jeśli chcesz wiedzieć więcej, czytaj dalej…

Żelazo wchodzi w skład wielu białek oraz enzymów produkowanych i występujących w organizmie. Jego najważniejszą funkcją jest transport tlenu. 2/3 żelaza znajdującego się w ludzkim ciele zawiera hemoglobina – białko wchodzące w skład erytrocytów, które transportuje tlen do komórek. Z tego powodu jest to bardzo ważny pierwiastek w diecie każdego sportowca.

Niedobór żelaza powoduje przede wszystkim:

    nadmierne zmęczenie,
    obniżenie odporności,
    pogorszenie wydolności sercowo-naczyniowej.

U osób z niedoborem występować może również zapalenie języka, które rozpoznać można na przykład po „wysepkach” jakie tworzą się na języku (tzw. język geograficzny). Charakterystyczne objawy anemii lub niedokrwistości to blada skóra oraz łamliwe włosy i paznokcie.
Dzienne zapotrzebowanie na żelazo wynosi u mężczyzn w wieku 19-50 lat 8 mg dziennie, u kobiet – 18 mg. Potem norma spada do 8 mg dla obu płci[2].

W żywności występują dwa rodzaje żelaza:

    hemowe – powstające w hemoglobinie, a więc znajdujące się w mięsie;
    niehemowe – występujące w roślinach.

Prawdą jest, że żelazo niehemowe ma gorszą przyswajalność (10%) niż hemowe (18%). Jednakże żelazo niehemowe jest bardziej wrażliwe na niskie zapasy tego pierwiastka we krwi, wykazuje się większą skutecznością wchłaniania. Innymi słowy, jeśli w organizmie brakuje żelaza lub jest go bardzo mało to właśnie jego niehemowe odmiana przyswajać się będzie lepiej[3]. Do tego wszystkiego należy dodać cholesterol i nasycone kwasy tłuszczowe, w które obfituje mięso. Nie wspomnę o antybiotykach, hormonach, sterydach…

Warto wziąć pod uwagę również fakt, że wykazano związek pomiędzy wysokim stężeniem żelaza hemowego we krwi a podwyższoną insulinoodpornością i występowaniem chorób serca, raka czy obniżoną wydolnością. Podobnie zresztą jak przy suplementach, które dodatkowo przyspieszają proces starzenia ze względu na swoje prooksydacyjne działanie[4].

Zapotrzebowanie na żelazo można bez problemu zaspokoić odpowiednio zaplanowaną dietą roślinną. Należy pamiętać, że istnieją substancje, które hamują przyswajanie tego pierwiastka. Są to:

    fityniany (występujące w roślinach strąkowych i produktach pełnoziarnistych);
    wapń z produktów mlecznych;
    herbata, kawa, kakao;
    błonnik.
Aby zneutralizować fityniany wystarczy namoczyć kilka godzin strąki czy orzechy przed spożyciem. Można też dodawać do posiłku substancje, które zwiększają absorpcje żelaza:

    witamina C;
    beta-karoten;
    witamina A.

Dobrze jest więc np. dodać do miski płatków owsianych garść żurawiny, parę truskawek czy kilka plastrów pomarańczy albo wymienione owoce zmiksować z zielonymi liśćmi (szpinak, jarmuż, botwina).
Jakie posiłki spożywać, by zapewnić sobie odpowiednią ilość żelaza? Możliwości jest wiele! Sałatka z tofu, pomidorów suszonych, szpinaku, sałaty i oliwek. Płatki owsiane z mlekiem roślinnym suszoną żurawiną i ulubionym świeżym owocem. Pestki dyni i rodzynki jako przekąska między posiłkami. Pasta z ciecierzycy albo soczewicy. Zielone smoothie z liści szpinaku, botwiny, bananów i truskawek lub brzoskwiń. I wiele, wiele innych…

Jeśli masz coś do dodania, jakieś własne doświadczenia, ciekawe obserwacje, nowe informacje – śmiało, podziel się nimi w komentarzu!

Żelazo!

Chcących przejść na dietę roślinną często straszy się anemią, osłabieniem organizmu i innymi niekorzyściami zdrowotnymi, które mają rzekomo wynikać z wyeliminowania z diety nabiału, mięsa i jajek. Straszy się niedoborami białka, wapnia czy właśnie żelaza. Jak się jednak okazuje (sprawdź mój wpis EPIC win) dieta roślinna jest bardzo bogata w żelazo. Wszystkie kontrowersje dookoła tego pierwiastka są skutkiem krążących w obiegu mitów i braku rzetelnej wiedzy. Żadne z przeprowadzonych badań nie wykazały, że anemia spowodowana niedoborem żelaza lub zmniejszona ilość hemoglobiny we krwi występuję częściej u wegan niż wszystkożerców.[1] Oczywiście są pewne kwestie, na które należy zwrócić szczególną uwagę przy odpowiednim bilansowaniu diety. Jeśli chcesz wiedzieć więcej, czytaj dalej…

Żelazo wchodzi w skład wielu białek oraz enzymów produkowanych i występujących w organizmie. Jego najważniejszą funkcją jest transport tlenu. 2/3 żelaza znajdującego się w ludzkim ciele zawiera hemoglobina – białko wchodzące w skład erytrocytów, które transportuje tlen do komórek. Z tego powodu jest to bardzo ważny pierwiastek w diecie każdego sportowca.

Niedobór żelaza powoduje przede wszystkim:

nadmierne zmęczenie,
obniżenie odporności,
pogorszenie wydolności sercowo-naczyniowej.

U osób z niedoborem występować może również zapalenie języka, które rozpoznać można na przykład po „wysepkach” jakie tworzą się na języku (tzw. język geograficzny). Charakterystyczne objawy anemii lub niedokrwistości to blada skóra oraz łamliwe włosy i paznokcie.
Dzienne zapotrzebowanie na żelazo wynosi u mężczyzn w wieku 19-50 lat 8 mg dziennie, u kobiet – 18 mg. Potem norma spada do 8 mg dla obu płci[2].

W żywności występują dwa rodzaje żelaza:

hemowe – powstające w hemoglobinie, a więc znajdujące się w mięsie;
niehemowe – występujące w roślinach.

Prawdą jest, że żelazo niehemowe ma gorszą przyswajalność (10%) niż hemowe (18%). Jednakże żelazo niehemowe jest bardziej wrażliwe na niskie zapasy tego pierwiastka we krwi, wykazuje się większą skutecznością wchłaniania. Innymi słowy, jeśli w organizmie brakuje żelaza lub jest go bardzo mało to właśnie jego niehemowe odmiana przyswajać się będzie lepiej[3]. Do tego wszystkiego należy dodać cholesterol i nasycone kwasy tłuszczowe, w które obfituje mięso. Nie wspomnę o antybiotykach, hormonach, sterydach…

Warto wziąć pod uwagę również fakt, że wykazano związek pomiędzy wysokim stężeniem żelaza hemowego we krwi a podwyższoną insulinoodpornością i występowaniem chorób serca, raka czy obniżoną wydolnością. Podobnie zresztą jak przy suplementach, które dodatkowo przyspieszają proces starzenia ze względu na swoje prooksydacyjne działanie[4].

Zapotrzebowanie na żelazo można bez problemu zaspokoić odpowiednio zaplanowaną dietą roślinną. Należy pamiętać, że istnieją substancje, które hamują przyswajanie tego pierwiastka. Są to:

fityniany (występujące w roślinach strąkowych i produktach pełnoziarnistych);
wapń z produktów mlecznych;
herbata, kawa, kakao;
błonnik.
Aby zneutralizować fityniany wystarczy namoczyć kilka godzin strąki czy orzechy przed spożyciem. Można też dodawać do posiłku substancje, które zwiększają absorpcje żelaza:

witamina C;
beta-karoten;
witamina A.

Dobrze jest więc np. dodać do miski płatków owsianych garść żurawiny, parę truskawek czy kilka plastrów pomarańczy albo wymienione owoce zmiksować z zielonymi liśćmi (szpinak, jarmuż, botwina).
Jakie posiłki spożywać, by zapewnić sobie odpowiednią ilość żelaza? Możliwości jest wiele! Sałatka z tofu, pomidorów suszonych, szpinaku, sałaty i oliwek. Płatki owsiane z mlekiem roślinnym suszoną żurawiną i ulubionym świeżym owocem. Pestki dyni i rodzynki jako przekąska między posiłkami. Pasta z ciecierzycy albo soczewicy. Zielone smoothie z liści szpinaku, botwiny, bananów i truskawek lub brzoskwiń. I wiele, wiele innych…

Jeśli masz coś do dodania, jakieś własne doświadczenia, ciekawe obserwacje, nowe informacje – śmiało, podziel się nimi w komentarzu!

Czy istnieje lek na raka? – Czy niedobór witaminy B17 wywołuje raka?

Jest wiele kuracji przeciw rakowi, które odniosły sukces, niewiele jednak jest dyskusji na temat możliwych sposobów zapobiegania rakowi, ani też efektywnego kontrolowania jego rozwoju. Ponadto ciśnie się na usta pytanie dlaczego, z każdym kolejnym rokiem stajemy się coraz to bardziej podatni na wszelkie odmiany raka?

Dlaczego zapadamy na raka nie jest to do końca wiadome. Może to na skutek palenia papierosów, nadmiernego opalania, czy też toksyn z nawozów sztucznych i pestycydów spożywanych w codziennym jedzeniu? Badania Dr Krebs’a wskazują, że rak jest skutkiem niedoboru witaminy B17. Czynniki rakotwórcze, takie jak palenie papierosów czy nadmiar słońca jedynie ukazują niedobór witaminy B17. W przypadku raka zastąpienie utraconej witaminy B17 w naszych dietach mogłoby przyczynić się do większej efektywności leczenia innymi metodami czy wręcz je zastąpić.

Czy istnieje bezpośrednia więź pomiędzy wzrostem substancji chemicznych dodawanych do naszej żywności i wody, czy też należy winić za ten stan rzeczy usuniecie pewnych zasadniczych składników z naszych rafinowanych zachodnich diet? Istnieją dowody na to, że usunięcie witaminy B17 z naszej diety odegrało jedną z najistotniejszych ról w zwiększonej podatności na zachorowanie na raka.

Nasza obecna, zachodnio-europejska, dieta jest zubożona w witaminę B17. Parę wieków temu jedliśmy chleb z domieszką nasion prosa i lnu, bogatych w witaminę B17, a teraz chleb pszeniczny i żytni, który jadamy nie ma jej w ogóle. Nasze babcie zwykły dodawać pokruszone nasiona śliwek, czereśni, jabłek, moreli do domowych konfitur i dżemów. Nasiona tych owoców są jednym z najpotężniejszych źródeł witaminy B17.

Dieta bogata w naturalną żywność

Interesujące są badania nad ludnością konsumująca lokalną żywność w środowiskach, w których się urodzili. Ludzie ci chorują na raka znacznie rzadziej, niż ci, którzy nie zwracają uwagi na pochodzenie żywności jedząc produkty wysoce przetworzone.

Hunza, jedno z plemion z Himalajów, nigdy nie znało przypadku zachorowania na raka, czy choroby serca ponieważ trzyma się swojej tradycyjnej diety, która jest wyjątkowo obfita zarówno w morele jak i w proso. Badania w których zaczęto stosować zachodnio-europejską dietę u Hunzów spowodowały, że stali się oni podatni na raka i choroby serca.

Richard Mackarness pracował nad dietą Eskimosów, oraz Indian. W swym naturalnym środowisku obydwie grupy są zasadniczo mięsożerne, spożywając upolowaną zwierzynę, włączając w to łosia i karibu, wspomaganą jedynie dzikimi jagodami, kiedy bywają one dostępne w sezonie. Mackarness podkreśla, że pomiędzy tymi ludami nie występuje problem otyłości, mimo że konsumują oni zwierzęce tłuszcze nasycone co najmniej dwa razy na dzień. Jeszcze bardziej interesującym faktem jest dowód na to, że Eskimosi i Indianie, spożywający naturalną żywność nie zapadają na raka ani nie chorują na serce. Mięso karibu jest główną częścią diety obydwu grup. Karibu żywią się głównie trawą, zawierającą ok. 15.000 mg witaminy B17 na kilogram. Do tego jagody spożywane zarówno przez Eskimosów, jak i Indian, zawierają ogromne ilości witaminy B17.

Podsumowując, bez znaczenia jest czy jesteśmy wegeterianinami (Hunza) czy lubimy mięso (Eskimosi) – możemy skonstruować zdrową dietę.

Dieta oparta na produktach wysoce przetworzonych

W zachodnich kulturach żywność, którą karmi się obecnie zwierzęta domowe przeznaczone na ubój zazwyczaj zawiera jedynie śladowe pozostałości witaminy B17. Genetyczne modyfikacje żywności mają dodatkowy negatywny wpływ na jakość żywności. Podczas gdy Hunzowie i Eskimosi otrzymują przeciętną, dawkę witaminy B17 w wysokości 250 – 3000 mg na dzień, Europejczycy i Amerykanie, spożywający tak zwaną zdrową żywność, przyjmują jej zaledwie 2 mg.

Witamina B17 została prawie zupełnie wyeliminowana z zachodniej żywności, co powoduje w ostatnich latach epidemię raka.

Działanie witaminy B17

Skoro rozwiązanie problemu raka jest tak proste jak zwiększenie spożycia witaminy B17 z diety, dlaczego nikt nic nie robi w tym kierunku? Ponieważ lobbing międzynarodowej farmakologii jest tak ogromny, że udało się zmontować kampanie przeciw witaminie B17 opierające się na fakcie, że zawiera ona pewne ilości śmiertelnej trucizny – cyjanku potasu.

Przypadek osoby, która rzekomo zatruła się surowymi pestkami moreli w San Francisco dostała się na czołówki wszystkich gazet w USA. Spożywanie pestek moreli lub B17 jest dzięki temu faktowi obrazowane jako jednoznaczne z popełnianiem samobójstwa. Istnieje inna historia, jakoby Dr Krebs, po przetestowaniu witaminy na zwierzętach, napełnił dużą strzykawkę mega dawką skoncentrowanej letril, którą następnie wstrzyknął sobie w ramie! Krebs przeżył w zdrowiu 84 lata.

Witamina B17 nie jest szkodliwa dla zdrowych tkanek. Molekuła B17 zawiera jedną jednostkę cyjanku, jedna jednostkę benzaldehydu i dwie jednostki glukozy. Aby cyjanek mógł stać się niebezpieczny trzeba najpierw uwolnić go z molekuły, do czego potrzebny jest enzym, zwany beta-glukozydaza. Jest on obecny w całym ciele ludzkim.

Wobec czego jak można twierdzić, że B17 jest bezpieczne? Co czyni letril bezpieczną jest fakt, że enzym ten występuje w maleńkich ilościach. Jego ilość znacznie wzrasta (100 razy) tylko w siedliskach narośla rakowego. Tak więc cyjanek bywa jedynie aktywowany w miejscu, gdzie znajduje się rak, całkowicie niszcząc komórki rakowe. Komórki zdrowe pozostają nietknięte. Aldehyd benzoesowy, który jest również śmiertelnie niebezpieczną trucizną, jest aktywowany w tym samym czasie, wytwarzając truciznę sto razy silniejszą, niż każdy z nich z osobna. Ciągle jednak pozostaje pytanie: co z niebezpieczeństwem dla reszty komórek ciała?

Inny enzym, rodanaza, zawsze obecny w większych ilościach niż enzym beta-glukozydaza w zdrowych komórkach, posiada prostą zdolność kompletnego przetworzenia zarówno cyjanku jak i benzaldehydu w produkty korzystne dla zdrowia. Komórki rakowe nie zawierają w ogóle rodanazy, co pozostawia je kompletnie bezbronnymi wobec cyjanku i aldehydu benzoesowego.

„Świat bez raka” Edwarda Griffina

Pewne pre-embrionalne komórki w ciąży nie różnią się w sposób widoczny od wysoce złośliwych komórek rakowych. Edward Griffin, w „Świat bez raka”, pisze:

„Trofoblast w ciąży posiada wszystkie znamiona raka. Rozprzestrzenia się on i ulega podziałowi bardzo szybko, w miarę jak wgryza się w ściankę maciczną, przygotowując miejsce, w którym embrion może się zagnieździć”…

Trofoblast może ewoluować w jakikolwiek organ albo tkankę, lub alternatywnie w ludzki embrion. Kiedy stymulowana jest w kierunku wyprodukowania trofoblastu poprzez kontakt z hormonem estrogenu, obecnym zarówno u kobiet jak i u mężczyzn, przydarza się jedna z dwu rzeczy. W przypadku ciąży rezultatem jest konwencjonalny rozwój placenty i pępowiny. Jeśli trofoblast jest natomiast stymulowany, jako część procesu leczenia, rezultatem jest rak.

…”staje się to rakiem, kiedy proces leczenia nie zostaje zastopowany po wykonaniu swego zadania”…

Dowód tego twierdzenia istnieje niezbicie. Wszystkie komórki trofoblastu produkują unikatowy hormon, nazywany gonadotropina kosmówkowa, łatwo wykrywalny w moczu. Jeżeli osoba jest albo w ciąży albo też chora na raka, prosty test ciążowy na hCG powinien potwierdzić każde z osobna lub obydwa razem z dokładnością powyżej 85%. Jeśli badania próbki moczu dadzą wynik pozytywny to znaczy, że albo jest to normalna ciąża albo nienormalna narośl rakowa.

Jeśli pacjentem jest kobieta to albo jest ona w ciąży albo ma raka. Jeśli zaś mężczyzna, to tylko może być rak.

W takim celu, po co te wszystkie kosztowne biopsje, wykonywane dla sprawdzenia, czy istnieje rak? Zauważmy, że Wikipedia nie wspomina nic o możliwości stosowania testów do wykrywania raka! Można tylko zgadywać, że ubezpieczalnia medyczna płaci lekarzom wyższe kwoty za biopsje, niż za testy ciążowe.

No dobrze, ale gdzie jest dowód na prawidłowość powyższych tez Griffina, przecież nie jest on lekarzem! I tu leży pies pogrzebany. Oficjalne stanowisko świata lekarskiego mówi, że witamina B17 w najlepszym przypadku nie ma żadnego wpływu na organizm, zaś w najgorszym jest dla niego trująca i jej spożywanie może prowadzić do śmierci. Co więcej witamina B17 nie jest oficjalnie uznawana przez sporą część środowiska lekarskiego i jest blokowana przez przemysł farmaceutyczny, wobec czego nie prowadzi się, ani nie publikuje żadnych oficjalnych badań o jej stosowaniu w walce z rakiem.

Z drugiej strony istnieje całe mnóstwo źródeł poza medycznych w Internecie, gdzie przytacza się przypadki uleczenia raka stosując terapię B17. Cześć z tych źródeł jest fałszywa i jest to zakamuflowana kampania marketingowa firmy sprzedających letril. Nie ma co do tego żadnej wątpliwości.

Niemniej jednak nie wszystkie te strony w Internecie na temat witaminy B17 są oszustwem. W świetle badań nad Eskimosami i Indianami oraz innymi plemionami pozostaje wysoce prawdopodobne, że, to jednak B17 zawiera w ich dietach, a zubożona w dietach zachodnio-europejskich jest właśnie tym czynnikiem, który chroni przed rakiem. Epidemia raka wśród nacji o wysokim poziomie rozwoju rolniczego nie bierze się znikąd.

Co na to lekarze?

Większość lekarzy nie uznaje witaminy B17 za wiarygodnej, czy nawet nie słyszała o letril’u w ogóle. Jest pewna grupa lekarzy, którzy wiedzą co to witamina B17, ale mają fałszywe informacje propagowane przez koncerny farmaceutyczne. Lekarze są uzależnieni od izb lekarskich, które mają prawo zabrać uprawnienia do wykonywania zawodu, tym którzy nie stosują się do zaleceń. W wielu krajach witamina B17 jest nielegalna.

Z powodu wrogiej kampanii przeciwko B17 (letril) oraz z powodu trudności w jej zdobyciu, większość chorych na raka zaczyna stosować witaminy, jako ostatnią drogę ratunku, długo po tym, jak zostaną już spaleni promieniowaniem i zatruci chemoterapią. Witamina B17 (letril) była swego czasu dostępna na przykład w Australii. Obecnie jest tam zakazana a przy obecnych zastraszających statystykach, mówiących, że jeden na dwóch Australijczyków zachoruje na raka, zakaz ten wydaje się nonsensowny.

W jakich produktach żywnościowych można znaleźć witaminę B17?

- pestki: jabłek, moreli, wiśni, nektarynek, brzoskwiń, gruszek, śliwek,
- ziarna: owsa, jęczmienia, brązowego ryżu, gryki, lnu, prosa, żyta, wyki, pszenicy,
- nasiona: lnu, sezamu, chia (Salvia hispanica / szałwia hiszpańska) – czyli oleiste,
- fasole: bób, ciecierzyca, soczewica (skiełkowana), fasola półksiężycowata,
- orzechy: gorzkie migdały, macadamia, nerkowca,
- owoce: jagody, jeżyny, aronia, żurawina, maliny, truskawki.

W sklepach internetowych można kupić letril w tabletkach.
Ile witaminy B17 należy przyswajać dziennie?

Według dr E. Krebs’a należy zjadać owoce w całości (nasiona włącznie), ale nie jeść większej ilości nasion ponad te które były w całym owocu. Jedno jądro pestki z brzoskwini lub moreli na ok 4,5 kg masy ciała uważa się za więcej niż wystarczająca ilość w profilaktyce raka, choć dokładna liczba może się różnić dla osoby z indywidualnym metabolizmem i nawykami żywieniowymi.

Profilaktycznie człowiek o masie około 80kg może zjadać 2-3 pestki moreli bądź brzoskwiń dziennie. W terapii antynowotworowej niektóre źródła sugerują stosowanie około 5-12 pestek dziennie.
Uwagi

Oczywiście, jak z każdym produktem żywnościowym rozsądek, a co za tym idzie umiar w jedzeniu jest wskazany. Spożycie zbyt wielu jąder pestek lub nasion można w rezultacie wywołać niepożądane skutki uboczne. Wysokie stężenia witaminy B17 mogą występować w naturalnych produktach spożywczych w ich surowym lub kiełkującym stadium. Umiarkowane gotowanie i proces obróbki termicznej żywności nie niszczy witaminy B17.

Podsumowanie

Czy witamina B17 zwana letril to lek cud na raka? B17 ma zarówno zwolenników jak i zajadłych przeciwników. Istnieją nawet teorie spiskowe wokół prawdziwych rezultatów działania witaminy. Niezależnie od rodzaju diety, czy wegetariańskiej czy opartej na mięsie, kluczem do zdrowia jest rozsądek, umiarkowanie i spożywanie naturalnych, w miarę nieprzetworzonych, czyli organicznych, produktów. Wzbogacajmy naszą dietę w migdały, kasze, owoce w całości (z pestkami włącznie), ziarna i kiełki, a będziemy cieszyli się lepszym zdrowiem i przy okazji przyjmiemy wystarczające ilości witaminy B17.

Czy istnieje lek na raka?

Czy niedobór witaminy B17 wywołuje raka?

Jest wiele kuracji przeciw rakowi, które odniosły sukces, niewiele jednak jest dyskusji na temat możliwych sposobów zapobiegania rakowi, ani też efektywnego kontrolowania jego rozwoju. Ponadto ciśnie się na usta pytanie dlaczego, z każdym kolejnym rokiem stajemy się coraz to bardziej podatni na wszelkie odmiany raka?

Dlaczego zapadamy na raka nie jest to do końca wiadome. Może to na skutek palenia papierosów, nadmiernego opalania, czy też toksyn z nawozów sztucznych i pestycydów spożywanych w codziennym jedzeniu? Badania Dr Krebs’a wskazują, że rak jest skutkiem niedoboru witaminy B17. Czynniki rakotwórcze, takie jak palenie papierosów czy nadmiar słońca jedynie ukazują niedobór witaminy B17. W przypadku raka zastąpienie utraconej witaminy B17 w naszych dietach mogłoby przyczynić się do większej efektywności leczenia innymi metodami czy wręcz je zastąpić.

Czy istnieje bezpośrednia więź pomiędzy wzrostem substancji chemicznych dodawanych do naszej żywności i wody, czy też należy winić za ten stan rzeczy usuniecie pewnych zasadniczych składników z naszych rafinowanych zachodnich diet? Istnieją dowody na to, że usunięcie witaminy B17 z naszej diety odegrało jedną z najistotniejszych ról w zwiększonej podatności na zachorowanie na raka.

Nasza obecna, zachodnio-europejska, dieta jest zubożona w witaminę B17. Parę wieków temu jedliśmy chleb z domieszką nasion prosa i lnu, bogatych w witaminę B17, a teraz chleb pszeniczny i żytni, który jadamy nie ma jej w ogóle. Nasze babcie zwykły dodawać pokruszone nasiona śliwek, czereśni, jabłek, moreli do domowych konfitur i dżemów. Nasiona tych owoców są jednym z najpotężniejszych źródeł witaminy B17.

Dieta bogata w naturalną żywność

Interesujące są badania nad ludnością konsumująca lokalną żywność w środowiskach, w których się urodzili. Ludzie ci chorują na raka znacznie rzadziej, niż ci, którzy nie zwracają uwagi na pochodzenie żywności jedząc produkty wysoce przetworzone.

Hunza, jedno z plemion z Himalajów, nigdy nie znało przypadku zachorowania na raka, czy choroby serca ponieważ trzyma się swojej tradycyjnej diety, która jest wyjątkowo obfita zarówno w morele jak i w proso. Badania w których zaczęto stosować zachodnio-europejską dietę u Hunzów spowodowały, że stali się oni podatni na raka i choroby serca.

Richard Mackarness pracował nad dietą Eskimosów, oraz Indian. W swym naturalnym środowisku obydwie grupy są zasadniczo mięsożerne, spożywając upolowaną zwierzynę, włączając w to łosia i karibu, wspomaganą jedynie dzikimi jagodami, kiedy bywają one dostępne w sezonie. Mackarness podkreśla, że pomiędzy tymi ludami nie występuje problem otyłości, mimo że konsumują oni zwierzęce tłuszcze nasycone co najmniej dwa razy na dzień. Jeszcze bardziej interesującym faktem jest dowód na to, że Eskimosi i Indianie, spożywający naturalną żywność nie zapadają na raka ani nie chorują na serce. Mięso karibu jest główną częścią diety obydwu grup. Karibu żywią się głównie trawą, zawierającą ok. 15.000 mg witaminy B17 na kilogram. Do tego jagody spożywane zarówno przez Eskimosów, jak i Indian, zawierają ogromne ilości witaminy B17.

Podsumowując, bez znaczenia jest czy jesteśmy wegeterianinami (Hunza) czy lubimy mięso (Eskimosi) – możemy skonstruować zdrową dietę.

Dieta oparta na produktach wysoce przetworzonych

W zachodnich kulturach żywność, którą karmi się obecnie zwierzęta domowe przeznaczone na ubój zazwyczaj zawiera jedynie śladowe pozostałości witaminy B17. Genetyczne modyfikacje żywności mają dodatkowy negatywny wpływ na jakość żywności. Podczas gdy Hunzowie i Eskimosi otrzymują przeciętną, dawkę witaminy B17 w wysokości 250 – 3000 mg na dzień, Europejczycy i Amerykanie, spożywający tak zwaną zdrową żywność, przyjmują jej zaledwie 2 mg.

Witamina B17 została prawie zupełnie wyeliminowana z zachodniej żywności, co powoduje w ostatnich latach epidemię raka.

Działanie witaminy B17

Skoro rozwiązanie problemu raka jest tak proste jak zwiększenie spożycia witaminy B17 z diety, dlaczego nikt nic nie robi w tym kierunku? Ponieważ lobbing międzynarodowej farmakologii jest tak ogromny, że udało się zmontować kampanie przeciw witaminie B17 opierające się na fakcie, że zawiera ona pewne ilości śmiertelnej trucizny – cyjanku potasu.

Przypadek osoby, która rzekomo zatruła się surowymi pestkami moreli w San Francisco dostała się na czołówki wszystkich gazet w USA. Spożywanie pestek moreli lub B17 jest dzięki temu faktowi obrazowane jako jednoznaczne z popełnianiem samobójstwa. Istnieje inna historia, jakoby Dr Krebs, po przetestowaniu witaminy na zwierzętach, napełnił dużą strzykawkę mega dawką skoncentrowanej letril, którą następnie wstrzyknął sobie w ramie! Krebs przeżył w zdrowiu 84 lata.

Witamina B17 nie jest szkodliwa dla zdrowych tkanek. Molekuła B17 zawiera jedną jednostkę cyjanku, jedna jednostkę benzaldehydu i dwie jednostki glukozy. Aby cyjanek mógł stać się niebezpieczny trzeba najpierw uwolnić go z molekuły, do czego potrzebny jest enzym, zwany beta-glukozydaza. Jest on obecny w całym ciele ludzkim.

Wobec czego jak można twierdzić, że B17 jest bezpieczne? Co czyni letril bezpieczną jest fakt, że enzym ten występuje w maleńkich ilościach. Jego ilość znacznie wzrasta (100 razy) tylko w siedliskach narośla rakowego. Tak więc cyjanek bywa jedynie aktywowany w miejscu, gdzie znajduje się rak, całkowicie niszcząc komórki rakowe. Komórki zdrowe pozostają nietknięte. Aldehyd benzoesowy, który jest również śmiertelnie niebezpieczną trucizną, jest aktywowany w tym samym czasie, wytwarzając truciznę sto razy silniejszą, niż każdy z nich z osobna. Ciągle jednak pozostaje pytanie: co z niebezpieczeństwem dla reszty komórek ciała?

Inny enzym, rodanaza, zawsze obecny w większych ilościach niż enzym beta-glukozydaza w zdrowych komórkach, posiada prostą zdolność kompletnego przetworzenia zarówno cyjanku jak i benzaldehydu w produkty korzystne dla zdrowia. Komórki rakowe nie zawierają w ogóle rodanazy, co pozostawia je kompletnie bezbronnymi wobec cyjanku i aldehydu benzoesowego.

„Świat bez raka” Edwarda Griffina

Pewne pre-embrionalne komórki w ciąży nie różnią się w sposób widoczny od wysoce złośliwych komórek rakowych. Edward Griffin, w „Świat bez raka”, pisze:

„Trofoblast w ciąży posiada wszystkie znamiona raka. Rozprzestrzenia się on i ulega podziałowi bardzo szybko, w miarę jak wgryza się w ściankę maciczną, przygotowując miejsce, w którym embrion może się zagnieździć”…

Trofoblast może ewoluować w jakikolwiek organ albo tkankę, lub alternatywnie w ludzki embrion. Kiedy stymulowana jest w kierunku wyprodukowania trofoblastu poprzez kontakt z hormonem estrogenu, obecnym zarówno u kobiet jak i u mężczyzn, przydarza się jedna z dwu rzeczy. W przypadku ciąży rezultatem jest konwencjonalny rozwój placenty i pępowiny. Jeśli trofoblast jest natomiast stymulowany, jako część procesu leczenia, rezultatem jest rak.

…”staje się to rakiem, kiedy proces leczenia nie zostaje zastopowany po wykonaniu swego zadania”…

Dowód tego twierdzenia istnieje niezbicie. Wszystkie komórki trofoblastu produkują unikatowy hormon, nazywany gonadotropina kosmówkowa, łatwo wykrywalny w moczu. Jeżeli osoba jest albo w ciąży albo też chora na raka, prosty test ciążowy na hCG powinien potwierdzić każde z osobna lub obydwa razem z dokładnością powyżej 85%. Jeśli badania próbki moczu dadzą wynik pozytywny to znaczy, że albo jest to normalna ciąża albo nienormalna narośl rakowa.

Jeśli pacjentem jest kobieta to albo jest ona w ciąży albo ma raka. Jeśli zaś mężczyzna, to tylko może być rak.

W takim celu, po co te wszystkie kosztowne biopsje, wykonywane dla sprawdzenia, czy istnieje rak? Zauważmy, że Wikipedia nie wspomina nic o możliwości stosowania testów do wykrywania raka! Można tylko zgadywać, że ubezpieczalnia medyczna płaci lekarzom wyższe kwoty za biopsje, niż za testy ciążowe.

No dobrze, ale gdzie jest dowód na prawidłowość powyższych tez Griffina, przecież nie jest on lekarzem! I tu leży pies pogrzebany. Oficjalne stanowisko świata lekarskiego mówi, że witamina B17 w najlepszym przypadku nie ma żadnego wpływu na organizm, zaś w najgorszym jest dla niego trująca i jej spożywanie może prowadzić do śmierci. Co więcej witamina B17 nie jest oficjalnie uznawana przez sporą część środowiska lekarskiego i jest blokowana przez przemysł farmaceutyczny, wobec czego nie prowadzi się, ani nie publikuje żadnych oficjalnych badań o jej stosowaniu w walce z rakiem.

Z drugiej strony istnieje całe mnóstwo źródeł poza medycznych w Internecie, gdzie przytacza się przypadki uleczenia raka stosując terapię B17. Cześć z tych źródeł jest fałszywa i jest to zakamuflowana kampania marketingowa firmy sprzedających letril. Nie ma co do tego żadnej wątpliwości.

Niemniej jednak nie wszystkie te strony w Internecie na temat witaminy B17 są oszustwem. W świetle badań nad Eskimosami i Indianami oraz innymi plemionami pozostaje wysoce prawdopodobne, że, to jednak B17 zawiera w ich dietach, a zubożona w dietach zachodnio-europejskich jest właśnie tym czynnikiem, który chroni przed rakiem. Epidemia raka wśród nacji o wysokim poziomie rozwoju rolniczego nie bierze się znikąd.

Co na to lekarze?

Większość lekarzy nie uznaje witaminy B17 za wiarygodnej, czy nawet nie słyszała o letril’u w ogóle. Jest pewna grupa lekarzy, którzy wiedzą co to witamina B17, ale mają fałszywe informacje propagowane przez koncerny farmaceutyczne. Lekarze są uzależnieni od izb lekarskich, które mają prawo zabrać uprawnienia do wykonywania zawodu, tym którzy nie stosują się do zaleceń. W wielu krajach witamina B17 jest nielegalna.

Z powodu wrogiej kampanii przeciwko B17 (letril) oraz z powodu trudności w jej zdobyciu, większość chorych na raka zaczyna stosować witaminy, jako ostatnią drogę ratunku, długo po tym, jak zostaną już spaleni promieniowaniem i zatruci chemoterapią. Witamina B17 (letril) była swego czasu dostępna na przykład w Australii. Obecnie jest tam zakazana a przy obecnych zastraszających statystykach, mówiących, że jeden na dwóch Australijczyków zachoruje na raka, zakaz ten wydaje się nonsensowny.

W jakich produktach żywnościowych można znaleźć witaminę B17?

- pestki: jabłek, moreli, wiśni, nektarynek, brzoskwiń, gruszek, śliwek,
- ziarna: owsa, jęczmienia, brązowego ryżu, gryki, lnu, prosa, żyta, wyki, pszenicy,
- nasiona: lnu, sezamu, chia (Salvia hispanica / szałwia hiszpańska) – czyli oleiste,
- fasole: bób, ciecierzyca, soczewica (skiełkowana), fasola półksiężycowata,
- orzechy: gorzkie migdały, macadamia, nerkowca,
- owoce: jagody, jeżyny, aronia, żurawina, maliny, truskawki.

W sklepach internetowych można kupić letril w tabletkach.
Ile witaminy B17 należy przyswajać dziennie?

Według dr E. Krebs’a należy zjadać owoce w całości (nasiona włącznie), ale nie jeść większej ilości nasion ponad te które były w całym owocu. Jedno jądro pestki z brzoskwini lub moreli na ok 4,5 kg masy ciała uważa się za więcej niż wystarczająca ilość w profilaktyce raka, choć dokładna liczba może się różnić dla osoby z indywidualnym metabolizmem i nawykami żywieniowymi.

Profilaktycznie człowiek o masie około 80kg może zjadać 2-3 pestki moreli bądź brzoskwiń dziennie. W terapii antynowotworowej niektóre źródła sugerują stosowanie około 5-12 pestek dziennie.
Uwagi

Oczywiście, jak z każdym produktem żywnościowym rozsądek, a co za tym idzie umiar w jedzeniu jest wskazany. Spożycie zbyt wielu jąder pestek lub nasion można w rezultacie wywołać niepożądane skutki uboczne. Wysokie stężenia witaminy B17 mogą występować w naturalnych produktach spożywczych w ich surowym lub kiełkującym stadium. Umiarkowane gotowanie i proces obróbki termicznej żywności nie niszczy witaminy B17.

Podsumowanie

Czy witamina B17 zwana letril to lek cud na raka? B17 ma zarówno zwolenników jak i zajadłych przeciwników. Istnieją nawet teorie spiskowe wokół prawdziwych rezultatów działania witaminy. Niezależnie od rodzaju diety, czy wegetariańskiej czy opartej na mięsie, kluczem do zdrowia jest rozsądek, umiarkowanie i spożywanie naturalnych, w miarę nieprzetworzonych, czyli organicznych, produktów. Wzbogacajmy naszą dietę w migdały, kasze, owoce w całości (z pestkami włącznie), ziarna i kiełki, a będziemy cieszyli się lepszym zdrowiem i przy okazji przyjmiemy wystarczające ilości witaminy B17.