Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation

10 najgłupszych cytatów o marihuanie.

10 najgłupszych cytatów o marihuanie.

Nienaturalne orgie, komunistyczni dilerzy i palenie jako wybuch nuklearny...

O marihuanie wygłoszono mnóstwo głupich opinii, ale te wydają mi się najbardziej idiotyczne:
„Nienaturalne orgie! Dzikie prywatki! Uwolnione namiętności!” (slogany z amerykańskiej kampanii, 1935 rok).
Ta przymiarka do hasła, które miałoby odwodzić ludzi od palenia marihuany dziś działałaby jako świetna reklama. Oglądanie edukacyjnych amerykańskich filmów z tamtego okresu stało się zresztą ulubioną rozrywką marihuanistów.



„W niektórych okręgach, zamieszkanych przez Latynosów, Filipińczyków, Hiszpanów i Czarnych połowę przestępstw przypisuje się marihuanowemu szaleństwu. Doktor Lee Rice z San Antonio donosi, że w wypadku Meksykanów do 80 procent morderstw dochodzi po zażyciu tego narkotyku” („The Christian Century”, 1938 rok).

Bez komentarza. Jednak ktokolwiek zna inne prace doktora Rice’a, proszony jest o kontakt z autorem tego artykułu, który czuje, że z wiekiem coraz trudniej go rozśmieszyć i potrzebuje nowych bodźców.

„Wystarczyło się dwa razy zaciągnąć marihuaną i zamieniłem się w nietoperza” (James Munch, doktor farmakologii, doradca Federalnego Biura Narkotyków, rok 1938). I dobrze, i dobrze. Gdyby nie ten finał doktor Munch zostałby jeszcze profesorem.

„Marihuanę zażywają muzycy! I nie mówię tu o dobrych muzykach, ale tych typkach grających jazz” (Harry J. Anslinger, szef Federalnego Biura Narkotyków, 1948 rok).
Wszystko wskazuje na to, że Anslingerowi, człowiekowi wyjątkowo zasłużonemu dla trawkowej prohibicji, chodziło w tym miejscu o Louisa Armstronga, Dizzy’ego Gillespiego, może nawet młodego Raya Charlesa. Pewnie nie zdawał sobie sprawy z tego, że nagrania czarnoskórych muzyków, którzy utrzymywali, że palą, bo wyjątkowo dobrze im się po tym gra i słucha muzyki, trafią za jakiś czas do amerykańskiej Biblioteki Kongresu. I do historii.

„Komuniści sprzedadzą marihuanę naszym najlepszym chłopcom, żeby zrobić z nas naród pacyfistycznych zombich” (Harry J. Anslinger raz jeszcze). Z cytatów z Anslingera można by ułożyć całą książkę. Co prawda nikt na to nie wpadł, ale do dziś różne autorytety sprawiają wrażenie, jak gdyby od dawna trzymały tę książkę pod poduszką.

„Mam absolutny dowód na to, że wypalenie jointa ma równie zgubny wpływ na mózg, co obecność na atolu Bikini w czasie prób z bronią jądrową” (Ronald Reagan, 1974). Tylko co z resztą organizmu po wizycie na atolu Bikini? Może chociaż pojawił się kamień na zębach?

„Marihuana prowadzi do homoseksualizmu, a przez to do AIDS” (Carlton Turner, doradca narkotykowy Białego Domu, 1986 rok). Jeśli poszukalibyśmy powodów zażywania marihuany, zapewne byłyby to: homoseksualny seks, AIDS, ewentualnie kontakty z Meksykanami. I tak dalej.

„Paliłem trawę, ale się nie zaciągałem” (Bill Clinton, 1996 rok). Idiotyczny sposób przyznania się do zażywania narkotyków, który obśmiał później Barack Obama, mówiąc: „O ile pamiętam, cała rzecz polegała właśnie na tym, żeby się zaciągać!”.

Notabene w 1992 roku Clinton jako kandydat powiedział: „Marihuana jest dziś dziesięć razy niebezpieczniejsza niż 20 lat temu”. Jeśli tak dalej poszło, tą dzisiejszą nawet nie musiałby się zaciągać. Wystarczyłoby na nią spojrzeć.

„Dziś więcej młodych ludzi udaje się leczenie uzależnienia od marihuany niż wszystkich innych narkotyków łącznie” (John Walters, doradca prezydenta Busha, 2002 rok). To nawet zdanie prawdziwe, tyle że tych młodych ludzi zmuszają do udania się na leczenie wyroki sądowe.

„Na pewno trzeba walczyć z marihuaną, ale czy marihuana jest z konopi? Chyba nie” (Jarosław Kaczyński, 2007 rok). To zdanie ostatecznie pokazuje, że walka z narkotykiem zawsze jest poparta głęboką wiedzą. Idiotyzm tych cytatów pogłębia tylko to, że najprawdopodobniej żaden z ich autorów w chwili ich wypowiadania nie był pod wpływem marihuany.

Bartek Chaciński „Przekrój”, nr 6/2009

Komentarze

Momencik, trwa ładowanie komentarzy   ładowanie…