Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation

Zobaczyć ducha, czyli o materializacji słów kilka

Zobaczyć ducha, czyli o materializacji słów kilka

W zaciemnionym pokoju kilkoro ludzi trzymając się za ręce przy okrągłym stole próbuje wywołać ducha. Nagle z ciała jednego z uczestników wyłania się szaro-biała, galaretowata ciecz przybierająca kształty ludzkie. W pokoju powoli zaczyna odczuwać się niepokojący chłód, a na twarzach uczestników dostrzegamy niepokój i lęk. Gasną wszystkie świece, a promienie księżyca padające przez okno stają się jedynym źródłem światła w pokoju. Napięcie i uczucie niepokoju wśród zgromadzonych nieustannie wzrasta...



Powyższy krótki opis sytuacji doskonale odzwierciedla nam moment, w którym dochodzi do zmaterializowania się ducha za pomocą medium podczas seansu spirytystycznego. Wiek XIX to właśnie okres, w którym tego typu zabawy stają się dopuszczalne i za które nie palono już na stosie. Dlatego też wywoływanie duchów, sięganie po czary i magię, czyli po rzeczy, które niegdyś były zakazane, stały się od tego czasu rozpowszechniane na szeroką skalę, czyniąc je popularnymi jak współczesne gry komputerowe. Wraz z rozwojem kultury i cywilizacji sięgano po nowoczesne jak na tamte czasy urządzenia, mające na celu uwiecznić przebieg seansu. Kluczowym wydarzeniem było tutaj rozpowszechnianie pierwszych aparatów fotograficznych. Miało to mianowicie miejsce ok. 7 stycznia 1839 roku, kiedy to Jacques Louis Mandé Daguerre na posiedzeniu Akademii Sztuk Pięknych w Paryżu oddaje do publicznego użytku pierwszy aparat działający na zasadzie odbicia fotografii na wypolerowanej, srebrnej płytce pod wpływem pary jodu. Od tego czasu urządzenia tego typu były doskonalone, dzięki czemu możliwe było dokładniejsze i bardziej precyzyjne wykonywanie zdjęć podczas seansów spirytystycznych. Od kiedy rozpowszechniono aparaty fotograficzne na skalę ogólnoświatową, zaczęto używać ich do uwieczniania seansów. Obok małej grupki ludzi siedzących przy stole i wywołujących dusze swych zmarłych przodków towarzyszył im także fotograf nie biorący udziału w całym spektaklu. Jego zadaniem było wykonanie zdjęć w chwili wydobycia się z ciała medium białej, galaretowatej mazi, zwanej pospolicie ektoplazmą. Ta dziwna i tajemnicza zarazem substancja służyła zmaterializowaniu się istoty niematerialnej, przybierając rozmaite kształty, od twarzy ludzkiej, po różne części ciała (najczęściej rąk) a nawet potrafiła uformować się w ludzką postać. Istnieją różne opisy tej dziwnej substancji. Możemy usłyszeć o lepkiej, nieco galaretowatej substancji, swym stanem skupienia przypominającej miód, natomiast czasem opisuje się ją jako lekką i ulotną jak mgła. Zdarza się, że takie widmo ręki potrafiło przemieszczać przedmioty materialne, a nawet dotknąć dłoni uczestników spotkania. Są to jednak przypadki nie do końca poznane, a ich autentyczność także nie jest wiarygodna.

Niewątpliwie interesująca w tej dziedzinie wydaje się być działalność Beattiego i Thomsona, którzy w latach 1872 - 1873 wykonali serię zdjęć przedstawiającą moment formowania się ciała astralnego. Ich badanie polegało na fotografowaniu co kilka sekund narastania tajemniczej mgły, która w początkowej swej fazie miała postać maleńkiej plamy, z której zaczęły powstawać różne kształty, aż do uformowania się postaci ludzkiej. Spośród kilkuset zdjęć wybrano zestaw 32 przekazując je szerszej publiczności. Kilka z tych fotografii zostało umieszczonych w książce "Animismus und Spiritismus" autorstwa Aksakowa. Jako ciekawostkę podam, że formowanie się ciała astralnego widziało tylko medium, które bardzo dokładnie później opisało cały proces kształtowania się ludzkiej postaci, przedstawiając po kolei poszczególne jego etapy. Opis przebiegu materializacji dokładnie pasował do tego, co później ujrzano na fotografiach.

Należało by się jednak przez chwilę zastanowić nad samą istotą istnienia czegoś takiego, jak ektoplazma w znaczeniu substancji towarzyszącej osobie medium podczas seansów mediumicznych, bowiem wydawałoby się - mówiąc w przenośni, że zjawisko ektoplazmy, czy w ogóle sam proces materializacji nie idą w parze z osobami sceptycznie do tego nastawionymi. Istnieją bowiem przypadki, w których tajemnicza i mistyczna wręcz ektoplazma okazywała się być zwykłym oszustwem, stawiając osobę medium na szyderstwa ze strony reszty uczestników umacniając przy tym sceptycznie do tego podchodzące grono naukowców twardo stąpających po ziemi. Zdarzało się, że przed seansem spirytystycznym medium wkładało sobie do ust różne mieszanki białek jaj, czy roztwory z mydła, a nawet cienkie paski muślinu lub przeżuty papier, by podczas spektaklu wydobyć z siebie mistyczną substancję rzekomo służącą ukształtowaniu się ducha. Przez niektórych naukowców zdjęcia wykonywane podczas seansów również były podrabiane. 

O ile w dzisiejszych czasach w ciągu dosłownie kilku minut każdy z nas może za pomocą różnych programów komputerowych stworzyć na zdjęciu poświatę przypominającą ducha, o tyle w ubiegłych stuleciach podrobienie takiego zdjęcia wymagało mistrzowskiej ręki i wielkiego wysiłku, gdyż zajmowało to wiele czasu i dokładności w działaniu. Kończąc, chciałbym jeszcze przedstawić krótko jeden z ciekawszych i najbardziej znanych współczesnych eksperymentów dotyczących materializacji świata pozagrobowego. Chodzi mianowicie o słynny eksperyment ze Scole, który przeprowadzony został w latach 1993-1998 w kontrolowanych warunkach pod pieczą znanych naukowców zajmujących się zjawiskami paranormalnymi z Towarzystwa Badań Parapsychologicznych, min. Montague Keen, prof. Davida Fontana oraz prof. Arthura Ellisona. Oprócz grona naukowego w eksperymencie brały udział media min. Robin Foy, Diana Bennet, John Bennet oraz Sandra Foy. W czasie trwania seansów mediumicznych w piwnicy państwa Foy dochodziło do licznych nadprzyrodzonych manifestacji w obecności sporego grona świadków, w tym nadzorującej cały eksperyment grupy badawczej z TBP. Dochodziło min. do lewitacji, aportów przedmiotów, manifestacji dziwnych świateł nieznanego pochodzenia. Mediom biorącym udział w eksperymencie udało się nawiązać kontakty z istotami pozagrobowymi, min. duchem kobiety z Oxfordu o imieniu Emily Bradshaw, czy duchem księdza Patricka McKenna. Niezwykłym zjawiskiem była również materializacja przedmiotów powojennych, min. starych monet, czy gazet z 1944 roku. Cały eksperyment został dokładnie udokumentowany za pomocą różnych urządzeń (kamer, aparatów fotograficznych, dyktafonów itp.)


Słynny eksperyment ze Scole, o którym wspomniałem w niniejszym artykule uważany jest za jeden z najbardziej wiarygodnych dowodów na istnienie życia po śmierci. Ale nie należy jednak pominąć faktu, że we współczesnym świecie, gdzie cyberkultura rozwinęła swoje skrzydła, człowiek jest w stanie zrobić praktycznie wszystko, za pomocą nowoczesnych programów graficznych oczywiście, co sprawia, że problem kontaktów ze światem pozagrobowym nadal pozostaje kwestią sprzeczną i niewyjaśnioną.

Komentarze

Momencik, trwa ładowanie komentarzy   ładowanie…