Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation

420 - symbol konopnej kultury, który właśnie dotarł do Polski

420 - symbol konopnej kultury, który właśnie dotarł do Polski

Charakterystyczny konopny listek to dość uniwersalny symbol marihuany i ludzi, którzy lubią zrelaksować się przy aromatycznym skręcie. O ile zielony znaczek jest dość oczywisty w swoim przekazie, to już liczba „420”, utożsamiana (szczególnie na zachodzie) z miłośnikami blantów ma dość ciekawy rodowód.



Tajemniczy kod? A może data śmierci Boba Marley'a

Wyrażenie „Four-twenty” pojawiło się w stanach gdzieś na początku lat 70. i początkowo odnosiła się do samej czynności palenia marihuany. Z czasem jednak ten tajemniczym kodem zaczęto też określać młodzieżowe subkultury, których główną formą spędzania wolnego czasu było raczenie się konopnym suszem. W pewnym momencie liczba ta stała się nawet jedną ze slangowych nazw marihuany. Mimo że „420” do dziś nierozerwanie kojarzy się z kulturą zielonego dymka, sporo legend narosło wokół samej genealogii tego wyrazu.

Niektórzy uważali, że 20 kwietnia to data śmierci Boba Marley'a, inni - że to dzień urodzin Adolfa Hitlera. A może to ilość chemicznych substancji wchodzących w skład konopnego kwiatostanu? Niestety – nic z tych rzeczy. To także nie policyjny kod dotyczący przestępstw związanych z łamaniem antynarkotykowego prawa. Otóż rodowód tego słowa-klucza jest… wyjątkowo błahy.

W poszukiwaniu mitycznego pola konopi

Pewnie pamiętacie czasy, kiedy to koledzy ze szkolnej ławki opowiadali sobie nawzajem niesamowite historie, które to w lawinowym tempie urastały do rozmiarów legend. Takich, co to być może mają w sobie ziarnko prawdy… Parę ładnych dekad temu, czyli gdzieś na początku lat 70., w miasteczku San Rafael (stan Kalifornia) istniał sobie gang małolatów, których ulubionym miejscem spotkań był murek przed szkołą. Uczniowie przesiadywali tam całymi godzinami, dlatego też sami, dla żartu kazali mówić na siebie „The Waldos”. Podczas tych posiedzeń narodziła się właśnie jedna ze wspomnianych legend. Dotyczyła ona rzekomej plantacji wyśmienitej gandzi rosnącego gdzieś na jednym z otaczających miasto pól. Nie wiadomo było dokładnie, w którym miejscu znajduje się ten skarb, ale przecież grzechem by było zielska nie poszukać.

W szkole trzeba było trzymać buzię na kłódkę - a nuż jakiś nauczyciel dowie się o poszukiwawczych planach „The Walldos” i zepsuje całą zabawę? Albo sam znajdzie mityczne poletko i zjara je do ostatniego bobka? Dlatego też  małolaty umówiły się, że spotkania odbywać się będą o godzinie 4:20 po południu naprzeciwko stojącego na szkolnej ziemi pomnika Louisa Pasteura. Mijając się na korytarzu, członkowie gangu mrugali do siebie porozumiewawczo i rzucali hasło „4:20 Louis”, a z czasem jedynie „420”.

Mimo długich poszukiwań nigdy nie udało się odnaleźć słynnej uprawy i dzieciaki musiały jarać to, co udało im się zakupić od dilerów. Jednak ich akcja poszukiwawcza na marne nie poszła. Odtąd „Four-twenty” stało się uniwersalnym określeniem palenia marihuany. I to nie tylko dla „The Waldos”. A to dzięki Steve'owi Hagerowi – jednemu z redaktorów kultowego, prolegalizacyjnego magazynu „High Times”. To on pierwszy opisał tę historię, całkiem zgrabnie podsumowując ją stwierdzeniem, że godzina 4:20 po południu jest najlepszym, społecznie akceptowalnym momentem do zjarania się trawskiem.

Jeśli numerem bestii jest 666 to numerem każdego jaracza jest 420!

Niewinna historyjka o dzieciakach uganiających się za mitycznym polem gandzi stała się też genezą święta amerykańskiej kontrkultury! W całym USA, w dniu 20 kwietnia, setki Amerykanów uczestniczy w imprezach i spotkaniach, których przewodnią używką jest trawka. Również i wiele imprez oraz manifestacji zwolenników legalizacji marihuany odbywa się właśnie w ten dzień.

420 w Polsce

Tymczasem w Polsce konsumenci marihuany muszą zmagać się z krzywdzącym prawem, na mocy którego za posiadanie nawet małej ilości suszu każdy palacz może z dnia na dzień stać się kochankiem jakiegoś grypsującego recydywisty odsiadującego długi wyrok w pierdlu.

Równie wysokie kary czekają na osoby, które wejdą w posiadanie leczniczego oleju z kwiatów konopi. Ostatnio przekonał się o tym wiceprezes Wolnych Konopi – Jakub Gajewski, który to dopuścił się ciężkiego przestępstwa, jakim jest „przemyt” słynnego antynowotworowego leku – konopnego oleju Ricka Simpsona. Chłopakowi grozi 15 lat odsiadki, czyli ponad dwukrotnie więcej niż dostał ksiądz Wojciech G., który to molestował seksualnie ośmioro dzieci w Polsce i na Dominikanie.

Czy mamy całkiem związane ręce? Nie. Jeśli pokażemy swoje niezadowolenie i narobimy dużo hałasu, aby beton u władzy nieco się skruszył i dopuścił do siebie odrobinę rozsądku. A mamy ku temu okazję.

20 kwietnia (4.20) o godzinie 12:00 spotykamy się w Warszawie pod Ministerstwem Zdrowia i niech nam Jah będzie nam świadkiem – sprawimy, że liczba „420” stanie się symbolem zmian w polskiej polityce antynarkotykowej!

Klikamy, lubimy, przyjeżdżamy!

Komentarze

Momencik, trwa ładowanie komentarzy   ładowanie…