Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation

Narkotyki - dawniej można było je kupić w każdej aptece

Narkotyki - dawniej można było je kupić w każdej aptece

Olaboga! Przebrzydłe ćpuny chcą, aby groźny narkotyk, co to zabija dziennie miliony pacholąt, był teraz sprzedawany jako lekarstwo? Skandal, hańba i płatki kukurydziane! - Z jakiegoś powodu temat legalizacji marihuany wywołuje tak skrajne reakcje, że aż trudno uwierzyć, że mówimy tylko o nieszkodliwej roślince, a nie np. o dopuszczeniu składania ofiar z dzieci. W tym całym zamieszaniu zupełnie zapominamy o tym, że już kiedyś w aptekach można było kupić całkiem skuteczne lekarstwa na bazie dragów, przy których olej z kwiatów maryśki to pikuś.


Ascatco – marzenie astmatyka

Lek ten sprzedawany był w aptekach na początku XX wieku. Po przeczytaniu ulotki mogliśmy dowiedzieć się, że Ascatco jest skutecznym środkiem na dolegliwości związane z astmą, a także z zapaleniem oskrzeli, różnego rodzaju alergiami oraz nieżytem górnych dróg oddechowych.

Siedem kropelek tego cuda należało rozpuścić w szklance wody i pić dwa razy dziennie. Po dłuższym, regularnym przyjmowaniu tego remedium, po astmie nie powinno zostać nawet wspomnienie i lek można było odstawić… Teoretycznie, bo w praktyce to każdy „uzdrowiony” pacjent stawał się uzależnionym ćpunem. Jeśli przeczytamy skład Ascatco to okaże się, że mamy tu do czynienia z 13% roztworem alkoholu wymieszanym z opium i arszenikiem. I wszystko jest jasne – jeden z alkaloidów opium to przecież sprawdzony środek na wiele problemów zdrowotnych. Od kłopotów z oddychaniem, na biegunce skończywszy. Narkotyk ten podawano też dzieciakom, gdy te nieznośnie darły paszcze, a rodzicom marzyła się chwila wytchnienia. Czternaście kropelek Ascatco było dawką wystarczającą do szybkiego uzależnienia każdego astmatyka.

Heroina firmy Bayer

W 1895 roku firma Bayer wprowadziła do aptek nowy rodzaj środka łagodzącego suchy kaszel i inne upierdliwe efekty gruźlicy – choroby, która w tamtym okresie zbierała niemałe żniwo. Niemiecki producent lekarstw pragnął, aby ich produkt wyparł z rynku preparaty oparte na morfinie – narkotyku bardzo skutecznym w leczeniu tego typu dolegliwości, a jednocześnie bardzo uzależniającym. Morfina w XIX wieku stała się używką rekreacyjną i nikt już nie kojarzył jej z lekarstwem. Odpowiedzią Bayera miała być „Heroina” - syrop zawierający diacetylomorfinę. Chemicy wierzyli, że ta substancja jest znacznie skuteczniejsza i co ważne – mniej uzależniająca od morfiny. Jedynym efektem ubocznym było uczucie, jak to badacze określili - „heroiczności”. Stąd i taką nazwę nadała swemu produktowi firma Bayer.

Podczas gdy media zachwycały się skutecznością nowego środka w walce z gruźliczym kaszlem, Bayer eksportował produkty na bazie heroiny do 23 krajów świata. Kiedy emocje opadły, okazało się, że cudowny lek jednak dość uzależniający jest i chętnie sięgają po niego rekreacyjni miłośnicy odmiennych stanów świadomości. Heroina zniknęła więc z aptek, a Heinrich Dreser - gość odpowiedzialny za jej sukces (swoją drogą – on sam uzależnił się od helupy), wkrótce zawojował świat nowym dzieckiem firmy Bayer – aspiryną.

Norodin - zanim po metamfetaminę sięgnęły ćpuny

Metamfetamina została zsyntetyzowana pod koniec XIX wieku i dość szybko znalazła zastosowanie w wielu dziedzinach. Substancja ta jest stymulantem bardzo podobnym do amfetaminy, dlatego też jej potencjał dostrzegło wojsko. W czasie II wojny światowej metamfetaminę podawano żołnierzom, od których wymagano dużego wysiłku fizycznego i gotowości bojowej przed długi czas. W medycynie związek ten wykorzystywano w leczeniu narkolepsji. Efektem ubocznym stosowania metamfetaminy jest m.in. depresja. Nie przeszkodziło to w wypuszczeniu na rynek Norodinu – leku na… depresję właśnie. Producent zapewniał, że środek ten ma „stosunkowo mało efektów ubocznych”. I miał całkowitą rację – oprócz rozregulowania rytmu bicia serca, powodowaniu zawałów, anoreksji, drastycznych zmian ciśnienia krwi oraz kruszenia się zębów, innych efektów ubocznych nie stwierdzono.

https://joemonster.org/images/vad/img_32702/dc1b7b318a0b1d03efaf66b08a60a0bc.jpg

Co ciekawe- metamfetamina stosowana jest w medycynie do dziś. Jest składnikiem niektórych leków na "legendarne" ADHD oraz otyłość u dorosłych.

Chloroform – leczy kaszel na zawsze

Mimo że pierwotnie ten związek chemiczny miał mieć zastosowanie w anestezjologii (i miał!), z jego dobrodziejstw korzystano także w każdej sytuacji, gdy to chciano w ekspresowym tempie pozbawić kogoś świadomości. Mimo swej niezaprzeczalnej skuteczności w powalaniu na glebę nawet największych twardzieli, chloroform jest też substancją wyjątkowo toksyczną. Nie zmienia to faktu, że jeszcze sto lat temu substancja ta trafiała do składu niejednego aptecznego lekarstwa. W pierwszych dekadach XX wieku sprzedawano tonik na kaszel Kimball White Pine. Wielu pacjentów pozbywało się tej dolegliwości na zawsze już od samego wąchania tej cieczy. Głównie dlatego, że nieszczęśnicy ci po prostu przestawali oddychać… Niektórzy lekarze zaczęli więc odradzać stosowanie chloroformu i… przepisywali chorym leki na bazie eteru.

Jeszcze do niedawna stosowano też sprawdzony środek przeciwwymiotny – wodę chloroformową.

Kokaina dobra na wszystko!

Koka to lek doskonały – wie o tym każdy mieszkaniec Andów. Nie można się z tym kłócić – alkaloidy zawarte w liściach tej szlachetnej rośliny faktycznie mają wiele dobroczynnych właściwości. W XVIII wieku kokę "odkryli" biali biznesmeni i postanowili wykorzystać jej medyczny potencjał. Od czasu, kiedy Albert Niemann wyekstrahował z andyjskiej rośliny kokainę, środek ten stał się nie tylko składnikiem wielu lekarstw, ale także i narkotykiem czysto rekreacyjnym. Wiktoriańscy dżentelmeni opijali się winami wzbogaconymi kokainą (Vin Mairani), narkotykiem raczył się też sam Zygmunt Freud oraz wykreowany przez Arthura Conana Doyle'a detektyw - Sherlock Holmes.

W aptekach jak świeże bułeczki rozchodził się suplement diety o nazwie „Forced March” - produkt, który można porównać do „Red Bulla” tamtych czasów. Środek ten w dużych ilościach spożywany był przez członków załogi wypraw na Antarktydę (Ernest Shackelton i kapitan Robert Scott). Jak zapewniał producent, ten magiczny napój „zmniejszał głód i zwiększał fizyczną wytrzymałość”. Dlatego też po „Forced March” sięgali żołnierze na frontach I wojny światowej.

Kokainowe tabletki były za to lekarstwem na ból głowy, stres i... bezsenność. W okulistyce kokainę stosowano jako środek przeciwbólowy podczas niektórych zabiegów, a palenie papierosów z domieszką tego narkotyku polecane było przez psychiatrów jako jedna ze skuteczniejszych metod radzenia sobie ze stanami depresyjnymi.

Delysid – kwasowa terapia

Wprawdzie Albert Hofmann planował stworzyć substancję, którą można by było wykorzystać do produkcji leków stymulujących układ oddechowy, jednak wyszło jak wyszło – dietyloamid kwasu lizergowego okazał się potężnym psychodelikiem, który z jednej strony otworzył przed naukowcami całkiem nowe spektrum zastosowań w badaniu i leczeniu ludzkiej psychiki, z drugiej zaś sprawił, że miliony hippisów doznawało metafizycznych uniesień. Zanim jednak LSD stało się rekreacyjnym poszerzaczem percepcji, firma Sandoz , dla której Hofmann pracował, szybko znalazła zastosowanie dla jego wynalazku w psychiatrii. W 1947 roku w aptekach pojawił się Delysid – eksperymentalny lek, po który częściej sięgali psychiatrzy niż ich pacjenci.

https://joemonster.org/images/vad/img_32702/63339fd7260e13bdbe7565fa677d53a3.png

Wielu lekarzy dobrowolnie sięgało po ten produkt, aby wywołać u siebie stan zbliżony do schizofrenii i dzięki temu uzyskać wgląd w umysł osób chorych psychicznie. Niektórzy psychiatrzy podawali ten potężny psychodelik swoim pacjentom – zaobserwowano bowiem, że jednym z efektów działania LSD jest odblokowanie się zahamowań, przez co wiele osób na powrót przeżywa silne, emocjonalne doświadczenia z przeszłości. Przy odpowiednio przeprowadzonej sesji można było wykorzystać ten stan w psychoterapii. Lek można było kupić do połowy lat 60., kiedy to LSD zostało zdelegalizowane.

W międzyczasie eksperymenty z LSD zaczęło prowadzić CIA, które niekiedy dopuszczało się prawdziwie dziwacznych doświadczeń, jak na przykład poczęstowanie kwasem nieświadomych mieszkańców pewnej francuskiej wsi.

Komentarze

Momencik, trwa ładowanie komentarzy   ładowanie…