Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation

W jaki sposób w NRD "produkowało się" olimpijskich mistrzów?

W jaki sposób w NRD "produkowało się" olimpijskich mistrzów?

Był połowa lat 60. ubiegłego wieku, kiedy to Niemiecka Socjalistyczna Partia Jedności postanowiła sięgnąć po sprawdzone już wcześniej narzędzie propagandy – sport. Trzy dekady wcześniej blondwłosi, aryjscy olimpijczycy, wspomagani przez Leni Reifenstahl i jej pompatyczny „Triumf Woli” tchnęli w niemiecki naród ducha jedności i potrzebę silnej identyfikacji z bieżącą ideologią. Teraz też musiało się to udać!



Wkrótce oczy świata skierowały się na NRD, kiedy to na igrzyskach w Montrealu wschodnioniemieccy sportowcy zgarnęli 40 złotych medali, a 11 z 13 zwycięstw w kobiecych dyscyplinach wodnych należało do enerdowskich pływaczek. Pływaczek o posturach germańskich czołgów i twarzach wąsatych zakapiorów…


Jeszcze nie do końca pozbierany po wojnie, upokorzony na międzynarodowej arenie, niemiecki lud potrzebował motywacji i potężnego podbudowania narodowego ego. O tym jakie efekty daje polityzacja sportu udowodnił już Benito Mussolini, który niemalże wyniósł na ołtarze włoską drużynę futbolową. A i Hitler doskonale wiedział, że sport to świetne narzędzie propagandowe. Czasy się jednak zmieniły, na przód poszła nauka, a w niemieckich laboratoriach zaczęły rodzić się całkiem ciekawe „medyczne” wynalazki, które to mogły odegrać kluczową rolę w spełnianiu sportowych ambicji partyjnych aparatczyków.
Ci słusznie wiążąc wielkie nadzieje z tymi substancjami, powołali program dopingowy o nazwie STASI 14.25. Fundowany z państwowej kasy projekt ruszył pełną parą i już wkrótce pojawiły efekty ciężkiej pracy enerdowskich uczonych. Steryd o nazwie Oral Turinabol to sztandarowe oręże w walce o złote medale. Niebieskie, pięciomiligramowe pigułki zawierające estry testosteronu przeszły wszystkie badania niemalże celująco i już w 1968 roku, wraz z innymi sterydami wdrożone zostały do państwowego programu dopingowego.

Fabryka zwycięzców

W kraju, gdzie wielu obywateli cierpiało głód, gdzie o zdrowej diecie można było pomarzyć, gdzie większość przedwojennych obiektów sportowych została zniszczona przez bombardowania, a wartościowy sprzęt rozkradli Sowieci, władze postanowiły stworzyć sobie sportowców. Od podstaw.
Do szkół podstawowych wysyłano więc opłacanych przez partię specjalistów, którzy z tłumu dzieciaków uczestniczących w zajęciach sportowych wyławiali prawdziwe perełki i potencjalnych olimpijczyków. Licząca sobie 10-14 lat dziatwa z miejsca trafiała pod skrzydła zawodowych trenerów, dietetyków oraz lekarzy pracujących w elitarnych, sportowych koledżach – prawdziwych kuźniach talentów. Jak możecie się już domyślić, małolaty od samego początku faszerowane były sterydami. Aby nie robić „przypału” na szkolnych wywiadówkach pojawiało się budzące zaufanie ciało pedagogiczne i tłumaczyło, że nie ma powodu do niepokoju – tabletki, którymi dzieciaki są suplementowane to nic innego, jak zestawy witamin. „Nie mamy dostępu do zbyt dużych zasobów świeżych owoców, tak bardzo potrzebnych dorastającej przyszłości narodu. Witaminy zastępują wszelkie niedobory!” - tłumaczyli pedagodzy, a dumni rodzice łykali to bez mrugnięcia powieką.

W sportowych szkołach istniał surowy rygor – nie wolno było opuszczać żadnych zajęć, a już nie daj Boże zapomnieć o przyjęciu codziennej dawki tabletek. Jak później wspominała enerdowska pływaczka - Ute Krieger-Krause, leki należało połknąć na oczach trenerów, a jakikolwiek gest niesubordynacji z miejsca karany był nakazem przepłynięcia nadprogramowej ilości „basenów” lub wykonaniem 40 pompek.
Oprócz tego w sportowych uczelniach kręciło się aż 3 tysiące zakamuflowanych informatorów STASI monitorujących pracę trenerów, lekarzy, a nawet samych atletów. Trzeba było trzymać język za zębami. Zbyt dociekliwe pytania i akty buntu przeciw systemowi z miejsca były surowo karane.

Więcej, mocniej, szybciej!

Od momentu wdrożenia projektu do końca lat 80. władze NRD wraz z firmą Jenapharm, która to ledwie nadążała z produkcją anabolików, stworzyły aż 10 tysięcy prawdziwych maszyn do wygrywania medali. Roczne zapotrzebowanie na Oral Turinabol wynosiło 1800 000 tabletek!


Dużo też wskazuje na to, że faszerowanie utalentowanej młodzieży wspomagaczami nie było jedyną metodą na zwiększenie ich efektywności. Pomocne okazały się także całkiem naturalne metody. A do takich zalicza się przecież… ciąża. Otóż w pierwszych trzech miesiącach stanu błogosławionego kobiecy organizm produkuje nadprogramową ilość czerwonych krwinek, których barwnik - hemoglobina jest nośnikiem tlenu – w tym wypadku potrzebnego rozwijającemu się płodowi. A może przecież zasilać mięśnie! Dodatkowo udowodniono, że hormony wywołane ciążą (głównie progesteron, estrogen i nade wszystko – testosteron) znacznie zwiększa wytrzymałość mięśni.
Metodą na naturalny doping było zapładnianie niemieckich sportsmenek, a następnie, w odpowiednim momencie usuwanie ciąży. Najczęściej aborcji miano dokonywać po 2-3 miesiącach od zapłodnienia. Specjalistą tej metody był pewien szwajcarski lekarz pracujący dla STASI. Do dziś jednak nie ma jednak wystarczających dowodów, na to że „aborcyjny doping” faktycznie był stosowany w NRD na dużą skalę.

Wróćmy jednak do sterydów. Oral Turinabol oraz inne podobne „suplementy” sportowej diety sprawiał, że przyszli sportowcy szybko budowali masę mięśniową, potrzebowali mniej czasu na regenerację i przewyższali innych atletów swoją siłą. Efekt? W latach 1956 – 1988 reprezentanci NRD zdobyli podczas letnich igrzysk olimpijskich zdobyli łącznie 203 złote medale, 192 srebrne i 177 brązowych.

No i co z tego, że rosną jej wąsy? Niektóre panie tak mają!

Sprawa wyraźnie śmierdziała. W 1976 roku zaskoczeni widzowie igrzysk olimpijskich w Montrealu przecierali oczy ze zdumienia. Czemu wszystkie enerdowskie pływaczki wyglądają niczym męscy kulturyści niezgrabnie wepchnięci w stroje do pływania? Kilku krytyków odważyło się nawet głośno skomentować ten przedziwny fakt. Szybko jednak umilkli, gdy zarzucono im ból dupy i niegrzeczne czepianie się niezbyt urodziwych (ale za to jakże bardzo utalentowanych!) pływaczek.


Tymczasem efektów zażywania zawierających testosteron tabletek zbyt łatwo ukryć się nie dało. Szczególnie półnagim babkom taplającym się w olimpijskich basenach, które to przygodę z Turinabolem zaczęły we wczesnym okresie dorastania… Kobiety wyhodowane przez projekt STASI były barczystymi, nadmiernie porośniętymi włosiem istotami o niskich głosach i małych cyckach.

W 1977 roku podczas Mistrzostw Europy przebadano reprezentantkę NRD w rzucie kulą – Ilonę Slupianek. Szybko okazało się, że ta ważąca 93 kg, przysadzista zawodniczka zasilana jest niedozwolonymi substancjami. Lekkoatletka została ukarana rocznym szlabanem na uczestniczenie w tego typu imprezach. Tymczasem władze NRD zaczęły zwracać uwagę na to, aby unikać takich wtop. Odtąd niemieccy sportowcy tuż przed wyjazdem na olimpiady potajemnie poddawani byli testom. Ci, u których wykryto doping byli usuwani z listy niemieckich reprezentantów, a media informowały, że przyczyną rezygnacji z zawodów jest np. fatalna kontuzja, której to sportowiec nabawił się podczas treningów.

Odszkodowania

Przerośnięte, włochate baby o szczękach Schwarzeneggera to i tak tylko wierzchołek góry lodowej efektów ubocznych, z którymi borykały się niemieckie sportowcy. Dziś szacuje się, że przynajmniej 1000 osób objętych dopingowym programem nabawiło się poważnych, zarówno fizycznych, jak i psychicznych, urazów.
Niedawno zakończyła się długa walka ofiar projektu STASI o odszkodowania za poniesione uszczerbki na zdrowiu. Firma Jenapharm wypłaciła 167 byłym sportowcom po 9250 euro zadośćuczynienia. Głównym oskarżycielem w tej sprawie była Heidi Krieger – mistrzyni Europy w pchnięciu kulą.


Sportsmenka w samym tylko 1986 roku przyjęła łączną ilość 2600 miligramów sterydów! To aż o 1000 miligramów więcej niż jeden z najsłynniejszych lekkoatletów wspomaganych dopingiem - Ben Johnson. Kiedy Heidi skończyła 18 lat wyglądała jak facet. Do zakończenia procesu tej wymuszonej transformacji został właściwie tylko jeden mały drobiazg. W 2004 roku kobieta poddała się operacji zmiany płci. Dziś lekkoatletka znana jest jako Andreas Krieger i wygląda tak:


Niestety sprawiedliwość nie dopadła wszystkich odpowiedzialnych za niesławny program dopingowy. W latach 1987-1989 wielu enerdowskich lekarzy i naukowców odpowiedzialnych za produkcję i wdrażanie tych niedozwolonych rozwiązań dało dyla do Chin. Już wkrótce, czyli na początku lat 90. chińscy sportowcy zaczęli odnosić sukcesy! To oczywiście nie był przypadek… Ale to już temat na całkiem inną historię.

Komentarze

Momencik, trwa ładowanie komentarzy   ładowanie…