Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation

5 współczesnych kościołów, z których wyjdziesz mocno naćpany

5 współczesnych kościołów, z których wyjdziesz mocno naćpany

Dragi są równie stare, co nasza planeta i niezależnie od tego czy się to nam podoba, czy też nie – musimy fakt ten zaakceptować. Podobnie jak zaakceptować musimy to, że substancje psychoaktywne, zanim zyskały swój rekreacyjny charakter, w wielu kulturach stosowane były w formie sakramentu, a nawet „łącznika” z zaświatami.


Dziś bardzo staramy się zapomnieć, że nawet starotestamentowi bohaterowie raczyli się pokaźną gamą środków odurzających. O tym, jakie to substancje wysyłały biblijnych mędrców w podróż do bram Niebios i z powrotem możecie przeczytać sobie w ciekawym tekście autorstwa Jerzego Vetulaniego.

My natomiast przenieśmy się do czasów współczesnych. Jak się bowiem okazuje, istnieje (albo do niedawna istniało) kilka ugrupowań religijnych, które szukają kontaktu z boskimi siłami poprzez przyjmowanie różnego rodzaju „wspomagaczy”.

Psia komuna

W latach 60., jak psylocybinowe grzyby po deszczu wyrastały kolejne mniejsze lub większe organizacje i ruchy religijne inspirowane kwasowymi tripami. Jednym z takich ruchów była tzw. Psia komuna. Tworzyła ją grupa wesołych hippisów z okolic Los Angeles. Członkowie tego zgromadzenia byli frutarianami - ich dieta sprowadzała się do spożywania warzyw i owoców, które spadły z drzew. Uważali oni, że wszystkie formy życia mieszkające na naszej planecie są sobie równe i zasługują na jednakowy szacunek. Hippisi mieli wielką słabość do psów, które to w ich mniemaniu były… inkarnacją samego Boga.

Olaboga! Słowo "dog" czytane od tyłu brzmi "god"!

Sekta ta zasłynęła ze swych nalotów na schroniska dla zwierzaków i uwalniania „zniewolonych” czworonogów. Uważa się, że Psia komuna była jedną z pierwszych organizacji, która rozpoczęła batalię z firmami farmaceutycznymi, aby zmusić je do zaprzestania prowadzenia eksperymentów na zwierzętach.
Jak można się domyślić, członkowie tego ruchu religijnego regularnie przyjmowali duże ilości LSD.

Kościół Pejotlu

Siedzibą tej sekty jest Arizona, gdzie organizacja posiada 160 akrów ziemi. Na terenie większym niż cały Watykan, spotykają się chętni wzięcia udziału w psychodelicznych ceremoniach. Oficjalnych członków Kościoła Pejotlu jest 300, a wśród nich spotkać można ludzi różnych wyznań i światopoglądów – od żydów, przez muzułmanów, skończywszy na katolikach i ateistach. Wierni rezygnują z jedzenia mięsa, picia alkoholu, palenia tytoniu oraz jedzenia w fast foodach.

Sekta utrzymuje się głównie z pieniędzy darczyńców, sprzedaży „magicznych” obrazów i biżuterii oraz tzw. duchowych marszów, czyli organizowanych dla wszystkich chętnych medytacji na pejotlowym haju. Za tę przyjemność trzeba zapłacić ok. 200 dolarów.

Świątynia Prawdziwego, Wewnętrznego Światła

Członkowie tej działającej w Manhattanie sekty uważają, że każdy „innowierca” skazany jest na potępienie i że karą za nienależenie do Świątyni Prawdziwego, Wewnętrznego Światła będzie odrodzenie się po śmierci w alternatywnym, przypominającym piekło, świecie. Założyciel tej organizacji, Alan Birnbaum, który uznawany jest przez jej członków za nowe wcielenie Jezusa, był kiedyś liderem innego ugrupowania religijnego – Native American Church, działającego w Nowym Jorku. Narobił sobie jednak sporo problemów w związku z używaniem podczas rytuałów nielegalnego w tym stanie pejotlu.

Jeśli chcesz być zbawiony, musisz regularnie stawiać się na organizowanych w brudnym, zapyziałym mieszkaniu, obrzędach, podczas których uczestnicy raczą się DTP (syntetyczną tryptaminą) i słuchają religijnych kazań ze starego kaseciaka.

Kościół Ropuchy Światła

Okazuje się, że boskim światłem emanować może nawet i ropucha. W tym wypadku nie chodzi o jakiegoś pierwszego lepszego przedstawiciela ropuszego rodu, ale konkretnie o Bufo Alvarius. Gatunek ten znany jest z produkcji jadu zawierającego bufoteninę (5-OH-DMT). Substancja ta jest potężnym psychodelikiem, który przyjmowany jest przez członków kościoła. A tych jest całkiem sporo. Trzeba jednak zaznaczyć, że hodowcy tych sympatycznych stworzonek przechodzą fachowe przeszkolenie, dzięki któremu wiedzą, jak skutecznie „wydoić” ropuchę, nie robiąc jej krzywdy.

Psychodeliczny Kościół Venus

To ugrupowanie religijne powstało w 1969 roku w San Francisco, a jego celem było pokazanie wiernym „panteistycznej natury wiary, ludzkiego hedonizmu oraz religijnej pogoni za fizycznymi przyjemnościami poprzez seks i marihuanę”.
Wszystko jasne? Dobrze się domyślacie – członkowie tego kościoła głównie jarają trawę i biorą udział w wyuzdanych aktach grupenseksu, przerywanym przyjmowaniem najwyższego z sakramentów, czyli tłustego blanta.

Jednym z obrzędów jest zlizywanie ciepłego miodu z waginy leżącej na ołtarzu kobiety, którą na czas ceremonii nazywano mitologicznym imieniem – Wenus. To był oczywiście wstęp do wielkiej orgii. Ugrupowanie istniało do 1972 roku i miało całkiem sporą liczbę „wiernych”. Wpisowe do sekty wynosiło 5 dolców. W liście zwrotnym każdy z zainteresowanych dostawał, oprócz potwierdzenia przynależności do kościoła, dwa jointy.

Komentarze

Momencik, trwa ładowanie komentarzy   ładowanie…