Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation

Dawne metody rozwiązywania sporów, czyli historia pojedynków

Dawne metody rozwiązywania sporów, czyli historia pojedynków

Konflikty i spory w przeszłości były rozwiązywane głównie pomiędzy samymi zainteresowanymi stronami. Zazwyczaj sprowadzało się to do ustalenia czyja racja jest słuszniejsza w pojedynku. Co wiązało się z krwawą łaźnią, ale w końcu czego się nie robi w imię sprawiedliwości...


Ze znanych nam faktów wynika jasno. Pojedynek, lub jak kto woli - samopomoc, jest historycznie pierwszym sposobem rozwiązywania konfliktów. Czyli jeśli sąsiad Ci podpadł... to własnoręcznie wymierzało mu się sprawiedliwość. Jeśli rodzina sąsiada uznała że ta „sprawiedliwość” była zbyt dotkliwa... wtedy oni również wymierzali sprawiedliwość. I tak w kółko. Prawdziwy cud, że od tej sprawiedliwości wszyscy się nie pozabijali.

Ale po kolei.

Postała potrzeba by jakoś uregulować takie samosądy. I tutaj pojawił się najsilniejszy gracz tamtego okresu. Kościół katolicki. Kościół sankcjonował większość procesów cywilnych oraz karnych w średniowieczu. Jedną z przyjętych metod dowodowych w procesach spornych był Sąd Boży, czyli Ordalia.

Ordalia były stosowane w celu oczyszczenia z zarzutów lub też ich udowodnienia. W tym celu można było wykorzystać rożne próby:

Próby jednostronne:

Próba wody – czyli danego delikwenta wiązano i wrzucano do zimnej wody. Jeśli wypłynął - niewinny; jeśli nie to wiadomo dlaczego…

Próba żelaza – polegająca na np. przejściu trzech kroków po rozgrzanym żelazie czy chwyceniu rozgrzanej do czerwoności podkowy lub czegoś jeszcze innego. Wszystko zależało od kreatywności uczestników. Jeśli rany po oparzeniach dobrze się goiły to delikwent był niewinny.

Próba dwustronna:

- Pojedynek, czyli Sąd Boży

Najczęściej stosowana ordalia. O pojedynkach na miecze u germanów wspomina Juliusz Cezar w De bello Gallico. Prawdopodobnie to właśnie z Niemiec ten zwyczaj rozprzestrzenił się na całą Europę.

Co ciekawe, w pojedynku można było zastosować „zastępstwo procesowe” czyli możliwość aby nie walczyć osobiście, ale za odpowiednią zapłatą lub zachętą mieć zastępcę. Taki zastępca oczywiście najczęściej był profesjonalnym fechmistrzem...

Sam pojedynek jak przystało na ważne widowisko społeczno-kulturalne miał uroczystą oprawę. Coś jak dzisiejsze walki bokserskie. Wszystko działo się przy obecności sędziów (najczęściej duchownych), w obecności dworu i licznych widzów. Uczestnicy składali uroczystą przysięgę że nie będą używali w pojedynku magii czy innej ukrytej broni poza oficjalną pojedynkową.

Popularne (zupełnie jak dzisiaj) było przyjmowanie zakładów który z pojedynkujących wygra, ile czasu mu to zajmie i w jaki sposób „udowodni” swoje racje…

Pojedynki z powodu swojej widowiskowości stały się tak popularne do XII wieku, że podejmowano próby ich ograniczenia ze względu na wysoką umieralność „winnych”. Ostatecznie ta forma rozstrzygania sporów stopniowo zamiera w Europie i do XV wieku jest zakazana w większości krajów. W tym czasie oficjalne pojedynki przekształcają się w widowisko sportowe przybierając formę turnieju rycerskiego.

Najdłużej ta tradycja utrzyma się w Anglii gdzie jest ostatecznie zniesiona dopiero w 1819 roku. Mimo oficjalnych zakazów pojedynki przetrwały do początków XX w. najczęściej prowadzone pomiędzy oficerami wojskowymi w oparciu o kodeks honorowy. W nowożytnych pojedynkach dżentelmeni mierzyli się przy pomocy szabli, rapierów i pistoletów.

Komentarze

Momencik, trwa ładowanie komentarzy   ładowanie…