Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation

Szukaj


 

Znalazłem 94 takie materiały
Ciekawe sztuczki Matki Natury – Ciekawe sztuczki Matki Natury

Przyroda nigdy nie przestanie nas zaskakiwać. Jeśli przyjrzymy się pewnym zmianom adaptacyjnym w świecie zwierząt, zdamy sobie, że Natura ma pełne ręce roboty. Proces, który my nazwaliśmy "ewolucją" polegający na ciągłym ulepszaniu, unowocześnianiu i zmianach parametrów żywych organizmów to iście syzyfowa praca, za którą nikt Pachamamie nie płaci. Oto kilka przykładów ciekawych rozwiązań i aktualizacji, zaserwowanych mieszkańcom Ziemi.


Balsam z filtrem UV produkowany przez hipopotama

Powiedzmy sobie szczerze - hipopotam jako zwierz o gabarytach niewielkiego vana nie należy do miłośników aktywnego spędzania czasu. W każdym razie, rzadko można go spotkać uprawiającego, taki na przykład, nordic-walking, czy aerobik. Zamiast tego, zblazowany hipopotam spędza życie na wylegiwaniu się w błocie na pełnym słońcu i szerokim rozdziawianiu ryja podczas ziewania.
 
Niestety błoto nie jest najskuteczniejszym blokerem niebezpiecznych promieni UV, więc Matka Natura postanowiła nieco inaczej pomóc temu afrykańskiemu kolosowi i zaopatrzyła go w naturalny balsam, który produkowany jest przez hipopotamią skórę. Składająca się z doborowej, kwasowej kompozycji, maź ma jasnoczerwony kolor i nie tylko chroni zwierzę przed zgubnym skutkiem zbyt długiego smażenia dupy w pełnym słońcu, ale i ma doskonałe właściwości bakteriobójcze.
 
Akustyczny kwiat wabiący nietoperze

Rosnąca w lasach deszczowych Kuby, roślina Marcgravia evenia ma dość nietypowy kształt liści. Przypominają one bardziej talerze do odbioru telewizji Trwam, niż urządzenie przydatne w procesie fotosyntezy. Okazuje się, że sprytna roślina, dzięki takim właśnie liściom, działa jako biosonar i odbija dźwiękowe sygnały wysyłane przez nietoperze. Latające ssaki korzystające z dobrodziejstw echolokacji, pomagają w zapylaniu się tych przedstawicieli kubańskiej flory.

 
Paskudna zawartość mordy warana z Komodo

A oto największy na świecie przedstawiciel jaszczurczego rodu. Jest to też zwierz o wyjątkowo brudnej paszczy. Posiada dwa gruczoły jadowe odpowiedzialne za truciznę, która paraliżuje ofiarę, sprawia jej silny ból, zmniejsza ciśnienie krwi i wywołuje hipotermię. To jeszcze nic - w razie spotkania z większym zwierzęciem, waran ma w zanadrzu inną niespodziankę. W ślinie tego jaszczura znajduje się aż 57 różnych paskudnych szczepów bakterii, w tym E.Coli i niebezpiecznych gronkowców. Gdy kreatura z Komodo zapragnie wrzucić na ruszt bawoła, wystarczy, że solidnie wgryzie mu się w łydkę (swoją drogą - czy bawoły mają w ogóle łydki?), a następnie poświęci dobę, góra dwie, na śledzenie swej ofiary. W wyniku wdania się infekcji, bawół sczeźnie w bolesnej agonii, a waran cieszyć się będzie z zacnej uczty.

Badacze mają spory problem - do dziś nie wiadomo, jakim cudem jaszczury mogą żyć z takim zestawem bakterii w paszczach. Sprawę pogarsza fakt, że z jakiegoś powodu bakterie szybko giną u stworzeń w niewoli...
 
Ludzie z odpornością na promieniowanie

Całkiem niedawno opisano ciekawy przypadek kardiologów, którzy w swojej pracy bardzo często używają promieni rentgenowskich. Okazało się, że lekarze ci mają znacznie większy poziom nadtlenku wodoru we krwi niż inni ludzie. Kiedy badacze bliżej przyjrzeli się tej anomalii, doszli do wniosku, że zwiększona ilość tego związku chemicznego uaktywnia produkcję glutationu. Substancja ta ma najsilniejsze właściwości przeciwutleniające i detoksykujące w naszych organizmach. Badacze uważają, że opisani tu kardiolodzy nieświadomie wyrobili sobie formę ochrony przeciw niebezpiecznymi, rakotwórczymi skutkami promieniowania.


Mysz, na którą nie działa... trutka na myszy

Warfarin to okrutny mysi oprawca. Substancja będąca głównym składnikiem trutek przeciw gryzoniom uważana była dotąd za niezawodny sposób na pozbycie się z chaty mysiego towarzystwa. No, właśnie - dotąd... Otóż pewien Niemiec postanowił urządzić mały holokaust myszom zamieszkującym jego piekarnię. Dzielne zwierzątka zjadły truciznę, serdecznie podziękowały, umyły sobie wąsy i jak gdyby nigdy nic, wróciły do swych codziennych obowiązków. Sprawą zajęli się naukowcy, którzy dowiedli, że w materiale genetycznym tych gryzoni znajduje się spory łańcuch należący do myszy algierskiej - jedynej odmiany, która jest odporna na warfarin. Prawdopodobnie, ktoś przywiózł do Niemiec kilku ich przedstawicieli, a resztą zajęła się już natura, tworząc taka hybrydę. 

Zjawisko to zowie się poziomym transferem genów i rzadko kiedy obserwuje się je u bakterii i owadów.
 

Ropucha z ambicjami

Australijska ropucha trzcinowa to prawdziwa plaga. Nie dość, że słynie z olbrzymiego apetytu, to rozprzestrzenia się w zastraszającym tempie... Zaczęło się od tego, że w 1935 roku podjęto decyzję o wykorzystaniu ropuchy do walki z pasożytującymi na trzcinie cukrowej owadami. Badacze nie wzięli jednak pod uwagę, że płaz ten jest wyjątkowo ambitny i wkrótce zaczął się mnożyć jak najjurniejsze z królików. Żeby tego mało, oprócz insektów, ropucha ta dołączyła do swego menu, węże, żaby i gryzonie. Żeby utrudnić życie innym zwierzętom, ta australijska zmora produkuje jad potrafiący powalić największego nawet agresora, z krokodylem włącznie. 


Teraz dochodzimy do najciekawszego - po „podbiciu” przez ropuchę północno-wschodniej części Australii, tamtejsi naukowcy zauważyli coś dziwnego - kolejne pokolenia płaza zaczęły przedstawiać nietypowe mutacje. Zwierzęta miały coraz dłuższe kończyny oraz większą wytrzymałość i szybkość. A wszystko to kosztem ich zdrowia (problemy z kręgosłupem i większa śmiertelność). Badacze doszli do wniosku, że natura zdecydowała, że można pozwolić sobie na taki zabieg, gdy nadrzędnym celem jest dalsze powiększanie terytorium i szybkość reprodukcji.

Udomowione "dzikie" małpy i lisy Dimitrija Biełajewa

Okazuje się, że zwierze może być "udomowione" z natury. Dobrym przykładem jest tu małpa bonobo, która słynie ze swojej ufności, łagodności i chęci do swawoli. Zupełnie inaczej sprawa wygląda z szympansem, bliskim kuzynem bonobo. Wśród szympansiej społeczności nie są rzadkością gwałty, bijatyki, a nawet zabójstwa. 
Antropolog Brian Hare uważa, że ok 1-2 milionów lat temu doszło do podziału pomiędzy przodkami tych małp. Podczas, gdy zamieszkujące północną stronę rzeki Kongo przyszłe szympansy musiały toczyć walki o jedzenie z agresywnymi gorylami, to późniejsi przedstawiciele gatunku bonobo zamieszkali po drugiej stronie rzeki, gdzie było całkiem bezpiecznie. W efekcie, oprócz łagodnego usposobienia, bonobo różnią się od szympansów m.in. długością kłów.


Zaobserwowane przez badaczy różnice pomiędzy bardzo blisko spokrewnionym ze sobą małpami przypominają słynny eksperyment przeprowadzony przez rosyjskiego genetyka - Dimitrija Biełajewa, którego poproszono o "stworzenie" nieagresywnej odmiany lisów. Badacz, wyodrębniając najpotulniejsze jednostki, zdołał w ciągu 20 lisich okoleń osiągnąć wynik znacznie lepszy od spodziewanego - lisy nie tylko były przyjaźniejsze i skore do zabawy ze swymi ludzkimi opiekunami, ale i wyraźnie nabrały nowych fizycznych cech np. - łaty na futrze, krótsze nogi czy węższe czaszki.
 

 
Człowiek to niedorozwinięta małpa?

Neotenia to zjawisko występujące w wyniku szybszego rozwijania się narządów rozrodczych, w stosunku do reszty organów ciała larwalnej formy zwierzęcia oraz zachowanie przez dorosłe osobniki cech typowych dla niedojrzałych jednostek.
Istnieje sporo przykładów larw, które mają zdolność do rozmnażania się. Najbardziej znanym jest aksolotl, który to jest formą larwalną salamandry meksykańskiej.
Istnieje pewna teoria mówiąca, że człowiek jest w rzeczywistości neoteniczną wersją szympansa. Młody przedstawiciel tego gatunku małp, wygląda całkiem podobnie do ludzkiego dziecka (wielu zwolenników tej hipotezy wskazuje na „ludzki” kształt czaszki małego szympansiątka).
 

Zgodnie z takim założeniem jesteśmy tylko zatrzymaną w rozwoju, przenoszoną małpą, która dostała od natury prezent w postaci możliwości rozmnażania się.

Ciekawe sztuczki Matki Natury

Ciekawe sztuczki Matki Natury

Przyroda nigdy nie przestanie nas zaskakiwać. Jeśli przyjrzymy się pewnym zmianom adaptacyjnym w świecie zwierząt, zdamy sobie, że Natura ma pełne ręce roboty. Proces, który my nazwaliśmy "ewolucją" polegający na ciągłym ulepszaniu, unowocześnianiu i zmianach parametrów żywych organizmów to iście syzyfowa praca, za którą nikt Pachamamie nie płaci. Oto kilka przykładów ciekawych rozwiązań i aktualizacji, zaserwowanych mieszkańcom Ziemi.


Balsam z filtrem UV produkowany przez hipopotama

Powiedzmy sobie szczerze - hipopotam jako zwierz o gabarytach niewielkiego vana nie należy do miłośników aktywnego spędzania czasu. W każdym razie, rzadko można go spotkać uprawiającego, taki na przykład, nordic-walking, czy aerobik. Zamiast tego, zblazowany hipopotam spędza życie na wylegiwaniu się w błocie na pełnym słońcu i szerokim rozdziawianiu ryja podczas ziewania.

Niestety błoto nie jest najskuteczniejszym blokerem niebezpiecznych promieni UV, więc Matka Natura postanowiła nieco inaczej pomóc temu afrykańskiemu kolosowi i zaopatrzyła go w naturalny balsam, który produkowany jest przez hipopotamią skórę. Składająca się z doborowej, kwasowej kompozycji, maź ma jasnoczerwony kolor i nie tylko chroni zwierzę przed zgubnym skutkiem zbyt długiego smażenia dupy w pełnym słońcu, ale i ma doskonałe właściwości bakteriobójcze.

Akustyczny kwiat wabiący nietoperze

Rosnąca w lasach deszczowych Kuby, roślina Marcgravia evenia ma dość nietypowy kształt liści. Przypominają one bardziej talerze do odbioru telewizji Trwam, niż urządzenie przydatne w procesie fotosyntezy. Okazuje się, że sprytna roślina, dzięki takim właśnie liściom, działa jako biosonar i odbija dźwiękowe sygnały wysyłane przez nietoperze. Latające ssaki korzystające z dobrodziejstw echolokacji, pomagają w zapylaniu się tych przedstawicieli kubańskiej flory.


Paskudna zawartość mordy warana z Komodo

A oto największy na świecie przedstawiciel jaszczurczego rodu. Jest to też zwierz o wyjątkowo brudnej paszczy. Posiada dwa gruczoły jadowe odpowiedzialne za truciznę, która paraliżuje ofiarę, sprawia jej silny ból, zmniejsza ciśnienie krwi i wywołuje hipotermię. To jeszcze nic - w razie spotkania z większym zwierzęciem, waran ma w zanadrzu inną niespodziankę. W ślinie tego jaszczura znajduje się aż 57 różnych paskudnych szczepów bakterii, w tym E.Coli i niebezpiecznych gronkowców. Gdy kreatura z Komodo zapragnie wrzucić na ruszt bawoła, wystarczy, że solidnie wgryzie mu się w łydkę (swoją drogą - czy bawoły mają w ogóle łydki?), a następnie poświęci dobę, góra dwie, na śledzenie swej ofiary. W wyniku wdania się infekcji, bawół sczeźnie w bolesnej agonii, a waran cieszyć się będzie z zacnej uczty.

Badacze mają spory problem - do dziś nie wiadomo, jakim cudem jaszczury mogą żyć z takim zestawem bakterii w paszczach. Sprawę pogarsza fakt, że z jakiegoś powodu bakterie szybko giną u stworzeń w niewoli...

Ludzie z odpornością na promieniowanie

Całkiem niedawno opisano ciekawy przypadek kardiologów, którzy w swojej pracy bardzo często używają promieni rentgenowskich. Okazało się, że lekarze ci mają znacznie większy poziom nadtlenku wodoru we krwi niż inni ludzie. Kiedy badacze bliżej przyjrzeli się tej anomalii, doszli do wniosku, że zwiększona ilość tego związku chemicznego uaktywnia produkcję glutationu. Substancja ta ma najsilniejsze właściwości przeciwutleniające i detoksykujące w naszych organizmach. Badacze uważają, że opisani tu kardiolodzy nieświadomie wyrobili sobie formę ochrony przeciw niebezpiecznymi, rakotwórczymi skutkami promieniowania.


Mysz, na którą nie działa... trutka na myszy

Warfarin to okrutny mysi oprawca. Substancja będąca głównym składnikiem trutek przeciw gryzoniom uważana była dotąd za niezawodny sposób na pozbycie się z chaty mysiego towarzystwa. No, właśnie - dotąd... Otóż pewien Niemiec postanowił urządzić mały holokaust myszom zamieszkującym jego piekarnię. Dzielne zwierzątka zjadły truciznę, serdecznie podziękowały, umyły sobie wąsy i jak gdyby nigdy nic, wróciły do swych codziennych obowiązków. Sprawą zajęli się naukowcy, którzy dowiedli, że w materiale genetycznym tych gryzoni znajduje się spory łańcuch należący do myszy algierskiej - jedynej odmiany, która jest odporna na warfarin. Prawdopodobnie, ktoś przywiózł do Niemiec kilku ich przedstawicieli, a resztą zajęła się już natura, tworząc taka hybrydę.

Zjawisko to zowie się poziomym transferem genów i rzadko kiedy obserwuje się je u bakterii i owadów.


Ropucha z ambicjami

Australijska ropucha trzcinowa to prawdziwa plaga. Nie dość, że słynie z olbrzymiego apetytu, to rozprzestrzenia się w zastraszającym tempie... Zaczęło się od tego, że w 1935 roku podjęto decyzję o wykorzystaniu ropuchy do walki z pasożytującymi na trzcinie cukrowej owadami. Badacze nie wzięli jednak pod uwagę, że płaz ten jest wyjątkowo ambitny i wkrótce zaczął się mnożyć jak najjurniejsze z królików. Żeby tego mało, oprócz insektów, ropucha ta dołączyła do swego menu, węże, żaby i gryzonie. Żeby utrudnić życie innym zwierzętom, ta australijska zmora produkuje jad potrafiący powalić największego nawet agresora, z krokodylem włącznie.


Teraz dochodzimy do najciekawszego - po „podbiciu” przez ropuchę północno-wschodniej części Australii, tamtejsi naukowcy zauważyli coś dziwnego - kolejne pokolenia płaza zaczęły przedstawiać nietypowe mutacje. Zwierzęta miały coraz dłuższe kończyny oraz większą wytrzymałość i szybkość. A wszystko to kosztem ich zdrowia (problemy z kręgosłupem i większa śmiertelność). Badacze doszli do wniosku, że natura zdecydowała, że można pozwolić sobie na taki zabieg, gdy nadrzędnym celem jest dalsze powiększanie terytorium i szybkość reprodukcji.

Udomowione "dzikie" małpy i lisy Dimitrija Biełajewa

Okazuje się, że zwierze może być "udomowione" z natury. Dobrym przykładem jest tu małpa bonobo, która słynie ze swojej ufności, łagodności i chęci do swawoli. Zupełnie inaczej sprawa wygląda z szympansem, bliskim kuzynem bonobo. Wśród szympansiej społeczności nie są rzadkością gwałty, bijatyki, a nawet zabójstwa.
Antropolog Brian Hare uważa, że ok 1-2 milionów lat temu doszło do podziału pomiędzy przodkami tych małp. Podczas, gdy zamieszkujące północną stronę rzeki Kongo przyszłe szympansy musiały toczyć walki o jedzenie z agresywnymi gorylami, to późniejsi przedstawiciele gatunku bonobo zamieszkali po drugiej stronie rzeki, gdzie było całkiem bezpiecznie. W efekcie, oprócz łagodnego usposobienia, bonobo różnią się od szympansów m.in. długością kłów.


Zaobserwowane przez badaczy różnice pomiędzy bardzo blisko spokrewnionym ze sobą małpami przypominają słynny eksperyment przeprowadzony przez rosyjskiego genetyka - Dimitrija Biełajewa, którego poproszono o "stworzenie" nieagresywnej odmiany lisów. Badacz, wyodrębniając najpotulniejsze jednostki, zdołał w ciągu 20 lisich okoleń osiągnąć wynik znacznie lepszy od spodziewanego - lisy nie tylko były przyjaźniejsze i skore do zabawy ze swymi ludzkimi opiekunami, ale i wyraźnie nabrały nowych fizycznych cech np. - łaty na futrze, krótsze nogi czy węższe czaszki.



Człowiek to niedorozwinięta małpa?

Neotenia to zjawisko występujące w wyniku szybszego rozwijania się narządów rozrodczych, w stosunku do reszty organów ciała larwalnej formy zwierzęcia oraz zachowanie przez dorosłe osobniki cech typowych dla niedojrzałych jednostek.
Istnieje sporo przykładów larw, które mają zdolność do rozmnażania się. Najbardziej znanym jest aksolotl, który to jest formą larwalną salamandry meksykańskiej.
Istnieje pewna teoria mówiąca, że człowiek jest w rzeczywistości neoteniczną wersją szympansa. Młody przedstawiciel tego gatunku małp, wygląda całkiem podobnie do ludzkiego dziecka (wielu zwolenników tej hipotezy wskazuje na „ludzki” kształt czaszki małego szympansiątka).


Zgodnie z takim założeniem jesteśmy tylko zatrzymaną w rozwoju, przenoszoną małpą, która dostała od natury prezent w postaci możliwości rozmnażania się.

Ewolucja! – Natura to samo regulujący się mechanizm, "pomoc" człowieka jest zbędna.

Ewolucja!

Natura to samo regulujący się mechanizm, "pomoc" człowieka jest zbędna.

Ewolucja –

Ewolucja

Inspirujący wegetarianie – Leonardo da Vinci

Autor „Mony Lisy” to facet, który wyprzedzał swój czas o kilka ładnych stuleci. I to nie tylko z powodu swych genialnych pomysłów i talentu do tworzenia niesamowitych prototypowych konceptów nowoczesnych urządzeń budowanych dopiero parę wieków później, ale i jak się okazuje wyjątkowej empatii wobec „braci mniejszych”.
Leonardo często przechadzał się uliczkami Florencji. Na jednej z nich znajdował się targ, gdzie sprzedawano ptaki. Zamożni Włosi kupowali je, zamykali w ozdobnych klateczkach i koili swe smutki, wsłuchując się w ptasi zaśpiew. Da Vinci regularnie odwiedzał targowisko, wypuszczał zwierzęta stłoczone w ciasnych klatkach i uprzedzając wrzaski oburzonego handlarza, płacił mu za każde uwolnione stworzenie.
Słynny malarz i wynalazca zasłynął tez jako aktywista – Leonardo kwestionował stwierdzenie mówiące, że człowiek jest panem zwierząt. Uważał, że jest on raczej przykładem bezlitosnej bestii, która wykorzystuje swoją siłę do budowania rzeźni. Da Vinci głosił, że nie mamy żadnego prawa nadanego nam przez Boga do tego, aby pożerać innych przedstawicieli ziemskiej fauny. Leonardo był jednym z niewielu wegetarian żyjących na przełomie XIV i XV wieku. I pomyśleć, że tego typu postawa jest dla większości nie do przyjęcia nawet w obecnych czasach.

„Już w najmłodszych latach wyparłem się jedzenia mięsa. Kiedyś przyjdzie taki czas, że ludzie tacy jak ja będą patrzyli na mordowanie zwierząt w taki sam sposób, jak na mordowanie ludzi”

Pitagoras

Człowiek, który stworzył solidne podwaliny współczesnej matematyki, a jego imię kojarzy się uczniom z katuszami towarzyszącymi próbom ogarnięcia nauki ścisłych, był też twórcą filozoficzn-religijnej doktryny. Pitagorejczycy praktykowali wegetarianizm przede wszystkim ze względów etycznych. Innym powodem była wiara w reinkarnację i strach przed tym, że jedząc np. szynkę, opychamy się zwłokami zmarłego jakiś wcześniej wuja. Legendy mówią, że grecki matematyk posiadł zdolność porozumiewania się ze zwierzętami
Interesujące jest to, że Pitagoras oraz jego uczniowie nie jedli również bobu wierząc w to, że jest on symbolem życia (a szkoda – bób zawiera sporo białka). Jedna z historii dotyczących śmierci Pitagorasa mówi, że po tym jak jego wrogowie spalili mu dom, matematyk rzucił się ku ucieczce. Prześladowcy dopadli go koło pola, na którym zasiano bób. Filozof wolał zginąć niż zadeptać tę świętą roślinę.

Albert Einstein

Przez większość swego życia, Einstein jadł mięso, aczkolwiek jego biografowie, często mówią, że twórca Teorii Względności, żuł mięsne ochłapy z dużym poczuciem winy... Dopiero na starość zebrał się w sobie i przeszedł na wegetarianizm i wprowadził w życie swoje etyczne przekonania na temat zwierząt. Uczony twierdził, że  „nic nie polepszy zdrowia oraz szansy przetrwania życia na Ziemi tak bardzo jak ewolucja człowieka na dietę bezmięsną” Ba, Einstein uważał wręcz, że współczesny człowiek nie przychodzi na świat jako mięsożerca.

Chcieliśmy tu wrzucić Adolfa Hitlera, który również gardził mięsem, ale stwierdziliśmy, że facte ten jest nie najlepszym przykładem do inspiracji.

Anette Larkins

A teraz coś z zupełnie innej beczki, czyli nikomu nieznana, zupełnie nieistotna postać historyczna, czyli pani Anette, która przeszła na wegetarianizm w latach 60., gdy jej mąż stał się posiadaczem fabryki mięsa. 27 lat temu kobieta zrobiła kolejny krok i zrezygnowała z produktów pochodzenia zwierzęcego, czyli jajek, sera i mleka, a ostatnio skłania się ku diecie raw-food, czyli roślinnym posiłkom przygotowywanym na surowo. Obecnie pani Anette ma na karku 70 lat i trzyma się lepiej niż niejedna trzydziestolatka.

Joaquin Phoenix

Aktor, który spieprzył życie Russelowi Crowe w „Gladiatorze” i wymiatał jako Johny Cash w „Walk the line” jest weganinem od... 35 lat (gdy Joaquin miał trzy lata, cała jego rodzina przeszła na taką dietę). Phoenix jest też czynnym działaczem organizacji prozwierzęcych z PETA na czele. 

Bezmięśni kulturyści

„Odstępując od jedzenia mięsa, mleka i jajek, przestajesz dostarczać organizmowi przyswajalnego białka. Nigdy nie zbudujesz masy na takiej diecie!” - rzekł spasiony Andrzej wpychając w siebie schabowego. 
Albert Beckles to wegetariański kulturysta, który w wieku 53 lat zdobył tytuł Olympii i zgarnął nagrodę samemu Lou „Hulkowi” Ferrigno sprzed nosa!

Wegetarianinem jest też Bill Pearl – facet, którego nazywano „Najlepiej zbudowanym mężczyzną XX wieku”. Peral jest wielokrotnym zdobywcą tytułu Mr. Univesre.

Tymczasem z mięsa, ale także i z produktów pochodzenia zwierzęcego zrezygnował parę już dekad temu, izraelski kulturysta – Avi Lehyani. Dieta mającego obecnie 52 lata, mięśniaka składa się głównie z owoców, chleba, brązowego ryżu, fasolki i owsa. Do tego dorzuca awokado, oliwki i orzechy.

Dave Scott

Triathlon Iron Man to słynny wyścig, podczas którego śmiałkowie muszą pokonać 3,86 km wpław, 180 kilometrów na rowerze i na koniec wypluć płuca podczas 42 kilometrów biegu. Dave Scott jest jednym z dwóch rekordzistów, którzy mają na koncie największą ilość zwycięstw w tym wyścigu. Dave od lat jest wegetarianinem i uważa, że duży wpływ na jego wyniki ma taka właśnie dieta. Jak dotąd Scott sześciokrotnie zajął pierwsze miejsce w triathlonie i mimo 55 lat na karku, nadal bierze udział w kolejnych jego edycjach.

Brok-pa

Brok-pa to lud mieszkający w Himalajach na wysokości 4,5 tysiąca metrów. Badacze uważają, że mieszkańcy kilku górskich wiosek wywodzą się w prostej linii od Aryjczyków i zasiedlają tamte tereny od przeszło 5000 lat. Obecnie ich populacja to ok. 1000 osób. Brok-pa utrzymują tradycję – to wielcy czciciele Matki Natury i restrykcyjni weganie. Dużą wagę przykładają też do spraw metafizycznych – lud ten uważa, że marzenia senne wiele ukrytych znaczeń i należy je zapamiętywać. Co rano najstarsi mieszkańcy spotykają się, aby wspólnie przeanalizować swoje sny i wyciągnąć z nich wnioski.
 Połączenie górskiego powietrza (chociaż, zimą temperatura spada tam nawet do -20 stopni C) i roślinnej diety dało zaskakujący efekt – ludzie tam mieszkający są wyjątkowo długowieczni i nie cierpią na choroby wyniszczające mieszkańców „cywilizowanych” krajów. Wielu z nich prowadzi aktywny tryb życia nawet po ukończeniu 90. lat

Inspirujący wegetarianie

Leonardo da Vinci

Autor „Mony Lisy” to facet, który wyprzedzał swój czas o kilka ładnych stuleci. I to nie tylko z powodu swych genialnych pomysłów i talentu do tworzenia niesamowitych prototypowych konceptów nowoczesnych urządzeń budowanych dopiero parę wieków później, ale i jak się okazuje wyjątkowej empatii wobec „braci mniejszych”.
Leonardo często przechadzał się uliczkami Florencji. Na jednej z nich znajdował się targ, gdzie sprzedawano ptaki. Zamożni Włosi kupowali je, zamykali w ozdobnych klateczkach i koili swe smutki, wsłuchując się w ptasi zaśpiew. Da Vinci regularnie odwiedzał targowisko, wypuszczał zwierzęta stłoczone w ciasnych klatkach i uprzedzając wrzaski oburzonego handlarza, płacił mu za każde uwolnione stworzenie.
Słynny malarz i wynalazca zasłynął tez jako aktywista – Leonardo kwestionował stwierdzenie mówiące, że człowiek jest panem zwierząt. Uważał, że jest on raczej przykładem bezlitosnej bestii, która wykorzystuje swoją siłę do budowania rzeźni. Da Vinci głosił, że nie mamy żadnego prawa nadanego nam przez Boga do tego, aby pożerać innych przedstawicieli ziemskiej fauny. Leonardo był jednym z niewielu wegetarian żyjących na przełomie XIV i XV wieku. I pomyśleć, że tego typu postawa jest dla większości nie do przyjęcia nawet w obecnych czasach.

„Już w najmłodszych latach wyparłem się jedzenia mięsa. Kiedyś przyjdzie taki czas, że ludzie tacy jak ja będą patrzyli na mordowanie zwierząt w taki sam sposób, jak na mordowanie ludzi”

Pitagoras

Człowiek, który stworzył solidne podwaliny współczesnej matematyki, a jego imię kojarzy się uczniom z katuszami towarzyszącymi próbom ogarnięcia nauki ścisłych, był też twórcą filozoficzn-religijnej doktryny. Pitagorejczycy praktykowali wegetarianizm przede wszystkim ze względów etycznych. Innym powodem była wiara w reinkarnację i strach przed tym, że jedząc np. szynkę, opychamy się zwłokami zmarłego jakiś wcześniej wuja. Legendy mówią, że grecki matematyk posiadł zdolność porozumiewania się ze zwierzętami
Interesujące jest to, że Pitagoras oraz jego uczniowie nie jedli również bobu wierząc w to, że jest on symbolem życia (a szkoda – bób zawiera sporo białka). Jedna z historii dotyczących śmierci Pitagorasa mówi, że po tym jak jego wrogowie spalili mu dom, matematyk rzucił się ku ucieczce. Prześladowcy dopadli go koło pola, na którym zasiano bób. Filozof wolał zginąć niż zadeptać tę świętą roślinę.

Albert Einstein

Przez większość swego życia, Einstein jadł mięso, aczkolwiek jego biografowie, często mówią, że twórca Teorii Względności, żuł mięsne ochłapy z dużym poczuciem winy... Dopiero na starość zebrał się w sobie i przeszedł na wegetarianizm i wprowadził w życie swoje etyczne przekonania na temat zwierząt. Uczony twierdził, że „nic nie polepszy zdrowia oraz szansy przetrwania życia na Ziemi tak bardzo jak ewolucja człowieka na dietę bezmięsną” Ba, Einstein uważał wręcz, że współczesny człowiek nie przychodzi na świat jako mięsożerca.

Chcieliśmy tu wrzucić Adolfa Hitlera, który również gardził mięsem, ale stwierdziliśmy, że facte ten jest nie najlepszym przykładem do inspiracji.

Anette Larkins

A teraz coś z zupełnie innej beczki, czyli nikomu nieznana, zupełnie nieistotna postać historyczna, czyli pani Anette, która przeszła na wegetarianizm w latach 60., gdy jej mąż stał się posiadaczem fabryki mięsa. 27 lat temu kobieta zrobiła kolejny krok i zrezygnowała z produktów pochodzenia zwierzęcego, czyli jajek, sera i mleka, a ostatnio skłania się ku diecie raw-food, czyli roślinnym posiłkom przygotowywanym na surowo. Obecnie pani Anette ma na karku 70 lat i trzyma się lepiej niż niejedna trzydziestolatka.

Joaquin Phoenix

Aktor, który spieprzył życie Russelowi Crowe w „Gladiatorze” i wymiatał jako Johny Cash w „Walk the line” jest weganinem od... 35 lat (gdy Joaquin miał trzy lata, cała jego rodzina przeszła na taką dietę). Phoenix jest też czynnym działaczem organizacji prozwierzęcych z PETA na czele.

Bezmięśni kulturyści

„Odstępując od jedzenia mięsa, mleka i jajek, przestajesz dostarczać organizmowi przyswajalnego białka. Nigdy nie zbudujesz masy na takiej diecie!” - rzekł spasiony Andrzej wpychając w siebie schabowego.
Albert Beckles to wegetariański kulturysta, który w wieku 53 lat zdobył tytuł Olympii i zgarnął nagrodę samemu Lou „Hulkowi” Ferrigno sprzed nosa!

Wegetarianinem jest też Bill Pearl – facet, którego nazywano „Najlepiej zbudowanym mężczyzną XX wieku”. Peral jest wielokrotnym zdobywcą tytułu Mr. Univesre.

Tymczasem z mięsa, ale także i z produktów pochodzenia zwierzęcego zrezygnował parę już dekad temu, izraelski kulturysta – Avi Lehyani. Dieta mającego obecnie 52 lata, mięśniaka składa się głównie z owoców, chleba, brązowego ryżu, fasolki i owsa. Do tego dorzuca awokado, oliwki i orzechy.

Dave Scott

Triathlon Iron Man to słynny wyścig, podczas którego śmiałkowie muszą pokonać 3,86 km wpław, 180 kilometrów na rowerze i na koniec wypluć płuca podczas 42 kilometrów biegu. Dave Scott jest jednym z dwóch rekordzistów, którzy mają na koncie największą ilość zwycięstw w tym wyścigu. Dave od lat jest wegetarianinem i uważa, że duży wpływ na jego wyniki ma taka właśnie dieta. Jak dotąd Scott sześciokrotnie zajął pierwsze miejsce w triathlonie i mimo 55 lat na karku, nadal bierze udział w kolejnych jego edycjach.

Brok-pa

Brok-pa to lud mieszkający w Himalajach na wysokości 4,5 tysiąca metrów. Badacze uważają, że mieszkańcy kilku górskich wiosek wywodzą się w prostej linii od Aryjczyków i zasiedlają tamte tereny od przeszło 5000 lat. Obecnie ich populacja to ok. 1000 osób. Brok-pa utrzymują tradycję – to wielcy czciciele Matki Natury i restrykcyjni weganie. Dużą wagę przykładają też do spraw metafizycznych – lud ten uważa, że marzenia senne wiele ukrytych znaczeń i należy je zapamiętywać. Co rano najstarsi mieszkańcy spotykają się, aby wspólnie przeanalizować swoje sny i wyciągnąć z nich wnioski.
Połączenie górskiego powietrza (chociaż, zimą temperatura spada tam nawet do -20 stopni C) i roślinnej diety dało zaskakujący efekt – ludzie tam mieszkający są wyjątkowo długowieczni i nie cierpią na choroby wyniszczające mieszkańców „cywilizowanych” krajów. Wielu z nich prowadzi aktywny tryb życia nawet po ukończeniu 90. lat

Ewolucja. – Ewolucja.
Nie wszyscy ją przeszli.

Ewolucja.

Ewolucja.
Nie wszyscy ją przeszli.