Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation

Szukaj


 

Znalazłem 9 takich materiałów

Marihuana, a magia

Czy palenie sprzyja rozwojowi duchowemu, czy stanowi jego zaprzeczenie?
Bardzo często ludzie pytają mnie o to czy marihuana pomaga czy przeszkadza na magicznej drodze.

Czytaj dalej →


Kapusta – Trzeba było poszatkować kilka ton główek, żeby udowodnić, że kapuściany sok zabija bakterie i grzyby. Za swoje odkrycie dr Irena Grzywa-Niksińska i Małgorzata Machałowska z Instytutu Chemii Przemysłowej w Warszawie dostały złoty medal na wystawie wynalazków. 
 
Czy kapusta może się zdenerwować?
Może, i to bardzo.
 
Każda główka się złości? Biała, czerwona i zielona?
My akurat badałyśmy białą.
 
Co ją wyprowadza z równowagi?
Mówi się, że roślina przeżywa stres, gdy rośnie w zanieczyszczonej ziemi. Dowiedli tego nasi koledzy z Uniwersytetu Rolniczego w Krakowie. Poza tym reaguje na atak z zewnątrz: krojenie nożem, bicie tłuczkiem. Denerwuje się, gdy dobierają się do niej gąsienice.
 
Człowiek też jest winny?
Kiedy tłucze jej liście, żeby przyłożyć na ranę, albo szatkuje ją do sałatki czy na kiszoną.
 
Co na to kapusta?
Broni się. Próbuje zwalczyć intruza lub przynajmniej odstraszyć i wydziela sok, w którym znajdują się absolutnie niezwykłe składniki.
 
Jakie?
Nazywają się strasznie: izotiocyjaniany i indole. Ale najważniejsze jest, że niszczą bakterie.
 
Czyli okładanie piersi tłuczonymi liśćmi kapusty, często zalecane przez położne, to nie żaden zabobon?
Absolutnie nie. Kapuściany sok działa nie tylko bio-, ale też grzybobójczo. A nasz koncentrat nawet na wyjątkowo zjadliwego gronkowca złocistego. To udowodnione naukowo.
 
A więc nie żadna „kapusta – głowa pusta”, ale genialne naturalne lekarstwo.
Tak. I to nie tylko dla ludzi. 
 
Ile główek panie poszatkowały, żeby to udowodnić?
Parę ton (śmiech). Raz dostałyśmy transport 500 kilogramów i trzeba było ciąć błyskawicznie, żeby sok nie sfermentował. Koledzy z instytutu narzekali, że już przy wejściu czują nasze eksperymenty, bo zapaszek rzeczywiście jest nieszczególny. Ale wielu wpadało codziennie na szklaneczkę soku.
 
I jak wrażenia?
Czuli się świetnie, bo wzmacnia i pomaga na odporność. Można go przykładać na opuchlizny, stłuczenia, płukać nim gardło, gdy boli. Leczyłyśmy pół instytutu.
 
Co jeszcze może kapusta? 
Wyciąga z ziemi metale ciężkie, a więc sadząc ją, można oczyszczać glebę. To ciekawe, dawniej ludzie na pola wyrzucali liście, bo uważali, że w tak przygotowanej ziemi wszystko lepiej rośnie.
 
Rośliny po eksperymencie z ziemią nie nadawały się już raczej do zjedzenia?
Głąby nie, bo to w nich zbierają się toksyny, a konkretnie metale ciężkie. Liście natomiast „czuły się” atakowane i wydzielały sok bogaty w substancje grzybo- i biobójcze. Takie badania zrobiono w Krakowie.
 
Do czego można używać koncentratu, który otrzymałyście z soku?
Do ekologicznych oprysków w rolnictwie czy sadownictwie. Do dezynfekowania basenów i innych miejsc, gdzie mnożą się szkodliwe bakterie czy grzyby. Do produkcji papieru śniadaniowego, żeby kanapki wolniej się psuły.
 
To naprawdę działa?
Proszę spojrzeć, mamy tu zafoliowane od lipca 2013 roku kromki chleba. Jedna nasączona, druga nie. Pierwsza po prostu uschła, druga natomiast spleśniała. Na tym nie koniec! Kolejne ciekawe zastosowanie to nasączanie kartek w książkach. Wiadomo, że dzieci często wkładają je do buzi i roznoszą w ten sposób choroby. Wynalazkiem zainteresowała się nawet Irena Eris. Kto wie, może nasz sok znajdzie się wkrótce w kremach jako naturalny konserwant?
 
Krem czy szampon o zapachu kapusty? Brzmi średnio.
Zapach można usunąć.
 
Czy w domu wykorzystamy wasze naukowe doświadczenie?
Oczywiście. Gdy siekamy świeżą kapustę, trzeba jej dać kilkanaście minut na reakcję, czyli puszczenie soku. Najlepiej ją stłuc.
 
Żeby się wkurzyła?
Właśnie tak, bo wtedy jest najzdrowsza. I musimy pamiętać, żeby nie zjadać głąbów. Można też od czasu do czasu podlać kwiatki wodą z sokiem – będą lepiej rosły. My leczyłyśmy naszym ekstraktem pelargonię. Przez dwa tygodnie wyglądała gorzej niż ta kurowana środkiem grzybobójczym. Myślałyśmy, że zgnije, ale potem… Przerosła wszystkie inne, nie miała żadnych plam ani pleśni, za to najpiękniejsze kwiaty. n
 
rozmawiała: Joanna Halena  
zdjęcia: East News, Stockfood/Free
 
Doświadczenie, za które chemiczki dostały złoty medal na Międzynarodowej Wystawie Wynalazków iENA w Norymberdze, było częścią projektu „Wykorzystanie kapusty białej na potrzeby fitoremediacji i biofumigacji gleby (AGROBIOKAP)”, współfinansowanego przez Unię Europejską ze środków Europejskiego Funduszu Rozwoju Regionalnego w ramach Programu Operacyjnego Innowacyjna Gospodarka 2007-2013. Wspólnie z nimi badania prowadzili również naukowcy z Wydziału Chemicznego Politechniki Gdańskiej i Uniwersytetu Rolniczego z Krakowa.

Kapusta

Trzeba było poszatkować kilka ton główek, żeby udowodnić, że kapuściany sok zabija bakterie i grzyby. Za swoje odkrycie dr Irena Grzywa-Niksińska i Małgorzata Machałowska z Instytutu Chemii Przemysłowej w Warszawie dostały złoty medal na wystawie wynalazków.

Czy kapusta może się zdenerwować?
Może, i to bardzo.

Każda główka się złości? Biała, czerwona i zielona?
My akurat badałyśmy białą.

Co ją wyprowadza z równowagi?
Mówi się, że roślina przeżywa stres, gdy rośnie w zanieczyszczonej ziemi. Dowiedli tego nasi koledzy z Uniwersytetu Rolniczego w Krakowie. Poza tym reaguje na atak z zewnątrz: krojenie nożem, bicie tłuczkiem. Denerwuje się, gdy dobierają się do niej gąsienice.

Człowiek też jest winny?
Kiedy tłucze jej liście, żeby przyłożyć na ranę, albo szatkuje ją do sałatki czy na kiszoną.

Co na to kapusta?
Broni się. Próbuje zwalczyć intruza lub przynajmniej odstraszyć i wydziela sok, w którym znajdują się absolutnie niezwykłe składniki.

Jakie?
Nazywają się strasznie: izotiocyjaniany i indole. Ale najważniejsze jest, że niszczą bakterie.

Czyli okładanie piersi tłuczonymi liśćmi kapusty, często zalecane przez położne, to nie żaden zabobon?
Absolutnie nie. Kapuściany sok działa nie tylko bio-, ale też grzybobójczo. A nasz koncentrat nawet na wyjątkowo zjadliwego gronkowca złocistego. To udowodnione naukowo.

A więc nie żadna „kapusta – głowa pusta”, ale genialne naturalne lekarstwo.
Tak. I to nie tylko dla ludzi.

Ile główek panie poszatkowały, żeby to udowodnić?
Parę ton (śmiech). Raz dostałyśmy transport 500 kilogramów i trzeba było ciąć błyskawicznie, żeby sok nie sfermentował. Koledzy z instytutu narzekali, że już przy wejściu czują nasze eksperymenty, bo zapaszek rzeczywiście jest nieszczególny. Ale wielu wpadało codziennie na szklaneczkę soku.

I jak wrażenia?
Czuli się świetnie, bo wzmacnia i pomaga na odporność. Można go przykładać na opuchlizny, stłuczenia, płukać nim gardło, gdy boli. Leczyłyśmy pół instytutu.

Co jeszcze może kapusta?
Wyciąga z ziemi metale ciężkie, a więc sadząc ją, można oczyszczać glebę. To ciekawe, dawniej ludzie na pola wyrzucali liście, bo uważali, że w tak przygotowanej ziemi wszystko lepiej rośnie.

Rośliny po eksperymencie z ziemią nie nadawały się już raczej do zjedzenia?
Głąby nie, bo to w nich zbierają się toksyny, a konkretnie metale ciężkie. Liście natomiast „czuły się” atakowane i wydzielały sok bogaty w substancje grzybo- i biobójcze. Takie badania zrobiono w Krakowie.

Do czego można używać koncentratu, który otrzymałyście z soku?
Do ekologicznych oprysków w rolnictwie czy sadownictwie. Do dezynfekowania basenów i innych miejsc, gdzie mnożą się szkodliwe bakterie czy grzyby. Do produkcji papieru śniadaniowego, żeby kanapki wolniej się psuły.

To naprawdę działa?
Proszę spojrzeć, mamy tu zafoliowane od lipca 2013 roku kromki chleba. Jedna nasączona, druga nie. Pierwsza po prostu uschła, druga natomiast spleśniała. Na tym nie koniec! Kolejne ciekawe zastosowanie to nasączanie kartek w książkach. Wiadomo, że dzieci często wkładają je do buzi i roznoszą w ten sposób choroby. Wynalazkiem zainteresowała się nawet Irena Eris. Kto wie, może nasz sok znajdzie się wkrótce w kremach jako naturalny konserwant?

Krem czy szampon o zapachu kapusty? Brzmi średnio.
Zapach można usunąć.

Czy w domu wykorzystamy wasze naukowe doświadczenie?
Oczywiście. Gdy siekamy świeżą kapustę, trzeba jej dać kilkanaście minut na reakcję, czyli puszczenie soku. Najlepiej ją stłuc.

Żeby się wkurzyła?
Właśnie tak, bo wtedy jest najzdrowsza. I musimy pamiętać, żeby nie zjadać głąbów. Można też od czasu do czasu podlać kwiatki wodą z sokiem – będą lepiej rosły. My leczyłyśmy naszym ekstraktem pelargonię. Przez dwa tygodnie wyglądała gorzej niż ta kurowana środkiem grzybobójczym. Myślałyśmy, że zgnije, ale potem… Przerosła wszystkie inne, nie miała żadnych plam ani pleśni, za to najpiękniejsze kwiaty. n

rozmawiała: Joanna Halena
zdjęcia: East News, Stockfood/Free

Doświadczenie, za które chemiczki dostały złoty medal na Międzynarodowej Wystawie Wynalazków iENA w Norymberdze, było częścią projektu „Wykorzystanie kapusty białej na potrzeby fitoremediacji i biofumigacji gleby (AGROBIOKAP)”, współfinansowanego przez Unię Europejską ze środków Europejskiego Funduszu Rozwoju Regionalnego w ramach Programu Operacyjnego Innowacyjna Gospodarka 2007-2013. Wspólnie z nimi badania prowadzili również naukowcy z Wydziału Chemicznego Politechniki Gdańskiej i Uniwersytetu Rolniczego z Krakowa.

Ziele angielskie – Są rzeczy, które wydają się nam czymś więcej, niż są w rzeczywistości. Klasyczne przykłady to telefon i telewizor. Są też takie, których rolę marginalizujemy, a one właśnie zasługują na szczególną uwagę. Rzucamy na przykład ziele angielskie w otchłań rosołu czy w skłębione nitki szatkowanej kapusty, bo to taka sobie przyprawa. Tradycyjna. Bez chwili refleksji nad naturą brązowych kuleczek. 

Nie wybieram się akurat na Jamajkę, informacja o karaibskim pochodzeniu przyprawy jest dla mnie mało przydatna. Jednak  jedna z angielskich nazw kulek rozpala moją wyobraźnię. Allspice, po polsku wszystkie-przyprawy-w-jednym. Wygodne! Ziele angielskie to nutki cynamonu, goździków i gałki muszkatołowej zamknięte w jednym opakowaniu. To z tego powodu kulki pasują i do lodów czy ciasteczek, i do bigosu czy rosołu. Do potraw długo gotowanych dodajemy całe kulki, do innych zmielone. Każdy to chyba wie.

Teraz czas na innowację. Zjedz kulkę ziela angielskiego. Tak na sucho, samą. Uczestnicy akcji „Uwolnić goździki” nie czują na pewno zdziwienia moją propozycją … kulinarną ;). Jak zjeść ziele angielskie? To łatwe. 1. otwórz buzię. 2. włóż kulkę miedzy zęby trzonowe. 3. wykonaj kilka ruchów szczęką i rozdrobnij ziele. 4. zmieszaj ze śliną. 5. połknij. Jakie wrażenia? Ziele angielskie nie zrobi żadnego wrażenia na zjadaczach goździków. Jest w smaku dosyć łagodne, nie gorzkie, nie cierpkie, nie pali w język. W zasadzie to nudna przekąska. W jakim więc celu Was na nią namawiam?
Są  chwile, kiedy nasze życie nabiera szarych kolorów z powodu bólu brzucha. Nie ważne, czy to żołądek, czy bóle miesiączkowe – to ten sam problem, czyli napięte mięśnie gładkie. Reklama nakazuje tabletkę. Powiedz: „NO SPA – daj, mam ziele angielskie przy sobie!”. Te brązowe kulki to najfajniejszy, podręczny ratunek, jaki znam. Malutkie, trwałe, idealne do damskiej torebki czy kieszeni. Porcja  3 do 5 sztuk rozluźni mięśnie gładkie i zlikwiduje ból.

Kulki fajnie odświeżają jamę ustną, jak łagodna guma do żucia. Mają olejki podobne, jak w goździkach, tylko w kilkukrotnie mniejszym stężeniu. Zabijają bakterie próchniczne na zębach i gnilne w układzie pokarmowym, są więc idealnym odświeżaczem oddechu. Jedno niecodzienne zastosowanie już za nami. Co powiesz na herbatkę z ziela angielskiego? Nie ma takiej? Przecież wystarczy rozdrobnić kilka kuleczek i zalać gorącą wodą. Po kilku minutach herbatka gotowa, nazwę ją herbatką z Jamajki, bo to w końcu ojczyzna naszego bohatera, ziela angielskiego vel pieprzu jamajskiego. Taka herbatka pięknie rozluźni wnętrzności i w dodatku podleczy górne drogi oddechowe, złagodzi mokry kaszel. Można ją dowolnie doprawić, miodem, sokiem z malin, ulubionym ziółkiem. Możesz nadać karaibski charakter klasycznej herbacie, dodając do niej 3 rozgniecione kulki. Kiedy przestanie Ci smakować, nie wylewaj, umyj sobie nią twarz – to doskonały kosmetyk, szczególne przy cerze trądzikowej. Mam nadzieję, że rozsupłałam chociaż trochę wodze Twojej fantazji i od dzisiaj ziele angielskie nie będzie już takie zaszufladkowane i bezosobowe. Podpowiem jeszcze, że dodane do gorącego mleka z miodem fajnie rozgrzewa, a alkoholowy ekstrakt stosować można do wcierań przy bólu stawów, mięśni, ukąszeniach owadów. Ziele angielskie nosi również nazwę „korzennik lekarski” i chyba nikogo to nie dziwi. A kiedy z rosołu wyłowicie znajomy, kulisty kształt, to nie odkładajcie na bok, tylko hops do buzi. To miłe spotkanie, a kulka to przyjaciel.

Domowe szuflady z przyprawami mogą z powodzeniem zastąpić aptekę, tylko mało kto o tym wie. Taniej, smaczniej i bez negatywnych skutków ubocznych. Kolejnym bohaterem serii będzie anyż gwiaździsty. Ostrzcie apetyty :) Zapraszam Was do komentowania naszych nowych cukiereczków. Komentarze dotyczące goździków też mile widziane. Wiem, że wielu z Was na stale uwolniło goździki z szuflad. Podzielcie się doświadczeniami z czytelnikami. Będziemy wdzięczni za każde gardło wybawione z kłopotów.

Ziele angielskie

Są rzeczy, które wydają się nam czymś więcej, niż są w rzeczywistości. Klasyczne przykłady to telefon i telewizor. Są też takie, których rolę marginalizujemy, a one właśnie zasługują na szczególną uwagę. Rzucamy na przykład ziele angielskie w otchłań rosołu czy w skłębione nitki szatkowanej kapusty, bo to taka sobie przyprawa. Tradycyjna. Bez chwili refleksji nad naturą brązowych kuleczek.

Nie wybieram się akurat na Jamajkę, informacja o karaibskim pochodzeniu przyprawy jest dla mnie mało przydatna. Jednak jedna z angielskich nazw kulek rozpala moją wyobraźnię. Allspice, po polsku wszystkie-przyprawy-w-jednym. Wygodne! Ziele angielskie to nutki cynamonu, goździków i gałki muszkatołowej zamknięte w jednym opakowaniu. To z tego powodu kulki pasują i do lodów czy ciasteczek, i do bigosu czy rosołu. Do potraw długo gotowanych dodajemy całe kulki, do innych zmielone. Każdy to chyba wie.

Teraz czas na innowację. Zjedz kulkę ziela angielskiego. Tak na sucho, samą. Uczestnicy akcji „Uwolnić goździki” nie czują na pewno zdziwienia moją propozycją … kulinarną ;). Jak zjeść ziele angielskie? To łatwe. 1. otwórz buzię. 2. włóż kulkę miedzy zęby trzonowe. 3. wykonaj kilka ruchów szczęką i rozdrobnij ziele. 4. zmieszaj ze śliną. 5. połknij. Jakie wrażenia? Ziele angielskie nie zrobi żadnego wrażenia na zjadaczach goździków. Jest w smaku dosyć łagodne, nie gorzkie, nie cierpkie, nie pali w język. W zasadzie to nudna przekąska. W jakim więc celu Was na nią namawiam?
Są chwile, kiedy nasze życie nabiera szarych kolorów z powodu bólu brzucha. Nie ważne, czy to żołądek, czy bóle miesiączkowe – to ten sam problem, czyli napięte mięśnie gładkie. Reklama nakazuje tabletkę. Powiedz: „NO SPA – daj, mam ziele angielskie przy sobie!”. Te brązowe kulki to najfajniejszy, podręczny ratunek, jaki znam. Malutkie, trwałe, idealne do damskiej torebki czy kieszeni. Porcja 3 do 5 sztuk rozluźni mięśnie gładkie i zlikwiduje ból.

Kulki fajnie odświeżają jamę ustną, jak łagodna guma do żucia. Mają olejki podobne, jak w goździkach, tylko w kilkukrotnie mniejszym stężeniu. Zabijają bakterie próchniczne na zębach i gnilne w układzie pokarmowym, są więc idealnym odświeżaczem oddechu. Jedno niecodzienne zastosowanie już za nami. Co powiesz na herbatkę z ziela angielskiego? Nie ma takiej? Przecież wystarczy rozdrobnić kilka kuleczek i zalać gorącą wodą. Po kilku minutach herbatka gotowa, nazwę ją herbatką z Jamajki, bo to w końcu ojczyzna naszego bohatera, ziela angielskiego vel pieprzu jamajskiego. Taka herbatka pięknie rozluźni wnętrzności i w dodatku podleczy górne drogi oddechowe, złagodzi mokry kaszel. Można ją dowolnie doprawić, miodem, sokiem z malin, ulubionym ziółkiem. Możesz nadać karaibski charakter klasycznej herbacie, dodając do niej 3 rozgniecione kulki. Kiedy przestanie Ci smakować, nie wylewaj, umyj sobie nią twarz – to doskonały kosmetyk, szczególne przy cerze trądzikowej. Mam nadzieję, że rozsupłałam chociaż trochę wodze Twojej fantazji i od dzisiaj ziele angielskie nie będzie już takie zaszufladkowane i bezosobowe. Podpowiem jeszcze, że dodane do gorącego mleka z miodem fajnie rozgrzewa, a alkoholowy ekstrakt stosować można do wcierań przy bólu stawów, mięśni, ukąszeniach owadów. Ziele angielskie nosi również nazwę „korzennik lekarski” i chyba nikogo to nie dziwi. A kiedy z rosołu wyłowicie znajomy, kulisty kształt, to nie odkładajcie na bok, tylko hops do buzi. To miłe spotkanie, a kulka to przyjaciel.

Domowe szuflady z przyprawami mogą z powodzeniem zastąpić aptekę, tylko mało kto o tym wie. Taniej, smaczniej i bez negatywnych skutków ubocznych. Kolejnym bohaterem serii będzie anyż gwiaździsty. Ostrzcie apetyty :) Zapraszam Was do komentowania naszych nowych cukiereczków. Komentarze dotyczące goździków też mile widziane. Wiem, że wielu z Was na stale uwolniło goździki z szuflad. Podzielcie się doświadczeniami z czytelnikami. Będziemy wdzięczni za każde gardło wybawione z kłopotów.

Samo zdrowie – Nie w apteczce, a na półce z przyprawami znajdziecie najlepsze medykamenty na przeziębienie. Nie biegnijcie z byle kichnięciem do lekarza – idźcie do kuchni!!! 

Łamie w kościach, leci z nosa, a drapanie w gardle doprowadza w nocy do szału? To znak, że zaczęła się jesień. Wraz z nią, poza pluchą, nadciągają paskudne wirusy i bakterie, które będą nas nękać aż do wiosny. Lekarze już teraz ostrzegają przed kolejną pandemią grypy. Zanim zasmarkani staniecie w niemniej zasmarkanej i kaszlącej kolejce do lekarza (gdzie zarazków jest pewnie więcej niż na krawacie pana doktora), sięgnijcie po domowe sposoby na przeziębienie. 

Nie musicie za bardzo wyciągać ręki, wystarczy zajrzeć do kuchennej szafki. Przyprawy do mięsa, zupy, kompotu czy ciasta nie tylko podkreślają smak jedzenia, ale i leczą. Nieraz bardziej skutecznie niż wysuszające gardło czy nos krople lub pastylki do ssania. Generalnie będzie ostro, słono i kwaśno. Tak się składa, że najskuteczniej radzą sobie z wirusami przyprawy lub zioła, które trzeba stosować z umiarem, bo ich smak jest wybitnie wyrazisty (delikatnie mówiąc) dzięki rozmaitym olejkom eterycznym – pachnącym i zarazem leczniczym.

Gdy dopada grypa lub jakieś grypopodobne choróbsko z dreszczami, szybko poszukajcie wśród torebek z przyprawami pieprzu kajeńskiego. Tę świetną pikantną przyprawę do serów, farszów mięsnych i jarzyn, sałatek, surówek, sosów, jajek zna pewnie każdy. Mieszkańcy Karaibów pogryzają ziarna cayenne jak owoce. Zawarta w nich kapsaicyna działa podobnie do witamin C, E i A – ratuje przed chorobami serca i chroni przed rakiem. Znajdziecie ją w rozgrzewających plastrach przeciwbólowych i maściach na rwę kulszową.

Możecie sami przygotować napój, który sprawi, że natychmiast zrobi się wam gorąco. Do szklanki ciepłej wody wyciśnijcie sok z cytryny, dodajcie dwie łyżeczki miodu, szczyptę cayenne, wymieszajcie i wypijcie, zanim ostygnie. Możecie też pół łyżeczki pieprzu zalać połową szklanki wrzątku, przykryć i parzyć przez 10 minut. Napar trzeba przecedzić, a potem wypić w ciągu dnia (przed posiłkami do filiżanki z gorącą wodą lub herbaty osłodzonej miodem dodawajcie dwie łyżeczki naparu). Po dwóch, trzech dniach staniecie na nogi. Naparem można też płukać zaczerwienione gardło. 

W kuchni, zwłaszcza jesienią, nie powinno zabraknąć imbiru – ten powyginany i pękaty korzeń (tak świeży, jak i sproszkowany) ułatwia trawienie, łagodzi mdłości, zbija wysoki cholesterol. Azjaci dosypują go do wszelkich potraw – zimnych, ciepłych, słodkich, słonych i kwaśnych, bo smakuje i pomaga w każdej z nich. Leczy bóle głowy, stawów, rozgrzewa. Ma tak piekący smak, że trzeba go stosować z umiarem. Jak? Najlepiej w herbacie. Korzeń imbiru pokrójcie w plasterki i dwa lub trzy wrzućcie do filiżanki na koniec parzenia. Żeby wzmocnić jego działanie, dodajcie też cytrynę. Napój błyskawicznie rozgrzewa, wywołuje poty. A więc pijemy herbatę i myk pod koc. Imbirem mielonym warto przyprawiać pierniczki, pieczone jabłka, zupy. Będą nie tylko wykwintnie pachnieć, ale i gromić zarazki.

Podobnie goździki – dodaje się je do grzańca nie tylko dla smaku i zapachu. Gdy zaczyna ciec z nosa i drapać w gardle, warto je żuć jak gumę. Ich olejki działają przeciwbólowo (doskonałe, gdy dokucza ząb) i odkażająco. Dosypywany do mięs czy zup tymianek jest z kolei bezkonkurencyjny przy katarze. I w postaci wonnej herbaty dosłodzonej miodem, i jako napar do kąpieli.
Jałowiec dawniej był w każdej chałupie, bo kto widział przyzwoitą kiełbasę albo dziczyznę bez jego korzennych kuleczek. Teraz trudno go kupić, ale można sobie nazbierać na spacerze w lesie – akurat jest dobra pora, po pierwszych przymrozkach. Zrywajcie te granatowe, są dojrzałe i najlepiej pachną. Ususzone przydadzą się do aromatycznych marynat i jako… pastylki przeciw grypie. Warto je nosić w pudełeczku w kieszeni i żuć codziennie po jednej lub dwie, zwłaszcza w czasie epidemii kichania.

O soli lekarze mawiają, że to biała śmierć. Rzeczywiście, sypana bez umiaru do jedzenia szkodzi na serce i rujnuje układ krążenia. Ale gdy łapie przeziębienie, a w domu nie ma żadnych aptecznych specyfików, warto po prostu wsadzić w nią nogi. Do miski wlewamy letnią wodę, do niej wsypujemy garść soli. To wszystko. Wkładamy do tej kąpieli stopy po kostki i dolewamy wrzątku, gdy tylko zaczyna stygnąć. Potem wycieramy nogi, zakładamy wełniane skarpety i kładziemy się do łóżka.

Wreszcie najzwyklejszy ocet spirytusowy. Dobry, jak się okazuje, nie tylko do grzybków, ogórków i na ukąszenia owadów, ale i na kaszel. Na pół szklanki letniej wody bierzemy dwie łyżeczki octu i płuczemy chore gardło. Ocet wybija bakterie i dezynfekuje.

PRZEPISY

Miód z goździkami
Do filiżanki miodu włóż sześć goździków i wstaw na noc do lodówki. Rano wyjmij goździki i syrop gotowy – gdy drapie w gardle, bierz trzy razy dziennie po łyżeczce do herbaty. Goździki łagodzą ból, miód nawilża śluzówkę i działa przeciwbakteryjnie.

Tymiankowa inhalacja
Kilka kropli olejku tymiankowego lub herbaty tymiankowej (łyżkę ziółka parzymy w szklance wrzątku) wlej do ciepłej kąpieli. Pomaga przy zapaleniach oskrzeli, łagodzi skurcze. Działa przeciwwirusowo i przeciwbakteryjnie.

Napar z cebuli
Plaster cebuli zalej dwiema szklankami wrzątku i odstaw pod pokrywką na 20 minut. Gdy przestygnie – przecedź, dodaj odrobinę miodu i wypij. Ułatwia oddychanie.

Imbirowy napój
Dwucentymetrowy korzeń imbiru posiekaj, zalej szklanką wrzątku, dopraw szczyptą cynamonu. Gotuj przez kwadrans, przecedź. Możesz wlać trzy kropelki cytryny i odrobinę miodu. Pij ciepły. Rozgrzewa, pomaga zwalczyć grypę. 

Joanna Halena

Samo zdrowie

Nie w apteczce, a na półce z przyprawami znajdziecie najlepsze medykamenty na przeziębienie. Nie biegnijcie z byle kichnięciem do lekarza – idźcie do kuchni!!!

Łamie w kościach, leci z nosa, a drapanie w gardle doprowadza w nocy do szału? To znak, że zaczęła się jesień. Wraz z nią, poza pluchą, nadciągają paskudne wirusy i bakterie, które będą nas nękać aż do wiosny. Lekarze już teraz ostrzegają przed kolejną pandemią grypy. Zanim zasmarkani staniecie w niemniej zasmarkanej i kaszlącej kolejce do lekarza (gdzie zarazków jest pewnie więcej niż na krawacie pana doktora), sięgnijcie po domowe sposoby na przeziębienie.

Nie musicie za bardzo wyciągać ręki, wystarczy zajrzeć do kuchennej szafki. Przyprawy do mięsa, zupy, kompotu czy ciasta nie tylko podkreślają smak jedzenia, ale i leczą. Nieraz bardziej skutecznie niż wysuszające gardło czy nos krople lub pastylki do ssania. Generalnie będzie ostro, słono i kwaśno. Tak się składa, że najskuteczniej radzą sobie z wirusami przyprawy lub zioła, które trzeba stosować z umiarem, bo ich smak jest wybitnie wyrazisty (delikatnie mówiąc) dzięki rozmaitym olejkom eterycznym – pachnącym i zarazem leczniczym.

Gdy dopada grypa lub jakieś grypopodobne choróbsko z dreszczami, szybko poszukajcie wśród torebek z przyprawami pieprzu kajeńskiego. Tę świetną pikantną przyprawę do serów, farszów mięsnych i jarzyn, sałatek, surówek, sosów, jajek zna pewnie każdy. Mieszkańcy Karaibów pogryzają ziarna cayenne jak owoce. Zawarta w nich kapsaicyna działa podobnie do witamin C, E i A – ratuje przed chorobami serca i chroni przed rakiem. Znajdziecie ją w rozgrzewających plastrach przeciwbólowych i maściach na rwę kulszową.

Możecie sami przygotować napój, który sprawi, że natychmiast zrobi się wam gorąco. Do szklanki ciepłej wody wyciśnijcie sok z cytryny, dodajcie dwie łyżeczki miodu, szczyptę cayenne, wymieszajcie i wypijcie, zanim ostygnie. Możecie też pół łyżeczki pieprzu zalać połową szklanki wrzątku, przykryć i parzyć przez 10 minut. Napar trzeba przecedzić, a potem wypić w ciągu dnia (przed posiłkami do filiżanki z gorącą wodą lub herbaty osłodzonej miodem dodawajcie dwie łyżeczki naparu). Po dwóch, trzech dniach staniecie na nogi. Naparem można też płukać zaczerwienione gardło.

W kuchni, zwłaszcza jesienią, nie powinno zabraknąć imbiru – ten powyginany i pękaty korzeń (tak świeży, jak i sproszkowany) ułatwia trawienie, łagodzi mdłości, zbija wysoki cholesterol. Azjaci dosypują go do wszelkich potraw – zimnych, ciepłych, słodkich, słonych i kwaśnych, bo smakuje i pomaga w każdej z nich. Leczy bóle głowy, stawów, rozgrzewa. Ma tak piekący smak, że trzeba go stosować z umiarem. Jak? Najlepiej w herbacie. Korzeń imbiru pokrójcie w plasterki i dwa lub trzy wrzućcie do filiżanki na koniec parzenia. Żeby wzmocnić jego działanie, dodajcie też cytrynę. Napój błyskawicznie rozgrzewa, wywołuje poty. A więc pijemy herbatę i myk pod koc. Imbirem mielonym warto przyprawiać pierniczki, pieczone jabłka, zupy. Będą nie tylko wykwintnie pachnieć, ale i gromić zarazki.

Podobnie goździki – dodaje się je do grzańca nie tylko dla smaku i zapachu. Gdy zaczyna ciec z nosa i drapać w gardle, warto je żuć jak gumę. Ich olejki działają przeciwbólowo (doskonałe, gdy dokucza ząb) i odkażająco. Dosypywany do mięs czy zup tymianek jest z kolei bezkonkurencyjny przy katarze. I w postaci wonnej herbaty dosłodzonej miodem, i jako napar do kąpieli.
Jałowiec dawniej był w każdej chałupie, bo kto widział przyzwoitą kiełbasę albo dziczyznę bez jego korzennych kuleczek. Teraz trudno go kupić, ale można sobie nazbierać na spacerze w lesie – akurat jest dobra pora, po pierwszych przymrozkach. Zrywajcie te granatowe, są dojrzałe i najlepiej pachną. Ususzone przydadzą się do aromatycznych marynat i jako… pastylki przeciw grypie. Warto je nosić w pudełeczku w kieszeni i żuć codziennie po jednej lub dwie, zwłaszcza w czasie epidemii kichania.

O soli lekarze mawiają, że to biała śmierć. Rzeczywiście, sypana bez umiaru do jedzenia szkodzi na serce i rujnuje układ krążenia. Ale gdy łapie przeziębienie, a w domu nie ma żadnych aptecznych specyfików, warto po prostu wsadzić w nią nogi. Do miski wlewamy letnią wodę, do niej wsypujemy garść soli. To wszystko. Wkładamy do tej kąpieli stopy po kostki i dolewamy wrzątku, gdy tylko zaczyna stygnąć. Potem wycieramy nogi, zakładamy wełniane skarpety i kładziemy się do łóżka.

Wreszcie najzwyklejszy ocet spirytusowy. Dobry, jak się okazuje, nie tylko do grzybków, ogórków i na ukąszenia owadów, ale i na kaszel. Na pół szklanki letniej wody bierzemy dwie łyżeczki octu i płuczemy chore gardło. Ocet wybija bakterie i dezynfekuje.

PRZEPISY

Miód z goździkami
Do filiżanki miodu włóż sześć goździków i wstaw na noc do lodówki. Rano wyjmij goździki i syrop gotowy – gdy drapie w gardle, bierz trzy razy dziennie po łyżeczce do herbaty. Goździki łagodzą ból, miód nawilża śluzówkę i działa przeciwbakteryjnie.

Tymiankowa inhalacja
Kilka kropli olejku tymiankowego lub herbaty tymiankowej (łyżkę ziółka parzymy w szklance wrzątku) wlej do ciepłej kąpieli. Pomaga przy zapaleniach oskrzeli, łagodzi skurcze. Działa przeciwwirusowo i przeciwbakteryjnie.

Napar z cebuli
Plaster cebuli zalej dwiema szklankami wrzątku i odstaw pod pokrywką na 20 minut. Gdy przestygnie – przecedź, dodaj odrobinę miodu i wypij. Ułatwia oddychanie.

Imbirowy napój
Dwucentymetrowy korzeń imbiru posiekaj, zalej szklanką wrzątku, dopraw szczyptą cynamonu. Gotuj przez kwadrans, przecedź. Możesz wlać trzy kropelki cytryny i odrobinę miodu. Pij ciepły. Rozgrzewa, pomaga zwalczyć grypę.

Joanna Halena

Podpiszmy petycję – OKRUCIEŃSTWO dla sweterka .. ANGORA Angora - miękka tkanina z wełny królików angorskich. Króliki są delikatne, społecznie skomplikowane i inteligentne zwierzęta z ciekawa osobowością, podobnie jak psy i koty. W ich naturalnym środowisku, króliki żyją w norach z członkami rodziny . Są wyjątkowo czystymi zwierzętami , pogodnymi i radosnymi. Przerażające okrucieństwo królików angora, których długie, miękkie futro jest używane do produkcji swetrów ,rożnych innych części garderoby i akcesoriów . TORTURY : Podczas procesu cięcia, ich przednie i tylne nogi są ciasno uwięzienie -(przerażające doświadczenie dla każdego ze zwierząt także i człowieka) - ostre noże nieuchronnie tnie ich skore a one jedynie mogą rozpaczliwie walczyć próbując wydostać się z pułapki. Zwierzęta krzyczą na całe gardło w bólu. Po tej gehennie przerażającej i barbarzyńskiej, które króliki muszą znosić co trzy miesiące , wiele z nich jest w szoku, leżąc bez ruchu wewnątrz swoich maleńkich brudnych klatek bez podściółki i towarzystwa innych królików. Po dwóch do pięciu lat króliki , które przeżyją te niewyobrażalne TORTURY są zamordowane przez poderzniecie gardła i sprzedawane . 

Zobacz film : https://www.youtube.com/watch?v=PtAFHyXS31M 

Dziewięćdziesiąt procent futra angory pochodzi z Chin, gdzie nie ma żadnych kar za nadużycia zwierząt w gospodarstwach i bez norm do regulacji traktowania zwierząt. Kiedy kupisz sweter, czapkę lub inny produkt zawierający Angora, futro angora najprawdopodobniej pochodzi z Chin, nawet jeśli gotowy produkt został wykonany w innym miejscu. NIE KUPUJ - NIE WSPIERAJ OKRUCIEŃSTWA ! Pozostaw na polce w sklepie. Jesteśmy tu dla zwierząt! Informuj! Nie milcz! Dziel się wiedza. Pamiętaj - coś takiego jak morderstwo humanitarne nie istnieje. Wybierz współczucie i miłość. 

https://www.facebook.com/CrueltyAmongTheNations?ref=hl

Podpiszmy petycję

OKRUCIEŃSTWO dla sweterka .. ANGORA Angora - miękka tkanina z wełny królików angorskich. Króliki są delikatne, społecznie skomplikowane i inteligentne zwierzęta z ciekawa osobowością, podobnie jak psy i koty. W ich naturalnym środowisku, króliki żyją w norach z członkami rodziny . Są wyjątkowo czystymi zwierzętami , pogodnymi i radosnymi. Przerażające okrucieństwo królików angora, których długie, miękkie futro jest używane do produkcji swetrów ,rożnych innych części garderoby i akcesoriów . TORTURY : Podczas procesu cięcia, ich przednie i tylne nogi są ciasno uwięzienie -(przerażające doświadczenie dla każdego ze zwierząt także i człowieka) - ostre noże nieuchronnie tnie ich skore a one jedynie mogą rozpaczliwie walczyć próbując wydostać się z pułapki. Zwierzęta krzyczą na całe gardło w bólu. Po tej gehennie przerażającej i barbarzyńskiej, które króliki muszą znosić co trzy miesiące , wiele z nich jest w szoku, leżąc bez ruchu wewnątrz swoich maleńkich brudnych klatek bez podściółki i towarzystwa innych królików. Po dwóch do pięciu lat króliki , które przeżyją te niewyobrażalne TORTURY są zamordowane przez poderzniecie gardła i sprzedawane .

Zobacz film : https://www.youtube.com/watch?v=PtAFHyXS31M

Dziewięćdziesiąt procent futra angory pochodzi z Chin, gdzie nie ma żadnych kar za nadużycia zwierząt w gospodarstwach i bez norm do regulacji traktowania zwierząt. Kiedy kupisz sweter, czapkę lub inny produkt zawierający Angora, futro angora najprawdopodobniej pochodzi z Chin, nawet jeśli gotowy produkt został wykonany w innym miejscu. NIE KUPUJ - NIE WSPIERAJ OKRUCIEŃSTWA ! Pozostaw na polce w sklepie. Jesteśmy tu dla zwierząt! Informuj! Nie milcz! Dziel się wiedza. Pamiętaj - coś takiego jak morderstwo humanitarne nie istnieje. Wybierz współczucie i miłość.

https://www.facebook.com/CrueltyAmongTheNations?ref=hl

Klatka. – Praktyka ta wygląda następująco - zwierzę zostaje zamknięte w metalowej, kwadratowej klatce, głowę ma wystawioną na wysokość karku, tak, aby po przechyleniu zwięrzęcia o 180 stopni ( do góry nogami) rzeźnikowi łatwo było poderżnąć ofierze gardło. Zwierze umiera zachłystując się własną krwią i żółcią na odcinku tchawicy, świadome, odczuwając ból i strach.

Klatka.

Praktyka ta wygląda następująco - zwierzę zostaje zamknięte w metalowej, kwadratowej klatce, głowę ma wystawioną na wysokość karku, tak, aby po przechyleniu zwięrzęcia o 180 stopni ( do góry nogami) rzeźnikowi łatwo było poderżnąć ofierze gardło. Zwierze umiera zachłystując się własną krwią i żółcią na odcinku tchawicy, świadome, odczuwając ból i strach.

Podpisz petycję. – W Słowenii odbędzie się głosowanie w sprawie zdelegalizowania tzw. rytualnych ubojni zwierząt. Równocześnie, rząd Estonii ma zamiar wprowadzić kolejne ograniczenia, w i tak już rygorystycznej polityce uboju zwierząt.

A w Polsce?

Polska wyrasta na eksportowego potentata w dziedzinie rytualnego zabijania zwierząt. Do samego tylko Izraela ma trafić ok 100 000 - 300 000 sztuk bydła.


Podczas ceremonialnego uboju zwierzęcia nie ogłusza się. Jest podwieszane do góry nogami, a następnie podrzyna mu się gardło. Uścisk zwalnia się i ranna krowa upada na stalową kratę, gdzie przez kilka następnych minut wykrwawia się. Mięso z takich rzeźni to tzw. halal, lub mięso koszerne. Jego odbiorcami są niektórzy Muzułmanie lub ortodoksyjni Żydzi.

Petycja do podpisania:

http://www.activism.com/pl_PL/petycja/stop-dla-uboju-rytualnego/35059

Podpisz petycję.

W Słowenii odbędzie się głosowanie w sprawie zdelegalizowania tzw. rytualnych ubojni zwierząt. Równocześnie, rząd Estonii ma zamiar wprowadzić kolejne ograniczenia, w i tak już rygorystycznej polityce uboju zwierząt.

A w Polsce?

Polska wyrasta na eksportowego potentata w dziedzinie rytualnego zabijania zwierząt. Do samego tylko Izraela ma trafić ok 100 000 - 300 000 sztuk bydła.


Podczas ceremonialnego uboju zwierzęcia nie ogłusza się. Jest podwieszane do góry nogami, a następnie podrzyna mu się gardło. Uścisk zwalnia się i ranna krowa upada na stalową kratę, gdzie przez kilka następnych minut wykrwawia się. Mięso z takich rzeźni to tzw. halal, lub mięso koszerne. Jego odbiorcami są niektórzy Muzułmanie lub ortodoksyjni Żydzi.

Petycja do podpisania:

http://www.activism.com/pl_PL/petycja/stop-dla-uboju-rytualnego/35059

Stop ubojowi rytualnemu! – Polska wyrasta na europejskiego potentata jeśli chodzi o rytualny ubój. Zasady zabijania zwierzęcia określa tu prawo religijne judaizmu i islamu. Polega na pozbawieniu życia bez uprzedniemu ogłuszeniu. Zwierzę powieszone zostaje do góry nog
ami, a następnie poderżnięte zostaje jego gardło - chodzi o to, aby śmierć nastąpiła w wyniku wykrwawienia. Trwa to nawet do kilku minut.

Tu jest petycja, którą możecie podpisać:

http://rytualny.pl/index.php?post=petycja-do-parlamentu-europejskiego-o-delegalizacje-uboju-rytualnego-na-terenie-unii-europejskiej

Stop ubojowi rytualnemu!

Polska wyrasta na europejskiego potentata jeśli chodzi o rytualny ubój. Zasady zabijania zwierzęcia określa tu prawo religijne judaizmu i islamu. Polega na pozbawieniu życia bez uprzedniemu ogłuszeniu. Zwierzę powieszone zostaje do góry nog
ami, a następnie poderżnięte zostaje jego gardło - chodzi o to, aby śmierć nastąpiła w wyniku wykrwawienia. Trwa to nawet do kilku minut.

Tu jest petycja, którą możecie podpisać:

http://rytualny.pl/index.php?post=petycja-do-parlamentu-europejskiego-o-delegalizacje-uboju-rytualnego-na-terenie-unii-europejskiej


1