Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation

Szukaj


 

Znalazłem 12 takich materiałów

¥€$U$

8816215708032431944579494.jpeg

Paweł Jaszczuk - polski fotograf wiele lat mieszkający i tworzący w Japonii. Znany m.in. z projektów „Salaryman” i „Kinky City”. Po powrocie do Polski przypadkowo znaleziony scyzoryk w kształcie krzyża stał się dla niego inspiracją do dalszych badań i pracy. Cała seria zdjęć, którą prezentujemy poniżej pokazuje nam połączenie symboli religijnych z przedmiotami codziennego użytku. Ich dwuznaczność doskonale wyraża tytuł - ¥€$U$ , w którym duchowość miesza się z handlem.

WIęcej informacji na temat twórczości  w linku poniżej na stronie artysty.

Czytaj dalej →


W poszukiwaniu mamutów

124111471694279705626372.jpegCiosy mamutów są wygięte w kształt spirali, a ich długość może przekraczać nawet 4 metry. Można ich znaleźć  coraz więcej w topniejącej  zmarzlinie, co pozwala przeżyć wielu mieszkańcom podbiegunowych obszarów Syberii.

Czytaj dalej →


Posiadanie marihuany w Hiszpanii całkowicie zdepenalizowane!

Zgodnie z hiszpańską ustawą, wchodzącą dzisiaj w życie, możliwa jest uprawa konopi na własny użytek, pod warunkiem że rośliny nie znajdują się w miejscu publicznym, ani widocznym dla przechodniów, co daje wtedy prawo policji do wystawienia mandatu lub aresztowania. Ponadto, nowe prawo zezwala także na swobodny handel klonami w growshopach, jeśli nie są widoczne z zewnątrz. Nielegalne pozostaje wciąż posiadanie dużych ilości w miejscu publicznym i przemyt produktów z konopi.

Czytaj dalej →


Pierwszą sprzedaną rzeczą w internecie była marihuana

Zanim jeszcze powstał Silk Road i Bitcoin’y, które ułatwiają sprzedaż narkotyków przez internet, znalezienie jakichkolwiek używek w internecie nie było tak łatwe.

Niedawny artykuł opublikowany w The Guardian wskazuje, że niektórzy mądrzy uczniowie we wczesnych latach 70-tych, (ponad 40 lat temu) którzy uczęszczali do koledżu w Stanford, dokonali pierwszej sprzedaży w internecie, a dokładnie marihuany.

W książce z 2007 roku John’a Markoff’a – “Jak kontrkultura lat sześćdziesiątych ukształtowała przemysł komputerów osobistych” ujawnia on, że pierwszą zawartą transakcją internetową były nieokreślone ilości marihuany:

“W 1971 lub 1972 roku, studenci Stanford używając konta ARPANET w Laboratorium Sztucznej Inteligencji Uniwersytetu Stanforda dokonywali transakcji handlowych z ich odpowiednikami w Massachusetts Institute of Technology. Zanim jeszcze działał Amazon i eBay, przełomowym aktem e-commerce była sprawa narkotyków. Studenci używali sieci spokojnie sprzedając nieustalone ilości marihuany”

W dzisiejszych czasach w Kalifornii i Massachusetts nie jest problemem, aby znaleźć marihuanę. Można znaleźć najbliższe placówki z medyczną marihuaną w Kalifornii za pomocą smartfona. Massachusetts poszło w ślady Kalifornii, idąc z własnym programem medycznej marihuany.

Daj rzeczom drugie życie. – Garażówka, kiermasz rzeczy używanych, bazar staroci czy pchli targ. Niezależnie od nazwy idea jest zawsze ta sama – wystawcy pozbywają się niechcianych przedmiotów, które zalegają w szafach, a odwiedzający kupują ciekawe rzeczy dla siebie. Takie imprezy odbywają się najczęściej w weekendy, na publicznie dostępnym terenie, często pod gołym niebem i skierowane są głównie do lokalnych społeczności. Zdarza się, że klientami są osoby przybywające z daleka, bo w ich okolicy takie imprezy się nie odbywają. Na wyprzedażach często pojawiają się również kolekcjonerzy lub miłośnicy bibelotów nastawieni na konkretną grupę towarów, np. ozdobną ceramikę, stare gry planszowe lub serie kolekcjonerskie. 

Do Polski moda na garażówki przywędrowała z Holandii, Niemiec, Anglii i krajów skandynawskich, gdzie ten rodzaj handlu wśród lokalnych społeczności jest normą. U nas jest to stosunkowo nowe zjawisko, ale można śmiało powiedzieć, że przyjęło się i ma się dobrze. Świadczy o tym chociażby liczba imprez organizowanych w tym roku w Warszawie w różnych dzielnicach: na Żoliborzu, na Osiedlu Jazdów, na Zaciszu. Wyprzedaże są albo akcjami jednorazowymi, albo przeradzają się w imprezy cykliczne, takie jak np. Flow Market w Mieście Cypel czy Szlufka Grochowska. Z kolei imprezy takie jak Ciuchowisko, Babiniec, czy akcja Wymień mnie pod Stopami zakładają wymianę towar za towar i stanowią okazję do wymiany ubrań i innych przedmiotów.

Historia handlu rzeczami używanymi zaczęła się prawdopodobnie w Paryżu, gdzie w dzielnicy Saint-Ouen funkcjonował pchli targ (Marché aux puces) oferujący towary w bardzo niewielkich cenach oraz używane sprzęty. Od tamtego czasu handel rzeczami używanymi przybrał wiele form. W Wielkiej Brytanii wielką popularnością cieszą się wyprzedaże prowadzone z samochodów, tzw. car boot sale.

Polacy jeżdżący do Niemiec znają z kolei inną formę obrotu używanymi rzeczami – tzw. wystawki czyli Sperrmüll. Jest to nic innego jak wystawka odpadów wielkogabarytowych, na którą trafiają niepotrzebne, trochę zniszczone ale też często zupełnie dobre sprzęty domowe, elektronika, wyposażenie, biur, ogrodów. rowery. Wiele osób zajmuje się przywożeniem sprzętów z takich wystawek, które traktują jako łatwe i darmowe źródło przedmiotów do odsprzedaży w Polsce.

Na Zachodzie innym sposobem na to, by rzeczy służyły komu innemu, jest oddawanie ich do sklepów prowadzonych przez różnego rodzaju instytucje charytatywne (charity shops). Sklepy te, przyjmując używane rzeczy, zajmują się ich sprzedażą, a środki przeznaczają na jakiś szczytny cel. U nas niestety takie second handy praktycznie nie istnieją. Rzadkim przykładem takiego sklepu w Polsce jest sklep Fundacji Sue Ryder lub stowarzyszenia Emmaus w Warszawie.

W Wielkiej Brytanii czy Holandii second handy można spotkać zarówno na obrzeżach miast jak i na głównych ulicach, często jeden obok drugiego, ponieważ sklepy charytatywne konkurują o klienta, kuszą ładnymi witrynami, a ponadto dają zarówno oddającym i kupującym poczucie, że robią coś dobrego dla innych.

Z kolei w Szwecji second handy funkcjonują również przy wysypiskach i sortowniach, skąd pracownicy odzyskują te rzeczy, które nie powinny były znaleźć się na śmietniku. W takich miejscach można tanio kupić meble, sprzęt elektryczny lub surowce, takie jak drewno. To zadziwiające, co czasami trafia do altany śmietnikowej.

Polska jest dopiero na początku drogi ku świadomej konsumpcji, poziom odzysku surowców jest wciąż bardzo niski, a kultura recyclingu praktycznie nie istnieje. Na Zachodzie, gdzie świadomość ekologiczna jest na wysokim poziomie, wyprzedaże garażowe są naturalnym i powszechnie akceptowanym sposobem dawania rzeczom drugiego życia. Dlatego zamiast wyrzucać na śmietnik niepotrzebną rzecz albo latami chomikować coś, czego nie używamy (a szkoda wyrzucić), lepiej puścić ten przedmiot w ruch – niech przyda się komuś innemu. Garażówka to ekologiczny sposób pozbywania się niepotrzebnych przedmiotów, zasilania domowego budżetu dodatkowymi środkami oraz świetne miejsce spotkań sąsiadów.

Autor: Dorota Bielecka (Rota)

Informacje o Garażówkach, wymiankach i swapach pojawiają się w naszym kalendarium. Najbliższa tego typu impreza odbędzie się 12 października w Wilanowie.

Daj rzeczom drugie życie.

Garażówka, kiermasz rzeczy używanych, bazar staroci czy pchli targ. Niezależnie od nazwy idea jest zawsze ta sama – wystawcy pozbywają się niechcianych przedmiotów, które zalegają w szafach, a odwiedzający kupują ciekawe rzeczy dla siebie. Takie imprezy odbywają się najczęściej w weekendy, na publicznie dostępnym terenie, często pod gołym niebem i skierowane są głównie do lokalnych społeczności. Zdarza się, że klientami są osoby przybywające z daleka, bo w ich okolicy takie imprezy się nie odbywają. Na wyprzedażach często pojawiają się również kolekcjonerzy lub miłośnicy bibelotów nastawieni na konkretną grupę towarów, np. ozdobną ceramikę, stare gry planszowe lub serie kolekcjonerskie.

Do Polski moda na garażówki przywędrowała z Holandii, Niemiec, Anglii i krajów skandynawskich, gdzie ten rodzaj handlu wśród lokalnych społeczności jest normą. U nas jest to stosunkowo nowe zjawisko, ale można śmiało powiedzieć, że przyjęło się i ma się dobrze. Świadczy o tym chociażby liczba imprez organizowanych w tym roku w Warszawie w różnych dzielnicach: na Żoliborzu, na Osiedlu Jazdów, na Zaciszu. Wyprzedaże są albo akcjami jednorazowymi, albo przeradzają się w imprezy cykliczne, takie jak np. Flow Market w Mieście Cypel czy Szlufka Grochowska. Z kolei imprezy takie jak Ciuchowisko, Babiniec, czy akcja Wymień mnie pod Stopami zakładają wymianę towar za towar i stanowią okazję do wymiany ubrań i innych przedmiotów.

Historia handlu rzeczami używanymi zaczęła się prawdopodobnie w Paryżu, gdzie w dzielnicy Saint-Ouen funkcjonował pchli targ (Marché aux puces) oferujący towary w bardzo niewielkich cenach oraz używane sprzęty. Od tamtego czasu handel rzeczami używanymi przybrał wiele form. W Wielkiej Brytanii wielką popularnością cieszą się wyprzedaże prowadzone z samochodów, tzw. car boot sale.

Polacy jeżdżący do Niemiec znają z kolei inną formę obrotu używanymi rzeczami – tzw. wystawki czyli Sperrmüll. Jest to nic innego jak wystawka odpadów wielkogabarytowych, na którą trafiają niepotrzebne, trochę zniszczone ale też często zupełnie dobre sprzęty domowe, elektronika, wyposażenie, biur, ogrodów. rowery. Wiele osób zajmuje się przywożeniem sprzętów z takich wystawek, które traktują jako łatwe i darmowe źródło przedmiotów do odsprzedaży w Polsce.

Na Zachodzie innym sposobem na to, by rzeczy służyły komu innemu, jest oddawanie ich do sklepów prowadzonych przez różnego rodzaju instytucje charytatywne (charity shops). Sklepy te, przyjmując używane rzeczy, zajmują się ich sprzedażą, a środki przeznaczają na jakiś szczytny cel. U nas niestety takie second handy praktycznie nie istnieją. Rzadkim przykładem takiego sklepu w Polsce jest sklep Fundacji Sue Ryder lub stowarzyszenia Emmaus w Warszawie.

W Wielkiej Brytanii czy Holandii second handy można spotkać zarówno na obrzeżach miast jak i na głównych ulicach, często jeden obok drugiego, ponieważ sklepy charytatywne konkurują o klienta, kuszą ładnymi witrynami, a ponadto dają zarówno oddającym i kupującym poczucie, że robią coś dobrego dla innych.

Z kolei w Szwecji second handy funkcjonują również przy wysypiskach i sortowniach, skąd pracownicy odzyskują te rzeczy, które nie powinny były znaleźć się na śmietniku. W takich miejscach można tanio kupić meble, sprzęt elektryczny lub surowce, takie jak drewno. To zadziwiające, co czasami trafia do altany śmietnikowej.

Polska jest dopiero na początku drogi ku świadomej konsumpcji, poziom odzysku surowców jest wciąż bardzo niski, a kultura recyclingu praktycznie nie istnieje. Na Zachodzie, gdzie świadomość ekologiczna jest na wysokim poziomie, wyprzedaże garażowe są naturalnym i powszechnie akceptowanym sposobem dawania rzeczom drugiego życia. Dlatego zamiast wyrzucać na śmietnik niepotrzebną rzecz albo latami chomikować coś, czego nie używamy (a szkoda wyrzucić), lepiej puścić ten przedmiot w ruch – niech przyda się komuś innemu. Garażówka to ekologiczny sposób pozbywania się niepotrzebnych przedmiotów, zasilania domowego budżetu dodatkowymi środkami oraz świetne miejsce spotkań sąsiadów.

Autor: Dorota Bielecka (Rota)

Informacje o Garażówkach, wymiankach i swapach pojawiają się w naszym kalendarium. Najbliższa tego typu impreza odbędzie się 12 października w Wilanowie.

TOP 20 europejskich krajów w których pali się najwięcej marihuany

Po ostatnich badaniach w których stwierdzono, że ponad połowa Amerykanów poparła legalizację marihuany, przyjrzeliśmy się, jak to wygląda w Unii Europejskiej. Europejskie Centrum Monitorowania Narkotyków i Narkomani jak co roku oceniło sytuację w zakresie korzystania z marihuany.
W celu określenia w jakim Europejskim kraju pali się najwięcej marihuany, wykonano wiele statystyk. Brały w nich udział osoby od 15 do 65 roku życia które używały marihuany w ostatnich 12 miesiącach.
Wzięliśmy ten zestaw statystyk i wykorzystaliśmy je, aby zrobić ranking top 20 Europejskich krajów które palą najwięcej marihuany. Mamy także dane pokazujące, jaki procent osób dorosłych w danym kraju używało konopi indyjskich.

Czytaj dalej →


Miejsca, w których lepiej nie zażywać narkotyków – Narkotyki towarzyszyły nam od zawsze, np. nasz małpopodobny przodek zapychał się psylocybinowymi grzybkami, mieszkańcy południowoamerykańskich gór poszerzali swą świadomość za pomocą meskaliny pozyskanej z kaktusów, a Indoirańczycy posilali się tajemniczą, psychoaktywną somą. Czasy się jednak zmieniły, a wraz z nimi nadszedł nowy porządek świata. Mające ogromne znaczenie w kształtowaniu kultury, naturalne substancje w większości krajów świata zostały sprowadzone do roli nielegalnej rozrywki dla ludzi ze społecznego marginesu. Dlatego też osoby pragnący poszerzyć nieco swe „drzwi percepcji” powinny unikać tych oto państw.

Chiny

Lepiej, aby Chińczycy nie budzili się zbyt szybko – jeszcze by doszli do wniosku, że komunizm jest be? Władze najbardziej zaludnionego państwa na świecie dbają więc o to, aby obywatele nie mieli kontaktu z nielegalnymi substancjami. Za handel narkotykami dostaje się najczęściej karę śmierci. Rocznie życie traci od 2000 do nawet 15 000 dilerów i osób związanych z obrotem narkotykami. Niełatwo mają też ich konsumenci (w 2005 roku do więzienia trafiło 53 000 osób) oraz szmuglerzy - ci za tego typu przemyt również karani są śmiercią.

Indonezja

W słynącym z opinii najbardziej bezwzględnego dla miłośników substancji psychoaktywnych, państwie za samo posiadanie niewielkiej ilości trawki spędzić można od 10 do 15 lat w miejscu, które przypomina połączenie „ekonomicznego” obozu koncentracyjnego z prawdziwym piekłem na ziemi. Natomiast, jeśli chodzi o handlarzy narkotykami, to dostają oni wyroki w trybie natychmiastowym, dosłownie na moment przed skonfrontowaniem się z plutonem egzekucyjnym.

Iran

Islamski reżim pilnuje, aby obywatele nie sięgali po narkotyki. Oczywiście, jak można się domyślić - owa kontrola polega tam na wieszaniu lub skracaniu dilerów o głowę i surowym karaniu użytkowników zakazanych substancji. Jeśli zostaniesz tam złapany z kilkugramowym bluntem w ustach, czeka Cię upokarzająca kara polegająca na publicznym wymierzeniu ci 70 batów na gołe plecy.

Malezja

Problem narkotyków został tam rozwiązany w prosty sposób – jeśli posiadasz ich małą ilość, to władza potraktuje Cie łaskawie i trafisz do więzienia na wiele lat. Jeśli natomiast masz pecha i zakupiłeś nieco większą ilość tych substancji to automatycznie traktowany jesteś jako handlarz narkotykami i czeka Cię kara śmierci.

Swoją drogą - polecamy związany z tą tematyką film - "Powrót do Raju".

Filipiny

Do niedawna osoby podejrzane o handel narkotykami, które w momencie zatrzymania miały przy sobie od 8 gramów opium, heroiny, morfiny czy kokainy skazywane były na śmierć. Najcięższy wymiar kary został na Filipinach zniesiony (w 2006 roku w momencie wejścia nowego prawa w życie, 1230 więźniów czekających na wykonanie wyroku miało powód do świętowania). Minimalna karą za przestępstwa narkotykowe jest 12 lat więzienia.

Wietnam

Tu sprawa wygląda bardziej humanitarnie. Przede wszystkim – zażywanie narkotyków zostało tam całkiem niedawno zdekryminalizowane. Złapanych na posiadaniu nielegalnych dragów z miejsca uznaje się za osoby uzależnione, a co za tym idzie – potrzebujące leczenia. Państwo pomaga więc swym obywatelom i w trosce o ich zdrowie wysyła takich delikwentów na przymusową rehabilitację. Dotyczy to zarówno obywateli Wietnamu, jak i turystów, którzy mieli nieszczęście skusić się na małego jointa. W latach 2000-2010 z programów odwykowych „skorzystało” 309 tysięcy ludzi. W ramach „odwyku” rehabilitanci morzeni są głodem i poddawani torturom. Organizacje Obrony Praw Człowieka zwracają też uwagę na to, że osoby skierowane na rehabilitację zmuszane są do niewolniczej pracy na rzecz prywatnych firm, a międzynarodowi „darczyńcy” i filantropijni przedsiębiorcy przymykają oko na wszelkie zachodzące w takich miejscach nadużycia.

Zjednoczone Emiraty Arabskie

Ekskluzywne apartamentowce, wielkie baseny, prywatne wyspy i przepiękne, pocztówkowe widoczki, wywołują u wielu pragnienie posiadania własnego źródełka naftowego... O ile fajnie by było wydać fortunę podczas kilkudniowego pobytu w Abu Dhabi, to już całkiem złym pomysłem jest nawet niewinna myśl o polepszenia sobie humoru niedozwolonymi używkami. Zacznijmy od alkoholu – jeśli jesteś niemuzułmańskim turystą musisz zgłosić się do miejscowego komisariatu, gdzie wydana ci zostanie specjalna licencja uprawniająca cię do konsumpcji procentowych napojów. Lepiej abyś miał ją zawsze przy sobie.

Jeśli zaś chodzi o narkotyki, to państwo aż do przesady dba o to, aby nikt po nie nie sięgał. I dba o to w sposób dość szczegółowy. W 2008 roku Brytyjczyk Keith Brown został aresztowany na lotnisku w Dubaju. Do podeszwy buta zatrzymanego przykleiła się porcja marihuany ważąca (uwaga!) 0,003 grama. To ilość tak mała, że praktycznie nie jest wykrywalna gołym okiem. Na szczęście, dzięki zaawansowanej technologii udało się zidentyfikować podejrzany okruszek i wsadzić Keitha na cztery lata do kicia.

Miejsca, w których lepiej nie zażywać narkotyków

Narkotyki towarzyszyły nam od zawsze, np. nasz małpopodobny przodek zapychał się psylocybinowymi grzybkami, mieszkańcy południowoamerykańskich gór poszerzali swą świadomość za pomocą meskaliny pozyskanej z kaktusów, a Indoirańczycy posilali się tajemniczą, psychoaktywną somą. Czasy się jednak zmieniły, a wraz z nimi nadszedł nowy porządek świata. Mające ogromne znaczenie w kształtowaniu kultury, naturalne substancje w większości krajów świata zostały sprowadzone do roli nielegalnej rozrywki dla ludzi ze społecznego marginesu. Dlatego też osoby pragnący poszerzyć nieco swe „drzwi percepcji” powinny unikać tych oto państw.

Chiny

Lepiej, aby Chińczycy nie budzili się zbyt szybko – jeszcze by doszli do wniosku, że komunizm jest be? Władze najbardziej zaludnionego państwa na świecie dbają więc o to, aby obywatele nie mieli kontaktu z nielegalnymi substancjami. Za handel narkotykami dostaje się najczęściej karę śmierci. Rocznie życie traci od 2000 do nawet 15 000 dilerów i osób związanych z obrotem narkotykami. Niełatwo mają też ich konsumenci (w 2005 roku do więzienia trafiło 53 000 osób) oraz szmuglerzy - ci za tego typu przemyt również karani są śmiercią.

Indonezja

W słynącym z opinii najbardziej bezwzględnego dla miłośników substancji psychoaktywnych, państwie za samo posiadanie niewielkiej ilości trawki spędzić można od 10 do 15 lat w miejscu, które przypomina połączenie „ekonomicznego” obozu koncentracyjnego z prawdziwym piekłem na ziemi. Natomiast, jeśli chodzi o handlarzy narkotykami, to dostają oni wyroki w trybie natychmiastowym, dosłownie na moment przed skonfrontowaniem się z plutonem egzekucyjnym.

Iran

Islamski reżim pilnuje, aby obywatele nie sięgali po narkotyki. Oczywiście, jak można się domyślić - owa kontrola polega tam na wieszaniu lub skracaniu dilerów o głowę i surowym karaniu użytkowników zakazanych substancji. Jeśli zostaniesz tam złapany z kilkugramowym bluntem w ustach, czeka Cię upokarzająca kara polegająca na publicznym wymierzeniu ci 70 batów na gołe plecy.

Malezja

Problem narkotyków został tam rozwiązany w prosty sposób – jeśli posiadasz ich małą ilość, to władza potraktuje Cie łaskawie i trafisz do więzienia na wiele lat. Jeśli natomiast masz pecha i zakupiłeś nieco większą ilość tych substancji to automatycznie traktowany jesteś jako handlarz narkotykami i czeka Cię kara śmierci.

Swoją drogą - polecamy związany z tą tematyką film - "Powrót do Raju".

Filipiny

Do niedawna osoby podejrzane o handel narkotykami, które w momencie zatrzymania miały przy sobie od 8 gramów opium, heroiny, morfiny czy kokainy skazywane były na śmierć. Najcięższy wymiar kary został na Filipinach zniesiony (w 2006 roku w momencie wejścia nowego prawa w życie, 1230 więźniów czekających na wykonanie wyroku miało powód do świętowania). Minimalna karą za przestępstwa narkotykowe jest 12 lat więzienia.

Wietnam

Tu sprawa wygląda bardziej humanitarnie. Przede wszystkim – zażywanie narkotyków zostało tam całkiem niedawno zdekryminalizowane. Złapanych na posiadaniu nielegalnych dragów z miejsca uznaje się za osoby uzależnione, a co za tym idzie – potrzebujące leczenia. Państwo pomaga więc swym obywatelom i w trosce o ich zdrowie wysyła takich delikwentów na przymusową rehabilitację. Dotyczy to zarówno obywateli Wietnamu, jak i turystów, którzy mieli nieszczęście skusić się na małego jointa. W latach 2000-2010 z programów odwykowych „skorzystało” 309 tysięcy ludzi. W ramach „odwyku” rehabilitanci morzeni są głodem i poddawani torturom. Organizacje Obrony Praw Człowieka zwracają też uwagę na to, że osoby skierowane na rehabilitację zmuszane są do niewolniczej pracy na rzecz prywatnych firm, a międzynarodowi „darczyńcy” i filantropijni przedsiębiorcy przymykają oko na wszelkie zachodzące w takich miejscach nadużycia.

Zjednoczone Emiraty Arabskie

Ekskluzywne apartamentowce, wielkie baseny, prywatne wyspy i przepiękne, pocztówkowe widoczki, wywołują u wielu pragnienie posiadania własnego źródełka naftowego... O ile fajnie by było wydać fortunę podczas kilkudniowego pobytu w Abu Dhabi, to już całkiem złym pomysłem jest nawet niewinna myśl o polepszenia sobie humoru niedozwolonymi używkami. Zacznijmy od alkoholu – jeśli jesteś niemuzułmańskim turystą musisz zgłosić się do miejscowego komisariatu, gdzie wydana ci zostanie specjalna licencja uprawniająca cię do konsumpcji procentowych napojów. Lepiej abyś miał ją zawsze przy sobie.

Jeśli zaś chodzi o narkotyki, to państwo aż do przesady dba o to, aby nikt po nie nie sięgał. I dba o to w sposób dość szczegółowy. W 2008 roku Brytyjczyk Keith Brown został aresztowany na lotnisku w Dubaju. Do podeszwy buta zatrzymanego przykleiła się porcja marihuany ważąca (uwaga!) 0,003 grama. To ilość tak mała, że praktycznie nie jest wykrywalna gołym okiem. Na szczęście, dzięki zaawansowanej technologii udało się zidentyfikować podejrzany okruszek i wsadzić Keitha na cztery lata do kicia.

Ibogaina – Ibogaina – organiczny związek chemiczny, wyekstrahowany z kory afrykańskiej rośliny Tabernanthe iboga. 

Ibogainę stosuje się eksperymentalnie do leczenia uzależnień oraz przy usuwaniu symptomów reakcji abstynencyjnej organizmu po odstawieniu narkotyków uzależniających fizycznie. 

Stwierdzono, że ibogaina jest skuteczna przy leczeniu uzależnień od kokainy, heroiny, etanolu i nikotyny.

Jak dotąd nie stwierdzono, aby ibogaina wykazywała właściwości uzależniające.

Badania kliniczne prowadzone w USA i Wielkiej Brytanii dowiodły, że pojedyncze podanie dużej dawki (rzędu ok. 1 g) ibogainy powoduje zanik symptomów głodu narkotykowego na czas od kilku dni do nawet kilku tygodni, co znacznie ułatwia przeprowadzenie wstępnej detoksykacji pacjentów. 

Stosowanie ibogainy w formie jednorazowej dawki w początkowym leczeniu uzależnień było testowane w kilkunastu państwowych klinikach w USA na początku lat 90. XX w., jednak rządowy program badań został zakończony w 2001 r. na skutek wstrzymania jego finansowania przez rząd USA.

Obecnie, w większości krajów europejskich, USA ibogaina ma wciąż status substancji dopuszczonej do eksperymentalnych testów klinicznych, nie jest jednak nigdzie zalegalizowana jako ogólnodostępny lek.

 Wolno więc ją stosować wyłącznie w ramach zatwierdzonych przez odpowiednie komisje etyczne testów klinicznych. 

Wysoka cena ibogainy (rzędu 500 USD za 1 g) powoduje trudną dostępność tej formy leczenia uzależnień. 

Status ten wykorzystuje wiele prywatnych klinik, które stosują je w swoich programach leczenia uzależnień. 

Jej posiadanie i stosowanie na własną odpowiedzialność nie jest zabronione w większości krajów europejskich (poza Szwajcarią, Szwecją i Belgią), lecz otwarty handel tym związkiem narusza już prawo obrotu lekami. 

W USA ibogainę wolno podawać jedynie w ramach zarejestrowanego przez FDA leczenia klinicznego, zaś jej posiadanie przez prywatne osoby jest przestępstwem. (Ciocia Wiki)

Ibogaina

Ibogaina – organiczny związek chemiczny, wyekstrahowany z kory afrykańskiej rośliny Tabernanthe iboga.

Ibogainę stosuje się eksperymentalnie do leczenia uzależnień oraz przy usuwaniu symptomów reakcji abstynencyjnej organizmu po odstawieniu narkotyków uzależniających fizycznie.

Stwierdzono, że ibogaina jest skuteczna przy leczeniu uzależnień od kokainy, heroiny, etanolu i nikotyny.

Jak dotąd nie stwierdzono, aby ibogaina wykazywała właściwości uzależniające.

Badania kliniczne prowadzone w USA i Wielkiej Brytanii dowiodły, że pojedyncze podanie dużej dawki (rzędu ok. 1 g) ibogainy powoduje zanik symptomów głodu narkotykowego na czas od kilku dni do nawet kilku tygodni, co znacznie ułatwia przeprowadzenie wstępnej detoksykacji pacjentów.

Stosowanie ibogainy w formie jednorazowej dawki w początkowym leczeniu uzależnień było testowane w kilkunastu państwowych klinikach w USA na początku lat 90. XX w., jednak rządowy program badań został zakończony w 2001 r. na skutek wstrzymania jego finansowania przez rząd USA.

Obecnie, w większości krajów europejskich, USA ibogaina ma wciąż status substancji dopuszczonej do eksperymentalnych testów klinicznych, nie jest jednak nigdzie zalegalizowana jako ogólnodostępny lek.

Wolno więc ją stosować wyłącznie w ramach zatwierdzonych przez odpowiednie komisje etyczne testów klinicznych.

Wysoka cena ibogainy (rzędu 500 USD za 1 g) powoduje trudną dostępność tej formy leczenia uzależnień.

Status ten wykorzystuje wiele prywatnych klinik, które stosują je w swoich programach leczenia uzależnień.

Jej posiadanie i stosowanie na własną odpowiedzialność nie jest zabronione w większości krajów europejskich (poza Szwajcarią, Szwecją i Belgią), lecz otwarty handel tym związkiem narusza już prawo obrotu lekami.

W USA ibogainę wolno podawać jedynie w ramach zarejestrowanego przez FDA leczenia klinicznego, zaś jej posiadanie przez prywatne osoby jest przestępstwem. (Ciocia Wiki)