Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation

Szukaj


 

Znalazłem 22 takie materiały
Mięso jest dla mięczaków. – Autor książki "Mięso jest dla mięczaków" oraz wokalista zespołu Cro-Mags opowiada o mięsie, mężczyznach i medytacji w wywiadzie dla magazynu VegNews.
 
Kiedy książka "Mięso jest dla mięczaków: Przewodnik dla kolesi, którzy chcą zadbać o formę, zaszpanować i pokazać swoją przewagę" znalazła się na naszych biurkach, od razu wzbudziła nasze zainteresowanie. Gdy przerzucaliśmy strony tego prosto wygłoszonego manifestu dla mężczyzn, stało się jasne, że to jest nieco inny rodzaj książki – że jest to książka, która bez owijania w bawełnę omawia aspekty związane z mitem białka, tym co dzieje się naprawdę w przemyśle mięsnym, oraz opisuje jak odstawić lekarstwa i być zdrowym. Autor, a zarazem ikona punk rocka, John Joseph (frontman zespołu Cro-Mags) był zwykłym twardzielem, który przeistoczył się w empatycznego twardziela weganina i chce pokazać mężczyznom, że dieta wegetariańska jest wyborem prawdziwych macho. W poniższym wywiadzie, Colleen Holland z VegNews rozmawia z John'em o obaleniu koncepcji, iż jedzenie mięsa nieodłącznie związane jest z męskością, o kryzysie zdrowia w Stanach Zjednoczonych, o jego ulubionych wegańskich restauracjach, oraz innych sprawach.
 
Colleen Holland: Jaka jest Twoja wegańska historia?
 
John Joseph: Pochodzę ze świata wypełnionego przemocą – ojciec alkoholik, okrutne domy zastępcze, ulice Nowego Yorku w latach 70-tych i więzienie. Po prawie dwóch latach spędzonych w więzieniu, nie radziłem sobie z niczym, byłem uzależniony od narkotyków, alkoholu, przemocy i złego jedzenia. I wtedy, w roku 1980, miałem szczęście spotkać zespół Bad Brains, który tworzyli Rastafarianie i wegetarianie. Ich dźwiękowiec, już nieżyjący Jay Dublee, stosował surową dietę i nauczył mnie, jakie korzyści płyną z surowego jedzenia, soków, jogi, medytacji itd. Wyleczyłem się całkowicie i nigdy nie spoglądałem wstecz. 

CH: Dlaczego zdecydowałeś się napisać książkę o weganizmie skierowaną do mężczyzn?
 
JJ: Ponieważ wiem, że jeśli to zadziałało to w przypadku takiego pokręconego kryminalisty jak ja, może pomóc każdemu. Jest tak wiele dzieciaków, które szukają drogi wyjścia. I tak wielu dorosłych borykających się ze złym stanem zdrowia, i tak wielu tak zwanych "ekspertów", którzy napełniają ich głowy bzdurami.
 
CH: A co z tytułem? Jakieś negatywne reakcje?
 
JJ: Zdecydowałem się na ten kontrowersyjny tytuł "Mięso jest dla mięczaków", aby użyć języka, jakim ci faceci się posługują. Faktycznie spotykałem na siłowni kolesia, który twierdził, że wszyscy weganie to mięczaki. Więc kiedy wyzwałem go na ring, a on odmówił, pomyślałem "Rzucę im tym prosto w twarz". Prawdę mówiąc, ci kolesie to jedyne osoby, do których wegańska społeczność nigdy nie dotarła. Ostatnio jeden z członków jakiegoś gangu powiedział mi, że po przeczytaniu mojej książki przeszedł na weganizm i schudł 23 kilogramy. Byli więźniowie, ślusarze i policjanci oglądają mecze futbolowe wrzucając burgery warzywne na grilla. Więc jeśli ktoś chce mnie krytykować, w porządku. Przyjmuję to, bo naprawdę bywam w dżungli i spotykam się i przekonuję takich kolesi, z którymi inni nie mogliby nawet porozmawiać. Otrzymałem mnóstwo e-maili z podziękowaniami za to, że książka zmieniła komuś życie. A dlaczego? Bo ja pochodzę z tego świata i przeszedłem drogę, którą oni idą. Ja ich rozumiem, a nade wszystko moim obowiązkiem jest spłacić dług, jaki zaciągnąłem sam zdobywając tę wiedzę.
 
CH: Oczywiście w naszym kraju możemy mówić o kryzysie zdrowia. Jak myślisz, jak do tego doszło?
 
J.J.: W mojej książce nazywam to "złudzeniem świetnego jedzenia". Ale producenci bezkarnie dodają do niego zwyczajne trucizny. Dla mnie to przestępstwo. Większość jedzenia z półek supermarketów nie istniała 100 lat temu. To jedzenie-Frankenstein wytworzone w laboratorium. Mięso napakowane hormonami. Trujący nabiał, ryby i jajka.
 
CH: Co może spowodować, aby mężczyźni przyjęli dietę roślinną?
 
JJ: Cóż, kiedy zaczną chorować i będzie ich męczyło to ciągłe chorowanie, zaczną zadawać sobie pytania, tak jak ja. I mogą znaleźć odpowiedzi, ale będą musieli poszukać głębiej. Zawsze staram się wczuć w sytuację chłopaków, pytając ich czy chcieliby zobaczyć, jak ich dzieci dorastają. Lub jak się czują, zażywając sześć różnych pigułek dziennie. Albo tabletki na potencję, bo nawet jeśli jeszcze ich nie biorą, to na pewno będą musieli. Ale nade wszystko, zawsze powtarzam, że najlepiej jest uczyć innych na swoim przykładzie. Innymi słowy, jeśli ci z nas, którzy prowadzą wegański styl życia, będą twardzielami, będą ćwiczyć i pozostaną pozytywni, toinni także będą chcieli się zmienić. Mam na myśli to, że właściwie to ja już nie powinienem żyć. Ale mając 52 lata, biorę udział w triathlonie Ironman'ów i nadal koncertuję z moim zespołem. To jest cholerny cud, ale też świadectwo mojego stylu życia.
CH: Dlaczego tak powszechne jest mniemanie, że mięso równa się męskości?
 
JJ: Przez lata telewizja przekazywała nam komunikaty, że mięso jest tym, co jedzą prawdziwi faceci. I to wwierciło się w nasze głowy. I mit białka… We wczesnych latach 80-tych, kulturyści z Puerto Rico, którzy ćwiczyli w siłowni w starej szkole w Alphabet City mówili mi, że jeśli jedzenie dla psów Alpo jest wystarczające, aby sprawić, że ich pit bull'e są silne i agresywne, to na pewno jest też wystarczająco dobre dla nich samych. Oni faktycznie grillowali Alpo burgery! To dość ekstremalny przypadek, ale wiesz, o co mi chodzi. Myślę jednak, że przez lata weganie i wegetarianie wyglądali marnie, byli kościści, wynędzniali i nie ćwiczyli, więc to odrzucało kolesi jedzących mięso od zmiany diety. Ale teraz, kiedy widzimy sportowców odżywiających się roślinami, zawodników Ultimate Fighting Championship czy futbolu amerykańskiego – ten paradygmat się zmienia, dzięki takim kolesiom jak Rip Esselstyn, James Wilks, Mac Danzig, Rich Roll, Brendan Brazier, Jon Hinds i reszcie tych bestii odżywiających się roślinami.
 
CH: Jeśli facet chce jeść mniej produktów pochodzenia zwierzęcego, jaki powinien być pierwszy krok ku temu?
 

JJ: Edukacja. Czytanie i oglądanie filmów dokumentalnych, jak Forks Over Knives czy Fat, Sick & Nearly Dead. Potrzebna jest specjalna taktyka, która pokaże facetom ich przyszłość. Mięśniak z fryzurą na płetwę w spodniach od dresu w tygrysie cętki zapijający steki szejkiem z surowych jajek należy do stylu z lat 80. Chłopaki, telefon dzwoni, i to do Was – to rok 2014 was wzywa!

 
CH: Jeśli facet nie potrafi gotować, co możesz mu poradzić?
 
JJ: Jest mnóstwo restauracji i sklepów ze zdrową żywnością na terenie całego kraju i świata. Niech używa strony internetowej HappyCow. Ja używam. Słuchajcie chłopaki, nie możecie wciąż być bezmyślni. Musicie mieć pełną wiedzę o wszystkim, co jecie. Jak mówią "Jeśli masz wątpliwości, zostaw to". Chociaż dla mnie gotowanie to też rodzaj medytacji. 34 lata później potrafię w kuchni wszystko. Więc kupcie jakieś książki kucharskie, bracia moi, i do roboty. Jeśli uwolnisz umysł, twój tyłek za nim podąży..
 
CH: Co robisz, aby być zdrowym?
 
JJ: Prawie codziennie chodzę na siłownię i, jak już wspomniałem, biorę udział w triathlonie Ironman'ów. Więc jeżdżę na rowerze, biegam i pływam. Poza tym jem nieprzetworzone, ekologiczne produkty roślinne, bez GMO. A poza tym musimy też utrzymywać w kondycji umysł. Umysł może być Twoim najlepszym przyjacielem, ale też najgorszym wrogiem. Jeśli mu pozwolisz, może stworzyć Ci Twoje osobiste piekło. Spróbuj medytacji. Myśl pozytywnie. Samo jedzenie nie rozwiąże wszystkich problemów na świecie, ale to ogromny pierwszy krok we właściwym kierunku.
 
CH: Co jadasz w podróży?
 
JJ: Dużo podróżuję i koncertuję. Na lotniskach nigdy nie można znaleźć jedzenia przydatnego do konsumpcji przez ludzi, oprócz Portu Lotniczego Los Angeles. Mają ekologiczną restaurację Real Food Daily, California pod tym względem jest na czołowej pozycji. Ale zawsze mam przy sobie torebkę z ekologicznymi owocami, orzechami, surowe batony, a teraz biorę w drogę nawet blender NutriBullet i jarmuż. Konkludując: jeśli się nie przygotujesz, bądź przygotowany na porażkę. Nie pozwól, by to się stało.
 
CH: Jakie są Twoje ulubione wegańskie restauracje?
 
JJ: W Nowym Jorku Angelica Kitchen i Candle 79, a w Los Angeles Crossroads Kitchen. Pod względem wegańskiego jedzenia, Nowy Jork i Los Angeles biją wszystkie inne miasta na głowę. 

http://weganizm.com/john_joseph.html#sthash.xvgeX0vu.dpuf

Mięso jest dla mięczaków.

Autor książki "Mięso jest dla mięczaków" oraz wokalista zespołu Cro-Mags opowiada o mięsie, mężczyznach i medytacji w wywiadzie dla magazynu VegNews.

Kiedy książka "Mięso jest dla mięczaków: Przewodnik dla kolesi, którzy chcą zadbać o formę, zaszpanować i pokazać swoją przewagę" znalazła się na naszych biurkach, od razu wzbudziła nasze zainteresowanie. Gdy przerzucaliśmy strony tego prosto wygłoszonego manifestu dla mężczyzn, stało się jasne, że to jest nieco inny rodzaj książki – że jest to książka, która bez owijania w bawełnę omawia aspekty związane z mitem białka, tym co dzieje się naprawdę w przemyśle mięsnym, oraz opisuje jak odstawić lekarstwa i być zdrowym. Autor, a zarazem ikona punk rocka, John Joseph (frontman zespołu Cro-Mags) był zwykłym twardzielem, który przeistoczył się w empatycznego twardziela weganina i chce pokazać mężczyznom, że dieta wegetariańska jest wyborem prawdziwych macho. W poniższym wywiadzie, Colleen Holland z VegNews rozmawia z John'em o obaleniu koncepcji, iż jedzenie mięsa nieodłącznie związane jest z męskością, o kryzysie zdrowia w Stanach Zjednoczonych, o jego ulubionych wegańskich restauracjach, oraz innych sprawach.

Colleen Holland: Jaka jest Twoja wegańska historia?

John Joseph: Pochodzę ze świata wypełnionego przemocą – ojciec alkoholik, okrutne domy zastępcze, ulice Nowego Yorku w latach 70-tych i więzienie. Po prawie dwóch latach spędzonych w więzieniu, nie radziłem sobie z niczym, byłem uzależniony od narkotyków, alkoholu, przemocy i złego jedzenia. I wtedy, w roku 1980, miałem szczęście spotkać zespół Bad Brains, który tworzyli Rastafarianie i wegetarianie. Ich dźwiękowiec, już nieżyjący Jay Dublee, stosował surową dietę i nauczył mnie, jakie korzyści płyną z surowego jedzenia, soków, jogi, medytacji itd. Wyleczyłem się całkowicie i nigdy nie spoglądałem wstecz.

CH: Dlaczego zdecydowałeś się napisać książkę o weganizmie skierowaną do mężczyzn?

JJ: Ponieważ wiem, że jeśli to zadziałało to w przypadku takiego pokręconego kryminalisty jak ja, może pomóc każdemu. Jest tak wiele dzieciaków, które szukają drogi wyjścia. I tak wielu dorosłych borykających się ze złym stanem zdrowia, i tak wielu tak zwanych "ekspertów", którzy napełniają ich głowy bzdurami.

CH: A co z tytułem? Jakieś negatywne reakcje?

JJ: Zdecydowałem się na ten kontrowersyjny tytuł "Mięso jest dla mięczaków", aby użyć języka, jakim ci faceci się posługują. Faktycznie spotykałem na siłowni kolesia, który twierdził, że wszyscy weganie to mięczaki. Więc kiedy wyzwałem go na ring, a on odmówił, pomyślałem "Rzucę im tym prosto w twarz". Prawdę mówiąc, ci kolesie to jedyne osoby, do których wegańska społeczność nigdy nie dotarła. Ostatnio jeden z członków jakiegoś gangu powiedział mi, że po przeczytaniu mojej książki przeszedł na weganizm i schudł 23 kilogramy. Byli więźniowie, ślusarze i policjanci oglądają mecze futbolowe wrzucając burgery warzywne na grilla. Więc jeśli ktoś chce mnie krytykować, w porządku. Przyjmuję to, bo naprawdę bywam w dżungli i spotykam się i przekonuję takich kolesi, z którymi inni nie mogliby nawet porozmawiać. Otrzymałem mnóstwo e-maili z podziękowaniami za to, że książka zmieniła komuś życie. A dlaczego? Bo ja pochodzę z tego świata i przeszedłem drogę, którą oni idą. Ja ich rozumiem, a nade wszystko moim obowiązkiem jest spłacić dług, jaki zaciągnąłem sam zdobywając tę wiedzę.

CH: Oczywiście w naszym kraju możemy mówić o kryzysie zdrowia. Jak myślisz, jak do tego doszło?

J.J.: W mojej książce nazywam to "złudzeniem świetnego jedzenia". Ale producenci bezkarnie dodają do niego zwyczajne trucizny. Dla mnie to przestępstwo. Większość jedzenia z półek supermarketów nie istniała 100 lat temu. To jedzenie-Frankenstein wytworzone w laboratorium. Mięso napakowane hormonami. Trujący nabiał, ryby i jajka.

CH: Co może spowodować, aby mężczyźni przyjęli dietę roślinną?

JJ: Cóż, kiedy zaczną chorować i będzie ich męczyło to ciągłe chorowanie, zaczną zadawać sobie pytania, tak jak ja. I mogą znaleźć odpowiedzi, ale będą musieli poszukać głębiej. Zawsze staram się wczuć w sytuację chłopaków, pytając ich czy chcieliby zobaczyć, jak ich dzieci dorastają. Lub jak się czują, zażywając sześć różnych pigułek dziennie. Albo tabletki na potencję, bo nawet jeśli jeszcze ich nie biorą, to na pewno będą musieli. Ale nade wszystko, zawsze powtarzam, że najlepiej jest uczyć innych na swoim przykładzie. Innymi słowy, jeśli ci z nas, którzy prowadzą wegański styl życia, będą twardzielami, będą ćwiczyć i pozostaną pozytywni, toinni także będą chcieli się zmienić. Mam na myśli to, że właściwie to ja już nie powinienem żyć. Ale mając 52 lata, biorę udział w triathlonie Ironman'ów i nadal koncertuję z moim zespołem. To jest cholerny cud, ale też świadectwo mojego stylu życia.
CH: Dlaczego tak powszechne jest mniemanie, że mięso równa się męskości?

JJ: Przez lata telewizja przekazywała nam komunikaty, że mięso jest tym, co jedzą prawdziwi faceci. I to wwierciło się w nasze głowy. I mit białka… We wczesnych latach 80-tych, kulturyści z Puerto Rico, którzy ćwiczyli w siłowni w starej szkole w Alphabet City mówili mi, że jeśli jedzenie dla psów Alpo jest wystarczające, aby sprawić, że ich pit bull'e są silne i agresywne, to na pewno jest też wystarczająco dobre dla nich samych. Oni faktycznie grillowali Alpo burgery! To dość ekstremalny przypadek, ale wiesz, o co mi chodzi. Myślę jednak, że przez lata weganie i wegetarianie wyglądali marnie, byli kościści, wynędzniali i nie ćwiczyli, więc to odrzucało kolesi jedzących mięso od zmiany diety. Ale teraz, kiedy widzimy sportowców odżywiających się roślinami, zawodników Ultimate Fighting Championship czy futbolu amerykańskiego – ten paradygmat się zmienia, dzięki takim kolesiom jak Rip Esselstyn, James Wilks, Mac Danzig, Rich Roll, Brendan Brazier, Jon Hinds i reszcie tych bestii odżywiających się roślinami.

CH: Jeśli facet chce jeść mniej produktów pochodzenia zwierzęcego, jaki powinien być pierwszy krok ku temu?


JJ: Edukacja. Czytanie i oglądanie filmów dokumentalnych, jak Forks Over Knives czy Fat, Sick & Nearly Dead. Potrzebna jest specjalna taktyka, która pokaże facetom ich przyszłość. Mięśniak z fryzurą na płetwę w spodniach od dresu w tygrysie cętki zapijający steki szejkiem z surowych jajek należy do stylu z lat 80. Chłopaki, telefon dzwoni, i to do Was – to rok 2014 was wzywa!


CH: Jeśli facet nie potrafi gotować, co możesz mu poradzić?

JJ: Jest mnóstwo restauracji i sklepów ze zdrową żywnością na terenie całego kraju i świata. Niech używa strony internetowej HappyCow. Ja używam. Słuchajcie chłopaki, nie możecie wciąż być bezmyślni. Musicie mieć pełną wiedzę o wszystkim, co jecie. Jak mówią "Jeśli masz wątpliwości, zostaw to". Chociaż dla mnie gotowanie to też rodzaj medytacji. 34 lata później potrafię w kuchni wszystko. Więc kupcie jakieś książki kucharskie, bracia moi, i do roboty. Jeśli uwolnisz umysł, twój tyłek za nim podąży..

CH: Co robisz, aby być zdrowym?

JJ: Prawie codziennie chodzę na siłownię i, jak już wspomniałem, biorę udział w triathlonie Ironman'ów. Więc jeżdżę na rowerze, biegam i pływam. Poza tym jem nieprzetworzone, ekologiczne produkty roślinne, bez GMO. A poza tym musimy też utrzymywać w kondycji umysł. Umysł może być Twoim najlepszym przyjacielem, ale też najgorszym wrogiem. Jeśli mu pozwolisz, może stworzyć Ci Twoje osobiste piekło. Spróbuj medytacji. Myśl pozytywnie. Samo jedzenie nie rozwiąże wszystkich problemów na świecie, ale to ogromny pierwszy krok we właściwym kierunku.

CH: Co jadasz w podróży?

JJ: Dużo podróżuję i koncertuję. Na lotniskach nigdy nie można znaleźć jedzenia przydatnego do konsumpcji przez ludzi, oprócz Portu Lotniczego Los Angeles. Mają ekologiczną restaurację Real Food Daily, California pod tym względem jest na czołowej pozycji. Ale zawsze mam przy sobie torebkę z ekologicznymi owocami, orzechami, surowe batony, a teraz biorę w drogę nawet blender NutriBullet i jarmuż. Konkludując: jeśli się nie przygotujesz, bądź przygotowany na porażkę. Nie pozwól, by to się stało.

CH: Jakie są Twoje ulubione wegańskie restauracje?

JJ: W Nowym Jorku Angelica Kitchen i Candle 79, a w Los Angeles Crossroads Kitchen. Pod względem wegańskiego jedzenia, Nowy Jork i Los Angeles biją wszystkie inne miasta na głowę.

http://weganizm.com/john_joseph.html#sthash.xvgeX0vu.dpuf

Kogo nazywasz ptasim móżdżkiem? – Pewnie zdarzyło Wam się jechać w małej windzie z kilkoma nieznajomymi osobami. Było tłoczno, nie można się było obrócić i myśleliście tylko o tym, kiedy dzwonek zasygnalizuje, że jesteście na właściwym piętrze i możecie wysiąść.

To daje pewne wyobrażenie tego, jak przez całe swoje życie czuje się kura hodowana na jajka w hodowli przemysłowej. To prawdziwa tortura dla tych inteligentnych zwierząt. Tak, inteligentnych!

Powiedzenie o ptasim móżdżku niech odejdzie do lamusa, ponieważ:
1. Kury mają swój własny sposób porozumiewania się. Wykorzystują do tego 24 dźwięki o różnym znaczeniu. Nawet kurczątka przed wykluciem porozumiewają się ze swoją mamą, przekazując jej na przykład, że jest im zimno. Starsze ostrzegają się przed drapieżnikami, używając innego „słowa” na niebezpieczeństwo nadchodzące z ziemi, a innego – z powietrza. 
2. Mamy-kury aktywnie uczą swoje młode przydatnych umiejętności, takich jak szukanie pożywienia i unikanie drapieżników. W jednym z doświadczeń kury, które nauczone były, że odpowiednie dla nich jest czerwone pożywienie, w momencie, gdy ich kurczątka dostały jedzenie w kolorze niebieskim zaczynały krzyczeć, gdakać i dawać wszelki znaki ostrzegające, dzięki czemu ich małe mogły się również nauczyć, które pożywienie jest dla nich dobre. 
3. Kury są bardzo dobrymi obserwatorami i szybko się uczą. Potrafią na przykład nauczyć się, że jakiś rodzaj pożywienia jest niesmaczny poprzez obserwację tego, jak reagują na nie inne kury.
4. Kury pamiętają ludzi, miejsca i przedmioty, nawet jeśli nie widziały ich kilka miesięcy. Jeśli wychowaliście się albo mieszkacie na wsi i macie kontakt z kurami, pewnie sami możecie to potwierdzić.
5. Kury potrafią rozwiązywać kompleksowe problemy, liczyć oraz rozpoznawać figury geometryczne. Niczym Albert Kurstein. W jednym doświadczeniu udowodniono, że nawet malutkie kurczęta potrafiły rozpoznać i zapamiętać cyfrę (1-10), którą oznaczony był pojemnik z jedzeniem. Po zmianie kolejności trafiały do właściwego.
6.Kury planują z wyprzedzeniem i biorą pod uwagę doświadczenia z przeszłości. Potrafią na przykład zrezygnować z natychmiast otrzymanej małej porcji jedzenia i cierpliwie czekać na większa porcję. Jeszcze ciekawsze są ich zachowania związane z kwestią znalezienia partnera/ki.
7. Kury używają Słońca jako kompasu. Dzięki temu mogą znajdować pożywienie, wodę oraz bezpieczne schronienie; daje im to też poczucie upływania czasu. Jeśli nauczą się, że o określonej porze dostają jedzenie, będą wtedy czekać i niecierpliwie gdakać. 

Mamy nadzieję, że dzięki temu inaczej będziecie myśleć o ptakach jako takich i o kurach, które niesłusznie są postrzegane jako niezbyt inteligentne zwierzęta.  

Na podstawie materiałów HSUS

Kogo nazywasz ptasim móżdżkiem?

Pewnie zdarzyło Wam się jechać w małej windzie z kilkoma nieznajomymi osobami. Było tłoczno, nie można się było obrócić i myśleliście tylko o tym, kiedy dzwonek zasygnalizuje, że jesteście na właściwym piętrze i możecie wysiąść.

To daje pewne wyobrażenie tego, jak przez całe swoje życie czuje się kura hodowana na jajka w hodowli przemysłowej. To prawdziwa tortura dla tych inteligentnych zwierząt. Tak, inteligentnych!

Powiedzenie o ptasim móżdżku niech odejdzie do lamusa, ponieważ:
1. Kury mają swój własny sposób porozumiewania się. Wykorzystują do tego 24 dźwięki o różnym znaczeniu. Nawet kurczątka przed wykluciem porozumiewają się ze swoją mamą, przekazując jej na przykład, że jest im zimno. Starsze ostrzegają się przed drapieżnikami, używając innego „słowa” na niebezpieczeństwo nadchodzące z ziemi, a innego – z powietrza.
2. Mamy-kury aktywnie uczą swoje młode przydatnych umiejętności, takich jak szukanie pożywienia i unikanie drapieżników. W jednym z doświadczeń kury, które nauczone były, że odpowiednie dla nich jest czerwone pożywienie, w momencie, gdy ich kurczątka dostały jedzenie w kolorze niebieskim zaczynały krzyczeć, gdakać i dawać wszelki znaki ostrzegające, dzięki czemu ich małe mogły się również nauczyć, które pożywienie jest dla nich dobre.
3. Kury są bardzo dobrymi obserwatorami i szybko się uczą. Potrafią na przykład nauczyć się, że jakiś rodzaj pożywienia jest niesmaczny poprzez obserwację tego, jak reagują na nie inne kury.
4. Kury pamiętają ludzi, miejsca i przedmioty, nawet jeśli nie widziały ich kilka miesięcy. Jeśli wychowaliście się albo mieszkacie na wsi i macie kontakt z kurami, pewnie sami możecie to potwierdzić.
5. Kury potrafią rozwiązywać kompleksowe problemy, liczyć oraz rozpoznawać figury geometryczne. Niczym Albert Kurstein. W jednym doświadczeniu udowodniono, że nawet malutkie kurczęta potrafiły rozpoznać i zapamiętać cyfrę (1-10), którą oznaczony był pojemnik z jedzeniem. Po zmianie kolejności trafiały do właściwego.
6.Kury planują z wyprzedzeniem i biorą pod uwagę doświadczenia z przeszłości. Potrafią na przykład zrezygnować z natychmiast otrzymanej małej porcji jedzenia i cierpliwie czekać na większa porcję. Jeszcze ciekawsze są ich zachowania związane z kwestią znalezienia partnera/ki.
7. Kury używają Słońca jako kompasu. Dzięki temu mogą znajdować pożywienie, wodę oraz bezpieczne schronienie; daje im to też poczucie upływania czasu. Jeśli nauczą się, że o określonej porze dostają jedzenie, będą wtedy czekać i niecierpliwie gdakać.

Mamy nadzieję, że dzięki temu inaczej będziecie myśleć o ptakach jako takich i o kurach, które niesłusznie są postrzegane jako niezbyt inteligentne zwierzęta.

Na podstawie materiałów HSUS

Nie potrzebujesz oleju lnianego. – Oleju z lnu nie trzeba nikomu przedstawiać. Dostatecznie dużo reklamy zrobiły mu inne blogi, prasa, telewizje śniadaniowe i sami producenci. Nie potrzebnie, w oleju nie ma nic tak ważnego, żeby musiał znaleźć się w Twojej diecie. 

Tak, w porządku – olej lniany to bardzo dobre źródło kwasów tłuszczowych omega 3 ważnych dla Twojego zdrowia. Jest też kilka badań sugerujących jego pozytywny na nasz organizm. Na przykład poprawia funkcjonowanie skóry, szczególnie wtedy, gdy jest chronicznie zbyt sucha lub pomagał obniżyć ciśnienie krwi . Haczyk w tym, że ziarna siemienia lnianego dadzą Ci to samo. I jeszcze więcej. 

Sięgnij do źródeł. Olej lniany jest wyciskany z siemienia lnianego (Kapitan Oczywistość, zawsze do usług!), natomiast siemię lniane jest znacznie cenniejszym żywieniowo produktem. W jednym ze swoich wpisów fundacja Wiemy Co Jemy zauważyła, że olej lniany w porównaniu do siemienia jest niemal jałowy odżywczo . Celne spostrzeżenie, ale nadal nie cały obraz. Siemię lniane to nie tylko substancje, które można łatwo uwzględnić w tabelach żywieniowych. 

Co daje nam siemię lniane? 

Obniża ryzyko nowotworów. Przynajmniej tych hormonozależnych, czyli nowotworów prostaty i piersi. To zasługa obecnych w nich lignanów, których nie znajdziesz w oleju. 

Pomaga leczyć cukrzycę i zwiększa insulinowrażliwość. Porcja 40 gramów siemienia lnianego poprawiła insulinowrażliwość u osób z otyłych, jednocześnie oddalając widmo cukrzycy typu II [9]. W innym badaniu  zauważono, że podanie przez miesiąc zaledwie 10g zmielonego siemienia lnianego zmniejsza poziom glukozy na czczo o prawie 20%(!), glikowanej hemoglobiny (co świadczy o stabilny poziomie glukozy w ciągu dnia, nie tylko na czczo) oraz korzystne zmiany w gospodarce lipidowej. 

Meta-analiza 28 badań, przeprowadzona przez An Pan i współpracowników, w 2009 roku wykazała, że siemię lniane redukuje całkowity cholesterol i cholesterol LDL, jednocześnie nie ma takiego efektu w sytuacji, kiedy używamy oleju. Natomiast Prasad w tym samy roku opublikował przegląd badań, w którym zwraca uwagę, że siemię lniane jest wstanie cofać zmiany miażdżycowe poprzez korzystne zmiany w profilu lipidowym, zmniejszenie stresu oksydacyjnego, zmniejszenie ciśnienia krwi, jednak on również stwierdza, że takiego efektu nie ma olej lniany. 

Spadek zarówno rozkurczowego jak i skurczowego ciśnienia krwi jest tak znaczy, że autorzy badania z 2013 odważyli się użyć stwierdzenia „podanie siemienia lnianego jest jedną z najbardziej efektywnych interwencji dietetycznych obniżających ciśnienie krwi”. Warto zauważyć, że grupa badana dostawała 30g siemienia lnianego dziennie przez pół roku. Jakby nie patrzeć było to dodatkowe 160 kcal dziennie, w skali całego badania prawie 30 tyś. kcal, jednak nie spowodowało to wzrostu masy ciała u badanych. 

Chociaż badania na zwierzętach nie są wiążące, jako ciekawostkę warto dodać, że podanie siemienia lnianego królikom cofa zmiany miażdżycowe w tętnicach.
I to nadal nie wszystkie przewagi całego siemienia nad wytłoczonym z niego olejem. 

Olej jest drogi. Dobry olej nawet bardzo drogi. Siemię lniane jest bardzo tanie. 

Olej ma krótki termin przydatności. Jeśli lubisz robić zapasy, to siemię możne czekać aż je zjesz nawet kilka lat i nic złego mu się nie stanie. 

Olej trzeba dobrze przechowywać. Nie można go narazić na światło i wysokie temperatury. OK samemu o to łatwo zadbać, ale musisz też ufać producentowi, dystrybutorom i sprzedawcy, że przechowują go jak trzeba. Zawsze jakiś Janusz mógł postawić karton z olejem przy grzejniku, bo tak mu akurat pasowało. Natomiast skorupka siemienia skutecznie chroni je przed światłem i temperaturą. Nadal nie można trzymać go w wilgoci, ale nic nie stanie się, jeśli np. w transporcie zostanie narażone na promienie słoneczne lub upał. 

Siemię jest ciekawsze technologicznie. Nie jest smaczne, ale może służyć jako zagęstnik sosów lub substytut jajka np. w ciastach. W jednym z badań podano pacjentom siemię lniane jako składnik… muffinów. Ze względu na neutralny smak nadaje się w zasadzie jako dodatek do wszystkiego, osobiście preferuję dodawać do owsianki. Olej co prawda ma interesujący smak, ale trudniej go wkomponować w posiłek. 

Korzystając z oleju zamiast z siemienia odbierasz sobie mnóstwo jego prozdrowotnych właściwości i nie dostajesz nic w zamian. Dodatkowo musisz wydać na to więcej pieniędzy. To nie ma sensu. Jeśli bardzo lubisz smak oleju dodawaj go czasem na zimno do sałatek czy czego tam lubisz, ale pamiętaj też o codziennie porcji siemienia lnianego namoczonego lub zmielonego tuż przed spożyciem. To jedna z najzdrowszych rzeczy jaką możesz zjeść.

Nie potrzebujesz oleju lnianego.

Oleju z lnu nie trzeba nikomu przedstawiać. Dostatecznie dużo reklamy zrobiły mu inne blogi, prasa, telewizje śniadaniowe i sami producenci. Nie potrzebnie, w oleju nie ma nic tak ważnego, żeby musiał znaleźć się w Twojej diecie.

Tak, w porządku – olej lniany to bardzo dobre źródło kwasów tłuszczowych omega 3 ważnych dla Twojego zdrowia. Jest też kilka badań sugerujących jego pozytywny na nasz organizm. Na przykład poprawia funkcjonowanie skóry, szczególnie wtedy, gdy jest chronicznie zbyt sucha lub pomagał obniżyć ciśnienie krwi . Haczyk w tym, że ziarna siemienia lnianego dadzą Ci to samo. I jeszcze więcej.

Sięgnij do źródeł. Olej lniany jest wyciskany z siemienia lnianego (Kapitan Oczywistość, zawsze do usług!), natomiast siemię lniane jest znacznie cenniejszym żywieniowo produktem. W jednym ze swoich wpisów fundacja Wiemy Co Jemy zauważyła, że olej lniany w porównaniu do siemienia jest niemal jałowy odżywczo . Celne spostrzeżenie, ale nadal nie cały obraz. Siemię lniane to nie tylko substancje, które można łatwo uwzględnić w tabelach żywieniowych.

Co daje nam siemię lniane?

Obniża ryzyko nowotworów. Przynajmniej tych hormonozależnych, czyli nowotworów prostaty i piersi. To zasługa obecnych w nich lignanów, których nie znajdziesz w oleju.

Pomaga leczyć cukrzycę i zwiększa insulinowrażliwość. Porcja 40 gramów siemienia lnianego poprawiła insulinowrażliwość u osób z otyłych, jednocześnie oddalając widmo cukrzycy typu II [9]. W innym badaniu zauważono, że podanie przez miesiąc zaledwie 10g zmielonego siemienia lnianego zmniejsza poziom glukozy na czczo o prawie 20%(!), glikowanej hemoglobiny (co świadczy o stabilny poziomie glukozy w ciągu dnia, nie tylko na czczo) oraz korzystne zmiany w gospodarce lipidowej.

Meta-analiza 28 badań, przeprowadzona przez An Pan i współpracowników, w 2009 roku wykazała, że siemię lniane redukuje całkowity cholesterol i cholesterol LDL, jednocześnie nie ma takiego efektu w sytuacji, kiedy używamy oleju. Natomiast Prasad w tym samy roku opublikował przegląd badań, w którym zwraca uwagę, że siemię lniane jest wstanie cofać zmiany miażdżycowe poprzez korzystne zmiany w profilu lipidowym, zmniejszenie stresu oksydacyjnego, zmniejszenie ciśnienia krwi, jednak on również stwierdza, że takiego efektu nie ma olej lniany.

Spadek zarówno rozkurczowego jak i skurczowego ciśnienia krwi jest tak znaczy, że autorzy badania z 2013 odważyli się użyć stwierdzenia „podanie siemienia lnianego jest jedną z najbardziej efektywnych interwencji dietetycznych obniżających ciśnienie krwi”. Warto zauważyć, że grupa badana dostawała 30g siemienia lnianego dziennie przez pół roku. Jakby nie patrzeć było to dodatkowe 160 kcal dziennie, w skali całego badania prawie 30 tyś. kcal, jednak nie spowodowało to wzrostu masy ciała u badanych.

Chociaż badania na zwierzętach nie są wiążące, jako ciekawostkę warto dodać, że podanie siemienia lnianego królikom cofa zmiany miażdżycowe w tętnicach.
I to nadal nie wszystkie przewagi całego siemienia nad wytłoczonym z niego olejem.

Olej jest drogi. Dobry olej nawet bardzo drogi. Siemię lniane jest bardzo tanie.

Olej ma krótki termin przydatności. Jeśli lubisz robić zapasy, to siemię możne czekać aż je zjesz nawet kilka lat i nic złego mu się nie stanie.

Olej trzeba dobrze przechowywać. Nie można go narazić na światło i wysokie temperatury. OK samemu o to łatwo zadbać, ale musisz też ufać producentowi, dystrybutorom i sprzedawcy, że przechowują go jak trzeba. Zawsze jakiś Janusz mógł postawić karton z olejem przy grzejniku, bo tak mu akurat pasowało. Natomiast skorupka siemienia skutecznie chroni je przed światłem i temperaturą. Nadal nie można trzymać go w wilgoci, ale nic nie stanie się, jeśli np. w transporcie zostanie narażone na promienie słoneczne lub upał.

Siemię jest ciekawsze technologicznie. Nie jest smaczne, ale może służyć jako zagęstnik sosów lub substytut jajka np. w ciastach. W jednym z badań podano pacjentom siemię lniane jako składnik… muffinów. Ze względu na neutralny smak nadaje się w zasadzie jako dodatek do wszystkiego, osobiście preferuję dodawać do owsianki. Olej co prawda ma interesujący smak, ale trudniej go wkomponować w posiłek.

Korzystając z oleju zamiast z siemienia odbierasz sobie mnóstwo jego prozdrowotnych właściwości i nie dostajesz nic w zamian. Dodatkowo musisz wydać na to więcej pieniędzy. To nie ma sensu. Jeśli bardzo lubisz smak oleju dodawaj go czasem na zimno do sałatek czy czego tam lubisz, ale pamiętaj też o codziennie porcji siemienia lnianego namoczonego lub zmielonego tuż przed spożyciem. To jedna z najzdrowszych rzeczy jaką możesz zjeść.

CHLEB – Chleb to atrybut naszej codzienności.

To zdjęcie nie jest przypadkowe, bo reprezentuje nasze ‘żywieniowe kapcie’. Po przebudzeniu – chleb na śniadanie, po powrocie do domu – chleb do zupy, wieczorem przed TV – chleb na kolację, na urlopie – chleb, a na nudę – chleb... i tak na okrągło.

Wielu z nas bez chleba nie wyobraża sobie życia. Jest czymś wpisanym w rutynę dnia powszedniego.
A ja powiem tak: właśnie dlatego, że nie wyobrażasz sobie bez niego życia, spróbuj pożyć trochę bez niego.

Zauważyłam, że rezygnując z chleba udoskonalamy naszą dietę - bo jak zjeść mielonkę skoro nie na chlebie, jak zjeść serek topiony jeśli nie rozsmarowany na kanapce, co posmarować kremem czekoladowym?
To jest tak jak z palaczem - rzucając papierosy, odkrywa smak jedzenia na nowo. Bo bez chleba szynka smakuje jakoś tak sztucznie, wodniście, czekoladowe smarowidło staje się jakąś czekoladopodobną słodką masą, a ser pozbawiony chleba i keczupu gumiastym tworem. Rezygnując z chleba przestajemy te produkty kupować i zaczynamy szukać prawdziwego jedzenia.

W Polsce chleb oprócz tego, że jest mocno zakorzeniony w tradycji kuchni, jest dodatkowo naznaczony chrześcijańską symboliką. Dla osoby wierzącej rezygnacja z chleba często jest pewnym problemem natury psychologicznej. Pamiętajmy jednak, że chleb, którym dzielono się w starożytności, a nawet chleb jaki pamięta mój dziadek, miał całkiem inny skład. Zakwas, niezmodyfikowane, pierwotne odmiany zbóż, brak pestycydów, herbicydów i innych środków ochrony roślin sprawiało, że pieczywo jeszcze kilkadziesiąt lat temu było zupełnie inne.

Jest wiele powodów, dla których nie chodzę w chlebowych kapciach. Obraziłam się na pieczywo (a ściślej mówiąc na pszenicę i gluten) - za moją egzemę, za niestrawność, za problemy z wchłanianiem, za puste kalorie, za moje uzależnienie. Jeszcze kilka lat temu śniadanie bez pieczywa było chyba najbardziej frustrującą rzeczą. Stałam przed lodówką i wolałam nic nie zjeść niż zjeść posiłek bez pieczywa.

Emocje wynikające z mojego chlebowego uzależnienia brały górę, dlatego postanowiłam podjeść zdroworozsądkowo. Porównałam typowe śniadanie oparte na pieczywie do mojego aktualnego, typowego śniadania bezchlebowego (bezzbożowego).

1. Typowe’ dietetyczne’ śniadanie chlebowe - kanapki: 2 kromki chleba pełnoziarnistego + serek twarogowy do smarowania + plaster szynki drobiowej + plaster sera + 2 liście sałaty + 2 plastry pomidora.

2. Typowe śniadanie bezzbożowe - omlet: 2 jajka + masło + garść szpinaku + ½ papryki czerwonej + łyżeczka pestek dyni + łyżeczka sera żółtego startego np. parmezanu

Żeby lepiej porównać te dwa posiłki ustawiłam taką samą kaloryczność (ok 240 kcal) i ilość użytych produktów (6).

Abstrahując od wszystkich antyglutenowych argumentów, (o których jeszcze pewnie będę pisać), pieczywo nie reprezentuje w sobie żadnej wartości jakiej nie dałoby się uzupełnić z najprostszego jedzenia, które po 1. jest dużo smaczniejsze, po 2. wpływa na poziom sytości ( = jemy mniej/nie podjadamy).

Przedstawione śniadanie bezchlebowe ma więcej wapnia, żelaza, witaminy B2, D, K, B6, E, B12, folianów, miedzi, fosforu, magnezu, potasu, uzupełnione dzienne zapotrzebowanie na witaminę C i A, więcej cholesterolu (to zaleta – jeśli jeszcze ktoś miałby wątpliwości). Ilość cynku niemal identyczna.
Druga ważna rzecz: czego to śniadanie NIE zawiera lub zawiera dużo mniej niż to ‘chlebowe’: antyodżywczych składników (lektyn, inhibitorów enzymów), kwasu fitynowego, błonnika nierozpuszczalnego - powodując tym samym jeszcze lepsze wchłanianie wyżej wymienionych składników.

Nie jestem całkowicie ‘bezchlebowa’. Raz na jakiś czas kupuję ciabattę i z rozkoszą zjadam całą, maczając w szklance oliwy (za co notabene płacę zaostrzeniem AZS). Jeśli zdrowie dopisuje raz na jakiś czas można uwzględnić w diecie pieczywo, ale warto zrobić sobie od niego urlop – docenić inne smaki nieprzetworzonego jedzenia. A jeśli już kupować chleb to taki na zakwasie, z mniej zmodyfikowanych odmian zbóż (orkisz, żyto leśne) lub upiec go samemu np. z mąki gryczanej, jaglanej lub z samych ziaren.

 Aleksandra Panasiuk, Dietetyk

CHLEB

Chleb to atrybut naszej codzienności.

To zdjęcie nie jest przypadkowe, bo reprezentuje nasze ‘żywieniowe kapcie’. Po przebudzeniu – chleb na śniadanie, po powrocie do domu – chleb do zupy, wieczorem przed TV – chleb na kolację, na urlopie – chleb, a na nudę – chleb... i tak na okrągło.

Wielu z nas bez chleba nie wyobraża sobie życia. Jest czymś wpisanym w rutynę dnia powszedniego.
A ja powiem tak: właśnie dlatego, że nie wyobrażasz sobie bez niego życia, spróbuj pożyć trochę bez niego.

Zauważyłam, że rezygnując z chleba udoskonalamy naszą dietę - bo jak zjeść mielonkę skoro nie na chlebie, jak zjeść serek topiony jeśli nie rozsmarowany na kanapce, co posmarować kremem czekoladowym?
To jest tak jak z palaczem - rzucając papierosy, odkrywa smak jedzenia na nowo. Bo bez chleba szynka smakuje jakoś tak sztucznie, wodniście, czekoladowe smarowidło staje się jakąś czekoladopodobną słodką masą, a ser pozbawiony chleba i keczupu gumiastym tworem. Rezygnując z chleba przestajemy te produkty kupować i zaczynamy szukać prawdziwego jedzenia.

W Polsce chleb oprócz tego, że jest mocno zakorzeniony w tradycji kuchni, jest dodatkowo naznaczony chrześcijańską symboliką. Dla osoby wierzącej rezygnacja z chleba często jest pewnym problemem natury psychologicznej. Pamiętajmy jednak, że chleb, którym dzielono się w starożytności, a nawet chleb jaki pamięta mój dziadek, miał całkiem inny skład. Zakwas, niezmodyfikowane, pierwotne odmiany zbóż, brak pestycydów, herbicydów i innych środków ochrony roślin sprawiało, że pieczywo jeszcze kilkadziesiąt lat temu było zupełnie inne.

Jest wiele powodów, dla których nie chodzę w chlebowych kapciach. Obraziłam się na pieczywo (a ściślej mówiąc na pszenicę i gluten) - za moją egzemę, za niestrawność, za problemy z wchłanianiem, za puste kalorie, za moje uzależnienie. Jeszcze kilka lat temu śniadanie bez pieczywa było chyba najbardziej frustrującą rzeczą. Stałam przed lodówką i wolałam nic nie zjeść niż zjeść posiłek bez pieczywa.

Emocje wynikające z mojego chlebowego uzależnienia brały górę, dlatego postanowiłam podjeść zdroworozsądkowo. Porównałam typowe śniadanie oparte na pieczywie do mojego aktualnego, typowego śniadania bezchlebowego (bezzbożowego).

1. Typowe’ dietetyczne’ śniadanie chlebowe - kanapki: 2 kromki chleba pełnoziarnistego + serek twarogowy do smarowania + plaster szynki drobiowej + plaster sera + 2 liście sałaty + 2 plastry pomidora.

2. Typowe śniadanie bezzbożowe - omlet: 2 jajka + masło + garść szpinaku + ½ papryki czerwonej + łyżeczka pestek dyni + łyżeczka sera żółtego startego np. parmezanu

Żeby lepiej porównać te dwa posiłki ustawiłam taką samą kaloryczność (ok 240 kcal) i ilość użytych produktów (6).

Abstrahując od wszystkich antyglutenowych argumentów, (o których jeszcze pewnie będę pisać), pieczywo nie reprezentuje w sobie żadnej wartości jakiej nie dałoby się uzupełnić z najprostszego jedzenia, które po 1. jest dużo smaczniejsze, po 2. wpływa na poziom sytości ( = jemy mniej/nie podjadamy).

Przedstawione śniadanie bezchlebowe ma więcej wapnia, żelaza, witaminy B2, D, K, B6, E, B12, folianów, miedzi, fosforu, magnezu, potasu, uzupełnione dzienne zapotrzebowanie na witaminę C i A, więcej cholesterolu (to zaleta – jeśli jeszcze ktoś miałby wątpliwości). Ilość cynku niemal identyczna.
Druga ważna rzecz: czego to śniadanie NIE zawiera lub zawiera dużo mniej niż to ‘chlebowe’: antyodżywczych składników (lektyn, inhibitorów enzymów), kwasu fitynowego, błonnika nierozpuszczalnego - powodując tym samym jeszcze lepsze wchłanianie wyżej wymienionych składników.

Nie jestem całkowicie ‘bezchlebowa’. Raz na jakiś czas kupuję ciabattę i z rozkoszą zjadam całą, maczając w szklance oliwy (za co notabene płacę zaostrzeniem AZS). Jeśli zdrowie dopisuje raz na jakiś czas można uwzględnić w diecie pieczywo, ale warto zrobić sobie od niego urlop – docenić inne smaki nieprzetworzonego jedzenia. A jeśli już kupować chleb to taki na zakwasie, z mniej zmodyfikowanych odmian zbóż (orkisz, żyto leśne) lub upiec go samemu np. z mąki gryczanej, jaglanej lub z samych ziaren.

Aleksandra Panasiuk, Dietetyk

Kiwi! – Niepozornie wyglądający owoc kiwi to prawdziwa bomba witaminowa. Kiwi jest niewiele większe od kurzego jajka, pokrywa je jasnobrązowa skórka. Co najważniejsze, jest ogromnym bogactwem witaminy C. Wystarczy zjeść tylko 1 owoc, aby zaspokoić dzienne zapotrzebowanie na tę witaminę.

Kiwi jest sprzymierzeńcem gojenia się ran. Ponadto owoc ten zwiększa ogólną odporność organizmu na wszelkie infekcje. Oprócz witaminy C zawiera także inne substancje:

-witaminę A,
- witaminę B1,
- witaminę B2,
- witaminę E,
- witaminę PP,
- potas,
- magnez,
- wapń,
- żelazo,
- fosfor,
- sód

Kiwi jest świetnym remedium na kaszel i astmę, czego dowiedli włoscy naukowcy badając grupę 6- i 7 latków. Według nich im więcej spożywa się kiwi, tym mniej problemów z układem oddechowym.

Z kolei na Tajwańskim Uniwersytecie medycznym udowodniono, że kiwi ma dobry wpływ na perystaltykę jelit, działa delikatnie przeczyszczająco i chroni przed zaparciami.

Zielony, soczysty miąższ dojrzałego owocu bogaty jest w cukry:
- glukozę,
- fruktozę

Oba łatwo przyswajalne przez nasz organizm.

Zaletą kiwi, obok wzmacniania odporności, jest zdolność hamowania apetytu na słodycze! Podczas odchudzania warto zjeść 1-2 owoce kiwi na drugie śniadanie, podwieczorek lub zamiast kolacji. Owoce kiwi jemy na surowo. Mogą one być też znakomitym dodatkiem do świeżych, surowych sałatek. Często z kiwi produkuje się także soki, marmolady i napoje.

Kiwi nie traci swoich właściwości w trakcie przechowywania. Nawet po 6 miesiącach zawartość witaminy C pozostaje na poziomie 90% w stosunku do świeżo zerwanego owocu.

Uwaga na alergie!

Jeśli jesteś uczulony na owoce ananasa lub papai, to uważaj różnież na kiwi! Owoce te zawierają enzymy z grupy peptydaz: aktynidinę lub papainę, które rozkładają białka i mogą być przyczyną pojawienia się objawów alergicznych.

 
Kiwi kontra nowotwory

Wyniki badań naukowców z Nowej Zelandii, Wielkiej Brytanii i USA pokazują, że substancje zawarte w błonniku kiwi blokują powstawanie komórek rakowych.

 Kiwi - nigdy do galaretki!

Enzymy zawarte w kiwi powodują, że żelatyna się nie ścina! Pamiętaj więc, aby nie dodawać tych owoców do galaretki.

Smakowite, dojrzałe kiwi

Wybieraj zawsze dojrzałe owoce, delikatnie miękkie. Jeśli dostępne są tylko niedojrzałe, to potrzymaj je przez kilka dni w temperaturze pokojowej, z dala od źródeł ciepła i w cieniu. Aby przyspieszyć dojrzewanie, włóż kiwi do papierowej torby z jabłkiem, gruszką lub bananem. Natomiast dojrzałe kiwi trzymaj w lodówce, koniecznie oddzielone od innych owoców, które wydzielają etylen (np. jabłka), bo z innymi owocami szybciej staną się przejrzałe.

Kiwi!

Niepozornie wyglądający owoc kiwi to prawdziwa bomba witaminowa. Kiwi jest niewiele większe od kurzego jajka, pokrywa je jasnobrązowa skórka. Co najważniejsze, jest ogromnym bogactwem witaminy C. Wystarczy zjeść tylko 1 owoc, aby zaspokoić dzienne zapotrzebowanie na tę witaminę.

Kiwi jest sprzymierzeńcem gojenia się ran. Ponadto owoc ten zwiększa ogólną odporność organizmu na wszelkie infekcje. Oprócz witaminy C zawiera także inne substancje:

-witaminę A,
- witaminę B1,
- witaminę B2,
- witaminę E,
- witaminę PP,
- potas,
- magnez,
- wapń,
- żelazo,
- fosfor,
- sód

Kiwi jest świetnym remedium na kaszel i astmę, czego dowiedli włoscy naukowcy badając grupę 6- i 7 latków. Według nich im więcej spożywa się kiwi, tym mniej problemów z układem oddechowym.

Z kolei na Tajwańskim Uniwersytecie medycznym udowodniono, że kiwi ma dobry wpływ na perystaltykę jelit, działa delikatnie przeczyszczająco i chroni przed zaparciami.

Zielony, soczysty miąższ dojrzałego owocu bogaty jest w cukry:
- glukozę,
- fruktozę

Oba łatwo przyswajalne przez nasz organizm.

Zaletą kiwi, obok wzmacniania odporności, jest zdolność hamowania apetytu na słodycze! Podczas odchudzania warto zjeść 1-2 owoce kiwi na drugie śniadanie, podwieczorek lub zamiast kolacji. Owoce kiwi jemy na surowo. Mogą one być też znakomitym dodatkiem do świeżych, surowych sałatek. Często z kiwi produkuje się także soki, marmolady i napoje.

Kiwi nie traci swoich właściwości w trakcie przechowywania. Nawet po 6 miesiącach zawartość witaminy C pozostaje na poziomie 90% w stosunku do świeżo zerwanego owocu.

Uwaga na alergie!

Jeśli jesteś uczulony na owoce ananasa lub papai, to uważaj różnież na kiwi! Owoce te zawierają enzymy z grupy peptydaz: aktynidinę lub papainę, które rozkładają białka i mogą być przyczyną pojawienia się objawów alergicznych.


Kiwi kontra nowotwory

Wyniki badań naukowców z Nowej Zelandii, Wielkiej Brytanii i USA pokazują, że substancje zawarte w błonniku kiwi blokują powstawanie komórek rakowych.

Kiwi - nigdy do galaretki!

Enzymy zawarte w kiwi powodują, że żelatyna się nie ścina! Pamiętaj więc, aby nie dodawać tych owoców do galaretki.

Smakowite, dojrzałe kiwi

Wybieraj zawsze dojrzałe owoce, delikatnie miękkie. Jeśli dostępne są tylko niedojrzałe, to potrzymaj je przez kilka dni w temperaturze pokojowej, z dala od źródeł ciepła i w cieniu. Aby przyspieszyć dojrzewanie, włóż kiwi do papierowej torby z jabłkiem, gruszką lub bananem. Natomiast dojrzałe kiwi trzymaj w lodówce, koniecznie oddzielone od innych owoców, które wydzielają etylen (np. jabłka), bo z innymi owocami szybciej staną się przejrzałe.

Walka z rakiem. – "Popełniamy bowiem jeden podstawowy błąd: za młodu pijemy, palimy, ćpamy, jemy toksyczne żarcie (no, przynajmniej większość tak robi), a na starość, często już w wieku 40 lat, jest wielka rozpacz. Rozpacz, bo diagnoza brzmi jak wyrok: nowotwór i perspektywa umierania w męczarniach z gnijącym na żywca ciałem..
Cóż. Trzeba było się opamiętać w porę, tak, jak ja to zrobiłem. Bo też święty nie byłem. Człowiek ma coś takiego, jak „iluzja nieśmiertelności”. Jest to skądinąd ciekawe, psychologiczne i socjologiczne zjawisko. Człowiek młody nie zdaje sobie sprawy, jak kruche i delikatne jest życie. Tylko pije, imprezuje na maxa, i przede wszystkim – uprawia dużo seksu. Bo o to chodzi okrutnej matce naturze – o rozmnażanie, przekazanie genów dalej.
Stąd wyposażenie ludzi w neuroprzekaźniki, emocje (zakochanie, seks) i danie im psychologicznej iluzji nieśmiertelności. By myśleli, że będą żyć w nieskończoność, zamiast zastanawiać się nad swoim życiem i filozofować. Natura to żywioł prymitywny, barbarzyński, i dla niej jednostka filozofująca, rozkmniniająca, zastanawiająca się nad życiem, jest jednostką nieproduktywną. Podstawowy cel natury to 1. przekazanie genów dalej, 2. przetrwanie.
Stąd wiele razy podkreślam, że całkowite demonizowanie technologii i całkowity powrót do natury nie jest dobrą ideą. Więcej technologii to automatycznie więcej wiedzy, świadomości, większa wrażliwość i uduchowienie. To dzięki technologii choć na ten krótki czas uciekliśmy od barbarzyńskich i okrutnych realiów tak bliskich wychwalanemu pod niebiosa stylowi „eko”. Kluczem jest równowaga.
Waga profilaktyki jest tutaj bardzo ważna. Większości chorób nowotworowych można by zapobiec, gdyby pozbyć się trucizn z żywienia i uzdrowić psychikę. Bowiem według ezoteryków, w tym Louise L. Hay która pokonała raka poprzez zmianę świadomości, nowotwór to choroba powstała z tłumionej frustracji, żalu, gniewu, goryczy." 


4 sposoby na zdrowy układ immunologiczny.

    Czy zdarza Ci się nagle zwątpić?

Dajmy na to przypadek heavy metalowca Nergala. Czy w przypadku jego białaczki można było ominąć długą hospitalizację, w tym z chemią, zakończoną przeszczepem szpiku kostnego? Plujemy na alopację w temacie leczenia nowotworów, ale czy przy leukemii jest szansa na wyleczenie kogoś terapią Gersona?

Czy może witaminą B17, albo B15, wodą utlenioną, sodą, kurkumą, czarnuszką, d-limonenem, czosnkiem, brokułami, shitake, maitake i wszystkim naraz? Czy w to wierzysz, czy raczej wątpisz? Teraz każdy widzi, że Nergal nie dość, że nadal ryczy ze sceny, to właśnie otworzył Barber Shop, a raczej brodziarnię z golarnią i ma się na gałkę całkiem spoko.

    Dobra, a więc wątpisz. Ja też wątpię, ale nie wylewajmy może dziecka z kąpielą.

Są fatalne choróbska, owszem. Ba, są takie, na których rozwój nie mamy za bardzo wpływu. Jednak większość moich postów dotyczy chorób zwykłych, tak zwanych cywilizacyjnych, które w wielkim procencie można byłoby po prostu ominąć, gdyby odpowiednio się do tego zabrać.

Kampanie państwowe polegają na tym, żeby stworzyć plan jak najlepszego wykrywania raka we wczesnym stadium, a w tym czasie naukowcy gorączkowo pracują nad lekiem, który wyleczyłby zaawansowane stadium choroby. Tymczasem jest to faktycznie bierne i nienaturalne podejście, żeby czekać na oznaki raka, a następnie udać się na operację i po leczenie farmakologiczne. To jest jakiś horror.

Mammografia jest w końcu dobra, czy nie dobra?

    Bowiem nawet źdźbło prewencji jest lepsze od całych łanów leczenia

Zapobieganie powinno być najważniejszym narzędziem w walce z każdą chorobą. I raczej o tym jest ten blog. O zajebistym zapobieganiu złu. To może wydać się komuś nie do zniesienia, ale powtórzę kolejny raz, że zdrowy układ immunologiczny jest w stanie ustrzec nas od wielu chorób, w tym nowotworów.

4 na to sposoby:

1. Około 60% raków jest ściśle powiązanych z naszym żywieniem

W związku z czym możemy uznać, że szama jest jednym z najważniejszych czynników w schemacie walki z nowotworami. Oznacza to w dużym stopniu dietę organiczną składający się głównie z produktów o dużej gęstości odżywczej, czyli owoców i warzyw, a także namoczone orzechy, nasiona, ziarna. Bez glutenu. Produkty zwierzęce powinny zostać ograniczone, a także unikać należy przypiekania, zwęglania, smażenia.

2. Poza tym, należy pamiętać, aby bardzo skupić się na następujących składnikach odżywczych:

Uwaga:

Podaję za Derek Henry, światowej sławy specjalistą od naturalnego zdrowia, którego już wielokrotnie przedstawiałam. Niestety Derek dopuszcza jadłospis wszystkożercy, bo może sam nim jest, albo tylko cechuje Derka obiektywizm. Jednak powiedzmy sobie szczerze, że terapia Gersona również zawiera wyciąg z wątroby zwierzęcia.

Koks:

Beta-karoten (marchew, słodkie ziemniaki, szpinak i większość zielonych liściastych warzyw)
Witamina B6 (banany, liściaste, zielone warzywa, marchew, jabłka, słodkie ziemniaki i podroby)
Witamina C ( camu camu, aronia, papryka, kapusta, owoce cytrusowe)
Witamina D (światło słoneczne, fermentowany olej z wątroby dorsza)
Witamina E (ciemnozielone warzywa, migdały, jajka, awokado, wątroba)
Kwas foliowy (buraki, kapusta, ciemne warzywa liściaste, algi, jajka, owoce cytrusowe)
Selen (orzechy brazylijskie, owoce morza, nasiona słonecznika, wołowina, kurczak, pieczarki)
Magnez (pestki dyni, kakao, orzechy brazylijskie, nasiona sezamu, migdały)
Cynk (ciemne zielone warzywa, orzechy i nasiona, ryby, fasola, ryż, awokado, kakao)
Koenzym Q10 (ryby, olej z pestek winogron, sezam, pistacje, orzechy włoskie, szpinak)

Należy też, jeść czosnek, brokuły i inne warzywa z rodziny krzyżowych, olej lniany, konopie, kiszoną kapustę, jagody, przyprawy i czystą wodę. W przypadku wszystkich produktów spożywczych im wyższa zawartość przeciwutleniaczy tym lepiej.

3. Unikać toksyn należy i zmniejszyć narażenie na pola elektromagnetyczne

Konieczne jest przebywać z dala od rakotwórczych substancji chemicznych i zanieczyszczeń znajdujących się w tradycyjnych produktach używanych w domach i ogrodach.

 W tym zwrócić baczną uwagę należy na przedmioty higieny osobistej, wodę, przechowywanie żywności, maszyny przemysłowe, lekarstwa i amalgamat rtęci w plombach.

Gdy nie zadbasz o powyższe elementy w pewnym momencie Twój układ odpornościowy może się cholernie zestresować, aż w końcu komórki zostaną uszkodzone, a nawet zmutowane do nowotworowych.
Zmniejszyć narażenie na pola elektromagnetyczne

No z tym jest jeszcze trudniej, ale trzeba mieć to na uwadze. 

Można kupić, albo wypożyczyć miernik Gaussa, zwłaszcza przed przeprowadzką do nowego mieszkania, domu, czy biura i po prostu rzecz zmierzyć. Niestety komputery, telefony, koce elektryczne, to wszystko promieniuje. Gdy nie możesz się przed tym uchronić, zacznij się uziemiać.


4. No i stres

Staraj się go za wszelką cenę rozładowywać. Biegaj, ćwicz, oddychaj, medytuj, cokolwiek rób, co przyniesie Ci psychiczną ulgę. Byle nie były to używki, ma się rozumieć.

Autor: Pepsi Eliot

Źródło: pepsieliot.com

Walka z rakiem.

"Popełniamy bowiem jeden podstawowy błąd: za młodu pijemy, palimy, ćpamy, jemy toksyczne żarcie (no, przynajmniej większość tak robi), a na starość, często już w wieku 40 lat, jest wielka rozpacz. Rozpacz, bo diagnoza brzmi jak wyrok: nowotwór i perspektywa umierania w męczarniach z gnijącym na żywca ciałem..
Cóż. Trzeba było się opamiętać w porę, tak, jak ja to zrobiłem. Bo też święty nie byłem. Człowiek ma coś takiego, jak „iluzja nieśmiertelności”. Jest to skądinąd ciekawe, psychologiczne i socjologiczne zjawisko. Człowiek młody nie zdaje sobie sprawy, jak kruche i delikatne jest życie. Tylko pije, imprezuje na maxa, i przede wszystkim – uprawia dużo seksu. Bo o to chodzi okrutnej matce naturze – o rozmnażanie, przekazanie genów dalej.
Stąd wyposażenie ludzi w neuroprzekaźniki, emocje (zakochanie, seks) i danie im psychologicznej iluzji nieśmiertelności. By myśleli, że będą żyć w nieskończoność, zamiast zastanawiać się nad swoim życiem i filozofować. Natura to żywioł prymitywny, barbarzyński, i dla niej jednostka filozofująca, rozkmniniająca, zastanawiająca się nad życiem, jest jednostką nieproduktywną. Podstawowy cel natury to 1. przekazanie genów dalej, 2. przetrwanie.
Stąd wiele razy podkreślam, że całkowite demonizowanie technologii i całkowity powrót do natury nie jest dobrą ideą. Więcej technologii to automatycznie więcej wiedzy, świadomości, większa wrażliwość i uduchowienie. To dzięki technologii choć na ten krótki czas uciekliśmy od barbarzyńskich i okrutnych realiów tak bliskich wychwalanemu pod niebiosa stylowi „eko”. Kluczem jest równowaga.
Waga profilaktyki jest tutaj bardzo ważna. Większości chorób nowotworowych można by zapobiec, gdyby pozbyć się trucizn z żywienia i uzdrowić psychikę. Bowiem według ezoteryków, w tym Louise L. Hay która pokonała raka poprzez zmianę świadomości, nowotwór to choroba powstała z tłumionej frustracji, żalu, gniewu, goryczy."


4 sposoby na zdrowy układ immunologiczny.

Czy zdarza Ci się nagle zwątpić?

Dajmy na to przypadek heavy metalowca Nergala. Czy w przypadku jego białaczki można było ominąć długą hospitalizację, w tym z chemią, zakończoną przeszczepem szpiku kostnego? Plujemy na alopację w temacie leczenia nowotworów, ale czy przy leukemii jest szansa na wyleczenie kogoś terapią Gersona?

Czy może witaminą B17, albo B15, wodą utlenioną, sodą, kurkumą, czarnuszką, d-limonenem, czosnkiem, brokułami, shitake, maitake i wszystkim naraz? Czy w to wierzysz, czy raczej wątpisz? Teraz każdy widzi, że Nergal nie dość, że nadal ryczy ze sceny, to właśnie otworzył Barber Shop, a raczej brodziarnię z golarnią i ma się na gałkę całkiem spoko.

Dobra, a więc wątpisz. Ja też wątpię, ale nie wylewajmy może dziecka z kąpielą.

Są fatalne choróbska, owszem. Ba, są takie, na których rozwój nie mamy za bardzo wpływu. Jednak większość moich postów dotyczy chorób zwykłych, tak zwanych cywilizacyjnych, które w wielkim procencie można byłoby po prostu ominąć, gdyby odpowiednio się do tego zabrać.

Kampanie państwowe polegają na tym, żeby stworzyć plan jak najlepszego wykrywania raka we wczesnym stadium, a w tym czasie naukowcy gorączkowo pracują nad lekiem, który wyleczyłby zaawansowane stadium choroby. Tymczasem jest to faktycznie bierne i nienaturalne podejście, żeby czekać na oznaki raka, a następnie udać się na operację i po leczenie farmakologiczne. To jest jakiś horror.

Mammografia jest w końcu dobra, czy nie dobra?

Bowiem nawet źdźbło prewencji jest lepsze od całych łanów leczenia

Zapobieganie powinno być najważniejszym narzędziem w walce z każdą chorobą. I raczej o tym jest ten blog. O zajebistym zapobieganiu złu. To może wydać się komuś nie do zniesienia, ale powtórzę kolejny raz, że zdrowy układ immunologiczny jest w stanie ustrzec nas od wielu chorób, w tym nowotworów.

4 na to sposoby:

1. Około 60% raków jest ściśle powiązanych z naszym żywieniem

W związku z czym możemy uznać, że szama jest jednym z najważniejszych czynników w schemacie walki z nowotworami. Oznacza to w dużym stopniu dietę organiczną składający się głównie z produktów o dużej gęstości odżywczej, czyli owoców i warzyw, a także namoczone orzechy, nasiona, ziarna. Bez glutenu. Produkty zwierzęce powinny zostać ograniczone, a także unikać należy przypiekania, zwęglania, smażenia.

2. Poza tym, należy pamiętać, aby bardzo skupić się na następujących składnikach odżywczych:

Uwaga:

Podaję za Derek Henry, światowej sławy specjalistą od naturalnego zdrowia, którego już wielokrotnie przedstawiałam. Niestety Derek dopuszcza jadłospis wszystkożercy, bo może sam nim jest, albo tylko cechuje Derka obiektywizm. Jednak powiedzmy sobie szczerze, że terapia Gersona również zawiera wyciąg z wątroby zwierzęcia.

Koks:

Beta-karoten (marchew, słodkie ziemniaki, szpinak i większość zielonych liściastych warzyw)
Witamina B6 (banany, liściaste, zielone warzywa, marchew, jabłka, słodkie ziemniaki i podroby)
Witamina C ( camu camu, aronia, papryka, kapusta, owoce cytrusowe)
Witamina D (światło słoneczne, fermentowany olej z wątroby dorsza)
Witamina E (ciemnozielone warzywa, migdały, jajka, awokado, wątroba)
Kwas foliowy (buraki, kapusta, ciemne warzywa liściaste, algi, jajka, owoce cytrusowe)
Selen (orzechy brazylijskie, owoce morza, nasiona słonecznika, wołowina, kurczak, pieczarki)
Magnez (pestki dyni, kakao, orzechy brazylijskie, nasiona sezamu, migdały)
Cynk (ciemne zielone warzywa, orzechy i nasiona, ryby, fasola, ryż, awokado, kakao)
Koenzym Q10 (ryby, olej z pestek winogron, sezam, pistacje, orzechy włoskie, szpinak)

Należy też, jeść czosnek, brokuły i inne warzywa z rodziny krzyżowych, olej lniany, konopie, kiszoną kapustę, jagody, przyprawy i czystą wodę. W przypadku wszystkich produktów spożywczych im wyższa zawartość przeciwutleniaczy tym lepiej.

3. Unikać toksyn należy i zmniejszyć narażenie na pola elektromagnetyczne

Konieczne jest przebywać z dala od rakotwórczych substancji chemicznych i zanieczyszczeń znajdujących się w tradycyjnych produktach używanych w domach i ogrodach.

W tym zwrócić baczną uwagę należy na przedmioty higieny osobistej, wodę, przechowywanie żywności, maszyny przemysłowe, lekarstwa i amalgamat rtęci w plombach.

Gdy nie zadbasz o powyższe elementy w pewnym momencie Twój układ odpornościowy może się cholernie zestresować, aż w końcu komórki zostaną uszkodzone, a nawet zmutowane do nowotworowych.
Zmniejszyć narażenie na pola elektromagnetyczne

No z tym jest jeszcze trudniej, ale trzeba mieć to na uwadze.

Można kupić, albo wypożyczyć miernik Gaussa, zwłaszcza przed przeprowadzką do nowego mieszkania, domu, czy biura i po prostu rzecz zmierzyć. Niestety komputery, telefony, koce elektryczne, to wszystko promieniuje. Gdy nie możesz się przed tym uchronić, zacznij się uziemiać.


4. No i stres

Staraj się go za wszelką cenę rozładowywać. Biegaj, ćwicz, oddychaj, medytuj, cokolwiek rób, co przyniesie Ci psychiczną ulgę. Byle nie były to używki, ma się rozumieć.

Autor: Pepsi Eliot

Źródło: pepsieliot.com

Cholina - Wpływ jajek na zapach ciała – Kpiłem już z producentów jajek, którzy próbowali promować swój produkt jako mający pozytywny wpływ na wzrok, ze względu na zawartą w jajkach luteinę, nie wspominając jednak, że w łyżce szpinaku znajdziemy tyle luteiny ile w 9 jajkach (obejrzyjcie Industry Blind Spot). Powodem, dla którego spotkacie się z tymi informacjami jedynie na stronach internetowych i w programach telewizyjnych, a nie znajdziecie ich na opakowaniach jajek jest to, iż istnieją przepisy prawne zakazujące fałszywych czy też mylących twierdzeń w reklamach. Przemysł nie może więc reklamować się luteiną, ze względu na jej minimalną zawartość w jajkach.
 
To samo dotyczy twierdzenia, iż jajka są źródłem kwasów omega 3, żelaza czy kwasu foliowego. Z tego powodu USDA Agriculture Marketing Service zasugerował, aby przemysł reklamował zawartą w jajkach cholinę, która jest jedną z dwóch składników odżywczych rzeczywiście w jajkach występujących - drugą jest cholesterol. Tak więc zmieniono taktykę, a priorytetem American Egg Board stało się przedstawienie choliny jako niecierpiącego zwłoki problemu, do którego jajka byłyby rozwiązaniem. Rozesłano listy do lekarzy, w których zwracano uwagę na niedobór choliny, jako poważne zagrożenie dla zdrowia publicznego. O wysokiej zawartości cholesterolu w jajkach nikt jednak nie wspominał.
 
W rzeczywistości ludzie spożywają dwukrotnie więcej choliny niż ich dzienne zapotrzebowanie, a zbyt dużo choliny, a nie jej niedobór, jest rzeczywistym problemem. Zbyt duża ilość choliny w organizmie powoduje, iż ciało zaczyna wydzielać rybi odór. Miliony Amerykanów cierpią na defekt genetyczny, który powoduje wydzielanie rybiego odoru i pomocna może tu być dieta uboga w cholinę, jako że cholina przetwarzana jest w naszym organizmie w trimetyloaminę (TMA). Osoby cierpiące na to zaburzenie często przechodzą na weganizm, ponieważ zmniejszenie spożywania produktów zwierzęcych zmniejsza produkcję TMA, a co za tym idzie wydzielanie rybiego odoru. Pozostałe 99% społeczeństwa przekształca cholinę w tlenek trimetyloaminy, który jest 100 razy mniej śmierdzący. Jednak twierdzenie, że dla tych 99% osób cholina jest bezpieczna jest błędne.
 
Badacze z Kliniki w Cleveland odkryli, iż przyswajana z pożywienia cholina jest powodem gromadzenia się blaszki w ludzkich arteriach. To z kolei zwiększa ryzyko chorób serca, udaru i śmierci. W których produktach spożywczych cholina występuje? Przede wszystkim w jajkach, mleku, wątróbce, czerwonym mięsie, drobiu i rybach.
 
Dobrą wiadomością jest, iż może to oznaczać zupełnie nowe podejście do zapobiegania czy leczenia chorób serca - poprzez limitowanie spożywania choliny, co z kolei prowadziłoby do przejścia na dietę roślinną.
 
Cholina może być jedną z przyczyn, dla których osoby na diecie Atkinsa mają zwiększone ryzyko zachorowania na choroby serca, natomiast Ci na diecie dr Ornisha (roślinnej) wręcz przeciwnie. Nowe badania dodają cholinę do listy produktów spożywczych, które zwiększają ryzyko chorób serca, a jajka są w tym wypadku dwukrotnie szkodliwe - zawierają nie tylko cholinę, ale również cholesterol.

Cholina - Wpływ jajek na zapach ciała

Kpiłem już z producentów jajek, którzy próbowali promować swój produkt jako mający pozytywny wpływ na wzrok, ze względu na zawartą w jajkach luteinę, nie wspominając jednak, że w łyżce szpinaku znajdziemy tyle luteiny ile w 9 jajkach (obejrzyjcie Industry Blind Spot). Powodem, dla którego spotkacie się z tymi informacjami jedynie na stronach internetowych i w programach telewizyjnych, a nie znajdziecie ich na opakowaniach jajek jest to, iż istnieją przepisy prawne zakazujące fałszywych czy też mylących twierdzeń w reklamach. Przemysł nie może więc reklamować się luteiną, ze względu na jej minimalną zawartość w jajkach.

To samo dotyczy twierdzenia, iż jajka są źródłem kwasów omega 3, żelaza czy kwasu foliowego. Z tego powodu USDA Agriculture Marketing Service zasugerował, aby przemysł reklamował zawartą w jajkach cholinę, która jest jedną z dwóch składników odżywczych rzeczywiście w jajkach występujących - drugą jest cholesterol. Tak więc zmieniono taktykę, a priorytetem American Egg Board stało się przedstawienie choliny jako niecierpiącego zwłoki problemu, do którego jajka byłyby rozwiązaniem. Rozesłano listy do lekarzy, w których zwracano uwagę na niedobór choliny, jako poważne zagrożenie dla zdrowia publicznego. O wysokiej zawartości cholesterolu w jajkach nikt jednak nie wspominał.

W rzeczywistości ludzie spożywają dwukrotnie więcej choliny niż ich dzienne zapotrzebowanie, a zbyt dużo choliny, a nie jej niedobór, jest rzeczywistym problemem. Zbyt duża ilość choliny w organizmie powoduje, iż ciało zaczyna wydzielać rybi odór. Miliony Amerykanów cierpią na defekt genetyczny, który powoduje wydzielanie rybiego odoru i pomocna może tu być dieta uboga w cholinę, jako że cholina przetwarzana jest w naszym organizmie w trimetyloaminę (TMA). Osoby cierpiące na to zaburzenie często przechodzą na weganizm, ponieważ zmniejszenie spożywania produktów zwierzęcych zmniejsza produkcję TMA, a co za tym idzie wydzielanie rybiego odoru. Pozostałe 99% społeczeństwa przekształca cholinę w tlenek trimetyloaminy, który jest 100 razy mniej śmierdzący. Jednak twierdzenie, że dla tych 99% osób cholina jest bezpieczna jest błędne.

Badacze z Kliniki w Cleveland odkryli, iż przyswajana z pożywienia cholina jest powodem gromadzenia się blaszki w ludzkich arteriach. To z kolei zwiększa ryzyko chorób serca, udaru i śmierci. W których produktach spożywczych cholina występuje? Przede wszystkim w jajkach, mleku, wątróbce, czerwonym mięsie, drobiu i rybach.

Dobrą wiadomością jest, iż może to oznaczać zupełnie nowe podejście do zapobiegania czy leczenia chorób serca - poprzez limitowanie spożywania choliny, co z kolei prowadziłoby do przejścia na dietę roślinną.

Cholina może być jedną z przyczyn, dla których osoby na diecie Atkinsa mają zwiększone ryzyko zachorowania na choroby serca, natomiast Ci na diecie dr Ornisha (roślinnej) wręcz przeciwnie. Nowe badania dodają cholinę do listy produktów spożywczych, które zwiększają ryzyko chorób serca, a jajka są w tym wypadku dwukrotnie szkodliwe - zawierają nie tylko cholinę, ale również cholesterol.

Źródło: http:weganizm.com
Nawet Panda wie, że jedzenie mięsa to kwestia wyboru, a nie biologii. – Ulubionym pożywieniem pandy jest bambus. Od listopada do marca je wyłącznie liście i młode łodygi, od kwietnia do czerwca zjada także starsze łodygi, natomiast od lipca do października prawie wyłącznie liście. Panda zjada codziennie ogromne ilości tej rośliny. Po posiłkach pandy zostawiają ślady w postaci kupek wiórów. Lecz bambus nie jest jedynym pożywieniem pandy. Zjada ona także inne rośliny trawiaste, a czasami nawet ryby, gryzonie, jajka, miód lub szczekuszki. Panda wielka jest bowiem zwierzęciem mięsożernym, jednak "przestawiła się" na całkowicie roślinną dietę. Jej układ pokarmowy nie jest jednak tak dobrze przystosowany do wegetariańskiej diety, panda trawi bowiem jedynie 17% zjadanego bambusa (zwierzęta roślinożerne trawią 80% zjadanego jedzenia). Dlatego też panda poświęca 16 godzin dziennie na zdobywanie pożywienia.

Nawet Panda wie, że jedzenie mięsa to kwestia wyboru, a nie biologii.

Ulubionym pożywieniem pandy jest bambus. Od listopada do marca je wyłącznie liście i młode łodygi, od kwietnia do czerwca zjada także starsze łodygi, natomiast od lipca do października prawie wyłącznie liście. Panda zjada codziennie ogromne ilości tej rośliny. Po posiłkach pandy zostawiają ślady w postaci kupek wiórów. Lecz bambus nie jest jedynym pożywieniem pandy. Zjada ona także inne rośliny trawiaste, a czasami nawet ryby, gryzonie, jajka, miód lub szczekuszki. Panda wielka jest bowiem zwierzęciem mięsożernym, jednak "przestawiła się" na całkowicie roślinną dietę. Jej układ pokarmowy nie jest jednak tak dobrze przystosowany do wegetariańskiej diety, panda trawi bowiem jedynie 17% zjadanego bambusa (zwierzęta roślinożerne trawią 80% zjadanego jedzenia). Dlatego też panda poświęca 16 godzin dziennie na zdobywanie pożywienia.

Źródło:

faktopedia.pl

Wielkanoc ;) – To jest Ishtar: jak również "Easter" (ang. Wielkanoc)

Wielkanoc była początkowo świętem Ishtar, Asyryjskiej i Babilońskiej bogini płodności i seksu. Jej symbole (takie jak jajko i zając) były i nadal są symbolami płodności i seksu (naprawdę sądziliście, że jajka i zające mają coś wspólnego ze Zmartwychwstaniem?) Po tym jak Konstantyn ( I Wielki) schrystianizował Cesarstwo (Rzymskie), Wielkanoc została przeinaczona tak, by reprezentowała Jezusa. Ale Wielkanoc (Easter, czyli jak wymawiacie Ishtar) wywodzi się, i tak naprawdę chodzi w niej o tylko jedno- czczenie płodności i seksu.

Wielkanoc ;)

To jest Ishtar: jak również "Easter" (ang. Wielkanoc)

Wielkanoc była początkowo świętem Ishtar, Asyryjskiej i Babilońskiej bogini płodności i seksu. Jej symbole (takie jak jajko i zając) były i nadal są symbolami płodności i seksu (naprawdę sądziliście, że jajka i zające mają coś wspólnego ze Zmartwychwstaniem?) Po tym jak Konstantyn ( I Wielki) schrystianizował Cesarstwo (Rzymskie), Wielkanoc została przeinaczona tak, by reprezentowała Jezusa. Ale Wielkanoc (Easter, czyli jak wymawiacie Ishtar) wywodzi się, i tak naprawdę chodzi w niej o tylko jedno- czczenie płodności i seksu.