Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation

Szukaj


 

Znalazłem 13 takich materiałów

Gdyby nazwy znanych produktów mówiły o ich kalorycznej zawartości

3184914655658671955060766.jpeg

Oto jak wyglądałyby opakowania produktów znanych marek, gdyby ich właściciele chcieli powiedzieć swoim klientom o kalorycznej zawartości swoich towarów.

Czytaj dalej →


Nadwaga wynika z niedożywienia!

1449569387_by_successus_500.jpg?1449569387

Jedzenie to nie to samo co odżywianie. Dostarczanie jedzenia do organizmu to nie to samo co dostarczanie pożywienia. Jedzenie zapełnia żołądek ale nie ma substancji odżywczych jakie są potrzebne organizmowi.

A ponieważ w bezwartościowym jedzeniu jest mało pożywnych substancji to organizm domaga się więcej i czujesz głód pomimo tego, że niedawno pojadłeś do syta. Z pośród masy jaką wkładasz do ust, i która trafia do żołądka, organizm wybiera to co mu potrzebne, resztę stara się wydalić lub zmagazynować (np. w postaci tłuszczu).

Czytaj dalej →


Czy weganizm jest drogi?

Jednym z głównych argumentów przeciw weganizmowi (zaraz obok niedoboru białka) jest jego… cena. Podobno weganizm jest drogi. Znacznie droższy od diety tradycyjnej bogatej w produkty odzwierzęce. Przyjrzyjmy się bliżej kilku obiegowym mitom na ten temat.

Czytaj dalej →


Weganie, którzy nienawidzą wegan

Czasem rozmawiając z wszystkożernym znajomymi, przedstawiam im teorię, że nikt tak nienawidzi wegan, jak inni weganie. Skąd ten wymysł? Cynizm? Hiperbola? Z internetów.

Czytaj dalej →


Dieta- niski indeks glikemiczny

Motto diety brzmi: „Jedz, ile chcesz, byle mądrze – patrz na indeks glikemiczny, a nie na kalorie.” Dwoimy się i troimy, by tylko nie przekroczyć dziennej porcji kalorii. Może nie tędy droga?

Czytaj dalej →


Olej kokosowy na odchudzanie i nie tylko.

Olej kokosowy jest korzystny dla każdego- zarówno dla diabetyków, jak i dla osób borykających się z otyłością. Pomaga wydzielaniu insuliny i uwrażliwieniu na nią komórek, dzięki czemu odwraca skutki insulinooporności. Olej kokosowy poza zaspokojeniem głodu- przyspiesza metabolizm i pomaga w wykorzystaniu cukru. Wszystkie te czynniki powodują, że jest on najlepszym wyborem dla tych, którzy martwią się o swoją wagę.

Czytaj dalej →


CHLEB – Chleb to atrybut naszej codzienności.

To zdjęcie nie jest przypadkowe, bo reprezentuje nasze ‘żywieniowe kapcie’. Po przebudzeniu – chleb na śniadanie, po powrocie do domu – chleb do zupy, wieczorem przed TV – chleb na kolację, na urlopie – chleb, a na nudę – chleb... i tak na okrągło.

Wielu z nas bez chleba nie wyobraża sobie życia. Jest czymś wpisanym w rutynę dnia powszedniego.
A ja powiem tak: właśnie dlatego, że nie wyobrażasz sobie bez niego życia, spróbuj pożyć trochę bez niego.

Zauważyłam, że rezygnując z chleba udoskonalamy naszą dietę - bo jak zjeść mielonkę skoro nie na chlebie, jak zjeść serek topiony jeśli nie rozsmarowany na kanapce, co posmarować kremem czekoladowym?
To jest tak jak z palaczem - rzucając papierosy, odkrywa smak jedzenia na nowo. Bo bez chleba szynka smakuje jakoś tak sztucznie, wodniście, czekoladowe smarowidło staje się jakąś czekoladopodobną słodką masą, a ser pozbawiony chleba i keczupu gumiastym tworem. Rezygnując z chleba przestajemy te produkty kupować i zaczynamy szukać prawdziwego jedzenia.

W Polsce chleb oprócz tego, że jest mocno zakorzeniony w tradycji kuchni, jest dodatkowo naznaczony chrześcijańską symboliką. Dla osoby wierzącej rezygnacja z chleba często jest pewnym problemem natury psychologicznej. Pamiętajmy jednak, że chleb, którym dzielono się w starożytności, a nawet chleb jaki pamięta mój dziadek, miał całkiem inny skład. Zakwas, niezmodyfikowane, pierwotne odmiany zbóż, brak pestycydów, herbicydów i innych środków ochrony roślin sprawiało, że pieczywo jeszcze kilkadziesiąt lat temu było zupełnie inne.

Jest wiele powodów, dla których nie chodzę w chlebowych kapciach. Obraziłam się na pieczywo (a ściślej mówiąc na pszenicę i gluten) - za moją egzemę, za niestrawność, za problemy z wchłanianiem, za puste kalorie, za moje uzależnienie. Jeszcze kilka lat temu śniadanie bez pieczywa było chyba najbardziej frustrującą rzeczą. Stałam przed lodówką i wolałam nic nie zjeść niż zjeść posiłek bez pieczywa.

Emocje wynikające z mojego chlebowego uzależnienia brały górę, dlatego postanowiłam podjeść zdroworozsądkowo. Porównałam typowe śniadanie oparte na pieczywie do mojego aktualnego, typowego śniadania bezchlebowego (bezzbożowego).

1. Typowe’ dietetyczne’ śniadanie chlebowe - kanapki: 2 kromki chleba pełnoziarnistego + serek twarogowy do smarowania + plaster szynki drobiowej + plaster sera + 2 liście sałaty + 2 plastry pomidora.

2. Typowe śniadanie bezzbożowe - omlet: 2 jajka + masło + garść szpinaku + ½ papryki czerwonej + łyżeczka pestek dyni + łyżeczka sera żółtego startego np. parmezanu

Żeby lepiej porównać te dwa posiłki ustawiłam taką samą kaloryczność (ok 240 kcal) i ilość użytych produktów (6).

Abstrahując od wszystkich antyglutenowych argumentów, (o których jeszcze pewnie będę pisać), pieczywo nie reprezentuje w sobie żadnej wartości jakiej nie dałoby się uzupełnić z najprostszego jedzenia, które po 1. jest dużo smaczniejsze, po 2. wpływa na poziom sytości ( = jemy mniej/nie podjadamy).

Przedstawione śniadanie bezchlebowe ma więcej wapnia, żelaza, witaminy B2, D, K, B6, E, B12, folianów, miedzi, fosforu, magnezu, potasu, uzupełnione dzienne zapotrzebowanie na witaminę C i A, więcej cholesterolu (to zaleta – jeśli jeszcze ktoś miałby wątpliwości). Ilość cynku niemal identyczna.
Druga ważna rzecz: czego to śniadanie NIE zawiera lub zawiera dużo mniej niż to ‘chlebowe’: antyodżywczych składników (lektyn, inhibitorów enzymów), kwasu fitynowego, błonnika nierozpuszczalnego - powodując tym samym jeszcze lepsze wchłanianie wyżej wymienionych składników.

Nie jestem całkowicie ‘bezchlebowa’. Raz na jakiś czas kupuję ciabattę i z rozkoszą zjadam całą, maczając w szklance oliwy (za co notabene płacę zaostrzeniem AZS). Jeśli zdrowie dopisuje raz na jakiś czas można uwzględnić w diecie pieczywo, ale warto zrobić sobie od niego urlop – docenić inne smaki nieprzetworzonego jedzenia. A jeśli już kupować chleb to taki na zakwasie, z mniej zmodyfikowanych odmian zbóż (orkisz, żyto leśne) lub upiec go samemu np. z mąki gryczanej, jaglanej lub z samych ziaren.

 Aleksandra Panasiuk, Dietetyk

CHLEB

Chleb to atrybut naszej codzienności.

To zdjęcie nie jest przypadkowe, bo reprezentuje nasze ‘żywieniowe kapcie’. Po przebudzeniu – chleb na śniadanie, po powrocie do domu – chleb do zupy, wieczorem przed TV – chleb na kolację, na urlopie – chleb, a na nudę – chleb... i tak na okrągło.

Wielu z nas bez chleba nie wyobraża sobie życia. Jest czymś wpisanym w rutynę dnia powszedniego.
A ja powiem tak: właśnie dlatego, że nie wyobrażasz sobie bez niego życia, spróbuj pożyć trochę bez niego.

Zauważyłam, że rezygnując z chleba udoskonalamy naszą dietę - bo jak zjeść mielonkę skoro nie na chlebie, jak zjeść serek topiony jeśli nie rozsmarowany na kanapce, co posmarować kremem czekoladowym?
To jest tak jak z palaczem - rzucając papierosy, odkrywa smak jedzenia na nowo. Bo bez chleba szynka smakuje jakoś tak sztucznie, wodniście, czekoladowe smarowidło staje się jakąś czekoladopodobną słodką masą, a ser pozbawiony chleba i keczupu gumiastym tworem. Rezygnując z chleba przestajemy te produkty kupować i zaczynamy szukać prawdziwego jedzenia.

W Polsce chleb oprócz tego, że jest mocno zakorzeniony w tradycji kuchni, jest dodatkowo naznaczony chrześcijańską symboliką. Dla osoby wierzącej rezygnacja z chleba często jest pewnym problemem natury psychologicznej. Pamiętajmy jednak, że chleb, którym dzielono się w starożytności, a nawet chleb jaki pamięta mój dziadek, miał całkiem inny skład. Zakwas, niezmodyfikowane, pierwotne odmiany zbóż, brak pestycydów, herbicydów i innych środków ochrony roślin sprawiało, że pieczywo jeszcze kilkadziesiąt lat temu było zupełnie inne.

Jest wiele powodów, dla których nie chodzę w chlebowych kapciach. Obraziłam się na pieczywo (a ściślej mówiąc na pszenicę i gluten) - za moją egzemę, za niestrawność, za problemy z wchłanianiem, za puste kalorie, za moje uzależnienie. Jeszcze kilka lat temu śniadanie bez pieczywa było chyba najbardziej frustrującą rzeczą. Stałam przed lodówką i wolałam nic nie zjeść niż zjeść posiłek bez pieczywa.

Emocje wynikające z mojego chlebowego uzależnienia brały górę, dlatego postanowiłam podjeść zdroworozsądkowo. Porównałam typowe śniadanie oparte na pieczywie do mojego aktualnego, typowego śniadania bezchlebowego (bezzbożowego).

1. Typowe’ dietetyczne’ śniadanie chlebowe - kanapki: 2 kromki chleba pełnoziarnistego + serek twarogowy do smarowania + plaster szynki drobiowej + plaster sera + 2 liście sałaty + 2 plastry pomidora.

2. Typowe śniadanie bezzbożowe - omlet: 2 jajka + masło + garść szpinaku + ½ papryki czerwonej + łyżeczka pestek dyni + łyżeczka sera żółtego startego np. parmezanu

Żeby lepiej porównać te dwa posiłki ustawiłam taką samą kaloryczność (ok 240 kcal) i ilość użytych produktów (6).

Abstrahując od wszystkich antyglutenowych argumentów, (o których jeszcze pewnie będę pisać), pieczywo nie reprezentuje w sobie żadnej wartości jakiej nie dałoby się uzupełnić z najprostszego jedzenia, które po 1. jest dużo smaczniejsze, po 2. wpływa na poziom sytości ( = jemy mniej/nie podjadamy).

Przedstawione śniadanie bezchlebowe ma więcej wapnia, żelaza, witaminy B2, D, K, B6, E, B12, folianów, miedzi, fosforu, magnezu, potasu, uzupełnione dzienne zapotrzebowanie na witaminę C i A, więcej cholesterolu (to zaleta – jeśli jeszcze ktoś miałby wątpliwości). Ilość cynku niemal identyczna.
Druga ważna rzecz: czego to śniadanie NIE zawiera lub zawiera dużo mniej niż to ‘chlebowe’: antyodżywczych składników (lektyn, inhibitorów enzymów), kwasu fitynowego, błonnika nierozpuszczalnego - powodując tym samym jeszcze lepsze wchłanianie wyżej wymienionych składników.

Nie jestem całkowicie ‘bezchlebowa’. Raz na jakiś czas kupuję ciabattę i z rozkoszą zjadam całą, maczając w szklance oliwy (za co notabene płacę zaostrzeniem AZS). Jeśli zdrowie dopisuje raz na jakiś czas można uwzględnić w diecie pieczywo, ale warto zrobić sobie od niego urlop – docenić inne smaki nieprzetworzonego jedzenia. A jeśli już kupować chleb to taki na zakwasie, z mniej zmodyfikowanych odmian zbóż (orkisz, żyto leśne) lub upiec go samemu np. z mąki gryczanej, jaglanej lub z samych ziaren.

Aleksandra Panasiuk, Dietetyk

Awokado – AWOKADO - drzewo z jądrami

Nazywane jest czasem owocem alfabetu, ponieważ zawiera w sobie prawie wszystkie rodzaje witamin: A, C, E, K i witaminy z grupy B6. Dzięki temu możesz mieć pewność, że dostarczasz sobie pełną dawkę wartości odżywczych, jaką powinien mieć zapewnioną Twój organizm każdego dnia.
Mimo wysokiej kaloryczności zalecamy jedzenie tego owocu, ponieważ po pierwsze są to w pełni odżywcze kalorie, a po drugie badania wykazały, że w nim znajduje się 54% włókien, które przyczyniają się do bardzo szybkiego spalania tłuszczu.
Ponadto w awokado możesz znaleźć ryboflawinę, niacynę, kwas foliowy i pantotenowy oraz dużo potasu.
To naprawdę super owoc.

Awokado

AWOKADO - drzewo z jądrami

Nazywane jest czasem owocem alfabetu, ponieważ zawiera w sobie prawie wszystkie rodzaje witamin: A, C, E, K i witaminy z grupy B6. Dzięki temu możesz mieć pewność, że dostarczasz sobie pełną dawkę wartości odżywczych, jaką powinien mieć zapewnioną Twój organizm każdego dnia.
Mimo wysokiej kaloryczności zalecamy jedzenie tego owocu, ponieważ po pierwsze są to w pełni odżywcze kalorie, a po drugie badania wykazały, że w nim znajduje się 54% włókien, które przyczyniają się do bardzo szybkiego spalania tłuszczu.
Ponadto w awokado możesz znaleźć ryboflawinę, niacynę, kwas foliowy i pantotenowy oraz dużo potasu.
To naprawdę super owoc.

Zdrowie odżywianie – Wraz z przemianami ustrojowymi, przebojem wkroczyły na nasz rynek międzynarodowe korporacje gastronomiczne. Oferują one stosunkowo niedrogie, urozmaicone i szybkie posiłki, napoje i desery, kusząc rodaków rozlicznymi promocjami. W sklepikach szkolnych królują batoniki, chipsy i słodkie gazowane napoje. Jak to wszystko się ma do zdrowego odżywiania? 
Zapotrzebowanie

Dorosły człowiek potrzebuje przeciętnie 2000 - 2500 kcal dziennie, w zależności od trybu życia i pracy. Energia powinna pochodzić ze wszystkich szczebli piramidy żywieniowej, a więc z produktów różnego pochodzenia. Jej dostarczanie musi być rozłożone racjonalnie w ciągu dnia. Najwięcej energii organizm potrzebuje rano, po długim nocnym spoczynku, natomiast najmniej - wieczorem. W trzech prawidłowo zestawionych posiłkach znajduje się białko, węglowodany i tłuszcze w odpowiednich proporcjach. 
Wielu rodziców nie przyrządza dzieciom drugich śniadań do szkoły. Wygodniej jest im dać kilka złotych. Sami dorośli też wolą jadać „na mieście” podczas przerwy w pracy. Jednak na efekty nie trzeba długo czekać. Już dziś coraz więcej rodaków ma nadwagę i kłopoty gastryczne, wynikające ze złego odżywiania się.
Na przerwie

W szkolnych sklepikach można kupić batonik, colę i chipsy, niekiedy drożdżówkę. A więc niemal wyłącznie cukier i tłuszcz z dodatkiem wody. Do tego tłuszcz, użyty do wypieku bądź produkcji batoników to przeważnie tani, utwardzony tłuszcz roślinny. A kalorie? Drożdżówka ma ich około 320 kcal, batonik podobnie, kaloryczność chipsów porównywana jest natomiast z frytkami. Dając dziecku pieniądze zamiast posiłku do szkoły, fundujemy mu powolną otyłość i wszystkie jej konsekwencje. 
"Szybki obiad"

Policzmy: w popularnej sieci fast-food, podwójny hamburger z sosem na bazie majonezu to około 650 kcal. Do tego średnia porcja frytek - około 350 kcal, średni napój gazowany - 100 kcal, lody (100g) - około 130 kcal. Spożyliśmy właśnie 1230 kilokalorii w ciągu kilkunastu minut! Żeby spalić tak potężną porcję energii, trzeba zafundować sobie 10-godzinny dynamiczny marsz. Kto chętny? 
Co jeść?

Pieczywo pełnoziarniste, naturalne masło, jajko na miękko, twaróg półtłusty - to najlepszy zestaw śniadaniowy. Jest też tzw. gęsty żywieniowo. Oznacza to, że dostarcza organizmowi wszystkich niezbędnych składników odżywczych przy stosunkowo niewielkiej kaloryczności posiłku. Na obiad kawałek chudego mięsa, duszonego lub pieczonego bez tłuszczu i warzywa - gotowane lub surowe. Na kolację lekka sałatka z jogurtem zamiast majonezu. I dwa litry płynów dziennie. Bez cukru! Między posiłkami zjedzmy jabłko lub pomarańczę. A fast-foody omijajmy z daleka.

Zdrowie odżywianie

Wraz z przemianami ustrojowymi, przebojem wkroczyły na nasz rynek międzynarodowe korporacje gastronomiczne. Oferują one stosunkowo niedrogie, urozmaicone i szybkie posiłki, napoje i desery, kusząc rodaków rozlicznymi promocjami. W sklepikach szkolnych królują batoniki, chipsy i słodkie gazowane napoje. Jak to wszystko się ma do zdrowego odżywiania?
Zapotrzebowanie

Dorosły człowiek potrzebuje przeciętnie 2000 - 2500 kcal dziennie, w zależności od trybu życia i pracy. Energia powinna pochodzić ze wszystkich szczebli piramidy żywieniowej, a więc z produktów różnego pochodzenia. Jej dostarczanie musi być rozłożone racjonalnie w ciągu dnia. Najwięcej energii organizm potrzebuje rano, po długim nocnym spoczynku, natomiast najmniej - wieczorem. W trzech prawidłowo zestawionych posiłkach znajduje się białko, węglowodany i tłuszcze w odpowiednich proporcjach.
Wielu rodziców nie przyrządza dzieciom drugich śniadań do szkoły. Wygodniej jest im dać kilka złotych. Sami dorośli też wolą jadać „na mieście” podczas przerwy w pracy. Jednak na efekty nie trzeba długo czekać. Już dziś coraz więcej rodaków ma nadwagę i kłopoty gastryczne, wynikające ze złego odżywiania się.
Na przerwie

W szkolnych sklepikach można kupić batonik, colę i chipsy, niekiedy drożdżówkę. A więc niemal wyłącznie cukier i tłuszcz z dodatkiem wody. Do tego tłuszcz, użyty do wypieku bądź produkcji batoników to przeważnie tani, utwardzony tłuszcz roślinny. A kalorie? Drożdżówka ma ich około 320 kcal, batonik podobnie, kaloryczność chipsów porównywana jest natomiast z frytkami. Dając dziecku pieniądze zamiast posiłku do szkoły, fundujemy mu powolną otyłość i wszystkie jej konsekwencje.
"Szybki obiad"

Policzmy: w popularnej sieci fast-food, podwójny hamburger z sosem na bazie majonezu to około 650 kcal. Do tego średnia porcja frytek - około 350 kcal, średni napój gazowany - 100 kcal, lody (100g) - około 130 kcal. Spożyliśmy właśnie 1230 kilokalorii w ciągu kilkunastu minut! Żeby spalić tak potężną porcję energii, trzeba zafundować sobie 10-godzinny dynamiczny marsz. Kto chętny?
Co jeść?

Pieczywo pełnoziarniste, naturalne masło, jajko na miękko, twaróg półtłusty - to najlepszy zestaw śniadaniowy. Jest też tzw. gęsty żywieniowo. Oznacza to, że dostarcza organizmowi wszystkich niezbędnych składników odżywczych przy stosunkowo niewielkiej kaloryczności posiłku. Na obiad kawałek chudego mięsa, duszonego lub pieczonego bez tłuszczu i warzywa - gotowane lub surowe. Na kolację lekka sałatka z jogurtem zamiast majonezu. I dwa litry płynów dziennie. Bez cukru! Między posiłkami zjedzmy jabłko lub pomarańczę. A fast-foody omijajmy z daleka.

Budowanie masy mięśniowej na diecie wegańskiej

Jedz mało, ale często – jem 6 do 8 razy dziennie (co przekłada się na jedzenie co 2-4 godziny). To ważne, żeby regularnie dostarczać organizmowi składniki odżywcze (białko, kalorie, zdrowe tłuszcze, węglowodany), tak żeby mieć dodatni bilans azotowy (różnica między całkowitym azotem spożytym, a całkowitym azotem wydalonym z organizmu w kale, moczu i pocie; ujemny bilans charakteryzuje osoby chore na zaawansowanego raka, będące po operacjach, mające niedobór wysokiej jakości białka). Dzięki temu nie tylko twój metabolizm przyśpieszy oraz zwiększy się zdolność spalania tłuszczu, ale także będziesz miał wszystkie składniki odżywcze potrzebne do wzrostu mięśni i regeneracji – będziesz więc w stanie ćwiczyć z większą mocą następnym razem.

Zadbaj o białko – dążę do 1-1.5 grama białka na każdy funt [funt równa się około 0,4 kilograma - przypis.red] mojego ciała [zazwyczaj poleca się 2-2,5 g. na kilogram masy ciała - przypis red.] Na przykład, poza sezonem zazwyczaj ważę pomiędzy 180 a 185 funtów. Ostatnim razem było to 180 funtów, co przekłada się na 180 gram protein na dzień. To oczywiście rozkłada się na 6 posiłków, czyli średnio 30g białka na posiłek.

Węglowodany są kluczowe dla przyrostu mięśni – jeśli chodzi o węglowodany, to jadam głównie organiczne, pełnoziarniste chleby, które dostarczają mnóstwo błonnika i węglowodanów o niskim indeksie glikemicznym utrzymujące cukry we krwi na jednym poziomie. Kiedy jestem w fazie budowania masy mięśniowej, jadam 2 do 3 gramów węglowodanów na każdy funt ciała – wychodzi od 360 do 540 gramów na dzień.

Jedz odpowiednią ilość kalorii – to największy problem dla większości osób, które chcą przybrać na masie i może być wyjątkowo podchwytliwy dla wegan. Powodem nie jest brak posiłków, ale fakt, że dieta wegańska obfituje w błonnik i zawiera stosunkowo niewiele kalorii dzięki ogromnej ilości warzyw i owoców. To bardzo ważne, żeby spożywać 15 do 20 kalorii na każdy funt masy ciała. Zacznij od mniejszej ilości i zwiększaj ją sukcesywnie, biorąc pod uwagę swój progres. Jeśli wszystko idzie zgodnie z planem i twoje ciało zaczyna nabierać mięśni z minimalną ilością tłuszczu, zostań przy tej ilości lub nawet delikatnie ją zwiększ.

Tłuszcze powinny stanowić około 30% wszystkich kalorii – pozytywnym aspektem diety wegańskiej jest to, że spożywane tłuszcze pochodzą ze zdrowych źródeł –orzechy, pestki, ziarna.

Fragment tekstu stąd:
http://veganworkout.org.pl/budowanie-masy-miesniowej-na-diecie-weganskiej-cz-2-dieta/

Mięśniak z filmiku to Fran Medrano -weganin uprawiający kalistenikę