Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation

Szukaj


 

Znalazłem 18 takich materiałów

A gdyby tak wszystkie dragi były legalne?

Narkotyki to zło i nie powinny być legalne - powtarzamy niczym mantrę. Tu najczęściej wyciągamy najcięższy z argumentów - „no bo przecież dzieci trzeba chronić!”. Spokojnie – niezależnie od tego, czy dragi będą legalne, czy też nie, nasze dorastające latorośle i tak będą miały do narkotyków dostęp.

Czytaj dalej →


84% Brytyjczyków uważa, że wojna z narkotykami nie ma sensu – Niedawny artykuł w Guardian, podkreśla wyniki kompleksowego badania przeprowadzonego wśród Brytyjczyków, którzy uważają, że wojna z narkotykami nigdy się nie skończy. 84% respondentów uważa, że długotrwała międzynarodowa walka z handlem narkotykami jest porażką i nie ma możliwości aby wygrać z dilerami.

Niektóre statystyki z badań:

    27% uważa, że brytyjskie przepisy nie są liberalne. Wzrost z 18% w 2008r.
    39% uważa, że niektóre narkotyki powinny być zalegalizowane. Wzrost z 27% w 2008r.
    52% popiera inicjatywę legalizacji marihuany, podobnej do tej w Kolorado i Waszyngtonie.
    31% przyznało się do używania nielegalnych substancji, co oznacza wzrost o 4% w ciągu ostatnich sześciu lat.

Pacjenci medycznej marihuany w UK są sfrustrowani, ponieważ nie mają opcji uzyskania leku. Organizacje takie jak Bud Buddies czy Project Storm, niestrudzenie walczą o uchwalenie zmian w polityce, by chorzy na raka mogli nabyć wysokiej jakości olej RSO, jednak kraj nadal rzuca kłody pod nogi pacjentom. Ta sytuacja może się zmienić, kiedy twórcy prawa zaczną czytać badania nad marihuaną, i otworzą umysł.

Na podstawie wyników wszystkich badań, obywatelom należą się zmiany w polityce narkotykowej, i mamy nadzieję, że nie będą musieli czekać zbyt długo. Zmiany nie należą się tylko obywatelom Wielkiej Brytanii, ale ludzie w każdym kraju powinni mieć możliwość leczenia medyczną marihuaną.

84% Brytyjczyków uważa, że wojna z narkotykami nie ma sensu

Niedawny artykuł w Guardian, podkreśla wyniki kompleksowego badania przeprowadzonego wśród Brytyjczyków, którzy uważają, że wojna z narkotykami nigdy się nie skończy. 84% respondentów uważa, że długotrwała międzynarodowa walka z handlem narkotykami jest porażką i nie ma możliwości aby wygrać z dilerami.

Niektóre statystyki z badań:

27% uważa, że brytyjskie przepisy nie są liberalne. Wzrost z 18% w 2008r.
39% uważa, że niektóre narkotyki powinny być zalegalizowane. Wzrost z 27% w 2008r.
52% popiera inicjatywę legalizacji marihuany, podobnej do tej w Kolorado i Waszyngtonie.
31% przyznało się do używania nielegalnych substancji, co oznacza wzrost o 4% w ciągu ostatnich sześciu lat.

Pacjenci medycznej marihuany w UK są sfrustrowani, ponieważ nie mają opcji uzyskania leku. Organizacje takie jak Bud Buddies czy Project Storm, niestrudzenie walczą o uchwalenie zmian w polityce, by chorzy na raka mogli nabyć wysokiej jakości olej RSO, jednak kraj nadal rzuca kłody pod nogi pacjentom. Ta sytuacja może się zmienić, kiedy twórcy prawa zaczną czytać badania nad marihuaną, i otworzą umysł.

Na podstawie wyników wszystkich badań, obywatelom należą się zmiany w polityce narkotykowej, i mamy nadzieję, że nie będą musieli czekać zbyt długo. Zmiany nie należą się tylko obywatelom Wielkiej Brytanii, ale ludzie w każdym kraju powinni mieć możliwość leczenia medyczną marihuaną.

Legalizacja marihuany. – Dziś w Stanach Zjednoczonych wybory do Kongresu a także władz lokalnych. Przy okazji Amerykanie będą odpowiadać na pytania w różnego rodzaju referendach. Kilka z nich dotyczą legalizacji marihuany.

W tej chwili tak zwana rekreacyjna marihuana jest legalna w dwóch stanach - Kolorado i Waszyngton. Wkrótce może być ich pięć bowiem referenda w tej sprawie odbędą się dziś w Oregonie i na Alasce, a także w mieście Waszyngton. Według sondaży w stolicy USA około dwóch trzecich mieszkańców popiera legalizację marihuany. 

- Nigdy nie paliłem marihuany ani nie piłem alkoholu - przyznaje jeden ze zwolenników legalizacji. - Myślę, że obie używki są podobne. Uważam, że legalizacja zapewni lepsza kontrolę rynku marihuany. Absolutnie jestem za legalizacją. Dzięki temu pozbędziemy się kryminalnego elementu, który z nią jest teraz związany. Dla mnie to żaden problem.

W stanach Oregon i Alaska też większość ankietowanych popiera legalizację marihuany ale ich przewaga nad przeciwnikami jest stosunkowo niewielka. Na granicy 60-procentowego poparcia wymaganego przez konstytucję Florydy jest też legalizacja medycznej marihuany na Florydzie.

Legalizacja marihuany.

Dziś w Stanach Zjednoczonych wybory do Kongresu a także władz lokalnych. Przy okazji Amerykanie będą odpowiadać na pytania w różnego rodzaju referendach. Kilka z nich dotyczą legalizacji marihuany.

W tej chwili tak zwana rekreacyjna marihuana jest legalna w dwóch stanach - Kolorado i Waszyngton. Wkrótce może być ich pięć bowiem referenda w tej sprawie odbędą się dziś w Oregonie i na Alasce, a także w mieście Waszyngton. Według sondaży w stolicy USA około dwóch trzecich mieszkańców popiera legalizację marihuany.

- Nigdy nie paliłem marihuany ani nie piłem alkoholu - przyznaje jeden ze zwolenników legalizacji. - Myślę, że obie używki są podobne. Uważam, że legalizacja zapewni lepsza kontrolę rynku marihuany. Absolutnie jestem za legalizacją. Dzięki temu pozbędziemy się kryminalnego elementu, który z nią jest teraz związany. Dla mnie to żaden problem.

W stanach Oregon i Alaska też większość ankietowanych popiera legalizację marihuany ale ich przewaga nad przeciwnikami jest stosunkowo niewielka. Na granicy 60-procentowego poparcia wymaganego przez konstytucję Florydy jest też legalizacja medycznej marihuany na Florydzie.

Żelazo – Żelazo, jako składnik hemoglobiny, bierze udział w transporcie tlenu do mięśni i tkanek. Jest niezbędne dla wzrostu i regeneracji komórek oraz prawidłowego działania układu odpornościowego. Jego niedobór może prowadzić do osłabienia, anemii, a w przypadku kobiet w ciąży do nieprawidłowego rozwoju płodu. Okazuje się jednak, że nawet odpowiednia ilość żelaza w diecie nie gwarantuje jego niedoborów. Dlaczego? Ponieważ nie wchłania się ono najlepiej. Są jednak sposoby, które mogą w tym pomóc.  

Owoce cytrusowe

Szacuje się, że obecność witaminy C może zwiększyć przyswajanie żelaza niehemowego nawet kilkakrotnie. Dobrym źródłem tego składnika są cytrusy oraz wyciśnięte z nich soki. Warunkiem jest jednak spożywanie ich wraz z produktami zawierającymi żelazo w tym samym posiłku. Ważna informacja: słodzone napoje o pomarańczowym czy cytrusowym smaku nie spełniają tej roli.

Oprócz cytrusów możemy też wybrać czarne i czerwone porzeczki, truskawki, poziomki, agrest oraz owoce tropikalne, np. kiwi, ananasa czy mango. 
Warzywa

Chodzi oczywiście o te z jak największą zawartością witaminy C. Najlepiej sięgnąć po natkę pietruszki i czerwoną papryką, ale całkiem sporo kwasu askorbinowego znajduje się również w brukselce, papryce zielonej, kalafiorze, kapuście. Co ciekawe ziemniaki, w zależności od odmiany, zawierają tylko 11-16 mg tej witaminy w 100 g. Dla porównania czerwona papryka ma 144 mg, kalafior 69, a szpinak 68 mg.

Bez kawy, herbaty i czerwonego wina

Powinniśmy pamiętać, by posiłków zawierających żelazo nigdy nie popijać kawą ani herbatą. Napoje te zakłócają proces wchłaniania pierwiastka. Szczególnie „groźne” są taniny obecne w herbacie. Naukowcy z Uniwersytetu Stanowego Kolorado twierdzą, że obniżają wchłanianie żelaza o 50-60 proc. Minimalnie lepiej, ale wciąż źle, jest z kawą, która redukuje wchłanianie o 40 proc. a prawdziwym pogromcą tego pierwiastka jest czerwone wino, które obniża jego absorpcję o 75 proc.

Naczynia żeliwne

Nasze babcie często używały ich w kuchni. Warto powrócić do naczyń żeliwnych, gdy zależy nam na zwiększeniu przyswajalności żelaza. Żeliwo wydziela bowiem do smażonej czy gotowanej potrawy minimalne ilości tego pierwiastka. Co ważne, jest to żelazo całkowicie zdrowe i bezpieczne. W tych naczyniach powinno się przygotowywać przede wszystkim potrawy kwaśne, np. zupę pomidorową, sos do spaghetti i inne dania z wykorzystaniem warzyw i owoców zawierających witaminę C. 

Surowe lub krótko gotowane

Żelazo zdecydowanie lepiej wchłaniane jest z produktów surowych. Oczywiście ich spożycie w tej formie nie zawsze jest możliwe, pamiętajmy jednak, by obróbka termiczna nie trwała długo. Najlepiej gotować krótko i w jak najmniejszej ilości wody. To o tyle istotne, że żelazo rozpuszcza się w wodzie, więc im ten proces trwa dłużej, tym więcej pierwiastka „ucieknie” wraz z wylewaną po gotowaniu cieczą. Szczególnie dużo minerałów tracą warzywa liściaste. Pocięta i ugotowana w dużej ilości wody kapusta pozbawiona zostaje ok. 70 proc, wapnia, 60 proc. fosforu i 67 proc. żelaza. 

Szczawiany, fityniany, wapń

Wchłanianie żelaza osłabiają m.in. szczawiany i fityniany. To o tyle problematyczne, że znajdują się one w wielu produktach, które jednocześnie zawierają żelazo lub ułatwiającą jego wchłanianie witaminę C.

Dużo fitynianów znajduje się np. w otrębach pszennych i pieczywie razowym. Z kolei bogatym źródłem szczawianów są: szczaw, botwinka, rabarbar oraz szpinak. Co ciekawe ten ostatni bardzo często wymieniany jest jako świetne źródło samego żelaza, jak i ułatwiającej jego wchłanianie witaminy C. Jednak ze względu na obecność wspomnianych szczawianów, przyswajanie żelaza ze szpinaku nie przekracza 1 proc.!

Trzeba też uważać, by w tym samym posiłku nie jeść produktów bogatych w żelazo i np. produktów mlecznych. I tu kolejny paradoks, na który warto zwrócić uwagę. Wiele rodzajów płatków śniadaniowych (zwłaszcza dla dzieci i kobiet) wzbogacanych jest żelazem. Biorąc pod uwagę, że spożywane są one głównie z mlekiem lub jogurtem, taki zabieg nie ma po prostu sensu. Żelazo i wapń blokują bowiem swoje wzajemne wchłanianie.

Najlepszym wyjściem z sytuacji jest więc urozmaicona dieta. Dzięki niej organizm będzie mógł czerpać niezbędne mu składniki z różnych produktów.

/         Agnieszka Majewska          zdrowie.wp.pl         /

Żelazo

Żelazo, jako składnik hemoglobiny, bierze udział w transporcie tlenu do mięśni i tkanek. Jest niezbędne dla wzrostu i regeneracji komórek oraz prawidłowego działania układu odpornościowego. Jego niedobór może prowadzić do osłabienia, anemii, a w przypadku kobiet w ciąży do nieprawidłowego rozwoju płodu. Okazuje się jednak, że nawet odpowiednia ilość żelaza w diecie nie gwarantuje jego niedoborów. Dlaczego? Ponieważ nie wchłania się ono najlepiej. Są jednak sposoby, które mogą w tym pomóc.

Owoce cytrusowe

Szacuje się, że obecność witaminy C może zwiększyć przyswajanie żelaza niehemowego nawet kilkakrotnie. Dobrym źródłem tego składnika są cytrusy oraz wyciśnięte z nich soki. Warunkiem jest jednak spożywanie ich wraz z produktami zawierającymi żelazo w tym samym posiłku. Ważna informacja: słodzone napoje o pomarańczowym czy cytrusowym smaku nie spełniają tej roli.

Oprócz cytrusów możemy też wybrać czarne i czerwone porzeczki, truskawki, poziomki, agrest oraz owoce tropikalne, np. kiwi, ananasa czy mango.
Warzywa

Chodzi oczywiście o te z jak największą zawartością witaminy C. Najlepiej sięgnąć po natkę pietruszki i czerwoną papryką, ale całkiem sporo kwasu askorbinowego znajduje się również w brukselce, papryce zielonej, kalafiorze, kapuście. Co ciekawe ziemniaki, w zależności od odmiany, zawierają tylko 11-16 mg tej witaminy w 100 g. Dla porównania czerwona papryka ma 144 mg, kalafior 69, a szpinak 68 mg.

Bez kawy, herbaty i czerwonego wina

Powinniśmy pamiętać, by posiłków zawierających żelazo nigdy nie popijać kawą ani herbatą. Napoje te zakłócają proces wchłaniania pierwiastka. Szczególnie „groźne” są taniny obecne w herbacie. Naukowcy z Uniwersytetu Stanowego Kolorado twierdzą, że obniżają wchłanianie żelaza o 50-60 proc. Minimalnie lepiej, ale wciąż źle, jest z kawą, która redukuje wchłanianie o 40 proc. a prawdziwym pogromcą tego pierwiastka jest czerwone wino, które obniża jego absorpcję o 75 proc.

Naczynia żeliwne

Nasze babcie często używały ich w kuchni. Warto powrócić do naczyń żeliwnych, gdy zależy nam na zwiększeniu przyswajalności żelaza. Żeliwo wydziela bowiem do smażonej czy gotowanej potrawy minimalne ilości tego pierwiastka. Co ważne, jest to żelazo całkowicie zdrowe i bezpieczne. W tych naczyniach powinno się przygotowywać przede wszystkim potrawy kwaśne, np. zupę pomidorową, sos do spaghetti i inne dania z wykorzystaniem warzyw i owoców zawierających witaminę C.

Surowe lub krótko gotowane

Żelazo zdecydowanie lepiej wchłaniane jest z produktów surowych. Oczywiście ich spożycie w tej formie nie zawsze jest możliwe, pamiętajmy jednak, by obróbka termiczna nie trwała długo. Najlepiej gotować krótko i w jak najmniejszej ilości wody. To o tyle istotne, że żelazo rozpuszcza się w wodzie, więc im ten proces trwa dłużej, tym więcej pierwiastka „ucieknie” wraz z wylewaną po gotowaniu cieczą. Szczególnie dużo minerałów tracą warzywa liściaste. Pocięta i ugotowana w dużej ilości wody kapusta pozbawiona zostaje ok. 70 proc, wapnia, 60 proc. fosforu i 67 proc. żelaza.

Szczawiany, fityniany, wapń

Wchłanianie żelaza osłabiają m.in. szczawiany i fityniany. To o tyle problematyczne, że znajdują się one w wielu produktach, które jednocześnie zawierają żelazo lub ułatwiającą jego wchłanianie witaminę C.

Dużo fitynianów znajduje się np. w otrębach pszennych i pieczywie razowym. Z kolei bogatym źródłem szczawianów są: szczaw, botwinka, rabarbar oraz szpinak. Co ciekawe ten ostatni bardzo często wymieniany jest jako świetne źródło samego żelaza, jak i ułatwiającej jego wchłanianie witaminy C. Jednak ze względu na obecność wspomnianych szczawianów, przyswajanie żelaza ze szpinaku nie przekracza 1 proc.!

Trzeba też uważać, by w tym samym posiłku nie jeść produktów bogatych w żelazo i np. produktów mlecznych. I tu kolejny paradoks, na który warto zwrócić uwagę. Wiele rodzajów płatków śniadaniowych (zwłaszcza dla dzieci i kobiet) wzbogacanych jest żelazem. Biorąc pod uwagę, że spożywane są one głównie z mlekiem lub jogurtem, taki zabieg nie ma po prostu sensu. Żelazo i wapń blokują bowiem swoje wzajemne wchłanianie.

Najlepszym wyjściem z sytuacji jest więc urozmaicona dieta. Dzięki niej organizm będzie mógł czerpać niezbędne mu składniki z różnych produktów.

/ Agnieszka Majewska zdrowie.wp.pl /

Zielone złoto. – Zielone złoto, czyli czy warto inwestować w marihuanę?

Okazuje się, że prawdziwym biznesem przyszłości może być- nie druk 3D czy technologie ubieralne - a poczciwa "trawka". Jak wylicza Bloomberg, większość firm notowanych na amerykańskiej giełdzie zaangażowanych w biznes oparty na legalnej marihuanie, w ciągu pierwszego półrocza tego roku odnotowało trzycyfrowe wzrosty wartości akcji.

Jednak nie tylko inwestorzy usiłują zbijać kapitał na "trawce". Zobaczcie, kto, ile i w jaki sposób zarabia na marihuanie…
 

Rynek legalnej marihuany ma ogromny potencjał. W USA, gdzie już 20 stanów dopuściło medyczne użycie tej substancji, a dwa kolejne - Kolorado i Waszyngton - rekreacyjne, szacuje się, że jego wartość w tym roku wyniesie ponad 2,5 mld dol. Firma analityczna ArcView obliczyła, że w ciągu pięciu najbliższych lat marihuanowy biznes może sięgnąć nawet 10 mld dol.

Według raportu prezentowanego przez Huffington Post, tempo rozwoju biznesu, związanego z ziołem może pobić nawet rynek smartfonów w USA.

W 2014 r. wzrost tego rynku ma sięgnąć aż 64 proc. do 2,34 mld dol. W tym samym czasie segment smartfonów wzrośnie jedynie o 46 proc.

Nic dziwnego, że notowane na amerykańskiej giełdzie firmy, zajmujące się "zielonym" biznesem, rozpaliły wyobraźnię inwestorów. Zobaczcie, jak bardzo...


Potencjał rynku legalnej marihuany widać na giełdowych parkietach. Na amerykańskiej giełdzie jest ponad 20 spółek, które zarabiają na marihuanie. Na początku roku, gdy kolejne stany liberalizowały prawo dotyczące tego narkotyku i pojawiły się prognozy pięciokrotnego wzrostu tego segmentu rynku, kursy akcji większość z nich notowały niesłychane zwyżki wartości, które ocierały się wręcz o spekulacje.

Amerykański nadzór finansowy przestrzegał nawet przed potencjalnymi oszustami, którzy specjalnie mogą pompować wartość akcji "zielonych" firm, by potem je sprzedać.

Pomimo tych zawirowań, akcje niektórych "zielonych spółek" wciąż cieszą się zainteresowaniem, a przegląd tych papierów przygotował Bloomberg.
Growlife, notowana na giełdzie firma zajmuje się produkcją sprzętu do hodowania marihuany. Oferuje wszystko, co niezbędne do produkcji zioła do celów medycznych. Kapitalizacja firmy wynosi ponad 40 mln dol.

Firma zakończyła pierwsze sześć miesięcy tego roku z zyskiem na poziomie 4,6 mln dol. Roczna stopa zwrotu z akcji Growlife wyniosła zaś… 116 proc .
Więcej:
http://www.biztok.pl/biznes/zielone-zloto-czyli-czy-warto-inwestowac-w-marihuane

Zielone złoto.

Zielone złoto, czyli czy warto inwestować w marihuanę?

Okazuje się, że prawdziwym biznesem przyszłości może być- nie druk 3D czy technologie ubieralne - a poczciwa "trawka". Jak wylicza Bloomberg, większość firm notowanych na amerykańskiej giełdzie zaangażowanych w biznes oparty na legalnej marihuanie, w ciągu pierwszego półrocza tego roku odnotowało trzycyfrowe wzrosty wartości akcji.

Jednak nie tylko inwestorzy usiłują zbijać kapitał na "trawce". Zobaczcie, kto, ile i w jaki sposób zarabia na marihuanie…


Rynek legalnej marihuany ma ogromny potencjał. W USA, gdzie już 20 stanów dopuściło medyczne użycie tej substancji, a dwa kolejne - Kolorado i Waszyngton - rekreacyjne, szacuje się, że jego wartość w tym roku wyniesie ponad 2,5 mld dol. Firma analityczna ArcView obliczyła, że w ciągu pięciu najbliższych lat marihuanowy biznes może sięgnąć nawet 10 mld dol.

Według raportu prezentowanego przez Huffington Post, tempo rozwoju biznesu, związanego z ziołem może pobić nawet rynek smartfonów w USA.

W 2014 r. wzrost tego rynku ma sięgnąć aż 64 proc. do 2,34 mld dol. W tym samym czasie segment smartfonów wzrośnie jedynie o 46 proc.

Nic dziwnego, że notowane na amerykańskiej giełdzie firmy, zajmujące się "zielonym" biznesem, rozpaliły wyobraźnię inwestorów. Zobaczcie, jak bardzo...


Potencjał rynku legalnej marihuany widać na giełdowych parkietach. Na amerykańskiej giełdzie jest ponad 20 spółek, które zarabiają na marihuanie. Na początku roku, gdy kolejne stany liberalizowały prawo dotyczące tego narkotyku i pojawiły się prognozy pięciokrotnego wzrostu tego segmentu rynku, kursy akcji większość z nich notowały niesłychane zwyżki wartości, które ocierały się wręcz o spekulacje.

Amerykański nadzór finansowy przestrzegał nawet przed potencjalnymi oszustami, którzy specjalnie mogą pompować wartość akcji "zielonych" firm, by potem je sprzedać.

Pomimo tych zawirowań, akcje niektórych "zielonych spółek" wciąż cieszą się zainteresowaniem, a przegląd tych papierów przygotował Bloomberg.
Growlife, notowana na giełdzie firma zajmuje się produkcją sprzętu do hodowania marihuany. Oferuje wszystko, co niezbędne do produkcji zioła do celów medycznych. Kapitalizacja firmy wynosi ponad 40 mln dol.

Firma zakończyła pierwsze sześć miesięcy tego roku z zyskiem na poziomie 4,6 mln dol. Roczna stopa zwrotu z akcji Growlife wyniosła zaś… 116 proc .
Więcej:
http://www.biztok.pl/biznes/zielone-zloto-czyli-czy-warto-inwestowac-w-marihuane

Marihuana w Kolorado – Jeśli ktokolwiek miał wątpliwości co do tego, co się stanie w Kolorado po zalegalizowaniu marihuany, informujemy, że nie ma powodów do obaw – jest lepiej niż przed legalizacją.

Osiem miesięcy odkąd Kolorado stało się pierwszym amerykańskim stanem który zalegalizował marihuanę do użytku rekreacyjnego, wyniki sprzedaży są rekordowe. Według najnowszych danych z Departamentu Kolorado, sprzedaż rekreacyjnej trawki wyniosła około 34.100.000 dolarów w sierpniu, dla porównania w lipcu było to 29.300.000 dolarów.

We wrześniu po raz pierwszy sprzedaż rekreacyjnych konopi indyjskich przekroczyła wyniki marihuany medycznej, co oznacza, że eksperyment się udał, i klienci detaliczni przestają korzystać z czarnego rynku.

“Większość dorosłych używa teraz marihuany z tych samych powodów, dla których korzystają z alkoholu. Teraz kiedy jest ona legalna, dostęp do niej jest taki sam jak do alkoholu,” mówi Mason Tvert, dyrektor komunikacji w Marijuana Policy Project. “Dla większości mieszkańców, zakup marihuany w sklepie stał się po prostu normą. Wydaje się, że społeczeństwo już się przyzwyczaiło.“

Wykres powyżej opublikowany przez Washington Post, pokazuje, jak wiele marihuany do celów rekreacyjnych zostało sprzedane w ciągu ostatnich kilku miesięcy.

Efekty po pierwszych sześciu miesiącach po legalizacji, to:

    10,6% mniej przestępstw
    60% mniej zabójstw
    5,6% mniej przestępstw z użyciem przemocy
    12-40 milionów dolarów zaoszczędzonych na aresztowaniach
    10.000 nowych miejsc pracy w przemyśle marihuany

Marihuana w Kolorado

Jeśli ktokolwiek miał wątpliwości co do tego, co się stanie w Kolorado po zalegalizowaniu marihuany, informujemy, że nie ma powodów do obaw – jest lepiej niż przed legalizacją.

Osiem miesięcy odkąd Kolorado stało się pierwszym amerykańskim stanem który zalegalizował marihuanę do użytku rekreacyjnego, wyniki sprzedaży są rekordowe. Według najnowszych danych z Departamentu Kolorado, sprzedaż rekreacyjnej trawki wyniosła około 34.100.000 dolarów w sierpniu, dla porównania w lipcu było to 29.300.000 dolarów.

We wrześniu po raz pierwszy sprzedaż rekreacyjnych konopi indyjskich przekroczyła wyniki marihuany medycznej, co oznacza, że eksperyment się udał, i klienci detaliczni przestają korzystać z czarnego rynku.

“Większość dorosłych używa teraz marihuany z tych samych powodów, dla których korzystają z alkoholu. Teraz kiedy jest ona legalna, dostęp do niej jest taki sam jak do alkoholu,” mówi Mason Tvert, dyrektor komunikacji w Marijuana Policy Project. “Dla większości mieszkańców, zakup marihuany w sklepie stał się po prostu normą. Wydaje się, że społeczeństwo już się przyzwyczaiło.“

Wykres powyżej opublikowany przez Washington Post, pokazuje, jak wiele marihuany do celów rekreacyjnych zostało sprzedane w ciągu ostatnich kilku miesięcy.

Efekty po pierwszych sześciu miesiącach po legalizacji, to:

10,6% mniej przestępstw
60% mniej zabójstw
5,6% mniej przestępstw z użyciem przemocy
12-40 milionów dolarów zaoszczędzonych na aresztowaniach
10.000 nowych miejsc pracy w przemyśle marihuany

Zielone światło, czyli skutki legalizacji trawki w Kolorado – Decyzja stanu Kolorado, aby od stycznia tego roku zezwolić na rekreacyjne zażywanie kwiatów konopi indyjskich dla wielu purytan i zwolenników zachlewania się alkoholem, była szokująca. Okazuje się jednak, że ten pozornie ryzykowny krok spowodował nieoczekiwane pozytywne konsekwencje.

Przede wszystkim spowodowano, że powstał cały prężny biznes związany z uprawą konopi i jej dystrybucją. Tylko przez pierwsze cztery miesiące 2014 roku sprzedano suszu za kwotę 202 milionów dolarów. Same podatki naliczone od tego wyniosły 11 milionów, a przecież to dopiero początek.

Krytycy polityki zakończenia prohibicji wskazywali na to, że konsekwencją legalizacji będzie wzrost przestępczości. Okazuje się, że dane policyjne wskazują na to, że wręcz przeciwnie, przestępczość zmalała. Ludzie nie potrzebują już dilerów i ich kontakty ze światkiem przestępczym są niepotrzebne.

Dwie branże zostały przez to nowe prawo szczególnie dotknięte. Przede wszystkim ucięły się możliwości zarobku dilerów narkotykowych, którzy nie mogą już korzystać z okazji, aby wciskać ludziom inne, niebezpieczne narkotyki. Tutaj straty są bezdyskusyjne. Druga grupa tracąca na legalizacji marihuany to producenci i sprzedawcy alkoholu. We wszystkich stanach, które z początkiem roku skończyły z prohibicją marihuany zanotowano spadek sprzedaży alkoholu.

Wniosek z tego taki, że prohibicja jest na rękę mafii i producentów alkoholu i jej utrzymanie jest de facto sposobem na ratowanie zysków tych dwóch branż. Być może to dlatego działalność mafii ma być teraz wliczana do PKB. W sumie to nawet uczciwe w stosunku do takich władz.

Zielone światło, czyli skutki legalizacji trawki w Kolorado

Decyzja stanu Kolorado, aby od stycznia tego roku zezwolić na rekreacyjne zażywanie kwiatów konopi indyjskich dla wielu purytan i zwolenników zachlewania się alkoholem, była szokująca. Okazuje się jednak, że ten pozornie ryzykowny krok spowodował nieoczekiwane pozytywne konsekwencje.

Przede wszystkim spowodowano, że powstał cały prężny biznes związany z uprawą konopi i jej dystrybucją. Tylko przez pierwsze cztery miesiące 2014 roku sprzedano suszu za kwotę 202 milionów dolarów. Same podatki naliczone od tego wyniosły 11 milionów, a przecież to dopiero początek.

Krytycy polityki zakończenia prohibicji wskazywali na to, że konsekwencją legalizacji będzie wzrost przestępczości. Okazuje się, że dane policyjne wskazują na to, że wręcz przeciwnie, przestępczość zmalała. Ludzie nie potrzebują już dilerów i ich kontakty ze światkiem przestępczym są niepotrzebne.

Dwie branże zostały przez to nowe prawo szczególnie dotknięte. Przede wszystkim ucięły się możliwości zarobku dilerów narkotykowych, którzy nie mogą już korzystać z okazji, aby wciskać ludziom inne, niebezpieczne narkotyki. Tutaj straty są bezdyskusyjne. Druga grupa tracąca na legalizacji marihuany to producenci i sprzedawcy alkoholu. We wszystkich stanach, które z początkiem roku skończyły z prohibicją marihuany zanotowano spadek sprzedaży alkoholu.

Wniosek z tego taki, że prohibicja jest na rękę mafii i producentów alkoholu i jej utrzymanie jest de facto sposobem na ratowanie zysków tych dwóch branż. Być może to dlatego działalność mafii ma być teraz wliczana do PKB. W sumie to nawet uczciwe w stosunku do takich władz.

Poznajecie? To Hunter S. Thompson – Piewca i jedna z czołowych postaci stylu dziennikarskiego określanego mianem gonzo, będącego nową formą pisania bardzo subiektywnych relacji pomieszanych z fikcją i autentycznymi odczuciami autora tekstu, ikona kontrkultury lat 60.

Na podstawie jego najsłynniejszej książki został nakręcony film Fear and Loathing in Las Vegas (w Polsce wyświetlany pod tytułem Las Vegas Parano), w którym epizodyczną rolę zagrał sam autor książki. Był zwolennikiem legalizacji marihuany, krytykiem polityki Richarda Nixona i George'a W. Busha, startował w wyborach na szeryfa w Aspen w stanie Kolorado.
20 lutego 2005, mając na koncie wiele osiągnięć dziennikarskich, Thompson popełnił samobójstwo strzałem w głowę z pistoletu pół-automatycznego Smith & Wesson 645, załadowanego amunicją typu .45 ACP (Automatic Colt Pistol), który był jedną z ulubionych broni palnych Thompsona. Zostawił list w którym napisał: "Skończył się dla mnie sezon futbolowy. Nie będzie już gier. Ma 67 lat, o 17 za dużo. Spokojnie. To nie będzie bolało". 20 sierpnia 2005 jego prochy zostały wystrzelone z armaty o kształtach logo gonzo (zaciśnięta pięść trzymająca dojrzały pejotl), przy dźwiękach piosenki Mr. Tambourine Man Boba Dylana.

Poznajecie? To Hunter S. Thompson

Piewca i jedna z czołowych postaci stylu dziennikarskiego określanego mianem gonzo, będącego nową formą pisania bardzo subiektywnych relacji pomieszanych z fikcją i autentycznymi odczuciami autora tekstu, ikona kontrkultury lat 60.

Na podstawie jego najsłynniejszej książki został nakręcony film Fear and Loathing in Las Vegas (w Polsce wyświetlany pod tytułem Las Vegas Parano), w którym epizodyczną rolę zagrał sam autor książki. Był zwolennikiem legalizacji marihuany, krytykiem polityki Richarda Nixona i George'a W. Busha, startował w wyborach na szeryfa w Aspen w stanie Kolorado.
20 lutego 2005, mając na koncie wiele osiągnięć dziennikarskich, Thompson popełnił samobójstwo strzałem w głowę z pistoletu pół-automatycznego Smith & Wesson 645, załadowanego amunicją typu .45 ACP (Automatic Colt Pistol), który był jedną z ulubionych broni palnych Thompsona. Zostawił list w którym napisał: "Skończył się dla mnie sezon futbolowy. Nie będzie już gier. Ma 67 lat, o 17 za dużo. Spokojnie. To nie będzie bolało". 20 sierpnia 2005 jego prochy zostały wystrzelone z armaty o kształtach logo gonzo (zaciśnięta pięść trzymająca dojrzały pejotl), przy dźwiękach piosenki Mr. Tambourine Man Boba Dylana.