Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation

Szukaj


 

Znalazłem 112 takich materiałów
"Świeże" pieczywo – "Ciepłe"; "chrupiące" i przede wszystkim: "prosto z pieca". To trzy wyrażenia-klucze, mające zachęcić klientów do kupowania pieczywa w supermarketach. Nie dajcie się jednak nabrać: w większości przypadków taki "chleb z pieca" to... specjalna, mrożona masa, która najpierw czeka pół roku w magazynie, a dopiero potem trafia do pieczenia. Świeżości w tym niewiele.

"Świeże wypieki o każdej porze" - chwali się Biedronka, w Lidlu mamy "minipiekarnię". Hasła nie kłamią: taki chleb czy ciastka faktycznie są chrupiące i ciepłe. Nie da się też ukryć, że na naszych oczach trafiają do pieca i z niego wychodzą, czyli teoretycznie są świeżo zrobione. Gdzie więc leży haczyk?

Mrożona masa
Wszystko to kwestia tego, w jaki sposób pieczywo powstaje. Wbrew temu, co po reklamach może się wydawać, taki chleb czy ciastka nie są robione własnoręcznie przez pracowników, a ciasto nie jest do nich wyrabiane na bieżąco. Wyjaśnia to piekarz Grzegorz Pellowski w rozmowie z serwisem namonciaku.pl:

    Grzegorz Pellowski
    Piekarz, wypowiedź z wywiadu dla namonciaku.pl z dn. 20.06.2014

    Tego typu pieczywo po wypieczeniu zamrażane jest ciekłym azotem, następnie pakowane do kartonów i przechowywane w chłodni przez około pół roku. Stamtąd rozsyła się je do sklepów, które sprzedają je jako „świeże pieczywo prosto z pieca”. 


Niestety o tym, o czym mówi Pellowski wie niewielu klientów. Tak zwane "pieczywo produkowane z ciasta głęboko mrożonego" ma niewiele wspólnego ze świeżymi wypiekami małych piekarni, które wszystko robią od podstaw, własnoręcznie. "Mrożony" chleb faktycznie zamyka się w magazynach, a dopiero potem trafia on do sklepów i tam do pieca, w którym surowa masa w trakcie pieczenia zamienia się w finalny produkt. 
Zawiera alergeny, niskiej jakości
Nawet proces produkcji takiego pieczywa wygląda zupełnie inaczej. Przede wszystkim do "mrożonego" dodaje się liczne ulepszacze czy konserwanty, jak na przykład ropionian wapnia (E-282) przeciw pleśniom czy konserwujący sorbinian potasu (E-202). Oba składniki mogą powodować reakcje alergiczne, o czym oczywiście na próżno szukać informacji w supermarketach czy na etykietach. Taki rodzaj chleba w rozmowie z Portalem Spożywczym krytykował Stefan Putka, założyciel znanej w całej Polsce sieci piekarni.

    Stefan Putka
    Współwłaściciel piekarni Putka, wypowiedź dla Portalu Spożywczego z dn. 23.12.2013

    Sklepy nie mogą pozwolić sobie na budowę dużej piekarni na swoim terenie, bo to by im się nie opłacało, dlatego mają tylko namiastkę piekarni. Zamawiają w dużej wytwórni pieczywo mrożone, a na miejscu, w specjalnych komorach odmrażają je i wypiekają. Jest to więc niepełna piekarnia, w której jest tylko rozmrażanie i wypiekanie. Jej celem jest przyciągnięcie klienta. Sklep, który wypieka na miejscu może zjechać z ceny. Oszczędza także na samej logistyce, bo można zamówić transport pieczywa mrożonego na cały miesiąc. Niestety, w tym wypadku technologia wypieku pieczywa wpływa na jego jakość. Takie pieczywo, wypiekane na zapleczu hipermarketu to nie jest klasyczne pieczywo. Jest ono bardzo dobre, ale tylko przez kilka godzin po wypieku. Jest to oczywiście kwestia wyboru klienta. 


Z kolei miejsca, w których tworzy się taki chleb, bardziej przypominają zakłady produkcyjne niż tradycyjne piekarnie i mogą równie dobrze znajdować się w Polsce, co w każdym innym zakątku Europy.

Ministerstwo każe oznaczać "mrożony chleb"
Różnice między zwykłym pieczywem a tym z mrożonej masy są na tyle istotne, że ministerstwo rolnictwa w 2007 roku wydało specjalne rozporządzenie w tej sprawie. Według niego pieczywo bez opakowań – a właśnie takie reklamowane jest przez markety jako "świeże i chrupiące" – musi być odpowiednio oznakowane.

    Rozporządzenie Ministra Rolnictwa i Rozwoju Wsi z dnia 10 lipca 2007 r. w sprawie znakowania środków spożywczych (Dz.U. 137, poz. 966) § 31:

    W punktach sprzedaży pieczywa bez opakowań przy określonym rodzaju pieczywa należy podać następujące informacje:

    1. nazwę pieczywa,
    2. dane identyfikujące osobę fizyczną, osobę prawną albo jednostkę organizacyjną, która produkuje lub paczkuje środek spożywczy lub wprowadza środek spożywczy do obrotu,
    3. masę jednostkową,
    4. informację „Pieczywo produkowane z ciasta głęboko mrożonego”, w przypadku użycia takiego ciasta do produkcji pieczywa,
    5. wykaz składników oraz datę minimalnej trwałości, w przypadku użycia dozwolonych substancji dodatkowych przedłużających świeżość pieczywa.

    Informacje, o których mowa, podaje się w miejscu sprzedaży na wywieszce dotyczącej danego rodzaju pieczywa lub w inny sposób, w miejscu dostępnym bezpośrednio konsumentom. 


Czy więc supermarkety, szczególnie te, które się reklamują: Lidl, Biedronka czy Tesco, produkują chleb w ten właśnie sposób? Jak się okazuje – owszem. I zgodnie z rozporządzeniem ministerstwa, informują o tym klientów, co widać na poniższych zdjęciach. Przyznać trzeba, że Tesco robi to w najbardziej widoczny sposób - zarówno Biedronka jak i Lidl informują na piecach, zaś Tesco na półkach, z których bierzemy chleb. 
Świeże, chrupiące, sztuczne
Jak więc widać, "świeży chleb prosto z pieca" to głównie chwyt marketingowy – którego nie zauważamy. Faktem też jest, że chociaż sklepy informują o tym, że jest to wyrób z ciasta głęboko mrożonego, to zazwyczaj robią to tak, by klient mógł zobaczyć, ale by nie rzucało mu się to w oczy.

Pracownicy sklepów, gdy ich o to pytałem, niechętnie wskazywali miejsce z odpowiednim napisem informującym. Zanim jednak to robili, zazwyczaj próbowali mnie na swoje wypieki namówić. "Proszę się nie martwić, to naprawdę świeże pieczywo". Może i świeże, ale jakby lekko z odzysku. Podziękuję.

"Świeże" pieczywo

"Ciepłe"; "chrupiące" i przede wszystkim: "prosto z pieca". To trzy wyrażenia-klucze, mające zachęcić klientów do kupowania pieczywa w supermarketach. Nie dajcie się jednak nabrać: w większości przypadków taki "chleb z pieca" to... specjalna, mrożona masa, która najpierw czeka pół roku w magazynie, a dopiero potem trafia do pieczenia. Świeżości w tym niewiele.

"Świeże wypieki o każdej porze" - chwali się Biedronka, w Lidlu mamy "minipiekarnię". Hasła nie kłamią: taki chleb czy ciastka faktycznie są chrupiące i ciepłe. Nie da się też ukryć, że na naszych oczach trafiają do pieca i z niego wychodzą, czyli teoretycznie są świeżo zrobione. Gdzie więc leży haczyk?

Mrożona masa
Wszystko to kwestia tego, w jaki sposób pieczywo powstaje. Wbrew temu, co po reklamach może się wydawać, taki chleb czy ciastka nie są robione własnoręcznie przez pracowników, a ciasto nie jest do nich wyrabiane na bieżąco. Wyjaśnia to piekarz Grzegorz Pellowski w rozmowie z serwisem namonciaku.pl:

Grzegorz Pellowski
Piekarz, wypowiedź z wywiadu dla namonciaku.pl z dn. 20.06.2014

Tego typu pieczywo po wypieczeniu zamrażane jest ciekłym azotem, następnie pakowane do kartonów i przechowywane w chłodni przez około pół roku. Stamtąd rozsyła się je do sklepów, które sprzedają je jako „świeże pieczywo prosto z pieca”.


Niestety o tym, o czym mówi Pellowski wie niewielu klientów. Tak zwane "pieczywo produkowane z ciasta głęboko mrożonego" ma niewiele wspólnego ze świeżymi wypiekami małych piekarni, które wszystko robią od podstaw, własnoręcznie. "Mrożony" chleb faktycznie zamyka się w magazynach, a dopiero potem trafia on do sklepów i tam do pieca, w którym surowa masa w trakcie pieczenia zamienia się w finalny produkt.
Zawiera alergeny, niskiej jakości
Nawet proces produkcji takiego pieczywa wygląda zupełnie inaczej. Przede wszystkim do "mrożonego" dodaje się liczne ulepszacze czy konserwanty, jak na przykład ropionian wapnia (E-282) przeciw pleśniom czy konserwujący sorbinian potasu (E-202). Oba składniki mogą powodować reakcje alergiczne, o czym oczywiście na próżno szukać informacji w supermarketach czy na etykietach. Taki rodzaj chleba w rozmowie z Portalem Spożywczym krytykował Stefan Putka, założyciel znanej w całej Polsce sieci piekarni.

Stefan Putka
Współwłaściciel piekarni Putka, wypowiedź dla Portalu Spożywczego z dn. 23.12.2013

Sklepy nie mogą pozwolić sobie na budowę dużej piekarni na swoim terenie, bo to by im się nie opłacało, dlatego mają tylko namiastkę piekarni. Zamawiają w dużej wytwórni pieczywo mrożone, a na miejscu, w specjalnych komorach odmrażają je i wypiekają. Jest to więc niepełna piekarnia, w której jest tylko rozmrażanie i wypiekanie. Jej celem jest przyciągnięcie klienta. Sklep, który wypieka na miejscu może zjechać z ceny. Oszczędza także na samej logistyce, bo można zamówić transport pieczywa mrożonego na cały miesiąc. Niestety, w tym wypadku technologia wypieku pieczywa wpływa na jego jakość. Takie pieczywo, wypiekane na zapleczu hipermarketu to nie jest klasyczne pieczywo. Jest ono bardzo dobre, ale tylko przez kilka godzin po wypieku. Jest to oczywiście kwestia wyboru klienta.


Z kolei miejsca, w których tworzy się taki chleb, bardziej przypominają zakłady produkcyjne niż tradycyjne piekarnie i mogą równie dobrze znajdować się w Polsce, co w każdym innym zakątku Europy.

Ministerstwo każe oznaczać "mrożony chleb"
Różnice między zwykłym pieczywem a tym z mrożonej masy są na tyle istotne, że ministerstwo rolnictwa w 2007 roku wydało specjalne rozporządzenie w tej sprawie. Według niego pieczywo bez opakowań – a właśnie takie reklamowane jest przez markety jako "świeże i chrupiące" – musi być odpowiednio oznakowane.

Rozporządzenie Ministra Rolnictwa i Rozwoju Wsi z dnia 10 lipca 2007 r. w sprawie znakowania środków spożywczych (Dz.U. 137, poz. 966) § 31:

W punktach sprzedaży pieczywa bez opakowań przy określonym rodzaju pieczywa należy podać następujące informacje:

1. nazwę pieczywa,
2. dane identyfikujące osobę fizyczną, osobę prawną albo jednostkę organizacyjną, która produkuje lub paczkuje środek spożywczy lub wprowadza środek spożywczy do obrotu,
3. masę jednostkową,
4. informację „Pieczywo produkowane z ciasta głęboko mrożonego”, w przypadku użycia takiego ciasta do produkcji pieczywa,
5. wykaz składników oraz datę minimalnej trwałości, w przypadku użycia dozwolonych substancji dodatkowych przedłużających świeżość pieczywa.

Informacje, o których mowa, podaje się w miejscu sprzedaży na wywieszce dotyczącej danego rodzaju pieczywa lub w inny sposób, w miejscu dostępnym bezpośrednio konsumentom.


Czy więc supermarkety, szczególnie te, które się reklamują: Lidl, Biedronka czy Tesco, produkują chleb w ten właśnie sposób? Jak się okazuje – owszem. I zgodnie z rozporządzeniem ministerstwa, informują o tym klientów, co widać na poniższych zdjęciach. Przyznać trzeba, że Tesco robi to w najbardziej widoczny sposób - zarówno Biedronka jak i Lidl informują na piecach, zaś Tesco na półkach, z których bierzemy chleb.
Świeże, chrupiące, sztuczne
Jak więc widać, "świeży chleb prosto z pieca" to głównie chwyt marketingowy – którego nie zauważamy. Faktem też jest, że chociaż sklepy informują o tym, że jest to wyrób z ciasta głęboko mrożonego, to zazwyczaj robią to tak, by klient mógł zobaczyć, ale by nie rzucało mu się to w oczy.

Pracownicy sklepów, gdy ich o to pytałem, niechętnie wskazywali miejsce z odpowiednim napisem informującym. Zanim jednak to robili, zazwyczaj próbowali mnie na swoje wypieki namówić. "Proszę się nie martwić, to naprawdę świeże pieczywo". Może i świeże, ale jakby lekko z odzysku. Podziękuję.

Cichy morderca. – Ciężko sobie wyobrazić życie bez komórki, a wielu z nas spędza wiele godzin z telefonem komórkowym przyklejonym do ucha. Może warto zastanowić się czy używanie telefonów komórkowych jest bezpieczne? Czy korzystając z komórki nie narażamy się na ryzyko zachorowania na raka mózgu?Czy mamy się obawiać tego, że nasz mózg ugotuje się jak jajko na twardo lub upraży jak popcorn? A może komórki są zupełnie bezpieczne?

Liczba telefonów komórkowych z roku na rok cały czas wzrasta. Jak na razie nic zapowiada, by ta tendencja się zmieniła. A ilu konkretnie jest użytkowników telefonów na świecie?

Według orientacyjnych danych szacunkowych około 6 miliardów ludzi na całym świecie korzysta z telefonów komórkowych. W Wielkiej Brytanii około 70 procent nastolatków w wieku 11-12 lat i 90 proc. w wieku lat 14 posiada i korzysta z komórek.

Czy telefony bezprzewodowe i nadajniki WiFi, emitując promieniowanie elektromagnetyczne, szkodzą dzieciom? Ich układ nerwowy jest bardziej wrażliwy, bo dopiero się rozwija. Na dodatek ze względów anatomicznych promieniowanie radiowe głębiej może wnikać do wnętrza ich głowy niż u ludzi dorosłych.  
Choć nie ma przekonywujących dowodów na to, że fale radiowe mogą wpływać na zdrowie, to wszystkie badania dotyczące tej kwestii koncentrowały się na osobach dorosłych i na ryzyku wystąpienia u nich nowotworów mózgu.

Dlatego brytyjscy badacze postanowili sprawdzić czy telefony komórkowe i inne mobilne urządzenia mogą negatywnie wpływać na rozwijające się mózgi dzieci i nastolatków.

W ramach projektu SCAMP (Study of Cognition, Adolescents and Mobile Phones) naukowcy skupią się na analizowaniu funkcji poznawczych, takich jak pamięć czy uwaga, które w okresie dojrzewania ciągle się rozwijają.

− Musimy to zbadać, ponieważ mamy do czynienia z zupełnie nową technologią, która stała się ogromnie popularna wśród dzieci i młodzieży. Najnowsze badania nie wykazują wpływu działania fal radiowych telefonu komórkowego na mózg osób dorosłych. Jednak brakuje nam danych dotyczących oddziaływania tych urządzeń na młodsze organizmy – mówi prof. Paul Elliot, dyrektor Medical Research Council Centre for Environment and Health w Imperial College.


Jak bezpiecznie używać telefonów komórkowych?

    Zwiększenie odległości między głową, a telefonem (poprzez zestawy słuchawkowe głośnomówiące)
    Skracanie czasu rozmowy
    Wyłączanie telefonu w miejscach gdzie nie ma zasięgu
    Przy prowadzeniu rozmowy w obiektach zamkniętych zbliżenie się do okna, by nadajnik i stacja bazowa mogły pracować z mniejszą mocą
    Nie należy przechowywać telefonu blisko ciała

Cichy morderca.

Ciężko sobie wyobrazić życie bez komórki, a wielu z nas spędza wiele godzin z telefonem komórkowym przyklejonym do ucha. Może warto zastanowić się czy używanie telefonów komórkowych jest bezpieczne? Czy korzystając z komórki nie narażamy się na ryzyko zachorowania na raka mózgu?Czy mamy się obawiać tego, że nasz mózg ugotuje się jak jajko na twardo lub upraży jak popcorn? A może komórki są zupełnie bezpieczne?

Liczba telefonów komórkowych z roku na rok cały czas wzrasta. Jak na razie nic zapowiada, by ta tendencja się zmieniła. A ilu konkretnie jest użytkowników telefonów na świecie?

Według orientacyjnych danych szacunkowych około 6 miliardów ludzi na całym świecie korzysta z telefonów komórkowych. W Wielkiej Brytanii około 70 procent nastolatków w wieku 11-12 lat i 90 proc. w wieku lat 14 posiada i korzysta z komórek.

Czy telefony bezprzewodowe i nadajniki WiFi, emitując promieniowanie elektromagnetyczne, szkodzą dzieciom? Ich układ nerwowy jest bardziej wrażliwy, bo dopiero się rozwija. Na dodatek ze względów anatomicznych promieniowanie radiowe głębiej może wnikać do wnętrza ich głowy niż u ludzi dorosłych.
Choć nie ma przekonywujących dowodów na to, że fale radiowe mogą wpływać na zdrowie, to wszystkie badania dotyczące tej kwestii koncentrowały się na osobach dorosłych i na ryzyku wystąpienia u nich nowotworów mózgu.

Dlatego brytyjscy badacze postanowili sprawdzić czy telefony komórkowe i inne mobilne urządzenia mogą negatywnie wpływać na rozwijające się mózgi dzieci i nastolatków.

W ramach projektu SCAMP (Study of Cognition, Adolescents and Mobile Phones) naukowcy skupią się na analizowaniu funkcji poznawczych, takich jak pamięć czy uwaga, które w okresie dojrzewania ciągle się rozwijają.

− Musimy to zbadać, ponieważ mamy do czynienia z zupełnie nową technologią, która stała się ogromnie popularna wśród dzieci i młodzieży. Najnowsze badania nie wykazują wpływu działania fal radiowych telefonu komórkowego na mózg osób dorosłych. Jednak brakuje nam danych dotyczących oddziaływania tych urządzeń na młodsze organizmy – mówi prof. Paul Elliot, dyrektor Medical Research Council Centre for Environment and Health w Imperial College.


Jak bezpiecznie używać telefonów komórkowych?

Zwiększenie odległości między głową, a telefonem (poprzez zestawy słuchawkowe głośnomówiące)
Skracanie czasu rozmowy
Wyłączanie telefonu w miejscach gdzie nie ma zasięgu
Przy prowadzeniu rozmowy w obiektach zamkniętych zbliżenie się do okna, by nadajnik i stacja bazowa mogły pracować z mniejszą mocą
Nie należy przechowywać telefonu blisko ciała

Kosmetyki naturalne i organiczne – O kosmetykach naturalnych i organicznych często się mówi tak, jakby oznaczały jedno i to samo, mimo iż reprezentują dwie odmienne kategorie produktów. Jak odróżnić kosmetyki organiczne od naturalnych? Jakie są różnice między tymi grupami kosmetyków?

Kosmetyki naturalne to takie, które zawierają składniki roślinne, mineralne oraz zwierzęce – pod warunkiem, że ich uzyskanie odbyło się z poszanowaniem dla środowiska, bez szkody dla zwierząt (np. wosk pszczeli). Chociaż kosmetyki naturalne – zwane także ekologicznymi – nie powinny zawierać żadnych składników pochodzenia syntetycznego, część organizacji, zajmujących się certyfikacją produktów ekologicznych, dopuszcza ich niewielką ilość. W zależności od jednostki certyfikującej, zawartość ta nie przekracza kilku procent.

Kosmetyki organiczne (określane również mianem „bio”) muszą spełnić bardziej rygorystyczne normy. W odróżnieniu od kosmetyków naturalnych powinny być przynajmniej w 90 proc. wyprodukowane ze składników naturalnych pochodzenia organicznego – a więc np. z kontrolowanych upraw organicznych. Dzięki temu mamy pewność, że składniki roślinne są wytwarzane bez użycia pestycydów i nawozów sztucznych oraz nie podlegają genetycznej modyfikacji.

Certyfikat prawdę Ci powie

Na rynku jest wiele produktów, których producenci reklamują je jako naturalne, ekologiczne, biologiczne. Warto podkreślić, że choć kosmetyki stojące na sklepowych półkach, mogą być reklamowane jako organiczne, wcale nie muszą takimi być. Niejasne przepisy w zakresie oznaczania kosmetyków naturalnych powodują, że nierzetelni producenci stosują fikcyjne certyfikaty, np. „100% Organic” czy „Pure Organic”. Aby produkt rzeczywiście był organiczny, musi posiadać certyfikat renomowanej organizacji, która przeprowadza kontrolę i przyznaje takie oznaczenia. 
 Najbardziej restrykcyjnym na świecie i trudnym do zdobycia certyfikatem świadczącym o organiczności produktu jest USDA Organic. Aby uzyskać ten certyfikat produkt musi być w 100 proc. naturalny, a składniki muszą być w przynajmniej 95 proc. pochodzenia organicznego.
Dla porównania – popularny w Polsce certyfikat ECOCERT wymaga, by jedynie 10 proc. wszystkich surowców wchodzących w skład produktu było uprawianych w sposób ekologiczny. Dopuszcza także udział składników ropopochodnych oraz syntetycznych konserwantów.

Oferta kosmetyków organicznych na polskim rynku z miesiąca na miesiąc staje się coraz bogatsza. Wśród wyrastających jak grzyby po deszczu marek oferujących „organiczne” kosmetyki jedynie mała część rzeczywiście spełnia wszystkie kryteria, by zasłużyć sobie na miano rzetelnej, certyfikowanej organicznie firmy. Przykładem takiej firmy są kosmetyki Alteya Organics – w 100 proc. naturalne, a dowodem jest certyfikat USDA Organic – co jest rzadkością na polskim rynku. Stanowią one kompozycję organicznych olejków o wielu leczniczych i upiększających właściwościach. Więcej informacji o Alteya Organics znajdziecie na stronie: www.perlanegra.pl

Kosmetyki naturalne i organiczne

O kosmetykach naturalnych i organicznych często się mówi tak, jakby oznaczały jedno i to samo, mimo iż reprezentują dwie odmienne kategorie produktów. Jak odróżnić kosmetyki organiczne od naturalnych? Jakie są różnice między tymi grupami kosmetyków?

Kosmetyki naturalne to takie, które zawierają składniki roślinne, mineralne oraz zwierzęce – pod warunkiem, że ich uzyskanie odbyło się z poszanowaniem dla środowiska, bez szkody dla zwierząt (np. wosk pszczeli). Chociaż kosmetyki naturalne – zwane także ekologicznymi – nie powinny zawierać żadnych składników pochodzenia syntetycznego, część organizacji, zajmujących się certyfikacją produktów ekologicznych, dopuszcza ich niewielką ilość. W zależności od jednostki certyfikującej, zawartość ta nie przekracza kilku procent.

Kosmetyki organiczne (określane również mianem „bio”) muszą spełnić bardziej rygorystyczne normy. W odróżnieniu od kosmetyków naturalnych powinny być przynajmniej w 90 proc. wyprodukowane ze składników naturalnych pochodzenia organicznego – a więc np. z kontrolowanych upraw organicznych. Dzięki temu mamy pewność, że składniki roślinne są wytwarzane bez użycia pestycydów i nawozów sztucznych oraz nie podlegają genetycznej modyfikacji.

Certyfikat prawdę Ci powie

Na rynku jest wiele produktów, których producenci reklamują je jako naturalne, ekologiczne, biologiczne. Warto podkreślić, że choć kosmetyki stojące na sklepowych półkach, mogą być reklamowane jako organiczne, wcale nie muszą takimi być. Niejasne przepisy w zakresie oznaczania kosmetyków naturalnych powodują, że nierzetelni producenci stosują fikcyjne certyfikaty, np. „100% Organic” czy „Pure Organic”. Aby produkt rzeczywiście był organiczny, musi posiadać certyfikat renomowanej organizacji, która przeprowadza kontrolę i przyznaje takie oznaczenia.
Najbardziej restrykcyjnym na świecie i trudnym do zdobycia certyfikatem świadczącym o organiczności produktu jest USDA Organic. Aby uzyskać ten certyfikat produkt musi być w 100 proc. naturalny, a składniki muszą być w przynajmniej 95 proc. pochodzenia organicznego.
Dla porównania – popularny w Polsce certyfikat ECOCERT wymaga, by jedynie 10 proc. wszystkich surowców wchodzących w skład produktu było uprawianych w sposób ekologiczny. Dopuszcza także udział składników ropopochodnych oraz syntetycznych konserwantów.

Oferta kosmetyków organicznych na polskim rynku z miesiąca na miesiąc staje się coraz bogatsza. Wśród wyrastających jak grzyby po deszczu marek oferujących „organiczne” kosmetyki jedynie mała część rzeczywiście spełnia wszystkie kryteria, by zasłużyć sobie na miano rzetelnej, certyfikowanej organicznie firmy. Przykładem takiej firmy są kosmetyki Alteya Organics – w 100 proc. naturalne, a dowodem jest certyfikat USDA Organic – co jest rzadkością na polskim rynku. Stanowią one kompozycję organicznych olejków o wielu leczniczych i upiększających właściwościach. Więcej informacji o Alteya Organics znajdziecie na stronie: www.perlanegra.pl

Marihuana w Kolorado – Jeśli ktokolwiek miał wątpliwości co do tego, co się stanie w Kolorado po zalegalizowaniu marihuany, informujemy, że nie ma powodów do obaw – jest lepiej niż przed legalizacją.

Osiem miesięcy odkąd Kolorado stało się pierwszym amerykańskim stanem który zalegalizował marihuanę do użytku rekreacyjnego, wyniki sprzedaży są rekordowe. Według najnowszych danych z Departamentu Kolorado, sprzedaż rekreacyjnej trawki wyniosła około 34.100.000 dolarów w sierpniu, dla porównania w lipcu było to 29.300.000 dolarów.

We wrześniu po raz pierwszy sprzedaż rekreacyjnych konopi indyjskich przekroczyła wyniki marihuany medycznej, co oznacza, że eksperyment się udał, i klienci detaliczni przestają korzystać z czarnego rynku.

“Większość dorosłych używa teraz marihuany z tych samych powodów, dla których korzystają z alkoholu. Teraz kiedy jest ona legalna, dostęp do niej jest taki sam jak do alkoholu,” mówi Mason Tvert, dyrektor komunikacji w Marijuana Policy Project. “Dla większości mieszkańców, zakup marihuany w sklepie stał się po prostu normą. Wydaje się, że społeczeństwo już się przyzwyczaiło.“

Wykres powyżej opublikowany przez Washington Post, pokazuje, jak wiele marihuany do celów rekreacyjnych zostało sprzedane w ciągu ostatnich kilku miesięcy.

Efekty po pierwszych sześciu miesiącach po legalizacji, to:

    10,6% mniej przestępstw
    60% mniej zabójstw
    5,6% mniej przestępstw z użyciem przemocy
    12-40 milionów dolarów zaoszczędzonych na aresztowaniach
    10.000 nowych miejsc pracy w przemyśle marihuany

Marihuana w Kolorado

Jeśli ktokolwiek miał wątpliwości co do tego, co się stanie w Kolorado po zalegalizowaniu marihuany, informujemy, że nie ma powodów do obaw – jest lepiej niż przed legalizacją.

Osiem miesięcy odkąd Kolorado stało się pierwszym amerykańskim stanem który zalegalizował marihuanę do użytku rekreacyjnego, wyniki sprzedaży są rekordowe. Według najnowszych danych z Departamentu Kolorado, sprzedaż rekreacyjnej trawki wyniosła około 34.100.000 dolarów w sierpniu, dla porównania w lipcu było to 29.300.000 dolarów.

We wrześniu po raz pierwszy sprzedaż rekreacyjnych konopi indyjskich przekroczyła wyniki marihuany medycznej, co oznacza, że eksperyment się udał, i klienci detaliczni przestają korzystać z czarnego rynku.

“Większość dorosłych używa teraz marihuany z tych samych powodów, dla których korzystają z alkoholu. Teraz kiedy jest ona legalna, dostęp do niej jest taki sam jak do alkoholu,” mówi Mason Tvert, dyrektor komunikacji w Marijuana Policy Project. “Dla większości mieszkańców, zakup marihuany w sklepie stał się po prostu normą. Wydaje się, że społeczeństwo już się przyzwyczaiło.“

Wykres powyżej opublikowany przez Washington Post, pokazuje, jak wiele marihuany do celów rekreacyjnych zostało sprzedane w ciągu ostatnich kilku miesięcy.

Efekty po pierwszych sześciu miesiącach po legalizacji, to:

10,6% mniej przestępstw
60% mniej zabójstw
5,6% mniej przestępstw z użyciem przemocy
12-40 milionów dolarów zaoszczędzonych na aresztowaniach
10.000 nowych miejsc pracy w przemyśle marihuany

Kratom – W wilgotnych i gorących lasach Azji Południowo-Wschodniej rośnie potężne drzewo zwane Mitragyna Speciosa – w skrócie i potocznie kratom. To roślina niezmiernie ciekawa, budząca emocje (i to zwykle bardzo niezdrowe) i szeroko badana. Od co najmniej tysiąca lat znana w Tajlandii jako używka. W niewielkiej ilości jest lekko pobudzająca, pomaga przy monotonnej pracy, dodając energii.
 
Powiada się, że pozwala uspokoić umysł, zmotywować do pracy. W większych dawkach ma działa uspokajające, przeciwbólowe, a także wprowadza w taki senny stan rozmarzenia, skąd już niedaleko do wręcz opiatowego półsnu. Kratom jest popularny wśród tajskich chłopów, którzy w swoim ciężkim życiu i monotonnej robocie na roli poszukują jakichś przyjemności i urozmaicenia życia. Żują oni świeże liście nawet kilka razy dziennie, popijając następnie gorącą kawą lub herbatą. Ale poza ojczyzną kratomu świeże liście są niedostępne dla śmiertelników, gdyż mało kto posiada żywą roślinę. Popularne są więc herbatki, o wątpliwym wprawdzie smaku i różnej jakości. Mówi się, że w niektórych regionach Tajlandii ojcowie chętniej wydają swoje córki za mężczyzn spożywających kratom niż za palących konopię, gdyż wierzą, że żujący są pracowici, a palacze cannabis leniwi. Jednak to właśnie w Tajlandii kratom trafił do tej samej grupy środków zakazanych, co heroina czy kokaina. Co ciekawe, niemal wyłącznie tam – ale polityka narkotykowa Tajlandii budzi grozę; nawet w Ciemnogrodzie jest dużo lepiej... Choć plotki głoszą, że przed premierem-kucharzem kratom był w Tajlandii osiągalny na targach.

O kratomie mówi się wiele miłych i ciepłych słów, także ze strony badaczy: działa przeciwbakteryjnie, przeciwnowotworowo, jest przeciwutleniaczem, powstrzymuje biegunki. Tradycyjnie znachorzy stosowali go także do leczenia kaszlu, cukrzycy, dla poprawy krążenia krwi. Wiele związków występujących w kratomie jest także w Vilcacora, zwanym „cudem z Amazonii”. Żeby jednak  nie było tak pięknie, kratom potrafi uzależnić – i choć nie tak mocno jak heroina czy morfina, to jednak potrafi to być dokuczliwa sprawa. Umiarkowanie to trudna, lecz podstawowa rzecz.kratom

Jaki związek kryje się za działaniem kratomu? Cóż, zidentyfikowano kilkadziesiąt alkaloidów. Długo uważano, że najważniejszym jest mitragynina, jednak najnowsze amerykańskie badania:) dowodzą, że jest to raczej 7-hydroksy-mitragynina, związek o cokolwiek skomplikowanej budowie.
W Azji Południowo-Wschodniej istnieje ogromna ilość pól makowych, z którymi walczą (z różnym skutkiem) rządy europejskie i USA. Co ciekawe, kratom wydaje się być naturalną odpowiedzią na opiatowe uzależnienia, łagodzi objawy odstawienia, hamuje głód narkotykowy (wydaje się także, że alkoholowy). Tajowie używali go, gdy opium nie było dostępne. Choć z drugiej strony, następnie stosowali regularnie kratom. Chyba jednak jest to mniejsze zło, gdyż szkodliwość kratomu u ludzi żujących go regularnie przez 30 lat jest umiarkowana (ale jest zauważalna!). Jak słusznie zauważył już Paracelsus, truciznę od lekarstwa odróżnia tylko dawka i miejmy tego świadomość, także w przypadku tabletek od bólu głowy. A kratom potrafi osłabić potencję seksualną, przyciemnić kolor skóry (szczególnie na policzkach), spowodować bóle mięśni i stawów czy też obniżyć motywację do pracy.(...)

Kratom

W wilgotnych i gorących lasach Azji Południowo-Wschodniej rośnie potężne drzewo zwane Mitragyna Speciosa – w skrócie i potocznie kratom. To roślina niezmiernie ciekawa, budząca emocje (i to zwykle bardzo niezdrowe) i szeroko badana. Od co najmniej tysiąca lat znana w Tajlandii jako używka. W niewielkiej ilości jest lekko pobudzająca, pomaga przy monotonnej pracy, dodając energii.

Powiada się, że pozwala uspokoić umysł, zmotywować do pracy. W większych dawkach ma działa uspokajające, przeciwbólowe, a także wprowadza w taki senny stan rozmarzenia, skąd już niedaleko do wręcz opiatowego półsnu. Kratom jest popularny wśród tajskich chłopów, którzy w swoim ciężkim życiu i monotonnej robocie na roli poszukują jakichś przyjemności i urozmaicenia życia. Żują oni świeże liście nawet kilka razy dziennie, popijając następnie gorącą kawą lub herbatą. Ale poza ojczyzną kratomu świeże liście są niedostępne dla śmiertelników, gdyż mało kto posiada żywą roślinę. Popularne są więc herbatki, o wątpliwym wprawdzie smaku i różnej jakości. Mówi się, że w niektórych regionach Tajlandii ojcowie chętniej wydają swoje córki za mężczyzn spożywających kratom niż za palących konopię, gdyż wierzą, że żujący są pracowici, a palacze cannabis leniwi. Jednak to właśnie w Tajlandii kratom trafił do tej samej grupy środków zakazanych, co heroina czy kokaina. Co ciekawe, niemal wyłącznie tam – ale polityka narkotykowa Tajlandii budzi grozę; nawet w Ciemnogrodzie jest dużo lepiej... Choć plotki głoszą, że przed premierem-kucharzem kratom był w Tajlandii osiągalny na targach.

O kratomie mówi się wiele miłych i ciepłych słów, także ze strony badaczy: działa przeciwbakteryjnie, przeciwnowotworowo, jest przeciwutleniaczem, powstrzymuje biegunki. Tradycyjnie znachorzy stosowali go także do leczenia kaszlu, cukrzycy, dla poprawy krążenia krwi. Wiele związków występujących w kratomie jest także w Vilcacora, zwanym „cudem z Amazonii”. Żeby jednak nie było tak pięknie, kratom potrafi uzależnić – i choć nie tak mocno jak heroina czy morfina, to jednak potrafi to być dokuczliwa sprawa. Umiarkowanie to trudna, lecz podstawowa rzecz.kratom

Jaki związek kryje się za działaniem kratomu? Cóż, zidentyfikowano kilkadziesiąt alkaloidów. Długo uważano, że najważniejszym jest mitragynina, jednak najnowsze amerykańskie badania:) dowodzą, że jest to raczej 7-hydroksy-mitragynina, związek o cokolwiek skomplikowanej budowie.
W Azji Południowo-Wschodniej istnieje ogromna ilość pól makowych, z którymi walczą (z różnym skutkiem) rządy europejskie i USA. Co ciekawe, kratom wydaje się być naturalną odpowiedzią na opiatowe uzależnienia, łagodzi objawy odstawienia, hamuje głód narkotykowy (wydaje się także, że alkoholowy). Tajowie używali go, gdy opium nie było dostępne. Choć z drugiej strony, następnie stosowali regularnie kratom. Chyba jednak jest to mniejsze zło, gdyż szkodliwość kratomu u ludzi żujących go regularnie przez 30 lat jest umiarkowana (ale jest zauważalna!). Jak słusznie zauważył już Paracelsus, truciznę od lekarstwa odróżnia tylko dawka i miejmy tego świadomość, także w przypadku tabletek od bólu głowy. A kratom potrafi osłabić potencję seksualną, przyciemnić kolor skóry (szczególnie na policzkach), spowodować bóle mięśni i stawów czy też obniżyć motywację do pracy.(...)

Plan Dnia Szczęśliwego Człowieka – Budzisz się, otwierasz oczy, zaczyna się nowy dzień. Przed sobą masz 24 h – to bardzo dużo. Jak je wykorzystasz? Oto taktyka na zaliczenie dnia do udanych krok po kroku. Zacznij od stworzenia intencji, a potem?

1. Pobudka: stwórz intencję na dzień 

Zanim otworzysz oczy, wypowiedz życzenie na rozpoczynającą się dobę – pisze „elitedaily.com”. Możesz to zrobić w myślach. Czego sobie życzysz na dziś? Jak chciałbyś się dzisiaj czuć? Psychologiczne modele społeczno- poznawcze, dowodzą, że wyklarowana intencja znacznie zwiększa szansę urzeczywistnienia działania, a osoby, które mają cel częściej osiągają to, czego pragną. W Procesualnym Modelu Działań Zdrowotnych, który odnosi się m. in. do przestrzegania zdrowej diety czy aktywności fizycznej, intencja jest jednym z ważniejszych elementów fazy motywacyjnej. W uproszczeniu: stworzenie życzenia zwiększy twoją motywację. Odstąp od długoterminowych założeń: formułuj każdego dnia 24 – godzinne cele. Metodą małych kroków, przenosząc kamyk po kamyku jesteś w stanie przenieść górę, czego nigdy nie udałoby się zrobić na raz. Przykładowe intencje: dziś chcę pośmiać się z członkami rodziny, zdrowo się odżywiać, skończyć ważny projekt. Im bardziej sprecyzowane cele, tym większa szansa, że je zrealizujesz. Będziesz świadom, czego chcesz, do czego dążysz.

2. Wyobraź sobie w obrazach, co chcesz, żeby się działo
Jeszcze zanim wstaniesz, stwórz jak najwięcej obrazów w głowie dotyczących dopiero rozpoczynającego się dnia. Wyobraź sobie, że wszystko, czego sobie życzyłeś już się wydarzyło. Jak było? Pomyśl o tym, jak wykonujesz czynności, które zaplanowałeś. Zobacz np., jak siedzicie z rodziną wieczorem razem na kanapie, przytulacie się do siebie, robicie głupie miny, śmiejecie się, dzieci wchodzą ci na kolana. Albo jak przygotowujesz parującą, aromatyczną zupę na obiad lub siedząc za biurkiem, wypijasz intensywnie pomarańczowy sok marchwiowy. Zaangażuj jak najwięcej zmysłów. Co dokładnie widzisz w swojej wizji: jakie są tego kolory, kształty, jaki zapach czujesz? Słyszysz śmiech dziecka, a może błogą ciszę? Jakie to uczucie, gdy materiał ubrań, które masz na sobie dotyka twojej skóry? Jakie emocje to wszystko w tobie powoduje? Mózg nie rozróżnia wyobrażonych odczuć od rzeczywistości, więc dobierz wrażenia według potrzeb. Nastrój się więc na dobre fale. A teraz pora wstać.

3. Zrób plan i działaj

Od samego wyobrażania nie dzieją się działania. Weź odpowiedzialność za swoje marzenia. Nikt za ciebie nie zorganizuje dnia, które chciałbyś przeżyć: ani partner, ani rodzic, ani terapeuta czy coach. Żeby mieć to, czego chcesz, musisz po to sięgnąć. Czyli: włożyć wysiłek w  realizację celu. Po to masz te 24 h. Marzysz o własnym blogu? Żeby się urzeczywistnił, musisz go założyć. Chcesz lepiej się odżywiać? Nie stanie się to od czytania o dietach, przegryzając ciasto czekoladowe. Podstawą zmiany jest działanie. Twoje działanie. Dziś to zawsze najlepszy moment na pierwszy krok. Jutro najlepiej się nadaje na kroki kolejne.
Potrzebny może być ci plan. Weź kartkę, wypisz, co chcesz zrobić, jakie kroki się na to składają, kiedy zajmiesz się którym z nich, ile zajmie ci to czasu, jakich informacji jeszcze potrzebujesz, gdzie możesz je zdobyć. Dobry plan to ten osadzony w twoim kalendarzu, w konkretnych godzinach i zakładające realistyczne, a nie przerastające twoje możliwości, działania.

4. Naucz się przebywać ze swoim cierpieniem

Wychodzisz z domu i okazuje się, że rzeczywistość nie jest wcale taka łatwa jak byś sobie tego życzył? Po porannym zadowoleniu, dopada cię frustracja, chciałbyś, żeby ten dyskomfort zniknął?
Nie możemy być naprawdę szczęśliwymi, jeśli nie nauczymy się być ze swoim cierpieniem ? twierdzą mistrzowie Wchodu. Tak, wcale nie ze szczęściem, a cierpieniem. W końcu jedno bez drugiego nie istnieje. Zastanów się, jaką relację masz z tym, co w tobie jest? Czy godzisz się tylko na miłe doznania, czy idziesz krok dalej i otwierasz się na złożoność ludzkiej egzystencji.
To, w jakim kontakcie jesteś z cierpiącą częścią siebie pokazują twoje reakcje na cierpienie innych. Ktoś bliski przeżywa kryzys? Mówisz „nie płacz”, „będzie lepiej”, „przestań się smucić” czy po prostu jesteś obok, wspierasz, pozwalasz się wygadać. Twoja reakcja prawdopodobnie odzwierciedla zachowania podejmowane przez ciebie wobec własnego cierpienia. Jeśli wewnętrzne cierpienie tli się w tobie w tle dnia powszedniego zamiast je negować, zobacz, jak to jest ich doświadczać. Stwórz temu przestrzeń, obdarz swój stan serdecznym współczuciem. Staraj się nie mylić akceptacji z umartwianiem.

5. Rób sobie przyjemności – potrzebujesz emocjonalnej słodyczy
 „Z zakamarków życia wziąć, to co chcę. Dziś wiem, życie cudem jest. Co chcę, mogę z niego mieć” – śpiewał zespół „DeSu”. Jeśli rezygnujesz z robienia sobie prezentów, odbierasz sobie sporo frajdy, a nie jesteś przecież męczennikiem. Zrób sobie dzień dziecka (jako stałe podejście do życia na co dzień) lub choćby poranek, wieczór, popołudnie zachcianek. Troszcz się o siebie, rozpieszczaj: przygotuj dobre śniadanie, weź gorący prysznic, posiedź chwilę nad gazetą. Siedzisz w pracy? Zaparz aromatyczną kawę, puść ulubioną muzykę. Masz ochotę na spacer? Wróć z pracy pieszo przez park. Marzysz o dobrej książce? Zahacz o bibliotekę. Szukaj możliwości realizacji swoich „widzimisię”. Codzienność, jak dobra potrawa, potrzebuje do pełni wszystkich smaków: również słodyczy. Psycholodzy uważają, że osoby, które mają mało słodyczy emocjonalnej w życiu często rekompensują to sobie, jedząc większe ilości słodyczy. Masz wzmożony apetyt na słodkości? Być może zbyt mało jest przyjemności w twoim życiu.

6. Uśmiechaj się, dziękuj, mówi komplementy

Masz wpływ na atmosferę w swoim otoczeniu. Zarażaj osoby w koło serdecznością. Uśmiechaj się do napotykanych osób: domowników, współpracowników, przechodniów. Nigdy nie wiadomo, jak ten niby nieznaczący gest wpłynie na drugiego człowieka – zwraca uwagę „elitedaily.com”. I przede wszystkim na ciebie samego.
Postaraj się dziś więcej doceniać bliskich niż ich krytykować i dogryzać. Skup się na tym, za co jesteś im wdzięczny i mów im o tym. Powiedz dziś „dziękuje” przynajmniej 5 razy. Pamiętaj, aby rozwinąć swoją wypowiedź i poinformować daną osobę, za co dziękujesz. Znajdź coś, co w niej lubisz, powiedz jej o tym.  Do partnera możesz powiedzieć: „Dziękuję, że zrobiłeś mi kawę. Bardzo mi smakuje, kiedy ją parzysz”, „Dziękuję, że zająłeś się dziećmi, kiedy byłam u fryzjera. Świetnie się z nimi dogadujesz”. Do współpracownika: „jestem wdzięczna, że pomogłeś mi przy tej prezentacji. Imponuje mi twoja pomysłowość”. Do sprzedawczyni  w lokalnym warzywniaku: „zawsze wybiera mi pani ładniejsze sztuki owoców. Taka sprzedawczyni to skarb!”. Cokolwiek mówisz, ważne, żeby to była prawda. Jeśli na koniec masz ochotę powiedzieć „ale” i dodać uszczypliwość, ugryź się w język i postaw kropkę. Uśmiech, wdzięczność i dobre słowo mnożą się, gdy się je dzieli. Gdy je dajesz bez oczekiwania rewanżu, wracają jak bumerang.

Na tyle na ile to możliwe, otaczaj się ludźmi z dobrą energią, w obecności których czujesz się dobrze i unikaj tych, w których obecności czujesz się wyczerpany i bezwartościowy.

7. Zrób coś, czego jeszcze nie robiłeś
 
Przełam rutynę, każdego dnia zrób coś nowego. Masz pełen przekrój możliwości: od skoku na spadochronie dla lubiących adrenalinę poprzez zapisanie się na lekcję obcego języka aż po powrót do domu inną niż zazwyczaj drogą, zmianę słuchanej stacji radiowej czy spróbowanie nieznanej potrawy.
Kurs tańca, wycieczka w piękny zakątek ? zastanów się, czego chciałbyś doświadczyć, żeby potem móc to wspominać? Niemal 10 lat badań wskazuje, że ludzie są szczęśliwsi, gdy wydają swoje pieniądze raczej na doświadczenia życiowe niż rzeczy materialne ? pisze Ryan T. Howell, profesor psychologii na San Fransisco State University w „Psychology Today”. Możesz sporządzić też plan, który nie wiąże się z wydatkami. Większość płatnych opcji ma też swoje „nisko budżetowe” odpowiedniki, więc nie tłumacz się brakiem finansów. Np. naukę tańca możesz zacząć przez internet, wzroując się na filmach instruktażowych zamieszczonych na „youtube” już dziś. Dobrej zabawy!

8. Odhaczaj zrealizowane podpunkty
 
Pamiętasz plan zadań wspomniany na początku powyższej listy. Nie trać go z oczu w ciągu dnia. Sprawdzaj od czasu do czasu, co już wykonałeś, a co jeszcze jest do zrealizowania. Ważne: podpunkty wykonane koniecznie odhaczaj. Udowodniono, że czynność wykreślania wykonanych zadań powoduje wydzielanie endorfin, hormonów peptydowych wprawiających nas w stań zadowolenia, a nawet euforii. Prawdopodobnie rośnie też twoje poczucie własnej skuteczności.

Aby mieć więcej do wykreślania (oraz lepszy wgląd na kolejność działań), możesz w swojej liście rozbić większe zadania na mniejsze czynności składowe. Czyli zamiast napisać „naprawić zlew”, zamieścić podpunkty: „poszukać fachowca”, „zadzwonić i umówić się”, „dozorować naprawę”.

9. Podsumowanie dnia: zrób listę rzeczy, które ci się udały
 
Cały dzień za tobą, powoli zbierasz się do spania? Czas na krótkie podsumowanie minionego dnia. Nie ma być to jednak lista plusów i minusów. Obiektywizm wsadź do kieszeni. Stwórz mentalną listę rzeczy, które ci się dzisiaj udały, które cię uszczęśliwiły, za które jesteś wdzięczny. To mogą być zarówno małe, jak i wielkie sprawy. Podziękuj sobie za wszystko, co zrobiłeś, za swoje starania i wysiłek, doceń siebie. Takie podsumowanie pozwoli ci się pozbyć nagromadzonych resztek stresu z dnia, przygotuje do snu i da motywację do wcielenia jeszcze większej liczby uszczęśliwiających czynności dnia następnego. Dobrej nocy!

Autorka artykułu: Małgorzata Skorupa – dziennikarka, redaktorka serwisu Zdrowie.gazeta.pl, psycholog, konsultantka Telefonu Zaufania dla Osób Dorosłych w Kryzysie Emocjonalnym przy Instytucie Psychologii Zdrowia Polskiego Towarzystwa Psychologicznego w Warszawie. Autorka wielu publikacji z zakresu rozwoju osobistego oraz zdrowego stylu życia.

 /         zdrowie.gazeta.pl        /

Plan Dnia Szczęśliwego Człowieka

Budzisz się, otwierasz oczy, zaczyna się nowy dzień. Przed sobą masz 24 h – to bardzo dużo. Jak je wykorzystasz? Oto taktyka na zaliczenie dnia do udanych krok po kroku. Zacznij od stworzenia intencji, a potem?

1. Pobudka: stwórz intencję na dzień

Zanim otworzysz oczy, wypowiedz życzenie na rozpoczynającą się dobę – pisze „elitedaily.com”. Możesz to zrobić w myślach. Czego sobie życzysz na dziś? Jak chciałbyś się dzisiaj czuć? Psychologiczne modele społeczno- poznawcze, dowodzą, że wyklarowana intencja znacznie zwiększa szansę urzeczywistnienia działania, a osoby, które mają cel częściej osiągają to, czego pragną. W Procesualnym Modelu Działań Zdrowotnych, który odnosi się m. in. do przestrzegania zdrowej diety czy aktywności fizycznej, intencja jest jednym z ważniejszych elementów fazy motywacyjnej. W uproszczeniu: stworzenie życzenia zwiększy twoją motywację. Odstąp od długoterminowych założeń: formułuj każdego dnia 24 – godzinne cele. Metodą małych kroków, przenosząc kamyk po kamyku jesteś w stanie przenieść górę, czego nigdy nie udałoby się zrobić na raz. Przykładowe intencje: dziś chcę pośmiać się z członkami rodziny, zdrowo się odżywiać, skończyć ważny projekt. Im bardziej sprecyzowane cele, tym większa szansa, że je zrealizujesz. Będziesz świadom, czego chcesz, do czego dążysz.

2. Wyobraź sobie w obrazach, co chcesz, żeby się działo
Jeszcze zanim wstaniesz, stwórz jak najwięcej obrazów w głowie dotyczących dopiero rozpoczynającego się dnia. Wyobraź sobie, że wszystko, czego sobie życzyłeś już się wydarzyło. Jak było? Pomyśl o tym, jak wykonujesz czynności, które zaplanowałeś. Zobacz np., jak siedzicie z rodziną wieczorem razem na kanapie, przytulacie się do siebie, robicie głupie miny, śmiejecie się, dzieci wchodzą ci na kolana. Albo jak przygotowujesz parującą, aromatyczną zupę na obiad lub siedząc za biurkiem, wypijasz intensywnie pomarańczowy sok marchwiowy. Zaangażuj jak najwięcej zmysłów. Co dokładnie widzisz w swojej wizji: jakie są tego kolory, kształty, jaki zapach czujesz? Słyszysz śmiech dziecka, a może błogą ciszę? Jakie to uczucie, gdy materiał ubrań, które masz na sobie dotyka twojej skóry? Jakie emocje to wszystko w tobie powoduje? Mózg nie rozróżnia wyobrażonych odczuć od rzeczywistości, więc dobierz wrażenia według potrzeb. Nastrój się więc na dobre fale. A teraz pora wstać.

3. Zrób plan i działaj

Od samego wyobrażania nie dzieją się działania. Weź odpowiedzialność za swoje marzenia. Nikt za ciebie nie zorganizuje dnia, które chciałbyś przeżyć: ani partner, ani rodzic, ani terapeuta czy coach. Żeby mieć to, czego chcesz, musisz po to sięgnąć. Czyli: włożyć wysiłek w realizację celu. Po to masz te 24 h. Marzysz o własnym blogu? Żeby się urzeczywistnił, musisz go założyć. Chcesz lepiej się odżywiać? Nie stanie się to od czytania o dietach, przegryzając ciasto czekoladowe. Podstawą zmiany jest działanie. Twoje działanie. Dziś to zawsze najlepszy moment na pierwszy krok. Jutro najlepiej się nadaje na kroki kolejne.
Potrzebny może być ci plan. Weź kartkę, wypisz, co chcesz zrobić, jakie kroki się na to składają, kiedy zajmiesz się którym z nich, ile zajmie ci to czasu, jakich informacji jeszcze potrzebujesz, gdzie możesz je zdobyć. Dobry plan to ten osadzony w twoim kalendarzu, w konkretnych godzinach i zakładające realistyczne, a nie przerastające twoje możliwości, działania.

4. Naucz się przebywać ze swoim cierpieniem

Wychodzisz z domu i okazuje się, że rzeczywistość nie jest wcale taka łatwa jak byś sobie tego życzył? Po porannym zadowoleniu, dopada cię frustracja, chciałbyś, żeby ten dyskomfort zniknął?
Nie możemy być naprawdę szczęśliwymi, jeśli nie nauczymy się być ze swoim cierpieniem ? twierdzą mistrzowie Wchodu. Tak, wcale nie ze szczęściem, a cierpieniem. W końcu jedno bez drugiego nie istnieje. Zastanów się, jaką relację masz z tym, co w tobie jest? Czy godzisz się tylko na miłe doznania, czy idziesz krok dalej i otwierasz się na złożoność ludzkiej egzystencji.
To, w jakim kontakcie jesteś z cierpiącą częścią siebie pokazują twoje reakcje na cierpienie innych. Ktoś bliski przeżywa kryzys? Mówisz „nie płacz”, „będzie lepiej”, „przestań się smucić” czy po prostu jesteś obok, wspierasz, pozwalasz się wygadać. Twoja reakcja prawdopodobnie odzwierciedla zachowania podejmowane przez ciebie wobec własnego cierpienia. Jeśli wewnętrzne cierpienie tli się w tobie w tle dnia powszedniego zamiast je negować, zobacz, jak to jest ich doświadczać. Stwórz temu przestrzeń, obdarz swój stan serdecznym współczuciem. Staraj się nie mylić akceptacji z umartwianiem.

5. Rób sobie przyjemności – potrzebujesz emocjonalnej słodyczy
„Z zakamarków życia wziąć, to co chcę. Dziś wiem, życie cudem jest. Co chcę, mogę z niego mieć” – śpiewał zespół „DeSu”. Jeśli rezygnujesz z robienia sobie prezentów, odbierasz sobie sporo frajdy, a nie jesteś przecież męczennikiem. Zrób sobie dzień dziecka (jako stałe podejście do życia na co dzień) lub choćby poranek, wieczór, popołudnie zachcianek. Troszcz się o siebie, rozpieszczaj: przygotuj dobre śniadanie, weź gorący prysznic, posiedź chwilę nad gazetą. Siedzisz w pracy? Zaparz aromatyczną kawę, puść ulubioną muzykę. Masz ochotę na spacer? Wróć z pracy pieszo przez park. Marzysz o dobrej książce? Zahacz o bibliotekę. Szukaj możliwości realizacji swoich „widzimisię”. Codzienność, jak dobra potrawa, potrzebuje do pełni wszystkich smaków: również słodyczy. Psycholodzy uważają, że osoby, które mają mało słodyczy emocjonalnej w życiu często rekompensują to sobie, jedząc większe ilości słodyczy. Masz wzmożony apetyt na słodkości? Być może zbyt mało jest przyjemności w twoim życiu.

6. Uśmiechaj się, dziękuj, mówi komplementy

Masz wpływ na atmosferę w swoim otoczeniu. Zarażaj osoby w koło serdecznością. Uśmiechaj się do napotykanych osób: domowników, współpracowników, przechodniów. Nigdy nie wiadomo, jak ten niby nieznaczący gest wpłynie na drugiego człowieka – zwraca uwagę „elitedaily.com”. I przede wszystkim na ciebie samego.
Postaraj się dziś więcej doceniać bliskich niż ich krytykować i dogryzać. Skup się na tym, za co jesteś im wdzięczny i mów im o tym. Powiedz dziś „dziękuje” przynajmniej 5 razy. Pamiętaj, aby rozwinąć swoją wypowiedź i poinformować daną osobę, za co dziękujesz. Znajdź coś, co w niej lubisz, powiedz jej o tym. Do partnera możesz powiedzieć: „Dziękuję, że zrobiłeś mi kawę. Bardzo mi smakuje, kiedy ją parzysz”, „Dziękuję, że zająłeś się dziećmi, kiedy byłam u fryzjera. Świetnie się z nimi dogadujesz”. Do współpracownika: „jestem wdzięczna, że pomogłeś mi przy tej prezentacji. Imponuje mi twoja pomysłowość”. Do sprzedawczyni w lokalnym warzywniaku: „zawsze wybiera mi pani ładniejsze sztuki owoców. Taka sprzedawczyni to skarb!”. Cokolwiek mówisz, ważne, żeby to była prawda. Jeśli na koniec masz ochotę powiedzieć „ale” i dodać uszczypliwość, ugryź się w język i postaw kropkę. Uśmiech, wdzięczność i dobre słowo mnożą się, gdy się je dzieli. Gdy je dajesz bez oczekiwania rewanżu, wracają jak bumerang.

Na tyle na ile to możliwe, otaczaj się ludźmi z dobrą energią, w obecności których czujesz się dobrze i unikaj tych, w których obecności czujesz się wyczerpany i bezwartościowy.

7. Zrób coś, czego jeszcze nie robiłeś

Przełam rutynę, każdego dnia zrób coś nowego. Masz pełen przekrój możliwości: od skoku na spadochronie dla lubiących adrenalinę poprzez zapisanie się na lekcję obcego języka aż po powrót do domu inną niż zazwyczaj drogą, zmianę słuchanej stacji radiowej czy spróbowanie nieznanej potrawy.
Kurs tańca, wycieczka w piękny zakątek ? zastanów się, czego chciałbyś doświadczyć, żeby potem móc to wspominać? Niemal 10 lat badań wskazuje, że ludzie są szczęśliwsi, gdy wydają swoje pieniądze raczej na doświadczenia życiowe niż rzeczy materialne ? pisze Ryan T. Howell, profesor psychologii na San Fransisco State University w „Psychology Today”. Możesz sporządzić też plan, który nie wiąże się z wydatkami. Większość płatnych opcji ma też swoje „nisko budżetowe” odpowiedniki, więc nie tłumacz się brakiem finansów. Np. naukę tańca możesz zacząć przez internet, wzroując się na filmach instruktażowych zamieszczonych na „youtube” już dziś. Dobrej zabawy!

8. Odhaczaj zrealizowane podpunkty

Pamiętasz plan zadań wspomniany na początku powyższej listy. Nie trać go z oczu w ciągu dnia. Sprawdzaj od czasu do czasu, co już wykonałeś, a co jeszcze jest do zrealizowania. Ważne: podpunkty wykonane koniecznie odhaczaj. Udowodniono, że czynność wykreślania wykonanych zadań powoduje wydzielanie endorfin, hormonów peptydowych wprawiających nas w stań zadowolenia, a nawet euforii. Prawdopodobnie rośnie też twoje poczucie własnej skuteczności.

Aby mieć więcej do wykreślania (oraz lepszy wgląd na kolejność działań), możesz w swojej liście rozbić większe zadania na mniejsze czynności składowe. Czyli zamiast napisać „naprawić zlew”, zamieścić podpunkty: „poszukać fachowca”, „zadzwonić i umówić się”, „dozorować naprawę”.

9. Podsumowanie dnia: zrób listę rzeczy, które ci się udały

Cały dzień za tobą, powoli zbierasz się do spania? Czas na krótkie podsumowanie minionego dnia. Nie ma być to jednak lista plusów i minusów. Obiektywizm wsadź do kieszeni. Stwórz mentalną listę rzeczy, które ci się dzisiaj udały, które cię uszczęśliwiły, za które jesteś wdzięczny. To mogą być zarówno małe, jak i wielkie sprawy. Podziękuj sobie za wszystko, co zrobiłeś, za swoje starania i wysiłek, doceń siebie. Takie podsumowanie pozwoli ci się pozbyć nagromadzonych resztek stresu z dnia, przygotuje do snu i da motywację do wcielenia jeszcze większej liczby uszczęśliwiających czynności dnia następnego. Dobrej nocy!

Autorka artykułu: Małgorzata Skorupa – dziennikarka, redaktorka serwisu Zdrowie.gazeta.pl, psycholog, konsultantka Telefonu Zaufania dla Osób Dorosłych w Kryzysie Emocjonalnym przy Instytucie Psychologii Zdrowia Polskiego Towarzystwa Psychologicznego w Warszawie. Autorka wielu publikacji z zakresu rozwoju osobistego oraz zdrowego stylu życia.

/ zdrowie.gazeta.pl /

"Przeciw Matce?"  by RockStar – „Przeciw Matce?”

Sterty paragonów walają się po domu,
Bzdury na papierze nie służy to nikomu,
Lasy upadają a biurokracja żyje
Ludzie sami sobie wkładają sznur na szyje!

Nikt już tu nie myśli o dobru planety,
Ważne są pieniądze, wystawne bankiety,
W nowych samochodach zamknięte marzenia,
Miłość to przeżytek niech zginie w płomieniach!

Odpowiedzmy sobie: Czy my tego chcemy?
Zniszczenia planety, dewastacji Ziemi?
Zaprzedania uczuć za doczesne dobra,
Za toczenie wojen przyznajemy nobla?!

Coś bardzo przykrego dzieje się z tym światem,
Ten kto mówi mądrze, zwany jest wariatem,
Większość się poddaje, lecz ja trwam w nadziei,
Na piękniejsze jutro dla mej Matki Ziemi.

"Przeciw Matce?" by RockStar

„Przeciw Matce?”

Sterty paragonów walają się po domu,
Bzdury na papierze nie służy to nikomu,
Lasy upadają a biurokracja żyje
Ludzie sami sobie wkładają sznur na szyje!

Nikt już tu nie myśli o dobru planety,
Ważne są pieniądze, wystawne bankiety,
W nowych samochodach zamknięte marzenia,
Miłość to przeżytek niech zginie w płomieniach!

Odpowiedzmy sobie: Czy my tego chcemy?
Zniszczenia planety, dewastacji Ziemi?
Zaprzedania uczuć za doczesne dobra,
Za toczenie wojen przyznajemy nobla?!

Coś bardzo przykrego dzieje się z tym światem,
Ten kto mówi mądrze, zwany jest wariatem,
Większość się poddaje, lecz ja trwam w nadziei,
Na piękniejsze jutro dla mej Matki Ziemi.

Rzuć palenie – Rosnąca świadomość Polaków na temat szkodliwości wyrobów tytoniowych powoduje, że wielu palących (co trzecia osoba) w ciągu ostatnich 12 miesięcy podejmowało próbę rzucenia palenia. Obecnie ponad 2,7 miliona z nas jest gotowych do podjęcia próby zaprzestania palenia. Według badań Polacy potrzebują średnio 8 prób żeby na zawsze zaprzestać palenia. Dlatego właśnie stworzyliśmy nasza stronę www.jakrzucicpalenie.pl, która ma na celu pomoc osobom palącym w ich drodze do niepalenia.

www.jakrzucicpalenie.pl jest darmowym, internetowym przewodnikiem do rzucenia palenia.

Jak skorzystać z naszych porad? To proste!

Rzucanie palenia to zwykle proces składający się z wielu etapów (obejmujących przygotowanie się do rzucenia palenia, rzucanie palenia, czasem nawroty i w końcu upragnioną abstynencję).

Na naszej stronie znajdziesz rady i wskazówki pomocne na wszystkich etapach tego procesu. Co zrobić? Zobacz na którym etapie jesteś teraz, wejdź na odpowiednią podstronę, zastosuj proponowane rady, rzuć palenie i dołącz do tych, którzy nie palą!
Etapy:

    Palę bo lubię
    A może rzucić?
    Rzucam
    Już nie palę
 Negatywny wpływ substancji rakotwórczych na zdrowie dotyczy również tzw. palaczy biernych, czyli tych, którzy nigdy nie palili, a przebywają w środowisku zanieczyszczonym dymem tytoniowym. Palacze bierni wdychają te same trujące i rakotwórcze substancje, inna jest jedynie skala narażenia ich na zachorowanie. – Bardzo niepokoi fakt, że choć 80 proc. osób dorosłych uważa, że bierne palenie może spowodować poważne choroby u osób niepalących, prawie 50 proc. palących dorosłych przyznaje, że pali w obecności dzieci. Oznacza to, że codziennie około 4 mln dzieci ma kontakt z dymem tytoniowym – mówi dr n. med. Marta Mańczuk, kierownik Pracowni Prewencji Pierwotnej w Zakładzie Epidemiologii i Prewencji Nowotworów Centrum Onkologii – Instytucie im. Marii Skłodowskiej-Curie.  

Papierosy są jedynym legalnie sprzedawanym na całym świecie produktem o udowodnionym działaniu rakotwórczym. W dodatku nie ma mniej szkodliwych papierosów – wszystkie papierosy, bez wyjątku, „light” czy „slim”, są tak samo szkodliwe dla zdrowia, ponieważ dostarczają tyle samo trujących substancji do organizmu. Dodatki smakowe dodatkowo ułatwiają inhalację, czyli powodują, że osoby palące „slimy” lub „lighty” zaciągają się głębiej i mocniej – mówi prof. dr hab. n. med. Witold Zatoński.  

Jedynym i najskuteczniejszym sposobem, aby ustrzec się przed rakiem płuca jest rzucenie palenia. Pocieszające jest, że około 50 proc. kobiet codziennie palących papierosy chciałoby rzucić palenie. Obecnie uzależnienie od tytoniu traktowane jest jak choroba, którą trzeba leczyć. Jest wiele sposobów na uwolnienie się od uzależnienia: od silnej woli przez terapie farmakologiczne dostosowane indywidualnie dla każdego palacza, a także wsparcie psychologiczne. Pomocna w procesie rzucania palenia jest funkcjonująca przy Centrum Onkologii – Instytucie im. Marii Skłodowskiej-Curie, ogólnopolska Telefoniczna Poradnia Pomocy Palącym (tel : 801 108 108). Jeśli masz zamiar rzucić lub jesteś w trakcie rzucania palenia i potrzebujesz porady, zadzwoń! Jeśli chcesz pomóc rzucić palenie komuś z twoich bliskich, zadzwoń! Jeśli chciałbyś namówić kogoś z twoich bliskich aby rzucił palenie, a nie wiesz jak to
zrobić, zadzwoń!

Rzuć palenie

Rosnąca świadomość Polaków na temat szkodliwości wyrobów tytoniowych powoduje, że wielu palących (co trzecia osoba) w ciągu ostatnich 12 miesięcy podejmowało próbę rzucenia palenia. Obecnie ponad 2,7 miliona z nas jest gotowych do podjęcia próby zaprzestania palenia. Według badań Polacy potrzebują średnio 8 prób żeby na zawsze zaprzestać palenia. Dlatego właśnie stworzyliśmy nasza stronę www.jakrzucicpalenie.pl, która ma na celu pomoc osobom palącym w ich drodze do niepalenia.

www.jakrzucicpalenie.pl jest darmowym, internetowym przewodnikiem do rzucenia palenia.

Jak skorzystać z naszych porad? To proste!

Rzucanie palenia to zwykle proces składający się z wielu etapów (obejmujących przygotowanie się do rzucenia palenia, rzucanie palenia, czasem nawroty i w końcu upragnioną abstynencję).

Na naszej stronie znajdziesz rady i wskazówki pomocne na wszystkich etapach tego procesu. Co zrobić? Zobacz na którym etapie jesteś teraz, wejdź na odpowiednią podstronę, zastosuj proponowane rady, rzuć palenie i dołącz do tych, którzy nie palą!
Etapy:

Palę bo lubię
A może rzucić?
Rzucam
Już nie palę
Negatywny wpływ substancji rakotwórczych na zdrowie dotyczy również tzw. palaczy biernych, czyli tych, którzy nigdy nie palili, a przebywają w środowisku zanieczyszczonym dymem tytoniowym. Palacze bierni wdychają te same trujące i rakotwórcze substancje, inna jest jedynie skala narażenia ich na zachorowanie. – Bardzo niepokoi fakt, że choć 80 proc. osób dorosłych uważa, że bierne palenie może spowodować poważne choroby u osób niepalących, prawie 50 proc. palących dorosłych przyznaje, że pali w obecności dzieci. Oznacza to, że codziennie około 4 mln dzieci ma kontakt z dymem tytoniowym – mówi dr n. med. Marta Mańczuk, kierownik Pracowni Prewencji Pierwotnej w Zakładzie Epidemiologii i Prewencji Nowotworów Centrum Onkologii – Instytucie im. Marii Skłodowskiej-Curie.

Papierosy są jedynym legalnie sprzedawanym na całym świecie produktem o udowodnionym działaniu rakotwórczym. W dodatku nie ma mniej szkodliwych papierosów – wszystkie papierosy, bez wyjątku, „light” czy „slim”, są tak samo szkodliwe dla zdrowia, ponieważ dostarczają tyle samo trujących substancji do organizmu. Dodatki smakowe dodatkowo ułatwiają inhalację, czyli powodują, że osoby palące „slimy” lub „lighty” zaciągają się głębiej i mocniej – mówi prof. dr hab. n. med. Witold Zatoński.

Jedynym i najskuteczniejszym sposobem, aby ustrzec się przed rakiem płuca jest rzucenie palenia. Pocieszające jest, że około 50 proc. kobiet codziennie palących papierosy chciałoby rzucić palenie. Obecnie uzależnienie od tytoniu traktowane jest jak choroba, którą trzeba leczyć. Jest wiele sposobów na uwolnienie się od uzależnienia: od silnej woli przez terapie farmakologiczne dostosowane indywidualnie dla każdego palacza, a także wsparcie psychologiczne. Pomocna w procesie rzucania palenia jest funkcjonująca przy Centrum Onkologii – Instytucie im. Marii Skłodowskiej-Curie, ogólnopolska Telefoniczna Poradnia Pomocy Palącym (tel : 801 108 108). Jeśli masz zamiar rzucić lub jesteś w trakcie rzucania palenia i potrzebujesz porady, zadzwoń! Jeśli chcesz pomóc rzucić palenie komuś z twoich bliskich, zadzwoń! Jeśli chciałbyś namówić kogoś z twoich bliskich aby rzucił palenie, a nie wiesz jak to
zrobić, zadzwoń!

Ludobojstwo w Kanadzie

Http://johngaltspeakin.wordpress.com/2013/04/17/chronologia-ludobojstwa/

Chronologia zbrodni: Ludobójstwo w Kanadzie w erze nowożytnej.



1850 – Narody pierwotne wschodniej Kanady zostały zdziesiątkowane przez ospę prawdziwą i inne choroby celowo wprowadzone przez Europejczyków do zaledwie dziesięciu procent swojego stanu sprzed kontaktami z nimi. Plemiona indiańskie na zachód od Wielkich Jezior pozostają w większości nietknięte przez tę plagę, z wyjątkiem zachodniego wybrzeża gdzie zaczynają osiedlać się Europejczycy.

1857 – Ustawa o Stopniowej Cywilizacji, napisana, aby wyeliminować narody pierwotne poprzez „nadanie prawa wyborczego” i, w której tytuł do ziemi i pojęcie narodowości zostają zlikwidowane przechodzi przez legislaturę w Kanadzie Górnej

1859 – Misje Rzymskokatolickie są ustanawiane w Mission w Kolumbii Brytyjskiej (B.C.) a w Okanagan przez biskupa oblata (osoba, która nie składa ślubów zakonnych tylko przyrzeczenie wytrwania – tłum.) Paula Durieu, który z pomocą jezuicką sporządza plan eksterminacji niechrześcijańskich wodzów Indian i zastąpienia ich liderami kontrolowanymi przez Kościół Katolicki. Ten „Plan Durieu” posłuży później jako model dla indiańskich szkół z internatem.

1862-3 – Poważna epidemia ospy prawdziwej wśród plemion indiańskich wewnętrznej B.C. jest zainicjowana przez anglikańskiego misjonariusza (i przyszłego biskupa Norwich oraz członka Izby Lordów) wielebnego Johna Sheepshanksa, który zaszczepia setkom Indian tę chorobę. Sheepshanks działa na zlecenie rządu prowincjonalnego i handlującej futrami Kompanii Zatoki Hudsona, która sponsoruje pierwsze protestanckie misje wśród Indian. Ponad 90% lokalnych Indian Salish i Chilcotin – około 8000 lub więcej ludzi zginie w wyniku użycia tej broni biologicznej.

1869-70 – Nieudane powstanie nad Czerwoną Rzeką Indian Metis (mieszana krew [potomkowie Indian i Europejczyków – tłum.]) na równinach centralnych pod przywództwem Louisa Riela skłania nowo-powstały rząd Kanady do ustanowienia swojej niepodległości „od morza do morza” poprzez narodowy system kolei i masową emigrację Europejczyków na ziemie Indian na zachodzie.

1870 – Korona Anglii ustanawia system „rezerwy kleru”, w którym katolickie i anglikańskie misje dostają setki akrów ziemi ukradzionej rdzennym narodom, w szczególności w zachodniej Kanadzie.

1873 – Zostaje utworzona Królewska Północno-zachodnia Policja Konna poprzedniczka dzisiejszej Królewskiej Kanadyjskiej Policji Konnej (RCMP) jako narodowa, paramilitarna siła z absolutną jurysdykcją wzdłuż całej Kanady. Do tej mandatu wlicza się usunięcie wszystkich rdzennych mieszkańców do rezerwatów i wyczyszczenia pasa ziemi „wolnego od Indian” na 50 mil po obu stronach rozszerzającej się na zachód Kanadyjskiej Kolei Pacyficznej (CPR).

1876 – Pod wypływem byłego premiera i prawnika CFR, Johna A. MacDonalda, Kanada przyjmuje Ustawę Indiańską, która redukuje wszystkich Indian i członków plemienia Metis do statusu nie-obywateli i osób pozostających pod opieką prawną państwa kanadyjskiego. Odtąd rdzenni mieszkańcy są uwięzieni w „rezerwowych obszarach”, odmówiony jest im status prawny czy prawa obywatelskie, nie mogą głosować, pozywać w sądach, posiadać własności czy prowadzić działań w swoim imieniu. Ich status jako osób pozostających pod opieką prawną pozostaje niezmieniony do dnia dzisiejszego.

1886 – CFR jest ukończona, łącząc Kanadę od wybrzeża do wybrzeża i otwierając drzwi masowej imigracji europejskiej. Tego samego roku wszystkie tradycyjne ceremonie rdzennych mieszkańców na zachodnim wybrzeżu zostają zdelegalizowane, wliczając w to system potlatch i rdzenne języki.

1889 – Ustanowiony zostaje federalny Departament Spraw Indiańskich. Indiańskie „szkoły przemysłowe” (?) zostają usankcjonowane przez rząd federalny, który we współpracy z kościołami katolickimi i protestanckimi wspólnie funduje i zakłada obozy internowania dla wszystkich dzieci rdzennych mieszkańców w całej Kanadzie.

1891 – Pierwszy medyczny raport o masowych zgonach w tych szkołach spowodowanych przez szalejącą i nie leczoną gruźlicę zostaje wysłany rządowi federalnemu przez dr. George’a Ortona w Alberta. Raport Ortona zostaje zignorowany.

1905 – Ponad setka indiańskich szkół z akademikiem działa w całej Kanadzie, dwie trzecie z nich jest prowadzona przez Kościół Rzymskokatolicki. Masowa europejska emigracja i broń biologiczna zredukowała rdzenne populacje na zachodzie do mniej niż pięciu procent stanu pierwotnego.

1907 – Dr Peter Bryce, Główny Urzędnik Medyczny przeprowadza dla Departamentu Spraw Indiańskich (DIA) rządu federalnego inspekcję indiańskich szkół w całym kraju, aby zbadać warunki zdrowotne. Będący tego wynikiem raport Bryce’a dla asystenta nadinspektora DIA Duncana Campbella Scotta dokumentuje, że ponad połowa wszystkich dzieci w tych szkołach umiera na gruźlicę celowo rozpowszechnianą wśród nich przez pracowników. Bryce również twierdzi, że kościoły prowadzące te szkoły celowo ukrywają dowody i statystyki tych morderczych praktyk.

15 listopada 1907 – Raport dr Bryce’a jest cytowany w The Ottawa Citizen i The Montreal Gazette.

1908-9 – Duncana Campbell Scott utajnia raport Bryce’a i odmawia działać na podstawie jego rekomendacji, do których wlicza się odsunięcie kościołów od prowadzenia szkół indiańskich. Bryce wydaje bardziej kompletny raport o ogromnych wskaźnikach śmierci w tych szkołach, podczas, gdy Scott zaczyna oszczerczą kampanię przeciwko Bryce’owi, która ostatecznie doprowadza do usunięcia go ze służby cywilnej.

Listopad 1910 – Pomimo odkryć Bryce’a, Scott instytucjonalizuje kontrole kościelną nad indiańskimi szkołami przez kontrakt między rządem federalnym a kościołami: Katolickim, Anglikańskim, Prezbiteriańskim i Metodystycznym (dwa ostatnie są poprzednikami Zjednoczonego Kościoła Kanady). Kontrakt ten upoważnia te szkoły do istnienia i dostarcza rządowych środków oraz ochrony dla nich, wliczając w to użycie RCMP jak ramienia policyjnego dla tych szkół.

Marzec 1919 –Pomimo rosnących wskaźników śmierci w indiańskich szkołach z akademikiem, pod naciskiem kościoła, D.C. Scott zakańcza wszystkie federalne inspekcje medyczne tych szkół likwidując urząd Głównego Inspektora Medycznego.

Kwiecień 1920 – Prawo federalne sprawiające, że obowiązkiem prawnym dla dzieci indiańskich powyżej 7 roku życia w całej Kanadzie jest uwięzienie ich w szkołach indiańskich zostaje przegłosowane. Nie współpracującym rodzicom grozi więzienie i duża grzywna. Liczba śmierci z powodu gruźlicy wśród indiańskich mieszkańców potroi się w następnej dekadzie.

Wiosna, 1925 – Zjednoczony Kościół Kanady zostaje ustanowiony przez federalną Ustawę Parlamentu, aby „skanadyzować i schrystianizować …urodzonych za granicą i pogan”. Kościół ten jest wspartym finansowo ramieniem Korony Angielskiej i przejmuje wszystkie szkoły oraz ziemie ukradzioną rdzennym mieszkańcom będącą w posiadaniu kościołów metodystycznych i prezbiteriańskich.

1927 – Jeden z przepisów Kolumbii Brytyjskiej pozbawia wszystkich Indian prawa do wynajęcia i konsultowania się z prawnikiem czy reprezentowania siebie przed sądem. To samo prawa czyni nielegalnym dla każdego prawnika przyjmowanie indiańskich klientów.

1928 – Ustawa o Sterylizacji Seksualnej przechodzi przez legislaturę w Alberta, pozwalając na przymusową sterylizację każdego ucznia indiańskiej szkoły na mocy decyzji dyrektora, pracownika kościoła. Przynajmniej 2800 indiańskich mężczyzn i kobiet stanie się bezpłodnych przez to prawo.

1929-30 – Rząd Kanady wyrzeka się ochrony prawnej nad indiańskimi dziećmi w szkołach na rzecz wybranego przez kościół dyrektora.

1933 – Identyczna Ustawa o Sterylizacji Seksualnej zostaje przegłosowana przez legislaturę Kolumbii Brytyjskiej. Trzy centra sterylizacji powstają w gęsto zaludnionych społecznościach rdzennych mieszkańców: w szpitalu R.W. Large w Bella Bella (Zjednoczony Kościół), w Indiańskim Szpitalu Nanaimo, i w Indiańskim Szpitalu Charles Camsell w Edmonton w Alberta (Zjednoczony Kościół). Tysiące Indian zostanie wysterylizowanych w tych placówkach do lat 80.

Luty 1934 – Próba likwidacji szkół z akademikiem przez rząd Kanady kończy się niepowodzeniem w wyniku oporu opinii publicznej wykreowanego przez hierarchów kościołów katolickich i protestanckich.

Styczeń 1939 – Dzieci szczepu Cowichan zostają użyte w medycznych eksperymentach przeprowadzonych przez niemieckojęzycznych lekarzy w katolickiej szkole Kuper Island na Vancouver Island. W rezultacie umiera kilkanaście dzieci. RCMP tuszuje dochodzenie w sprawie tych śmierci a Montforts, niemiecki zakon katolicki prowadzący tę szkołę zostaje zastąpiony przez Oblatów.

1947-8: Kanadyjski dyplomata (i późniejszy premier) Leaster Person pomaga zdefiniować Konwencję ONZ o ludobójstwie na nowo tak, aby nie można było jej zastosować do kanadyjskich szkół indiańskich. Prawodawstwo pozwalające na jej zastosowanie na terenie Kanady jest zablokowane przez parlament Kanady.

1946-52: Setki nazistów i lekarzy SS dostaje obywatelstwo i zezwolenie na emigrację do Kanady w ramach operacji „Spinacz” i pracuje w indiańskich szpitalach oraz innych placówkach, wliczając w to Allan Memorial Institute w Montrealu dzięki wsparciu wojskowemu oraz CIA. Do ich badań wlicza się programy kontroli umysłu opartej na traumatycznych wydarzeniach, techniki sterylizacji oraz farmakologiczne testowanie leków na rdzennych dzieciach, sierotach oraz wielu innych.

1956-8: Ocaleni z jednego z takich programów w bazie Królewskich Kanadyjskich Sił Powietrznych Lincoln Park w Calgary w Alberta opisują lekarza z tatuażem SS z numerem na swoim ramieniu torturującego dzieci do śmierci, włączając w to dzieci indiańskie przyprowadzone przez oficerów RCMP z lokalnych rezerwatów i szkół rezydenckich. Podobne zbrodnie są opisywane przez ocalałych z programów w bazach wojskowych w Suffield w Alberta, Nanaimo w Kolumbii Brytyjskiej i w szpitalu psychiatrycznym Lakehead w Thunder Bay w Ontario.

1962-71: Tysiące indiańskich dzieci jest celowo ukradzionych ze swoich rodzin w ramach programu „kulka lat 60”(?) sponsorowanego przez rząd, w którym to niszczono rdzenne rodziny i kontynuowano kulturowe ludobójstwo znane z systemu szkół rezydenckich. Wiele dzieci umiera w domach zastępczych i indiańskich szpitalach gdzie są potajemnie wysyłane do przeprowadzania na nich eksperymentów a przyczyna ich śmierci jest ukrywana.

1969: Minister Sspraw Indiańskich, Jean Chretien utrzymuje ludobójczą „asymilacyjną” politykę kulturalnego i prawnego wykończenia narodów rdzennych w federalnym „Białym Dokumencie” złożonym w Parlamencie

1970: Powszechny opór Indian wobec „Białego Dokumentu” i rewolta rodziców indiańskich w katolickiej rezydenckiej szkole Bluequills w St. Paul’s w Alberta – gdzie ci rodzice biorą Przedstawiciel Rządowego wśród Indian za zakładnika i żądają usunięcia sióstr i księży ze szkoły – zmusza rząd do rozpoczęcia procesu przekazywania indiańskiej Edukacji lokalnym radom indiańskim.

1972: Wyprzedzając koniec szkół rezydenckich, Departament Spraw Indiańskich nakazuje zniszczenie wszystkich akt personalnych Indian, wliczając w to akty własności. W wyniku tego, własność ziemi oraz genealogia niezliczonych rodzin indiańskich zostaje zniszczona, podważając roszczenia do indiańskiej ziemi.

1975: Większość indiańskich szkół rezydenckich została zamknięta lub przekazana do zarządzania przez lokalne rady. Nie mniej jednak, wiele aktów wykorzystywania i zbrodni przeciwko dzieciom ma nadal miejsce, z rąk indiańskiego personelu.

Lato 1978: Czerwona Siła, część Amerykańskiego Ruchu Indiańskiego (AIM) okupuje biura Departamentu Spraw Indiańskich w Vancouver i publikuje dokumentację sterylizacji w indiańskich szpitalach na Zachodnim Wybrzeżu. Czerwona Siła wzywa do abolicji Ustawy Indiańskiej, rezerwatów oraz marionetkowych rad indiańskich.

1980: W odpowiedzi, rząd federalny ustanawia tak zwane „Zgromadzenie Pierwszych Narodów” (AFN) jako dotowane przez państwo, kolaborujące ciało składające się z samo-ustanowionych i niewybieralnych „liderów” z całej Kanady. AFN odmawia poparcia dla niepodległości narodów rdzennych czy jakichkolwiek wezwań do zbadania śmierci i zbrodni w szkołach indiańskich.

Październik 1989: Nora Bernard, ocalona z rezydenckiej szkoły z New Brunswick zakłada pierwszą sprawę przeciwko Kościołowi Katolickiemu oraz rządowi Kanady za krzywdy, jakie poniosła w szkole. Nora zostanie zamordowana w grudniu 2007 r., tuż przed „przeprosinami” Kanady za indiański system szkół.

1990: W odpowiedzi, kret Partii Liberalnej i rządu, „lider” Phil Fontaine z AFN prezentuje „młyniec”(?) nt. szkół indiańskich odnosząc się do „wykorzystywania” w szkołach jednocześnie unikając wspominania o poważniejszych zbrodniach.

Wiosna 1993 – styczeń 1995: Naoczni świadkowie morderstw w szkole Alberni Zjednoczonego Kościoła mówią publicznie o śmieciach dzieci w tej szkole z ambony wielebnego Kevina Annetta w kościele St. Andrew Zjednoczonego Kościoła w Port Alberni w Kolumbii Brytyjskiej. Kiedy Annett podważa potajemny układ między jego kościołem, prowincjonalnym rządem i fundatorem kościoła MacMillan-Bloedel Ltd.( kanadyjska firma zajmująca się produkcją z drewna – tłum.) dotyczący ziemi ukradzionej od rdzennych mieszkańców, zostaje zwolniony bez podania powodu i w końcu wykluczony z kościoła bez przeprowadzenia odpowiedniego procesu.

18 grudnia 1995: Morderstwo indiańskich dzieci w szkole Alberni po raz pierwszy zostaje zrelacjonowane przez prasę podczas protestu zorganizowanego przez Kevina Annetta, w The Vancouver Sun. Naoczny świadek tego zdarzenia, Harriet Nahanee mówi reporterom, że widziała jak wielebny Alfred Caldwell kopie 14-letnią Maise Shaw na śmierć w 1946 r.

20 grudnia 1995: Kolejny świadek w indiańskich szkołach Kościoła Zjednoczonego upublicznia się: Archie Frank Ahousaht opisuje wielebnego Alfreda Caldwella bijącego dziecko, Alberta Gray’a na śmierć. RCMP odmawia wszcząć dochodzenie w którejkolwiek ze spraw.

1 lutego 1996: Pierwsza sprawa zostaje założona przez ocalałych ze szkoły Alberni przeciw Zjednoczonemu Kościołowi i federalnemu rządowi.

3 lutego 1996: Zjednoczony Kościół zaczyna wewnętrzną procedurę, aby usunąć na stałe wielebnego Kevina Annetta z duszpasterstwa, które jest jego środkiem utrzymania. Annett zostanie ostatecznie wykluczony w marcu 1997 r., w jedynie publicznym usunięciu z listy duchownych w historii kościoła, kosztem 250 000 $.

1996-8: Kevin Annett zaczyna dokumentować i upubliczniać setki zeznać świadków zbrodni w indiańskich szkołach, łącząc zeznania z pierwszej ręki z dokumentacją archiwalną z biblioteki Uniwersytetu Kolumbii Brytyjskiej (UBC). Rozpoczyna doktorat na UBC, ale doznaje rozpadu rodziny, i traci dzieci w rozwodzie i walce o ich opiekę zainicjowanej i sfinansowanej przez prawników Zjednoczonego Kościoła.

12-14 czerwca 1998: Kevin Annett organizuje pierwszy niezależny Trybunał ds. kanadyjskich indiańskich szkół rezydenckich, pod auspicjami części struktury ONZ, IHRAAM (Międzynarodowe Stowarzyszenie na rzecz Praw Człowieka Mniejszości Amerykańskiej). Zebranie w Vancouver dokumentuje, że każdy akt zdefiniowany jako ludobójstwo przez konwencje ONZ z 1948 miał miejsce w kanadyjskich szkołach rezydenckich. Żaden z 34 kościołów i urzędników państwowych wezwanych do stawiennictwa przez IHRAAM nie przyszedł lub nie odpowiedział. Trybunał rekomenduje Wysokiemu Komisarzowi ONZ ds. Praw Człowieka, Mary Robinson rozpoczęcie pełnego śledztwa w sprawie kanadyjskich szkół rezydenckich, ale Robinson nie odpowiada.

20 czerwca 1998: The Globe and Mail jest jednym kanadyjskim medium relacjonującym o Trybunale IHRAAM.

Jesień 1998: Urzędnik IHRAAM, Rudy James stwierdza, że Trybunał został zsabotowany od środka przez członków, Jima Cravena, Amy Tallio, Kelly White, Deana Willsona i innych opłacanych przez RCMP i rdzennych liderów powiązanych ze Zjednoczonym Kościołem. Sędziowie IHRAAM są uciszani, i tylko Kevin Annett oraz sędziowie Royce i Lydia White Calf wydają raporty o odkryciach Trybunału.

Wrzesień 1998: Brenner z Najwyższego Sądu Sprawiedliwości BC wyrokuje, że Zjednoczony Kościół oraz rząd Kanady są jednakowo odpowiedzialni za krzywdy dokonane przez ich pracowników w rezydenckiej szkole Alberni. Decyzja Brennera wywołuje tysiące pozwów składanych przez ocalałych Indian przeciwko rządowi, Katolickiemu, Anglikańskiemu i Zjednoczonemu Kościołowi.

27 Października 1998: Po nagłych śmieciach dwóch Indian pozywających Zjednoczony Kościół, prawnicy kościoła przyznają, że ta druga była powiązana z rządem we wspólnym tuszowaniu zbrodni w szkole Alberni od przynajmniej lat 60 a urzędnicy i pracownicy kościoła porywali dzieci do szkoły. (The Vancouver Province)

Styczeń 1999: Trybunał IHRAAM i morderstwa w kanadyjskich szkołach rezydenckich są relacjonowane po raz pierwszy poza Kanadą na łamach brytyjskiego magazynu The New Internationalist. Relacja ze zbrodni i działalności Kevina Annetta w tym magazynie zostaje uciszona w tym samym roku przez groźby prawne prawników Zjednoczonego Kościoła. Zostaje rozpoczęta oczerniająca kampania przeciw Kevinowi Annettowi, pod kierownictwem urzędników Zjednoczonego Kościoła, Davida Iversona i Briana Thorpe’a oraz sierżanta Paula Willmsa i inspektora Petera Montague z oddziału „E” RCMP.

Marzec 1999: W odpowiedzi do Trybunału IHRAAM i rosnącej ilości pozwów przez ocalałych, rząd kanadyjski ogłasza „Indiański Fundusz Gojący Rany” (AHF) o sumie 350 mln $. Jednakże AHF nie pomaga ocalałym tylko faworyzowanym przez państwo lokalnym liderom i jest użyty jako fundusz uciszania. Odbiorcy środków muszą zgodzić się, że nigdy nie pozwą rządu czy kościołów. Ponad połowa sumy z tego funduszu jest pochłonięta przez koszty administracyjne.

26 kwietnia 2000: Urzędnicy ze Służby Zdrowia Kanady potwierdzają, że ich departament wykonywał przymusowe medyczne i stomatologiczne eksperymenty na dzieciach w indiańskich szkołach rezydenckich w latach 40 i 50, wliczając w to celowe odmawianie dzieciom opieki stomatologicznej oraz kluczowego jedzenia i witamin. (The Vancouver Sun)

Jesień 2000 – Stojąc przed widmem ponad 10 tys. pozwów ocalałych, kościoły z sukcesem lobują w rządzie za przyjęciem legislacji ograniczającej zakres pozwów oraz przyjmującą główną odpowiedzialność za szkody w szkołach. Sądy w Alberta i Maritimes odmawiają ocalałym prawa do pozywania kościołów za naruszenie ich praw obywatelskich i za ludobójstwo.

3 września 2000 – Kevin Annett i rdzenni mieszkańcy formują pozarządową Komisję Prawdy w sprawie Ludobójstwa w Kanadzie. Mandatem komisji jest kontynuacja śledztwa Trybunału IHRAAM w sprawie szkół rezydenckich, publikacja dowodów ludobójstwa w Kanadzie i rozpoczęcie akcji politycznych mających na celu postawienie Kanady oraz jej kościołów przed wymiar sprawiedliwości.

1 luty 2001 – Kevin Annett publikuje swoją pierwszą książkę nt. indiańskich szkół, zatytułowaną Ukryte przed historią: Kanadyjski holocaust, zawierającą zeznania ocalałych oraz dokumentację celowego ludobójstwa w tych szkołach oraz sąsiadujących szpitalach. Wysiłki Zjednoczonego Kościoła, aby powstrzymać jej publikację nie przynoszą skutku, i ponad 1000 kopii jest rozesłanych po świecie, w większości do ocalałych ze szkół.

Lato-jesień 2001 – Decyzje sądowe w całej Kanadzie ograniczają roszczenia ocalałych i uniemożliwiają im pozwanie kościołów za cokolwiek poza zarzutem „fizycznej i seksualnej przemocy”. W Vancouver Kevin Annett rozpoczyna cotygodniowy program w radiu Co-op nazwany: „Ukryte przed historią”, gdzie on i ocalali prezentują dowody morderstw oraz innych przestępstw w tych kanadyjskich szkołach rezydenckich. (Ten progam zostanie jednostronnie zakończony a Kevin usunięty z finansowanej przez państwo stacji radiowej w 2010 r. po tym jak omawia dowody zaangażowania rządu oraz policji w morderstwo kobiet w B.C.)

Wiosna 2002 – Po masowej i fałszywej kampanii zastraszającej prowadzonej przez kościoły, że grozi im „bankructwo” przez procesy będące w toku, rząd przyjmuje pełną odpowiedzialność za szkody, wliczając w to wypłatę rekompensat, pomimo orzeczenia kanadyjskich sądów, że zarówno kościoły jak i państwo są w równi odpowiedzialne. Wiele pozwów jest uchylanych i wliczonych w klasę pozwów zahamowanych i ograniczonych przez prawników będącym w sojuszu z rządem, takich jak ci z Merchant Law Group

Maj 2002 – Druga książka Kevina Annetta, Miłość i śmierć w dolinie zostaje wydana przez Author House w USA. Kevin i jego sieć zaczyna publiczne czuwanie i protesty przed kościołami w Vancouver. Kevin rozszerza swoje wykłady i działalność na wschodnią Kanadę i USA.

Kwiecień 2004 – Po otrzymaniu hiszpańskiej wersji książki Kevina Annetta: Ukryte przed historią pięć grup Majów w Gwatemali wydaje „denuncjacje” lub publiczne żądanie odpowiedzi od rządu kanadyjskiego na zarzuty ludobójstwa. Rząd odmawia odnieść się do ludobójstwa w swojej odpowiedzi i Majowie zaczynają lobować w ONZ za śledztwem w sprawie kanadyjskiego sytemu szkół indiańskich.

15 kwietnia 2005 – Kevin Annett i Komisja Prawdy zaczyna coroczny „Dzień Pamięci Indiańskiego Holokaustu” w Vancouver przed śródmiejskimi kościołami: katolickimi, protestanckimi i zjednoczonym wzywając te kościoły do repatriacji za właściwy pochówek szczątek dzieci, które zmarłych pod ich opieką. Kościoły nie odpowiadają.

Jesień 2005 – Naoczni świadkowie ujawniają Kevinowi Annettowi miejsca masowych pochówków obok byłych indiańskich szkół wzdłuż B.C. W odpowiedzi, Annett i ocalali tworzą „Przyjaciół i Krewnych Zaginionych” (FRD) ze zwolennikami w Winnipeg i Toronto. Kevin Annett, Lori O’Rorke i Louise Lawless zaczynają produkcję filmu dokumentalnego „Nieskruszony” z rdzennymi mieszkańcami na Vancouver Island. Film jest oparty na pracy i książkach Kevina oraz jest pierwszym w historii filmem dokumentującym ludobójstwo i morderstwa w kanadyjskich szkołach indiańskich.

Październik 2006 – „Nieskruszony” zostaje wyświetlony na festiwalach filmów kanadyjskich i amerykańskich oraz w Internecie. Tysiące kopii DVD zostaje rezesłanych na cały świat i wśród Indian. Film wygrywa nagrodę za Najlepszego Reżysera Zagranicznego Filmu Dokumentalnego w Nowym Jorku.

Styczeń 2007 – „Nieskruszony” wygrywa nagrodę za Najlepszy Dokument na Festiwalu Filmów Niezależnych w Los Angeles i ma ponad 100 tys. wyświetleń w Internecie. Kevin i sieć FRD zaczynają szeroko zakrojone okupacje rządowych i kościelnych biur w Vancouver. Podobne okupacje rozprzestrzeniają się na Toronto i Winnipeg. Kanadyjskie media po raz pierwszy od lat zaczynają relacjonować pracę Kevina.

15 kwietnia 2007 – Trzeci Dzień Pamięci Indiańskiego Holokaustu FRD jest obchodzony w siedmiu kanadyjskich miastach. Indiański członek Parlamentu, Gary Merasty wysłuchuje o tych wydarzeniach i powtarza żądanie FRD prosząc Ministra Spraw Indiańskich, Jima Prentice o rozpoczęcie repatriacyjnego programu oddania dzieci, które zmarły w indiańskich szkołach.

19 kwietnia 2007 – Jim Prentice odwołuje się do zaginionych dzieci ze szkół rezydenckich w mowie w parlamencie i ogłasza powstanie „Służby do spraw zaginionych dzieci”, która nigdy nie powstaje.

24 kwietnia 2007 – Bazując na wywiadach z Kevinem Annettem i jego siecią ocalałych, The Globe and Mail drukuje na pierwszej stronie artykuł potwierdzający pięćdziesięcioprocentowy wskaźnik śmierci w szkołach rezydenckich i sugeruje, że w tych szkołach dochodziło do morderstw.

Czerwiec 2007 – Gary Merasty, członek parlamentu, wycofuje się z polityki i zaczyna pracę dla Cameco, firmy zajmującej się uranem w Saskatchewan powiązanej z Partią Liberalną. Jim Prentice zostaje usunięty ze stanowiska Ministra Spraw Indiańskich.

Wrzesień 2007 – Rząd ogłasza utworzenia „Komisji Prawdy i Pojednania” (TRC) do zbadania historii szkół rezydenckich, jednocześnie odmawiając rekompensat ponad połowie ze wszystkich ocalałych. Tym kwalifikującym się przysługuje minimalna rekompensata i w zamian są zmuszeni do zabezpieczenia kościołów przez akcjami prawnymi i przestępstwem(?) oraz są związani przez kneblujący prawny nakaz.

Styczeń-marzec 2008 – Kevin Annett i FRD zwiększa eskalujące protesty i okupacje kościołów, żądający, aby kryminalne zarzuty zostały postawione przeciwko kościołom odpowiedzialnym za śmierci dzieci z tych szkół. Starszy członek FRD i wódz narodu Squamish wydaje formalne ogłoszenie usunięcia do katolickich, protestanckich i zjednoczonych kościołów z jego terytorium, z całego miasta Vancouver.

Luty 2008 – rząd Harpera ogłasza, że choć „ogromna liczba śmierci” miała miejsce w szkołach indiańskich, żadne zarzuty kryminalne nie zostaną wniesione przeciwko kościołom odpowiedzialnym za nie.

11 czerwca 2008 – Pod rosnącą presją, premier Steven Harper wydaje formalne „przeprosiny” za indiańskie szkoły, wydając się jednocześnie umniejszać rozmiar śmiertelności w tych szkołach przez twierdzenie, że po prostu „niektórzy zmarli”. Jednak inni liderzy partii odnoszą się do masowych grobów opodal szkół.

Październik 2008 – Dokumenty uzyskane przez reporterów poprzez Wolność Informacji pokazują, że rządowa rzekome „Służby do spraw zaginionych dzieci” nigdy nie powstały i nigdy nie miały w intencji publikacji swoich badań w sprawie miejsc pochówku czy martwych dzieci w szkołach indiańskich.

Styczeń 2009 – „Nieskruszony” ma ponad 250 tys. wyświetleń w Internecie i otrzymuje trzecią nagrodę za Najlepszy Dokument Kanadyjski na Indiańskim Festiwalu Filmowym Kreacji w Edmonton. Rząd ogłasza, że członkowie TCR będą wyznaczani przez kościoły, które prowadziły te szkoły, nie będą miały prawa do wezwania ani zmuszania do ujawnienia, nie mogą oskarżać ani ujawniać nazwisk osób popełniających przestepstwo i nie przyznają immunitetu nikomu, kto zeznaje przed nimi!

Październik 2009 – Kevin Annett przemawia w dziesiątkach miast w Irlandii, Anglii i Włoszech oraz wyświetla swój dokument „Nieskuruszony”, który został przetłumaczony na francuski, włoski i niemiecki. 11 października Kevin przeprowadza nabożeństwo żałobne i symboliczne egzorcyzmy przed Watykanem w Rzymie ku czci dzieci zabitych w katolickich szkołach rezydenckich. Wydarzenie to otrzymuje szeroką relację medialną. Następnego dnia traba powietrzna uderza w centrum Rzymu i Watykan.

6 grudnia 2009 – Lider FRD w Vancouver, ocalały ze szkoły, Johnny „Bingo” Dawson umiera po ciężkim pobiciu przez policję. Raport sędziego śledczego wydany pięć miesięcy później i stwierdza, że powód śmierci nie pasuje z załączonym raportem toksykologicznym.

Luty 2010 – Szerokie ujawnienie wykorzystywania seksualnego dzieci i tuszowania w Kościele Rzymskokatolickim. Okazuje się, że papież Joseph Ratzinger zorganizował i nakazał ukrywanie tych przestępstw oraz pomagał i chronił znanych księży gwałcących dzieci w watykańskim dokumencie znanym jako „Criminales Solicitations” (patrz załącznik 9; wersja polska http://www.racjonalista.pl/kk.php/s,676). Zaczynają się akcje prawne wzywające Ratzingera a nawet mające na celu jego aresztowanie.

Kwiecień 2010 – Kevin Annett przeprowadza drugą serię przemówień w Europie i kontaktuje się z grupami ocalałych z przemocy kościelnej w Irlandii, Niemczech i Anglii. Odprawia drugie egzorcyzmy i protest przed Watykanem oraz spotyka się z włoskimi politykami w Izbie Deputowanych. Jego praca jest coraz szerzej relacjonowana w krajowej telewizji, radiu i prasie każdego państwa.

15 czerwca 2010 – FRD ogłasza powstanie międzynarodowej koalicji jednoczącej wszystkie ofiary kościelnych tortur: Międzynarodowy Trybunał ds. Zbrodni Kościoła i Państwa (ITCCS). Osiem organizacji z Irlandii, USA, Australii, Tajlandii i Anglii łączy się z nim. Jednak od grudnia, sześciu członków FRD umiera nagle, wliczając w to dwie osoby ze starszyzny, które przewodziły okupacjom przeciwko Kościołowi Katolickiemu w Vancouver.

1-3 sierpnia 2010 – „Nieskruszony” jest emitowany przed ponad 10 mln europejską widownią w niemieckiej i szwajcarskiej telewizji. Nowa książka Kevina Annetta, „Nieskruszony: zdejmując szaty z cesarza” zostaje wydana w Londynie. Jednak 9 sierpnia 9-letni program Kevina, „Ukryte przed historią” w finansowanym przez rząd radiu Vancouver Co-op zostaje zdjęty nagle bez podania powodów i zachowania właściwych procedur.

Wrzesień-październik 2010 – Kevin Annett i członkowie ITCCS przemawiają i organizują wiece w Londynie, Dublinie, Genewie, Rzymie i innych miastach domagając się sankcji przeciwko Watykanowi za jego zbrodnie przeciw ludzkości. Po powrocie do Kanady, Kevin wręcza petycję z 2000 podpisami kanadyjskiemu parlamentowi żądającą, aby status zwalniający kościoły katolickie, anglikańskie i zjednoczone z federalnego podatku został zniesiony a te kościoły zostały oddzielone prawnie od państwa.

Źródło:

youtube.com

Aspartam - czego o nim nie wiesz – Aspartam niestety spożywamy niemal każdego dnia, ponieważ jego główne źródła w naszym pożywieniu to: napoje dietetyczne, izotoniczne, gumy do żucia, słodziki oraz wiele innych produktów – w tym, ogromna ilość produktów dietetycznych.  Jeszcze w latach 80-tych przekonywano opinię publiczną o nieszkodliwości aspartamu przytaczając m.in. takie argumenty, że metanol (obecny w aspartamie) jest obecny również w owocach, które spożywamy przecież dla zdrowia. Nie wspominano jednak, że w owocach jest również etanol, który równoważy działanie metanolu oraz peptyna, co ostatecznie zmienia całkowicie działanie toksycznej substancji (metanolu). Na szczęście dzisiaj mówi się o tym coraz częściej.

W Stanach Zjednoczonych Aspartam zaczęto spożywać na przełomie lipca i sierpnia 1983 roku i już w ciągu 1-2 lat od tego momentu, liczba przypadków nowotworów mózgu wzrosła 0 10%; cukrzycy o 30%; chłoniaka o 60%. Aspartam to neurotoksyna zaburzająca syntezę białek, przewodzenie impulsów nerwowych w synapsach i strukturę DNA. Może więc oddziaływać na wiele funkcji organizmu.

Aspartam – jego cząsteczka składa się z trzech, niebezpiecznych komponentów. Są to:

    -fenyloanalina

    -kwas asparaginowy (ekscytotocyna – powstaje z normalnych neuroprzekaźników w mózgu, które umożliwiają komunikację między komórkami; powstaje jednak w momencie, kiedy stężenie ich jest zbyt duże – komórki są wtedy zbyt mocno pobudzone i obumierają)

    -ester metylowy –> natychmiast po połknięciu przeradza się w metanol a więc alkohol, który jest groźną trucizną o toksycznym działaniu –> ten z kolei przekształca się w formaldehyd (związek, który nie jest rozkładany ani wydalany, tylko gromadzi się w naszych tkankach i nie ma możliwości pozbycia się go).


Formaldehyd jest 5 000 razy bardziej toksyczny niż alkohol – dlatego też, tak bardzo toksyczny jest aspartam.
Źródła aspartamu to najczęściej: gumy do żucia; napoje dietetyczne (bez cukru, tzw. „light”); napoje izotoniczne; słodziki; suplementy witaminowe w postaci tabletek musujących.
Pierwsze objawy zatrucia: wysypka, ślepnięcie, podwójne widzenie, bóle głowy.
Następnie: utrata pamięci krótkoterminowej, utrata słuchu.
Ostateczne konsekwencje: rak mózgu, cukrzyca, chłoniak.

Aspartam - czego o nim nie wiesz

Aspartam niestety spożywamy niemal każdego dnia, ponieważ jego główne źródła w naszym pożywieniu to: napoje dietetyczne, izotoniczne, gumy do żucia, słodziki oraz wiele innych produktów – w tym, ogromna ilość produktów dietetycznych. Jeszcze w latach 80-tych przekonywano opinię publiczną o nieszkodliwości aspartamu przytaczając m.in. takie argumenty, że metanol (obecny w aspartamie) jest obecny również w owocach, które spożywamy przecież dla zdrowia. Nie wspominano jednak, że w owocach jest również etanol, który równoważy działanie metanolu oraz peptyna, co ostatecznie zmienia całkowicie działanie toksycznej substancji (metanolu). Na szczęście dzisiaj mówi się o tym coraz częściej.

W Stanach Zjednoczonych Aspartam zaczęto spożywać na przełomie lipca i sierpnia 1983 roku i już w ciągu 1-2 lat od tego momentu, liczba przypadków nowotworów mózgu wzrosła 0 10%; cukrzycy o 30%; chłoniaka o 60%. Aspartam to neurotoksyna zaburzająca syntezę białek, przewodzenie impulsów nerwowych w synapsach i strukturę DNA. Może więc oddziaływać na wiele funkcji organizmu.

Aspartam – jego cząsteczka składa się z trzech, niebezpiecznych komponentów. Są to:

-fenyloanalina

-kwas asparaginowy (ekscytotocyna – powstaje z normalnych neuroprzekaźników w mózgu, które umożliwiają komunikację między komórkami; powstaje jednak w momencie, kiedy stężenie ich jest zbyt duże – komórki są wtedy zbyt mocno pobudzone i obumierają)

-ester metylowy –> natychmiast po połknięciu przeradza się w metanol a więc alkohol, który jest groźną trucizną o toksycznym działaniu –> ten z kolei przekształca się w formaldehyd (związek, który nie jest rozkładany ani wydalany, tylko gromadzi się w naszych tkankach i nie ma możliwości pozbycia się go).


Formaldehyd jest 5 000 razy bardziej toksyczny niż alkohol – dlatego też, tak bardzo toksyczny jest aspartam.
Źródła aspartamu to najczęściej: gumy do żucia; napoje dietetyczne (bez cukru, tzw. „light”); napoje izotoniczne; słodziki; suplementy witaminowe w postaci tabletek musujących.
Pierwsze objawy zatrucia: wysypka, ślepnięcie, podwójne widzenie, bóle głowy.
Następnie: utrata pamięci krótkoterminowej, utrata słuchu.
Ostateczne konsekwencje: rak mózgu, cukrzyca, chłoniak.