Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation

Szukaj


 

Znalazłem 39 takich materiałów

Por

Cheops- faraon i właściciel najpotężniejszej piramidy egipskiej sprzed około 4500 lat, zapłacił swego czasu magowi- wróżbicie za oddane sobie usługi, takim oto zestawem : 1000 gruszek, 100dzbanów piwa, 1 wół i 100 skrzynek porów. Mojżesz z lubością wspominał zupę z porów, którą pijał w Egipcie. Cesarz Neron jadał mnóstwo porów, szczególnie przed swoimi artystycznymi występami w rzymskim cyrku, bo tak on jak i inni w owym czasie - wierzyli, że sok z porów wspaniale wpływa na czystość głosu. Arystoteles wierzył,że perliczki i kuropatwy dlatego tak przenikliwie krzyczą, ponieważ chętnie skubią pory.

Czytaj dalej →


Grzyby

Dlaczego jeszcze warto je jeść?


Wartość odżywcza grzybów jest zróżnicowana i zależna od gatunku czy pochodzenia. Zawarte są w nich witaminy A, C, D, PP i z grupy B, a także sole mineralne potasu, fosforu, wapnia, sodu i żelaza. Ponadto, dzięki dużej zawartości wody (80-90%) oraz błonnika, przyrządzone z nich potrawy polecane są osobom walczącym z nadwagą.

Czytaj dalej →


Prawda

Ten film pokaże Wam to, czego na co dzień nie zobaczycie w reklamach. Amerykański hodowca kurcząt skontaktował się z lokalnym biurem CIWF, żeby pokazać, w jakich warunkach naprawdę odbywa się chów tych zwierząt.

Obejrzyjcie koniecznie. Dostępne są polskie napisy.

Bądziecie pod Sejmem 26 listopada! – W związku z brakiem reakcji posłów z podkomisji sejmowej na postulaty wysuwane przez organizacje ochrony zwierząt, zdecydowaliśmy pokazać swój sprzeciw przed Sejmem! Pomóżcie nam zablokować ten projekt!

Manifestacja odbędzie się w Warszawie przed gmachem Sejmu dnia 26 listopada 2014r. Zbiórka pod Sejmem o godzinie 12:00.

Projekt ustawy o ochronie zwierząt wykorzystywanych do celów naukowych i edukacyjnych Rząd przyjął w sierpniu 2014 roku. Ustawa ma dostosować polskie prawo do zapisów dyrektywy unijnej, uwzględniającej odkrycia dotyczące odczuwania i wyrażania przez zwierzęta bólu, cierpienia i stresu.

Tymczasem wbrew intencjom Dyrektywy 2010/63/UE, wprowadzenie ustawy w obecnym jej brzmieniu stanowiłoby poważny regres w jakości ochrony zwierząt laboratoryjnych oraz systemu nadzoru nad doświadczeniami w Polsce.

Projekt ustawy wprowadza skandaliczne rozwiązania, takie jak:
-możliwość prowadzenia eksperymentów na zwierzętach w szkołach ponadgimnazjalnych;

-możliwość prowadzenia doświadczeń na ZWIERZĘTACH BEZDOMNYCH, dzikich, naczelnych – na podstawie pozytywnej decyzji komisji etycznej

-możliwość wykonywania zabiegów uniemożliwiających zwierzętom poddawanym doświadczeniom wydawania głosu w czasie bolesnych procedur doświadczalnych;

-możliwość ponownego wykonania eksperymentu na dotkliwie skrzywdzonych zwierzętach;

-brak możliwości odwołania od pozytywnej decyzji Lokalnej Komisji Etycznej, zezwalającej na przeprowadzenie doświadczenia;

-scedowanie kontroli jednostek doświadczalnych na Inspekcję Weterynaryjną, bez możliwości udziału członków komisji etycznych czy przedstawicieli organizacji ochrony zwierząt;

-brak możliwości ujawniania danych na temat wyników kontroli jednostek badawczych, stwierdzanych naruszeń, celu prowadzenia badań i sposobu wykorzystywania w nich zwierząt laboratoryjnych.


Petycję w sprawie ustawy podpisało w ciągu 20 dni ponad 35 tysięcy osób!

http://petycjeonline.com/petycja_w_sprawie_ustawy_o_ochronie_zwierzt_dowiadczalnych

Bądziecie pod Sejmem 26 listopada!

W związku z brakiem reakcji posłów z podkomisji sejmowej na postulaty wysuwane przez organizacje ochrony zwierząt, zdecydowaliśmy pokazać swój sprzeciw przed Sejmem! Pomóżcie nam zablokować ten projekt!

Manifestacja odbędzie się w Warszawie przed gmachem Sejmu dnia 26 listopada 2014r. Zbiórka pod Sejmem o godzinie 12:00.

Projekt ustawy o ochronie zwierząt wykorzystywanych do celów naukowych i edukacyjnych Rząd przyjął w sierpniu 2014 roku. Ustawa ma dostosować polskie prawo do zapisów dyrektywy unijnej, uwzględniającej odkrycia dotyczące odczuwania i wyrażania przez zwierzęta bólu, cierpienia i stresu.

Tymczasem wbrew intencjom Dyrektywy 2010/63/UE, wprowadzenie ustawy w obecnym jej brzmieniu stanowiłoby poważny regres w jakości ochrony zwierząt laboratoryjnych oraz systemu nadzoru nad doświadczeniami w Polsce.

Projekt ustawy wprowadza skandaliczne rozwiązania, takie jak:
-możliwość prowadzenia eksperymentów na zwierzętach w szkołach ponadgimnazjalnych;

-możliwość prowadzenia doświadczeń na ZWIERZĘTACH BEZDOMNYCH, dzikich, naczelnych – na podstawie pozytywnej decyzji komisji etycznej

-możliwość wykonywania zabiegów uniemożliwiających zwierzętom poddawanym doświadczeniom wydawania głosu w czasie bolesnych procedur doświadczalnych;

-możliwość ponownego wykonania eksperymentu na dotkliwie skrzywdzonych zwierzętach;

-brak możliwości odwołania od pozytywnej decyzji Lokalnej Komisji Etycznej, zezwalającej na przeprowadzenie doświadczenia;

-scedowanie kontroli jednostek doświadczalnych na Inspekcję Weterynaryjną, bez możliwości udziału członków komisji etycznych czy przedstawicieli organizacji ochrony zwierząt;

-brak możliwości ujawniania danych na temat wyników kontroli jednostek badawczych, stwierdzanych naruszeń, celu prowadzenia badań i sposobu wykorzystywania w nich zwierząt laboratoryjnych.


Petycję w sprawie ustawy podpisało w ciągu 20 dni ponad 35 tysięcy osób!

http://petycjeonline.com/petycja_w_sprawie_ustawy_o_ochronie_zwierzt_dowiadczalnych

Przebiałczeni. Polacy przesadzają z białkiem – U dziecka powoduje podwyższenie poziomu insuliny i zwiększa ryzyko otyłości. U dorosłego sprzyja osteoporozie i zwiększa ryzyko powstawania kamieni nerkowych. Za dużo białka jedzą często nawet wegetarianie. To kolejny z wielu żywieniowych grzechów Polaków.

Nie jemy śniadań, omijamy obiady, za to przesadzamy ze słodkimi przekąskami i kolacjami. Jemy mnóstwo cukru i fast foodów. Z warzywami widujemy się tylko na obiadach u rodziny. Lista grzechów żywieniowych Polaków jest bardzo długa. Eksperci od spraw żywienia dorzucają do niej jeszcze jeden: jemy za dużo białka.  

600 procent normy
O przebiałczonych dzieciach napisały w najnowszym numerze "Polityki" Joanna Podgórska i Anna Jośko. Powołując się na badania, nad którymi patronat objęły Centrum Zdrowia Dziecka oraz Instytut Matki i Dziecka, przytoczyły zastraszające liczby:  

Dzieci na diecie tradycyjnej mają przekroczone spożycie białka o 600 proc., dzieci na diecie wegetariańskiej – 400 proc, a dzieci wegańskie – o 200 proc

– Do tej pory nie było wiarygodnych badań dotyczących żywienia dzieci. Chcieliśmy sprawdzić, czy mity o tragicznej diecie są prawdziwe. W badaniu brała udział reprezentatywna próba rodzin. Polegało ono na tym, że rodzice prowadzili dzienniczki, w których zapisywali, co przez całą dobę jadło ich dziecko – mówi naTemat Marta Szulc z fundacji Nutrica, która zleciła badania. – Prace prowadziły dwa zespoły ekspertów i oba doszły do takich samych wniosków: jest tragicznie.

Główne problemy polskich dzieci to ogromne ilości spożywanego cukru i soli. To samo badanie pokazało również, że z nadmiernym spożyciem białka ma problem 93 proc. maluchów do 12 miesiąca życia.

Iza Czajka, fizjolog żywienia, nie jest przekonana, czy takie wyniki są możliwe. Ale, w rozmowie z naTemat przyznaje, że polskie dzieci są zdecydowanie gorzej rozwinięte niż ich rówieśnicy sprzed 50 lat. – Takie badania przeprowadzono na Akademii Wychowania Fizycznego w Warszawie. Nastolatki osiągały zdecydowanie gorsze wyniki w rzucie piłką lekarską, biegach. Są mniej skoczne, mniej sprawne niż pół wieku temu – mówi.

Na sumieniu rodziców
Jak mówi Marta Szulc, po tym, jak opublikowano wyniki badań, normy spożycia białka zostały podniesione. Mimo to eksperci Instytutu Żywności i Żywienia w najnowszej edycji norm żywieniowych przed białkiem ostrzegają. "U małych dzieci obserwowany jest pewien paradoks. Zawartość białka w mleku kobiecym wynosi około 1g/100 ml, a dzienne spożycie białka przez dziecko karmione piersią szacowane jest na 1g / kg masy ciała / dzień. Z chwilą wprowadzenia innych produktów do żywienia dziecka, spożycie białka wzrasta do 3g / kg m.c./ d. i więcej, mimo że w normach zmniejszone jest zapotrzebowanie na ten składnik".

Co z tego wynika? Jak przekonują eksperci z IŻŻ, nadmierne spożycie białka powoduje spustoszenie w organizmach dzieci. Podnosi poziom insuliny i insulinopodobnego czynnika IGF-1 oraz zwiększa ryzyko rozwoju otyłości.

– Bezsprzeczne jest, że dzieci jedzą na przykład za dużo mięsa. To konsekwencja tego, że rodzice bardzo szybko przestawiają je na dietę rodzinnego stołu, czyli dzieci de facto jedzą to, co dorośli. A i oni mają dużo na sumieniu – mowi Marta Szulc.

Skutki widać po Dukanowcach
Według raportu IŻŻ przeciętny dorosły także je za dużo białka. Od 1,5 do 2 razy. Nic dziwnego – norma dla dorosłego, nie uprawiającego wyczynowo sportu człowieka to średnio 0,83 g białka na kilogram masy ciała. Przy wadze 70 kg może więc zjeść 58,1 g. To tyle, co w ćwiartce z kurczaka, 330 g golonki bawarskiej, czy 200g wątróbki (dane za serwisem ilewazy.pl). Wystarczy więc zjeść tradycyjny, mięsny obiad, wcześniej kanapki z żółtym serem, a później – z wędliną, by w tej normie się nie zmieścić.

Ze skutkami za dużej ilości białka w organizmie zmagają się ci, którzy postanowili odchudzać się na wysokobiałkowej diecie Dukana. Przez wiele osób była uważana za cudowną, bo dawała szybkie efekty – można było zrzucić dzięki niej kilkadziesiąt kilogramów w kilka miesięcy.

Katarzyna Pryzmont, dietetyk z Warszawskiego Uniwersytetu Medycznego jakiś czas temu tak mówiła mi o konsekwencjach jej stosowania: "Na oddział trafiały osoby tak zakwaszone, że trzeba było paru dni, by doszły do siebie. Trafiali do mnie ludzie z 40-stopniową gorączką, wycieńczeni, wyniszczeni. Inni mówili, że czują kwaśność w ustach, bóle głowy, totalnie nie wiedzą, co się dzieje".

Także ci, którzy na diecie nie są, mogą konfrontować się ze skutkami zbyt dużej ilości spożywanego białka. Jak napisali w raporcie eksperci IŻŻ: "Spożywaniu dużych ilości białka może towarzyszyć hiperkalciuria sprzyjająca osteoporozie, a także kwasica oraz zwiększone ryzyko powstawania kamieni nerkowych zbudowanych ze szczawianu wapnia".

Remedium? Jak zwykle proste, powtarzane od lat przez wszystkich dietetyków: mniejsze porcje, więcej warzyw.

Przebiałczeni. Polacy przesadzają z białkiem

U dziecka powoduje podwyższenie poziomu insuliny i zwiększa ryzyko otyłości. U dorosłego sprzyja osteoporozie i zwiększa ryzyko powstawania kamieni nerkowych. Za dużo białka jedzą często nawet wegetarianie. To kolejny z wielu żywieniowych grzechów Polaków.

Nie jemy śniadań, omijamy obiady, za to przesadzamy ze słodkimi przekąskami i kolacjami. Jemy mnóstwo cukru i fast foodów. Z warzywami widujemy się tylko na obiadach u rodziny. Lista grzechów żywieniowych Polaków jest bardzo długa. Eksperci od spraw żywienia dorzucają do niej jeszcze jeden: jemy za dużo białka.

600 procent normy
O przebiałczonych dzieciach napisały w najnowszym numerze "Polityki" Joanna Podgórska i Anna Jośko. Powołując się na badania, nad którymi patronat objęły Centrum Zdrowia Dziecka oraz Instytut Matki i Dziecka, przytoczyły zastraszające liczby:

Dzieci na diecie tradycyjnej mają przekroczone spożycie białka o 600 proc., dzieci na diecie wegetariańskiej – 400 proc, a dzieci wegańskie – o 200 proc

– Do tej pory nie było wiarygodnych badań dotyczących żywienia dzieci. Chcieliśmy sprawdzić, czy mity o tragicznej diecie są prawdziwe. W badaniu brała udział reprezentatywna próba rodzin. Polegało ono na tym, że rodzice prowadzili dzienniczki, w których zapisywali, co przez całą dobę jadło ich dziecko – mówi naTemat Marta Szulc z fundacji Nutrica, która zleciła badania. – Prace prowadziły dwa zespoły ekspertów i oba doszły do takich samych wniosków: jest tragicznie.

Główne problemy polskich dzieci to ogromne ilości spożywanego cukru i soli. To samo badanie pokazało również, że z nadmiernym spożyciem białka ma problem 93 proc. maluchów do 12 miesiąca życia.

Iza Czajka, fizjolog żywienia, nie jest przekonana, czy takie wyniki są możliwe. Ale, w rozmowie z naTemat przyznaje, że polskie dzieci są zdecydowanie gorzej rozwinięte niż ich rówieśnicy sprzed 50 lat. – Takie badania przeprowadzono na Akademii Wychowania Fizycznego w Warszawie. Nastolatki osiągały zdecydowanie gorsze wyniki w rzucie piłką lekarską, biegach. Są mniej skoczne, mniej sprawne niż pół wieku temu – mówi.

Na sumieniu rodziców
Jak mówi Marta Szulc, po tym, jak opublikowano wyniki badań, normy spożycia białka zostały podniesione. Mimo to eksperci Instytutu Żywności i Żywienia w najnowszej edycji norm żywieniowych przed białkiem ostrzegają. "U małych dzieci obserwowany jest pewien paradoks. Zawartość białka w mleku kobiecym wynosi około 1g/100 ml, a dzienne spożycie białka przez dziecko karmione piersią szacowane jest na 1g / kg masy ciała / dzień. Z chwilą wprowadzenia innych produktów do żywienia dziecka, spożycie białka wzrasta do 3g / kg m.c./ d. i więcej, mimo że w normach zmniejszone jest zapotrzebowanie na ten składnik".

Co z tego wynika? Jak przekonują eksperci z IŻŻ, nadmierne spożycie białka powoduje spustoszenie w organizmach dzieci. Podnosi poziom insuliny i insulinopodobnego czynnika IGF-1 oraz zwiększa ryzyko rozwoju otyłości.

– Bezsprzeczne jest, że dzieci jedzą na przykład za dużo mięsa. To konsekwencja tego, że rodzice bardzo szybko przestawiają je na dietę rodzinnego stołu, czyli dzieci de facto jedzą to, co dorośli. A i oni mają dużo na sumieniu – mowi Marta Szulc.

Skutki widać po Dukanowcach
Według raportu IŻŻ przeciętny dorosły także je za dużo białka. Od 1,5 do 2 razy. Nic dziwnego – norma dla dorosłego, nie uprawiającego wyczynowo sportu człowieka to średnio 0,83 g białka na kilogram masy ciała. Przy wadze 70 kg może więc zjeść 58,1 g. To tyle, co w ćwiartce z kurczaka, 330 g golonki bawarskiej, czy 200g wątróbki (dane za serwisem ilewazy.pl). Wystarczy więc zjeść tradycyjny, mięsny obiad, wcześniej kanapki z żółtym serem, a później – z wędliną, by w tej normie się nie zmieścić.

Ze skutkami za dużej ilości białka w organizmie zmagają się ci, którzy postanowili odchudzać się na wysokobiałkowej diecie Dukana. Przez wiele osób była uważana za cudowną, bo dawała szybkie efekty – można było zrzucić dzięki niej kilkadziesiąt kilogramów w kilka miesięcy.

Katarzyna Pryzmont, dietetyk z Warszawskiego Uniwersytetu Medycznego jakiś czas temu tak mówiła mi o konsekwencjach jej stosowania: "Na oddział trafiały osoby tak zakwaszone, że trzeba było paru dni, by doszły do siebie. Trafiali do mnie ludzie z 40-stopniową gorączką, wycieńczeni, wyniszczeni. Inni mówili, że czują kwaśność w ustach, bóle głowy, totalnie nie wiedzą, co się dzieje".

Także ci, którzy na diecie nie są, mogą konfrontować się ze skutkami zbyt dużej ilości spożywanego białka. Jak napisali w raporcie eksperci IŻŻ: "Spożywaniu dużych ilości białka może towarzyszyć hiperkalciuria sprzyjająca osteoporozie, a także kwasica oraz zwiększone ryzyko powstawania kamieni nerkowych zbudowanych ze szczawianu wapnia".

Remedium? Jak zwykle proste, powtarzane od lat przez wszystkich dietetyków: mniejsze porcje, więcej warzyw.

Przyprawami leczę raka! - niezwykłe odkrycie polskich naukowców – Polscy naukowcy stworzyli rewolucyjną dietę. Dietetyk Janusz Pić i Danuta Pić odkryli, że niektóre przyprawy używane w naszych kuchniach, chronią przed nowotworami i blokują rozwój komórek rakowych. Dietę uznają polskie sławy onkologii, m.in. prof. Janusz Meder z Polskiej Unii Onkologii - informuje "Super Express".

Zwykły pieprz i kurkuma - zdaniem Janusza Picia łyżka obu tych przypraw zażywana codziennie doprowadza młode komórki rakowe do samobójstwa. Z kolei duszona cebula ratuje przed rakiem jelit.
Pić, który jako 35-latek zachorował na raka prostaty i tarczycy. Wtedy postanowił poszukać diety antyrakowej. Zatwierdziła ją Polska Unia Onkologii, a śląski NFZ sfinansował nauczanie diety przez Centrum Onkologii w Warszawie. 

Lecznicze produkty w diecie pana Janusza Picia: kasza kukurydziana, ryż, mus jabłkowy, kasza quinona, kasza gryczana, fasola mung, soczewica, fasola biała, fasola adzuki, pasta z fasoli, pasztet z fasoli, gulasz warzywny, pasta z soczewicy, kotlety z fasoli, surówka z kiszonej kapusty.

Przyprawami leczę raka! - niezwykłe odkrycie polskich naukowców

Polscy naukowcy stworzyli rewolucyjną dietę. Dietetyk Janusz Pić i Danuta Pić odkryli, że niektóre przyprawy używane w naszych kuchniach, chronią przed nowotworami i blokują rozwój komórek rakowych. Dietę uznają polskie sławy onkologii, m.in. prof. Janusz Meder z Polskiej Unii Onkologii - informuje "Super Express".

Zwykły pieprz i kurkuma - zdaniem Janusza Picia łyżka obu tych przypraw zażywana codziennie doprowadza młode komórki rakowe do samobójstwa. Z kolei duszona cebula ratuje przed rakiem jelit.
Pić, który jako 35-latek zachorował na raka prostaty i tarczycy. Wtedy postanowił poszukać diety antyrakowej. Zatwierdziła ją Polska Unia Onkologii, a śląski NFZ sfinansował nauczanie diety przez Centrum Onkologii w Warszawie.

Lecznicze produkty w diecie pana Janusza Picia: kasza kukurydziana, ryż, mus jabłkowy, kasza quinona, kasza gryczana, fasola mung, soczewica, fasola biała, fasola adzuki, pasta z fasoli, pasztet z fasoli, gulasz warzywny, pasta z soczewicy, kotlety z fasoli, surówka z kiszonej kapusty.

Olej rzepakowy jest zdrowszy niż oliwa z oliwek. – Polskie oleje tłoczone na zimno nie ustępują oliwie z krajów basenu Morza Śródziemnego - twierdzą nasi producenci, ale też i żywieniowcy.  
A oferta naprawdę jest bogata. - Bo i oleje lniane, i z wiesiołka, i rzepakowe, z pestek dyni i z czarnuszki - wymienia Zdzisław Intek z firmy SemCo - już 25 lat produkującej oleje tłoczone na zimno w wielkopolskich Szamotułach. – Nasze produkty mają certyfikaty Unii Europejskiej.
Tłoczone na zimno

Oleje tłoczone na zimno tym różnią się od klasycznych wyrobów, że zawierają wszystkie związki, mikroelementy i witaminy, które zawiera roślina. Nie tracą ich podczas obróbki termicznej. - Nie ma żadnej ingerencji człowieka. My tłoczymy, osad osiada i zlewamy z góry olej – wyjaśnia gość.

Cenne omega 3

- Olej lniany robimy ze złocistego lnu i z brązowego lnu. Ten olej zawiera 53 proc. omega 3. Jest on znakomity na jelita i na żołądek. Olej rydzowy ma podobne właściwości. To olej z lnianki, rośliny, która znana jest w Polsce od ponad 3 tys. lat. Zawiera ona dodatkowo witaminę E, co przedłuża okres gwarancji oleju do pół roku. Olej lniany należy spożyć w ciągu 3 miesięcy od daty produkcji – podkreśla rozmówca.

Perła północy

- Skandynawowie odkryli, że polski rzepak jest perłą północy. W oleju rzepakowym jest ponad 37 proc. omega 3, w oliwie z oliwek nie ma nawet połowy tej zawartości – dodaje.

A po polskie oleje tłoczone na zimno coraz chętniej sięgają również i młodzi ludzie - przekonuje ekspert.

Aleksandra Tycner, abo

Olej rzepakowy jest zdrowszy niż oliwa z oliwek.

Polskie oleje tłoczone na zimno nie ustępują oliwie z krajów basenu Morza Śródziemnego - twierdzą nasi producenci, ale też i żywieniowcy.
A oferta naprawdę jest bogata. - Bo i oleje lniane, i z wiesiołka, i rzepakowe, z pestek dyni i z czarnuszki - wymienia Zdzisław Intek z firmy SemCo - już 25 lat produkującej oleje tłoczone na zimno w wielkopolskich Szamotułach. – Nasze produkty mają certyfikaty Unii Europejskiej.
Tłoczone na zimno

Oleje tłoczone na zimno tym różnią się od klasycznych wyrobów, że zawierają wszystkie związki, mikroelementy i witaminy, które zawiera roślina. Nie tracą ich podczas obróbki termicznej. - Nie ma żadnej ingerencji człowieka. My tłoczymy, osad osiada i zlewamy z góry olej – wyjaśnia gość.

Cenne omega 3

- Olej lniany robimy ze złocistego lnu i z brązowego lnu. Ten olej zawiera 53 proc. omega 3. Jest on znakomity na jelita i na żołądek. Olej rydzowy ma podobne właściwości. To olej z lnianki, rośliny, która znana jest w Polsce od ponad 3 tys. lat. Zawiera ona dodatkowo witaminę E, co przedłuża okres gwarancji oleju do pół roku. Olej lniany należy spożyć w ciągu 3 miesięcy od daty produkcji – podkreśla rozmówca.

Perła północy

- Skandynawowie odkryli, że polski rzepak jest perłą północy. W oleju rzepakowym jest ponad 37 proc. omega 3, w oliwie z oliwek nie ma nawet połowy tej zawartości – dodaje.

A po polskie oleje tłoczone na zimno coraz chętniej sięgają również i młodzi ludzie - przekonuje ekspert.

Aleksandra Tycner, abo