Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation

Szukaj


 

Znalazłem 13 takich materiałów

Przygarnij mnie

W końcu w telewizji coś konkretnego.
Tysiące bezdomnych psów każdego dnia czeka w schronisku na kogoś, kto odmieni ich los. Tylko nieliczne znajdą nowych właścicieli. „Przygarnij mnie” to program o przyjaźni i budowaniu więzi między psem o człowiekiem. Siedem osobowości postanowiło zaadoptować psa. Na zawsze. „Przygarnij mnie” od 29 marca w każdą niedzielę w TVP2.

Siedem cudów Świata

Dokument o 7 cudach świata. Lista najbardziej znanych budowli w starożytności. Była swego rodzaju przewodnikiem turystycznym dla podróżników starożytności, którzy chcieli zobaczyć najbardziej sławne i znane miejsca. Polski lektor

Cudowne kamienie szlachetne

Ludy starożytne widziały w kamieniach szlachetnych okruchy boskości. Według nich skały były zamieszkiwane przez wieszczki i dobrze czyniące bogi. Uważano, że nietypowo ukształtowane kamienie mają moc mistyczną. Błyszczące i grające różnymi barwami kamienie szlachetne i drogocenne minerały odbijały w sobie rajskie światło a swym niebiańskim oświetleniem uszczęśliwiały ludzi. 

Czytaj dalej →


Źródło:

zych.jan.w.interia.pl/

List z Ameryki – Pięćdziesiąt siedem milionów Amerykanów wysłało w ubiegłym tygodniu list do Europejczyków, którego prawie nikt w Polsce nie zauważył. Nadawcy to celebryci – m.in. Susan Sarandon, Robert Kennedy jr czy Tommy Hilfiger – oraz kilkadziesiąt organizacji konsumenckich, rolniczych, rodzinnych i naukowych, mających łącznie blisko sześćdziesiąt milionów członków. Nie przypominam sobie, żebym kiedykolwiek dostał list od tak wielu osób naraz. I Państwo pewnie też nie.

Rozumiem, że ostatnio wybory były najważniejsze. Ale szczęśliwie mamy je za sobą i znów możemy się zająć tym, co będzie ważne nie tylko w tym tygodniu, tym roku i tej dekadzie, ale o wiele dłużej. List pięćdziesięciu siedmiu milionów – jak się łatwo domyślić – dotyczy takiej sprawy.

Rzecz w tym, że toczą się i krok po kroku zmierzają do finału unijno-amerykańskie rozmowy na temat tzw. TTIP, czyli transatlantyckiej strefy wolnego handlu. Idea jest wspaniała, ale diabeł, jak zwykle, tkwi w szczegółach.

My niestety tych szczegółów nie znamy, bo rozmowy toczą się w ścisłej tajemnicy – podobnie jak kiedyś w sprawie ACTA. Wiadomo jednak, że jednym z kluczowych tematów jest rolnictwo, a konkretnie swoboda obrotu produktami i technologiami rolnymi, czyli głównie żywnością. W tym żywnością zawierającą GMO, czyli organizmy modyfikowane genetycznie.

I tu jest pies pogrzebany. Bo strefa wolnego handlu to obszar jednolitych standardów, a europejskie i amerykańskie standardy w sprawie GMO różnią się istotnie. Najkrócej rzecz ujmując: my w Europie jesteśmy dużo bardziej sceptyczni, ostrożni i nieufni wobec GMO. Bronimy się przed genetycznie modyfikowaną żywnością, znakujemy ją, ograniczamy uprawy i import, a Amerykanie już przegrali walkę z koncernami biotechnologicznymi, rolnymi i spożywczymi. Teraz przestrzegają nas przed skutkami przyjęcia w Europie pod płaszczykiem TTIP amerykańskich reguł.

Argumentów i niepokojących wniosków z amerykańskich doświadczeń w sprawie GMO jest wiele. Warto je poznać, przemyśleć i przedyskutować, zanim gotowy, pracowicie wynegocjowany TTIP wyskoczy jak diabeł z pudełka.

Nie ma wielkiego sensu, żebym Państwu te argumenty przytaczał. Bardzo jednak zachęcam do przeczytania listu. Nie tylko dlatego, że listy wypada czytać, gdy się je otrzymuje. Zwłaszcza od tak licznej grupy. Przede wszystkim dlatego, że medialna debata na temat GMO toczy się pod ogromną prawną, PR-owską, ekonomiczną i korupcyjną presją zainteresowanych koncernów. Niezbyt często mamy więc okazję poznać stanowisko ostrożnościowe z pierwszej ręki, czyli bez zniekształceń. 

List po angielsku:
http://www.theecologist.org/blogs_and_comments/commentators/2632105/living_with_gmos_a_letter_from_america.html 

List tłumaczony:
http://www.icppc.pl/antygmo/2014/11/zycie-z-gmo-list-z-ameryki/

List z Ameryki

Pięćdziesiąt siedem milionów Amerykanów wysłało w ubiegłym tygodniu list do Europejczyków, którego prawie nikt w Polsce nie zauważył. Nadawcy to celebryci – m.in. Susan Sarandon, Robert Kennedy jr czy Tommy Hilfiger – oraz kilkadziesiąt organizacji konsumenckich, rolniczych, rodzinnych i naukowych, mających łącznie blisko sześćdziesiąt milionów członków. Nie przypominam sobie, żebym kiedykolwiek dostał list od tak wielu osób naraz. I Państwo pewnie też nie.

Rozumiem, że ostatnio wybory były najważniejsze. Ale szczęśliwie mamy je za sobą i znów możemy się zająć tym, co będzie ważne nie tylko w tym tygodniu, tym roku i tej dekadzie, ale o wiele dłużej. List pięćdziesięciu siedmiu milionów – jak się łatwo domyślić – dotyczy takiej sprawy.

Rzecz w tym, że toczą się i krok po kroku zmierzają do finału unijno-amerykańskie rozmowy na temat tzw. TTIP, czyli transatlantyckiej strefy wolnego handlu. Idea jest wspaniała, ale diabeł, jak zwykle, tkwi w szczegółach.

My niestety tych szczegółów nie znamy, bo rozmowy toczą się w ścisłej tajemnicy – podobnie jak kiedyś w sprawie ACTA. Wiadomo jednak, że jednym z kluczowych tematów jest rolnictwo, a konkretnie swoboda obrotu produktami i technologiami rolnymi, czyli głównie żywnością. W tym żywnością zawierającą GMO, czyli organizmy modyfikowane genetycznie.

I tu jest pies pogrzebany. Bo strefa wolnego handlu to obszar jednolitych standardów, a europejskie i amerykańskie standardy w sprawie GMO różnią się istotnie. Najkrócej rzecz ujmując: my w Europie jesteśmy dużo bardziej sceptyczni, ostrożni i nieufni wobec GMO. Bronimy się przed genetycznie modyfikowaną żywnością, znakujemy ją, ograniczamy uprawy i import, a Amerykanie już przegrali walkę z koncernami biotechnologicznymi, rolnymi i spożywczymi. Teraz przestrzegają nas przed skutkami przyjęcia w Europie pod płaszczykiem TTIP amerykańskich reguł.

Argumentów i niepokojących wniosków z amerykańskich doświadczeń w sprawie GMO jest wiele. Warto je poznać, przemyśleć i przedyskutować, zanim gotowy, pracowicie wynegocjowany TTIP wyskoczy jak diabeł z pudełka.

Nie ma wielkiego sensu, żebym Państwu te argumenty przytaczał. Bardzo jednak zachęcam do przeczytania listu. Nie tylko dlatego, że listy wypada czytać, gdy się je otrzymuje. Zwłaszcza od tak licznej grupy. Przede wszystkim dlatego, że medialna debata na temat GMO toczy się pod ogromną prawną, PR-owską, ekonomiczną i korupcyjną presją zainteresowanych koncernów. Niezbyt często mamy więc okazję poznać stanowisko ostrożnościowe z pierwszej ręki, czyli bez zniekształceń.

List po angielsku:
http://www.theecologist.org/blogs_and_comments/commentators/2632105/living_with_gmos_a_letter_from_america.html

List tłumaczony:
http://www.icppc.pl/antygmo/2014/11/zycie-z-gmo-list-z-ameryki/

Co nas truje i odtruwa. – Czy wiesz, że rocznie zjadamy z pożywieniem kilkanaście kilogramów różnego rodzaju toksyn? Tak duża ilość chemikaliów nie może być obojętna dla naszego organizmu.

W efekcie dochodzi do zatrucia organizmu i zablokowania naturalnych systemów oczyszczających jaki ma nasz organizm. Z biegiem lat pogarsza się nasze zdrowie, a my przyzwyczajamy się do tego, utwierdzani w tym przez lekarzy, że to normalny proces starzenia się organizmu. Organizm broniąc się daje nam wyraźne sygnały w postaci wysypek, ataków astmy, stanów zapalnych żołądka, złej pracy jelit, wzdęć, zaparć, nadpobudliwości, bezsenności,
zaburzeń ciśnienia itd. Dodatkowo obecne toksyny utrudniają przyswajanie witamin, makro i mikroelementów, a nie strawione pokarmy stają się następnymi toksynami, które przenikają do krwi i podrażniają układ odpornościowy.

 

Profesor dr hab. (biochemik) Michał Tombak należy do światowej elity wybitnych specjalistów od 

naturalnych metod leczenia. Jak pisze w swojej książce – „kuracja oczyszczająca to wielka ulga dla całego organizmu. Żołądek, wątroba, trzustka i woreczek żółciowy nie muszą wtedy produkować soków trawiennych, jelita kurczą się rzadziej, a okrężnica może nareszcie wydalić cały stolec, także ten, którego resztki latami odkładają się na jej ściankach. Przenikają one do krwi, a odciążone nerki i wątroba mogą je przerobić i usunąć z organizmu. Nasz organizm ma siedem głównych dróg wydalania i oczyszczania, które – jeśli pracują prawidłowo – gwarantują nam zdrowie i witalność. Te drogi to: wątroba, nerki, płuca, jelita, skóra, układ krwionośny i układ limfatyczny.”

Stan naszych wewnętrznych organów określa nasz wygląd zewnętrzny.

„Mało kto wie, że u dorosłej osoby w jelicie grubym znajduje się od 8 do15 kg kamieni kałowych, które człowiek nosi przez całe życie. Przeważnie po 40 roku życia jelito grube jest na tyle zapełnione kamieniami, że wypiera ze swoich miejsc inne organy, utrudniając pracę wątrobie, nerkom, płucom. To jest właśnie istotna przyczyna większości chorób.
(…) Niestrawione resztki pokarmu dostają się do jelita grubego, oddzielają się od strawionego pokarmu, zlepiają się w bryłkę, nazywaną kamieniem kałowym.
(…) Jelito grube dla nas – jest jak doniczka dla roślin, a strawiony pokarm gra rolę dobrze nawiezionej gleby. Człowiek – to drzewo. Ścianki jelita grubego są pokryte korzonkami (kosmki jelitowe), które podobnie jak korzenie rośliny, wsysają do krwi pożyteczne substancje. Każda grupa korzonków odżywia odpowiedni organ. Zbyteczne pozostałości są wydalane. To jest zrozumiałe. A co się dzieje z niestrawioną żywnością, która tworzy już pokaźnych rozmiarów bryłkę? Podczas następnego posiłku do niej dokleja się jeszcze następna, potem jeszcze…. Niestrawiony pokarm przykleja się do ścianek jelita grubego. Człowiek nosi ich aż po kilka kilogramów. A co się dzieje z tymi produktami „przechowywanymi” przez wiele lat w temperaturze powyżej 36oC nietrudno sobie wyobrazić.
Funkcjonujący nadal pod warstwą „brudów” układ wchłaniający jelita grubego dostarcza do ciała toksyny, substancje rakotwórcze, produkty gnicia. To się rozumie samo przez się, że z tych substancji nie zbuduje się nowych komórek. Rozchodzą się one z krwią po całym organizmie i stopniowo osiadają na ściankach naczyń krwionośnych, w stawach.
Z powyższego jasno wynika, że u człowieka nie może być chory tylko jeden organ. Chory jest cały organizm. Po prostu jakiś organ odmawia posłuszeństwa jako pierwszy i leczyć go nie ma sensu. Bowiem gdy medycyna leczy jakąś konkretną chorobę, to tak naprawdę likwiduje skutek ogólnej choroby, czyli zanieczyszczenia całego organizmu.
Tymczasem główny sprawca chorób pozostaje i jest gotowy w każdej chwili ujawnić się w każdej części ciała. Przecież z zanieczyszczonego jelita grubego stale przedostają się do organizmu szkodliwe substancje. Takie jelita są źródłem ogólnego zatrucia. Stale rosnące zasoby kamieni kałowych zmieniają się w zwały.
(…) Szczególnie cierpi dolna część odbytu: przeciążone żyły uwypuklają się, tworząc krwawe guzy. Niezliczone są objawy i uszkodzenia organów, nieprzewidywalna jest diagnostyka chorób powstałych z powodu stale zanieczyszczonego jelita grubego. Ale szczytem wszystkiego jest niedrożność w ostatnim stadium raka, kiedy zatyka się wąski kanał i człowiek skazany jest na śmierć z powodu zatrucia organizmu.
(…) Przyroda zaopatrzyła organizm człowieka w mocny system obronny. Jelito grube spełnia w tym bardzo istotną rolę. Każdy odcinek jelita grubego stymuluje odpowiedni organ w naszym ciele. Jeśli jelito grube jest zdrowe, nie są nam straszne żadne choroby, natomiast jeśli w jelicie grubym powstaje „osad” lub naruszona jest jego mikroflora, to stan zdrowia jest zagrożony.
Jeśli nasze jelito grube jest chore, pewnymi oznakami mogą być: zaparcia, gazy, wzdęcia brzucha, czarny nalot na zębach, szary nalot na języku, lekko żółty nalot na języku  lub biały nalot na języku. Oznaką chorego jelita grubego może być również pojawienie się na ciele znamion czy wiszących brodawek”.

źródło: Michał Tombak „Jak żyć długo i zdrowo.”

oczyszczanie-organizmu.info

Co nas truje i odtruwa.

Czy wiesz, że rocznie zjadamy z pożywieniem kilkanaście kilogramów różnego rodzaju toksyn? Tak duża ilość chemikaliów nie może być obojętna dla naszego organizmu.

W efekcie dochodzi do zatrucia organizmu i zablokowania naturalnych systemów oczyszczających jaki ma nasz organizm. Z biegiem lat pogarsza się nasze zdrowie, a my przyzwyczajamy się do tego, utwierdzani w tym przez lekarzy, że to normalny proces starzenia się organizmu. Organizm broniąc się daje nam wyraźne sygnały w postaci wysypek, ataków astmy, stanów zapalnych żołądka, złej pracy jelit, wzdęć, zaparć, nadpobudliwości, bezsenności,
zaburzeń ciśnienia itd. Dodatkowo obecne toksyny utrudniają przyswajanie witamin, makro i mikroelementów, a nie strawione pokarmy stają się następnymi toksynami, które przenikają do krwi i podrażniają układ odpornościowy.



Profesor dr hab. (biochemik) Michał Tombak należy do światowej elity wybitnych specjalistów od

naturalnych metod leczenia. Jak pisze w swojej książce – „kuracja oczyszczająca to wielka ulga dla całego organizmu. Żołądek, wątroba, trzustka i woreczek żółciowy nie muszą wtedy produkować soków trawiennych, jelita kurczą się rzadziej, a okrężnica może nareszcie wydalić cały stolec, także ten, którego resztki latami odkładają się na jej ściankach. Przenikają one do krwi, a odciążone nerki i wątroba mogą je przerobić i usunąć z organizmu. Nasz organizm ma siedem głównych dróg wydalania i oczyszczania, które – jeśli pracują prawidłowo – gwarantują nam zdrowie i witalność. Te drogi to: wątroba, nerki, płuca, jelita, skóra, układ krwionośny i układ limfatyczny.”

Stan naszych wewnętrznych organów określa nasz wygląd zewnętrzny.

„Mało kto wie, że u dorosłej osoby w jelicie grubym znajduje się od 8 do15 kg kamieni kałowych, które człowiek nosi przez całe życie. Przeważnie po 40 roku życia jelito grube jest na tyle zapełnione kamieniami, że wypiera ze swoich miejsc inne organy, utrudniając pracę wątrobie, nerkom, płucom. To jest właśnie istotna przyczyna większości chorób.
(…) Niestrawione resztki pokarmu dostają się do jelita grubego, oddzielają się od strawionego pokarmu, zlepiają się w bryłkę, nazywaną kamieniem kałowym.
(…) Jelito grube dla nas – jest jak doniczka dla roślin, a strawiony pokarm gra rolę dobrze nawiezionej gleby. Człowiek – to drzewo. Ścianki jelita grubego są pokryte korzonkami (kosmki jelitowe), które podobnie jak korzenie rośliny, wsysają do krwi pożyteczne substancje. Każda grupa korzonków odżywia odpowiedni organ. Zbyteczne pozostałości są wydalane. To jest zrozumiałe. A co się dzieje z niestrawioną żywnością, która tworzy już pokaźnych rozmiarów bryłkę? Podczas następnego posiłku do niej dokleja się jeszcze następna, potem jeszcze…. Niestrawiony pokarm przykleja się do ścianek jelita grubego. Człowiek nosi ich aż po kilka kilogramów. A co się dzieje z tymi produktami „przechowywanymi” przez wiele lat w temperaturze powyżej 36oC nietrudno sobie wyobrazić.
Funkcjonujący nadal pod warstwą „brudów” układ wchłaniający jelita grubego dostarcza do ciała toksyny, substancje rakotwórcze, produkty gnicia. To się rozumie samo przez się, że z tych substancji nie zbuduje się nowych komórek. Rozchodzą się one z krwią po całym organizmie i stopniowo osiadają na ściankach naczyń krwionośnych, w stawach.
Z powyższego jasno wynika, że u człowieka nie może być chory tylko jeden organ. Chory jest cały organizm. Po prostu jakiś organ odmawia posłuszeństwa jako pierwszy i leczyć go nie ma sensu. Bowiem gdy medycyna leczy jakąś konkretną chorobę, to tak naprawdę likwiduje skutek ogólnej choroby, czyli zanieczyszczenia całego organizmu.
Tymczasem główny sprawca chorób pozostaje i jest gotowy w każdej chwili ujawnić się w każdej części ciała. Przecież z zanieczyszczonego jelita grubego stale przedostają się do organizmu szkodliwe substancje. Takie jelita są źródłem ogólnego zatrucia. Stale rosnące zasoby kamieni kałowych zmieniają się w zwały.
(…) Szczególnie cierpi dolna część odbytu: przeciążone żyły uwypuklają się, tworząc krwawe guzy. Niezliczone są objawy i uszkodzenia organów, nieprzewidywalna jest diagnostyka chorób powstałych z powodu stale zanieczyszczonego jelita grubego. Ale szczytem wszystkiego jest niedrożność w ostatnim stadium raka, kiedy zatyka się wąski kanał i człowiek skazany jest na śmierć z powodu zatrucia organizmu.
(…) Przyroda zaopatrzyła organizm człowieka w mocny system obronny. Jelito grube spełnia w tym bardzo istotną rolę. Każdy odcinek jelita grubego stymuluje odpowiedni organ w naszym ciele. Jeśli jelito grube jest zdrowe, nie są nam straszne żadne choroby, natomiast jeśli w jelicie grubym powstaje „osad” lub naruszona jest jego mikroflora, to stan zdrowia jest zagrożony.
Jeśli nasze jelito grube jest chore, pewnymi oznakami mogą być: zaparcia, gazy, wzdęcia brzucha, czarny nalot na zębach, szary nalot na języku, lekko żółty nalot na języku lub biały nalot na języku. Oznaką chorego jelita grubego może być również pojawienie się na ciele znamion czy wiszących brodawek”.

źródło: Michał Tombak „Jak żyć długo i zdrowo.”

oczyszczanie-organizmu.info

7 praktyk do zmiany nastroju: – Oto siedem praktyk, które pomogą Ci czerpać natychmiastowe korzyści ze zmiany nastroju.

1. Zrób Coś Miłego Dla Kogoś.

Dobre uczynki prowadzą do dobrego samopoczucia. Każdy, kto zapłacił z góry za kawę w Starbucksie lub pomógł starszej osobie przejść przez ulicę jest świadomy tego fenomenu. Jednak często pochłonięci naszym życiem zapominamy o praktykowaniu aktów dobroci, które sprawiają, że sami (I INNI) czujemy się tak cholernie dobrze. Badania wskazują, że dając innym, stajesz się szczęśliwszy (a szczęśliwsi ludzie dają więcej innym). Zatem pojmij życzliwość i hojność i poczuj się od razu lepiej.

2. Ćwiczenia.

Ćwiczenie jest ostatecznym wzmacniaczem zdrowego nastroju. Badania wykazały, że ćwiczenia mogą nawet poprawić nastrój u ludzi cierpiących na depresję. Ruch Twojego ciała (w dowolny sposób!) wytwarza endorfiny i stamtąd jest już tylko z górki.

3. Praktykuj Medytację Miłości I Życzliwości.

Medytacja jest generalnie niesamowita. Praktyka życzliwości i miłości w szczególności wykazała generowanie pozytywnych emocji, które z kolei prowadzą do wielu innych korzyści – większej uważności, poczucia celu, zmniejszenie problemów z chorobą i tak dalej. Dodatkowo może pomóc przedłużyć miłość i współczucie dla osoby, która prawdopodobnie najbardziej tego potrzebuje: samego siebie!

4. Daj Się Pochłonąć.

Ten niemal magiczny stan bycia, gdy jesteś całkowicie zanurzony w zadaniu, jest fantastyczny. Czas zatrzymuje się, jesteś całkowicie skupiony – zostawiłeś wszystko oprócz tego nad czym pracujesz. Badania sugerują, że ludzie, którzy mają takie stany regularnie są szczęśliwsi. Wydobywanie pomysłów z Twojej własnej głowy to najlepsze uczucie i sedno tego stanu.

5. Spójrz Na Trzy Dobre Rzeczy.

Poświęcenie czasu na pisanie o trzech dobrych rzeczach, które wydarzyły się każdego dnia (i dlaczego) może sprawić, że poczujesz się fantastycznie. Ten rodzaj zadania skupia Twoją uwagę na tym co dobre, zwiększa optymistyczne nastawienie mózgu i okazywanie uznania za wszystko, co warto docenić w swoim życiu.

6. Obejmij To.

Ludzki dotyk jest wszystkim. W kulturze zachodniej, możemy uciekać od niego, ale to niezwykle ważne dla zdrowia i szczęścia. Uwalnia nawet oksytocynę, hormon „łączenia”, który pomaga nam poczuć się bardziej związanym. Spróbuj dotknąć kogoś na kim Ci zależy – przytulić, zrobić masaż, trzymać się za ręce – nawet delikatnie dotykając ramię przyjaciela lub plecy pokazujemy wsparcie i opiekę. Najmniejszy dotyka może sprawić, że poczujemy się bardziej związani z innymi, a to murowana droga do szczęścia.

7. Tańcz.

Potańcówka, czy to z 700 Twoimi najbliższymi przyjaciółmi lub solo w kuchni jest natychmiastowym lekiem na bluesa. Po naukowej stronie, ostatnie badania nastolatek wykazały, że taniec ma bardzo pozytywne i długotrwałe efekty. Ci którzy wygłupiali się w salonie do „Happy” Pharrella wiedzą, że to prawie niemożliwe, aby wpaść w pochmurny nastrój, gdy skaczesz jak małe dziecko.

http://www.omsica.pl/blog/7-naukowo-udowodnionych-sposobow-aby-byc-szczesliwszym/#sthash.tLG42dOo.dpuf

7 praktyk do zmiany nastroju:

Oto siedem praktyk, które pomogą Ci czerpać natychmiastowe korzyści ze zmiany nastroju.

1. Zrób Coś Miłego Dla Kogoś.

Dobre uczynki prowadzą do dobrego samopoczucia. Każdy, kto zapłacił z góry za kawę w Starbucksie lub pomógł starszej osobie przejść przez ulicę jest świadomy tego fenomenu. Jednak często pochłonięci naszym życiem zapominamy o praktykowaniu aktów dobroci, które sprawiają, że sami (I INNI) czujemy się tak cholernie dobrze. Badania wskazują, że dając innym, stajesz się szczęśliwszy (a szczęśliwsi ludzie dają więcej innym). Zatem pojmij życzliwość i hojność i poczuj się od razu lepiej.

2. Ćwiczenia.

Ćwiczenie jest ostatecznym wzmacniaczem zdrowego nastroju. Badania wykazały, że ćwiczenia mogą nawet poprawić nastrój u ludzi cierpiących na depresję. Ruch Twojego ciała (w dowolny sposób!) wytwarza endorfiny i stamtąd jest już tylko z górki.

3. Praktykuj Medytację Miłości I Życzliwości.

Medytacja jest generalnie niesamowita. Praktyka życzliwości i miłości w szczególności wykazała generowanie pozytywnych emocji, które z kolei prowadzą do wielu innych korzyści – większej uważności, poczucia celu, zmniejszenie problemów z chorobą i tak dalej. Dodatkowo może pomóc przedłużyć miłość i współczucie dla osoby, która prawdopodobnie najbardziej tego potrzebuje: samego siebie!

4. Daj Się Pochłonąć.

Ten niemal magiczny stan bycia, gdy jesteś całkowicie zanurzony w zadaniu, jest fantastyczny. Czas zatrzymuje się, jesteś całkowicie skupiony – zostawiłeś wszystko oprócz tego nad czym pracujesz. Badania sugerują, że ludzie, którzy mają takie stany regularnie są szczęśliwsi. Wydobywanie pomysłów z Twojej własnej głowy to najlepsze uczucie i sedno tego stanu.

5. Spójrz Na Trzy Dobre Rzeczy.

Poświęcenie czasu na pisanie o trzech dobrych rzeczach, które wydarzyły się każdego dnia (i dlaczego) może sprawić, że poczujesz się fantastycznie. Ten rodzaj zadania skupia Twoją uwagę na tym co dobre, zwiększa optymistyczne nastawienie mózgu i okazywanie uznania za wszystko, co warto docenić w swoim życiu.

6. Obejmij To.

Ludzki dotyk jest wszystkim. W kulturze zachodniej, możemy uciekać od niego, ale to niezwykle ważne dla zdrowia i szczęścia. Uwalnia nawet oksytocynę, hormon „łączenia”, który pomaga nam poczuć się bardziej związanym. Spróbuj dotknąć kogoś na kim Ci zależy – przytulić, zrobić masaż, trzymać się za ręce – nawet delikatnie dotykając ramię przyjaciela lub plecy pokazujemy wsparcie i opiekę. Najmniejszy dotyka może sprawić, że poczujemy się bardziej związani z innymi, a to murowana droga do szczęścia.

7. Tańcz.

Potańcówka, czy to z 700 Twoimi najbliższymi przyjaciółmi lub solo w kuchni jest natychmiastowym lekiem na bluesa. Po naukowej stronie, ostatnie badania nastolatek wykazały, że taniec ma bardzo pozytywne i długotrwałe efekty. Ci którzy wygłupiali się w salonie do „Happy” Pharrella wiedzą, że to prawie niemożliwe, aby wpaść w pochmurny nastrój, gdy skaczesz jak małe dziecko.

http://www.omsica.pl/blog/7-naukowo-udowodnionych-sposobow-aby-byc-szczesliwszym/#sthash.tLG42dOo.dpuf

Mango - owoc, który polepsza fazę – Taka ciekawostka z Faktów Konopnych (http://faktykonopne.pl):

Związki chemiczne, które zostały znalezione w mango, mogą zwiększyć, wzmocnić, a nawet wydłużyć euforyczne odczucia po paleniu marihuany. To świetna wiadomość dla społeczności marihuany zarówno palaczy rekreacyjnych jak i medycznych, gdyż oba mają teraz zdrową alternatywą przekąskę, którą mogą konsumować na 90minut przed paleniem.

Nie jest to udowodnione naukowo, ale wielu palaczy marihuany konsumuje mango na godzinę przed zapaleniem aby zwiększyć “fazę”.

Marihuana zawiera ponad 100 cząsteczek terpenów, które są odpowiedzialne za wpływ THC na mózg. Marihuana zawiera najwięcej terpenów mircenu więcej niż jakiegokolwiek innego rodzaju. Tak więc, jeśli jesz mango bogate w mircen, potencjalnie może to poprawić “high” nawet przy paleniu marihuany niskiej jakości, jak również tych lepszych jakościowo.

“Nie znamy odpowiedzi, ale znamy powód takiego działania. Niestety nie mamy jeszcze badań naukowych które mogłyby udowodnić wpływ mango na palenie marihuany” powiedział Christopher Hudalla, dyrektor do spraw naukowych w ProVerde Labs.

Mircen odpowiada za aromat moreli, orzechów włoskich i pomarańczy, i jest szeroko stosowany w przemyśle perfumeryjnym. Dostał on swoją nazwę od rośliny Mercia, i znajduje się on też między innymi w trawie cytrynowej i chmielu. Jego zapach jest bardzo podobny do marihuany, i może mieć zapach leśny, cytrusowy i owocowy.

Jednak jedną z mało znanych właściwości jest to, że mircen pozwala THC na szybsze przedostanie się przez krew do mózgu. Przeciętnie czas dostania się THC do mózgu trwa siedem sekund. Ale jeśli jesz mango na 90 minut przed paleniem, możesz potencjalnie zmniejszyć ten czas o połowę.

Mango - owoc, który polepsza fazę

Taka ciekawostka z Faktów Konopnych (http://faktykonopne.pl):

Związki chemiczne, które zostały znalezione w mango, mogą zwiększyć, wzmocnić, a nawet wydłużyć euforyczne odczucia po paleniu marihuany. To świetna wiadomość dla społeczności marihuany zarówno palaczy rekreacyjnych jak i medycznych, gdyż oba mają teraz zdrową alternatywą przekąskę, którą mogą konsumować na 90minut przed paleniem.

Nie jest to udowodnione naukowo, ale wielu palaczy marihuany konsumuje mango na godzinę przed zapaleniem aby zwiększyć “fazę”.

Marihuana zawiera ponad 100 cząsteczek terpenów, które są odpowiedzialne za wpływ THC na mózg. Marihuana zawiera najwięcej terpenów mircenu więcej niż jakiegokolwiek innego rodzaju. Tak więc, jeśli jesz mango bogate w mircen, potencjalnie może to poprawić “high” nawet przy paleniu marihuany niskiej jakości, jak również tych lepszych jakościowo.

“Nie znamy odpowiedzi, ale znamy powód takiego działania. Niestety nie mamy jeszcze badań naukowych które mogłyby udowodnić wpływ mango na palenie marihuany” powiedział Christopher Hudalla, dyrektor do spraw naukowych w ProVerde Labs.

Mircen odpowiada za aromat moreli, orzechów włoskich i pomarańczy, i jest szeroko stosowany w przemyśle perfumeryjnym. Dostał on swoją nazwę od rośliny Mercia, i znajduje się on też między innymi w trawie cytrynowej i chmielu. Jego zapach jest bardzo podobny do marihuany, i może mieć zapach leśny, cytrusowy i owocowy.

Jednak jedną z mało znanych właściwości jest to, że mircen pozwala THC na szybsze przedostanie się przez krew do mózgu. Przeciętnie czas dostania się THC do mózgu trwa siedem sekund. Ale jeśli jesz mango na 90 minut przed paleniem, możesz potencjalnie zmniejszyć ten czas o połowę.