Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation

Szukaj


 

Znalazłem 133 takie materiały

Ostatnia mistrzyni plemiennego tatuażu

Ta urocza babcia wykonuje tatuaże tradycyjną metodą. Znana jest jako "The Last Tattoo Artist". Ostatnia mistrzyni plemiennego tatuażu w regionie. Fang-od ma ponoć 93 lata i mieszka w wiosce Buscalan, wysoko w górach Kalingi. 

Czytaj dalej →


Pozytywne Afirmacje

Bombay Dub Orchestra - Flame of the Forest

Mięso usunięte z listy produktów zalecanych w zdrowej diecie

Mięso usunięte z listy produktów rekomendowanych w zdrowej diecie. Taka decyzja została podjęta podczas ostatniego spotkania Dietary Guidelines Advisory Committee (DGAC). DGAC to komitet powołany przez HHS (United States Department of Health and Human Service) i USDA (The United States Department of Agriculture), a w jego skład wchodzą uznani eksperci z zakresu zdrowia i dietetyki. DGAC wydało swój pierwszy zestaw zaleceń w 1985 roku.

Czytaj dalej →


Pierwszą sprzedaną rzeczą w internecie była marihuana

Zanim jeszcze powstał Silk Road i Bitcoin’y, które ułatwiają sprzedaż narkotyków przez internet, znalezienie jakichkolwiek używek w internecie nie było tak łatwe.

Niedawny artykuł opublikowany w The Guardian wskazuje, że niektórzy mądrzy uczniowie we wczesnych latach 70-tych, (ponad 40 lat temu) którzy uczęszczali do koledżu w Stanford, dokonali pierwszej sprzedaży w internecie, a dokładnie marihuany.

W książce z 2007 roku John’a Markoff’a – “Jak kontrkultura lat sześćdziesiątych ukształtowała przemysł komputerów osobistych” ujawnia on, że pierwszą zawartą transakcją internetową były nieokreślone ilości marihuany:

“W 1971 lub 1972 roku, studenci Stanford używając konta ARPANET w Laboratorium Sztucznej Inteligencji Uniwersytetu Stanforda dokonywali transakcji handlowych z ich odpowiednikami w Massachusetts Institute of Technology. Zanim jeszcze działał Amazon i eBay, przełomowym aktem e-commerce była sprawa narkotyków. Studenci używali sieci spokojnie sprzedając nieustalone ilości marihuany”

W dzisiejszych czasach w Kalifornii i Massachusetts nie jest problemem, aby znaleźć marihuanę. Można znaleźć najbliższe placówki z medyczną marihuaną w Kalifornii za pomocą smartfona. Massachusetts poszło w ślady Kalifornii, idąc z własnym programem medycznej marihuany.

Hipisowski Raj- Urugwaj.

“The Economist” ogłosił Urugwaj krajem roku: według analityków tygodnika to państwo “odważne, liberalne i lubiące dobrą zabawę”. Do tak wysokiej oceny z pewnością przyczyniła się przyjazna polityka społeczna, a także legalizacja marihuany i uprawomocnienie małżeństw homoseksualnych. Jednak największą sympatią cieszy się urugwajski prezydent – José Mujica, który jeździ starym garbusem i utrzymuje się z uprawy chryzantem. Ale czy to wszystko? Prześwietlamy Urugwaj.

Czytaj dalej →


Bezglutenowy weganizm- najzdrowszy wybór. – Kiedy już rozmawiamy na temat zdrowego stylu życia, warto wspomnieć o glutenie, który może powodować różne choroby, a także stany zmęczenia i depresji. Również pasożyty bardzo dobrze rozwijają się na diecie wysokoglutenowej.
Gluten znajduje się m. in. w takich produktach: chleb, bułki, ciasta, makaron, seitan, płatki śniadaniowe, otręby, kasza manna, bulgur, krakersy, pizza, piwo etc.
 
Orkisz, pszenica, żyto, jęczmień, kamut, owies zawierają gluten.
 
Warto dodać, że pszenica, podobnie jak mleko i ser, zawiera peptydy opioidowe, które uzależniają nas fizycznie (peptydy opioidowe /enkefaliny, endorfiny/, mimo różnicy w budowie chemicznej, wykazują aktywność biologiczną zbliżoną do właściwości opium).
 
Weganizm bezglutenowy jest najzdrowszym wyborem. Dieta bezglutenowa, z włączeniem dużych ilości surowych warzyw i owoców, może naprawdę poprawić nasze samopoczucie. Trudno sobie uzmysłowić, czym jest gluten, nie wszyscy na przykład wiedzą, że seitan, z którego przyrządza się smaczne wegańskie przekąski, powstaje w wyniku wyrabiania i wielokrotnego płukania mąki pszennej - do momentu aż pozostanie kulka zwartej gumowej masy (gluten), którą następnie formuje się w dowolny kształt, przyprawia sosami i ziołami, gotuje i smaży.
 
 
Poniższy tekst pochodzi z artykułu dr Marka Hymana "Gluten: What You Don't Know Might Kill You"
 
Ktoś, kto codziennie je cheeseburgery i frytki, i popija to gazowanymi napojami, prawdopodobnie wie, że skraca sobie życie.
 
Ale kromka ciemnego chrupiącego chleba z pełnoziarnistej mąki?
 
Chleb zawiera gluten. Gluten to białko, które występuje w pszenicy, jęczmieniu, życie, orkiszu, kamucie i owsie - czyli w pizzy, makaronie, chlebie, ciastkach, krakersach i w większości żywności przetworzonej. Gluten jest obecny niemal w każdym produkcie.
 
[Opublikowano mnóstwo badań na temat celiakii, są to dość długie i nudne teksty do tłumaczenia (link do wersji angielskiej artykułu, gdzie można znaleźć szczegółowy opis badań), tak że nie będę ich wszystkich cytować.]
 
Ale interesująca jest praca naukowa, opublikowana w The New England Journal of Medicine, która wymienia 55 'chorób', których przyczyną może być spożywanie glutenu:
 
Należą do nich m. in.: osteoporoza, podrażnienia jelit, zapalenie jelit, anemia, nowotwory, przewlekłe stany zmęczenia, owrzodzenia, reumatoidalne zapalenie stawów, toczeń, stwardnienie rozsiane i niemal wszystkie inne choroby autoimmunologiczne.
 
Gluten jest również związany z wieloma chorobami psychicznymi i problemami neurologicznymi, w tym schizofrenią, stanami lękowymi, depresją, demencją, epilepsją i neuropatią. Wykryto też związek między glutenem a autyzmem.
 
 
Co w takim razie mamy jeść? Warzywa, owoce, soja, fasole, tapioka, gryczana, jaglana, orzechy - można samemu zrobić mąkę z orzechów czy migdałów, a także z wiórków kokosowych itp. Należy pamiętać, że produkty, w których znajduje się słód jęczmienny (np. piwo i płatki kukurydziane) czy pszeniczny, również nie są bezglutenowe. 

Poniżej tłumaczenie fragmentu artykułu "Gluten-free Vegan Living"
 
Bez względu na to, czy cierpimy na nietolerancję glutenu czy też postanowiliśmy wyeliminować gluten z naszej diety w celu zbadania, jak to wpłynie na nasze samopoczucie, stosowanie wegańskiej diety bezglutenowej może, ale nie musi, być wyzwaniem.
 
Ocenia się, że na całym świecie 1 na 200 osób cierpi na najbardziej ciężką formę nadwrażliwości na gluten, znaną jako celiakia. Jednak u wielu osób choroba ta nie zostaje rozpoznana.
 
Stosowanie diety bezglutenowej może często wydawać się trudne. Wiele bezglutenowych zaleceń sugeruje odżywianie się mięsem i ryżem, co nie jest rozwiązaniem dla bezglutenowych wegan. Jednak nie wszystko stracone. Stosując pewne ogólne zalecenia, można dokonać przejścia na wegańską dietę bezglutenową bez większych problemów.
 
Ważne jest, by pamiętać, w jakich produktach występuje gluten, aby go całkowicie wyeliminować z diety. Gluten jest białkiem, które znajduje się w takich ziarnach jak pszenica, jęczmień i żyto. Niestety, te ziarna są zazwyczaj używane w powszechnej diecie, a także są ukryte w niektórych mniej oczywistych miejscach. Jednak my, weganie, mamy już świetnie opanowane wykrywanie ukrytych składników.
 
Chociaż istnieje wiele bezglutenowych produktów zastępczych, to jednak zawsze zaleca się, aby raczej stosować pełnowartościowe produkty w każdej zdrowej diecie. Chleb bezglutenowy i ciasta w proszku z powodzeniem zastąpią swoich glutenowych kuzynów, ale często są bardzo drogie. Można rozważyć zastąpienie mąki pszennej, np. w tortilli, mąką kukurydzianą.

Bezglutenowy weganizm- najzdrowszy wybór.

Kiedy już rozmawiamy na temat zdrowego stylu życia, warto wspomnieć o glutenie, który może powodować różne choroby, a także stany zmęczenia i depresji. Również pasożyty bardzo dobrze rozwijają się na diecie wysokoglutenowej.
Gluten znajduje się m. in. w takich produktach: chleb, bułki, ciasta, makaron, seitan, płatki śniadaniowe, otręby, kasza manna, bulgur, krakersy, pizza, piwo etc.

Orkisz, pszenica, żyto, jęczmień, kamut, owies zawierają gluten.

Warto dodać, że pszenica, podobnie jak mleko i ser, zawiera peptydy opioidowe, które uzależniają nas fizycznie (peptydy opioidowe /enkefaliny, endorfiny/, mimo różnicy w budowie chemicznej, wykazują aktywność biologiczną zbliżoną do właściwości opium).

Weganizm bezglutenowy jest najzdrowszym wyborem. Dieta bezglutenowa, z włączeniem dużych ilości surowych warzyw i owoców, może naprawdę poprawić nasze samopoczucie. Trudno sobie uzmysłowić, czym jest gluten, nie wszyscy na przykład wiedzą, że seitan, z którego przyrządza się smaczne wegańskie przekąski, powstaje w wyniku wyrabiania i wielokrotnego płukania mąki pszennej - do momentu aż pozostanie kulka zwartej gumowej masy (gluten), którą następnie formuje się w dowolny kształt, przyprawia sosami i ziołami, gotuje i smaży.


Poniższy tekst pochodzi z artykułu dr Marka Hymana "Gluten: What You Don't Know Might Kill You"

Ktoś, kto codziennie je cheeseburgery i frytki, i popija to gazowanymi napojami, prawdopodobnie wie, że skraca sobie życie.

Ale kromka ciemnego chrupiącego chleba z pełnoziarnistej mąki?

Chleb zawiera gluten. Gluten to białko, które występuje w pszenicy, jęczmieniu, życie, orkiszu, kamucie i owsie - czyli w pizzy, makaronie, chlebie, ciastkach, krakersach i w większości żywności przetworzonej. Gluten jest obecny niemal w każdym produkcie.

[Opublikowano mnóstwo badań na temat celiakii, są to dość długie i nudne teksty do tłumaczenia (link do wersji angielskiej artykułu, gdzie można znaleźć szczegółowy opis badań), tak że nie będę ich wszystkich cytować.]

Ale interesująca jest praca naukowa, opublikowana w The New England Journal of Medicine, która wymienia 55 'chorób', których przyczyną może być spożywanie glutenu:

Należą do nich m. in.: osteoporoza, podrażnienia jelit, zapalenie jelit, anemia, nowotwory, przewlekłe stany zmęczenia, owrzodzenia, reumatoidalne zapalenie stawów, toczeń, stwardnienie rozsiane i niemal wszystkie inne choroby autoimmunologiczne.

Gluten jest również związany z wieloma chorobami psychicznymi i problemami neurologicznymi, w tym schizofrenią, stanami lękowymi, depresją, demencją, epilepsją i neuropatią. Wykryto też związek między glutenem a autyzmem.


Co w takim razie mamy jeść? Warzywa, owoce, soja, fasole, tapioka, gryczana, jaglana, orzechy - można samemu zrobić mąkę z orzechów czy migdałów, a także z wiórków kokosowych itp. Należy pamiętać, że produkty, w których znajduje się słód jęczmienny (np. piwo i płatki kukurydziane) czy pszeniczny, również nie są bezglutenowe.

Poniżej tłumaczenie fragmentu artykułu "Gluten-free Vegan Living"

Bez względu na to, czy cierpimy na nietolerancję glutenu czy też postanowiliśmy wyeliminować gluten z naszej diety w celu zbadania, jak to wpłynie na nasze samopoczucie, stosowanie wegańskiej diety bezglutenowej może, ale nie musi, być wyzwaniem.

Ocenia się, że na całym świecie 1 na 200 osób cierpi na najbardziej ciężką formę nadwrażliwości na gluten, znaną jako celiakia. Jednak u wielu osób choroba ta nie zostaje rozpoznana.

Stosowanie diety bezglutenowej może często wydawać się trudne. Wiele bezglutenowych zaleceń sugeruje odżywianie się mięsem i ryżem, co nie jest rozwiązaniem dla bezglutenowych wegan. Jednak nie wszystko stracone. Stosując pewne ogólne zalecenia, można dokonać przejścia na wegańską dietę bezglutenową bez większych problemów.

Ważne jest, by pamiętać, w jakich produktach występuje gluten, aby go całkowicie wyeliminować z diety. Gluten jest białkiem, które znajduje się w takich ziarnach jak pszenica, jęczmień i żyto. Niestety, te ziarna są zazwyczaj używane w powszechnej diecie, a także są ukryte w niektórych mniej oczywistych miejscach. Jednak my, weganie, mamy już świetnie opanowane wykrywanie ukrytych składników.

Chociaż istnieje wiele bezglutenowych produktów zastępczych, to jednak zawsze zaleca się, aby raczej stosować pełnowartościowe produkty w każdej zdrowej diecie. Chleb bezglutenowy i ciasta w proszku z powodzeniem zastąpią swoich glutenowych kuzynów, ale często są bardzo drogie. Można rozważyć zastąpienie mąki pszennej, np. w tortilli, mąką kukurydzianą.

Napoje gazowane jako pestycydy – Kilka lat temu w mediach pojawiła się informacja o tym, że rolnicy w Indiach zamiast pestycydów używają Coca-Coli i Pepsi. Napoje gazowane okazały się dużo tańsze, a jednocześnie równie skuteczne w walce ze szkodnikami i chwastami. 

Do dnia dzisiejszego spotykamy się z różnymi opiniami na temat tego, dlaczego takie właśnie działanie mają – bądź co bądź – produkty spożywcze.

Niektórzy przypisują je kwasowi fosforowemu, zawartemu w tych napojach. Jest on stosowany w nich jako regulator kwasowości. Wiemy jednak, że poza przemysłem spożywczym, kwas fosforowy jest między innymi składnikiem odrdzewiaczy, stosowany jest również do odkamieniania armatury w ciepłownictwie lub jako płyn do lutowania. Nie bez powodu więc, niektórzy z nas widzą więcej zastosowań dla coli i pepsi, niż tylko napój do obiadu, czy chwila orzeźwienia. Z pomocą coca-coli niektórzy myją zderzaki w samochodzie lub betonową podłogę w garażu. Dzieje się tak, ponieważ oprócz kwasu fosforowego specyficzne właściwości napoju w trakcie czyszczenia wspomaga efekt karbonatyzacji a więc, tzw. degradacji chemicznej, która rozpoczyna swój proces dzięki wysokiej zawartości dwutlenku węgla.

Skoro napoje te mają tak szerokie zastosowanie, dlaczego nie miałyby poradzić sobie ze szkodnikami na polach uprawnych?

Inne wytłumaczenie tak niecodziennego zastosowania napojów gazowanych przy uprawach roślin, skupia się jednak na wysokiej zawartości cukru. Niektórzy specjaliści uważają, że to cukier przyciąga owady pożyteczne, które pomagają chronić uprawy. Z kolei, jeszcze inną teorią jest ta, według której wysoka zawartość cukru w napojach podnosi odporność roślin, dzięki czemu plony są zdrowsze.

Miejmy nadzieję, że doczekamy się odpowiednich badań i kiedyś będziemy mogli jednoznacznie odpowiedzieć na pytanie, czy napoje gazowane faktycznie mogą wykazywać działanie podobne do pestycydów.

źródła:

- http://news.bbc.co.uk/2/hi/south_asia/3977351.stm

- http://www.youtube.com/watch?v=4fpEgurO-ec

- http://www.naturalnews.com/News_000590_Coke_Pepsi_pesticides.html

- http://www.businessweek.com/stories/2006-08-23/behind-the-coke-pepsi-pesticide-scare

Napoje gazowane jako pestycydy

Kilka lat temu w mediach pojawiła się informacja o tym, że rolnicy w Indiach zamiast pestycydów używają Coca-Coli i Pepsi. Napoje gazowane okazały się dużo tańsze, a jednocześnie równie skuteczne w walce ze szkodnikami i chwastami.

Do dnia dzisiejszego spotykamy się z różnymi opiniami na temat tego, dlaczego takie właśnie działanie mają – bądź co bądź – produkty spożywcze.

Niektórzy przypisują je kwasowi fosforowemu, zawartemu w tych napojach. Jest on stosowany w nich jako regulator kwasowości. Wiemy jednak, że poza przemysłem spożywczym, kwas fosforowy jest między innymi składnikiem odrdzewiaczy, stosowany jest również do odkamieniania armatury w ciepłownictwie lub jako płyn do lutowania. Nie bez powodu więc, niektórzy z nas widzą więcej zastosowań dla coli i pepsi, niż tylko napój do obiadu, czy chwila orzeźwienia. Z pomocą coca-coli niektórzy myją zderzaki w samochodzie lub betonową podłogę w garażu. Dzieje się tak, ponieważ oprócz kwasu fosforowego specyficzne właściwości napoju w trakcie czyszczenia wspomaga efekt karbonatyzacji a więc, tzw. degradacji chemicznej, która rozpoczyna swój proces dzięki wysokiej zawartości dwutlenku węgla.

Skoro napoje te mają tak szerokie zastosowanie, dlaczego nie miałyby poradzić sobie ze szkodnikami na polach uprawnych?

Inne wytłumaczenie tak niecodziennego zastosowania napojów gazowanych przy uprawach roślin, skupia się jednak na wysokiej zawartości cukru. Niektórzy specjaliści uważają, że to cukier przyciąga owady pożyteczne, które pomagają chronić uprawy. Z kolei, jeszcze inną teorią jest ta, według której wysoka zawartość cukru w napojach podnosi odporność roślin, dzięki czemu plony są zdrowsze.

Miejmy nadzieję, że doczekamy się odpowiednich badań i kiedyś będziemy mogli jednoznacznie odpowiedzieć na pytanie, czy napoje gazowane faktycznie mogą wykazywać działanie podobne do pestycydów.

źródła:

- http://news.bbc.co.uk/2/hi/south_asia/3977351.stm

- http://www.youtube.com/watch?v=4fpEgurO-ec

- http://www.naturalnews.com/News_000590_Coke_Pepsi_pesticides.html

- http://www.businessweek.com/stories/2006-08-23/behind-the-coke-pepsi-pesticide-scare

10 rzeczy pomagających tarczycy zachować równowagę. – W ostatnich latach coraz większa liczba osób (szczególnie kobiet) zdradza objawy niedoczynności tarczycy. Coraz częściej dotyka to ludzi młodych. Pierwsze objawy z reguły są ignorowane, spowolnienie metabolizmuwyrażające się np. w postaci kilku nadprogramowych kilogramów łatwo jest zrzucić na błędy dietetyczne, a zmęczenie przypisać przepracowaniu lub wiosennemu przesileniu. Łatwiej nam też jest sięgnąć po kolejną kawę, napój energetyzujący czy „magiczne” tabletki odchudzające, niż poświęcić chwilę bacznej uwagi ciału. Sprawdź jakie najczęstsze objawy towarzyszą niedoczynności tarczycy i co możesz zrobić aby dopomóc jej pracować lepiej.

Zmęczenie, senność i osłabienie

Wypadanie włosów, łamliwe paznokcie

Sucha, szorstka lub łuszcząca się skóra, łupież

Trądzik (szczególnie w dolnej części twarzy i na szyi)

Niska temperatura bazowa ciała (po przebudzeniu)

Nietolerancja zimna (innym jest ciepło, a my zakładamy sweter)

Zimne stopy i dłonie

Zatwardzenia, nieregularność wypróżnień

Przybieranie na wadze

Opuchnięcia, worki i zasinienia pod oczami

Nieregularność cykli i objawy napięcia przedmiesiączkowego

Krwawienia miesięczne obfite i bolesne, cysty piersi i jajników

Nerwowość, problemy ze snem, stany depresyjne

Obniżenie wydolności systemu immulogicznego (np. częste przeziębienia)

Problemy z jasnością umysłu, z pamięcią, uwagą.

Najczęściej przyczyną niedoczynności tarczycy jest niedobór jodu w organizmie. Do prawidłowego funkcjonowania jod jest tarczycy (ale również i innym narządom np. jajnikom, piersiom, prostacie, płucom, trzustce, oczom) po prostu niezbędny. Ile tego mikroelementu potrzebujemy? Dzienne oficjalne zalecenia mówią o ilości150 mcg (słownie: sto pięćdziesiąt mikrogramów), jednak tak jak w przypadku „zalecanej” ilości np. witaminy C (rzędu 60 miligramów na dobę, która zapobiega co najwyżej klinicznym objawom szkorbutu) tak i tutaj ilości te co najwyżej zapobiegają objawom wola. Japończycy generalnie cieszący się dużo lepszym zdrowiem od ludzi Zachodu, potrafią spożywać dzienne ilości jodu przekraczające „zalecaną” nam normę wielokrotnie (średnio 13,80 miligramów, a w rejonach nadmorskich jeszcze więcej). Tylko, że my nie mieszkamy w Japonii i nie mamy ich nawyków żywieniowych (choć sushi coraz popularniejsze ostatnio). Sprawę pogarsza fakt, że wokół nas ostatnio namnożyło się związków pierwiastków wypierających jod.

Na moment wróćmy do szkolnej ławy, przypominając sobie wiadomości  z chemii. Chodzi o chlorowce, zwane inaczej halogenami (nie mylić z żarówkami). Cztery największe halogeny występujące w naszym organizmie to: fluor, chrom, brom i jod. Pierwsze trzy są antagonistami jodu w organizmie. Rzecz opiera się bowiem o dobrze znaną z lekcji chemii masę atomową:

Fluor –    19

Chlor –   35,5

Brom –  80

Jod –     127

Halogeny posiadające niższą masę atomową będą wypierać te posiadające wyższą. Nigdy nie odwrotnie. Zatem brom może wyprzeć jod, ale chloru już nie. Ale zarówno fluor, chlor jak i brom – wszystkie one mogą wyprzeć jod. A my mamy fluoru, chloru i bromu wokół nas aż nadmiar, natomiast jodu tyle co kot napłakał, w dodatku mass media nas tym jodem nieustannie straszą jaki to jest groźny dla nas pierwiastek. O dziwo nie straszą dużo groźniejszym fluorem, który jako mający najmniejszą masę atomową jest najbardziej reaktywny ze wszystkich i tym samym może nam w organizmie narobić dużo szkód, wypierając i pozbawiając nas innych ważnych dla życia pierwiastków. Wręcz przeciwnie – fluor jest nam codziennie uporczywie reklamowany jako niesamowicie zdrowy i niezbędny do życia (zwłaszcza gdy chcesz mieć ładne zęby) – guzik prawda! Istnieją na tej planecie społeczności nie znające past do zębów z fluorem (a nawet o zgrozo szczoteczek!), a pomimo to olśniewające zdrowym uśmiechem: ich tajemnica to odpowiednia dieta, co dokładnie opisał już sto lat temu dentysta Weston Price. Dentystów nam tymczasem pomimo wieloletniej (i wpajanej nam od dziecka) fluoromanii wciąż przybywa, podobnie jak… osób cierpiących na niedoczynność tarczycy.

Jako ciekawostka: w latach 1920-1950 lekarze leczyli chorobę Basedowa oraz nadczynność tarczycy fluorkiem sodu, czyli substancją dodawaną dzisiaj powszechnie do konwencjonalnych past do zębów (Goldemberg, L., Traitement de la Maladie de Basedow et de l’Hyperthyroidisme par le Fluor. La Presse Médicale. 1930; 102:1751, jak cytuje Paul Conett w swojej książce „The Case Against Fluoride”).

Gdzie czają się na nas związki pierwiastków kradnących nam jod z organizmu?

Są one zarówno w glebie i wodzie (na to nie mamy wpływu) jak i w spożywanej przez nas żywności lub używanych kosmetykach (na to co bierzemy do ust lub kładziemy na skórę już mamy jednak wpływ). Skażenie roślin wszechobecnym dzisiaj fluorem ma wpływ na zawartość tego pierwiastka w ciałach zwierząt oraz ludzi. Fluor jest owszem mikroelementem niezbędnym, aczkolwiek nie odnotowano ani nie opisano w literaturze medycznej żadnych chorób o etiologii związanej z niedoborem fluoru w organizmie. Znaczy to, że w pożywieniu mamy go już całkiem wystarczającą ilość! We fluor naturalnie występujący bogata jest żywność świeża hodowana na glebach bogatych w związki fluoru, herbata czarna i zielona (biała mniej), winogrona i wina (szczególnie kalifornijskie). Tymczasem większość osób narażona jest nadodatkowe i całkowicie niepotrzebne źródła fluoru: pasty do zębów i inne środki do higieny jamy ustnej z fluorem oraz przetworzona żywność i napoje.

Chloru, który jest niezbędny w organizmie też mamy nadmiar: jest go w sposób naturalny sporo w pożywieniu, woda w kranie używana przez nas zarówno w celach spożywczych jak i higienicznych  jest chlorowana, czasem idziemy na basen gdzie chloru używa się do sanityzacji, w domach używamy wybielacze na bazie chloru, sporo związków chloru zostaje wchłoniętych do organizmu przez osoby jedzące przetworzoną żywność soloną chlorkiem sodu (NaCl) lub używającej zwykłej najtańszej soli kuchennej. Dodatek jodu do soli nie rozwiązuje sytuacji albowiem jod dosyć szybko po otwarciu opakowania ulatnia się z soli, a poza tym ile można zjeść soli? Ponadto zwyczajna sól kuchenna jodowana to najgorszy rodzaj soli i absolutnie go nie polecam, mamy sole naturalne bogate w mikroelementy (himalajska, celtycka, morska).

Związki bromu używane są w przemyśle spożywczym (proces fumigacji związkami bromu stosuje się w celu ochrony zboża przed szkodnikami), jeśli ktoś je dużo chleba, białego ryżu, ciastek i makaronów to dostarcza tym samym do ustroju sporych ilości związków bromu, a te wypierają z tarczycy jod. Również wiele pestycydów, leków, środków przeciwogniowych stosowanych jako impregnaty (do dywanów, zasłon, plastików) a nawet napoje gazowane (Mountain Dew, Gatorade) zawierają związku bromu. Nadmiar bromu powoduje uszkodzenie komórek nerwowych, w dużych ilościach czysty brom jest silnie toksyczny (dawka śmiertelna wynosi 35 g). Kiedyś w przetwórstwie używało się związków jodu, teraz od ok. 40 lat związków bromu. W organizmie te same receptory wychwytują brom i jod. Jeśli do organów mających duże zapotrzebowanie na jod (tarczyca, piersi, jajniki, prostata) zamiast jodu dostarczymy brom – mamy kłopoty gotowe (cysty, mięśniaki, guzy, niedoczynność itp.).

10 rzeczy pomagających tarczycy równowagę:

1. Słońce – potrzebujemy słońca każdego dnia. Nasze ciała pod jego wpływem produkują najtańszą we wszechświecie (bo darmową) witaminę – D3. To dla nas najlepsza i najbardziej naturalna forma jej dostarczania do organizmu. Ludzie z nadwagą i niedoczynnością tarczycy mają z reguły bardzo niskie poziomy wit. D3. Natomiast jest to bardzo potrzebna naszej tarczycy witamina jak również chroni przed rakiem.

Niestety panuje ostatnio szalona moda na „słońcofobię”, gdzie słońce oskarża się o wszystko co najgorsze, wciskając nam pełne chemikaliów sztuczne preparaty z tzw. filtrami. Dochodzi do tego, że siedzimy w domach czy biurach pozbawieni słońca, potem wychodząc na dwór natychmiast zakładamy okulary przeciwsłoneczne i smarujemy się chemikaliami „aby nam słońce nie zaszkodziło”. To błąd jakich mało! Wystarczy 15 minut ekspozycji by wytworzyć dzienną dawkę wit. 3. W rozsądnej dawce słońce jest zbawienne, niezastąpione i życiodajne. Czy mówiłam już, że antyrakowe? Po ekspozycji wystarczy zakryć ciało lub posmarować je naturalnym olejem kokosowym (faktor 4). Nie bójcie się panicznie słońca i przede wszystkim nie stosujcie żadnych chemicznychśrodków na skórę. Bardziej niż słońce za raka skóry odpowiedzialny jest styl życia, pełen toksyn z jednej i niedoborów substancji odżywczych z drugiej strony.

2. Jod – również potrzebujemy go niezbędnie, to paliwo dla tarczycy. Oprócz tego jest naturalnym antybiotykiem, np. wynaleziony w 1829 roku płyn Lugola zawierający jodek potasu leczył swego czasu wiele dolegliwości. Po wojnie sprawy się zmieniły i zaczęto ludzi płynem Lugola i generalnie jodem jako takim straszyć w mediach jaki to on jest „groźny”.  Niemniej jednak można też zakupić bez recepty w aptece jodynę (Iodi Solutio Spirituosa) i uzupełnić jod transdermalnie: posmarować nią miejsce gdzie skóra jest cienka (np. zgięcie przedramienia), jod będzie wchłaniał się przez skórę (można nakleić plasterek na to miejsce). Jeśli plamka zniknie wyjątkowo szybko oznacza to, że organizm cierpi wyjątkowo silnie na niedobór jodu.

Płyn Lugola (Iodi Solutio Aquosa) również się do tego nadaje, można zakupić bez recepty do stosowania zewnętrznego (jak brzmi informacja na opakowaniu stosowanie wewnętrzne preparatu możliwe jest po konsultacji z lekarzem lub na zlecenie służb sanitarnych).

Można też jeść ryby czy owoce morza, jednak działają one na organizm zakwaszająco, tym sposobem prawdopodobnie też dostarczymy do organizmu także rtęci i bromu (szczególnie duże ryby jak tuńczyk czy łosoś kumulują ją w swoich tkankach), a jeśli produkty pochodzą z hodowli sztucznych mogą zawierać inne niechciane substancje (np. antybiotyki). Jod zawierają też żółtka jajek od kur hodowanych naturalnie oraz masło z mleka krów pasących się trawą. Pewne ilości jodu znajdziemy w pomidorach, ziemniakach, płatkach owsianych, bananach, truskawkach czy suszonych śliwkach,

3. Selen – niedoceniany pierwiastek, a tak szalenie ważny w przyswajaniu jodu. Najlepiej przyswajany selen to selenometionina (a ściślej L-selenometionina) – występuje naturalnie w dużych ilościach np. w orzechach brazylijskich lub pestkach dyni.

Zamiast kupować sztuczny preparat bezpieczniej przyjąć selen w formie naturalnej. 1 orzech to ok. 50 mcg selenu w naturalnej organicznej i w pełni przyswajanej formie SeM (L-selenometioniny). Dziennie można zjeść do 8 szt. orzechów lub 2 łyżki pestek z dyni, co zapewni nam minimalną potrzebną nam ilość selenu.

4. Magnez – równie niezbędny jak selen w przyswajaniu jodu. Antagonista wapnia, jednak (w przeciwieństwie do wapnia) magnezu nikt tak namolnie nie reklamuje jako niezbędnego dla zdrowia (czyli podobnie jak reklamują nam fluor zamiast jodu), stąd też niedobory magnezu są dzisiaj powszechne. Najlepiej stosować magnez transdermalnie czyli tak jak jod. Przeczytaj jak zrobić oliwkę magnezową i jak stosować ją do uzupełniania magnezu.

5. Zielonolistne warzywa – bogate źródło magnezu oraz chlorofilu. Można je jadać zarówno na surowo jak i w postaci delikatnie duszonej, dodać soli morskiej, oliwy z oliwek oraz soku świeżo wyciśniętego z cytryny. 

6. Witamina C – kwas L-askorbinowy pomaga wątrobie w zamianie T 4 na aktywny hormon T3. Najwygodniej witaminizować proszkiem kwasu L-askorbinowego swoje napoje i soki. Warto zwiększyć spożycie papryki, kiwi, owoców cytrusowych, aceroli, róży i innych bogatych w witaminę C pokarmów. 

7. Olej kokosowy – nieprawdopodobne, a jednak. Ma wyjątkowo (7-9) niskąliczbę jodową przez co wspomaga tarczycę i nawet będąc tłuszczem… odchudza. Oczywiście mowa o oleju kokosowym nierafinowanym, tłoczonym na zimno. 1-3 łyżek dziennie pozwala poczuć różnicę już po 2 tygodniach. 

8. Unikaj przetworzonych węglowodanów jak ognia! Naprawdę nie sposób białej mąki, chleba, makaronu, pizzy czy ciastek nazwać „pożywieniem” bo niczego  wielce pożywnego tam nie znajdziesz. To zapychacze i tyle. Natomiast jest tam pełno składników antyodżywczych, które nie są przyjazne tarczycy i w ogóle zdrowiu. 
Nie są też przyjazne szczupłej sylwetce. W ogóle niczemu nie są przyjazne jeśli idzie o ścisłość. Przynajmniej nie te, które leżą na sklepowych półkach.

9. Unikaj chemikaliów w domu. Naprawdę można sobie poradzić z czystością w domu za pomocą dwóch głównych składników: soda oczyszczona i ocet winny. Polecam bloga Ewy gdzie znajdziecie rozmaite przepisy jak poradzić sobie bez chemii z czystością w domu. Szczególnie kiedy macie w domu dzieci. Wszelkie domowe chemikalia (szczególnie te mające związki chloru w składzie) są dla tarczycy szkodliwe.

10. Zmień chemiczne kosmetyki na przyjazne tarczycy (i zdrowiu w ogóle) naturalne kosmetyki. Jeśli są robione w domu (tak jak na przykład magnezowy dezodorant) oszczędzisz nie tylko zdrowie ale i pieniądze. Naprawdę dużo pieniędzy. Wyrzuć chemiczną pastę do zębów i płukanki do ust z fluorem, kremy przeciwsłoneczne i środki higieny osobistej zawierające toksyczne i rakotwórcze  SLS-y i parabeny.

Mydło możesz kupić naturalne (mydło alepo lub w Rossmanie dużo tańsze Alterra) zamiast chemicznego. Tak naprawdę podstawowe składniki: soda, olej kokosowy i ocet jabłkowy wystarczą też by w kilka minut zrobić sobie pastę do zębów, dezodorant czy obyć się bez szamponu do włosów (użyj do mycia kubka wody z rozpuszczoną płaską łyżką kuchennej sody, masuj i spłucz kubkiem lub przy dłuższych włosach dwoma kubkami wody z dodaną do każdego 1 łyżką octu jabłkowego lub soku z połówki cytryny – tzw. metoda „no poo” – świetnie usuwa łupież). Nie kładź na skórę niczego, czego nie można zjeść! Wszystko co ma kontakt z naszą skórą znajduje się w naszym krwiobiegu w ciągu zaledwie minut.

10 rzeczy pomagających tarczycy zachować równowagę.

W ostatnich latach coraz większa liczba osób (szczególnie kobiet) zdradza objawy niedoczynności tarczycy. Coraz częściej dotyka to ludzi młodych. Pierwsze objawy z reguły są ignorowane, spowolnienie metabolizmuwyrażające się np. w postaci kilku nadprogramowych kilogramów łatwo jest zrzucić na błędy dietetyczne, a zmęczenie przypisać przepracowaniu lub wiosennemu przesileniu. Łatwiej nam też jest sięgnąć po kolejną kawę, napój energetyzujący czy „magiczne” tabletki odchudzające, niż poświęcić chwilę bacznej uwagi ciału. Sprawdź jakie najczęstsze objawy towarzyszą niedoczynności tarczycy i co możesz zrobić aby dopomóc jej pracować lepiej.

Zmęczenie, senność i osłabienie

Wypadanie włosów, łamliwe paznokcie

Sucha, szorstka lub łuszcząca się skóra, łupież

Trądzik (szczególnie w dolnej części twarzy i na szyi)

Niska temperatura bazowa ciała (po przebudzeniu)

Nietolerancja zimna (innym jest ciepło, a my zakładamy sweter)

Zimne stopy i dłonie

Zatwardzenia, nieregularność wypróżnień

Przybieranie na wadze

Opuchnięcia, worki i zasinienia pod oczami

Nieregularność cykli i objawy napięcia przedmiesiączkowego

Krwawienia miesięczne obfite i bolesne, cysty piersi i jajników

Nerwowość, problemy ze snem, stany depresyjne

Obniżenie wydolności systemu immulogicznego (np. częste przeziębienia)

Problemy z jasnością umysłu, z pamięcią, uwagą.

Najczęściej przyczyną niedoczynności tarczycy jest niedobór jodu w organizmie. Do prawidłowego funkcjonowania jod jest tarczycy (ale również i innym narządom np. jajnikom, piersiom, prostacie, płucom, trzustce, oczom) po prostu niezbędny. Ile tego mikroelementu potrzebujemy? Dzienne oficjalne zalecenia mówią o ilości150 mcg (słownie: sto pięćdziesiąt mikrogramów), jednak tak jak w przypadku „zalecanej” ilości np. witaminy C (rzędu 60 miligramów na dobę, która zapobiega co najwyżej klinicznym objawom szkorbutu) tak i tutaj ilości te co najwyżej zapobiegają objawom wola. Japończycy generalnie cieszący się dużo lepszym zdrowiem od ludzi Zachodu, potrafią spożywać dzienne ilości jodu przekraczające „zalecaną” nam normę wielokrotnie (średnio 13,80 miligramów, a w rejonach nadmorskich jeszcze więcej). Tylko, że my nie mieszkamy w Japonii i nie mamy ich nawyków żywieniowych (choć sushi coraz popularniejsze ostatnio). Sprawę pogarsza fakt, że wokół nas ostatnio namnożyło się związków pierwiastków wypierających jod.

Na moment wróćmy do szkolnej ławy, przypominając sobie wiadomości z chemii. Chodzi o chlorowce, zwane inaczej halogenami (nie mylić z żarówkami). Cztery największe halogeny występujące w naszym organizmie to: fluor, chrom, brom i jod. Pierwsze trzy są antagonistami jodu w organizmie. Rzecz opiera się bowiem o dobrze znaną z lekcji chemii masę atomową:

Fluor – 19

Chlor – 35,5

Brom – 80

Jod – 127

Halogeny posiadające niższą masę atomową będą wypierać te posiadające wyższą. Nigdy nie odwrotnie. Zatem brom może wyprzeć jod, ale chloru już nie. Ale zarówno fluor, chlor jak i brom – wszystkie one mogą wyprzeć jod. A my mamy fluoru, chloru i bromu wokół nas aż nadmiar, natomiast jodu tyle co kot napłakał, w dodatku mass media nas tym jodem nieustannie straszą jaki to jest groźny dla nas pierwiastek. O dziwo nie straszą dużo groźniejszym fluorem, który jako mający najmniejszą masę atomową jest najbardziej reaktywny ze wszystkich i tym samym może nam w organizmie narobić dużo szkód, wypierając i pozbawiając nas innych ważnych dla życia pierwiastków. Wręcz przeciwnie – fluor jest nam codziennie uporczywie reklamowany jako niesamowicie zdrowy i niezbędny do życia (zwłaszcza gdy chcesz mieć ładne zęby) – guzik prawda! Istnieją na tej planecie społeczności nie znające past do zębów z fluorem (a nawet o zgrozo szczoteczek!), a pomimo to olśniewające zdrowym uśmiechem: ich tajemnica to odpowiednia dieta, co dokładnie opisał już sto lat temu dentysta Weston Price. Dentystów nam tymczasem pomimo wieloletniej (i wpajanej nam od dziecka) fluoromanii wciąż przybywa, podobnie jak… osób cierpiących na niedoczynność tarczycy.

Jako ciekawostka: w latach 1920-1950 lekarze leczyli chorobę Basedowa oraz nadczynność tarczycy fluorkiem sodu, czyli substancją dodawaną dzisiaj powszechnie do konwencjonalnych past do zębów (Goldemberg, L., Traitement de la Maladie de Basedow et de l’Hyperthyroidisme par le Fluor. La Presse Médicale. 1930; 102:1751, jak cytuje Paul Conett w swojej książce „The Case Against Fluoride”).

Gdzie czają się na nas związki pierwiastków kradnących nam jod z organizmu?

Są one zarówno w glebie i wodzie (na to nie mamy wpływu) jak i w spożywanej przez nas żywności lub używanych kosmetykach (na to co bierzemy do ust lub kładziemy na skórę już mamy jednak wpływ). Skażenie roślin wszechobecnym dzisiaj fluorem ma wpływ na zawartość tego pierwiastka w ciałach zwierząt oraz ludzi. Fluor jest owszem mikroelementem niezbędnym, aczkolwiek nie odnotowano ani nie opisano w literaturze medycznej żadnych chorób o etiologii związanej z niedoborem fluoru w organizmie. Znaczy to, że w pożywieniu mamy go już całkiem wystarczającą ilość! We fluor naturalnie występujący bogata jest żywność świeża hodowana na glebach bogatych w związki fluoru, herbata czarna i zielona (biała mniej), winogrona i wina (szczególnie kalifornijskie). Tymczasem większość osób narażona jest nadodatkowe i całkowicie niepotrzebne źródła fluoru: pasty do zębów i inne środki do higieny jamy ustnej z fluorem oraz przetworzona żywność i napoje.

Chloru, który jest niezbędny w organizmie też mamy nadmiar: jest go w sposób naturalny sporo w pożywieniu, woda w kranie używana przez nas zarówno w celach spożywczych jak i higienicznych jest chlorowana, czasem idziemy na basen gdzie chloru używa się do sanityzacji, w domach używamy wybielacze na bazie chloru, sporo związków chloru zostaje wchłoniętych do organizmu przez osoby jedzące przetworzoną żywność soloną chlorkiem sodu (NaCl) lub używającej zwykłej najtańszej soli kuchennej. Dodatek jodu do soli nie rozwiązuje sytuacji albowiem jod dosyć szybko po otwarciu opakowania ulatnia się z soli, a poza tym ile można zjeść soli? Ponadto zwyczajna sól kuchenna jodowana to najgorszy rodzaj soli i absolutnie go nie polecam, mamy sole naturalne bogate w mikroelementy (himalajska, celtycka, morska).

Związki bromu używane są w przemyśle spożywczym (proces fumigacji związkami bromu stosuje się w celu ochrony zboża przed szkodnikami), jeśli ktoś je dużo chleba, białego ryżu, ciastek i makaronów to dostarcza tym samym do ustroju sporych ilości związków bromu, a te wypierają z tarczycy jod. Również wiele pestycydów, leków, środków przeciwogniowych stosowanych jako impregnaty (do dywanów, zasłon, plastików) a nawet napoje gazowane (Mountain Dew, Gatorade) zawierają związku bromu. Nadmiar bromu powoduje uszkodzenie komórek nerwowych, w dużych ilościach czysty brom jest silnie toksyczny (dawka śmiertelna wynosi 35 g). Kiedyś w przetwórstwie używało się związków jodu, teraz od ok. 40 lat związków bromu. W organizmie te same receptory wychwytują brom i jod. Jeśli do organów mających duże zapotrzebowanie na jod (tarczyca, piersi, jajniki, prostata) zamiast jodu dostarczymy brom – mamy kłopoty gotowe (cysty, mięśniaki, guzy, niedoczynność itp.).

10 rzeczy pomagających tarczycy równowagę:

1. Słońce – potrzebujemy słońca każdego dnia. Nasze ciała pod jego wpływem produkują najtańszą we wszechświecie (bo darmową) witaminę – D3. To dla nas najlepsza i najbardziej naturalna forma jej dostarczania do organizmu. Ludzie z nadwagą i niedoczynnością tarczycy mają z reguły bardzo niskie poziomy wit. D3. Natomiast jest to bardzo potrzebna naszej tarczycy witamina jak również chroni przed rakiem.

Niestety panuje ostatnio szalona moda na „słońcofobię”, gdzie słońce oskarża się o wszystko co najgorsze, wciskając nam pełne chemikaliów sztuczne preparaty z tzw. filtrami. Dochodzi do tego, że siedzimy w domach czy biurach pozbawieni słońca, potem wychodząc na dwór natychmiast zakładamy okulary przeciwsłoneczne i smarujemy się chemikaliami „aby nam słońce nie zaszkodziło”. To błąd jakich mało! Wystarczy 15 minut ekspozycji by wytworzyć dzienną dawkę wit. 3. W rozsądnej dawce słońce jest zbawienne, niezastąpione i życiodajne. Czy mówiłam już, że antyrakowe? Po ekspozycji wystarczy zakryć ciało lub posmarować je naturalnym olejem kokosowym (faktor 4). Nie bójcie się panicznie słońca i przede wszystkim nie stosujcie żadnych chemicznychśrodków na skórę. Bardziej niż słońce za raka skóry odpowiedzialny jest styl życia, pełen toksyn z jednej i niedoborów substancji odżywczych z drugiej strony.

2. Jod – również potrzebujemy go niezbędnie, to paliwo dla tarczycy. Oprócz tego jest naturalnym antybiotykiem, np. wynaleziony w 1829 roku płyn Lugola zawierający jodek potasu leczył swego czasu wiele dolegliwości. Po wojnie sprawy się zmieniły i zaczęto ludzi płynem Lugola i generalnie jodem jako takim straszyć w mediach jaki to on jest „groźny”. Niemniej jednak można też zakupić bez recepty w aptece jodynę (Iodi Solutio Spirituosa) i uzupełnić jod transdermalnie: posmarować nią miejsce gdzie skóra jest cienka (np. zgięcie przedramienia), jod będzie wchłaniał się przez skórę (można nakleić plasterek na to miejsce). Jeśli plamka zniknie wyjątkowo szybko oznacza to, że organizm cierpi wyjątkowo silnie na niedobór jodu.

Płyn Lugola (Iodi Solutio Aquosa) również się do tego nadaje, można zakupić bez recepty do stosowania zewnętrznego (jak brzmi informacja na opakowaniu stosowanie wewnętrzne preparatu możliwe jest po konsultacji z lekarzem lub na zlecenie służb sanitarnych).

Można też jeść ryby czy owoce morza, jednak działają one na organizm zakwaszająco, tym sposobem prawdopodobnie też dostarczymy do organizmu także rtęci i bromu (szczególnie duże ryby jak tuńczyk czy łosoś kumulują ją w swoich tkankach), a jeśli produkty pochodzą z hodowli sztucznych mogą zawierać inne niechciane substancje (np. antybiotyki). Jod zawierają też żółtka jajek od kur hodowanych naturalnie oraz masło z mleka krów pasących się trawą. Pewne ilości jodu znajdziemy w pomidorach, ziemniakach, płatkach owsianych, bananach, truskawkach czy suszonych śliwkach,

3. Selen – niedoceniany pierwiastek, a tak szalenie ważny w przyswajaniu jodu. Najlepiej przyswajany selen to selenometionina (a ściślej L-selenometionina) – występuje naturalnie w dużych ilościach np. w orzechach brazylijskich lub pestkach dyni.

Zamiast kupować sztuczny preparat bezpieczniej przyjąć selen w formie naturalnej. 1 orzech to ok. 50 mcg selenu w naturalnej organicznej i w pełni przyswajanej formie SeM (L-selenometioniny). Dziennie można zjeść do 8 szt. orzechów lub 2 łyżki pestek z dyni, co zapewni nam minimalną potrzebną nam ilość selenu.

4. Magnez – równie niezbędny jak selen w przyswajaniu jodu. Antagonista wapnia, jednak (w przeciwieństwie do wapnia) magnezu nikt tak namolnie nie reklamuje jako niezbędnego dla zdrowia (czyli podobnie jak reklamują nam fluor zamiast jodu), stąd też niedobory magnezu są dzisiaj powszechne. Najlepiej stosować magnez transdermalnie czyli tak jak jod. Przeczytaj jak zrobić oliwkę magnezową i jak stosować ją do uzupełniania magnezu.

5. Zielonolistne warzywa – bogate źródło magnezu oraz chlorofilu. Można je jadać zarówno na surowo jak i w postaci delikatnie duszonej, dodać soli morskiej, oliwy z oliwek oraz soku świeżo wyciśniętego z cytryny.

6. Witamina C – kwas L-askorbinowy pomaga wątrobie w zamianie T 4 na aktywny hormon T3. Najwygodniej witaminizować proszkiem kwasu L-askorbinowego swoje napoje i soki. Warto zwiększyć spożycie papryki, kiwi, owoców cytrusowych, aceroli, róży i innych bogatych w witaminę C pokarmów.

7. Olej kokosowy – nieprawdopodobne, a jednak. Ma wyjątkowo (7-9) niskąliczbę jodową przez co wspomaga tarczycę i nawet będąc tłuszczem… odchudza. Oczywiście mowa o oleju kokosowym nierafinowanym, tłoczonym na zimno. 1-3 łyżek dziennie pozwala poczuć różnicę już po 2 tygodniach.

8. Unikaj przetworzonych węglowodanów jak ognia! Naprawdę nie sposób białej mąki, chleba, makaronu, pizzy czy ciastek nazwać „pożywieniem” bo niczego wielce pożywnego tam nie znajdziesz. To zapychacze i tyle. Natomiast jest tam pełno składników antyodżywczych, które nie są przyjazne tarczycy i w ogóle zdrowiu.
Nie są też przyjazne szczupłej sylwetce. W ogóle niczemu nie są przyjazne jeśli idzie o ścisłość. Przynajmniej nie te, które leżą na sklepowych półkach.

9. Unikaj chemikaliów w domu. Naprawdę można sobie poradzić z czystością w domu za pomocą dwóch głównych składników: soda oczyszczona i ocet winny. Polecam bloga Ewy gdzie znajdziecie rozmaite przepisy jak poradzić sobie bez chemii z czystością w domu. Szczególnie kiedy macie w domu dzieci. Wszelkie domowe chemikalia (szczególnie te mające związki chloru w składzie) są dla tarczycy szkodliwe.

10. Zmień chemiczne kosmetyki na przyjazne tarczycy (i zdrowiu w ogóle) naturalne kosmetyki. Jeśli są robione w domu (tak jak na przykład magnezowy dezodorant) oszczędzisz nie tylko zdrowie ale i pieniądze. Naprawdę dużo pieniędzy. Wyrzuć chemiczną pastę do zębów i płukanki do ust z fluorem, kremy przeciwsłoneczne i środki higieny osobistej zawierające toksyczne i rakotwórcze SLS-y i parabeny.

Mydło możesz kupić naturalne (mydło alepo lub w Rossmanie dużo tańsze Alterra) zamiast chemicznego. Tak naprawdę podstawowe składniki: soda, olej kokosowy i ocet jabłkowy wystarczą też by w kilka minut zrobić sobie pastę do zębów, dezodorant czy obyć się bez szamponu do włosów (użyj do mycia kubka wody z rozpuszczoną płaską łyżką kuchennej sody, masuj i spłucz kubkiem lub przy dłuższych włosach dwoma kubkami wody z dodaną do każdego 1 łyżką octu jabłkowego lub soku z połówki cytryny – tzw. metoda „no poo” – świetnie usuwa łupież). Nie kładź na skórę niczego, czego nie można zjeść! Wszystko co ma kontakt z naszą skórą znajduje się w naszym krwiobiegu w ciągu zaledwie minut.

10 najgłupszych cytatów o marihuanie.

Nienaturalne orgie, komunistyczni dilerzy i palenie jako wybuch nuklearny...

O marihuanie wygłoszono mnóstwo głupich opinii, ale te wydają mi się najbardziej idiotyczne:
„Nienaturalne orgie! Dzikie prywatki! Uwolnione namiętności!” (slogany z amerykańskiej kampanii, 1935 rok).
Ta przymiarka do hasła, które miałoby odwodzić ludzi od palenia marihuany dziś działałaby jako świetna reklama. Oglądanie edukacyjnych amerykańskich filmów z tamtego okresu stało się zresztą ulubioną rozrywką marihuanistów.

Czytaj dalej →


Geniusze, którzy zawdzięczali inspirację narkotykom

Wszyscy wiemy, że narkotyki to samo zło i powinno się zakazać ich używania, a nawet mówienia o nich. Ale wielu wybitnych naukowców, polityków czy pisarzy stworzyło swoje dzieła będąc pod wpływem narkotyków.

Czytaj dalej →