Cenisz swoje życie, szanujesz je. Jesteś wdzięczny wszechświatowi, że możesz doświadczyć tego cudu, którym życie jest. Cieszysz się każdą dobrą chwilą, emocjami, które Cię budują. Doceniasz możliwość bycia po prostu, istnienia samego w sobie. A teraz zastanów się chwilę. Czy nie powinieneś tej wdzięczności w jakiś sposób okazać? Żyjesz. Fajnie, nie Ty jeden. Skoro już tu jesteś to może włożysz odrobinę pracy byś miejsce, które jest Twoim domem zostawił lepsze kiedy już odejdziesz? Dobra, rozumiem doba Einsteina, Yourofskiego czy Gandhiego była przecież znacznie dłuższa ;) Rozumiem, że nie każdy może być wybitnym fizykiem, ale skoro już wiesz, że niczego wielkiego nie odkryjesz, nie wygłosisz inspirującej mowy o pokoju na świecie czy nie wypadałoby w tym miejscu złapać nieco dystansu do siebie? ...Trochę skromności pokory i skromności względem świata? Rozumiem, że immanentna wartość Twojego życia jest ogromna, ale czy jako mieszkaniec ziemi masz aż tak wielkie znaczenie by pozwalać sobie brać nie dając nic w zamian? Ta "przemowa" nie ma zmusić Cie do napisania książki czy swtworzenia nowej ideologii. Po prostu zastanów się czasem skąd bierze się jedzenia na Twoim talerzu, dokąd jadą śmieci, które wyrzucasz, skąd pochodzi ubranie, które zakładasz, dlaczego rzecz, którą kupujesz kosztuje tak niewiele pieniędzy (ktoś musiał ponieść jej koszt, skoro Ty tego nie zrobiłeś). Czy na pewno czujes się takim "super mega gościem" by cała planeta pracowała na to co jesz, nosisz, zużywasz, wlewasz do baku? To co po Tobie zostanie to kolejna hałda śmieci, wykarczowane płuca ziemi, kilkadziesiąt zabitych w cierpieniu zwierząt, smog nad miastem. Zastanów się jaką wartość ma dla Ciebie Twoje życie. Czy nie wypadałoby skromnie podziękować za ten dar? Może chociaż tym by nie siać spustoszenia w okół siebie... Myśl! Segregowanie śmieci pochłania czas, dieta wegańska jest skomplikowana i wymaga edukacji i czasu, szukanie kosmetyków nie testowanych na zwierzętach wymaga czasu, naprawianie rzeczy (zamiast kupowania) wymaga czasu. Czasu, którego nie masz, czasu, który możesz poświęcić na zabawę, odpoczynek i inne "ważne" rzeczy ...przecież ;) Jak się czujesz gdy ktoś bliski nie ma dla Ciebie czasu? Doceniony, zauważony? Z pewnością ;) Za trzydzieści lat, kiedy Twój wnuk w pełni już przebudzony, zapyta co zrobiłeś jako młody człowiek żeby ratować planetę, będziesz modlił się by udławić się własnym językiem. ...bo czytanie poezji i znajomość Hiszpańskiego buduje -owszem -Ciebie samego. Co po za tym? Myśl! Spójrz na siebie jak na egoiste, zadufanego narcyza, który po za sobą nie widzić nic. Zrób rachunek sumienia. Obudź się z tej choroby mentalnej. Zacznij widzieć więcej. Życie zaczyna się tam, gdzie kończy się Twoja strefa komfortu. Nie bądź ignorantem. W dzisiejszym świecie niewiedza jest wyborem. Poświęć dziesięć minut dziennie na znalezienie sposobu na odwdzięczenie się za dar życia, który dostałeś. Nie odwracaja głowy. Proszę Cię. Pomyśl!