O nekrofilii i cywilizacji śmierci tak pisał Erich Fromm:
Niebezpieczeństwo wojny nuklearnej jest tak blisko odczuwalne, że wydaje się prawdopodobne, że człowiek osiągnie nowy stan barbarzyństwa, zanim nawet będzie miał szansę znaleźć drogę do humanistycznego industrializmu. Jednakże nie można tracić jeszcze całej nadziei. [...] Po pierwsze, świadomość naszej patologicznej sytuacji, nie będąc jeszcze lekarstwem jest jednakże pierwszym krokiem ku wyleczeniu. Jeśli więcej ludzi uświadomi sobie różnice między miłością życia a miłością śmierci, jeśli uświadomią sobie, jak daleko już posunęli się w kierunku nekrofilii, sam ten szok może wywołać nowe, zdrowe reakcje. Co więcej, może wzrosnąć wrażliwość skierowana na tych, którzy przedkładają śmierć; wielu będzie mogło przeniknąć nabożne racjonalizacje zwolenników śmierci i zmienić swój podziw dla nich w odrazę. Ponadto nasza hipoteza może zasugerować ludziom angażującym się w sprawę pokoju i przeżycia, że należy podjąć wielki wysiłek, by osłabić pociąg ku śmierci i wzmocnić pociąg ku życiu.
Dlaczego nie powiedzieć głośno, że jest tylko jedna prawdziwie niebezpieczna działalność wywrotowa, działalność prowadząca do śmierci? Dlaczego ci, którzy reprezentują tradycje religii i humanizmu, nie mieliby powiedzieć głośno, że nie ma bardziej śmiertelnego grzechu, niż umiłowanie śmierci i potępienie życia? Dlaczego nie skłonić naszych najlepszych umysłów, naukowców, artystów, nauczycieli, by świadczyli, jak wzbudzać i rozwijać miłość życia, w przeciwieństwie do miłości gadżetów? Wiem, miłość gadżetów przynosi zyski korporacjom - miłość życia wymaga mniejszej ilości rzeczy - stąd jest mniej zyskowna.
Być może jest już za późno. Być może bomba neutronowa, które pozostawia całe miasta nienaruszone, bez życia, powinna być symbolem naszej cywilizacji. Ale powtarzam, ci z nas, którzy kochają życie, nie ugną się w pokłonie wobec zasad śmierci zanim wydamy nasze ostatnie tchnienie.
E. Fromm "Wojna w człowieku", wyd. Jacek Santorski & CO Agencja Wydawnicza, Warszawa 1994, str. 32-33.