Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation

Szukaj


 

Znalazłem 17 takich materiałów
Edukuj najbliższych – "I uczynisz z tego święty olej do namaszczania. Będzie to wonna maść, zrobiona tak, jak to robi sporządzający wonności. Będzie to święty olej do namaszczania." (Wyj 30:25)

Przy wigilijnym stole warto porozmawiać o medycznym zastosowaniu cannabis.

Mówi się, że nie wiadomo, czy Homer istniał naprawdę, ale wiadomo, że był niewidomy. Podobnie z Jezusem z Nazaretu. Historycy do tej pory nie ustalili bezsprzecznie, czy taka postać rzeczywiście istniała, a jego rolę w religii przyjmuje się na wiarę. Wiele wskazuje natomiast na to, że jeśli istniał, jego "cuda" były związane ze stosowaniem olejku z konopi.
 Proszę nie zarzucać mi złośliwości, cynizmu czy wyśmiewania czyjejkolwiek wiary. Demony otaczające konopie są wytworem XX-wiecznej propagandy - 2013 lat temu roślina ta była szanowana za swoje szerokie zastosowanie w przemyśle i medycynie. Szczególnie istotnym ośrodkiem medycznego wykorzystania cannabis, obok Chin, były właśnie rodzinne strony Chrystusa. Starotestamentowa Księga Wyjścia podaje wręcz dosłowny przepis na sporządzanie "świętego oleju do namaszczania". Wg językoznawców przywoływana tam "wonna trzcina" w rzeczywistości dotyczy konopi. Co ciekawe, pierwszą osobą, która zwróciła na to uwagę, była w 1936 r. polska uczona Sara Benetowa.

Najbardziej do działania olejku z marihuany pasuje biblijna przypowieść o przywróceniu przez Jezusa wzroku dwojgu niewidomym. Jaskra, która nieleczona prowadzi do ślepoty, jest jedną z chorób, które z dobrymi wynikami leczy się przy pomocy cannabis. Mowa tu nie o pojedynczych przypadkach, a wieloletnich badaniach naukowych potwierdzonych praktycznym zastosowaniem. Zastosowanie olejku przygotowanego na podstawie starotestamentowego przepisu z użyciem konopi mogło z powodzeniem poprawić stan cierpiących i faktycznie przywrócić im wzrok.

Uhonorowany niedawno tytułem honoris causa Raphael Mechoulam, który w 1946 wyizolował THC - substancję aktywną marihuany - twierdzi, że może ona zastąpić 10-20% stosowanych obecnie leków. Podstawą religii chrześcijańśkiej jest podobno miłosierdzie - odmawianie potrzebującym skutecznego lekarstwa jest jego zaprzeczeniem. Tą miłością bliźniego kierował się Jezus, lecząc potrzebujących marihuaną. Gdyby urodził się we współczesnej Polsce, trafiłby za swoje dobrodziejstwa na 8 lat do więzienia.


Maciej Kowalski - Wolne Konopie
www.facebook.com/maciejkowalski85

Edukuj najbliższych

"I uczynisz z tego święty olej do namaszczania. Będzie to wonna maść, zrobiona tak, jak to robi sporządzający wonności. Będzie to święty olej do namaszczania." (Wyj 30:25)

Przy wigilijnym stole warto porozmawiać o medycznym zastosowaniu cannabis.

Mówi się, że nie wiadomo, czy Homer istniał naprawdę, ale wiadomo, że był niewidomy. Podobnie z Jezusem z Nazaretu. Historycy do tej pory nie ustalili bezsprzecznie, czy taka postać rzeczywiście istniała, a jego rolę w religii przyjmuje się na wiarę. Wiele wskazuje natomiast na to, że jeśli istniał, jego "cuda" były związane ze stosowaniem olejku z konopi.
Proszę nie zarzucać mi złośliwości, cynizmu czy wyśmiewania czyjejkolwiek wiary. Demony otaczające konopie są wytworem XX-wiecznej propagandy - 2013 lat temu roślina ta była szanowana za swoje szerokie zastosowanie w przemyśle i medycynie. Szczególnie istotnym ośrodkiem medycznego wykorzystania cannabis, obok Chin, były właśnie rodzinne strony Chrystusa. Starotestamentowa Księga Wyjścia podaje wręcz dosłowny przepis na sporządzanie "świętego oleju do namaszczania". Wg językoznawców przywoływana tam "wonna trzcina" w rzeczywistości dotyczy konopi. Co ciekawe, pierwszą osobą, która zwróciła na to uwagę, była w 1936 r. polska uczona Sara Benetowa.

Najbardziej do działania olejku z marihuany pasuje biblijna przypowieść o przywróceniu przez Jezusa wzroku dwojgu niewidomym. Jaskra, która nieleczona prowadzi do ślepoty, jest jedną z chorób, które z dobrymi wynikami leczy się przy pomocy cannabis. Mowa tu nie o pojedynczych przypadkach, a wieloletnich badaniach naukowych potwierdzonych praktycznym zastosowaniem. Zastosowanie olejku przygotowanego na podstawie starotestamentowego przepisu z użyciem konopi mogło z powodzeniem poprawić stan cierpiących i faktycznie przywrócić im wzrok.

Uhonorowany niedawno tytułem honoris causa Raphael Mechoulam, który w 1946 wyizolował THC - substancję aktywną marihuany - twierdzi, że może ona zastąpić 10-20% stosowanych obecnie leków. Podstawą religii chrześcijańśkiej jest podobno miłosierdzie - odmawianie potrzebującym skutecznego lekarstwa jest jego zaprzeczeniem. Tą miłością bliźniego kierował się Jezus, lecząc potrzebujących marihuaną. Gdyby urodził się we współczesnej Polsce, trafiłby za swoje dobrodziejstwa na 8 lat do więzienia.


Maciej Kowalski - Wolne Konopie
www.facebook.com/maciejkowalski85

Cholina - Wpływ jajek na zapach ciała – Kpiłem już z producentów jajek, którzy próbowali promować swój produkt jako mający pozytywny wpływ na wzrok, ze względu na zawartą w jajkach luteinę, nie wspominając jednak, że w łyżce szpinaku znajdziemy tyle luteiny ile w 9 jajkach (obejrzyjcie Industry Blind Spot). Powodem, dla którego spotkacie się z tymi informacjami jedynie na stronach internetowych i w programach telewizyjnych, a nie znajdziecie ich na opakowaniach jajek jest to, iż istnieją przepisy prawne zakazujące fałszywych czy też mylących twierdzeń w reklamach. Przemysł nie może więc reklamować się luteiną, ze względu na jej minimalną zawartość w jajkach.
 
To samo dotyczy twierdzenia, iż jajka są źródłem kwasów omega 3, żelaza czy kwasu foliowego. Z tego powodu USDA Agriculture Marketing Service zasugerował, aby przemysł reklamował zawartą w jajkach cholinę, która jest jedną z dwóch składników odżywczych rzeczywiście w jajkach występujących - drugą jest cholesterol. Tak więc zmieniono taktykę, a priorytetem American Egg Board stało się przedstawienie choliny jako niecierpiącego zwłoki problemu, do którego jajka byłyby rozwiązaniem. Rozesłano listy do lekarzy, w których zwracano uwagę na niedobór choliny, jako poważne zagrożenie dla zdrowia publicznego. O wysokiej zawartości cholesterolu w jajkach nikt jednak nie wspominał.
 
W rzeczywistości ludzie spożywają dwukrotnie więcej choliny niż ich dzienne zapotrzebowanie, a zbyt dużo choliny, a nie jej niedobór, jest rzeczywistym problemem. Zbyt duża ilość choliny w organizmie powoduje, iż ciało zaczyna wydzielać rybi odór. Miliony Amerykanów cierpią na defekt genetyczny, który powoduje wydzielanie rybiego odoru i pomocna może tu być dieta uboga w cholinę, jako że cholina przetwarzana jest w naszym organizmie w trimetyloaminę (TMA). Osoby cierpiące na to zaburzenie często przechodzą na weganizm, ponieważ zmniejszenie spożywania produktów zwierzęcych zmniejsza produkcję TMA, a co za tym idzie wydzielanie rybiego odoru. Pozostałe 99% społeczeństwa przekształca cholinę w tlenek trimetyloaminy, który jest 100 razy mniej śmierdzący. Jednak twierdzenie, że dla tych 99% osób cholina jest bezpieczna jest błędne.
 
Badacze z Kliniki w Cleveland odkryli, iż przyswajana z pożywienia cholina jest powodem gromadzenia się blaszki w ludzkich arteriach. To z kolei zwiększa ryzyko chorób serca, udaru i śmierci. W których produktach spożywczych cholina występuje? Przede wszystkim w jajkach, mleku, wątróbce, czerwonym mięsie, drobiu i rybach.
 
Dobrą wiadomością jest, iż może to oznaczać zupełnie nowe podejście do zapobiegania czy leczenia chorób serca - poprzez limitowanie spożywania choliny, co z kolei prowadziłoby do przejścia na dietę roślinną.
 
Cholina może być jedną z przyczyn, dla których osoby na diecie Atkinsa mają zwiększone ryzyko zachorowania na choroby serca, natomiast Ci na diecie dr Ornisha (roślinnej) wręcz przeciwnie. Nowe badania dodają cholinę do listy produktów spożywczych, które zwiększają ryzyko chorób serca, a jajka są w tym wypadku dwukrotnie szkodliwe - zawierają nie tylko cholinę, ale również cholesterol.

Cholina - Wpływ jajek na zapach ciała

Kpiłem już z producentów jajek, którzy próbowali promować swój produkt jako mający pozytywny wpływ na wzrok, ze względu na zawartą w jajkach luteinę, nie wspominając jednak, że w łyżce szpinaku znajdziemy tyle luteiny ile w 9 jajkach (obejrzyjcie Industry Blind Spot). Powodem, dla którego spotkacie się z tymi informacjami jedynie na stronach internetowych i w programach telewizyjnych, a nie znajdziecie ich na opakowaniach jajek jest to, iż istnieją przepisy prawne zakazujące fałszywych czy też mylących twierdzeń w reklamach. Przemysł nie może więc reklamować się luteiną, ze względu na jej minimalną zawartość w jajkach.

To samo dotyczy twierdzenia, iż jajka są źródłem kwasów omega 3, żelaza czy kwasu foliowego. Z tego powodu USDA Agriculture Marketing Service zasugerował, aby przemysł reklamował zawartą w jajkach cholinę, która jest jedną z dwóch składników odżywczych rzeczywiście w jajkach występujących - drugą jest cholesterol. Tak więc zmieniono taktykę, a priorytetem American Egg Board stało się przedstawienie choliny jako niecierpiącego zwłoki problemu, do którego jajka byłyby rozwiązaniem. Rozesłano listy do lekarzy, w których zwracano uwagę na niedobór choliny, jako poważne zagrożenie dla zdrowia publicznego. O wysokiej zawartości cholesterolu w jajkach nikt jednak nie wspominał.

W rzeczywistości ludzie spożywają dwukrotnie więcej choliny niż ich dzienne zapotrzebowanie, a zbyt dużo choliny, a nie jej niedobór, jest rzeczywistym problemem. Zbyt duża ilość choliny w organizmie powoduje, iż ciało zaczyna wydzielać rybi odór. Miliony Amerykanów cierpią na defekt genetyczny, który powoduje wydzielanie rybiego odoru i pomocna może tu być dieta uboga w cholinę, jako że cholina przetwarzana jest w naszym organizmie w trimetyloaminę (TMA). Osoby cierpiące na to zaburzenie często przechodzą na weganizm, ponieważ zmniejszenie spożywania produktów zwierzęcych zmniejsza produkcję TMA, a co za tym idzie wydzielanie rybiego odoru. Pozostałe 99% społeczeństwa przekształca cholinę w tlenek trimetyloaminy, który jest 100 razy mniej śmierdzący. Jednak twierdzenie, że dla tych 99% osób cholina jest bezpieczna jest błędne.

Badacze z Kliniki w Cleveland odkryli, iż przyswajana z pożywienia cholina jest powodem gromadzenia się blaszki w ludzkich arteriach. To z kolei zwiększa ryzyko chorób serca, udaru i śmierci. W których produktach spożywczych cholina występuje? Przede wszystkim w jajkach, mleku, wątróbce, czerwonym mięsie, drobiu i rybach.

Dobrą wiadomością jest, iż może to oznaczać zupełnie nowe podejście do zapobiegania czy leczenia chorób serca - poprzez limitowanie spożywania choliny, co z kolei prowadziłoby do przejścia na dietę roślinną.

Cholina może być jedną z przyczyn, dla których osoby na diecie Atkinsa mają zwiększone ryzyko zachorowania na choroby serca, natomiast Ci na diecie dr Ornisha (roślinnej) wręcz przeciwnie. Nowe badania dodają cholinę do listy produktów spożywczych, które zwiększają ryzyko chorób serca, a jajka są w tym wypadku dwukrotnie szkodliwe - zawierają nie tylko cholinę, ale również cholesterol.

Źródło: http:weganizm.com
Zdrowe jedzenie – Rady ojca Klimuszki

Najpożyteczniejsze są surówki z jarzyn na czele z surówką z marchwi.

Niedoceniane są grzyby. Jeść o każdej porze i w każdej postaci. Doskonałe dla chorych na przewód pokarmowy. Są naturalnymi antybiotykami oraz „naprawiaczami” systemu nerwowego. Mają dobro- czynny wpływ na wzrok. Hierarchia wartości naszych leśnych grzybów: pierwsze miejsce zdecydowanie borowik, a dalej plasują się: rydz, maślak, peczarka, smardz, kania, opieniek.

Najbardziej natomiast regenerującym organizm owocem jest granat. Dalej idą: grapefruit, migdały, czarna jagoda i czarna porzeczka.

Sześć ziarenek migdałów dziennie zabezpiecza przed wrzodami żołądka i dwunastnicy, chroni przewód pokarmowy przed zapadaniem na choroby nowotworowe.

Czarne jagody usprawniają przemianę materii, regulują proces trawienia, oczyszczają krew i, uwaga panie – odmładzają. Usuwają złogi jelitowe. W sezonie powinniśmy jeść dwie szklanki jagód bez żadnych dodatków. Podobne właściwości ma czarna porzeczka, ponadto jest skarbnicą witaminy C.

Jedno jabłko zjedzone przed snem (absolutnie ze skórką) zapobiega zawałom i reguluje przemianę materii.

Natomiast w okresie jesienno-zimowym poleca szczególnie pietruszkę i chrzan.

 „Lecz pietruszka, z tą jest gorzej: blada chuda, spać nie może” – pisał Jan Brzechwa. Tymczasem pietruszka ma się jak najlepiej i wraz z chrzanem, wedle ojca Klimuszko dzierżą ex aequo pierwsze miejsce wśród warzyw. Pietruszka – ma moc witaminy C (więcej niż cytryna i czarna porzeczka) i nie do końca zbadane jeszcze substancje chroniące przed wirusami, szczególnie grypy. Warzywo przedłużające życie. Chrzan natomiast to silny antybiotyk, pożywka bogata w sole mineralne i witaminy. Nie trzeba dodawać, że najlepszy jest osobiście starty, bez śmietany (jak ktoś musi – to trochę niech sobie doda) i z sokiem z cytryny zamiast octu jeśli ktoś musi go zakwasić. Taki to dopiero kręci w nosie. I o to chodzi. Stamtąd też wypędza bakterie. Jesz chrzan – nigdy nie będziesz miał kataru. A kicha się lepiej niż po tabace. I oczy robią się piękniejsze, kiedy chrzanowe łzy je przeczyszczą.

Ogólne zasady dotyczące jedzenia

Nie przejadać się, chodzić z uczuciem niedosytu. Dobrze jest jeden dzień w tygodniu pościć, pijąc jedynie czystą wodę lub z sokiem owocowym. Można także słabą herbatę bez cukru. Taki dzień postu stanowi racjonalną odnowę ustroju.

Ważna jest regularność jedzenia i zasada: śniadanie zjedz sam, obiadem podziel się z przyjacielem, a kolację oddaj wrogowi.

Jeść należy w spokoju, bez pośpiechu, nerwów i stresu. Bez czytania, bez oglądania telewizji. Dozwolone jest dla zmniejszenia napięć nerwowych i pobudzenia soków trawiennych wypicie przed jedzeniem kieliszka aperitifu z nalewki ziołowej Digestosan, sporządzonej na spirytusie rozcieńczonym z wodą. Jednego (!) kieliszka.

Zdrowe jedzenie

Rady ojca Klimuszki

Najpożyteczniejsze są surówki z jarzyn na czele z surówką z marchwi.

Niedoceniane są grzyby. Jeść o każdej porze i w każdej postaci. Doskonałe dla chorych na przewód pokarmowy. Są naturalnymi antybiotykami oraz „naprawiaczami” systemu nerwowego. Mają dobro- czynny wpływ na wzrok. Hierarchia wartości naszych leśnych grzybów: pierwsze miejsce zdecydowanie borowik, a dalej plasują się: rydz, maślak, peczarka, smardz, kania, opieniek.

Najbardziej natomiast regenerującym organizm owocem jest granat. Dalej idą: grapefruit, migdały, czarna jagoda i czarna porzeczka.

Sześć ziarenek migdałów dziennie zabezpiecza przed wrzodami żołądka i dwunastnicy, chroni przewód pokarmowy przed zapadaniem na choroby nowotworowe.

Czarne jagody usprawniają przemianę materii, regulują proces trawienia, oczyszczają krew i, uwaga panie – odmładzają. Usuwają złogi jelitowe. W sezonie powinniśmy jeść dwie szklanki jagód bez żadnych dodatków. Podobne właściwości ma czarna porzeczka, ponadto jest skarbnicą witaminy C.

Jedno jabłko zjedzone przed snem (absolutnie ze skórką) zapobiega zawałom i reguluje przemianę materii.

Natomiast w okresie jesienno-zimowym poleca szczególnie pietruszkę i chrzan.

„Lecz pietruszka, z tą jest gorzej: blada chuda, spać nie może” – pisał Jan Brzechwa. Tymczasem pietruszka ma się jak najlepiej i wraz z chrzanem, wedle ojca Klimuszko dzierżą ex aequo pierwsze miejsce wśród warzyw. Pietruszka – ma moc witaminy C (więcej niż cytryna i czarna porzeczka) i nie do końca zbadane jeszcze substancje chroniące przed wirusami, szczególnie grypy. Warzywo przedłużające życie. Chrzan natomiast to silny antybiotyk, pożywka bogata w sole mineralne i witaminy. Nie trzeba dodawać, że najlepszy jest osobiście starty, bez śmietany (jak ktoś musi – to trochę niech sobie doda) i z sokiem z cytryny zamiast octu jeśli ktoś musi go zakwasić. Taki to dopiero kręci w nosie. I o to chodzi. Stamtąd też wypędza bakterie. Jesz chrzan – nigdy nie będziesz miał kataru. A kicha się lepiej niż po tabace. I oczy robią się piękniejsze, kiedy chrzanowe łzy je przeczyszczą.

Ogólne zasady dotyczące jedzenia

Nie przejadać się, chodzić z uczuciem niedosytu. Dobrze jest jeden dzień w tygodniu pościć, pijąc jedynie czystą wodę lub z sokiem owocowym. Można także słabą herbatę bez cukru. Taki dzień postu stanowi racjonalną odnowę ustroju.

Ważna jest regularność jedzenia i zasada: śniadanie zjedz sam, obiadem podziel się z przyjacielem, a kolację oddaj wrogowi.

Jeść należy w spokoju, bez pośpiechu, nerwów i stresu. Bez czytania, bez oglądania telewizji. Dozwolone jest dla zmniejszenia napięć nerwowych i pobudzenia soków trawiennych wypicie przed jedzeniem kieliszka aperitifu z nalewki ziołowej Digestosan, sporządzonej na spirytusie rozcieńczonym z wodą. Jednego (!) kieliszka.

Moc myśli – Cytuję: „Evelyn M. Monahan uległa w wieku 22 lat tragicznemu wypadkowi, w rezultacie którego została ciężko okaleczona: straciła wzrok, dostała padaczki, a po czterech latach dołączył się jeszcze paraliż prawego ramienia. Ataki epileptyczne były szczególnie częste (12-14 dziennie). Końskie dobowe dawki leków zredukowały je do 10-ciu. Evelyn czuła się bardzo nieszczęśliwa, nie mogła pogodzić się ze swoim ciężkim kalectwem i przez długich 9 lat dręczyła siebie i otoczenie, kipiała buntem i złością. Aż przyszło uspokojenie, a może wyczerpanie nerwowe.

Zaczęła rozmyślać nad ratunkiem dla siebie. I wtedy przypomniała sobie wiele ciekawych, dziwnych historii zasłyszanych jeszcze w dzieciństwie. Odgrzebywała w pamięci przypadki nagłych uzdrowień ludzi, którym lekarze nie dawali najmniejszej szansy wyzdrowienia. Zaczęła mozolnie przywoływać na pamięć zasady tzw. psychotronicznego leczenia, o którym wówczas mówiło się, że było źródłem tych wszystkich cudownych uzdrowień. Zdecydowała się spróbować..

Wtajemniczyła dwoje przyjaciół i we troje rozpoczęli stosowanie ćwiczeń ustalonych w punktach przez samą Evelyn. Ćwiczyli trzy razy dziennie z wielką dokładnością i zapałem. Była to przecież ostatnia deska ratunku.

Po 10-ciu dniach E. Monahan odzyskała wzrok. Stało się to nagle, raptownie. Jednocześnie z odzyskaniem wzroku ustały zupełnie ataki epileptyczne, a w tydzień później ustąpił paraliż.
Młoda kobieta była całkowicie zdrowa. Badania lekarskie nie wykazały śladu żadnej choroby.
Przepełniało ją szczęście powrotu do zdrowia, do normalnego życia i ogromna nieprzeparta chęć zapoznania z tą metodą jak największej ilości ludzi cierpiących.

Evelyn miała ukończone roczne studium psychologii eksperymentalnej na uniwersytecie w Georgii, w Atlancie. Postanowiła wrócić do szkolnictwa, by mieć ciągłe kontakty z ludźmi i móc przekazywać im swoją wiedzę i doświadczenie z zakresu leczenia psychotronicznego. Zamarzyły jej się wykłady na tymże uniwersytecie. Fakt, że wykłady z takiego przedmiotu nigdy nie istniały na żadnym amerykańskim uniwersytecie, nie przerażał jej wcale.

Zatelefonowała do sekretariatu, wyłuszczyła dokładnie sekretarce o co jej chodzi, podała swoje nazwisko oraz numer telefonu i nie zrażona konwencjonalnym zapewnieniem, że – jeżeli ktoś na uczelni zainteresuje się tym problemem, zostanie z nią skontaktowany, spokojnie czekała, ćwicząc systematycznie swą „cudowną technikę”. Wychodziła z założenia, że skoro mocą „swego wyższego Ja”, swojej Nadświadomości, potrafiła wyleczyć własne ciężkie kalectwo, to nie ma przeszkód do rozwiązania przy pomocy tej samej potęgi każdej innej sytuacji życiowej. Jakoż po miesiącu dyrektor Studiów Specjalnych na tamtejszym uniwersytecie zaproponował jej wykłady z parapsychologii. Chętnie oczywiście przyjęła ofertę i została instruktorem parapsychologii. Jej wykładów słuchało przeciętnie 250 studentów w każdym semestrze.

Evelyn była zadowolona, ale pragnęła jeszcze szerszych kontaktów z ludźmi. Marzyła o telewizji, radiu i prasie. W tej intencji ciągle uprawiała z ogromny zapałem technikę psychotroniczną. Wierzyła w jej nieograniczone możliwości, była pewna, iż znikną przeszkody, stojące na drodze jej ambitnych planów.
Po miesiącu zwrócił się do niej „Atlanta Journal” z propozycją napisania reportażu na temat jej wykładów. Następny tydzień przyniósł kontakt z telewizją. Proponowano udział w programie „Georgia dzisiaj”, odbieranym przez miliony telewidzów-sympatyków. Reakcja na poruszony przez E. Monahan problem była tak wielka, że po trzech tygodniach poproszono ją o powtórne wystąpienie w telewizji. W tym czasie miała też pogadanki w radio, o jej artykuły ubiegały się takie czasopisma, jak „National Inquire”, „Midnight” i „Time Magazin”.

Książki E.M. Monahan ukazały się w Japonii, Anglii, RFN, Meksyku i we Włoszech. A więc spełniły się marzenia. W swojej książce, której oryginalny tytuł brzmi „The miracle of metaphysical healing” autorka w osobistym kontakcie z czytelnikiem, bez reszty, bez zastrzeżeń oddaje mu do dyspozycji całą swą wiedzę, swoje doświadczenia, pragnie przelać w niego własny zapał, zachwyt, swą odzyskana radość życia i szczęście pomagania innym.

Leczenie psychotroniczne, owa technika wielekroć sprawdzana, nazywana przez Evelyn „niezawodną”, „cudowną”, jest niesłychanie prosta, ale autorka wielokrotnie przestrzega, by nie zlekceważyć jej, nie odrzucić tylko dlatego, że jest tak bardzo dostępna dla każdego. I rzeczywiście, psychotroniczne leczenie nie związane jest z żadnymi wydatkami, nie wymaga żadnych rekwizytów, żadnego specjalnego wykształcenia, wymagana jest tylko dobra wola, wytrwałość, spokój.

Na czym więc sprawa polega?
Człowiek jest istotą wspaniałą, potężną przez nieograniczone siły utajone, z którymi przychodzi już na świat. Dzięki tej potędze jest w stanie usuwać ze swego życia choroby, kalectwo, zmieniać przykre sytuacje życiowe itd., gdyż z natury rzeczy należą mu się szczęście, radość i doskonałe zdrowie.

Na nieszczęście człowiek jest nieświadomy swego wspaniałego wyposażenia w potęgę iście boską. Cierpi, choruje, męczy się, narzeka, szuka rozpaczliwie ratunku i ani się domyśla, że on sam posiada moc uzdrawiania. Jest jak król, który zapomniał, że jest królem, że ma płaszcz królewski na ramionach i złotą koronę na głowie, uznał się za żebraka, więc w pyle drogi siedzi i żebrze u przechodniów o wsparcie.

Tę świadomość własnej mocy, własnych nieograniczonych możliwości nazywa Evelyn M. „naszym wyższym Ja”, a moc realizowania życzeń, zaspakajania potrzeb, zmieniania nawet niekorzystnych okoliczności życiowych – nadświadomością.

Umysłem świadomym określa autorka świadomość otaczających nas realiów. To umysł świadomy rejestruje wszystkie nasze spostrzeżenia, odczucia, on zarządza pamięcią, on wyciąga wnioski, planuje itd. itd. On wreszcie ulega chorobom, cierpieniom, odczuwa radość, szczęście, strach, rozpacz itd. Umysł świadomy jest ograniczony w swoich możliwościach, on też jest „ślepy” – jak się wyraża Monahan – na istnienie naszego „wyższego Ja”.

Otóż, żeby skutecznie posłużyć się techniką psychotronicznego działania, trzeba odwołać się do swego potężnego „wyższego Ja” oraz własnej nadświadomości i… żądać. Nie prosić, błagać, żebrać, a spokojnie, zdecydowanie rozkazywać.

W swoich instrukcjach Evelyn M. nigdy nie podaje słowa „proszę” czy „błagam”, lecz „chcę”, „pragnę”, „rozkazuję”, „zażądam”, pozbawione jednak agresywnego roszczenia.

Wychodzi ona z założenia, że sięgamy po swoje, że są to dobra zaprogramowane dla nas od początku świata, utracone przez nas przez niewiedzę, ograniczoność i własną słabość. W ufnym żądaniu tych wszystkich dobrodziejstw jest jakieś odcięcie się od dotychczasowego mylnego, tragicznego w skutkach, stanowiska ludzkości, na powrót na właściwe miejsce, wyznaczone nam od wieków.

Moc myśli

Cytuję: „Evelyn M. Monahan uległa w wieku 22 lat tragicznemu wypadkowi, w rezultacie którego została ciężko okaleczona: straciła wzrok, dostała padaczki, a po czterech latach dołączył się jeszcze paraliż prawego ramienia. Ataki epileptyczne były szczególnie częste (12-14 dziennie). Końskie dobowe dawki leków zredukowały je do 10-ciu. Evelyn czuła się bardzo nieszczęśliwa, nie mogła pogodzić się ze swoim ciężkim kalectwem i przez długich 9 lat dręczyła siebie i otoczenie, kipiała buntem i złością. Aż przyszło uspokojenie, a może wyczerpanie nerwowe.

Zaczęła rozmyślać nad ratunkiem dla siebie. I wtedy przypomniała sobie wiele ciekawych, dziwnych historii zasłyszanych jeszcze w dzieciństwie. Odgrzebywała w pamięci przypadki nagłych uzdrowień ludzi, którym lekarze nie dawali najmniejszej szansy wyzdrowienia. Zaczęła mozolnie przywoływać na pamięć zasady tzw. psychotronicznego leczenia, o którym wówczas mówiło się, że było źródłem tych wszystkich cudownych uzdrowień. Zdecydowała się spróbować..

Wtajemniczyła dwoje przyjaciół i we troje rozpoczęli stosowanie ćwiczeń ustalonych w punktach przez samą Evelyn. Ćwiczyli trzy razy dziennie z wielką dokładnością i zapałem. Była to przecież ostatnia deska ratunku.

Po 10-ciu dniach E. Monahan odzyskała wzrok. Stało się to nagle, raptownie. Jednocześnie z odzyskaniem wzroku ustały zupełnie ataki epileptyczne, a w tydzień później ustąpił paraliż.
Młoda kobieta była całkowicie zdrowa. Badania lekarskie nie wykazały śladu żadnej choroby.
Przepełniało ją szczęście powrotu do zdrowia, do normalnego życia i ogromna nieprzeparta chęć zapoznania z tą metodą jak największej ilości ludzi cierpiących.

Evelyn miała ukończone roczne studium psychologii eksperymentalnej na uniwersytecie w Georgii, w Atlancie. Postanowiła wrócić do szkolnictwa, by mieć ciągłe kontakty z ludźmi i móc przekazywać im swoją wiedzę i doświadczenie z zakresu leczenia psychotronicznego. Zamarzyły jej się wykłady na tymże uniwersytecie. Fakt, że wykłady z takiego przedmiotu nigdy nie istniały na żadnym amerykańskim uniwersytecie, nie przerażał jej wcale.

Zatelefonowała do sekretariatu, wyłuszczyła dokładnie sekretarce o co jej chodzi, podała swoje nazwisko oraz numer telefonu i nie zrażona konwencjonalnym zapewnieniem, że – jeżeli ktoś na uczelni zainteresuje się tym problemem, zostanie z nią skontaktowany, spokojnie czekała, ćwicząc systematycznie swą „cudowną technikę”. Wychodziła z założenia, że skoro mocą „swego wyższego Ja”, swojej Nadświadomości, potrafiła wyleczyć własne ciężkie kalectwo, to nie ma przeszkód do rozwiązania przy pomocy tej samej potęgi każdej innej sytuacji życiowej. Jakoż po miesiącu dyrektor Studiów Specjalnych na tamtejszym uniwersytecie zaproponował jej wykłady z parapsychologii. Chętnie oczywiście przyjęła ofertę i została instruktorem parapsychologii. Jej wykładów słuchało przeciętnie 250 studentów w każdym semestrze.

Evelyn była zadowolona, ale pragnęła jeszcze szerszych kontaktów z ludźmi. Marzyła o telewizji, radiu i prasie. W tej intencji ciągle uprawiała z ogromny zapałem technikę psychotroniczną. Wierzyła w jej nieograniczone możliwości, była pewna, iż znikną przeszkody, stojące na drodze jej ambitnych planów.
Po miesiącu zwrócił się do niej „Atlanta Journal” z propozycją napisania reportażu na temat jej wykładów. Następny tydzień przyniósł kontakt z telewizją. Proponowano udział w programie „Georgia dzisiaj”, odbieranym przez miliony telewidzów-sympatyków. Reakcja na poruszony przez E. Monahan problem była tak wielka, że po trzech tygodniach poproszono ją o powtórne wystąpienie w telewizji. W tym czasie miała też pogadanki w radio, o jej artykuły ubiegały się takie czasopisma, jak „National Inquire”, „Midnight” i „Time Magazin”.

Książki E.M. Monahan ukazały się w Japonii, Anglii, RFN, Meksyku i we Włoszech. A więc spełniły się marzenia. W swojej książce, której oryginalny tytuł brzmi „The miracle of metaphysical healing” autorka w osobistym kontakcie z czytelnikiem, bez reszty, bez zastrzeżeń oddaje mu do dyspozycji całą swą wiedzę, swoje doświadczenia, pragnie przelać w niego własny zapał, zachwyt, swą odzyskana radość życia i szczęście pomagania innym.

Leczenie psychotroniczne, owa technika wielekroć sprawdzana, nazywana przez Evelyn „niezawodną”, „cudowną”, jest niesłychanie prosta, ale autorka wielokrotnie przestrzega, by nie zlekceważyć jej, nie odrzucić tylko dlatego, że jest tak bardzo dostępna dla każdego. I rzeczywiście, psychotroniczne leczenie nie związane jest z żadnymi wydatkami, nie wymaga żadnych rekwizytów, żadnego specjalnego wykształcenia, wymagana jest tylko dobra wola, wytrwałość, spokój.

Na czym więc sprawa polega?
Człowiek jest istotą wspaniałą, potężną przez nieograniczone siły utajone, z którymi przychodzi już na świat. Dzięki tej potędze jest w stanie usuwać ze swego życia choroby, kalectwo, zmieniać przykre sytuacje życiowe itd., gdyż z natury rzeczy należą mu się szczęście, radość i doskonałe zdrowie.

Na nieszczęście człowiek jest nieświadomy swego wspaniałego wyposażenia w potęgę iście boską. Cierpi, choruje, męczy się, narzeka, szuka rozpaczliwie ratunku i ani się domyśla, że on sam posiada moc uzdrawiania. Jest jak król, który zapomniał, że jest królem, że ma płaszcz królewski na ramionach i złotą koronę na głowie, uznał się za żebraka, więc w pyle drogi siedzi i żebrze u przechodniów o wsparcie.

Tę świadomość własnej mocy, własnych nieograniczonych możliwości nazywa Evelyn M. „naszym wyższym Ja”, a moc realizowania życzeń, zaspakajania potrzeb, zmieniania nawet niekorzystnych okoliczności życiowych – nadświadomością.

Umysłem świadomym określa autorka świadomość otaczających nas realiów. To umysł świadomy rejestruje wszystkie nasze spostrzeżenia, odczucia, on zarządza pamięcią, on wyciąga wnioski, planuje itd. itd. On wreszcie ulega chorobom, cierpieniom, odczuwa radość, szczęście, strach, rozpacz itd. Umysł świadomy jest ograniczony w swoich możliwościach, on też jest „ślepy” – jak się wyraża Monahan – na istnienie naszego „wyższego Ja”.

Otóż, żeby skutecznie posłużyć się techniką psychotronicznego działania, trzeba odwołać się do swego potężnego „wyższego Ja” oraz własnej nadświadomości i… żądać. Nie prosić, błagać, żebrać, a spokojnie, zdecydowanie rozkazywać.

W swoich instrukcjach Evelyn M. nigdy nie podaje słowa „proszę” czy „błagam”, lecz „chcę”, „pragnę”, „rozkazuję”, „zażądam”, pozbawione jednak agresywnego roszczenia.

Wychodzi ona z założenia, że sięgamy po swoje, że są to dobra zaprogramowane dla nas od początku świata, utracone przez nas przez niewiedzę, ograniczoność i własną słabość. W ufnym żądaniu tych wszystkich dobrodziejstw jest jakieś odcięcie się od dotychczasowego mylnego, tragicznego w skutkach, stanowiska ludzkości, na powrót na właściwe miejsce, wyznaczone nam od wieków.

Zbawienna pietruszka. – Właściwości lecznicze pietruszki
Zawarte w pietruszce witaminy i minerały (wapń, magnez i potas) pozytywnie wpływają na krążenie krwi, a żelazo pomaga zwalczać anemię. Pietruszka pomaga również usuwać toksyny z organizmu. Właściwości pietruszki dotyczą także menstruacji. Pomaga wywołać spóźnioną miesiączkę, wzmacnia krwawienie. Pietruszka zwyczajna to również sprawdzony sposób na bóle menstruacyjne. Jej działanie rozkurczające dobrze wpływa na mięśnie miednicy. Wywar z pietruszki polecany jest na problemy z pęcherzem, prostatą i nerkami. Korzeń pietruszki ma właściwości moczopędne i jest stosowany w obrzękach i problemach z zatrzymaniem płynów w ciele.

Natka pietruszki ma właściwości antyseptyczne, wpływa pozytywnie na proces trawienia i zapobiega infekcjom układu moczowego. Zawarta w natce pietruszki prowitamina A dobrze działa na wzrok, szczególnie o zmierzchu. Dzienne zapotrzebowanie na witaminę C zaspokaja jedna łyżka stołowa pietruszki. Dlatego warto dodawać ją do dań, szczególnie w okresach osłabienia organizmu (przesilenie wiosenne). Ponadto pietruszka odświeża oddech i maskuje nieprzyjemny zapach, np. czosnku.

Pietruszka jest stosowana w następujących chorobach i dolegliwościach:

astma,
problemy z pęcherzem,
kaszel,
zatrzymanie wody, płynów,
dolegliwości trawienne,
wysokie ciśnienie,
wzdęcia i gazy,
problemy z nerkami,
problemy z prostatą,
dolegliwości wątrobowe,
reumatyzm,
brak lub nieregularne miesiączki.
2. Zastosowanie pietruszki
Surowa natka zachowuje najwięcej właściwości pietruszki. Można ją stosować jako dodatek do potraw i surówek. Zachowuje również większość swoich właściwości w postaci suszonej i mrożonej, gotowana natomiast traci część zalet zdrowotnych, m.in. witaminę C. Najlepszą porą na zrywanie liści pietruszki jest wczesny ranek, kiedy nie ma dużego słońca i liście szybko nie zwiędną. Aby wysuszyć liście pietruszki, należy je rozłożyć na płaskiej powierzchni i pozostawić w miejscu, gdzie występuje cień i wieje wiatr. Liście pietruszki można zamrażać w foremkach na lód i przechowywać w woreczkach foliowych.

W medycynie naturalnej pietruszkę stosuje się zwykle pod postacią naparów i napojów. Należy pamiętać o tym, że kobiety w ciąży nie powinny zażywać pietruszki w tej medycznej formie. Pomijając właściwości zdrowotne pietruszki, można stwierdzić, że jest ona po prostu smaczna. Korzeń dodaje słodyczy i cudownego aromatu zupom – zwłaszcza rosołowi i bulionowi. Pietruszka zwyczajna jest podstawą libańskiej sałatki tabule.

Obecnie zioła pietruszki rzadko można znaleźć rosnące dziko. Pietruszka zwyczajna jest uprawiana na całym świecie jako pożywny dodatek do potraw, sałatek i zup.

Zbawienna pietruszka.

Właściwości lecznicze pietruszki
Zawarte w pietruszce witaminy i minerały (wapń, magnez i potas) pozytywnie wpływają na krążenie krwi, a żelazo pomaga zwalczać anemię. Pietruszka pomaga również usuwać toksyny z organizmu. Właściwości pietruszki dotyczą także menstruacji. Pomaga wywołać spóźnioną miesiączkę, wzmacnia krwawienie. Pietruszka zwyczajna to również sprawdzony sposób na bóle menstruacyjne. Jej działanie rozkurczające dobrze wpływa na mięśnie miednicy. Wywar z pietruszki polecany jest na problemy z pęcherzem, prostatą i nerkami. Korzeń pietruszki ma właściwości moczopędne i jest stosowany w obrzękach i problemach z zatrzymaniem płynów w ciele.

Natka pietruszki ma właściwości antyseptyczne, wpływa pozytywnie na proces trawienia i zapobiega infekcjom układu moczowego. Zawarta w natce pietruszki prowitamina A dobrze działa na wzrok, szczególnie o zmierzchu. Dzienne zapotrzebowanie na witaminę C zaspokaja jedna łyżka stołowa pietruszki. Dlatego warto dodawać ją do dań, szczególnie w okresach osłabienia organizmu (przesilenie wiosenne). Ponadto pietruszka odświeża oddech i maskuje nieprzyjemny zapach, np. czosnku.

Pietruszka jest stosowana w następujących chorobach i dolegliwościach:

astma,
problemy z pęcherzem,
kaszel,
zatrzymanie wody, płynów,
dolegliwości trawienne,
wysokie ciśnienie,
wzdęcia i gazy,
problemy z nerkami,
problemy z prostatą,
dolegliwości wątrobowe,
reumatyzm,
brak lub nieregularne miesiączki.
2. Zastosowanie pietruszki
Surowa natka zachowuje najwięcej właściwości pietruszki. Można ją stosować jako dodatek do potraw i surówek. Zachowuje również większość swoich właściwości w postaci suszonej i mrożonej, gotowana natomiast traci część zalet zdrowotnych, m.in. witaminę C. Najlepszą porą na zrywanie liści pietruszki jest wczesny ranek, kiedy nie ma dużego słońca i liście szybko nie zwiędną. Aby wysuszyć liście pietruszki, należy je rozłożyć na płaskiej powierzchni i pozostawić w miejscu, gdzie występuje cień i wieje wiatr. Liście pietruszki można zamrażać w foremkach na lód i przechowywać w woreczkach foliowych.

W medycynie naturalnej pietruszkę stosuje się zwykle pod postacią naparów i napojów. Należy pamiętać o tym, że kobiety w ciąży nie powinny zażywać pietruszki w tej medycznej formie. Pomijając właściwości zdrowotne pietruszki, można stwierdzić, że jest ona po prostu smaczna. Korzeń dodaje słodyczy i cudownego aromatu zupom – zwłaszcza rosołowi i bulionowi. Pietruszka zwyczajna jest podstawą libańskiej sałatki tabule.

Obecnie zioła pietruszki rzadko można znaleźć rosnące dziko. Pietruszka zwyczajna jest uprawiana na całym świecie jako pożywny dodatek do potraw, sałatek i zup.