Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation

Szukaj


 

Znalazłem 59 takich materiałów

Fosforany w pożywieniu przyczyną nadpobudliwości dzieci

Chleb, wędliny, parówki, ser żółty, desery mleczne, słodkie płatki, jogurt owocowy – to typowe składniki na śniadanie dla dziecka. 

Po zjedzeniu takich produktów dzieci stają się często nadpobudliwe, rozdrażnione, przygnębione. Dziwne? Zupełnie nie, jeśli popatrzy się na skład takich produktów.

Czytaj dalej →


Ananas

Czy to możliwe, aby wyciąg z owocu ananasa był bezpieczniejszy, a co ważniejsze skuteczniejszy w leczeniu raka niż popularne leki cytostatyczne?

Czytaj dalej →


Dystans czyli sztuka życia

Dystans to po prostu przyzwalanie na to, co jest. Zawsze możesz albo wziąć odpowiedzialność i próbować wywierać wpływ, albo pogodzić się z tym, co jest. Żadne z tych rozwiązań nie jest lepsze czy gorsze.

Czytaj dalej →


Aloes

Aloes znany od tysięcy lat ze swoich właściwości leczniczych dla wielu schorzeń, począwszy od podrażnień skóry, opryszczki, a skończywszy na zaparciach nie koniecznie wszystko leczy.

Czytaj dalej →


Zamykanie cyklów

9283415777865051944579494.jpeg

Wszyscy wiemy, że we Wszechświecie wszystko dzieje się cyklami, wszystko jest cykliczne. Zaczynając od naszej Matki Ziemi, jeden obrót na własnej osi , to jeden dzień, a następny to już nowy obrót i nowy dzień. Tak samo z Mama Quilla (kiya) Księżyc (w ludach Ameryki Południowej księżyc jest rodzaju żeńskiego), każdy jej jeden obrót to jeden Księżyc (miesiąc, zresztą średnio to trwa 28 dni) i następny obrót to Nowy Księżyc (miesiąc) zupełnie inny, nowy. A nasza Matka Ziemia też, co jej jeden obrót to rok astronomiczny (365 dni), a następny obrót to nowy, całkowicie nowy rok astronomiczny. Co powiedzieć o Taita Inti (Ojciec Słonce), każdy jego obrót to jeden Wielki Cykl, gdzie człowiek nie ma nic do powiedzenia, trwa kilka tysięcy lat, i ten nowy cykl, który zaczął się w 2012 roku to Cykl ludzi o nowej i Wyższej Świadomości.

Czytaj dalej →


Kurkumina

Kurkumina  może być odpowiedzialna za osłabianie tworzenia i przechowywania wspomnień związanych ze strachem. Badania przeprowadzone na zwierzętach laboratoryjnych (szczurach) sugerują, że kurkumina może być też stosowana u ludzi w leczeniu zespołu stresu pourazowego (PTSD).

Czytaj dalej →


Albert Hofmann 1943 - A bicycle trip (2009)

Albert Hofmann, szwajcarski chemik, rozpoczął pracę w dziale farmaceutyczno-chemicznym koncernu Sandoz Laboratories (obecnie Novartis) w Bazylei jako współpracownik profesora Artura Stolla, założyciela i dyrektora działu farmaceutycznego. Jego badania nad używaną w medycynie cebulicą (cebulą morską) oraz buławinką szkarłatną miały na celu oczyszczenie i syntezę substancji aktywnych tychże roślin do użytku farmaceutycznego. Hofmann odkrył strukturę chemiczną glikozydu cebulicy (główny związek aktywny cebuli morskiej). Badając pochodne kwasu lizerginowego Hofmann w roku 1938 po raz pierwszy zsyntetyzował LSD-25. Głównym celem syntezy było otrzymanie stymulatora oddechowo-krążeniowego (analeptyku). Naukowiec zawiesił badania i postanowił zająć się nimi ponownie dopiero pięć lat później, dokładnie 16 kwietnia 1943 r.

Podczas resyntezy LSD wchłonął prawdopodobnie niewielka ilość substancji i zanim opuścił laboratorium poczuł, że wszystko wkoło faluje. Trzy dni po zdarzeniu, Hofmann świadomie przyjął 250 µg LSD i tego właśnie dnia miał miejsce jego słynny powrót do domu na rowerze, tzw. Bicycle Day. Naukowiec przeprowadził następnie serię eksperymentów na sobie i swoich kolegach. W opisie owych eksperymentów Hofmann twierdził, iż doświadczył: „znacznego zmęczenia połączonego z lekkimi zawrotami głowy", a jego „wyobraźnia była niesamowicie pobudzona".

Alkohol - niezdrowy wynalazek – Bywa nazywany serum prawdy. Rozwiązuje język, ale zawiązuje umysł. Jest dziś tak powszechny, że zamiast budzić odrazę, stał się powodem do dumy. Przyczyna opłakana w skutkach, rodzi agresję, patologię i odrzeczywistnienie. Mimo to legalny, mimo to tak umiłowany na całym świecie. Alkohol. Czym właściwie jest, największy z ludzkich wynalazków?

Czym jest alkohol?

Nazywany jest legalnym narkotykiem. Związek chemiczny, wyhodowany, w warunkach laboratoryjnych, przez ludzi i przez ludzi wyniesiony na piedestał wszelkich środków odurzających, przy tym jeden z najbardziej szkodliwych. Nienaturalny twór, pochodzenia zbliżonego do amfetaminy lub kostki toaletowej, który może zostać potraktowany jako trucizna. Przy ciągłym nadużywaniu prowadzić może do zgonu. Jako narkotyk niesie ze sobą całą gamę dewiacji i uchybień od naturalnego stanu zdrowia organizmu, włączając w to stan naszego umysłu. Działa szkodliwie na funkcjonowanie układu nerwowego, pokarmowego, oddechowego oraz układu krążenia. Niszczy wątrobę i trzustkę. Powoduje wiele zaburzeń psychicznych. Naukowcy dowiedli również, że wpływa zabójczo na rozwój mózgu, hamując lub całkowicie zatrzymując jego pracę. Jest niczym nuklearna bomba zrzucana raz, po raz na nasz organizm. Uzależnia porównywalne z heroiną. Obok trwałych uszkodzeń i zmian, stoi za szeregiem nieprzyjemnych, jednorazowych konsekwencji w dniu kolejnym od spożycia. Pomimo tego, jest produkowany, reklamowany i sprzedawany w niebotycznych ilościach na całym świecie.

Broń masowego rażenia

Alkohol jest produktem, na którym swoje jestestwo opiera wiele państw, organizacji i firm na całym świecie. Wytwarzano go już w starożytności, a ówcześni ludzie uczynili z niego prawdziwą żyłę złota, która przy okazji, doszczętnie wyniszcza, niczego nieświadome umysły ludzkie. Zastanówmy się tylko jaką rolę w dzisiejszym społeczeństwie odgrywa alkohol, jak się do niego przyzwyczailiśmy i jak często się z nim spotykamy. Towarzysz tak wielu sytuacji i okazji, rozmów i kłótni, wydarzeń małych i dużych. Jest z nami na każdym niemal kroku, przez co coraz częściej gości w naszych organizmach. Gdyby wierzyć w to, co mówią o jego działaniu naukowcy, to śmiało możemy stwierdzić, że regularnie spożywamy legalną, powszechną i ogólnie gloryfikowaną truciznę, która powoli nas uśmierca. Jej działania są o tyle bezczelne, że dodatkowo sprawia, że stajemy się tępi i przestajemy się rozwijać, co jest naszym naturalnym stanem. Umieramy więc zazwyczaj, doświadczeni skutkami spożywania alkoholu, jako ewolucyjnie niedorozwinięci, w formie cielesnej adekwatnej do stanu umysłu.

Alkohol zdrowotny?

Wiele się mówi o tym, że alkohol stosowany w małych ilościach pozytywnie wpływa na zdrowie. Może być w tym ziarno prawdy, jeśli weźmiemy pod uwagę alkohole ziołowe, naturalne napary oraz napoje będące wynikiem fermentacji. W takim przypadku możemy się zastanawiać nad zdrowotnymi właściwościami, leczniczych dawek alkoholu. Wódka lub piwo spożywane w małych ilościach nie przyniesie nam natomiast żadnego efektu zdrowotnego.

Zdaje sobie sprawę, że walka z alkoholem będzie typową walką z wiatrakami, jaką raczył się niejaki Don Kichot i choć przyznam, że w niektórych sytuacjach można się poczuć jak on, to jednak należałoby powiedzieć znaczące nie gloryfikowaniu alkoholu, przy tak surowym karaniu za inne używki. Świat praworządności i sprawiedliwości przypomina bowiem cyrk lub teatr przewoźny, w którym nic nie ma swojego miejsca, a większość rzeczy dzieje się jak chce, w myśl zasady: „jakoś to będzie”.

Alkohol - niezdrowy wynalazek

Bywa nazywany serum prawdy. Rozwiązuje język, ale zawiązuje umysł. Jest dziś tak powszechny, że zamiast budzić odrazę, stał się powodem do dumy. Przyczyna opłakana w skutkach, rodzi agresję, patologię i odrzeczywistnienie. Mimo to legalny, mimo to tak umiłowany na całym świecie. Alkohol. Czym właściwie jest, największy z ludzkich wynalazków?

Czym jest alkohol?

Nazywany jest legalnym narkotykiem. Związek chemiczny, wyhodowany, w warunkach laboratoryjnych, przez ludzi i przez ludzi wyniesiony na piedestał wszelkich środków odurzających, przy tym jeden z najbardziej szkodliwych. Nienaturalny twór, pochodzenia zbliżonego do amfetaminy lub kostki toaletowej, który może zostać potraktowany jako trucizna. Przy ciągłym nadużywaniu prowadzić może do zgonu. Jako narkotyk niesie ze sobą całą gamę dewiacji i uchybień od naturalnego stanu zdrowia organizmu, włączając w to stan naszego umysłu. Działa szkodliwie na funkcjonowanie układu nerwowego, pokarmowego, oddechowego oraz układu krążenia. Niszczy wątrobę i trzustkę. Powoduje wiele zaburzeń psychicznych. Naukowcy dowiedli również, że wpływa zabójczo na rozwój mózgu, hamując lub całkowicie zatrzymując jego pracę. Jest niczym nuklearna bomba zrzucana raz, po raz na nasz organizm. Uzależnia porównywalne z heroiną. Obok trwałych uszkodzeń i zmian, stoi za szeregiem nieprzyjemnych, jednorazowych konsekwencji w dniu kolejnym od spożycia. Pomimo tego, jest produkowany, reklamowany i sprzedawany w niebotycznych ilościach na całym świecie.

Broń masowego rażenia

Alkohol jest produktem, na którym swoje jestestwo opiera wiele państw, organizacji i firm na całym świecie. Wytwarzano go już w starożytności, a ówcześni ludzie uczynili z niego prawdziwą żyłę złota, która przy okazji, doszczętnie wyniszcza, niczego nieświadome umysły ludzkie. Zastanówmy się tylko jaką rolę w dzisiejszym społeczeństwie odgrywa alkohol, jak się do niego przyzwyczailiśmy i jak często się z nim spotykamy. Towarzysz tak wielu sytuacji i okazji, rozmów i kłótni, wydarzeń małych i dużych. Jest z nami na każdym niemal kroku, przez co coraz częściej gości w naszych organizmach. Gdyby wierzyć w to, co mówią o jego działaniu naukowcy, to śmiało możemy stwierdzić, że regularnie spożywamy legalną, powszechną i ogólnie gloryfikowaną truciznę, która powoli nas uśmierca. Jej działania są o tyle bezczelne, że dodatkowo sprawia, że stajemy się tępi i przestajemy się rozwijać, co jest naszym naturalnym stanem. Umieramy więc zazwyczaj, doświadczeni skutkami spożywania alkoholu, jako ewolucyjnie niedorozwinięci, w formie cielesnej adekwatnej do stanu umysłu.

Alkohol zdrowotny?

Wiele się mówi o tym, że alkohol stosowany w małych ilościach pozytywnie wpływa na zdrowie. Może być w tym ziarno prawdy, jeśli weźmiemy pod uwagę alkohole ziołowe, naturalne napary oraz napoje będące wynikiem fermentacji. W takim przypadku możemy się zastanawiać nad zdrowotnymi właściwościami, leczniczych dawek alkoholu. Wódka lub piwo spożywane w małych ilościach nie przyniesie nam natomiast żadnego efektu zdrowotnego.

Zdaje sobie sprawę, że walka z alkoholem będzie typową walką z wiatrakami, jaką raczył się niejaki Don Kichot i choć przyznam, że w niektórych sytuacjach można się poczuć jak on, to jednak należałoby powiedzieć znaczące nie gloryfikowaniu alkoholu, przy tak surowym karaniu za inne używki. Świat praworządności i sprawiedliwości przypomina bowiem cyrk lub teatr przewoźny, w którym nic nie ma swojego miejsca, a większość rzeczy dzieje się jak chce, w myśl zasady: „jakoś to będzie”.

Uzależniające jedzenie. – Zmiana stylu życia związana jest niekiedy z rezygnacją z pewnych produktów lub nawet całych grup żywnościowych. Dla niektórych porzucenie jedzenia słodyczy na miesiąc, czy abstynencja od alkoholu na pewien czas nie stanowi najmniejszego problemu. Owszem, ważna jest silna wola, jednak często uzależnienie od konkretnego pokarmu jest tak silne, że przezwycięża wszelkie starania. Jedzenie potrafi wpływać na nas emocjonalnie, a takie oddziaływania wiążą nas z nim jeszcze mocniej. Co takiego, oprócz przyjemności ze smaku i miłości do jedzenia wywołuje tak duży problem z wyrzeczeniem się pewnych produktów i powoduje, że bez względu na starania wielokrotnie przegrywasz? 

Wiele osób twierdzi, że owa niezdolność do wyeliminowania ze swojej codziennej diety szkodliwego jedzenia jest rezultatem emocjonalnego oddziaływania jedzenia na organizm. Kiedy ta teoria została uznana za bardzo prawdopodobną, pojawiły się różne aspekty wyjaśniające poruszane w dzisiejszym artykule „pragnienie jedzenia”.

Sprawa może nie być tak prosta, jak nam się wydaje. A to dlatego, że przyczyną całego zamieszania są… hormony. Egzorfiny, bo o nich dzisiaj mowa, to peptydy opioidowe, komponenty białek, które w dużej części są produktami ubocznymi trawienia różnych produktów pełnoziarnistych oraz mleka. Te opioidy są odpowiedzialne za oddziaływania na komórki żywych organizmów, głównie nas – ludzi. Często wywierają wpływ na nasze naturalne endorfiny, ingerując w endorfinowy system, który odpowiada za nasz nastrój. Fizjologiczne zwiększone wydzielanie endorfin jest stymulowane np. dzięki aktywności fizycznej, co odczuwamy jako potreningowe zadowolenie. Hamujący wpływ na wydzielanie endorfin ma m.in. alkohol, co tłumaczy, dlaczego niektórzy po alkoholizacji wyrzucają z siebie smutki i żale. Egzorfiny pochodzą zawsze ze środowiska zewnętrznego, a w organizmie powodują działanie podobne do dobrze nam znanej morfiny.

Egzorfiny, endorfiny i morfina są roznosicielami informacji w naszym układzie nerwowym i działają na zasadzie łączenia się z receptorami opioidowymi w komórkach, czyli mini fabrykach, z których zbudowane są nasze ciała. Kiedy zostają wydzielone krążą po mózgu aż znajdą odpowiedni receptor, wtedy łączą się z nim i wywołują reakcję docelowo w tej komórce, do której się przyczepiły.

Prześledźmy sobie, co się staje, gdy spożywamy pokarm zawierający cząsteczki egzorfin. Owe składniki zostają uwolnione z pokarmu i szukają swoich receptorów w mózgu, dzięki czemu wywołująeuforię, zadowolenie, zaspokojenie pragnienia, przy okazji mając pewien wpływ na wywołanie uzależnienia. Ludzie, którzy spożywają pokarm, na który mają w danym momencie ochotę, mówią „czuję się odprężony i zrelaksowany, kiedy to jem!”.

Zostało udowodnione, że ludzkie endorfiny są ważne w procesie stymulacji ośrodka nagrody. Podwyższony poziom endorfin uzyskujemy, kiedy spożywamy pokarmy, które nam wybitnie smakują.  Zatem, kiedy spożywamy smaczne produkty (szczególnie wszelkie słodycze i tłuste przekąski) nasz poziom endorfin skacze do góry. To może tłumaczyć, dlaczego spożywanie np. czekolady jest tak przyjemne. Co więcej, całkiem prawdopodobny wydaje się fakt, że pokarm, będący źródłem egzorfin może wywierać efekt pożądania dla tego „ulubionego” przez nas jedzenia.Więc zamiast wydzielać nasze własne endogenne opioidy, jakiś wewnętrzny głos mówi nam, że to coś jest smaczne i żeby zjeść tego więcej, bo te aktywne cząsteczki pochodzące z jedzenia sygnalizują nam, że właśnie to jedzenie nam smakuje. Co ciekawe, naukowcy wykazali występowanie cząsteczek egzorfin mleka w systemie nerwowym kobiet, będących świeżymi matkami oraz noworodków. Te peptydy opioidowe wywołują u dziecka pragnienie i uzależnienie fizyczne, w celu zagwarantowania, że będzie chciało pić dużo mleka matki. Ponadto takie działanie sprawia, że dziecko śpi wystarczająco długo.

Egzorfiny występują głównie w pszenicy i produktach mlecznych. Wymagania dzisiejszego przemysłu żywnościowego spowodowały, że człowiek został zmuszony do ingerencji w naturę, dlatego też dzisiejsza pszenica ma mały związek z tą uprawianą wieki temu. Dziś cierpimy na choroby cywilizacyjne oraz żywieniowo zależne, o których kiedyś nikomu się nie śniło. Pszenica może być jednym z elementów zwiększających u nas skłonności do występowania schorzeń przewlekłych i wielu chorób (np. nadciśnienie, cukrzyca, choroby serca, miażdżyca, migreny, bóle stawów, artretyzm, alergie i nietolerancje pokarmowe, otyłość, nadwaga  itp.) Spożywamy duże ilości węglowodanów pochodzących między innymi z chleba.  Ich spożywanie jest rekomendowane przez naukowców i lekarzy, dlatego właśnie węglowodany stanowią podstawę piramidy żywieniowej. Nie stronimy także od produktów mlecznych, które rzekomo są najlepszym źródłem wapnia w diecie. Trudno jest z nich zrezygnować, ponieważ organizm jest do nich przyzwyczajony jak do każdej innej używki. To one powodują, że Twój mózg kieruje Twoją dłoń po kolejnego chipsa, orzeszka, czy ciastko, chociaż apetyt wcale nie maleje…

Udowodniono również, że próba „odstawienia” pszenicy u niektórych osób może wywołać przykre objawy, podobne do objawów głodu narkotycznego. Jednak, nie wszystkie egzorfiny są podobne i nie wszystkie z nich muszą być szkodliwe. Wszyscy wiedzą, że jedzenie może powodować fizyczny i psychiczny komfort. Świadomość o tym, że egzorfiny odpowiadają za taki efekt spowodowała, że te „pocieszające” właściwości żywności mogą być przez nas wykorzystane. Jako świadomi konsumenci, możemy wykorzystywać przeciwbólowy potencjał żywności w zmniejszeniu czucia dolegliwości bólowych.

/               vegestrefa.pl         /

Uzależniające jedzenie.

Zmiana stylu życia związana jest niekiedy z rezygnacją z pewnych produktów lub nawet całych grup żywnościowych. Dla niektórych porzucenie jedzenia słodyczy na miesiąc, czy abstynencja od alkoholu na pewien czas nie stanowi najmniejszego problemu. Owszem, ważna jest silna wola, jednak często uzależnienie od konkretnego pokarmu jest tak silne, że przezwycięża wszelkie starania. Jedzenie potrafi wpływać na nas emocjonalnie, a takie oddziaływania wiążą nas z nim jeszcze mocniej. Co takiego, oprócz przyjemności ze smaku i miłości do jedzenia wywołuje tak duży problem z wyrzeczeniem się pewnych produktów i powoduje, że bez względu na starania wielokrotnie przegrywasz?

Wiele osób twierdzi, że owa niezdolność do wyeliminowania ze swojej codziennej diety szkodliwego jedzenia jest rezultatem emocjonalnego oddziaływania jedzenia na organizm. Kiedy ta teoria została uznana za bardzo prawdopodobną, pojawiły się różne aspekty wyjaśniające poruszane w dzisiejszym artykule „pragnienie jedzenia”.

Sprawa może nie być tak prosta, jak nam się wydaje. A to dlatego, że przyczyną całego zamieszania są… hormony. Egzorfiny, bo o nich dzisiaj mowa, to peptydy opioidowe, komponenty białek, które w dużej części są produktami ubocznymi trawienia różnych produktów pełnoziarnistych oraz mleka. Te opioidy są odpowiedzialne za oddziaływania na komórki żywych organizmów, głównie nas – ludzi. Często wywierają wpływ na nasze naturalne endorfiny, ingerując w endorfinowy system, który odpowiada za nasz nastrój. Fizjologiczne zwiększone wydzielanie endorfin jest stymulowane np. dzięki aktywności fizycznej, co odczuwamy jako potreningowe zadowolenie. Hamujący wpływ na wydzielanie endorfin ma m.in. alkohol, co tłumaczy, dlaczego niektórzy po alkoholizacji wyrzucają z siebie smutki i żale. Egzorfiny pochodzą zawsze ze środowiska zewnętrznego, a w organizmie powodują działanie podobne do dobrze nam znanej morfiny.

Egzorfiny, endorfiny i morfina są roznosicielami informacji w naszym układzie nerwowym i działają na zasadzie łączenia się z receptorami opioidowymi w komórkach, czyli mini fabrykach, z których zbudowane są nasze ciała. Kiedy zostają wydzielone krążą po mózgu aż znajdą odpowiedni receptor, wtedy łączą się z nim i wywołują reakcję docelowo w tej komórce, do której się przyczepiły.

Prześledźmy sobie, co się staje, gdy spożywamy pokarm zawierający cząsteczki egzorfin. Owe składniki zostają uwolnione z pokarmu i szukają swoich receptorów w mózgu, dzięki czemu wywołująeuforię, zadowolenie, zaspokojenie pragnienia, przy okazji mając pewien wpływ na wywołanie uzależnienia. Ludzie, którzy spożywają pokarm, na który mają w danym momencie ochotę, mówią „czuję się odprężony i zrelaksowany, kiedy to jem!”.

Zostało udowodnione, że ludzkie endorfiny są ważne w procesie stymulacji ośrodka nagrody. Podwyższony poziom endorfin uzyskujemy, kiedy spożywamy pokarmy, które nam wybitnie smakują. Zatem, kiedy spożywamy smaczne produkty (szczególnie wszelkie słodycze i tłuste przekąski) nasz poziom endorfin skacze do góry. To może tłumaczyć, dlaczego spożywanie np. czekolady jest tak przyjemne. Co więcej, całkiem prawdopodobny wydaje się fakt, że pokarm, będący źródłem egzorfin może wywierać efekt pożądania dla tego „ulubionego” przez nas jedzenia.Więc zamiast wydzielać nasze własne endogenne opioidy, jakiś wewnętrzny głos mówi nam, że to coś jest smaczne i żeby zjeść tego więcej, bo te aktywne cząsteczki pochodzące z jedzenia sygnalizują nam, że właśnie to jedzenie nam smakuje. Co ciekawe, naukowcy wykazali występowanie cząsteczek egzorfin mleka w systemie nerwowym kobiet, będących świeżymi matkami oraz noworodków. Te peptydy opioidowe wywołują u dziecka pragnienie i uzależnienie fizyczne, w celu zagwarantowania, że będzie chciało pić dużo mleka matki. Ponadto takie działanie sprawia, że dziecko śpi wystarczająco długo.

Egzorfiny występują głównie w pszenicy i produktach mlecznych. Wymagania dzisiejszego przemysłu żywnościowego spowodowały, że człowiek został zmuszony do ingerencji w naturę, dlatego też dzisiejsza pszenica ma mały związek z tą uprawianą wieki temu. Dziś cierpimy na choroby cywilizacyjne oraz żywieniowo zależne, o których kiedyś nikomu się nie śniło. Pszenica może być jednym z elementów zwiększających u nas skłonności do występowania schorzeń przewlekłych i wielu chorób (np. nadciśnienie, cukrzyca, choroby serca, miażdżyca, migreny, bóle stawów, artretyzm, alergie i nietolerancje pokarmowe, otyłość, nadwaga itp.) Spożywamy duże ilości węglowodanów pochodzących między innymi z chleba. Ich spożywanie jest rekomendowane przez naukowców i lekarzy, dlatego właśnie węglowodany stanowią podstawę piramidy żywieniowej. Nie stronimy także od produktów mlecznych, które rzekomo są najlepszym źródłem wapnia w diecie. Trudno jest z nich zrezygnować, ponieważ organizm jest do nich przyzwyczajony jak do każdej innej używki. To one powodują, że Twój mózg kieruje Twoją dłoń po kolejnego chipsa, orzeszka, czy ciastko, chociaż apetyt wcale nie maleje…

Udowodniono również, że próba „odstawienia” pszenicy u niektórych osób może wywołać przykre objawy, podobne do objawów głodu narkotycznego. Jednak, nie wszystkie egzorfiny są podobne i nie wszystkie z nich muszą być szkodliwe. Wszyscy wiedzą, że jedzenie może powodować fizyczny i psychiczny komfort. Świadomość o tym, że egzorfiny odpowiadają za taki efekt spowodowała, że te „pocieszające” właściwości żywności mogą być przez nas wykorzystane. Jako świadomi konsumenci, możemy wykorzystywać przeciwbólowy potencjał żywności w zmniejszeniu czucia dolegliwości bólowych.

/ vegestrefa.pl /

Palenie marihuany nie powoduje raka płuc – Zgodnie z najnowszymi badaniami palona marihuana nie zwiększa ryzyka na rozwój raka płuc nawet u częstych użytkowników.

Amerykańscy naukowcy nie kryli zdziwienia, ich ustalenia przedstawiono na konferencji American Thoracic Society w San Diego. Spodziewano się, że badania wykażą, że konopie wpływają na ryzyko zachorowania na raka płuc co najmniej tak samo jak tytoń.

Wcześniejsze badania jasno wykazywały, że marihuana w porównaniu do tytoniu zawiera o około 50% większe ilości substancji chemicznych mogących mieć związek z występowaniem nowotworów płuc – stwierdził Donald Tashkin z University of California w Los Angeles. W dodatku palacze marihuany, zaciągają się głębiej i trzymają dym w płucach nawet do czterech razy dłużej, niż konsumenci tytoniu.

Pomimo tego badania przeprowadzone na próbie 2000 osób mających zróżnicowane nawyki związane z paleniem nie wykazały, by konsumpcja spalanej marihuany zwiększała ryzyko zachorowania na raka płuc, szyi i głowy.

Dr Tashkin spekuluje, że THC, składnik aktywny dymu marihuany, może zachęcać komórki do starzenia się, przez co obumierają wcześniej, a zatem mniej prawdopodobne jest ich przejść transformacji nowotworowej. Niektóre wcześniejsze badania wykazywały, że THC pobudza apoptozę (samoczynne obumieranie) komórek w już istniejących guzach nowotworowych.

Mimo uspokajających wyników dr Tashkin nie zachęca ludzi do palenia jointów. „Nie chciałbym pozytywnie oceniać żadnych substancji pochodzących z dymu. Są bowiem przesłanki, aby sądzić, że palona marihuana może przyczyniać się do innych dolegliwości płuc, takich jak zapalenie oskrzeli i infekcje dróg oddechowych.” – powiedział w wywiadzie dla Bloomberg News.

Palenie marihuany nie powoduje raka płuc

Zgodnie z najnowszymi badaniami palona marihuana nie zwiększa ryzyka na rozwój raka płuc nawet u częstych użytkowników.

Amerykańscy naukowcy nie kryli zdziwienia, ich ustalenia przedstawiono na konferencji American Thoracic Society w San Diego. Spodziewano się, że badania wykażą, że konopie wpływają na ryzyko zachorowania na raka płuc co najmniej tak samo jak tytoń.

Wcześniejsze badania jasno wykazywały, że marihuana w porównaniu do tytoniu zawiera o około 50% większe ilości substancji chemicznych mogących mieć związek z występowaniem nowotworów płuc – stwierdził Donald Tashkin z University of California w Los Angeles. W dodatku palacze marihuany, zaciągają się głębiej i trzymają dym w płucach nawet do czterech razy dłużej, niż konsumenci tytoniu.

Pomimo tego badania przeprowadzone na próbie 2000 osób mających zróżnicowane nawyki związane z paleniem nie wykazały, by konsumpcja spalanej marihuany zwiększała ryzyko zachorowania na raka płuc, szyi i głowy.

Dr Tashkin spekuluje, że THC, składnik aktywny dymu marihuany, może zachęcać komórki do starzenia się, przez co obumierają wcześniej, a zatem mniej prawdopodobne jest ich przejść transformacji nowotworowej. Niektóre wcześniejsze badania wykazywały, że THC pobudza apoptozę (samoczynne obumieranie) komórek w już istniejących guzach nowotworowych.

Mimo uspokajających wyników dr Tashkin nie zachęca ludzi do palenia jointów. „Nie chciałbym pozytywnie oceniać żadnych substancji pochodzących z dymu. Są bowiem przesłanki, aby sądzić, że palona marihuana może przyczyniać się do innych dolegliwości płuc, takich jak zapalenie oskrzeli i infekcje dróg oddechowych.” – powiedział w wywiadzie dla Bloomberg News.