Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation

Szukaj


 

Znalazłem 186 takich materiałów
Współczesna pszenica to rodzaj plastiku – Ryzyko, że umrzesz na chorobę związaną z Twoim stylem życia, wynikającą ze sposobu odżywiania się, palenia tytoniu lub braku aktywności fizycznej, wynosi aż 3 do 5. Tak wynika z badań Światowej Organizacji Zdrowia (WHO). Ale masz aż 80% szans, aby uniknąć tych chorób, podejmując proste środki zaradcze, prawdopodobnie nieznane Twojemu lekarzowi.

Fakt, że współczesna pszenica ma o kilkadziesiąt chromosomów więcej, sprawia, iż zawiera niezliczoną ilość nowych białek, z których wiele nie podlega trawieniu przez człowieka. Aby dane białko mogło zostać strawione, układ pokarmowy musi produkować odpowiednie enzymy, które będą zdolne do rozłożenia tych białek. Ale nie zawsze się tak dzieje, wręcz przeciwnie. To dlatego nie masz na przykład enzymów, które ma krowa – ona może się żywić trawą, a Ty nie.

Dzisiejsza pszenica wywołuje więc, u alarmującej wręcz liczby osób, problemy trawienne oraz objawy nietolerancji (celiakia, alergie) lub co najmniej nadwrażliwość przejawiającą się w postaci wzdęć, zaparć, bólów głowy, bezsenności, chronicznego zmęczenia, depresji, łamliwych kości.

Według niektórych specjalistów, wśród nich jest Elke Arod ze Szwajcarii, aż 80% ludności wykazuje nietolerancję pszenicy1. Inny specjalista, Julien Venesson, autor niedawno wydanej książki pt. „Gluten: jak współczesna pszenica nas zatruwa”, twierdzi, że choroby spowodowane nietolerancją glutenu dotkną co najmniej 6% ludności, a niektórzy badacze szacują, że nawet 35%2.

http://www.pocztazdrowia.pl/wspolczesna-pszenica-to-rodzaj-plastiku/?us=ex

Współczesna pszenica to rodzaj plastiku

Ryzyko, że umrzesz na chorobę związaną z Twoim stylem życia, wynikającą ze sposobu odżywiania się, palenia tytoniu lub braku aktywności fizycznej, wynosi aż 3 do 5. Tak wynika z badań Światowej Organizacji Zdrowia (WHO). Ale masz aż 80% szans, aby uniknąć tych chorób, podejmując proste środki zaradcze, prawdopodobnie nieznane Twojemu lekarzowi.

Fakt, że współczesna pszenica ma o kilkadziesiąt chromosomów więcej, sprawia, iż zawiera niezliczoną ilość nowych białek, z których wiele nie podlega trawieniu przez człowieka. Aby dane białko mogło zostać strawione, układ pokarmowy musi produkować odpowiednie enzymy, które będą zdolne do rozłożenia tych białek. Ale nie zawsze się tak dzieje, wręcz przeciwnie. To dlatego nie masz na przykład enzymów, które ma krowa – ona może się żywić trawą, a Ty nie.

Dzisiejsza pszenica wywołuje więc, u alarmującej wręcz liczby osób, problemy trawienne oraz objawy nietolerancji (celiakia, alergie) lub co najmniej nadwrażliwość przejawiającą się w postaci wzdęć, zaparć, bólów głowy, bezsenności, chronicznego zmęczenia, depresji, łamliwych kości.

Według niektórych specjalistów, wśród nich jest Elke Arod ze Szwajcarii, aż 80% ludności wykazuje nietolerancję pszenicy1. Inny specjalista, Julien Venesson, autor niedawno wydanej książki pt. „Gluten: jak współczesna pszenica nas zatruwa”, twierdzi, że choroby spowodowane nietolerancją glutenu dotkną co najmniej 6% ludności, a niektórzy badacze szacują, że nawet 35%2.

http://www.pocztazdrowia.pl/wspolczesna-pszenica-to-rodzaj-plastiku/?us=ex

Agent Orange - czym było? – Podczas wojny w Wietnamie, jednym z głównych czynników sprzyjających komunistycznym siłą z północy była dżungla. Gęsto zarośnięta dżungla nie pozwoliła armii Stanów Zjednoczonych i ich sojusznikom w pełni wykorzystać swojej przewagi technicznej.  Naloty bombowe nie mogły być skuteczne kiedy wojska Północnego Wietnamu ukrywały się niewykryte w gęstej roślinności. Aby skuteczniej wykrywać ukryte w gąszczu dżungli oddziały nieprzyjaciela, Stany Zjednoczone zdecydowały się użyć tak zwanych tęczowych herbicydów. Używanym na największą skalę był „Agent Orange”, który swoją nazwę wziął od beczek w których był przechowywany, były one malowane w pomarańczowe paski.

„Agent Orange” miał na celu niszczenie roślinności, powodował on defoliację czyli opadanie liści i niszczenie roślin. Dzięki takim właściwościom tego środka, Amerykanie chcieli doprowadzić do niszczenia upraw we wsiach, w których to często wieśniacy wspierali schronieniem i żywnością partyzantów wietnamskich walczących przeciwko wojskom USA.  Niszczenie upraw miało doprowadzić do braku żywności, z której to korzystali też partyzanci i przesiedlania się ludności ze wsi do miast, miast które kontrolowali Amerykanie. Taki skutek też opryskiwanie wywołało, po zakończeniu wojny populacja miejska potroiła się z 2,8 do 8 milionów w stosunku do tej sprzed wojny.

Migracja spowodowało także iż w największym mieście Wietnamu, Sajgonie 1,5 miliona ludzi mieszkało w slumsach. Drugim najważniejszym skutkiem z którego myślą używano broni chemicznej było pozbawianie drzew liści, powodowało to że partyzanci stawali się łatwiejszym celem, dla samolotów rozpoznawczych a w konsekwencji dla nalotów. Operacja podczas której używano tęczowych herbicydów nazywała się „Operation Ranch Hand” i trwała od 1961 do 1971 roku. W ciągu dziesięciu lat operacji zużyto ponad 75 milionów litrów herbicydów, spadły one nie tylko na Wietnam ale także na Laos i Kambodżę. W sumie opryskano prawie 20% zalesionych terenów Wietnamu. Jak się później okazało  „Agent Orange” został skażony TCDD, jedną z najbardziej toksycznych dioksyn. Dioksyny to jedne z najbardziej toksycznych  substancji uzyskanych w sposób sztuczny, dioksyn użyto także do otrucia byłego już prezydent Ukrainy, Wiktora Juszczenki.

Niestety za sprawą skażenia tych środków przez TCDD, skutki oprysków nie skończyły się w raz z końcem operacji „Ranch Hand” ani nawet z końcem wojny, skutki negatywne mają cały czas miejsce. Według wyliczeń Wietnamczyków na bezpośrednie działanie środka było wystawionych prawie 5 milionów ludzi, ponad 400 tysięcy zginęło lub zostało trwale okaleczonych. Jednak „Agent Orange” wywołał straszliwe skutki nie tylko na tych których oprysk dotknął w bezpośredni sposób czy też spożywali żywność lub wodę ze skażonych terenów. Wywoływał on także zaburzenia genetyczne przez co dzieci kobiet które w jakikolwiek sposób były narażone na działanie dioksyny znajdującej się w „Agent Orange”, rodziły się ze zdeformowanymi kończynami, zdeformowanymi twarzami, zaburzeniami psychiki i wieloma innymi problemami zdrowotnymi. Jako że zmiany te powodowane są przez schorzenia genetyczne, na podobne defekty cierpią także wnuki, które rodzą się właśnie teraz, kobiet które w czasie wojny były narażone na kontakt z toksyczną dioksyną. Najwięcej tragicznych skutków opryskiwanie bronią chemiczną miało miejsce wzdłuż gór Truong Son  i przy granicy Wietnamu z Kambodżą. Na terenach gdzie istniały bazy wojsk USA i przetrzymywano herbicydy ziemia skażona jest do teraz, powoduje to dostawanie się dioksyn do roślin uprawnych i w efekcie skażeniu ulega cały łańcuch pokarmowy, powodując choroby skóry, raka płuc, krtani i prostaty.

Negatywne skutki zdrowotne odczuwali nie tylko sami Wietnamczycy. Poszkodowani byli także amerykańscy weterani wojenni, zwiększała się wśród nich zachorowalność na raka, chorowali na choroby skóry, choroby układu oddechowego. W największym stopniu skutki te odczuwali żołnierze i obsługa lotniska i maszyn których używano do oprysku. Dioksyny wykryto nawet we krwi żołnierza i mleku  karmiącej wietnamskiej kobiety.

Procesy o odszkodowania ze względu na skutki jakie wywołał „Agent Orange” toczyły  się od lat 80. Firmy które wyprodukowały „Agent Orange” wypłaciły, na mocy ugody sądowej, weteranom niemal 200 milionów dolarów odszkodowania, za skażenie swojego produktu dioksyną która wywołała u weteranów problemy ze zdrowiem.

Mieszkańcy Wietnamu nie doczekali się jednak żadnego zadośćuczynienia ze strony firm które produkowały herbicydy, ani także se strony władz USA, które to nigdy nie chciały przyznać że kalectwo, upośledzenia i inne uszczerbki na zdrowiu jakie spotkały Wietnamczyków mają bezpośredni związek z substancją której Amerykanie używali do defoliacji dżungli. Jedyne pieniądze jakie przekazał rząd USA to kilkanaście milionów dolarów na posprzątanie i wyczyszczenie z toksycznych pozostałości lotnisk z których startowały samoloty i śmigłowce opryskujące dżungle i pola. Poszkodowani Wietnamczycy pozywali firmy produkujące herbicydy, jednak bezskutecznie, ich skargi były oddalane jako bezpodstawne. Jedyną pomoc jaką uzyskali zwykli Wietnamczycy była ta od ich własnego rządu, który przeznaczył w 2008 roku ponad 40 milionów dolarów do podziału na 200 tysięcy osób.  Wietnamski Czerwony Krzyż wspomógł poszkodowanych kwotą ponad 20 milionów dolarów, podobną kwotę na ten cel przeznaczyły europejskie rządowe i pozarządowe organizacje, agendy Organizacji Narodów Zjednoczonych.

„Agent Orange” używano także w latach 60 w Korei wzdłuż strefy zdemilitaryzowanej. Według obliczeń na działanie toksyny zostało narażonych około 30 tysięcy Koreańczyków. W 1999 Koreańczycy pozywali firmy produkujące herbicydy, jednak w 2002 proces przegrali. Wygrali jednak w 2006 po apelacji, przedsiębiorstwa Dow Chemicals i Monsanto wypłaciły w sumie 62 miliony dolarów odszkodowania przeznaczonych dla ponad 6 tysięcy osób.

Historia związana z użyciem „Agent Orange” pokazuje jakie skutki może przynieść stosowanie broni chemicznej, nawet tej niestosowanej bezpośrednio przeciwko ludziom, mówi też że skutki bezpośrednie, na zdrowie i sprawność fizyczną człowieka, jakie niesie ze sobą wojna nie muszą kończyć się z wystrzeleniem ostatniego pocisku czy rozbrojeniem ostatniej miny, ale mogą dotykać nawet kilka pokoleń po wojnie.

Agent Orange - czym było?

Podczas wojny w Wietnamie, jednym z głównych czynników sprzyjających komunistycznym siłą z północy była dżungla. Gęsto zarośnięta dżungla nie pozwoliła armii Stanów Zjednoczonych i ich sojusznikom w pełni wykorzystać swojej przewagi technicznej. Naloty bombowe nie mogły być skuteczne kiedy wojska Północnego Wietnamu ukrywały się niewykryte w gęstej roślinności. Aby skuteczniej wykrywać ukryte w gąszczu dżungli oddziały nieprzyjaciela, Stany Zjednoczone zdecydowały się użyć tak zwanych tęczowych herbicydów. Używanym na największą skalę był „Agent Orange”, który swoją nazwę wziął od beczek w których był przechowywany, były one malowane w pomarańczowe paski.

„Agent Orange” miał na celu niszczenie roślinności, powodował on defoliację czyli opadanie liści i niszczenie roślin. Dzięki takim właściwościom tego środka, Amerykanie chcieli doprowadzić do niszczenia upraw we wsiach, w których to często wieśniacy wspierali schronieniem i żywnością partyzantów wietnamskich walczących przeciwko wojskom USA. Niszczenie upraw miało doprowadzić do braku żywności, z której to korzystali też partyzanci i przesiedlania się ludności ze wsi do miast, miast które kontrolowali Amerykanie. Taki skutek też opryskiwanie wywołało, po zakończeniu wojny populacja miejska potroiła się z 2,8 do 8 milionów w stosunku do tej sprzed wojny.

Migracja spowodowało także iż w największym mieście Wietnamu, Sajgonie 1,5 miliona ludzi mieszkało w slumsach. Drugim najważniejszym skutkiem z którego myślą używano broni chemicznej było pozbawianie drzew liści, powodowało to że partyzanci stawali się łatwiejszym celem, dla samolotów rozpoznawczych a w konsekwencji dla nalotów. Operacja podczas której używano tęczowych herbicydów nazywała się „Operation Ranch Hand” i trwała od 1961 do 1971 roku. W ciągu dziesięciu lat operacji zużyto ponad 75 milionów litrów herbicydów, spadły one nie tylko na Wietnam ale także na Laos i Kambodżę. W sumie opryskano prawie 20% zalesionych terenów Wietnamu. Jak się później okazało „Agent Orange” został skażony TCDD, jedną z najbardziej toksycznych dioksyn. Dioksyny to jedne z najbardziej toksycznych substancji uzyskanych w sposób sztuczny, dioksyn użyto także do otrucia byłego już prezydent Ukrainy, Wiktora Juszczenki.

Niestety za sprawą skażenia tych środków przez TCDD, skutki oprysków nie skończyły się w raz z końcem operacji „Ranch Hand” ani nawet z końcem wojny, skutki negatywne mają cały czas miejsce. Według wyliczeń Wietnamczyków na bezpośrednie działanie środka było wystawionych prawie 5 milionów ludzi, ponad 400 tysięcy zginęło lub zostało trwale okaleczonych. Jednak „Agent Orange” wywołał straszliwe skutki nie tylko na tych których oprysk dotknął w bezpośredni sposób czy też spożywali żywność lub wodę ze skażonych terenów. Wywoływał on także zaburzenia genetyczne przez co dzieci kobiet które w jakikolwiek sposób były narażone na działanie dioksyny znajdującej się w „Agent Orange”, rodziły się ze zdeformowanymi kończynami, zdeformowanymi twarzami, zaburzeniami psychiki i wieloma innymi problemami zdrowotnymi. Jako że zmiany te powodowane są przez schorzenia genetyczne, na podobne defekty cierpią także wnuki, które rodzą się właśnie teraz, kobiet które w czasie wojny były narażone na kontakt z toksyczną dioksyną. Najwięcej tragicznych skutków opryskiwanie bronią chemiczną miało miejsce wzdłuż gór Truong Son i przy granicy Wietnamu z Kambodżą. Na terenach gdzie istniały bazy wojsk USA i przetrzymywano herbicydy ziemia skażona jest do teraz, powoduje to dostawanie się dioksyn do roślin uprawnych i w efekcie skażeniu ulega cały łańcuch pokarmowy, powodując choroby skóry, raka płuc, krtani i prostaty.

Negatywne skutki zdrowotne odczuwali nie tylko sami Wietnamczycy. Poszkodowani byli także amerykańscy weterani wojenni, zwiększała się wśród nich zachorowalność na raka, chorowali na choroby skóry, choroby układu oddechowego. W największym stopniu skutki te odczuwali żołnierze i obsługa lotniska i maszyn których używano do oprysku. Dioksyny wykryto nawet we krwi żołnierza i mleku karmiącej wietnamskiej kobiety.

Procesy o odszkodowania ze względu na skutki jakie wywołał „Agent Orange” toczyły się od lat 80. Firmy które wyprodukowały „Agent Orange” wypłaciły, na mocy ugody sądowej, weteranom niemal 200 milionów dolarów odszkodowania, za skażenie swojego produktu dioksyną która wywołała u weteranów problemy ze zdrowiem.

Mieszkańcy Wietnamu nie doczekali się jednak żadnego zadośćuczynienia ze strony firm które produkowały herbicydy, ani także se strony władz USA, które to nigdy nie chciały przyznać że kalectwo, upośledzenia i inne uszczerbki na zdrowiu jakie spotkały Wietnamczyków mają bezpośredni związek z substancją której Amerykanie używali do defoliacji dżungli. Jedyne pieniądze jakie przekazał rząd USA to kilkanaście milionów dolarów na posprzątanie i wyczyszczenie z toksycznych pozostałości lotnisk z których startowały samoloty i śmigłowce opryskujące dżungle i pola. Poszkodowani Wietnamczycy pozywali firmy produkujące herbicydy, jednak bezskutecznie, ich skargi były oddalane jako bezpodstawne. Jedyną pomoc jaką uzyskali zwykli Wietnamczycy była ta od ich własnego rządu, który przeznaczył w 2008 roku ponad 40 milionów dolarów do podziału na 200 tysięcy osób. Wietnamski Czerwony Krzyż wspomógł poszkodowanych kwotą ponad 20 milionów dolarów, podobną kwotę na ten cel przeznaczyły europejskie rządowe i pozarządowe organizacje, agendy Organizacji Narodów Zjednoczonych.

„Agent Orange” używano także w latach 60 w Korei wzdłuż strefy zdemilitaryzowanej. Według obliczeń na działanie toksyny zostało narażonych około 30 tysięcy Koreańczyków. W 1999 Koreańczycy pozywali firmy produkujące herbicydy, jednak w 2002 proces przegrali. Wygrali jednak w 2006 po apelacji, przedsiębiorstwa Dow Chemicals i Monsanto wypłaciły w sumie 62 miliony dolarów odszkodowania przeznaczonych dla ponad 6 tysięcy osób.

Historia związana z użyciem „Agent Orange” pokazuje jakie skutki może przynieść stosowanie broni chemicznej, nawet tej niestosowanej bezpośrednio przeciwko ludziom, mówi też że skutki bezpośrednie, na zdrowie i sprawność fizyczną człowieka, jakie niesie ze sobą wojna nie muszą kończyć się z wystrzeleniem ostatniego pocisku czy rozbrojeniem ostatniej miny, ale mogą dotykać nawet kilka pokoleń po wojnie.

Donnie Darko – Donnie Darko: Dlaczego nosisz to głupie ubranko królika?
Frank: Dlaczego nosisz to głupie ubranko człowieka?

Donnie Darko

Donnie Darko: Dlaczego nosisz to głupie ubranko królika?
Frank: Dlaczego nosisz to głupie ubranko człowieka?

... – Ludzka dusza potrzebuje miejsca gdzie natura nie będzie uporządkowana przez człowieka

...

Ludzka dusza potrzebuje miejsca gdzie natura nie będzie uporządkowana przez człowieka

Muscymol – Muscymol (inne nazwy: muscimol, panteryna) – alkaloid wielu muchomorów o właściwościach psychoaktywnych.

Muscymol nie jest metabolizowany przez organizm człowieka i wydalany jest w postaci niezmienionej. Dawkowanie muscymolu waha się w przedziale 15–20 mg. Występuje w muchomorze plamistym (0,3% suchej masy), w muchomorze czerwonym w śladowych ilościach (0,19% suchej masy), ale może powstać w wyniku dekarboksylacji kwasu ibotenowego, którego jest znacznie więcej. Efekty działania muscymolu znacznie różnią się od psylocybiny. Efekty wizualne wywołane zażyciem muscymolu przypominają wizje hipnagogiczne, a sam stan odurzenia określany jest jako podobny do świadomego śnienia. Muscymol jest selektywnym agonistą receptora GABA-A.


źródło :wikipedia.pl

Muscymol

Muscymol (inne nazwy: muscimol, panteryna) – alkaloid wielu muchomorów o właściwościach psychoaktywnych.

Muscymol nie jest metabolizowany przez organizm człowieka i wydalany jest w postaci niezmienionej. Dawkowanie muscymolu waha się w przedziale 15–20 mg. Występuje w muchomorze plamistym (0,3% suchej masy), w muchomorze czerwonym w śladowych ilościach (0,19% suchej masy), ale może powstać w wyniku dekarboksylacji kwasu ibotenowego, którego jest znacznie więcej. Efekty działania muscymolu znacznie różnią się od psylocybiny. Efekty wizualne wywołane zażyciem muscymolu przypominają wizje hipnagogiczne, a sam stan odurzenia określany jest jako podobny do świadomego śnienia. Muscymol jest selektywnym agonistą receptora GABA-A.


źródło :wikipedia.pl

Coś wspaniałego- gra międzygatunkowa (opis) – http://www.ekologia.pl/styl-zycia/eko-technologie/pig-chase-miedzygatunkowa-gra-na-ipada,16349.html - więcej zdjęć :) u informacji
ostatnio dużo się mówi o poprawie warunków życia zwierząt hodowlanych. Zespół holenderskich naukowców, mając to na uwadze, stworzył interaktywną grę. Nie byłoby w tym nic dziwnego, gdyby nie fakt, że uczestnikami gry są ludzie i… świnie.


Holenderscy badacze z Utrecht School of the Arts i Wageningen University w Holandii postanowili stworzyć interaktywną, międzygatunkową grę, w której uczestnikami są ludzie i zwierzęta – efektem ich pracy jest gra „Pig Chase”.

„Podczas procesu projektowania odkryliśmy coś, do czego naukowcy i badacze do tej pory nie doszli – świnie lubią bawić się światłem. Na przykład, zwierzęta te są zafascynowane ruchem punktów świetlnych i z zaciekawieniem śledzą ich ruch” – czytamy na stronie internetowej projektu.

To odkrycie zainspirowało programistów do stworzenia bardzo nietypowej gry, której celem jest rozwijanie interakcji pomiędzy człowiekiem i zwierzęciem – przekonują naukowcy. Jak to działa? Wystarczy za pomocą iPada lub innego tego typu urządzania, pobrać aplikację i rozpocząć zabawę z grą „Chasing pigs”.

Zasady są proste: w chlewie, gdzie przebywają świnie, na ścianie zamontowany jest duży dotykowy wyświetlacz. Na interaktywnym ekranie pojawia się świetlista kula.
Człowiek za pomocą ekranu iPada może sterować świetlistym punktem. Na ekranie widać, czy świnka śledzi punkt czy nie, a wszystko sprawia wrażenie, jakby zwierzę znajdowało się po drugiej stronie iPada. 
Jeśli współpraca dobrze się układa i świnka śledzi ruchy wykonywane przez człowieka, to na ekranie iPada, jak i na interaktywnej ścianie zamontowanej w chlewie pojawiają się świetlne grafiki. 
Wyzwanie polega na tym, by jak najdłużej utrzymać kontakt ze zwierzęciem, inaczej kula wygasa i grę trzeba zaczynać od początku. Osoba, która uzyska najlepszy czas, automatycznie ląduje na szczycie internetowego rankingu. 
Zaletą takiej interaktywnej zabawy jest niewątpliwie to, że gra wnosi trochę radości w stresujące życie zwierząt hodowlanych. Minusem natomiast jest fakt, że świnka, która wcześniej była Twoim kompanem w zabawie, równie dobrze może później wylądować na Twoim talerzu.

Gra „Pig Chase” powstała w ramach projektu „Ethical room for manoeuvre in livestock farming” (etyczne pole manewru w hodowli zwierząt) finansowanego przez „The Netherlands Organisation for Scientific Research” (NWO).

Coś wspaniałego- gra międzygatunkowa (opis)

Http://www.ekologia.pl/styl-zycia/eko-technologie/pig-chase-miedzygatunkowa-gra-na-ipada,16349.html - więcej zdjęć :) u informacji
ostatnio dużo się mówi o poprawie warunków życia zwierząt hodowlanych. Zespół holenderskich naukowców, mając to na uwadze, stworzył interaktywną grę. Nie byłoby w tym nic dziwnego, gdyby nie fakt, że uczestnikami gry są ludzie i… świnie.


Holenderscy badacze z Utrecht School of the Arts i Wageningen University w Holandii postanowili stworzyć interaktywną, międzygatunkową grę, w której uczestnikami są ludzie i zwierzęta – efektem ich pracy jest gra „Pig Chase”.

„Podczas procesu projektowania odkryliśmy coś, do czego naukowcy i badacze do tej pory nie doszli – świnie lubią bawić się światłem. Na przykład, zwierzęta te są zafascynowane ruchem punktów świetlnych i z zaciekawieniem śledzą ich ruch” – czytamy na stronie internetowej projektu.

To odkrycie zainspirowało programistów do stworzenia bardzo nietypowej gry, której celem jest rozwijanie interakcji pomiędzy człowiekiem i zwierzęciem – przekonują naukowcy. Jak to działa? Wystarczy za pomocą iPada lub innego tego typu urządzania, pobrać aplikację i rozpocząć zabawę z grą „Chasing pigs”.

Zasady są proste: w chlewie, gdzie przebywają świnie, na ścianie zamontowany jest duży dotykowy wyświetlacz. Na interaktywnym ekranie pojawia się świetlista kula.
Człowiek za pomocą ekranu iPada może sterować świetlistym punktem. Na ekranie widać, czy świnka śledzi punkt czy nie, a wszystko sprawia wrażenie, jakby zwierzę znajdowało się po drugiej stronie iPada.
Jeśli współpraca dobrze się układa i świnka śledzi ruchy wykonywane przez człowieka, to na ekranie iPada, jak i na interaktywnej ścianie zamontowanej w chlewie pojawiają się świetlne grafiki.
Wyzwanie polega na tym, by jak najdłużej utrzymać kontakt ze zwierzęciem, inaczej kula wygasa i grę trzeba zaczynać od początku. Osoba, która uzyska najlepszy czas, automatycznie ląduje na szczycie internetowego rankingu.
Zaletą takiej interaktywnej zabawy jest niewątpliwie to, że gra wnosi trochę radości w stresujące życie zwierząt hodowlanych. Minusem natomiast jest fakt, że świnka, która wcześniej była Twoim kompanem w zabawie, równie dobrze może później wylądować na Twoim talerzu.

Gra „Pig Chase” powstała w ramach projektu „Ethical room for manoeuvre in livestock farming” (etyczne pole manewru w hodowli zwierząt) finansowanego przez „The Netherlands Organisation for Scientific Research” (NWO).

Film pt. 'Głupota'

Dokument poświęcony ludzkiej głupocie, trzeciej sile kształtującej losy świata. Rzeczy lub raczej zjawisku, którego cechą – jak twierdził Einstein – jest nieskończoność. Twórcy filmu badają kondycję intelektualną współcześnie żyjących ludzi. Zastanawiają się, czy nieograniczony dostęp do informacji, z jakim mają do czynienia, sprawia, że są choć odrobinę mądrzejsi od przedstawicieli poprzednich pokoleń. Dokumentaliści przyglądają się różnorodnym aspektom ludzkiej nieroztropności i analizują, czemu głupota cieszy się coraz większym uznaniem zwłaszcza w świecie rozrywki. Odpowiedzi poszukują w mediach, ale również w środowisku naukowców. Chcą dowiedzieć się, czy przyszłość przyniesie światu nowego, jeszcze bardziej otumanionego człowieka.

Kymatica (Napisy PL) 1/8

"Nie szukaj na zewnątrz lecz zwróć się do samego siebie, bo prawda mieszka we wnętrzu człowieka" - Św. Augustyn

Kolejny film twórców "Esoteric Agenda" starający się wyjaśnić naturę rzeczywistości - czym jest otaczający nas świat i w jaki sposób jest kształtowany, jak działa proces ewolucji świadomości i dlaczego społeczeństwo oddaje władzę nad sobą w ręce psychopatów i tyranów.
Film omawia głębsze kwestie metafizyczne, łącząc umiejętnie antyczną mitologię i historię ze współczesną polityką.
Postawiona zostaje teza, iż ludzkość jako zbiorowy organizm na skutek pewnych traumatycznych zdarzeń w zamierzchłej przeszłości zapadła na rodzaj choroby psychicznej przejawiającej się jako niezdolność do kierowania sobą samym, co w skali makro przejawia się obecnie jako rządy i zorganizowane religie...

"Przestań obwiniać wszystkich i wszystko inne. Przestań obawiać się globalnej tyranii i katastrofy i ZWRÓĆ UWAGĘ na to, co pokazuje Ci świat. Dowiesz się wtedy dokładnie, co jest nie tak z Tobą i jak to naprawić"