Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation

Szukaj


 

Znalazłem 6 takich materiałów

Strefa 51 skrywająca wiele tajemnic

2266115713011671944579494.jpeg

Prawie półtora miliona osób za pośrednictwem mediów społecznościowych wyraziło chęć dokonania „szturmu” na bazę wojskową w Nevadzie. W tym momencie to już liczba większa niż ilość żołnierzy w całej amerykańskiej armii! Pielgrzymi chcą za wszelką cenę wedrzeć się do legendarnej Strefy 51 i strzelić sobie samojebkę z Alfem.

Niestety, nawet gdyby udało im się dostać do tego miejsca, to szanse zetknięcia się z jakimkolwiek bytem lub przedmiotem pozaziemskiego pochodzenia są dość marne.

Czytaj dalej →


Fast food i astma

Naukowcy nowozelandzcy i brytyjscy ostrzegają: jedzenie fast foodów przez dzieci z egzemą i astmą może spotęgować objawy choroby. W Polsce na astmę oskrzelową cierpi co dziesiąte dziecko oraz co dwudziesty dorosły Polak. Szacuje się jednak, że na astmę może w Polsce chorować nawet 4 miliony osób. Ponadto u dzieci oraz osób do 40 lat astma jest obecnie najczęściej spotykaną chorobą przewlekłą i przyczyną inwalidztwa.

Czytaj dalej →


Ojciec Klimuszko, zakonnik jasnowidz i czarodziej ziołolecznictwa

Jasnowidz o. Klimuszko należał do ludzi, których serce było otwarte dla każdego -skromny zakonnik - ojciec Andrzej Klimuszko. Różnie go nazywano: jasnowidz, ziołolecznik, znachor, ojciec Andrzej. Kim był? Nie był znachorem, szarlatanem ani cudotwórcą. Był franciszkańskim zakonnikiem, który swe niezwykłe uzdolnienia wykorzystywał do niesienia pomocy tym, którzy jej potrzebowali, który przepowiadał przyszłość m.in. dla Polski.

Czytaj dalej →


A gdyby tak wszystkie dragi były legalne?

Narkotyki to zło i nie powinny być legalne - powtarzamy niczym mantrę. Tu najczęściej wyciągamy najcięższy z argumentów - „no bo przecież dzieci trzeba chronić!”. Spokojnie – niezależnie od tego, czy dragi będą legalne, czy też nie, nasze dorastające latorośle i tak będą miały do narkotyków dostęp.

Czytaj dalej →


„Odkrywca” ADHD wyznaje, że to fikcyjna „choroba” – ADHD (ang. Attention Deficit Hyperactivity Disorder) tłumaczy się jako zespół nadpobudliwości psychoruchowej z zaburzeniami koncentracji uwagi. O ADHD słyszymy już od dawna. Nadpobudliwe dziecko, które w nadmiarze energii „skacze po ścianach” doprowadzając tym samym swoich opiekunów do kresu wytrzymałości, szybko otrzymuje etykietkę „ADHD”. Za przyczynę ADHD podaje się uwarunkowania genetyczne (jeśli trudno ustalić wyraźną przyczynę, najłatwiej zrzucić na geny), osoby z ADHD według powszechnej wersji mają specyficzne wzorce pracy mózgu. Jednak czy aby na pewno? Artykuł, który jakiś czas temu wpadł w moje ręce (link do artykułu na końcu tekstu) zburzył moje dotychczasowe wyobrażenie o ADHD – „odkrywca” ADHD, Leon Eisenberg, kilka miesięcy przed śmiercią (2009 r.) wyznał, że ADHD to fikcyjna „choroba”.

„ADHD to fikcyjna choroba”

głosi cytat z ostatniego wywiadu z „ojcem ADHD” na okładce niemieckiego pisma „Der Spiegel” – wydanie z dnia 2 lutego 2012 roku. Po co „tworzyć” chorobę? Jak pokazuje przykład chociażby nowotworu – na chorobie można całkiem nieźle zarobić. Najpopularniejszym sposobem „leczenia” ADHD jest farmakoterapia z lekiem Ritalin na czele. Tylko w samych Niemczech sprzedaż leków na ADHD wzrosła z 34 kg (w 1993 roku), do 1760 kg (w 2011 roku) – co oznacza 51 krotny wzrost sprzedaży (!). W Stanach Zjednoczonych co dziesiąty  chłopiec wśród dziesięciolatków codziennie zażywa leki na ADHD. A jest to tendencja rosnąca.

Szwajcarska Narodowa Komisja Doradcza w sprawie Bioetyki* (NEK) skrytykowała użycie Ritalinu. W opinii NEK z 22 listopada 2011 roku czytamy, że środki farmakologiczne zmieniają zachowanie bez żadnego wkładu ze strony dziecka. Doprowadziło to do ingerencji  w wolność i prawa człowieka, ponieważ środki farmakologiczne wywołują zmiany w zachowaniu, ale nie uczą dzieci jak samodzielnie osiągnąć te zmiany. W ten sposób dzieci są pozbawiane umiejętności uczenia się na doświadczeniu, ich wolność jest ograniczona, a rozwój zablokowany. Zadaniem psychologów, nauczycieli i lekarzy jest bycie mądrym przewodnikiem dla dziecka w jego naturalnym rozwoju.

Kariera Leon’a Eisenberg’a 

Amerykański psychiatra „stworzył” ADHD w 1968 roku. Jego naukowe badania nad ADHD miały niewątpliwie jeden sukces – przyczyniły się do wzrostu sprzedaży leków. Eisenberg zajmował znaczące stanowiska: w latach 2006-2009 zasiadał w Komisji do klasyfikacji chorób DSM V i ICD X Amerykańskiego Towarzystwa Psychiatrycznego, otrzymał nagrodę Ruane Prize za badania psychiatryczne dzieci i nastolatków. A przede wszystkim – był liderem w dziecięcej psychiatrii przez ponad 40 lat.

Może to brzmieć nieprawdopodobnie, ale „stworzyć” chorobę nie jest trudno – wystarczy sięgnąć do źródła, czyli do zespołu decydującego o klasyfikacji chorób (DSM – klasyfikacja zaburzeń psychicznych Amerykańskiego Towarzystwa Psychiatrycznego lub ICD – Międzynarodowa Klasyfikacja Chorób i Problemów Zdrowotnych). Na takiej klasyfikacji opiera się później reszta świata. Amerykańska psycholog Lisa Cosgrove odkryła finansowe powiązania między przemysłem farmaceutycznym a zespołem członkowskim, który miał decydować o klasyfikacji chorób DSM-IV. Według Lisy i jej współpracowników, 56% zasiadających w zespole członkowskim DSM miała owe powiązania, jeszcze gorzej wyglądała sytuacja w przypadku zespołu do „Zaburzeń Nastroju” i „Schizofrenii i Innych Zaburzeń Psychicznych” – tu 100% członków czerpało korzyści finansowe ze współpracy z przemysłem farmaceutycznym. Powiązania są szczególnie wyraźne, gdy pierwszą „linią leczenia” są leki. W kolejnej edycji (DSM-V) sytuacja jest podobna.

Artykuł, który wpadł w moje ręce odsłania inną twarz ADHD – choć fakt istnienia takiej „choroby” już „wrósł” w naszą świadomość i być może trudno będzie przyjąć inny punkt widzenia, na pewno warto spróbować spojrzeć inaczej. Jeśli jednak ktoś z czytelników ma w rodzinie/szkole/wśród bliskich osobę nadpobudliwą i święcie wierzy w to zaburzenie, gdyż ma na to dowody, proszę pamiętać o trzech rzeczach:

– żyjemy w czasach, gdzie chociażby w żywności znajdują się dodatki, które oddziałują na całe nasze ciało, w tym i układ nerwowy, wywołując zaburzenia zachowania, problemy z koncentracją i szereg innych dolegliwości. Wśród kilku „winowajców” jest cukier rafinowany, nadmiar węglowodanów prostych, barwniki spożywcze;

– system edukacji pozostawia wiele do życzenia – głównym zarzutem jest to, że nie zapewnia odpowiednich warunków do rozwoju osobowości. Tłumiąc rozwój jednostki możemy spodziewać się wszystkiego, tylko nie „normalnego” zachowania;

– istnieje wiele czynników, których wpływ nie jest do końca zbadany, a które weszły na stałe do naszego życia – np. promieniowanie elektromagnetyczne, nanododatki do żywności;

„Odkrywca” ADHD wyznaje, że to fikcyjna „choroba”

ADHD (ang. Attention Deficit Hyperactivity Disorder) tłumaczy się jako zespół nadpobudliwości psychoruchowej z zaburzeniami koncentracji uwagi. O ADHD słyszymy już od dawna. Nadpobudliwe dziecko, które w nadmiarze energii „skacze po ścianach” doprowadzając tym samym swoich opiekunów do kresu wytrzymałości, szybko otrzymuje etykietkę „ADHD”. Za przyczynę ADHD podaje się uwarunkowania genetyczne (jeśli trudno ustalić wyraźną przyczynę, najłatwiej zrzucić na geny), osoby z ADHD według powszechnej wersji mają specyficzne wzorce pracy mózgu. Jednak czy aby na pewno? Artykuł, który jakiś czas temu wpadł w moje ręce (link do artykułu na końcu tekstu) zburzył moje dotychczasowe wyobrażenie o ADHD – „odkrywca” ADHD, Leon Eisenberg, kilka miesięcy przed śmiercią (2009 r.) wyznał, że ADHD to fikcyjna „choroba”.

„ADHD to fikcyjna choroba”

głosi cytat z ostatniego wywiadu z „ojcem ADHD” na okładce niemieckiego pisma „Der Spiegel” – wydanie z dnia 2 lutego 2012 roku. Po co „tworzyć” chorobę? Jak pokazuje przykład chociażby nowotworu – na chorobie można całkiem nieźle zarobić. Najpopularniejszym sposobem „leczenia” ADHD jest farmakoterapia z lekiem Ritalin na czele. Tylko w samych Niemczech sprzedaż leków na ADHD wzrosła z 34 kg (w 1993 roku), do 1760 kg (w 2011 roku) – co oznacza 51 krotny wzrost sprzedaży (!). W Stanach Zjednoczonych co dziesiąty chłopiec wśród dziesięciolatków codziennie zażywa leki na ADHD. A jest to tendencja rosnąca.

Szwajcarska Narodowa Komisja Doradcza w sprawie Bioetyki* (NEK) skrytykowała użycie Ritalinu. W opinii NEK z 22 listopada 2011 roku czytamy, że środki farmakologiczne zmieniają zachowanie bez żadnego wkładu ze strony dziecka. Doprowadziło to do ingerencji w wolność i prawa człowieka, ponieważ środki farmakologiczne wywołują zmiany w zachowaniu, ale nie uczą dzieci jak samodzielnie osiągnąć te zmiany. W ten sposób dzieci są pozbawiane umiejętności uczenia się na doświadczeniu, ich wolność jest ograniczona, a rozwój zablokowany. Zadaniem psychologów, nauczycieli i lekarzy jest bycie mądrym przewodnikiem dla dziecka w jego naturalnym rozwoju.

Kariera Leon’a Eisenberg’a

Amerykański psychiatra „stworzył” ADHD w 1968 roku. Jego naukowe badania nad ADHD miały niewątpliwie jeden sukces – przyczyniły się do wzrostu sprzedaży leków. Eisenberg zajmował znaczące stanowiska: w latach 2006-2009 zasiadał w Komisji do klasyfikacji chorób DSM V i ICD X Amerykańskiego Towarzystwa Psychiatrycznego, otrzymał nagrodę Ruane Prize za badania psychiatryczne dzieci i nastolatków. A przede wszystkim – był liderem w dziecięcej psychiatrii przez ponad 40 lat.

Może to brzmieć nieprawdopodobnie, ale „stworzyć” chorobę nie jest trudno – wystarczy sięgnąć do źródła, czyli do zespołu decydującego o klasyfikacji chorób (DSM – klasyfikacja zaburzeń psychicznych Amerykańskiego Towarzystwa Psychiatrycznego lub ICD – Międzynarodowa Klasyfikacja Chorób i Problemów Zdrowotnych). Na takiej klasyfikacji opiera się później reszta świata. Amerykańska psycholog Lisa Cosgrove odkryła finansowe powiązania między przemysłem farmaceutycznym a zespołem członkowskim, który miał decydować o klasyfikacji chorób DSM-IV. Według Lisy i jej współpracowników, 56% zasiadających w zespole członkowskim DSM miała owe powiązania, jeszcze gorzej wyglądała sytuacja w przypadku zespołu do „Zaburzeń Nastroju” i „Schizofrenii i Innych Zaburzeń Psychicznych” – tu 100% członków czerpało korzyści finansowe ze współpracy z przemysłem farmaceutycznym. Powiązania są szczególnie wyraźne, gdy pierwszą „linią leczenia” są leki. W kolejnej edycji (DSM-V) sytuacja jest podobna.

Artykuł, który wpadł w moje ręce odsłania inną twarz ADHD – choć fakt istnienia takiej „choroby” już „wrósł” w naszą świadomość i być może trudno będzie przyjąć inny punkt widzenia, na pewno warto spróbować spojrzeć inaczej. Jeśli jednak ktoś z czytelników ma w rodzinie/szkole/wśród bliskich osobę nadpobudliwą i święcie wierzy w to zaburzenie, gdyż ma na to dowody, proszę pamiętać o trzech rzeczach:

– żyjemy w czasach, gdzie chociażby w żywności znajdują się dodatki, które oddziałują na całe nasze ciało, w tym i układ nerwowy, wywołując zaburzenia zachowania, problemy z koncentracją i szereg innych dolegliwości. Wśród kilku „winowajców” jest cukier rafinowany, nadmiar węglowodanów prostych, barwniki spożywcze;

– system edukacji pozostawia wiele do życzenia – głównym zarzutem jest to, że nie zapewnia odpowiednich warunków do rozwoju osobowości. Tłumiąc rozwój jednostki możemy spodziewać się wszystkiego, tylko nie „normalnego” zachowania;

– istnieje wiele czynników, których wpływ nie jest do końca zbadany, a które weszły na stałe do naszego życia – np. promieniowanie elektromagnetyczne, nanododatki do żywności;


1