Weganie są grupą ludzi, którzy wg definicji są wegetarianami jedzącymi tylko produkty roślinne i nie używającymi rzeczy pochodzących od zwierząt, takich jak skóra.Co takiego jest więc w tym ruchu, że wywołuje on tyle złości u ludzi? Ruch ten przybiera na popularności wśród różnych warstw - od polityków, przez gwiazdy po dzieci w wieku szkolnym i sportowców - weganizm przeszedł z obrzeża do głównego nurtu. Oczywiście, niektórzy weganie są nietolerancyjni, pouczają innych, są świętsi od samego papieża. Zaufajcie mi, ja jestem weganką od 25 lat i poznałam w tym ruchu takich ludzi, na widok których wywracam oczami i modlę się, żeby nikt ich nie usłyszał.
Jednak większość wegan, których znam, to ludzie przyjemni, serdeczni, życzliwi, współczujący, prowadzący styl życia życzliwy wobec wszystkich istot na tej planecie. Silni i prości, pełni dobrych intencji. A jednak ten delikatny ruch, który promuje odżywianie się dietą roślinną, prowadzenie zdrowszego życia i zmniejszenie negatywnego wpływu na naszą planetę, wywołuje wściekłość, jakiej nigdy nie widziałam. Wystarczy przeczytać komentarze na tej właśnie stronie zawsze wtedy, kiedy ukazuje się jakiś artykuł mówiący o weganizmie. Włosy na głowie stają dęba! Wściekłość i oburzenie, jakie wywołuje czyjeś poparcie dla diety roślinnej, jest dla mnie nie do pojęcia. Sprawiło to, że zaczęłam się zastanawiać, o co chodzi w tym gniewie.
Będąc otwarcie weganką od tylu lat, często jestem w towarzystwie ludzi, którzy czują, że muszą usprawiedliwiać swoje wybory żywieniowe. Chciałabym mieć pięć groszy za każde ,,Już nie jem tak dużo czerwonego mięsa jak kiedyś". Jako działaczka na rzecz właściwej żywności i zdrowia, jestem głęboko zainteresowana tym, by ludzie wybierali zdrową żywność. Do zdrowej pełnowartościowej żywności i czystej wody, wszyscy obywatele tego świata mają podstawowe prawo. Ale ponieważ jako społeczeństwo tak bardzo zależni jesteśmy od diety opartej na produktach odzwierzęcych, spora grupa ludzi nie ma zapewnionego tego podstawowego prawa. Lecz nie jestem pewna, czy ten gniew rodzi się z poczucia winy czy też z poszukiwania uzasadnienia.
Georges Ohsawa, japoński filozof, powiedział kiedyś, że kiedy konsumujemy więcej niż nasz sprawiedliwy przydział żywności, to szkodzimy całej ludzkości naszą chciwością. Moim zdaniem, gdy wybieramy, aby jeść komercyjnie wyprodukowane mięso (tak, wyprodukowane, ponieważ nie ma nic naturalnego w hodowli przemysłowej), przyczyniamy się do głodu na świecie. Pozbawiamy ludzi żywności, ponieważ akr po akrze ziemi jest przeznaczany do produkcji żywności dla zwierząt i hodowli zwierząt na żywność. Możecie powiedzieć, że powinniśmy jeść tak jak nasi paleolityczni przodkowie. Możecie powiedzieć, że komercyjne rolnictwo jest również odpowiedzialne za niszczenie ziemi i zanieczyszczanie środowiska (tutaj macie rację, ale nie w takim stopniu, co przemysł hodowlano-mięsny). Możecie powiedzieć, że to nie odnosi się do was, bo wy jecie mięso tylko z małego gospodarstwa wiejskiego, które żyje z produkcji mięsa. A bez mięsa splajtowałoby (to jest naciągnięte, bo można uprawiać dużo innych rzeczy zamiast hodowania krów mlecznych i zwierząt na mięso, ale rolnicy produkują to, na co jest popyt na rynku).
Nie wierzę, że którakolwiek z tych rzeczy dowodzi, że jako społeczeństwo nie jesteśmy zbyt zależni od produktów zwierzęcych. Według Organizacji Narodów Zjednoczonych ds. Wyżywienia i Rolnictwa ,,produkcja żywności pochodzenia zwierzęcego jest zazwyczaj znacznie mniej efektywna niż uprawy zbóż, warzyw, fasoli, nasion i owoców, przeznaczonych do bezpośredniego spożycia przez ludzi." Kucharze, rolnicy i producenci żywności ekologicznej należący do organizacji Sustainable Table dodają, że większość zanieczyszczeń wody przez farmy przemysłowe jest wynikiem magazynowania i usuwania odchodów zwierzęcych. Podsumowując, produkowanie mięsa nie jest zdrowe dla naszej planety. A dla nas? Również dla nas wcale nie jest takie zdrowe. Tak wiec, czy to zbiorowe poczucie winy sprawia, że ludzie są tak wściekli na wegan i na ideę odżywiania się dietą roślinną? Widziałam złośliwe komentarze pod wpisami na blogach promujących weganizm, mówiące autorowi, aby ,,zmężniał" czy zarzucające członkom ekologicznych spółdzielni agitację, ponieważ nie zgadzają się na sprzedaż mięsa.
Niektóre komentarze straszą niedoborem witaminy B-12 (i innych wartości odżywczych), a inne racjonalizują, że ,,zwierzęta", w tym te hodowane na jedzenie, są koniecznym składnikiem zrównoważonego rolnictwa - wg raportu ONZ - ale cytat ten został wyrwany z kontekstu. Raport ONZ z czerwca 2010 wzywa do redukcji konsumpcji mięsa i przechodzenia na dietę roślinną, aby zatrzymać zanieczyszczenie środowiska i zapewnić pokarm dla rosnącej populacji ludzkiej. Tak więc wracam do mojego pytania: Dlaczego ludzie reagują wściekłością na ideę prowadzenia zdrowego, współczującego stylu życia i nie krzywdzenia zwierząt w trakcie tego procesu? Wiem, że pod tym tekstem znajdą się komentarze mówiące, jak niezdrowa jest dieta wegańska dla ludzi.
Może znajdzie się tam również link do niedawnego artykułu w New York Times'ie, dowodzącego, że u goryli w Ugandzie nie występuje otyłość i inne choroby związane ze stylem życia, dzięki ich wysokobiałkowej diecie. (Podobnie jak w diecie Atkinsa). Ale skąd pochodzi to białko? ,,Dieta goryli jest w większości oparta na liściach bogatych w białko". Czyli wcale nie tak jak u Atkinsa. Nie zobaczycie goryla połykającego Big Maca (bez bułki, w stylu Atkinsa). Podczas gdy typowa dieta wysokobiałkowa, tak jak ta opracowana przez dr Atkinsa, również poleca jedzenie zielonych liściastych warzyw, to dieta ta nie jest nawet zbliżona do diety, która pozwala gorylom uniknąć otyłości. One jedzą rośliny.
Doszłam do wniosku, że szyderstwa i gniew, jakie wywołują artykuły o weganizmie, są po prostu reakcją na wyrażenie opinii, która różni się od głównego nurtu. Uważam, że te reakcje będą mnożyć się tak długo, jak długo będzie nam się mówić, że mięso jest niezbędnym elementem dla zachowania zdrowia. Nie słychać, aby eksperci w dziedzinie zdrowia doradzali narodowi, aby jadł więcej mięsa. Wręcz przeciwnie, większość dowodów wskazuje, że im więcej żywności roślinnej jemy, tym większe mamy szanse na życie wolne od chorób cywilizacyjnych. Niestety, to przesłanie jest często zagłuszane przez nieproduktywny i irracjonalnie wściekły dialog.
Komentarze