Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation

Od umysłu do Umysłu - świąteczna medytacja

Od umysłu do Umysłu - świąteczna medytacja

Umysł posiada sześć zmysłów: umysł, oko, ucho, nos, język, ciało. Na co dzień najbardziej zajęty jest zmysł-umysł, ćwiczony od dzieciństwa w systemie kodów i znaczeń, posyłany do szkół, buszujący w książkach i tzw. mediach i ogarnięty lękiem o przetrwanie. Lęk ten potęgują wszelkie instytucje ubezpieczeniowe, asekuracyjne i emerytalne, a uśmierzyć go można jedynie poprzez oddanie całego Umysłu pod kontrolę umysłowi, który zadba w podzięce o właściwą kondycję naszego ego, reprezentowanego obecnie przez pieniądze


Poprzez medytację, właściwe ćwiczenia oddechowe, a także drogą deprywacji sensorycznej lub stymulacji chemicznej, można uwolnić Umysł - na który składa się także to, co irracjonalne - od tyranii racjonalizmu, czyli umysłu. (Produktem tyranii jest lęk, na którego pokonywanie ludzie zużywają mnóstwo energii.)
Uwolniona w ten sposób struktura umysłowa człowieka (dodane helisy) może dzięki temu zacząć penetrować swoje relacje z otoczeniem.

Sygnały zwrotne o tych dynamicznych relacjach z otoczeniem odbiera - najsilniej sprzężone z umysłem - oko i ono też przekazuje umysłowi podstawowe informacje o naszej pozycji w czasoprzestrzeni innych istnień. Oko mówi, czy ktoś uśmiecha się na nasz widok, czy wstydliwie spuszcza wzrok, czy mięśnie czyjejś twarzy wyrażają podziw, obojętność czy kpinę. Oko mówi też pierwsze, co nam grozi, bo światło biegnie dużo szybciej niż dźwięk. Można powiedzieć, że oko najbardziej karmi umysł sygnałami ze świata.

W medytacji zaleca się więc przymknięcie lub całkowite zamknięcie oczu i unieruchomienie wzroku, byśmy nie musieli zajmować umysłu koniecznością przerabiania sygnałów odbieranych przez oczy. Wyrażamy w ten sposób zaufanie do okoliczności, w jakich medytacja przebiega – uwalniając cześć umysłu od lęków, które z percepcji bodźców wzrokowych biorą początek.
Kiedy wytwory przeznaczone dla świata oczu przestają reprezentować świat materialny, a raczej stają się odbiciem wewnętrznych stanów, znaczeń czy obrazów twórcy – pojawia się zrozumiała wątpliwość, czy twórca nie jest aby wariatem pogrążonym w somnambulicznym tańcu własnej wyobraźni. Aby ją rozwiać, twórca decyduje się na autopodejrzenie własnego Umysłu. Jedynym sposobem takiego podglądu jest wystawienie dzieł będących wynikiem medytacji na ogląd innych oczu - i badanie możliwych reakcji. W ten sposób twórca podgląda czystość i moc swojej kreacji, upewniając się zarazem o stanie własnej poczytalności.

Jeśli odbiorcy odczuwają radość porozumienia i przekazu podczas kontaktu z autorem i jego dziełami, znaczy to, że medytacja postępuje we właściwym kierunku. W medytacji z zamkniętymi oczami autor staje się recenzentem samego siebie, ogląda też i ocenia siebie samego i własną twórczość. Jeśli wyłaniający się z takiej obserwacji własny obraz jest jasny i radosny, można medytację pogłębić.

Zwykle już po krótkiej chwili medytacji z filtrem wzrokowym uwyraźnia się przestrzeń dźwięków, a z tła wyłaniają się sygnały, które wcześniej nie docierały do naszej świadomości. Nasz umysł, uwolniony od konieczności obrabiania tego, co widzą oczy, może teraz zacząć eksplorować przestrzeń własnych relacji dźwiękowych z otoczeniem - odgłosów, rytmów, tonów i fraz. Poprzez doznania dźwiękowe umysł odnajduje najpierw sprzężenia zwrotne z własnym oddechem, na który ma wpływ, a następnie – już jako umysł muzyka – powiązania własnych stanów świadomości z dźwiękami-wibracjami innych umysłów. Gdy muzycy wspólnie wykonują utwór, trudno powiedzieć, kto przewodzi, taktomierz bowiem spoczywa w rękach „boga”, czyli należy do przestrzeni zbiorowego doświadczania Umysłu. Podczas harmonijnego wykonania utworu następuje cud „widocznego” uchem porozumienia artystów z innymi artystami lub słuchaczami, dowodzący ich wiecznego i nierozerwalnego związku.

Kreacje oka i ucha w przestrzeni Umysłu uzyskują najpełniejszy wyraz artystyczny w tańcu, przy czym tańcem może być również gest czy mimika, a muzyka do tańca jest także tworzona głosem i oddechem. A zatem, poszerzanie percepcji Umysłu prowadzi adepta rozwoju duchowego nieuchronnie w stronę teatru, opery, baletu, filmu. Przekazem tych wszystkich spektakli jest jedność widza i artysty w złączonej przestrzeni umysłu, oka i ucha.

Kolejnym etapem wyostrzania zmysłów jest zwrócenie uwagi na jakość zapachów. O świecie nosa, tym istotnym aspekcie naszego rozwoju wewnętrznego, przypomina dym unoszący się z laski kadzidła, który w widzialny sposób świadczy zarówno o wewnętrznym, magicznym rytmie, któremu sam podlega, jak i subtelności oraz ulotności możliwego porozumienia istot. Zapach jest kolejną bramą, przez którą należy przejść, aby doznać spotkania w jedności zmysłów nie poddanych terrorowi rozumu. Wspólny stół i wspólne emocje to najlepszy sposób uwrażliwiania nosa na ten aspekt porozumienia, gdyż uzyskuje się poprzez to neutralną bazę dla zmysłowych sygnałów subtelniejszej natury. Dlatego w klasztorach oraz domach stosuje się z reguły wspólną dietę.


Przyjemny zapach doświadczany podczas medytacji jest kolejną wskazówką, że idzie ona w dobrym kierunku.
W tym sensie można np. mówić o nieprzyjemnym „zapachu” mięsa, który czują wegetarianie – umysłem oczywiście bardziej, aniżeli nosem.

Ze światem zapachów łączy się świat kuchni i języka. To także świat mowy i magicznych formuł ruchowych, które odprawia język, aby odtworzyć znak. W tym sensie można mówić o smaku, z jakim język w tańcu odgrywa swoją rolę jako nośnik komunikacji i przekazu, kreśląc w ustach znaki głosek. Tembr głosu oraz artykulacja, będące zapisem tego tańca w teatrze ust, jest ważną informacją o naszym rozmówcy.
Zauważmy też, że na język katolicy składają hostię o smaku obojętnym, początek skali czucia. Język bowiem to także czuły receptor smakowych wibracji, a kierując uwagę na to, co i jak jesz, możesz dowiedzieć się, kim i jakim jesteś.

I wreszcie dochodzisz podróżniku do magii największej – do dotyku. Kiedy eksplorujesz ten obszar, będąc zjednoczonym na wszystkich innych płaszczyznach, okazuje się, że twoje ciało znacznie wykracza poza ciało fizyczne i nie wiadomo właściwie, gdzie się kończysz, a gdzie zaczynasz. Czy woda przedrzeźnia naczynie, czy w nim spoczywa?

Zadając sobie takie pytanie widzisz Umysł, który patrzy Sobie w oczy.

Autor: Krzysztof Lewandowski
Źródło: Święto Radości

Komentarze

Momencik, trwa ładowanie komentarzy   ładowanie…