Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation

Szukaj


 

Znalazłem 17 takich materiałów
Edukuj najbliższych – "I uczynisz z tego święty olej do namaszczania. Będzie to wonna maść, zrobiona tak, jak to robi sporządzający wonności. Będzie to święty olej do namaszczania." (Wyj 30:25)

Przy wigilijnym stole warto porozmawiać o medycznym zastosowaniu cannabis.

Mówi się, że nie wiadomo, czy Homer istniał naprawdę, ale wiadomo, że był niewidomy. Podobnie z Jezusem z Nazaretu. Historycy do tej pory nie ustalili bezsprzecznie, czy taka postać rzeczywiście istniała, a jego rolę w religii przyjmuje się na wiarę. Wiele wskazuje natomiast na to, że jeśli istniał, jego "cuda" były związane ze stosowaniem olejku z konopi.
 Proszę nie zarzucać mi złośliwości, cynizmu czy wyśmiewania czyjejkolwiek wiary. Demony otaczające konopie są wytworem XX-wiecznej propagandy - 2013 lat temu roślina ta była szanowana za swoje szerokie zastosowanie w przemyśle i medycynie. Szczególnie istotnym ośrodkiem medycznego wykorzystania cannabis, obok Chin, były właśnie rodzinne strony Chrystusa. Starotestamentowa Księga Wyjścia podaje wręcz dosłowny przepis na sporządzanie "świętego oleju do namaszczania". Wg językoznawców przywoływana tam "wonna trzcina" w rzeczywistości dotyczy konopi. Co ciekawe, pierwszą osobą, która zwróciła na to uwagę, była w 1936 r. polska uczona Sara Benetowa.

Najbardziej do działania olejku z marihuany pasuje biblijna przypowieść o przywróceniu przez Jezusa wzroku dwojgu niewidomym. Jaskra, która nieleczona prowadzi do ślepoty, jest jedną z chorób, które z dobrymi wynikami leczy się przy pomocy cannabis. Mowa tu nie o pojedynczych przypadkach, a wieloletnich badaniach naukowych potwierdzonych praktycznym zastosowaniem. Zastosowanie olejku przygotowanego na podstawie starotestamentowego przepisu z użyciem konopi mogło z powodzeniem poprawić stan cierpiących i faktycznie przywrócić im wzrok.

Uhonorowany niedawno tytułem honoris causa Raphael Mechoulam, który w 1946 wyizolował THC - substancję aktywną marihuany - twierdzi, że może ona zastąpić 10-20% stosowanych obecnie leków. Podstawą religii chrześcijańśkiej jest podobno miłosierdzie - odmawianie potrzebującym skutecznego lekarstwa jest jego zaprzeczeniem. Tą miłością bliźniego kierował się Jezus, lecząc potrzebujących marihuaną. Gdyby urodził się we współczesnej Polsce, trafiłby za swoje dobrodziejstwa na 8 lat do więzienia.


Maciej Kowalski - Wolne Konopie
www.facebook.com/maciejkowalski85

Edukuj najbliższych

"I uczynisz z tego święty olej do namaszczania. Będzie to wonna maść, zrobiona tak, jak to robi sporządzający wonności. Będzie to święty olej do namaszczania." (Wyj 30:25)

Przy wigilijnym stole warto porozmawiać o medycznym zastosowaniu cannabis.

Mówi się, że nie wiadomo, czy Homer istniał naprawdę, ale wiadomo, że był niewidomy. Podobnie z Jezusem z Nazaretu. Historycy do tej pory nie ustalili bezsprzecznie, czy taka postać rzeczywiście istniała, a jego rolę w religii przyjmuje się na wiarę. Wiele wskazuje natomiast na to, że jeśli istniał, jego "cuda" były związane ze stosowaniem olejku z konopi.
Proszę nie zarzucać mi złośliwości, cynizmu czy wyśmiewania czyjejkolwiek wiary. Demony otaczające konopie są wytworem XX-wiecznej propagandy - 2013 lat temu roślina ta była szanowana za swoje szerokie zastosowanie w przemyśle i medycynie. Szczególnie istotnym ośrodkiem medycznego wykorzystania cannabis, obok Chin, były właśnie rodzinne strony Chrystusa. Starotestamentowa Księga Wyjścia podaje wręcz dosłowny przepis na sporządzanie "świętego oleju do namaszczania". Wg językoznawców przywoływana tam "wonna trzcina" w rzeczywistości dotyczy konopi. Co ciekawe, pierwszą osobą, która zwróciła na to uwagę, była w 1936 r. polska uczona Sara Benetowa.

Najbardziej do działania olejku z marihuany pasuje biblijna przypowieść o przywróceniu przez Jezusa wzroku dwojgu niewidomym. Jaskra, która nieleczona prowadzi do ślepoty, jest jedną z chorób, które z dobrymi wynikami leczy się przy pomocy cannabis. Mowa tu nie o pojedynczych przypadkach, a wieloletnich badaniach naukowych potwierdzonych praktycznym zastosowaniem. Zastosowanie olejku przygotowanego na podstawie starotestamentowego przepisu z użyciem konopi mogło z powodzeniem poprawić stan cierpiących i faktycznie przywrócić im wzrok.

Uhonorowany niedawno tytułem honoris causa Raphael Mechoulam, który w 1946 wyizolował THC - substancję aktywną marihuany - twierdzi, że może ona zastąpić 10-20% stosowanych obecnie leków. Podstawą religii chrześcijańśkiej jest podobno miłosierdzie - odmawianie potrzebującym skutecznego lekarstwa jest jego zaprzeczeniem. Tą miłością bliźniego kierował się Jezus, lecząc potrzebujących marihuaną. Gdyby urodził się we współczesnej Polsce, trafiłby za swoje dobrodziejstwa na 8 lat do więzienia.


Maciej Kowalski - Wolne Konopie
www.facebook.com/maciejkowalski85

Kratom – W wilgotnych i gorących lasach Azji Południowo-Wschodniej rośnie potężne drzewo zwane Mitragyna Speciosa – w skrócie i potocznie kratom. To roślina niezmiernie ciekawa, budząca emocje (i to zwykle bardzo niezdrowe) i szeroko badana. Od co najmniej tysiąca lat znana w Tajlandii jako używka. W niewielkiej ilości jest lekko pobudzająca, pomaga przy monotonnej pracy, dodając energii.
 
Powiada się, że pozwala uspokoić umysł, zmotywować do pracy. W większych dawkach ma działa uspokajające, przeciwbólowe, a także wprowadza w taki senny stan rozmarzenia, skąd już niedaleko do wręcz opiatowego półsnu. Kratom jest popularny wśród tajskich chłopów, którzy w swoim ciężkim życiu i monotonnej robocie na roli poszukują jakichś przyjemności i urozmaicenia życia. Żują oni świeże liście nawet kilka razy dziennie, popijając następnie gorącą kawą lub herbatą. Ale poza ojczyzną kratomu świeże liście są niedostępne dla śmiertelników, gdyż mało kto posiada żywą roślinę. Popularne są więc herbatki, o wątpliwym wprawdzie smaku i różnej jakości. Mówi się, że w niektórych regionach Tajlandii ojcowie chętniej wydają swoje córki za mężczyzn spożywających kratom niż za palących konopię, gdyż wierzą, że żujący są pracowici, a palacze cannabis leniwi. Jednak to właśnie w Tajlandii kratom trafił do tej samej grupy środków zakazanych, co heroina czy kokaina. Co ciekawe, niemal wyłącznie tam – ale polityka narkotykowa Tajlandii budzi grozę; nawet w Ciemnogrodzie jest dużo lepiej... Choć plotki głoszą, że przed premierem-kucharzem kratom był w Tajlandii osiągalny na targach.

O kratomie mówi się wiele miłych i ciepłych słów, także ze strony badaczy: działa przeciwbakteryjnie, przeciwnowotworowo, jest przeciwutleniaczem, powstrzymuje biegunki. Tradycyjnie znachorzy stosowali go także do leczenia kaszlu, cukrzycy, dla poprawy krążenia krwi. Wiele związków występujących w kratomie jest także w Vilcacora, zwanym „cudem z Amazonii”. Żeby jednak  nie było tak pięknie, kratom potrafi uzależnić – i choć nie tak mocno jak heroina czy morfina, to jednak potrafi to być dokuczliwa sprawa. Umiarkowanie to trudna, lecz podstawowa rzecz.kratom

Jaki związek kryje się za działaniem kratomu? Cóż, zidentyfikowano kilkadziesiąt alkaloidów. Długo uważano, że najważniejszym jest mitragynina, jednak najnowsze amerykańskie badania:) dowodzą, że jest to raczej 7-hydroksy-mitragynina, związek o cokolwiek skomplikowanej budowie.
W Azji Południowo-Wschodniej istnieje ogromna ilość pól makowych, z którymi walczą (z różnym skutkiem) rządy europejskie i USA. Co ciekawe, kratom wydaje się być naturalną odpowiedzią na opiatowe uzależnienia, łagodzi objawy odstawienia, hamuje głód narkotykowy (wydaje się także, że alkoholowy). Tajowie używali go, gdy opium nie było dostępne. Choć z drugiej strony, następnie stosowali regularnie kratom. Chyba jednak jest to mniejsze zło, gdyż szkodliwość kratomu u ludzi żujących go regularnie przez 30 lat jest umiarkowana (ale jest zauważalna!). Jak słusznie zauważył już Paracelsus, truciznę od lekarstwa odróżnia tylko dawka i miejmy tego świadomość, także w przypadku tabletek od bólu głowy. A kratom potrafi osłabić potencję seksualną, przyciemnić kolor skóry (szczególnie na policzkach), spowodować bóle mięśni i stawów czy też obniżyć motywację do pracy.(...)

Kratom

W wilgotnych i gorących lasach Azji Południowo-Wschodniej rośnie potężne drzewo zwane Mitragyna Speciosa – w skrócie i potocznie kratom. To roślina niezmiernie ciekawa, budząca emocje (i to zwykle bardzo niezdrowe) i szeroko badana. Od co najmniej tysiąca lat znana w Tajlandii jako używka. W niewielkiej ilości jest lekko pobudzająca, pomaga przy monotonnej pracy, dodając energii.

Powiada się, że pozwala uspokoić umysł, zmotywować do pracy. W większych dawkach ma działa uspokajające, przeciwbólowe, a także wprowadza w taki senny stan rozmarzenia, skąd już niedaleko do wręcz opiatowego półsnu. Kratom jest popularny wśród tajskich chłopów, którzy w swoim ciężkim życiu i monotonnej robocie na roli poszukują jakichś przyjemności i urozmaicenia życia. Żują oni świeże liście nawet kilka razy dziennie, popijając następnie gorącą kawą lub herbatą. Ale poza ojczyzną kratomu świeże liście są niedostępne dla śmiertelników, gdyż mało kto posiada żywą roślinę. Popularne są więc herbatki, o wątpliwym wprawdzie smaku i różnej jakości. Mówi się, że w niektórych regionach Tajlandii ojcowie chętniej wydają swoje córki za mężczyzn spożywających kratom niż za palących konopię, gdyż wierzą, że żujący są pracowici, a palacze cannabis leniwi. Jednak to właśnie w Tajlandii kratom trafił do tej samej grupy środków zakazanych, co heroina czy kokaina. Co ciekawe, niemal wyłącznie tam – ale polityka narkotykowa Tajlandii budzi grozę; nawet w Ciemnogrodzie jest dużo lepiej... Choć plotki głoszą, że przed premierem-kucharzem kratom był w Tajlandii osiągalny na targach.

O kratomie mówi się wiele miłych i ciepłych słów, także ze strony badaczy: działa przeciwbakteryjnie, przeciwnowotworowo, jest przeciwutleniaczem, powstrzymuje biegunki. Tradycyjnie znachorzy stosowali go także do leczenia kaszlu, cukrzycy, dla poprawy krążenia krwi. Wiele związków występujących w kratomie jest także w Vilcacora, zwanym „cudem z Amazonii”. Żeby jednak nie było tak pięknie, kratom potrafi uzależnić – i choć nie tak mocno jak heroina czy morfina, to jednak potrafi to być dokuczliwa sprawa. Umiarkowanie to trudna, lecz podstawowa rzecz.kratom

Jaki związek kryje się za działaniem kratomu? Cóż, zidentyfikowano kilkadziesiąt alkaloidów. Długo uważano, że najważniejszym jest mitragynina, jednak najnowsze amerykańskie badania:) dowodzą, że jest to raczej 7-hydroksy-mitragynina, związek o cokolwiek skomplikowanej budowie.
W Azji Południowo-Wschodniej istnieje ogromna ilość pól makowych, z którymi walczą (z różnym skutkiem) rządy europejskie i USA. Co ciekawe, kratom wydaje się być naturalną odpowiedzią na opiatowe uzależnienia, łagodzi objawy odstawienia, hamuje głód narkotykowy (wydaje się także, że alkoholowy). Tajowie używali go, gdy opium nie było dostępne. Choć z drugiej strony, następnie stosowali regularnie kratom. Chyba jednak jest to mniejsze zło, gdyż szkodliwość kratomu u ludzi żujących go regularnie przez 30 lat jest umiarkowana (ale jest zauważalna!). Jak słusznie zauważył już Paracelsus, truciznę od lekarstwa odróżnia tylko dawka i miejmy tego świadomość, także w przypadku tabletek od bólu głowy. A kratom potrafi osłabić potencję seksualną, przyciemnić kolor skóry (szczególnie na policzkach), spowodować bóle mięśni i stawów czy też obniżyć motywację do pracy.(...)

Medyczna marihuana


Wprowadzenie medycznej marihuany w Stanach Zjednoczonych może zapobiec dziesiątkom tysięcy zgonom rocznie z przedawkowania leków wydawanych na receptę – tak sugerują nowe badania.
W państwach które zalegalizowany medyczną marihuanę, liczba zgonów z przedawkowania opioidowych leków spadła średnio o 25%, zgodnie z badaniami opublikowanymi w JAMA International Medicine. To jest o 1729 zgonów mniej niż przed legalizacją leczniczej marihuany w 2010 roku.

Czytaj dalej →


Jak psychodeliki ratują życie

40 lat temu rządy świata zakazały psychodelików, nazywając je niebezpiecznymi narkotykami, jednak prawo nie opiera się na nauce. Przez tysiące lat pierwotne kultury używały psychodelików nie jako narkotyki, lecz jako lekarstwa, a nauka jest po ich stronie.

Lek na głupotę! – Choć powiadają, że na głupotę nie ma lekarstwa.

Lek na głupotę!

Choć powiadają, że na głupotę nie ma lekarstwa.

Jak w USA z trawką walczono

Legalizacja marihuany to temat szczególnie kontrowersyjny. Trawkę pali prawdopodobnie taka ilość ludzi, że aresztowanie ich wszystkich zajęłoby lata, a i trzeba by wydać ogromne pieniądze na budowanie nowych więzień. Przyjrzyjmy się, jak wyglądała walka z tym „narkotykiem” w USA.

Czytaj dalej →