Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation

Szukaj


 

Znalazłem 148 takich materiałów
Mroczna strona ludzkiej natury – Człowiek to skomplikowana istota, której natura często tłumiona jest przez narzucone mu wzorce zachowań i kulturowe standardy. Sprawni psycholodzy potrafią jednak udowodnić, że w ludzkiej istocie drzemie bardzo mroczna, podatna na manipulację, a często i wyjątkowo okrutna natura.

Ślepe posłuszeństwo autorytetom

Władza uzbrojona w narzędzia propagandy potrafi zamienić obywateli w trybiki śmiercionośnej maszyny. Co powoduje, że człowiek z taka łatwością daje się zmanipulować i bez mrugnięcia okiem skłonny jest wykonać najbardziej nawet nieludzki rozkaz wydany mu przez przełożonego? W 1963 roku psycholog Stanley Milgram przeprowadził ciekawy eksperyment, którego wyniki okazały się szokujące. Ochotnicy, którzy zgłosili się do wzięcia udziału w tym badaniu, zostali poinformowani, że przyjdzie im wcielić się w role „nauczycieli”, podczas gdy druga osoba obecna w pomieszczeniu to "uczeń" (w rzeczywistości, był to asystent psychologa). Badany, odczytując serie wyrazów, a następnie prosząc "ucznia" o ich powtórzenie, miał za zadanie sprawdzić jego zdolność do zapamiętywania słownych sentencji. Miał też go karać za każdy błąd. Karą było serwowanie ofierze elektrycznego wstrząsu. Za każdym razem zwiększano siłę z jaką "uczeń" był rażony. Oczywiście, badany nie zdawał sobie sprawy z tego, ze wijąca się i wrzeszcząca osoba jedynie odgrywa swą rolę. Nad eksperymentem czuwał naukowiec, który sprawdzał czy "nauczyciel" wywiązuje się z powierzonego mu zadania.
 

 
Mimo pełnych krzyków bólu krzyków ofiary, błagań o przerwania eksperymentu i informacjom o chorobie serca, na którą rzekomo miał cierpieć "uczeń" nikt nie wycofał się z badań, a aż 80% "nauczycieli" zaserwowało ofiarom najsilniejsze dawki wstrząsów. Najciekawsze jest jednak to, że badani wcale nie wykazywali psychopatycznych skłonności, a pastwienie się nad "uczniem" sprawiało im wyraźną przykrość. Żaden z nich jednak nie chciał przeciwstawić się woli eksperymentatora, mimo że nie istniał żaden racjonalny powód, dla którego to on sam nie mógł osobiście karać "uczniów" zamiast wyręczać się "nauczycielem" (który jakby nie patrzeć – wykonywał tu najbrudniejsza robotę).
 
Zaprogramowana wrogość

O tym jak łatwo można doprowadzić do konfliktu między dwoma grupami ludzi świadczy zaskakujący wynik eksperymentu w Robbers Cave. W 1954 roku psycholog Carolyn Wood Sherif zorganizowała biwak dla 24 skautów. Grupa podzielona została na dwa obozy, a badacze zadbali o to, aby obie ekipy nie miały ze sobą kontaktu. Kolejną fazą badania było budowanie społecznych relacji wewnątrz obu "wspólnot". W ten sposób chłopcy zintegrowali się i mieli poczucie przynależności do grupy. Jedna banda przyjęła nazwę "Orły" druga ochrzciła się mianem "Grzechotników" - skauci stworzyli też swoje odznaczenia i proporce.


Po tym czasie umacniania grupowych więzi nadszedł czas na spotkanie obu skautowych ekip. Początkowo przygotowano dla chłopców sportowe konkursy, do których po czasie dodano elementy mające na celu zwiększenie motywacji, ale także i frustracji uczestników eksperymentu. Były to nagrody dla zwycięzców, np. medale czy gadżety (jednym z trofeów był elegancki, harcerski scyzoryk). Faktycznie - skauci położyli większy nacisk na treningi i opracowanie taktyk, które ułatwią im zwycięstwo, ale jednocześnie między grupami zaczęło dochodzić do zgrzytów. Chłopcy zaczęli się wyzywać, grozić sobie. W pewnym momencie badani odmówili jedzenia we wspólnej stołówce. Dochodziło do kradzieży i palenia proporców grupy przeciwnej.

Zanim kłótnie zamieniły się w brutalne rękoczyny, badacze wprowadzili kolejny etap eksperymentu - umocnienie więzi między zwaśnionymi bandami. Początkowo próbowano gromadzić skautów pod pretekstem wspólnego oglądania filmu. Niestety, nie zmieniło to relacji między chłopcami. Trzeba więc było zastosować nieco skrajniejsze metody wymagające współpracy wszystkich skautów. Wychowawcy powiedzieli im, że z obozu ukradziono zapasy wody. Wówczas, skauci zjednoczyli się i wspólnymi siłami wszczęli poszukiwania nowego źródła. Poszukiwania zakończyły się sukcesem i zwaśnione dotąd grupy wspólnie cieszyły się z powodzenia akcji.
 
Uległość wobec stada

Będąc w grupie, lepiej się nie wychylać ze swoim zdaniem, nawet kiedy wiemy, że wszyscy są w błędzie. W połowie lat 50. psycholog Solomon Asch przeprowadził eksperyment mający na celu przyjrzenie się zachowaniom konformistycznym. Zebrano więc grupę "aktorów", między którymi umieszczono, nieświadomą udziału w psychologicznym eksperymencie, osobę badaną. Wszyscy zebrani mieli określić, która z linii znajdujących się po prawej stronie planszy jest najbardziej zbliżona długością do pojedynczej linii po lewej stronie.

Podczas pierwszych prób z podobnymi rysunkami (linie ułożone były w losowej kolejności), wszyscy udzielali prawidłowych odpowiedzi, jednak ciekawie zaczęło się dopiero robić podczas trzeciego podejścia. Mimo że oczywistą odpowiedzą było "C", "aktorzy" celowo wskazywali na odpowiedź "A", aby sprawdzić reakcję badanego. W 2/3 przypadków badani podporządkowywali się grupie i również podawali błędną odpowiedź.

Psycholodzy uważają, że takie konformistyczne zachowania wynikają z podświadomego strachu - buntując się przeciw zdaniu grupy, możemy być z niej wykluczeni.
 
Pomoc bliźniemu a pośpiech

W biblijnej przypowieści kapłan i lewita odmawiają ratunku rannemu człowiekowi, natomiast rękę do potrzebującego wyciąga skromny Samarytanin. Co decyduje o naszej chęci pomocy osobie, która leży nieprzytomna na ulicy? Czy zatrzymamy się, czy ominiemy ją tłumacząc sobie, że to na pewno jakiś pijany menel? Paradoksalnie, wyniki eksperymentu z 1978 roku wskazują na to, że głównym czynnikiem decydującym o naszej chęci do interwencji jest... czas.

Grupa studentów nauk religijnych stawiła się w pewnym budynku, pod pretekstem wysłuchania wykładu na temat wiary. Następnie kazano im przejść do drugiego budynku, gdzie miała się odbyć dalsza część nauki. Po drodze studenci natykali się na nieprzytomną osobę leżącą na ziemi. Badacze chcieli sprawdzić ilu ze studentów zechce zainteresować się poszkodowanym nieznajomym. Wynik zaskoczył samych badaczy - okazało się, że studenci, którym kazano szybko przenieść się do drugiego budynku znacznie rzadziej wyrażali chęć do pomocy bliźniemu, niż ci, którzy nie musieli się spieszyć. Co ciekawe - przekonania religijne zdają się odchodzi na drugi plan, gdy w grę wchodzi pośpiech - tak samo reagowały osoby, które miały dać wykład na temat przypowieści o Dobrym Samarytaninie, jak i ich niewierzący, bądź mniej uduchowieni, rówieśnicy.
 
Potęga mediów, czyli jak wywołać lawinową panikę?

A to przykład z nieco innej półki. Nie był to bowiem zamierzony eksperyment. Słynne słuchowisko radiowe "Wojna światów" przygotowane przez Orsona Wellesa, stało się jednak interesującym obiektem badań i socjologicznych analiz. W święto "Halloween" w roku 1938, czyli w czasach gdy nad światem wisiało widmo globalnej wojny, Welles zdecydował się na nadanie swemu słuchowisku nieco pikanterii i zaprezentował je w formie dziennikarskiego reportażu na żywo informującego słuchaczy o inwazji Marsjan na naszą planetę.
 
Doskonale przygotowane nagranie przyniosło wstrząsający efekt. Wielu obecnych przy odbiornikach osób uznało audycję za rzeczywistą transmisję, a wiadomości o ataku wrogich kosmitów za prawdziwe zagrożenie. Wybuchła panika - ludzie w popłochu uciekali z domów, farmerzy zaczęli barykadować się w stodołach, a policja nie nadążała z odbieraniem telefonów.

Największy popłoch zapanował w Concrete, gdzie przez czysty zbieg okoliczności, dokładnie w połowie audycji wysiadł prąd, spowijając całe miasto ciemnością. Wiele osób straciło przytomność, ci bardziej przytomni rzucili się do ucieczki w kierunku pobliskich gór, a inni chwycili za broń i wyczekiwali pojawienia się najeźdźców...

Mroczna strona ludzkiej natury

Człowiek to skomplikowana istota, której natura często tłumiona jest przez narzucone mu wzorce zachowań i kulturowe standardy. Sprawni psycholodzy potrafią jednak udowodnić, że w ludzkiej istocie drzemie bardzo mroczna, podatna na manipulację, a często i wyjątkowo okrutna natura.

Ślepe posłuszeństwo autorytetom

Władza uzbrojona w narzędzia propagandy potrafi zamienić obywateli w trybiki śmiercionośnej maszyny. Co powoduje, że człowiek z taka łatwością daje się zmanipulować i bez mrugnięcia okiem skłonny jest wykonać najbardziej nawet nieludzki rozkaz wydany mu przez przełożonego? W 1963 roku psycholog Stanley Milgram przeprowadził ciekawy eksperyment, którego wyniki okazały się szokujące. Ochotnicy, którzy zgłosili się do wzięcia udziału w tym badaniu, zostali poinformowani, że przyjdzie im wcielić się w role „nauczycieli”, podczas gdy druga osoba obecna w pomieszczeniu to "uczeń" (w rzeczywistości, był to asystent psychologa). Badany, odczytując serie wyrazów, a następnie prosząc "ucznia" o ich powtórzenie, miał za zadanie sprawdzić jego zdolność do zapamiętywania słownych sentencji. Miał też go karać za każdy błąd. Karą było serwowanie ofierze elektrycznego wstrząsu. Za każdym razem zwiększano siłę z jaką "uczeń" był rażony. Oczywiście, badany nie zdawał sobie sprawy z tego, ze wijąca się i wrzeszcząca osoba jedynie odgrywa swą rolę. Nad eksperymentem czuwał naukowiec, który sprawdzał czy "nauczyciel" wywiązuje się z powierzonego mu zadania.



Mimo pełnych krzyków bólu krzyków ofiary, błagań o przerwania eksperymentu i informacjom o chorobie serca, na którą rzekomo miał cierpieć "uczeń" nikt nie wycofał się z badań, a aż 80% "nauczycieli" zaserwowało ofiarom najsilniejsze dawki wstrząsów. Najciekawsze jest jednak to, że badani wcale nie wykazywali psychopatycznych skłonności, a pastwienie się nad "uczniem" sprawiało im wyraźną przykrość. Żaden z nich jednak nie chciał przeciwstawić się woli eksperymentatora, mimo że nie istniał żaden racjonalny powód, dla którego to on sam nie mógł osobiście karać "uczniów" zamiast wyręczać się "nauczycielem" (który jakby nie patrzeć – wykonywał tu najbrudniejsza robotę).

Zaprogramowana wrogość

O tym jak łatwo można doprowadzić do konfliktu między dwoma grupami ludzi świadczy zaskakujący wynik eksperymentu w Robbers Cave. W 1954 roku psycholog Carolyn Wood Sherif zorganizowała biwak dla 24 skautów. Grupa podzielona została na dwa obozy, a badacze zadbali o to, aby obie ekipy nie miały ze sobą kontaktu. Kolejną fazą badania było budowanie społecznych relacji wewnątrz obu "wspólnot". W ten sposób chłopcy zintegrowali się i mieli poczucie przynależności do grupy. Jedna banda przyjęła nazwę "Orły" druga ochrzciła się mianem "Grzechotników" - skauci stworzyli też swoje odznaczenia i proporce.


Po tym czasie umacniania grupowych więzi nadszedł czas na spotkanie obu skautowych ekip. Początkowo przygotowano dla chłopców sportowe konkursy, do których po czasie dodano elementy mające na celu zwiększenie motywacji, ale także i frustracji uczestników eksperymentu. Były to nagrody dla zwycięzców, np. medale czy gadżety (jednym z trofeów był elegancki, harcerski scyzoryk). Faktycznie - skauci położyli większy nacisk na treningi i opracowanie taktyk, które ułatwią im zwycięstwo, ale jednocześnie między grupami zaczęło dochodzić do zgrzytów. Chłopcy zaczęli się wyzywać, grozić sobie. W pewnym momencie badani odmówili jedzenia we wspólnej stołówce. Dochodziło do kradzieży i palenia proporców grupy przeciwnej.

Zanim kłótnie zamieniły się w brutalne rękoczyny, badacze wprowadzili kolejny etap eksperymentu - umocnienie więzi między zwaśnionymi bandami. Początkowo próbowano gromadzić skautów pod pretekstem wspólnego oglądania filmu. Niestety, nie zmieniło to relacji między chłopcami. Trzeba więc było zastosować nieco skrajniejsze metody wymagające współpracy wszystkich skautów. Wychowawcy powiedzieli im, że z obozu ukradziono zapasy wody. Wówczas, skauci zjednoczyli się i wspólnymi siłami wszczęli poszukiwania nowego źródła. Poszukiwania zakończyły się sukcesem i zwaśnione dotąd grupy wspólnie cieszyły się z powodzenia akcji.

Uległość wobec stada

Będąc w grupie, lepiej się nie wychylać ze swoim zdaniem, nawet kiedy wiemy, że wszyscy są w błędzie. W połowie lat 50. psycholog Solomon Asch przeprowadził eksperyment mający na celu przyjrzenie się zachowaniom konformistycznym. Zebrano więc grupę "aktorów", między którymi umieszczono, nieświadomą udziału w psychologicznym eksperymencie, osobę badaną. Wszyscy zebrani mieli określić, która z linii znajdujących się po prawej stronie planszy jest najbardziej zbliżona długością do pojedynczej linii po lewej stronie.

Podczas pierwszych prób z podobnymi rysunkami (linie ułożone były w losowej kolejności), wszyscy udzielali prawidłowych odpowiedzi, jednak ciekawie zaczęło się dopiero robić podczas trzeciego podejścia. Mimo że oczywistą odpowiedzą było "C", "aktorzy" celowo wskazywali na odpowiedź "A", aby sprawdzić reakcję badanego. W 2/3 przypadków badani podporządkowywali się grupie i również podawali błędną odpowiedź.

Psycholodzy uważają, że takie konformistyczne zachowania wynikają z podświadomego strachu - buntując się przeciw zdaniu grupy, możemy być z niej wykluczeni.

Pomoc bliźniemu a pośpiech

W biblijnej przypowieści kapłan i lewita odmawiają ratunku rannemu człowiekowi, natomiast rękę do potrzebującego wyciąga skromny Samarytanin. Co decyduje o naszej chęci pomocy osobie, która leży nieprzytomna na ulicy? Czy zatrzymamy się, czy ominiemy ją tłumacząc sobie, że to na pewno jakiś pijany menel? Paradoksalnie, wyniki eksperymentu z 1978 roku wskazują na to, że głównym czynnikiem decydującym o naszej chęci do interwencji jest... czas.

Grupa studentów nauk religijnych stawiła się w pewnym budynku, pod pretekstem wysłuchania wykładu na temat wiary. Następnie kazano im przejść do drugiego budynku, gdzie miała się odbyć dalsza część nauki. Po drodze studenci natykali się na nieprzytomną osobę leżącą na ziemi. Badacze chcieli sprawdzić ilu ze studentów zechce zainteresować się poszkodowanym nieznajomym. Wynik zaskoczył samych badaczy - okazało się, że studenci, którym kazano szybko przenieść się do drugiego budynku znacznie rzadziej wyrażali chęć do pomocy bliźniemu, niż ci, którzy nie musieli się spieszyć. Co ciekawe - przekonania religijne zdają się odchodzi na drugi plan, gdy w grę wchodzi pośpiech - tak samo reagowały osoby, które miały dać wykład na temat przypowieści o Dobrym Samarytaninie, jak i ich niewierzący, bądź mniej uduchowieni, rówieśnicy.

Potęga mediów, czyli jak wywołać lawinową panikę?

A to przykład z nieco innej półki. Nie był to bowiem zamierzony eksperyment. Słynne słuchowisko radiowe "Wojna światów" przygotowane przez Orsona Wellesa, stało się jednak interesującym obiektem badań i socjologicznych analiz. W święto "Halloween" w roku 1938, czyli w czasach gdy nad światem wisiało widmo globalnej wojny, Welles zdecydował się na nadanie swemu słuchowisku nieco pikanterii i zaprezentował je w formie dziennikarskiego reportażu na żywo informującego słuchaczy o inwazji Marsjan na naszą planetę.

Doskonale przygotowane nagranie przyniosło wstrząsający efekt. Wielu obecnych przy odbiornikach osób uznało audycję za rzeczywistą transmisję, a wiadomości o ataku wrogich kosmitów za prawdziwe zagrożenie. Wybuchła panika - ludzie w popłochu uciekali z domów, farmerzy zaczęli barykadować się w stodołach, a policja nie nadążała z odbieraniem telefonów.

Największy popłoch zapanował w Concrete, gdzie przez czysty zbieg okoliczności, dokładnie w połowie audycji wysiadł prąd, spowijając całe miasto ciemnością. Wiele osób straciło przytomność, ci bardziej przytomni rzucili się do ucieczki w kierunku pobliskich gór, a inni chwycili za broń i wyczekiwali pojawienia się najeźdźców...

Chleba Naszego Powszedniego – Każdego roku, konsumenci w bogatych krajach marnują tyle jedzenia, ile wynosi cała produkcja netto żywności w Afryce subsaharyjskiej. Paradoks marnowania żywności polega na tym, iż jedna trzecia pełnowartościowego jedzenia trafia na śmietnik, a co 6 sekund z powodu niedożywienia umiera dziecko.

Eksperci Federacji Polskich Banków Żywności (FPBŻ) przypominają, że co roku mieszkańcy Unii wyrzucają około 90 mln ton żywności. W samej Polsce w koszu ląduje 9 mln ton żywności. Te dane sytuują Polskę na 5 pozycji państw marnujących jedzenie w UE, za Wielką Brytanią, Niemcami, Francją i Holandią. Z badań przeprowadzonych we wrześniu 2011 roku przez instytut Millward Brown SMG KRC na zlecenie Federacji Polskich Banków Żywności wynika, że 24 proc. respondentów przyznaje się do wyrzucania jedzenia (o 9 proc. mniej niż w zeszłym roku).

Chleba Naszego Powszedniego

Każdego roku, konsumenci w bogatych krajach marnują tyle jedzenia, ile wynosi cała produkcja netto żywności w Afryce subsaharyjskiej. Paradoks marnowania żywności polega na tym, iż jedna trzecia pełnowartościowego jedzenia trafia na śmietnik, a co 6 sekund z powodu niedożywienia umiera dziecko.

Eksperci Federacji Polskich Banków Żywności (FPBŻ) przypominają, że co roku mieszkańcy Unii wyrzucają około 90 mln ton żywności. W samej Polsce w koszu ląduje 9 mln ton żywności. Te dane sytuują Polskę na 5 pozycji państw marnujących jedzenie w UE, za Wielką Brytanią, Niemcami, Francją i Holandią. Z badań przeprowadzonych we wrześniu 2011 roku przez instytut Millward Brown SMG KRC na zlecenie Federacji Polskich Banków Żywności wynika, że 24 proc. respondentów przyznaje się do wyrzucania jedzenia (o 9 proc. mniej niż w zeszłym roku).

Trawka – Według władzy traktowani jesteśmy jako kryminaliści tylko dlatego, że wybraliśmy inną, bezpieczniejszą i mniej odmóżdżającą formę rekreacyjnego zmieniania stanu świadomości niż reszta społeczeństwa. Mimo że nie istnieje żaden dowód na śmiertelne skutki konsumowania marihuany, władza usiłuje bronić się argumentem, że trawka jest wstępem do ciężkich narkotyków. To tak jakby próbować znaleźć połączenie pomiędzy okazjonalnym konsumentem piwa regionalnego a menelem chlającym denaturat...

Trawka

Według władzy traktowani jesteśmy jako kryminaliści tylko dlatego, że wybraliśmy inną, bezpieczniejszą i mniej odmóżdżającą formę rekreacyjnego zmieniania stanu świadomości niż reszta społeczeństwa. Mimo że nie istnieje żaden dowód na śmiertelne skutki konsumowania marihuany, władza usiłuje bronić się argumentem, że trawka jest wstępem do ciężkich narkotyków. To tak jakby próbować znaleźć połączenie pomiędzy okazjonalnym konsumentem piwa regionalnego a menelem chlającym denaturat...

Demokracja Bezpośrednia – Czy wolicie sami decydować o najważniejszych sprawach dla państwa typu podniesienie wieku emerytalnego czy podatku VAT? Czy chcecie byśmy dalej nie mieli wpływu na nasze płace i biernie się przyglądać naszym polityką, którzy bezkarnie sprzedają nasz kraj, który przez to chyli się ku upadkowi? Czy może chcecie czekać w kolejkach w urzędach i przychodniach/szpitalach kontrolowanych przez setki urzędników, którzy wykonują pracę, którą mogłoby wykonać o połowę (lub i jeszcze więcej) mniej ludzi? Nie pozwólmy na rozłam, zjednoczmy się i zróbmy już dziś coś dla naszego kraju! Przyłącz się do akcji Demokracja bezpośrednia na facebooku, której celem jest wytworzenie presji na rządzie by wszystkie ważne dla kraju sprawy i podejmowane decyzje były sprawowane poprzez Referendum i głosowanie Ludu Rzeczpospolitej Polskiej.

Demokracja Bezpośrednia

Czy wolicie sami decydować o najważniejszych sprawach dla państwa typu podniesienie wieku emerytalnego czy podatku VAT? Czy chcecie byśmy dalej nie mieli wpływu na nasze płace i biernie się przyglądać naszym polityką, którzy bezkarnie sprzedają nasz kraj, który przez to chyli się ku upadkowi? Czy może chcecie czekać w kolejkach w urzędach i przychodniach/szpitalach kontrolowanych przez setki urzędników, którzy wykonują pracę, którą mogłoby wykonać o połowę (lub i jeszcze więcej) mniej ludzi? Nie pozwólmy na rozłam, zjednoczmy się i zróbmy już dziś coś dla naszego kraju! Przyłącz się do akcji Demokracja bezpośrednia na facebooku, której celem jest wytworzenie presji na rządzie by wszystkie ważne dla kraju sprawy i podejmowane decyzje były sprawowane poprzez Referendum i głosowanie Ludu Rzeczpospolitej Polskiej.

Źródło:

Google

Dietetyczne napoje. – "Niech nie zmylą nas napisy "dietetyczny", albo "bez dodatku cukru". Producenci napojów wykorzystują sztuczne substancje słodzące jak aspartam. "Takie napoje mogą być wolne od kalorii, ale nie od konsekwencji" - ostrzega badacz z Texas University School of Medicine.

"Dane z poprzednich i najnowszych badań sugerują, że promowanie dietetycznych napojów gazowanych i sztucznych słodzików, jako zdrowych alternatyw jest niewskazane i niewłaściwe" - dodaje.

Badania prowadzone na przestrzeni 10 lat na grupie 474 wolontariuszy, wskazały, że im więcej osoby spożywały tzw. dietetycznych napojów, tym bardziej tyły. Naukowcy porównywali pomiary talii i wagę badanych, wyniki porównywali z wymiarami osób, które takiej napojów nie spożywały.

Warto jednak zwrócić uwagę na fakt, że w badaniach nie brano pod uwagę nawyków żywieniowych i stylu życia, jaki prowadzili wolontariusze. Możliwe, że osoby, które spożywają większą ilość gazowanych napojów dietetycznych, z reguły odżywiają się w mniej wartościowy sposób, niż osoby, które starają się ich unikać. (PAP Life)"

Dietetyczne napoje.

"Niech nie zmylą nas napisy "dietetyczny", albo "bez dodatku cukru". Producenci napojów wykorzystują sztuczne substancje słodzące jak aspartam. "Takie napoje mogą być wolne od kalorii, ale nie od konsekwencji" - ostrzega badacz z Texas University School of Medicine.

"Dane z poprzednich i najnowszych badań sugerują, że promowanie dietetycznych napojów gazowanych i sztucznych słodzików, jako zdrowych alternatyw jest niewskazane i niewłaściwe" - dodaje.

Badania prowadzone na przestrzeni 10 lat na grupie 474 wolontariuszy, wskazały, że im więcej osoby spożywały tzw. dietetycznych napojów, tym bardziej tyły. Naukowcy porównywali pomiary talii i wagę badanych, wyniki porównywali z wymiarami osób, które takiej napojów nie spożywały.

Warto jednak zwrócić uwagę na fakt, że w badaniach nie brano pod uwagę nawyków żywieniowych i stylu życia, jaki prowadzili wolontariusze. Możliwe, że osoby, które spożywają większą ilość gazowanych napojów dietetycznych, z reguły odżywiają się w mniej wartościowy sposób, niż osoby, które starają się ich unikać. (PAP Life)"

Woda. – Oszczędzać wodę warto nie tylko z powodów ekologicznych. Litr przecież kosztuje nie mało. Jak zużywać mniej wody, zachowując jednocześnie odpowiedni standard higieniczny?

- bierzemy prysznic zamiast kąpieli

- sprawdzamy szczelność kranów 

- w spłuczce od muszli klozetowej zakładamy zawór ograniczający zużycie wody

- podczas zmywania, nie lejemy wody bez sensu (warto pomyśleć o zakupie energooszczędnej zmywarki do naczyń)

- zakręcamy wodę podczas mycia zębów czy golenia się

- używajmy programów oszczędnościowych w pralkach czy zmywarkach

- nie wylewamy wody, której możemy użyć np. do podlewania kwiatów

- nie używajmy strumienia wody do rozmrożenia mrożonek

Woda.

Oszczędzać wodę warto nie tylko z powodów ekologicznych. Litr przecież kosztuje nie mało. Jak zużywać mniej wody, zachowując jednocześnie odpowiedni standard higieniczny?

- bierzemy prysznic zamiast kąpieli

- sprawdzamy szczelność kranów

- w spłuczce od muszli klozetowej zakładamy zawór ograniczający zużycie wody

- podczas zmywania, nie lejemy wody bez sensu (warto pomyśleć o zakupie energooszczędnej zmywarki do naczyń)

- zakręcamy wodę podczas mycia zębów czy golenia się

- używajmy programów oszczędnościowych w pralkach czy zmywarkach

- nie wylewamy wody, której możemy użyć np. do podlewania kwiatów

- nie używajmy strumienia wody do rozmrożenia mrożonek

Artykuł 62

Odwieczne, w kółko zadawane pytanie - czemu jedne narkotyki są legalne, a inne, mniej społecznie szkodliwe, nie? Portugalia miała odwagę i zamiast zakazywać posiadania narkotyków, postawiła na leczenie osób uzależnionych i edukowanie reszty społeczeństwa.

My tymczasem mamy niesławny artykuł 62...

Narkofobia.

Odwieczne, w kółko zadawane pytanie - czemu jedne narkotyki są legalne, a inne, mniej społecznie szkodliwe, nie? Portugalia miała odwagę i zamiast zakazywać posiadania narkotyków, postawiła na leczenie osób uzależnionych i edukowanie reszty społeczeństwa.

My tymczasem mamy niesławny artykuł 62...