Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation

Szukaj


 

Znalazłem 86 takich materiałów

STRACH i EGO

Ludzie, którzy się utożsamiają z wizją osobowości snutą przez ich ego, są gotowi zrobić wszystko, byle tylko uchronić ten swój wyimaginowany wizerunek. Są gotowi wyśmiewać, straszyć, manipulować, a nawet zabić. To oni czuwają nad iluzją rzeczywistości, aby nikt z niej nie mógł wyjść. W końcu zainwestowali w to "wesołe miasteczko" majątek i wiele lat życia całych pokoleń i dynastii. Stworzyli odpowiednio urabiające nas szkolnictwo, religie. Wszystko po to, abyśmy nigdy nie poznali, kim tak naprawdę jesteśmy i co tutaj robimy. Ale wiedzą też, że nie powstrzymają tego przebudzenia. I czują to coraz bardziej. Czują strach, którym tak chętnie biczowali tłumy.

O badaniach żywności ekologicznej – Prestiżowe czasopismo naukowe „British Journal of Nutrition” opublikowało niedawno badanie dowodzące, że żywność ekologiczna znacząco różni się pod względem składu chemicznego od żywności konwencjonalnej. W międzynarodowym zespole badawczym koordynowanym przez prof. Carlo Leiferta z Uniwersytetu Newcastle (W. Brytania) znalazło się kilku polskich naukowców, m.in. prof. dr hab. Ewa Rembiałkowska z SGGW w Warszawie.

PAP: Wyniki niniejszej metaanalizy pozostają w sprzeczności z rezultatami uzyskanymi w badaniach zleconych przez Brytyjską Agencję Norm Żywności (British Food Standards Agency) z 2009 roku oraz badaniach Uniwersytetu Stanforda (USA) z 2012 roku. We wspomnianych pracach nie stwierdzono występowania istotnych różnic pomiędzy żywnością ekologiczną a konwencjonalną. Jak by się Pani do tego ustosunkowała? 

Prof. Ewa Rembiałkowska: Od momentu publikacji tamtych prac upłynęło już kilka lat, a w tym czasie wykonano wiele nowych badań porównawczych. Dzięki temu w naszej pracy mogliśmy uwzględnić aż 343 różne badania. Jest to duży materiał, którego analiza wykazała, że w żywności ekologicznej jest istotnie więcej ważnych dla zdrowia związków polifenolowych, mniej toksycznego kadmu, czterokrotnie mniej szkodliwych pestycydów oraz mniej azotanów i azotynów niż w żywności konwencjonalnej. W niektórych grupach surowców i produktów ekologicznych znaleziono też istotnie więcej witaminy C i karotenoidów oraz cukrów redukujących niż w odpowiednikach konwencjonalnych.

Wyniki uzyskane przez FSA w 2009 roku rzeczywiście nie pokazały istotnych statystycznie różnic, ale należy podkreślić, że tamci autorzy w ogóle nie uwzględniali związków bioaktywnych z grupy polifenoli, a dobór prac do analizy był dość szczególny. Praca amerykańska z 2012 roku objęła trochę szerszy materiał, choć wciąż stosunkowo niewielki. Ponadto pojawił się tam jeszcze jeden element. W tekście pracy można znaleźć informacje świadczące o tym, że w surowcach ekologicznych występuje istotnie więcej polifenoli niż w surowcach konwencjonalnych. Natomiast we wnioskach końcowych autorzy twierdzą, że takich różnic nie ma. Moim zdaniem jest to manipulacja danymi naukowymi. Niestety jest to bardzo często stosowany chwyt, z którym zetknęłam się wielokrotnie.
 
PAP: W jakim celu dokonuje się takich manipulacji? 

E.R.: Celem jest przekonanie opinii publicznej, że nie ma różnic między żywnością ekologiczną a konwencjonalną. Czasem autorzy są głęboko przekonani, że żywność ekologiczna to tylko "pic na wodę" i koniecznie chcą to udowodnić. Zdarzają się też przypadki – choć nie mówię akurat o tych konkretnych publikacjach – że badania są z góry opłacone przez odpowiednie koncerny.

PAP: A co z etyką naukową?

E.R.: Etyka w nauce ulega coraz większemu zanikowi. Koncerny płacą za badania, aby zapewnić sobie zyski. Jeżeli na zlecenie koncernu, który produkuje syntetyczne dodatki do żywności, zostanie wykonana metaanaliza, będzie ona skonstruowana tak, aby udowodnić, że te dodatki są absolutnie bezpieczne dla zdrowia. Przyczyna jest prosta: im więcej osób kupi żywność ekologiczną, tym mniej osób kupi żywność konwencjonalną zawierającą dodatki do żywności, czyli koncern, który produkuje te dodatki, będzie miał mniejsze wpływy. Mówię o tym, o czym wszyscy doskonale wiedzą. Nauka jest coraz bardziej zależna od biznesu, bo w wielu krajach przeznacza się na nią stosunkowo mało pieniędzy.

PAP: Rezultaty uzyskane przez zespół, którego Pani była członkiem, także spotkały się z krytyką. Dr Alan Dangour, jeden z autorów badania z 2009 roku, stwierdził, że w metaanalizie wykorzystano dane dobrej i złej jakości, co osłabia wyniki badania.

E.R.: W naszym badaniu pod uwagę brane były wyłącznie prace naukowe, które spełniały określone kryteria dobrej pracy badawczej. To było analizowane w każdym przypadku. Jeżeli zaistniało podejrzenie, że w pracy wystąpiły jakieś nieprawidłowości, była ona automatycznie odrzucana. Dlatego uważam, że zarzut Dangoura jest niesłuszny.

PAP: Pan Dangour stwierdził również, że na dzień dzisiejszy nie ma twardych dowodów na to, że antyoksydanty są korzystne dla zdrowia.

E.R.: Istnieje szereg badań, które pokazują, że podawanie zwierzętom doświadczalnym preparatów z warzyw i owoców zawierających dużo antyoksydantów korzystnie wpływa na ich zdrowie. Wielokrotnie prowadzono też badania, które dowodziły, że antyoksydanty ograniczają wzrost komórek nowotworowych. Stwierdzono również, że osoby spożywające dużo warzyw i owoców – a te surowce są najbogatsze w antyoksydanty - wykazują lepszy stan zdrowia (np. wegetarianie). Na tej podstawie można wnioskować, iż antyoksydanty korzystnie oddziałują na zdrowie. Poza tym mówienie, że nie ma twardych dowodów naukowych w kontekście jakichkolwiek badań jest bezzasadne, ponieważ nauka jest czymś płynnym, bezustannie się rozwijającym.

PAP: Jaki ogólny wpływ na zdrowie może mieć żywność ekologiczna? 

E.R.: W naszej pracy udowodniliśmy jedynie inny skład chemiczny żywności ekologicznej i konwencjonalnej. Patrząc przez pryzmat obecnej nauki, możemy przypuszczać, że żywność ekologiczna ma pozytywny wpływ na zdrowie człowieka, ale jest bardzo mało badań na ten temat. Co prawda, w badaniu holenderskim wykazano, że dzieci do lat dwóch karmione piersią przez matki spożywające żywność ekologiczną zapadają istotnie rzadziej na wszelkiego rodzaju alergie niż dzieci matek jedzących żywność rynkową.

Są też prace, które pokazują, że konsumenci żywności ekologicznej mają lepsze parametry samooceny stanu zdrowia, ale ma to również związek ze stylem życia – większą aktywnością fizyczną, lepiej skonstruowaną dietą, itp.

Badania na zwierzętach laboratoryjnych i gospodarskich pokazują z kolei, że osobniki żywione paszą ekologiczną mają bardziej aktywny układ odpornościowy i szybciej zwalczają infekcje.

Podsumowując, badania na zwierzętach i na ludziach pokazują, że inaczej pracuje organizm, który jest żywiony ekologicznie, a inaczej ten, który jest żywiony konwencjonalnie. W związku z tym można postawić hipotezę, że regularne spożywanie żywności ekologicznej może przekładać się na lepsze parametry zdrowia, ale potrzebujemy jeszcze wielu, wielu badań na potwierdzenie tego założenia. Od siebie chciałabym dodać, że jako naukowiec jestem głęboko przekonana, że żywność ekologiczna na pewno nikomu nie zaszkodzi, a najprawdopodobniej może poprawić samopoczucie i zdrowie. W związku z tym zachęcam wszystkich do kupowania tej żywności, która jest też po prostu smaczniejsza niż żywność konwencjonalna.

Rozmawiała Aleksandra Jaroszyk, PAP - Nauka w Polsce

O badaniach żywności ekologicznej

Prestiżowe czasopismo naukowe „British Journal of Nutrition” opublikowało niedawno badanie dowodzące, że żywność ekologiczna znacząco różni się pod względem składu chemicznego od żywności konwencjonalnej. W międzynarodowym zespole badawczym koordynowanym przez prof. Carlo Leiferta z Uniwersytetu Newcastle (W. Brytania) znalazło się kilku polskich naukowców, m.in. prof. dr hab. Ewa Rembiałkowska z SGGW w Warszawie.

PAP: Wyniki niniejszej metaanalizy pozostają w sprzeczności z rezultatami uzyskanymi w badaniach zleconych przez Brytyjską Agencję Norm Żywności (British Food Standards Agency) z 2009 roku oraz badaniach Uniwersytetu Stanforda (USA) z 2012 roku. We wspomnianych pracach nie stwierdzono występowania istotnych różnic pomiędzy żywnością ekologiczną a konwencjonalną. Jak by się Pani do tego ustosunkowała?

Prof. Ewa Rembiałkowska: Od momentu publikacji tamtych prac upłynęło już kilka lat, a w tym czasie wykonano wiele nowych badań porównawczych. Dzięki temu w naszej pracy mogliśmy uwzględnić aż 343 różne badania. Jest to duży materiał, którego analiza wykazała, że w żywności ekologicznej jest istotnie więcej ważnych dla zdrowia związków polifenolowych, mniej toksycznego kadmu, czterokrotnie mniej szkodliwych pestycydów oraz mniej azotanów i azotynów niż w żywności konwencjonalnej. W niektórych grupach surowców i produktów ekologicznych znaleziono też istotnie więcej witaminy C i karotenoidów oraz cukrów redukujących niż w odpowiednikach konwencjonalnych.

Wyniki uzyskane przez FSA w 2009 roku rzeczywiście nie pokazały istotnych statystycznie różnic, ale należy podkreślić, że tamci autorzy w ogóle nie uwzględniali związków bioaktywnych z grupy polifenoli, a dobór prac do analizy był dość szczególny. Praca amerykańska z 2012 roku objęła trochę szerszy materiał, choć wciąż stosunkowo niewielki. Ponadto pojawił się tam jeszcze jeden element. W tekście pracy można znaleźć informacje świadczące o tym, że w surowcach ekologicznych występuje istotnie więcej polifenoli niż w surowcach konwencjonalnych. Natomiast we wnioskach końcowych autorzy twierdzą, że takich różnic nie ma. Moim zdaniem jest to manipulacja danymi naukowymi. Niestety jest to bardzo często stosowany chwyt, z którym zetknęłam się wielokrotnie.

PAP: W jakim celu dokonuje się takich manipulacji?

E.R.: Celem jest przekonanie opinii publicznej, że nie ma różnic między żywnością ekologiczną a konwencjonalną. Czasem autorzy są głęboko przekonani, że żywność ekologiczna to tylko "pic na wodę" i koniecznie chcą to udowodnić. Zdarzają się też przypadki – choć nie mówię akurat o tych konkretnych publikacjach – że badania są z góry opłacone przez odpowiednie koncerny.

PAP: A co z etyką naukową?

E.R.: Etyka w nauce ulega coraz większemu zanikowi. Koncerny płacą za badania, aby zapewnić sobie zyski. Jeżeli na zlecenie koncernu, który produkuje syntetyczne dodatki do żywności, zostanie wykonana metaanaliza, będzie ona skonstruowana tak, aby udowodnić, że te dodatki są absolutnie bezpieczne dla zdrowia. Przyczyna jest prosta: im więcej osób kupi żywność ekologiczną, tym mniej osób kupi żywność konwencjonalną zawierającą dodatki do żywności, czyli koncern, który produkuje te dodatki, będzie miał mniejsze wpływy. Mówię o tym, o czym wszyscy doskonale wiedzą. Nauka jest coraz bardziej zależna od biznesu, bo w wielu krajach przeznacza się na nią stosunkowo mało pieniędzy.

PAP: Rezultaty uzyskane przez zespół, którego Pani była członkiem, także spotkały się z krytyką. Dr Alan Dangour, jeden z autorów badania z 2009 roku, stwierdził, że w metaanalizie wykorzystano dane dobrej i złej jakości, co osłabia wyniki badania.

E.R.: W naszym badaniu pod uwagę brane były wyłącznie prace naukowe, które spełniały określone kryteria dobrej pracy badawczej. To było analizowane w każdym przypadku. Jeżeli zaistniało podejrzenie, że w pracy wystąpiły jakieś nieprawidłowości, była ona automatycznie odrzucana. Dlatego uważam, że zarzut Dangoura jest niesłuszny.

PAP: Pan Dangour stwierdził również, że na dzień dzisiejszy nie ma twardych dowodów na to, że antyoksydanty są korzystne dla zdrowia.

E.R.: Istnieje szereg badań, które pokazują, że podawanie zwierzętom doświadczalnym preparatów z warzyw i owoców zawierających dużo antyoksydantów korzystnie wpływa na ich zdrowie. Wielokrotnie prowadzono też badania, które dowodziły, że antyoksydanty ograniczają wzrost komórek nowotworowych. Stwierdzono również, że osoby spożywające dużo warzyw i owoców – a te surowce są najbogatsze w antyoksydanty - wykazują lepszy stan zdrowia (np. wegetarianie). Na tej podstawie można wnioskować, iż antyoksydanty korzystnie oddziałują na zdrowie. Poza tym mówienie, że nie ma twardych dowodów naukowych w kontekście jakichkolwiek badań jest bezzasadne, ponieważ nauka jest czymś płynnym, bezustannie się rozwijającym.

PAP: Jaki ogólny wpływ na zdrowie może mieć żywność ekologiczna?

E.R.: W naszej pracy udowodniliśmy jedynie inny skład chemiczny żywności ekologicznej i konwencjonalnej. Patrząc przez pryzmat obecnej nauki, możemy przypuszczać, że żywność ekologiczna ma pozytywny wpływ na zdrowie człowieka, ale jest bardzo mało badań na ten temat. Co prawda, w badaniu holenderskim wykazano, że dzieci do lat dwóch karmione piersią przez matki spożywające żywność ekologiczną zapadają istotnie rzadziej na wszelkiego rodzaju alergie niż dzieci matek jedzących żywność rynkową.

Są też prace, które pokazują, że konsumenci żywności ekologicznej mają lepsze parametry samooceny stanu zdrowia, ale ma to również związek ze stylem życia – większą aktywnością fizyczną, lepiej skonstruowaną dietą, itp.

Badania na zwierzętach laboratoryjnych i gospodarskich pokazują z kolei, że osobniki żywione paszą ekologiczną mają bardziej aktywny układ odpornościowy i szybciej zwalczają infekcje.

Podsumowując, badania na zwierzętach i na ludziach pokazują, że inaczej pracuje organizm, który jest żywiony ekologicznie, a inaczej ten, który jest żywiony konwencjonalnie. W związku z tym można postawić hipotezę, że regularne spożywanie żywności ekologicznej może przekładać się na lepsze parametry zdrowia, ale potrzebujemy jeszcze wielu, wielu badań na potwierdzenie tego założenia. Od siebie chciałabym dodać, że jako naukowiec jestem głęboko przekonana, że żywność ekologiczna na pewno nikomu nie zaszkodzi, a najprawdopodobniej może poprawić samopoczucie i zdrowie. W związku z tym zachęcam wszystkich do kupowania tej żywności, która jest też po prostu smaczniejsza niż żywność konwencjonalna.

Rozmawiała Aleksandra Jaroszyk, PAP - Nauka w Polsce

Kobiety celem dla reżimu.Iracka działaczka praw człowieka rozstrzelana – Będąc feministką często zastanawiam się, jak mój głos postrzegany jest przez innych. Moje opinie są silne i mogą skończyć się stereotypową wyliczanką obelg w moim kierunku: nienawidząca mężczyzn suka, wkurzona brzydka feministka, itd. Jednakże to są tylko słowa – w miejscu takim jak Irak bycie stanowczą, mającą swoje opinie kobietą bywa śmiertelne.

Ok. miesiąc temu w Mosulu, ekstremiści Państwa Islamskiego (ISIS lub ISIL) zabili działaczkę praw człowieka i prawniczkę Sameerę Salih Ali al-Nuaimy. Jej przestępstwo? Zamieszczenie krytycznej opini na Fecebooku o ISIS bombardującym i niszczącym meczety i świątynie w mieście.

Dwójka osób z dokładną wiedzą o tym, co zaszło, powiedziało agencji the Associated Press o porwaniu Sameery 17 września z jej domu, na oczach męża i trójki dzieci. Samozwańczy sąd religijny stwierdził, że kobieta winna jest aktu apostazji i zasądził karę w postaci publicznej egzekucji przez pluton egzekucyjny na mosulskim placu. Kiedy rodzina kobiety odebrała jej ciało, widać było na nim ślady totrtur.

Od kiedy ISIS zyskało rosnącą kontrolę w Mosulu, wykształcone kobiety z konkretnymi opniami stają się celem dla reżimu.

Jak tłumaczy The New York Times:

    Te zabójstwa, razem porwaniami i więzieniem kobiet i dzieci, pokazują dobitnie “absolutnie trujący charakter” tej grupy ekstremistów, jak mówi Zeid, zwracając uwagę na los tysięcy kobiet i dziewcząt religijnej mniejszości jazydyńskiej czy innych etnicznych i religijnych grup, które są sprzedawane na niewolnice, gwałcone czy zmuszane do małżeństwa po tym, jak ekstremiści opanowali duże obszary na północy Iraku.

Al-Nuaimy była wysoce szanowaną społeczną personą, która pracowała z kobietami i ludźmi o niższym statusie ekonomicznym. Deseret News, cytując The Gulf Center for Human Rights, pisze:

    …al-Nuaimy pracowała nad prawami aresztowanych i problemem biedy. Organizacja posługująca się prawami wzorowanymi na Bahrajnie powiedziała, że śmierć działaczki „jest motywowana wyłącznie jej pokojową i zgodną z prawem pracą na rzecz praw człowieka, w szczególności jeśli chodzi o obronę praw obywatelskich i praw człowieka wśród mieszkańców Mosulu.”

Niestety, egzekucja al-Nuaimy nie jest ostatnią, o której usłyszymy w przypadku ISIS, teroryzującego kobiety. Według The New York Times, dwie kandydatki, które opowiedziały się jako opozycja w wyborach ogólnych w Iraku, zostały znalezione w lipcu martwe, trzecia kandydatka uważana jest za porwaną przez potencjalnego zabójcę, jednak ciała jeszcze nie odnaleziono.

Nie jest trudno zrozumieć, dlaczego ISIS jest zagrożone przez al-Nuaimy i kobiety takie jak ona. Osoby, które są skłonne mówić na głos i przeciwdziałać niesprawiedliwości, są elementem niszczącym faszystowski reżim.

Albeni Moreno ukończyła studia na California State University Long Beach z tytułem licencjata na kierunku Gender Studies/Seksualność kobiet w 2013 roku. Jest wolontariuszką jako współprowadząca program radiowy w KPFK, Kbeach a także jest stażystką.

Jej tweeter: @abenimoreno8.

Kobiety celem dla reżimu.Iracka działaczka praw człowieka rozstrzelana

Będąc feministką często zastanawiam się, jak mój głos postrzegany jest przez innych. Moje opinie są silne i mogą skończyć się stereotypową wyliczanką obelg w moim kierunku: nienawidząca mężczyzn suka, wkurzona brzydka feministka, itd. Jednakże to są tylko słowa – w miejscu takim jak Irak bycie stanowczą, mającą swoje opinie kobietą bywa śmiertelne.

Ok. miesiąc temu w Mosulu, ekstremiści Państwa Islamskiego (ISIS lub ISIL) zabili działaczkę praw człowieka i prawniczkę Sameerę Salih Ali al-Nuaimy. Jej przestępstwo? Zamieszczenie krytycznej opini na Fecebooku o ISIS bombardującym i niszczącym meczety i świątynie w mieście.

Dwójka osób z dokładną wiedzą o tym, co zaszło, powiedziało agencji the Associated Press o porwaniu Sameery 17 września z jej domu, na oczach męża i trójki dzieci. Samozwańczy sąd religijny stwierdził, że kobieta winna jest aktu apostazji i zasądził karę w postaci publicznej egzekucji przez pluton egzekucyjny na mosulskim placu. Kiedy rodzina kobiety odebrała jej ciało, widać było na nim ślady totrtur.

Od kiedy ISIS zyskało rosnącą kontrolę w Mosulu, wykształcone kobiety z konkretnymi opniami stają się celem dla reżimu.

Jak tłumaczy The New York Times:

Te zabójstwa, razem porwaniami i więzieniem kobiet i dzieci, pokazują dobitnie “absolutnie trujący charakter” tej grupy ekstremistów, jak mówi Zeid, zwracając uwagę na los tysięcy kobiet i dziewcząt religijnej mniejszości jazydyńskiej czy innych etnicznych i religijnych grup, które są sprzedawane na niewolnice, gwałcone czy zmuszane do małżeństwa po tym, jak ekstremiści opanowali duże obszary na północy Iraku.

Al-Nuaimy była wysoce szanowaną społeczną personą, która pracowała z kobietami i ludźmi o niższym statusie ekonomicznym. Deseret News, cytując The Gulf Center for Human Rights, pisze:

…al-Nuaimy pracowała nad prawami aresztowanych i problemem biedy. Organizacja posługująca się prawami wzorowanymi na Bahrajnie powiedziała, że śmierć działaczki „jest motywowana wyłącznie jej pokojową i zgodną z prawem pracą na rzecz praw człowieka, w szczególności jeśli chodzi o obronę praw obywatelskich i praw człowieka wśród mieszkańców Mosulu.”

Niestety, egzekucja al-Nuaimy nie jest ostatnią, o której usłyszymy w przypadku ISIS, teroryzującego kobiety. Według The New York Times, dwie kandydatki, które opowiedziały się jako opozycja w wyborach ogólnych w Iraku, zostały znalezione w lipcu martwe, trzecia kandydatka uważana jest za porwaną przez potencjalnego zabójcę, jednak ciała jeszcze nie odnaleziono.

Nie jest trudno zrozumieć, dlaczego ISIS jest zagrożone przez al-Nuaimy i kobiety takie jak ona. Osoby, które są skłonne mówić na głos i przeciwdziałać niesprawiedliwości, są elementem niszczącym faszystowski reżim.

Albeni Moreno ukończyła studia na California State University Long Beach z tytułem licencjata na kierunku Gender Studies/Seksualność kobiet w 2013 roku. Jest wolontariuszką jako współprowadząca program radiowy w KPFK, Kbeach a także jest stażystką.

Jej tweeter: @abenimoreno8.

7 praktyk do zmiany nastroju: – Oto siedem praktyk, które pomogą Ci czerpać natychmiastowe korzyści ze zmiany nastroju.

1. Zrób Coś Miłego Dla Kogoś.

Dobre uczynki prowadzą do dobrego samopoczucia. Każdy, kto zapłacił z góry za kawę w Starbucksie lub pomógł starszej osobie przejść przez ulicę jest świadomy tego fenomenu. Jednak często pochłonięci naszym życiem zapominamy o praktykowaniu aktów dobroci, które sprawiają, że sami (I INNI) czujemy się tak cholernie dobrze. Badania wskazują, że dając innym, stajesz się szczęśliwszy (a szczęśliwsi ludzie dają więcej innym). Zatem pojmij życzliwość i hojność i poczuj się od razu lepiej.

2. Ćwiczenia.

Ćwiczenie jest ostatecznym wzmacniaczem zdrowego nastroju. Badania wykazały, że ćwiczenia mogą nawet poprawić nastrój u ludzi cierpiących na depresję. Ruch Twojego ciała (w dowolny sposób!) wytwarza endorfiny i stamtąd jest już tylko z górki.

3. Praktykuj Medytację Miłości I Życzliwości.

Medytacja jest generalnie niesamowita. Praktyka życzliwości i miłości w szczególności wykazała generowanie pozytywnych emocji, które z kolei prowadzą do wielu innych korzyści – większej uważności, poczucia celu, zmniejszenie problemów z chorobą i tak dalej. Dodatkowo może pomóc przedłużyć miłość i współczucie dla osoby, która prawdopodobnie najbardziej tego potrzebuje: samego siebie!

4. Daj Się Pochłonąć.

Ten niemal magiczny stan bycia, gdy jesteś całkowicie zanurzony w zadaniu, jest fantastyczny. Czas zatrzymuje się, jesteś całkowicie skupiony – zostawiłeś wszystko oprócz tego nad czym pracujesz. Badania sugerują, że ludzie, którzy mają takie stany regularnie są szczęśliwsi. Wydobywanie pomysłów z Twojej własnej głowy to najlepsze uczucie i sedno tego stanu.

5. Spójrz Na Trzy Dobre Rzeczy.

Poświęcenie czasu na pisanie o trzech dobrych rzeczach, które wydarzyły się każdego dnia (i dlaczego) może sprawić, że poczujesz się fantastycznie. Ten rodzaj zadania skupia Twoją uwagę na tym co dobre, zwiększa optymistyczne nastawienie mózgu i okazywanie uznania za wszystko, co warto docenić w swoim życiu.

6. Obejmij To.

Ludzki dotyk jest wszystkim. W kulturze zachodniej, możemy uciekać od niego, ale to niezwykle ważne dla zdrowia i szczęścia. Uwalnia nawet oksytocynę, hormon „łączenia”, który pomaga nam poczuć się bardziej związanym. Spróbuj dotknąć kogoś na kim Ci zależy – przytulić, zrobić masaż, trzymać się za ręce – nawet delikatnie dotykając ramię przyjaciela lub plecy pokazujemy wsparcie i opiekę. Najmniejszy dotyka może sprawić, że poczujemy się bardziej związani z innymi, a to murowana droga do szczęścia.

7. Tańcz.

Potańcówka, czy to z 700 Twoimi najbliższymi przyjaciółmi lub solo w kuchni jest natychmiastowym lekiem na bluesa. Po naukowej stronie, ostatnie badania nastolatek wykazały, że taniec ma bardzo pozytywne i długotrwałe efekty. Ci którzy wygłupiali się w salonie do „Happy” Pharrella wiedzą, że to prawie niemożliwe, aby wpaść w pochmurny nastrój, gdy skaczesz jak małe dziecko.

http://www.omsica.pl/blog/7-naukowo-udowodnionych-sposobow-aby-byc-szczesliwszym/#sthash.tLG42dOo.dpuf

7 praktyk do zmiany nastroju:

Oto siedem praktyk, które pomogą Ci czerpać natychmiastowe korzyści ze zmiany nastroju.

1. Zrób Coś Miłego Dla Kogoś.

Dobre uczynki prowadzą do dobrego samopoczucia. Każdy, kto zapłacił z góry za kawę w Starbucksie lub pomógł starszej osobie przejść przez ulicę jest świadomy tego fenomenu. Jednak często pochłonięci naszym życiem zapominamy o praktykowaniu aktów dobroci, które sprawiają, że sami (I INNI) czujemy się tak cholernie dobrze. Badania wskazują, że dając innym, stajesz się szczęśliwszy (a szczęśliwsi ludzie dają więcej innym). Zatem pojmij życzliwość i hojność i poczuj się od razu lepiej.

2. Ćwiczenia.

Ćwiczenie jest ostatecznym wzmacniaczem zdrowego nastroju. Badania wykazały, że ćwiczenia mogą nawet poprawić nastrój u ludzi cierpiących na depresję. Ruch Twojego ciała (w dowolny sposób!) wytwarza endorfiny i stamtąd jest już tylko z górki.

3. Praktykuj Medytację Miłości I Życzliwości.

Medytacja jest generalnie niesamowita. Praktyka życzliwości i miłości w szczególności wykazała generowanie pozytywnych emocji, które z kolei prowadzą do wielu innych korzyści – większej uważności, poczucia celu, zmniejszenie problemów z chorobą i tak dalej. Dodatkowo może pomóc przedłużyć miłość i współczucie dla osoby, która prawdopodobnie najbardziej tego potrzebuje: samego siebie!

4. Daj Się Pochłonąć.

Ten niemal magiczny stan bycia, gdy jesteś całkowicie zanurzony w zadaniu, jest fantastyczny. Czas zatrzymuje się, jesteś całkowicie skupiony – zostawiłeś wszystko oprócz tego nad czym pracujesz. Badania sugerują, że ludzie, którzy mają takie stany regularnie są szczęśliwsi. Wydobywanie pomysłów z Twojej własnej głowy to najlepsze uczucie i sedno tego stanu.

5. Spójrz Na Trzy Dobre Rzeczy.

Poświęcenie czasu na pisanie o trzech dobrych rzeczach, które wydarzyły się każdego dnia (i dlaczego) może sprawić, że poczujesz się fantastycznie. Ten rodzaj zadania skupia Twoją uwagę na tym co dobre, zwiększa optymistyczne nastawienie mózgu i okazywanie uznania za wszystko, co warto docenić w swoim życiu.

6. Obejmij To.

Ludzki dotyk jest wszystkim. W kulturze zachodniej, możemy uciekać od niego, ale to niezwykle ważne dla zdrowia i szczęścia. Uwalnia nawet oksytocynę, hormon „łączenia”, który pomaga nam poczuć się bardziej związanym. Spróbuj dotknąć kogoś na kim Ci zależy – przytulić, zrobić masaż, trzymać się za ręce – nawet delikatnie dotykając ramię przyjaciela lub plecy pokazujemy wsparcie i opiekę. Najmniejszy dotyka może sprawić, że poczujemy się bardziej związani z innymi, a to murowana droga do szczęścia.

7. Tańcz.

Potańcówka, czy to z 700 Twoimi najbliższymi przyjaciółmi lub solo w kuchni jest natychmiastowym lekiem na bluesa. Po naukowej stronie, ostatnie badania nastolatek wykazały, że taniec ma bardzo pozytywne i długotrwałe efekty. Ci którzy wygłupiali się w salonie do „Happy” Pharrella wiedzą, że to prawie niemożliwe, aby wpaść w pochmurny nastrój, gdy skaczesz jak małe dziecko.

http://www.omsica.pl/blog/7-naukowo-udowodnionych-sposobow-aby-byc-szczesliwszym/#sthash.tLG42dOo.dpuf

Marihuana w ciąży- palić czy nie?

Temat, który budzi kontrowersje. Za granicą o nim głośno, u nas też powoli się nagłaśnia.
Co z tą ciążą i paleniem? Czy warto się skusić czy może wytrzymać bez?

W głowie się ludziom nie mieści, że matki, które chodzą z brzuchami mogą palić trawkę. No się nie mieści. Ale jak już lampkę wina wypiją, to nic im się nie stanie... Owszem, może nic się nie stać, ale dziwnym jest to, że bardziej zezwala się na wypicie przez ciężarną alkoholu niż zapalenie trawska. Albo fajki: "jak paliłaś przed ciążą to nie możesz rzucić z dnia na dzień bo będzie to miało negatywny wpływ na płód, organizm dozna szoku". CO ZA PITOLENIE?! Takie rzeczy wymyślają uzależnieni egoiści. Ludzie są nieświadomi szkód i spustoszeń, jakie powoduje w organizmie alkohol czy fajki, a marihuana została wrzucona do jednego worka z wszystkimi innymi narkotykami dostępnymi na świecie, chociaż to roślina stworzona przez samą Naturę. (Tak, wiem, tytoń również, ale zapal teraz tytoń bez substancji smolistych i kancerogennych - możliwe chyba jedynie w dżungli).

Czytaj dalej →


15 rzeczy, które możesz zrobić gdy dopadnie Cię lęk lub panika – Nie jestem lekarzem, ani psychoterapeutą, nie wolno mi leczyć, ale mogę jak najbardziej podać listę rzeczy, które dobrze jest zrobić, gdy dopadną Cię lęki. 

Oczywiście na pierwszym miejscu jest bieganie

Bieganie może nas wyleczyć z poważnej nerwicy lękowej, co nie znaczy, że od czasu do czasu, tak jak wszystkich, nie dopadnie nas obawa o przyszłość naszą i bliskich. Nie koniecznie irracjonalna, ale może całkiem realna. 

Co zrobić, aby stać się odporniejszym na takie przypadki? 

Strach trwający krótko może mieć ostatecznie dobry wpływ na nasz organizm, może zmusić nas do mobilizacji, do wydajniejszych działań obronnych.

Natomiast lęk długo trwający, który przydusza nas irracjonalnie, czy racjonalnie, bez znaczenia, paraliżuje nasze myśli i działania jest wielkim destruktem.

Ci, którzy przeczytali na wpół biograficzną książkę „Biegam, bo muszę”, dobrze wiedzą, że moja dziecięca nerwica lękowa przekształciła się w długie lata strachów już w dorosłym życiu. 
Czyli wiadomo, biegajżesz Burżuazjo

Nie żyjemy w idealnym świecie.

Za to egzystujemy w toksycznych domach, trujemy organizmy od środka i od zewnątrz, brakuje nam prawidłowego odżywiania, ruchu, czasu wolnego, a to wszystko wpływa na naszą psychikę.
W końcu zaczynamy świrować - Jednak zawsze można zrobić kilkanaście małych działań, żeby sobie pomóc i móc wrócić do gry.


Poniżej 15 porad, które mogą pomóc uporać się z codziennymi strachami
1. Wysypianie się

Nie śpisz człowieku, mogą być tego poważne konsekwencje co do wzmożonego bania się. Mało snu nie tylko wpływa negatywnie na nasze zdrowie fizyczne, ale może również przyczyniać się do ogólnego niepokoju i zestresowania. 

I to jest właśnie paragraf 22, bo czasami wpadamy w błędne koło, gdyż często stresy i lęki nie pozwalają nam zasnąć. Gdy uda Ci się przespać pełne 7/8 godzin nocnych, zobaczysz co słodki sen jest w stanie zrobić dla Twoich stanów lękowych w środku dnia.

2. Śmiej się

Gdy drżymy, boimy się w pracy, nawet krótki relaks i śmiech z zabawnego klipu na YouTube, jest w stanie pozytywnie wpłynąć na nasz stan depresyjny i lękowy.
Śmiech potrafi uspokajać rozbiegane nerwy.
Oglądaj komedie wieczorem. Znane są przypadki samoistnego wyleczenia raka u ludzi, którzy każdego dnia oglądali po kilka filmów komediowych. Śmiejmy się do rozpuku.

3. Uporządkuj przestrzeń wokół siebie

Bałagan prowadzi do niepokoju fizycznego, a to prowadzi do niepokoju psychicznego. Niechlujne otoczenie stwarza pozory, że praca nigdy się nie skończy. W bałaganie trudno jest myśleć racjonalnie.
Już sam nieporządek wokół nas może nasilić nasze stany lękowe, gdyż przeszkadza w logicznym myśleniu.

4. Wyraź wdzięczność

Badania wykazały, że wyrażając wdzięczność pomagasz sobie zmniejszyć lęk, zwłaszcza gdy jesteś wypoczęty.
Możesz nawet zacząć pisać dziennik wdzięczności, aby Twoje myśli odciążyć z lęków.

5. Jedz zdrowe żarcie i suplementuj się w razie potrzeby.

Lęk może sprawić, że całkowicie tracimy ochotę do jedzenie, albo jemy jakieś przypadkowe żarcie, które nie dostarczy nam niezbędnych witamin i minerałów, ani kwasów omega-3, które trzeba zapewnić mózgowi, aby zmniejszyć depresję i lęki.
Szalenie ważne są witaminy z grupy B, oraz oczywiście witamina D3. Szczególnie gdy mało korzystasz z kąpieli słonecznych.

Mimo, że nasz schorowany apetyt może nam podpowiadać coś zupełnie innego, badania sugerują, że spożywanie pokarmów przetworzonych i tych bogatych w cukier mogą zwiększyć objawy lęku.

6.Naucz się oddychać

Oddech jest w stanie uporać się z lękiem i zapobiec atakowi paniki. Oddech jest również doskonałym markerem poziomu lęku w ciągu dnia. Krótkie, płytkie oddechy oznaczają stres i niepokój mózgu i ciała.

Z drugiej strony świadome oddychanie, a także wydłużenie i wzmocnienie oddechu pozwala wysyłać sygnały do mózgu, że wszystko jest w porządku, właśnie się relaksujemy.

Generalnie należy oddychać jak dziecko, czyli przeponą. 
Wdechy głębokie nosem do przepony, a wydechy ustami.

7. Medytuj

Większość z nas słyszała, że medytacja jest relaksująca, ale są obecnie naukowe odkrycia, że medytacja rzeczywiście zwiększa ilość substancji szarej w mózgu.
Lękasz się, naucz się trwać w bez myśleniu, czyli medytuj. Medytacja jest sposobem, aby obserwować mózg, pozwalając nam zorientować się, jak nasz umysł generuje lęk prowokując myśli.
Umiejętność stworzenia dystansu do swoich myśli sprawia, że przestajemy się bać.
Medytować trzeba się nauczyć. Bieganie zastępuje medytację, a biegać każdy potrafi.
Długie, codzienne wybieganie powoduje, że nasze myśli zostają uwolnione spod przymusu myślenia o tym czego się boimy. A nawet więcej, w ogóle przestajemy się bać. 

8. Wizualizuj

Jeżeli przyszłość wydaje Ci się ogromnie straszna, spróbuj zmienić myśli o tym, co Cię czeka. Czasami sam fakt ustalania konkretnych celów zaradczych może stępić niepokój o niewiadomą przyszłość.
Utwórz w myślach możliwości reakcji na własne obawy.
Przeanalizuj każdą myśl straszącą, która się pojawi. Czy ta myśl jest na pewno prawdziwa, czy jest dla Ciebie w jakiś sposób pomocna, inspirująca, konieczna?
Jeśli nie, zrzuć taką myśl. To daje rezultaty. 

9.Zabaw się

Dzieci i zwierzęta wydają się mieć wrodzoną zdolność do zabawy, w każdym momencie i bez patrzenia na innych.
Musisz umieć rozerwać się, dać sobie czas na zabawę.
Oczywiście w przeciwieństwie do dzieci i zwierząt, to Ty weźmiesz odpowiedzialność za formę swojej zabawy.
Baw się więc z głową, ale nie zapominaj o zabawie. Jest konieczna.
Masturbacja również pozwala człowiekowi odprężać się. Autoerotyzm jest bardzo naturalnym wentylem do ulotnienia się napięć,  w tym strachu

10. Pomilcz

Miej trochę czasu, gdy całkowicie będziesz mógł się wyłączyć i pobyć trochę w ciszy, z dala od harmideru.
Istnieją pewne dowody, że za dużo hałasu może zwiększyć nasz poziom stresu, więc zrób trochę ciszy dla siebie. Wyłączenia i braku nawijania.

11. Wyznacz granice

Gdy coś Cię gnębi, drżysz i boisz się tego, wyznacz sobie czas na myślenie o tym.

Przykładowo daj sobie kwadrans, albo dwadzieścia minut na dokładne obmyślenie tej obawy, co możesz zrobić, jakby się spełniła, albo co zrobisz, gdy jest pewna. Pomyśl o możliwych scenariuszach, a następnie zrzuć myśl. Wcześniej to zaplanuj.
Boisz się, że zachorujesz na raka, bo ktoś w rodzinie zachorował?
Najpierw racjonalnie przemyśl profilaktykę. Ustal co będziesz jadł, że zaczniesz biegać, czy że zapiszesz się na jogę. Ustal, że codziennie będziesz podskakiwał, lub biegał, co czyści układ limfatyczny.
Gdyby przyszły złe myśli, powiedz sobie, że owszem już wiele robisz w temacie.
Poświęć też parę minut na to, co byś robił gdyby Cię jednak choroba dopadła. Wymyśl scenariusz, to bardzo pomaga, a potem postaraj się myśl zrzucić.
Idź na trening, albo zacznij oglądać komedię. Ważne, żeby nie brnąć w strach.

12. Zrób plan na przyszłość

Zawsze wtedy robię listę żab na nadchodzące dni.
Harmonogramy działań pozwalają nam mniej się bać i już z wyprzedzeniem mamy poczucie, że jesteśmy przygotowani. Lista żab niezwykle zwiększa naszą produktywność, mamy o wiele więcej czasu na bieganie i zabawę.

Bądźmy przygotowani na następny dzień. Miejmy obmyślany strój na rano, przygotowaną torbę podróżną, gdy zamierzamy wyjechać i nie odwlekajmy terminowego zrobienia pewnych rzeczy, które i tak musimy zrobić. Będzie o wiele mniej stresów i strachów.

Usuńmy lęki, o rzeczy na które mamy wpływ.

13. Wizualizuj coś pozytywnego

Podczas konfrontacji z niepokojącymi myślami, poświęć chwilę, aby wyobrazić sobie sytuację wręcz przeciwną. Że masz klarowność myśli, spokój i odwagę. Staram się nie zwracać uwagi na obecny stan psychiczny.

Wtedy po prostu skupiam się na wyobrażeniu sobie, że moja łódź gładko płynie przez ten sztorm.

Technika ta nazywana jest obrazowaniem, czy wizualizacją pięknej drogi i bardzo pomaga przy redukcji stresu i obaw.

14. Powąchaj coś przyjemnie pachnącego

Spróbuj wąchać jakieś uspokajające olejki. Bazylia, anyż (nie dla mnie, nie znoszę anyżu), rumianek. Jest wielki wybór takich zapachów zmniejszających napięcie w ciele i pomagających jasności umysłu.

Bo strach jest obrazem zamętu w głowie.

15. Wyjdź do ludzi

Ludzie, którzy mają duże społeczne wsparcie mniej negatywnie reagują na stres niż ci, którzy wszystko biorą na klatę w pojedynkę.

Miłe spotkania towarzyskie stymulują wytwarzanie hormonu oksytocyny, którego efektem jest zmniejszenie niepokoju.

15 rzeczy, które możesz zrobić gdy dopadnie Cię lęk lub panika

Nie jestem lekarzem, ani psychoterapeutą, nie wolno mi leczyć, ale mogę jak najbardziej podać listę rzeczy, które dobrze jest zrobić, gdy dopadną Cię lęki.

Oczywiście na pierwszym miejscu jest bieganie

Bieganie może nas wyleczyć z poważnej nerwicy lękowej, co nie znaczy, że od czasu do czasu, tak jak wszystkich, nie dopadnie nas obawa o przyszłość naszą i bliskich. Nie koniecznie irracjonalna, ale może całkiem realna.

Co zrobić, aby stać się odporniejszym na takie przypadki?

Strach trwający krótko może mieć ostatecznie dobry wpływ na nasz organizm, może zmusić nas do mobilizacji, do wydajniejszych działań obronnych.

Natomiast lęk długo trwający, który przydusza nas irracjonalnie, czy racjonalnie, bez znaczenia, paraliżuje nasze myśli i działania jest wielkim destruktem.

Ci, którzy przeczytali na wpół biograficzną książkę „Biegam, bo muszę”, dobrze wiedzą, że moja dziecięca nerwica lękowa przekształciła się w długie lata strachów już w dorosłym życiu.
Czyli wiadomo, biegajżesz Burżuazjo

Nie żyjemy w idealnym świecie.

Za to egzystujemy w toksycznych domach, trujemy organizmy od środka i od zewnątrz, brakuje nam prawidłowego odżywiania, ruchu, czasu wolnego, a to wszystko wpływa na naszą psychikę.
W końcu zaczynamy świrować - Jednak zawsze można zrobić kilkanaście małych działań, żeby sobie pomóc i móc wrócić do gry.


Poniżej 15 porad, które mogą pomóc uporać się z codziennymi strachami
1. Wysypianie się

Nie śpisz człowieku, mogą być tego poważne konsekwencje co do wzmożonego bania się. Mało snu nie tylko wpływa negatywnie na nasze zdrowie fizyczne, ale może również przyczyniać się do ogólnego niepokoju i zestresowania.

I to jest właśnie paragraf 22, bo czasami wpadamy w błędne koło, gdyż często stresy i lęki nie pozwalają nam zasnąć. Gdy uda Ci się przespać pełne 7/8 godzin nocnych, zobaczysz co słodki sen jest w stanie zrobić dla Twoich stanów lękowych w środku dnia.

2. Śmiej się

Gdy drżymy, boimy się w pracy, nawet krótki relaks i śmiech z zabawnego klipu na YouTube, jest w stanie pozytywnie wpłynąć na nasz stan depresyjny i lękowy.
Śmiech potrafi uspokajać rozbiegane nerwy.
Oglądaj komedie wieczorem. Znane są przypadki samoistnego wyleczenia raka u ludzi, którzy każdego dnia oglądali po kilka filmów komediowych. Śmiejmy się do rozpuku.

3. Uporządkuj przestrzeń wokół siebie

Bałagan prowadzi do niepokoju fizycznego, a to prowadzi do niepokoju psychicznego. Niechlujne otoczenie stwarza pozory, że praca nigdy się nie skończy. W bałaganie trudno jest myśleć racjonalnie.
Już sam nieporządek wokół nas może nasilić nasze stany lękowe, gdyż przeszkadza w logicznym myśleniu.

4. Wyraź wdzięczność

Badania wykazały, że wyrażając wdzięczność pomagasz sobie zmniejszyć lęk, zwłaszcza gdy jesteś wypoczęty.
Możesz nawet zacząć pisać dziennik wdzięczności, aby Twoje myśli odciążyć z lęków.

5. Jedz zdrowe żarcie i suplementuj się w razie potrzeby.

Lęk może sprawić, że całkowicie tracimy ochotę do jedzenie, albo jemy jakieś przypadkowe żarcie, które nie dostarczy nam niezbędnych witamin i minerałów, ani kwasów omega-3, które trzeba zapewnić mózgowi, aby zmniejszyć depresję i lęki.
Szalenie ważne są witaminy z grupy B, oraz oczywiście witamina D3. Szczególnie gdy mało korzystasz z kąpieli słonecznych.

Mimo, że nasz schorowany apetyt może nam podpowiadać coś zupełnie innego, badania sugerują, że spożywanie pokarmów przetworzonych i tych bogatych w cukier mogą zwiększyć objawy lęku.

6.Naucz się oddychać

Oddech jest w stanie uporać się z lękiem i zapobiec atakowi paniki. Oddech jest również doskonałym markerem poziomu lęku w ciągu dnia. Krótkie, płytkie oddechy oznaczają stres i niepokój mózgu i ciała.

Z drugiej strony świadome oddychanie, a także wydłużenie i wzmocnienie oddechu pozwala wysyłać sygnały do mózgu, że wszystko jest w porządku, właśnie się relaksujemy.

Generalnie należy oddychać jak dziecko, czyli przeponą.
Wdechy głębokie nosem do przepony, a wydechy ustami.

7. Medytuj

Większość z nas słyszała, że medytacja jest relaksująca, ale są obecnie naukowe odkrycia, że medytacja rzeczywiście zwiększa ilość substancji szarej w mózgu.
Lękasz się, naucz się trwać w bez myśleniu, czyli medytuj. Medytacja jest sposobem, aby obserwować mózg, pozwalając nam zorientować się, jak nasz umysł generuje lęk prowokując myśli.
Umiejętność stworzenia dystansu do swoich myśli sprawia, że przestajemy się bać.
Medytować trzeba się nauczyć. Bieganie zastępuje medytację, a biegać każdy potrafi.
Długie, codzienne wybieganie powoduje, że nasze myśli zostają uwolnione spod przymusu myślenia o tym czego się boimy. A nawet więcej, w ogóle przestajemy się bać.

8. Wizualizuj

Jeżeli przyszłość wydaje Ci się ogromnie straszna, spróbuj zmienić myśli o tym, co Cię czeka. Czasami sam fakt ustalania konkretnych celów zaradczych może stępić niepokój o niewiadomą przyszłość.
Utwórz w myślach możliwości reakcji na własne obawy.
Przeanalizuj każdą myśl straszącą, która się pojawi. Czy ta myśl jest na pewno prawdziwa, czy jest dla Ciebie w jakiś sposób pomocna, inspirująca, konieczna?
Jeśli nie, zrzuć taką myśl. To daje rezultaty.

9.Zabaw się

Dzieci i zwierzęta wydają się mieć wrodzoną zdolność do zabawy, w każdym momencie i bez patrzenia na innych.
Musisz umieć rozerwać się, dać sobie czas na zabawę.
Oczywiście w przeciwieństwie do dzieci i zwierząt, to Ty weźmiesz odpowiedzialność za formę swojej zabawy.
Baw się więc z głową, ale nie zapominaj o zabawie. Jest konieczna.
Masturbacja również pozwala człowiekowi odprężać się. Autoerotyzm jest bardzo naturalnym wentylem do ulotnienia się napięć, w tym strachu

10. Pomilcz

Miej trochę czasu, gdy całkowicie będziesz mógł się wyłączyć i pobyć trochę w ciszy, z dala od harmideru.
Istnieją pewne dowody, że za dużo hałasu może zwiększyć nasz poziom stresu, więc zrób trochę ciszy dla siebie. Wyłączenia i braku nawijania.

11. Wyznacz granice

Gdy coś Cię gnębi, drżysz i boisz się tego, wyznacz sobie czas na myślenie o tym.

Przykładowo daj sobie kwadrans, albo dwadzieścia minut na dokładne obmyślenie tej obawy, co możesz zrobić, jakby się spełniła, albo co zrobisz, gdy jest pewna. Pomyśl o możliwych scenariuszach, a następnie zrzuć myśl. Wcześniej to zaplanuj.
Boisz się, że zachorujesz na raka, bo ktoś w rodzinie zachorował?
Najpierw racjonalnie przemyśl profilaktykę. Ustal co będziesz jadł, że zaczniesz biegać, czy że zapiszesz się na jogę. Ustal, że codziennie będziesz podskakiwał, lub biegał, co czyści układ limfatyczny.
Gdyby przyszły złe myśli, powiedz sobie, że owszem już wiele robisz w temacie.
Poświęć też parę minut na to, co byś robił gdyby Cię jednak choroba dopadła. Wymyśl scenariusz, to bardzo pomaga, a potem postaraj się myśl zrzucić.
Idź na trening, albo zacznij oglądać komedię. Ważne, żeby nie brnąć w strach.

12. Zrób plan na przyszłość

Zawsze wtedy robię listę żab na nadchodzące dni.
Harmonogramy działań pozwalają nam mniej się bać i już z wyprzedzeniem mamy poczucie, że jesteśmy przygotowani. Lista żab niezwykle zwiększa naszą produktywność, mamy o wiele więcej czasu na bieganie i zabawę.

Bądźmy przygotowani na następny dzień. Miejmy obmyślany strój na rano, przygotowaną torbę podróżną, gdy zamierzamy wyjechać i nie odwlekajmy terminowego zrobienia pewnych rzeczy, które i tak musimy zrobić. Będzie o wiele mniej stresów i strachów.

Usuńmy lęki, o rzeczy na które mamy wpływ.

13. Wizualizuj coś pozytywnego

Podczas konfrontacji z niepokojącymi myślami, poświęć chwilę, aby wyobrazić sobie sytuację wręcz przeciwną. Że masz klarowność myśli, spokój i odwagę. Staram się nie zwracać uwagi na obecny stan psychiczny.

Wtedy po prostu skupiam się na wyobrażeniu sobie, że moja łódź gładko płynie przez ten sztorm.

Technika ta nazywana jest obrazowaniem, czy wizualizacją pięknej drogi i bardzo pomaga przy redukcji stresu i obaw.

14. Powąchaj coś przyjemnie pachnącego

Spróbuj wąchać jakieś uspokajające olejki. Bazylia, anyż (nie dla mnie, nie znoszę anyżu), rumianek. Jest wielki wybór takich zapachów zmniejszających napięcie w ciele i pomagających jasności umysłu.

Bo strach jest obrazem zamętu w głowie.

15. Wyjdź do ludzi

Ludzie, którzy mają duże społeczne wsparcie mniej negatywnie reagują na stres niż ci, którzy wszystko biorą na klatę w pojedynkę.

Miłe spotkania towarzyskie stymulują wytwarzanie hormonu oksytocyny, którego efektem jest zmniejszenie niepokoju.

7 kroków do weganizmu – 1. Zdobądź wiedzę o przemyśle, czyli o tym, jak naprawdę traktuje się zwierzęta.

Dziesiątki miliardów zwierząt na całym świecie są eksploatowane, okaleczane, męczone i mordowane w imię zysku. We współczesnym przemyśle mięsnym poza zyskiem nie liczy się nic. Krówki, kurki i świnki są szczęśliwe jedynie w reklamach i bajkach dla dzieci. Rzeczywistość jest dużo bardziej smutna, żeby nie powiedzieć przerażająca, ale warto ją poznać. Warto też wiedzieć, że jedna osoba przechodząc na weganizm, ratuje rocznie trzydzieści zwierząt gospodarskich, a przez dawanie swoim działaniem przykładu innym ten potencjał jest dużo wyższy. To konsumenci kształtują rynek. Razem możemy więcej.

2. Zdobądź wiedzę o tym, jak to wpływa na świat.

Mięso stanowi jedno z największych zagrożeń współczesnego świata. Zakłady chowu przemysłowego stanowią dla dziury ozonowej niebezpieczeństwo większe niż transport. Z hodowli bydła pochodzi aż 14,5 procent wszystkich gazów cieplarnianych. To o 40 procent więcej niż produkują wszystkie samochody, statki, samoloty i pociągi razem wzięte.6

Odchody zwierząt hodowlanych zanieczyszczają środowisko 160 razy bardziej niż ścieki miejskie6. Nie będę wspominać o wypalaniu lasów deszczowych pod pastwiska dla bydła (1/3 lądów naszej planety zajmuje przemysł hodowlany)7 ani o herbicydach i pestycydach, królujących na polach uprawnych genetycznie modyfikowanych roślin na paszę dla zwierząt, które to pola stanowią 70% wszystkich pól uprawnych na Ziemi.8

3. Zdobądź wiedzę o tym, co jest dla Ciebie zdrowe.

Według ONZ i wielu innych niezależnych organizacji, instytutów i uniwersytetów, weganizm jest zdrowy dla każdego, włączając w to dzieci w każdym wieku, kobiety w ciąży czy sportowców9. Wbrew powszechnym opiniom weganie i wegetarianie dostarczają swoim organizmom optymalną ilość białka. Weganizm sprzyja utrzymaniu niskiego poziomu cholesterolu we krwi i odpowiedniego ciśnienia, zmniejsza ryzyko występowania wszystkich chorób cywilizacyjnych, w tym chorób serca, nadciśnienia i cukrzycy typu 2. Weganie mają też zwykle niższy wskaźnik masy ciała BMI i rzadziej chorują na raka.10 11 Według niektórych badań weganie żyją nawet do 15 lat dłużej niż wszystkożercy.12 13 14 15

4. Poznaj alternatywy produktów i sposobów odżywiania.

Przed podjęciem decyzji warto poznać i popróbować produktów, które wybijają się z ram znanej nam kuchni, choć bycie weganinem/weganką wcale nie musi się wiązać z kupowaniem egzotycznych, często bardzo drogich produktów w drugiego końca świata. Lokalny ryneczek często potrafi dostarczyć wszystkiego, co najlepsze. Niekiedy łatwiej jest znać wegańskie sposoby na naleśniki, pizzę czy cokolwiek Ci przyjdzie do głowy, ale to, co tak bardzo zaskakuje osoby, które świeżo przeszły na weganizm to niesamowite bogactwo smaków i przytłaczająca ilość możliwości, które otwiera przed nimi kuchnia roślinna.

5. Poznaj innych wegan.

Czy wiesz, że na świecie jest ponad 600 milionów wegetarian?16 Wegan jest trochę mniej, niektórzy z nich są nawet mili, ale na pewno każdy z nich chętnie wspomoże Cię wiedzą i zapałem. I wcale nie tak trudno ich znaleźć (np. tutaj: http://veganbuddy.pl/).

I nie są kosmitami. Niektórzy.

6. Co z nawykami żywieniowymi?

Nie musisz przestawać jeść swoich ulubionych potraw, żeby przejść na weganizm. Przyzwyczajenia dietetyczne nie należą do rzeczy, które łatwo można zmienić. Większość ludzi ma z tym problemy, bo smaki z dzieciństwa kształtują nasze poczucie bezpieczeństwa. Ale na rynku jest dostępny naprawdę szeroki wybór roślinnych zamienników wszelkiego rodzaju kotletów, kiełbas, serów, jogurtów, itp., a Internet aż kipi od blogów z przepisami na twarożek z orzechów, majonez sojowy czy wspaniałe ciasta bez użycia jajek czy mleka. Nie musisz rezygnować ze swoich przyzwyczajeń, a nowe potrawy wprowadzać stopniowo. Twoje ciało da Ci znać co dla niego dobre. Tak, to jest tak proste! Jeśli nie jesteś pewna/y swoich nawyków żywieniowych możesz zacząć od stopniowego eliminowania produktów odzwierzęcych, zastępując je roślinnymi. Gwarantuję Ci, że bardzo szybko poczujesz różnicę w jakości swojego życia.

7. Zrób to!

Nie wahaj się! To prostsze niż myślisz.

Tekst: Art Haegenbarth

7 kroków do weganizmu

1. Zdobądź wiedzę o przemyśle, czyli o tym, jak naprawdę traktuje się zwierzęta.

Dziesiątki miliardów zwierząt na całym świecie są eksploatowane, okaleczane, męczone i mordowane w imię zysku. We współczesnym przemyśle mięsnym poza zyskiem nie liczy się nic. Krówki, kurki i świnki są szczęśliwe jedynie w reklamach i bajkach dla dzieci. Rzeczywistość jest dużo bardziej smutna, żeby nie powiedzieć przerażająca, ale warto ją poznać. Warto też wiedzieć, że jedna osoba przechodząc na weganizm, ratuje rocznie trzydzieści zwierząt gospodarskich, a przez dawanie swoim działaniem przykładu innym ten potencjał jest dużo wyższy. To konsumenci kształtują rynek. Razem możemy więcej.

2. Zdobądź wiedzę o tym, jak to wpływa na świat.

Mięso stanowi jedno z największych zagrożeń współczesnego świata. Zakłady chowu przemysłowego stanowią dla dziury ozonowej niebezpieczeństwo większe niż transport. Z hodowli bydła pochodzi aż 14,5 procent wszystkich gazów cieplarnianych. To o 40 procent więcej niż produkują wszystkie samochody, statki, samoloty i pociągi razem wzięte.6

Odchody zwierząt hodowlanych zanieczyszczają środowisko 160 razy bardziej niż ścieki miejskie6. Nie będę wspominać o wypalaniu lasów deszczowych pod pastwiska dla bydła (1/3 lądów naszej planety zajmuje przemysł hodowlany)7 ani o herbicydach i pestycydach, królujących na polach uprawnych genetycznie modyfikowanych roślin na paszę dla zwierząt, które to pola stanowią 70% wszystkich pól uprawnych na Ziemi.8

3. Zdobądź wiedzę o tym, co jest dla Ciebie zdrowe.

Według ONZ i wielu innych niezależnych organizacji, instytutów i uniwersytetów, weganizm jest zdrowy dla każdego, włączając w to dzieci w każdym wieku, kobiety w ciąży czy sportowców9. Wbrew powszechnym opiniom weganie i wegetarianie dostarczają swoim organizmom optymalną ilość białka. Weganizm sprzyja utrzymaniu niskiego poziomu cholesterolu we krwi i odpowiedniego ciśnienia, zmniejsza ryzyko występowania wszystkich chorób cywilizacyjnych, w tym chorób serca, nadciśnienia i cukrzycy typu 2. Weganie mają też zwykle niższy wskaźnik masy ciała BMI i rzadziej chorują na raka.10 11 Według niektórych badań weganie żyją nawet do 15 lat dłużej niż wszystkożercy.12 13 14 15

4. Poznaj alternatywy produktów i sposobów odżywiania.

Przed podjęciem decyzji warto poznać i popróbować produktów, które wybijają się z ram znanej nam kuchni, choć bycie weganinem/weganką wcale nie musi się wiązać z kupowaniem egzotycznych, często bardzo drogich produktów w drugiego końca świata. Lokalny ryneczek często potrafi dostarczyć wszystkiego, co najlepsze. Niekiedy łatwiej jest znać wegańskie sposoby na naleśniki, pizzę czy cokolwiek Ci przyjdzie do głowy, ale to, co tak bardzo zaskakuje osoby, które świeżo przeszły na weganizm to niesamowite bogactwo smaków i przytłaczająca ilość możliwości, które otwiera przed nimi kuchnia roślinna.

5. Poznaj innych wegan.

Czy wiesz, że na świecie jest ponad 600 milionów wegetarian?16 Wegan jest trochę mniej, niektórzy z nich są nawet mili, ale na pewno każdy z nich chętnie wspomoże Cię wiedzą i zapałem. I wcale nie tak trudno ich znaleźć (np. tutaj: http://veganbuddy.pl/).

I nie są kosmitami. Niektórzy.

6. Co z nawykami żywieniowymi?

Nie musisz przestawać jeść swoich ulubionych potraw, żeby przejść na weganizm. Przyzwyczajenia dietetyczne nie należą do rzeczy, które łatwo można zmienić. Większość ludzi ma z tym problemy, bo smaki z dzieciństwa kształtują nasze poczucie bezpieczeństwa. Ale na rynku jest dostępny naprawdę szeroki wybór roślinnych zamienników wszelkiego rodzaju kotletów, kiełbas, serów, jogurtów, itp., a Internet aż kipi od blogów z przepisami na twarożek z orzechów, majonez sojowy czy wspaniałe ciasta bez użycia jajek czy mleka. Nie musisz rezygnować ze swoich przyzwyczajeń, a nowe potrawy wprowadzać stopniowo. Twoje ciało da Ci znać co dla niego dobre. Tak, to jest tak proste! Jeśli nie jesteś pewna/y swoich nawyków żywieniowych możesz zacząć od stopniowego eliminowania produktów odzwierzęcych, zastępując je roślinnymi. Gwarantuję Ci, że bardzo szybko poczujesz różnicę w jakości swojego życia.

7. Zrób to!

Nie wahaj się! To prostsze niż myślisz.

Tekst: Art Haegenbarth

Morele – Tryb życia Hunzów, znanych ze swej długowieczności mieszkańców Himalajów, potwierdza schemat, który wszyscy dobrze znamy: to rolnicy zamieszkujący czyste ekologiczne tereny, jedzący głównie warzywa i owoce, zachowujący równowagę życiową bez uganiania się za luksusem czy rozrywkami, szanujący zasady, według których funkcjonuje ich społeczność i rodzina.
Jednak nie wszyscy wiedzą, że jednym z najważniejszych składników ich diety są morele. Badania wykazały, że morele posiadają więcej różnorodnych karotenoidów, niż jakikolwiek inny pokarm. Karotenoidy to antyutleniacze , które pozwalają zapobiegać chorobom serca, obniżają poziom złego cholesterolu i chronią przed rakiem.
Według medycyny chińskiej, nasiona moreli tonizują system oddechowy, leczą kaszel i astmę i zawierają wysoki poziom podstawowych kwasów tłuszczowych. 
Jedna uwaga odnośnie nasion moreli : czubek nasionka zawiera skoncentrowaną substancję o nazwie amigdalina, która może podrażnić organizm. Aby bezpiecznie korzystać z dobrodziejstw zawartych w nasionach moreli, zawsze usuwaj ich czubki. Spożycie nasion ogranicz do 5 sztuk dziennie.

Morele

Tryb życia Hunzów, znanych ze swej długowieczności mieszkańców Himalajów, potwierdza schemat, który wszyscy dobrze znamy: to rolnicy zamieszkujący czyste ekologiczne tereny, jedzący głównie warzywa i owoce, zachowujący równowagę życiową bez uganiania się za luksusem czy rozrywkami, szanujący zasady, według których funkcjonuje ich społeczność i rodzina.
Jednak nie wszyscy wiedzą, że jednym z najważniejszych składników ich diety są morele. Badania wykazały, że morele posiadają więcej różnorodnych karotenoidów, niż jakikolwiek inny pokarm. Karotenoidy to antyutleniacze , które pozwalają zapobiegać chorobom serca, obniżają poziom złego cholesterolu i chronią przed rakiem.
Według medycyny chińskiej, nasiona moreli tonizują system oddechowy, leczą kaszel i astmę i zawierają wysoki poziom podstawowych kwasów tłuszczowych.
Jedna uwaga odnośnie nasion moreli : czubek nasionka zawiera skoncentrowaną substancję o nazwie amigdalina, która może podrażnić organizm. Aby bezpiecznie korzystać z dobrodziejstw zawartych w nasionach moreli, zawsze usuwaj ich czubki. Spożycie nasion ogranicz do 5 sztuk dziennie.

Źródło:

Wegetariański Świat

Weganizm a sport: obalamy mity – Kiedy organizacje dietetyczne wydają pozytywne raporty na temat diety roślinnej to znak, że z pewnością nauka już dawno przestała kierować się kryterium obiektywności badań. Kiedy Departament Zdrowia USA zatwierdza weganizm jako oficjalną, dofinansowywaną kurację alternatywą dla pacjentów z chorobami serca, kwalifikującymi się do leczenia farmakologicznego lub operacji to znak, że rząd Stanów Zjednoczonych jest na sznurku lobby ekologicznego. Kiedy weganami zostają sportowcy to znak… że biorą sterydy!

Wiadomo – nie można być sportowcem i jeść same rośliny. No nie można, nieważne ilu sportowców twierdziłoby inaczej.

    #1. Sportowcy nie mogą pokryć zapotrzebowania energetycznego organizmu na diecie roślinnej

To prawda, że rośliny są z reguły mniej kaloryczne niż produkty odzwierzęce (dzięki czemu weganizm nieźle sprawdza się przy zbijaniu kilogramów). Nie przeszkadza to jednak zjadać ponad 4 tys. kalorii dziennie jednemu z najlepszych ultramaratończyków świata. Scott Jurek jest na diecie roślinnej od wielu, wielu lat. Wygrywał wyścigi na dystansach ponad 200 km napędzany samymi roślinami! Patrik Baboumian, strongman i weganin w jednym, w okresie przed zawodami dobija nawet do 6 tys. kalorii. I wcale nie spędza całego dnia na jedzeniu. Do tego jeżeli porównasz zawartość składników mineralnych w jednostce kalorii produktów roślinnych z produktami zwierzęcymi szybko zauważysz różnicę. Jeżeli weganizm kojarzy ci się wyłącznie z jedzeniem sałaty zagryzanej rzodkiewką to znaczy, że wciąż jeszcze nie przejrzałeś dokładnie naszej strony. Popraw się i potem wróć do zadawania pytań!

    #2. Sportowcy na diecie wegańskiej dorobili się swojej siły i mięśni kiedy jeszcze jedli mięso

Głosisz prawdziwie rewolucyjną ideę! Twierdzisz, że sportowcom na diecie roślinnej wystarczyło wypracować siłę 6 lat wcześniej, kiedy jeszcze jedli mięso, by potem (już jedząc rośliny) ciągle z niej korzystać. To samo z mięśniami. Facet wypracował sobie mięśnie 10 lat temu i dlatego teraz tak dobrze wygląda. Fakt, że od 10 lat jest weganinem nie ma tu nic do rzeczy… Niestety, siła, którą wypracowałeś sobie kilka lat wcześniej nie zostanie z tobą do końca życia. Mięśnie tym bardziej. Nawet kondycja! Wystarczy miesiąc/dwa bez treningów z kiepską dietą by twoje osiągnięcia sportowe poleciały na łeb na szyję. A przecież podobno weganizm to bardzo kiepska dieta.

Jakim cudem tym ludziom udaje się utrzymać masę mięśniową na diecie roślinnej skoro białko roślinne jest rzekomo białkiem niepełnowartościowym? Jakim cudem wygrywają zawody? Napędza ich szklanka mleka i stek sprzed 10 lat?  Ile lat sportowcy na diecie wegańskiej mają czekać na spadek formy? Mike Mahler czeka już 15 lat. W tym czasie został jednym z najbardziej uznanych instruktorów kettlebells na świecie. Jeszcze rok? Dwa?

A Patrik Baboumian? Nie je mięsa od ponad 7 lat. W tym czasie wygrał niemieckie zawody strongman, został mistrzem Europy w trójobju siłowym i pobił kilka rekordów Guinessa w sportach siłowych. No jasne, że wcześniej jadł mięso, był nawet kulturystą. Został strongmanem kilka miesięcy po tym jak wyrzucił ze swojej diety mięso. Kilka lat później pobił rekord świata wyciskając nad głową 150 kilogramową beczkę. Na początku swojej kariery strongmana nie był w stanie tego zrobić. Nie wystarczyła mu do tego siła sprzed 7 lat. Potrzebny był mu progres. Bo siła rośnie. Albo maleje. Nigdy nie jest taka sama. A już na pewno nie czeka sobie spokojnie przez 7 lat. Przyszło ci do głowy, że żeby wygrywać zawody trzeba być coraz lepszym?

    #3. Sportowcy na diecie roślinnej biorą sterydy!

Ostatnio wszyscy, którzy wyglądają nieco lepiej niż przeciętna osoba spędzająca pół dnia przed facebookiem biorą podobno sterydy. Bo na sucho nic się nie da. Ani mieć 40 cm w bicepsie ani 6-paka na brzuchu. Tak to podobno wygląda zdaniem ludzi, którzy wypisują setki dziwacznych komentarzy w internecie. Zdaniem internetowych ekspertów wystarczy brać sterydy by zapewnić sobie sukces. Trening treningiem, ale bez przesady. W końcu bierzesz sterydy. Dzięki nim i tak urośniesz. A dieta? Po co dieta, skoro bierzesz sterydy? Przecież sterydy zrobią za ciebie trening, uzupełnią składniki mineralne w organizmie i napompują mięśnie. W gruncie rzeczy można jeść tylko sałatę, jeśli bierzesz sterydy i tak urośniesz. Tyle jeżeli chodzi o internetowych specjalistów przypisujących sterydom niemal magiczne właściwości. Współcześni zawodowi kulturyści mają inne zdanie. To jasne, że są na sterydach i hormonie wzrostu. Mimo to pilnują swojej diety i przerzucają tony żelaza na treningu bo wiedzą, że sterydy nie wystarczą. Gdyby odżywiali się byle jak, czy nie daj boże korzystali z niedoborowej diety (jaką podobno jest weganizm) żadne sterydy nie uchroniłyby ich na dłuższą metę przed spadkiem formy. Inna sprawa to wygląd. Zobacz jak wyglądają zawodowi kulturyści.

Porównaj ich sobie z sylwetką Roberta Cheeka czy Jimiego Sitko – wegan startujących w zawodach naturalnej kulturystyki. Kto tu bierze sterydy?

Jeżeli nadal uważasz, że nie można dobrze wyglądać bez sterydów przyjrzyj się zdjęciom  takich ludzi jak Eugen Sandow, George Hackenshmidt czy Charles Atlas – siłaczy sprzed ponad 100 lat, którzy wypracowali swoją olbrzymią siłę na długo przed wynalezieniem profesjonalnych suplementów białkowych, sterydów i innych dopalaczy.

    #4. Wegańscy sportowcy jedzą tony suplementów!

Wygląda to trochę tak jakbyś sugerował, że suplementy powstały na świecie z myślą o weganach. Przejdź się do najbliższej apteki i zobacz jak wygląda oferta suplementów. Możesz kupić w kapsułkach wszystko – witaminę C, B, kwasy omega-3, imbir, możesz kupić nawet wyciąg z ananasa! Niektórzy ludzie wolą łykać pigułki z ananasem zamiast jeść samego ananasa. Wolą łykać błonnik niż zjeść jedno jabłko. Popatrz na magazyny kulturystyczne. Czy przy którejkolwiek reklamie proszków proteinowych napisano „Polecane dla wegan”? Chyba trochę zaburzyły ci się proporcje.

Jeżeli ktoś jest doświadczonym sportowcem i decyduje się na suplementację to nie dlatego, że jego dieta jest niedoborowa, ale dlatego, że zapotrzebowanie jego organizmu na poszczególne składniki odżywcze jest tak duże, że pokrycie go w oparciu o samą dietę byłoby niesamowicie uciążliwe. Jeżeli tacy ludzie jak Ed Bauer decydują się na przyjmowanie suplementów białkowych to nie dlatego, że weganizm nie zapewnia pełnowartościowego białka tylko dlatego, że zapotrzebowanie białkowe ich organizmu wymagałoby spędzania całego dnia w kuchni. Dużo szybciej i ekonomicznej jest uzupełnić potrzebne kilkadziesiąt gram białka korzystając z suplementu niż przygotowując sobie kolejną porcję soczewicy. To proste. Ta zasada dotyczy wszystkich sportowców. Nie tylko wegan.

    #5. Gdyby oni wszyscy nie jedli mięsa od dziecka nie zostaliby sportowcami.

Nie? Dlaczego? Bo niepełnowartościowe białko? Których aminokwasów egzogennych brakuje w roślinach? Żadnych. Za mało wapnia? Najbogatszym źródłem wapnia są produkty roślinne (ziarna sezamu i maku). Za mało kalorii? Zwykły szejk na bazie bananów, owsianki, mleka sojowego i kakao może mieć ponad 700 kalorii.

Ciężko o przykłady osób, które wychowały się na dietach wegetariańskich, a potem zostały sportowcami, nie dlatego, że są to diety niedoborowe tylko ze względu na osoby takie jak ty, które uważają, że mięso jest niezbędnym elementem menu. Pomóż nam zmieniać świadomość innych ludzi i edukować ich na temat diet wegetariańskich to sam się przekonasz jak wyglądają sportowcy wychowani na diecie bezmięsnej. Oni istnieją już teraz. Popatrz na Torry’ego Washingtona. Nie je mięsa od dziecka, został weganinem jeszcze w latach 90. Nie przeszkadza mu to trenować, brać udział w zawodach kulturystyki naturalnej i odnosić w tym sporcie sukcesy.

Teraz wystarczy już zaakceptować fakt, że weganizm działa. Nie jest żadną dietą cud, nie ma żadnych magicznych właściwości. Po prostu, odpowiednio skomponowana dieta roślinna działa. I nie ważne, czy masz 10 czy 70 lat, czy chodzisz do szkoły czy siedzisz w pracy, czy podnosisz ciężary czy grasz w szachy.

Weganizm a sport: obalamy mity

Kiedy organizacje dietetyczne wydają pozytywne raporty na temat diety roślinnej to znak, że z pewnością nauka już dawno przestała kierować się kryterium obiektywności badań. Kiedy Departament Zdrowia USA zatwierdza weganizm jako oficjalną, dofinansowywaną kurację alternatywą dla pacjentów z chorobami serca, kwalifikującymi się do leczenia farmakologicznego lub operacji to znak, że rząd Stanów Zjednoczonych jest na sznurku lobby ekologicznego. Kiedy weganami zostają sportowcy to znak… że biorą sterydy!

Wiadomo – nie można być sportowcem i jeść same rośliny. No nie można, nieważne ilu sportowców twierdziłoby inaczej.

#1. Sportowcy nie mogą pokryć zapotrzebowania energetycznego organizmu na diecie roślinnej

To prawda, że rośliny są z reguły mniej kaloryczne niż produkty odzwierzęce (dzięki czemu weganizm nieźle sprawdza się przy zbijaniu kilogramów). Nie przeszkadza to jednak zjadać ponad 4 tys. kalorii dziennie jednemu z najlepszych ultramaratończyków świata. Scott Jurek jest na diecie roślinnej od wielu, wielu lat. Wygrywał wyścigi na dystansach ponad 200 km napędzany samymi roślinami! Patrik Baboumian, strongman i weganin w jednym, w okresie przed zawodami dobija nawet do 6 tys. kalorii. I wcale nie spędza całego dnia na jedzeniu. Do tego jeżeli porównasz zawartość składników mineralnych w jednostce kalorii produktów roślinnych z produktami zwierzęcymi szybko zauważysz różnicę. Jeżeli weganizm kojarzy ci się wyłącznie z jedzeniem sałaty zagryzanej rzodkiewką to znaczy, że wciąż jeszcze nie przejrzałeś dokładnie naszej strony. Popraw się i potem wróć do zadawania pytań!

#2. Sportowcy na diecie wegańskiej dorobili się swojej siły i mięśni kiedy jeszcze jedli mięso

Głosisz prawdziwie rewolucyjną ideę! Twierdzisz, że sportowcom na diecie roślinnej wystarczyło wypracować siłę 6 lat wcześniej, kiedy jeszcze jedli mięso, by potem (już jedząc rośliny) ciągle z niej korzystać. To samo z mięśniami. Facet wypracował sobie mięśnie 10 lat temu i dlatego teraz tak dobrze wygląda. Fakt, że od 10 lat jest weganinem nie ma tu nic do rzeczy… Niestety, siła, którą wypracowałeś sobie kilka lat wcześniej nie zostanie z tobą do końca życia. Mięśnie tym bardziej. Nawet kondycja! Wystarczy miesiąc/dwa bez treningów z kiepską dietą by twoje osiągnięcia sportowe poleciały na łeb na szyję. A przecież podobno weganizm to bardzo kiepska dieta.

Jakim cudem tym ludziom udaje się utrzymać masę mięśniową na diecie roślinnej skoro białko roślinne jest rzekomo białkiem niepełnowartościowym? Jakim cudem wygrywają zawody? Napędza ich szklanka mleka i stek sprzed 10 lat? Ile lat sportowcy na diecie wegańskiej mają czekać na spadek formy? Mike Mahler czeka już 15 lat. W tym czasie został jednym z najbardziej uznanych instruktorów kettlebells na świecie. Jeszcze rok? Dwa?

A Patrik Baboumian? Nie je mięsa od ponad 7 lat. W tym czasie wygrał niemieckie zawody strongman, został mistrzem Europy w trójobju siłowym i pobił kilka rekordów Guinessa w sportach siłowych. No jasne, że wcześniej jadł mięso, był nawet kulturystą. Został strongmanem kilka miesięcy po tym jak wyrzucił ze swojej diety mięso. Kilka lat później pobił rekord świata wyciskając nad głową 150 kilogramową beczkę. Na początku swojej kariery strongmana nie był w stanie tego zrobić. Nie wystarczyła mu do tego siła sprzed 7 lat. Potrzebny był mu progres. Bo siła rośnie. Albo maleje. Nigdy nie jest taka sama. A już na pewno nie czeka sobie spokojnie przez 7 lat. Przyszło ci do głowy, że żeby wygrywać zawody trzeba być coraz lepszym?

#3. Sportowcy na diecie roślinnej biorą sterydy!

Ostatnio wszyscy, którzy wyglądają nieco lepiej niż przeciętna osoba spędzająca pół dnia przed facebookiem biorą podobno sterydy. Bo na sucho nic się nie da. Ani mieć 40 cm w bicepsie ani 6-paka na brzuchu. Tak to podobno wygląda zdaniem ludzi, którzy wypisują setki dziwacznych komentarzy w internecie. Zdaniem internetowych ekspertów wystarczy brać sterydy by zapewnić sobie sukces. Trening treningiem, ale bez przesady. W końcu bierzesz sterydy. Dzięki nim i tak urośniesz. A dieta? Po co dieta, skoro bierzesz sterydy? Przecież sterydy zrobią za ciebie trening, uzupełnią składniki mineralne w organizmie i napompują mięśnie. W gruncie rzeczy można jeść tylko sałatę, jeśli bierzesz sterydy i tak urośniesz. Tyle jeżeli chodzi o internetowych specjalistów przypisujących sterydom niemal magiczne właściwości. Współcześni zawodowi kulturyści mają inne zdanie. To jasne, że są na sterydach i hormonie wzrostu. Mimo to pilnują swojej diety i przerzucają tony żelaza na treningu bo wiedzą, że sterydy nie wystarczą. Gdyby odżywiali się byle jak, czy nie daj boże korzystali z niedoborowej diety (jaką podobno jest weganizm) żadne sterydy nie uchroniłyby ich na dłuższą metę przed spadkiem formy. Inna sprawa to wygląd. Zobacz jak wyglądają zawodowi kulturyści.

Porównaj ich sobie z sylwetką Roberta Cheeka czy Jimiego Sitko – wegan startujących w zawodach naturalnej kulturystyki. Kto tu bierze sterydy?

Jeżeli nadal uważasz, że nie można dobrze wyglądać bez sterydów przyjrzyj się zdjęciom takich ludzi jak Eugen Sandow, George Hackenshmidt czy Charles Atlas – siłaczy sprzed ponad 100 lat, którzy wypracowali swoją olbrzymią siłę na długo przed wynalezieniem profesjonalnych suplementów białkowych, sterydów i innych dopalaczy.

#4. Wegańscy sportowcy jedzą tony suplementów!

Wygląda to trochę tak jakbyś sugerował, że suplementy powstały na świecie z myślą o weganach. Przejdź się do najbliższej apteki i zobacz jak wygląda oferta suplementów. Możesz kupić w kapsułkach wszystko – witaminę C, B, kwasy omega-3, imbir, możesz kupić nawet wyciąg z ananasa! Niektórzy ludzie wolą łykać pigułki z ananasem zamiast jeść samego ananasa. Wolą łykać błonnik niż zjeść jedno jabłko. Popatrz na magazyny kulturystyczne. Czy przy którejkolwiek reklamie proszków proteinowych napisano „Polecane dla wegan”? Chyba trochę zaburzyły ci się proporcje.

Jeżeli ktoś jest doświadczonym sportowcem i decyduje się na suplementację to nie dlatego, że jego dieta jest niedoborowa, ale dlatego, że zapotrzebowanie jego organizmu na poszczególne składniki odżywcze jest tak duże, że pokrycie go w oparciu o samą dietę byłoby niesamowicie uciążliwe. Jeżeli tacy ludzie jak Ed Bauer decydują się na przyjmowanie suplementów białkowych to nie dlatego, że weganizm nie zapewnia pełnowartościowego białka tylko dlatego, że zapotrzebowanie białkowe ich organizmu wymagałoby spędzania całego dnia w kuchni. Dużo szybciej i ekonomicznej jest uzupełnić potrzebne kilkadziesiąt gram białka korzystając z suplementu niż przygotowując sobie kolejną porcję soczewicy. To proste. Ta zasada dotyczy wszystkich sportowców. Nie tylko wegan.

#5. Gdyby oni wszyscy nie jedli mięsa od dziecka nie zostaliby sportowcami.

Nie? Dlaczego? Bo niepełnowartościowe białko? Których aminokwasów egzogennych brakuje w roślinach? Żadnych. Za mało wapnia? Najbogatszym źródłem wapnia są produkty roślinne (ziarna sezamu i maku). Za mało kalorii? Zwykły szejk na bazie bananów, owsianki, mleka sojowego i kakao może mieć ponad 700 kalorii.

Ciężko o przykłady osób, które wychowały się na dietach wegetariańskich, a potem zostały sportowcami, nie dlatego, że są to diety niedoborowe tylko ze względu na osoby takie jak ty, które uważają, że mięso jest niezbędnym elementem menu. Pomóż nam zmieniać świadomość innych ludzi i edukować ich na temat diet wegetariańskich to sam się przekonasz jak wyglądają sportowcy wychowani na diecie bezmięsnej. Oni istnieją już teraz. Popatrz na Torry’ego Washingtona. Nie je mięsa od dziecka, został weganinem jeszcze w latach 90. Nie przeszkadza mu to trenować, brać udział w zawodach kulturystyki naturalnej i odnosić w tym sporcie sukcesy.

Teraz wystarczy już zaakceptować fakt, że weganizm działa. Nie jest żadną dietą cud, nie ma żadnych magicznych właściwości. Po prostu, odpowiednio skomponowana dieta roślinna działa. I nie ważne, czy masz 10 czy 70 lat, czy chodzisz do szkoły czy siedzisz w pracy, czy podnosisz ciężary czy grasz w szachy.

Wiedza –

Wiedza