Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation

Wiesz co łykasz?

Wiesz co łykasz?

Przeraża mnie ilość stosowanych leków w dzisiejszych czasach. Wcześniej nigdy nie zastanawiałam się nad tym czy powszechne leki mogą zaszkodzić, każdy coś bierze od czasu do czasu, gdy mu coś dolega, prawda?

Większość tradycyjnych leków nie jest dla nas obojętna, i tak naprawdę nie polepsza zdrowia. I niewiele osób zdaje sobie sprawę z konsekwencji ich stosowania. Być może dlatego po jakimś czasie gdy wystąpi inny symptom nie łączymy tego z przyjmowaniem jakiegoś leku.


Konwencjonalna medycyna opiera się głównie na hamowaniu symptomów. Ponieważ przyczyna istnieje, po jakimś czasie znów chory ma ten sam problem, często nawet dolegliwości wracają ze zdwojoną siłą. Może to być kwestia częstych przeziębień, wiecznych infekcji pęcherza lub zakażeń grzybicznych, chorób skóry czy po prostu kiepskiego samopoczucia. Czasami symptomy ustępują, tylko po to aby za x czasu dać o sobie znać w innej postaci. Wiele osób bierze leki na stałe i wierzy, że nie jest w stanie bez nich normalnie funkcjonować. Lek powinien z definicji leczyć, jeśli po jego odstawieniu stan zdrowia pacjenta wraca do punktu wyjścia, to coś jest nie tak. Oczywiście niektórym łatwiej wierzyć, że są nieuleczalnie chorzy i muszą już do końca życia brać leki. Tak zdecydowanie jest wygodniej.

Wierzę, że nic w przyrodzie nie ginie. Zarówno długie kuracje różnymi preparatami, jak i chwilowe krótkie interwencje mają ogromy wpływ na nasza witalność. Osłabiają ją na pewien czas, i jeśli jednocześnie nie stymulujemy naszej siły życia poprzez dietę czy styl życia, stwarzamy sobie idealne podłoże do poważnych chorób, takich jak nadciśnienie, cukrzyca, choroby serca, nowotwory, osteoporoza czy zwyrodnienia kości. Niestety wiele osób uważa, że chroniczne choroby są naturalnym aspektem związanym z procesem starzenia. Nie są. Są konsekwencją naszych wyborów, i kwestii na które nie mamy wpływu, jak geny, pierwsze lata życia czy środowisko. Niemniej jednak sami często prosimy się o problemy, łykając wszystko co nam zostaje przepisane, co reklamują lub co znamy 'od zawsze'. W wielu domach nawyki stosowania leków są kultywowane rodzinnie od pokoleń. U jednych to będzie no-spa, u innych aspiryna. W każdym razie nie jest mi obcy widok Pani w aptece, która prosi o coś na coś. I łyka, ot tak bez większej refleksji. Co prawda do aptek nie chodzę w ostatnich latach zbyt często, ale podobne sceny mają miejsce w sklepach z suplementami czy ziołami.

Są preparaty dość niewinne, ale nawet witaminy czy minerały nieodpowiednio przyjmowane mogą wyrządzić dużo krzywdy. O tym się już nie mówi w reklamach, aptekach ani gabinetach lekarskich. Zauważaliście ile jest w ogóle reklam leków i suplementów na około? Na wszystko: żylaki, zgagę, odchudzanie, ból. PMS czy nawet redukcję skutków ubocznych przyjmowania tabletek antykoncepcyjnych (jak to ładnie zostało ujęte 'ochronne działanie'). Typowe konwencjonalne podejście: brać lek A na chorobę, a potem lek B na skutki uboczne leku A. Od czasu do czasu przychodzi moda na daną substancję. Było wielkie halo o Q10, Omega3, witaminę D, probiotyki, no i oczywiście wapń oraz magnez. Czasem pojawi się cynk i witamina C. Pomijam jakość tych suplementów, bo większość jest albo w zbyt małej dawce, albo ma kiepską biodostępność, a bardzo często skład jest tragiczny lub proporcje zaburzone.

Nie jesteśmy do końca w stanie przewidzieć długoterminowych konsekwencji stosowania danego leku, co powinno być argumentem za minimalizowaniem ich przyjmowania.

Co powszechnie kupuje się bez recepty?

  • musujące suplementy (multiwitaminy, magnez, witamina C itd.) - najczęściej zawierają znikomą ilość substancji aktywnej lub kiepską formę, jest to jeden wielki chemiczny twór pełen słodzików, cukrów, barwników i syntetycznych dodatków, które sprawiają, że proszek ma kształt tabletki i pięknie się pieni/musuje
  • witamina C - poruszałam ten temat już kiedyś dość obszernie, ciężko znaleźć naturalną postać witaminy C lub syntetyczną bez ogromu dodatków
  • wapń - suplementacja wapniem mnie przeraża, ponieważ każdy nadmiar wapnia w organizmie może zostać zgromadzony w tkankach miękkich, zwłaszcza gdy nie zdajemy sobie sprawę, że jeśli mowa o wapniu to kwestia wchłaniania i wydalania jest tutaj najważniejsza, niedobory A,D i K2 powinny być najpierw zaadresowane u każdego kto chce przyjmować wapń
  • witamina D - w ostatnim czasie jest dość popularna, więc wiele osób łyka jedną kapsułkę dziennie uważając, że robi dobrze...być może tak jest, być może nie...i nie będziemy tego wiedzieć dopóki nie sprawdzimy poziomu 25(OH)D. Zwłaszcza, że w wielu chorobach optymalna jest inna wartość witaminy D. Ponadto do syntezy witaminy D niezbędny jest cholesterol.
  • żelazo - podobnie jak w kwestii wapnia najważniejsze jest tutaj przyswajanie i wydalanie. Anemia z powodu braku żelaza jest rzadka, często z tego powodu mimo suplementacji stan pacjenta nie zmienia się lub nawet pogarsza. Żelazo jest pożywką patogenów, więc u osób ze stanem zapalnym może nasilić symptomy. Na przyswajanie żelaza ma chociażby wpływ kwas solny.
  • leki rozkurczowe (np. No-spa) - powodują 'rozkurczenie' nie tylko miejsca, które boli ale również całego przewodu pokarmowego czy innych mięśni gładkich, co może objawić się problemami z trawieniem, zaparciami, lub zmęczeniem u osób z niskim ciśnieniem krwi czy słabym krążeniem. Ponadto takie leki są przetwarzane w wątrobie i nerkach, mocno osłabiając ich pracę, czyli zmniejszając trawienie pokarmów, detoks i metabolizm wielu istotnych substancji (np. hormonów). Zniszczona wątroba nie regeneruje się automatycznie tuż po tym jak no-spa przestaje działać.
  • leki przeciwbólowe - nie wpływają w żaden sposób na przyczynę problemu, a prócz toksycznego wpływu na wątrobę i nerki, mogą powodować problemy z żołądkiem, nieszczelne jelita lub Zespół Jelita Drażliwego. Ponadto prowadzą do niedoborów witaminy C, wapnia, kwasu foliowego, żelaza i witaminy B5.

Co powszechnie stosuje się na receptę?


  • leki na obniżenie cholesterolu - pomijając, że nie skuteczne w profilaktyce chorób serca i naczyń, zwiększają ryzyko cukrzycy, problemów z pamięcią, zmęczenie i brak energii czy poważnych chorób mięśni jak miopatia. Ponadto powodują ogromne obniżenie dostępnego Q10.
  • antybiotyki - wbrew pozorom ich wpływ na stan flory bakteryjnej jelit jest nieporównywalny z tym jak bardzo uszkadzają wątrobę. Oczywiście zmiana flory bakteryjnej jest istotna i wiemy już dziś, że jednorazowa kuracja zmienia ją na zawsze, nie wiemy tylko jak bardzo. Antybiotyki powodują nieszczelne jelita, niszczą florę bakteryjną, upośledzają trawienie i wpływają na pracę naszego mózgu. Te zmiany nie cofają się po zakończeniu kuracji i mogą być przyczyną poważnych problemów w przyszłości, np. chorób autoimmunologicznych. Ponadto antybiotyki powodują niedobory witamin B, K, magnezu, cynku i żelaza.
  • IPP czyli antykwaski jak Controloc - według lekarzy działają osłonowo, czyli chronią Cię przed Twoim własnym kwasem solnym, który jest niezbędny dla prawidłowego PH przewodu pokarmowego, trawienia, wydziwiania enzymów i ochrony przed niepożądanymi patogenami. Stosowanie tych leków na zgagę jest niebezpieczne i nie rozwiązuje problemu, Po pewnym czasie blokowania HCl pojawiają się problemy z trawieniem, zwłaszcza mięsa, choroby zapalne jelit, zapalenie żołądka, poważne niedobory witamin i minerałów (zwłaszcza B12, żelaza, cynku) czy ryzyko zapalenia płuc. Witamina D, wapń czy kwas foliowy również nie zostaną przyswojone bez kwasu solnego.
  • tabletki antykoncepcyjne - poza wprowadzeniem organizmu w stan nierównowagi hormonalnej i zaburzenia dzięki temu całej gospodarki, za czym idą problemy z nastrojem, libido, wagą czy skórą, poważniejsze konsekwencje mogą być wynikiem nadmiaru estrogenów, który ma swój udział w rozwoju wielu nowotworów praz może wywołać niedoczynność tarczycy. Do tego tabletki anty są jednymi z bardziej toksycznych leków osłabiających pracę wątroby i nerek. Powodują również zmniejszone wydzielanie kwasu żołądkowego, nieszczelne jelita, infekcje grzybiczne i zwiększają stres oksydacyjny. Ponadto przyjmowanie doustnej antykoncepcji skutkuje niedoborami witamin z grupy B, C, magnezu, cynku u selenu.
  • leki na tarczycę - pominę kwestie wypisywania hormonów bez dogłębnej analizy przyczyny niedoczynności, ale stosowanie syntetycznego T4 jest skutecznym sposobem na pogorszenie stanu zdrowia u wielu chorych. Przede wszystkim zwiększa się ryzyko wystąpienia nadciśnienia czy osteoporozy, gdy niedoczynność nie jest leczona skutecznie. Pacjent może mieć wyniki w normie, ale wciąż objawy choroby...a to dlatego, że np. syntetyczne T4 rywalizuje z naturalnym o receptor. Konwersja T4 w aktywne T3 zależy od stanu jelit, wątroby, poziomu stresu czy niedoborów składników odżywczych. Gdy chory przyjmie za dużo T4 lub organizm jest w stresie, zamiast T3 zostanie wydzielone rT3, które nie jest aktywnym hormonem tarczycy, więc objawy niedoczynności pozostaną. Podobnie jak w przypadku jednoczesnego stosowania tabletek antykoncepcyjnych. Ryzyko wystąpienia oporności na T4 jest bardzo wysokie w takich przypadkach.
  • sterydy - wymuszają od nadnerczy sporego wysiłku dając relację stresową, a co za tym idzie wyłączane są inne systemy jak trawienny, hormonalny czy odpornościowy. Najpoważniejsze konsekwencje stosowania sterydów dotyczą rozregulowanego poziomu glukozy we krwi, zatrzymywania płynów w organizmie, podniesionego ciśnienia w oku i ogólnie ciśnienia krwi oraz osteoporozy, No i oczywiście przybieranie na wadze, poza tym sterydy doprowadzają do niedoborów magnezu, cynku, witariany D, witaminy C, B6, B12, kwasu foliowego, selenu i chromu.
  • diuretyki - w młodym wieku nie są często stosowane, ale panie z PCO znają tego typu leki, np. spironolakton. Diuretyk z racji swojego odwadniającego działania doprowadzają do zaburzenia równowagi elektrolitów w organizmie, zwłaszcza sodu i potasu. Równowaga sodu i potasu jest kluczowa dla naszego zdrowia. Skutkami ubocznym diuretyków często jest też wysoki cholesterol i poziom glukozy we krwi. Ponadto wpływają na poziom magnezy, cynku i witaminy C.
  • antydepresanty - najczęstszymi skutkami ubocznymi leków przeciwdywersyjnych są problemy z poruszaniem się, agitacja, krwawienie z jamy brzucha czy nieprawidłowy rozwój kości. Ponieważ nadmiar serotoniny w wyniku ich stosowania może doprowadzić do pobudzenia często stosuje się dodatkowo leki uspokajające. Po jakimś czasie dochodzi do zmniejszenia ilości serotoniny i ogromnego rozregulowania biochemicznych procesów w mózgu. Chory zostaje z niskim poziomem dopaminy od nadmiaru serotoniny, i jednocześnie niską serotoniną na skutek zmiany lokalizacji serotoniny z komórki na zewnątrz. Ta mieszanka daje długoletnie okresy depresji, bezradności, braku motywacji i chęci do życia. Ponadto SSRI wpływają na wydzielanie kwasu solnego, poziom cholesterolu oraz mogą powodować migreny.

Wiele skutków ubocznych leków wydaje się być chwilowa lub zbyt poważna jak na krótka kuracje, jednak trzeba pamiętać, że każdy lek musi być w organizmie metabolizowany. W praktyce oznacza to, że wszelka toksyczność danej substancji będzie musiała zostać zneutralizowana i wydalona. Problem zaczyna się gdy neutralizowanie wielu substancji, bo przecież mamy toksyny w powietrzu, jedzeniu, kosmetykach itd., przewyższy zdolnościdetoksu naszego organizmu. Może to być spowodowane niedostateczną podażą aminokwasów lun niektórych witamin, lub też uszkodzeniem wątroby w wyniku nieodpowiedniej diety, stresu, spożywania alkoholu czy przyjmowania innych leków. Poza tym, jest jeszcze kwestia eliminacji, więc nawet gdy detoks zostanie przeprowadzony poprawnie, to jeśli eliminacja nie nastąpi lub będzie zmniejszona, pozostaniemy z masą toksyn krążących w krwiobiegu. Problem eliminacji, zwłaszcza ze względu na kwestie trawienne, to dziś powszechność. Banalne zaparcia powodują, że toksyny zostaje 'uwięzione'. Wiele z nich ma aktywność hormonalną, czyli potrafi przekazywać sygnały zaburzając równowagę organizmu. Nie wspominając już o tym co się stanie, gdy bariery wewnętrzne organizmu zostaną przerwane np. jelita czy bariera krew-mózg. W naturopatycznym podejściu chroniczne choroby są sumą przeszłych i obecnych toksyn w organizmie, oraz szkód na poziomie komórkowym i tkankowym jakie wyrządziły. Warto uzmysłowić sobie, że każda syntetyczna substancja, której nie rozpozna nasze ciało, będzie traktowana jako 'śmieć' do eliminacji.

Nie twierdzę, że wszystkie leki są zbędne i możemy bez nich żyć. Zdecydowanie są złe, ale czasem jest to mniejsze zło wobec zaistniałej sytuacji. Warto jednak zdawać sobie sprawę, że wiele z nich stosowana jest niepotrzebnie. Chodzę do lekarza tylko po zwolnienia lekarskie i kiedy naprawdę coś mi dolega, i przez kilka ostatnich lat zebrałam plik recept, których nie wykupiłam. Czasem nawet zdarzyło mi się dostać leki na chorobę jakiej nie miałam. Ostatni raz 2 lata temu dostałam antybiotyk na ból gardła, który minął po 3 dniach, mimo że lekarka widziała ogromny stan zapalny, dużo ropy i koniecznie do leczenia antybiotykami. Dlatego zawsze należy pomyśleć nim odruchowo sięgniemy po lek przeciwbólowy lub tabletki na gardło. Ilość substancji pomocniczych w polskich lekach jest przerażająca. A jeśli dany preparat ma więcej skutków ubocznych, niż wskazań do zastosowania to może nie warto nawet się zastanowić nad jego stosowaniem?

Ps. Jakby ktoś był ciekawy jestem weteranem antybiotyków i hormonów (kiedyś naliczyłam ponad 20 kuracji), co prawda leki przeciwbólowe i inne stosowane w całym życiu mogę policzyć na palcach dwóch rąk, ale wciąż mój organizm nie miał łatwo.

Źródło: Tłuste życie.

Źródło: http://hiperia.org

Komentarze

Momencik, trwa ładowanie komentarzy   ładowanie…